Witam! Jak widać, nie utonęłam, żyję i mam się dobrze. Przepraszam was za to male opóźnienie, ale skończyłam ten rozdział w pośpiechu tuż przed wyjazdem i nie byłam do niego przekonana. Miał się ukazać w piątek bez zmian, jednak nastały zmiany w moich planach, przez które postanowiłam najpierw na spokojnie dopracować rozdział, a później go dodać.
Miłego czytania :3
Rozdział 18:
Uruha nie wiedział, co powinien teraz zrobić w związku z Anett. Postanowił jednak zająć się teraz inną sprawą. Zaraz po tym, jak udało mu się wyrwać ze studia, po nagłym zniknięciu wokalistki, pojechał pod znany mu już adres. Mimo, że dopiero co odebrał wyniki, chciał po prostu dowiedzieć się co wydarzyło się tamtego dnia siedemnaście lat temu.
Stojąc przed drzwiami i czekając, aż mężczyzna mu otworzy, czuł jak jego serce waliło jak nienormalne. Normalnym było, że się stresował tą rozmową, nawet nie był pewien, czy mężczyzna będzie chciał z nim rozmawiać, jednak ku jego zaskoczeniu, ktoś otworzył drzwi.
-Czego Pan tutaj jeszcze chce? -Zapytał mężczyzna, który pojawił się w drzwiach. Nie był zadowolony z odwiedzin Kouyou, tym bardziej, że w ogóle go nie znał.
-Chcę porozmawiać o Temari i o tym, co wydarzyło się siedemnaście lat temu. -Kouyou odpowiedział spokojnie, mimo, że sam widok mężczyzny podnosił mu ciśnienie.
-Co ta małolata znowu narozrabiała... -Mruknął mężczyzna pod nosem, wpuszczając Kouyou do środka, a gitarzysta miał wrażenie, że ten w ogóle go nie słuchał. -Kim Pan w ogóle jest? -Zapytał, prowadząc bruneta do salonu.
-Nazywam się Takashima Kouyou i jestem ojcem Temari. -Na słowa gitarzysty mężczyzna się zatrzymał i odwrócił w jego stronę.
-Czyli jednak Yumi mnie zdradzała. -Mężczyzna zaraz jakby posmutniał. Wskazał Kouyou miejsce na skórzanej sofie, a sam zasiadł w fotelu, należącym do kompletu wypoczynkowego. Przez chwilę jeszcze analizował słowa gitarzysty.
-Tego nie wiem. Ale jestem tutaj, bo może Pan mi w końcu powie, co wydarzyło się po wypadku, gdy Temari miała dwa lata.
-Jakim wypadku? Temari nie miała żadnego wypadku. -Odpowiedz mężczyzny zaskoczyła gitarzystę. Początkowo patrzył na niego zdziwiony z szeroko otwartymi oczami. Po chwili jednak postanowił na spokojnie opowiedzieć mu całą historię i pokazać mu wyniki badań.
Po wysłuchaniu jej mężczyzna nie wiedział co powinien powiedzieć. Chwilę milczeli, jednak Kouyou nie chciał wymusić na nim odpowiedzi, a widząc jego reakcję, nie był pewien, czy zwrócił się do odpowiedniej osoby.
-Temari miała niecałe pół roku, kiedy wyjechałem do Stanów. Yumi zajmowała się swoją pracą, jednak ktoś musiał na to wszystko zarobić. Nie widziałem rodziny przez trzy lata. Nikt mi nic nie mówił o jakimś wypadku. Teraz, po śmierci mojej żony, przychodzi Pan z dowodem, że Temari nie jest moją córką. -Mężczyzna wyglądał na kompletnie skołowanego wieściami, które teraz do niego dotarły.
-Rozumiem, jednak miałbym do Pana prośbę, żeby nikt więcej nie dowiedział się o tej sprawie. Sam Pan rozumie, że dla Temari to nie jest łatwa sprawa, a jeżeli coś takiego się wyda, to media i prokuratura nam wszystkim nie dadzą żyć. -Mówiąc to, Kouyou po prostu wstał i udał się do wyjścia. Nie był pewien, czy powinien mu wierzyć, jednak wiedział, że niczego od tego człowieka się nie dowie. Przed wyjściem oboje wymienili się numerami, gdyby którykolwiek dowiedział się czegoś więcej w tej sprawie, po czym Kouyou wyszedł, z zamiarem powrotu do domu i porozmawiania z dziewczyną.
Wieczorem spotkali się w trójkę w domu narzeczonych. Chcieli na spokojnie przedyskutować sytuację, która wydarzyła się tego dnia, oraz mieli poszukać asystentki dla Anett. Ayuko wiedziała, że Takanori czekając przed toaletą, podsłuchiwał jej rozmowę z wokalistką, a Yutaka o wszystkim wiedział od samego Kouyou.
-Myślę, że najrozsądniej będzie, jeżeli nikt poza nami się o tym nie dowie. -Odezwał się lider, siadając w końcu na kanapie. -W sumie szkoda mi Anett, naprawdę mogłem ugryźć się w język. -Yutaka był sam na siebie wściekły, ponieważ sytuacja powstała z jego winy.
-A skąd miałeś wiedzieć, że sobie tego nie wyjaśnili i Uruha nie powiedział jej o zaręczynach. Chociaż w sumie, nie było ich ponad trzy godziny, to mogło dać nam do myślenia. -Powiedział Takanori, odkładając kubek z herbatą. Ayuko zaczęła uciekać od nich wzrokiem, nie chcąc się przyznać, co widziała przed wyjściem z mieszkania wokalistki. Jednak zaraz mężczyźni zauważyli jej dziwne zachowanie i skupiając na niej swój wzrok, zmusili ją do mówienia.
-Mogłam wam powiedzieć, że jak wychodziłam, to się całowali i to nie były przyjacielskie buziaki. -Ayuko szybko opuściła głowę, wiedząc, że jej krótkie włosy nie zasłonią jej zawstydzonej twarzy. Ruki wraz z Kaiem głośno zagwizdali na tą wieść, ponieważ gdyby wiedzieli o tym od początku, wszystko wyglądało by inaczej.
-Co nie zmienia faktu, że Uruha zdradził Miko, a Akuma zdradziła Reite. -Rzucił lider, chwytając za stertę papieru leżącą przed nimi.
-Co do tego drugiego bym się nie zgodziła, ale... Ta relacja między Anett, a Akirą jest bardziej skomplikowana niż wam się wydaje. A to, nie będzie nam potrzebne. -Rzuciła kobieta, odbierając narzeczonemu kartki papieru, które odłożyła szybko na miejsce, gdzie wcześniej leżały.
-Ayuko, skarbie, musimy znaleźć kogoś, kto ogarnie sprawy Polsko-Japońskie Anett. -Powiedział Yutaka, obejmując kobietę ręką.
-Ale ja mam lepszy pomysł, niż przypadkowa osoba z ulicy. -Brunetka się uśmiechnęła, otwierając swojego laptopa, a oczom mężczyzn ukazał się profil jakieś kobiety na portalu społecznościowym.
-Kto to? -Zapytał zaciekawiony wokalista, który zaraz zaczął przeglądać zdjęcia obcej kobiety.
-To jej najlepsza przyjaciółka. Wiem, że aktualnie nie ma pracy, a Anett na pewno było by milej, gdyby pracowała z kimś, kto dobrze ją zna. -Ayuko stwierdziła z uśmiechem na twarzy. W końcu Takanori zatrzymał na zdjęciu, które przedstawiało kobietę i Anett razem.
-Ale nazwisko nie brzmi na Polskie. -Rzekł lider, dając do zrozumienia, że musi się nad tym zastanowić. Takanori oczarowany kobietą postanowił milczeć. W końcu zrozumiał co czuł Kouyou, kiedy odkrył Anett.
-Jest pół Brytyjką, jednak całe życie mieszkała w Polsce. -Odpowiedziała Ayuko, jakby nie zwracając uwagi na reakcję narzeczonego.
-Ja jestem za. Ayuko ma rację, lepiej będzie Akumie pracować z kimś, kogo zna. -Stwierdził Takanori z powagą w głosie. Rozumiał o co chodziło Ayuko, tym bardziej przy tej pokręconej sytuacji.
Dziewczyna, od kiedy przyszła, zauważyła dziwne zachowanie mężczyzny, którego nie rozumiała. Niby był szczęśliwy, jednak chyba próbował przed nią ukryć, że coś go gryzie. Kouyou na spokojnie opowiedział jej o rozmowie z jej “ojcem”, początkowo unikając tematu wyników. W końcu pokazał jej otwartą kopertę. Sam nie był pewien czy jego pomysł spodoba się dziewczynie, ale chciał spróbować.
-Powiesz mi w końcu jakie są wyniki? -Temari powoli zaczęła tracić cierpliwość. Od kiedy brunet wyszedł ze szpitala, nie spała po nocach ze stresu, ponieważ wiedziała, że w końcu nastanie ten dzień, że Kouyou odbierze wyniki i w końcu ten dzień nastał.
-Jestem twoim ojcem, więc wychodzi na to, że to Kiyomi tak naprawdę jest twoją mamą. -Powiedział gitarzysta, pokazując dziewczynie wyniki. Kilka razy jeszcze wracali do tematu jego byłej, a Temari nawet opowiedziała mu o jej podejrzeniach, co do tego, że widziała ją w szpitalu. Uruha nie miał takiego szczęścia na nią trafić, chociaż w sumie może i dobrze. Nie wiedziałby, jak ma zareagować, widząc kogoś, kto tyle razy wywrócił jego życie do góry nogami. Temari uważnie przeczytała treść, po czym spojrzała na niego z wzrokiem pełnym nadziei.
-Tylko, co teraz? Yumi nie żyje, od Hiroto niczego się nie dowiedziałeś, a Kiyomi się nie przyzna. -Stwierdziła dziewczyna, wcale nie zaskoczona wynikami. W tej chwili bardziej chciałaby się dowiedzieć co tak naprawdę się wtedy wydarzyło.
-Myślę, że najlepiej będzie to zostawić. -Zaczął Kouyou, cały czas się uśmiechając. -Prawdopodobnie nie poznamy prawdy, ale tak sobie pomyślałem... Ostatnio mówiłaś, że masz jakieś problemy z mieszkaniem. Co byś powiedziała na to, żebyś wprowadziła się do mnie? - Temari słysząc propozycję musiała się powstrzymać, żeby nie pisnąć z radości. W ogóle się tego nie spodziewała.
-Mówisz poważnie? Chcesz, żebym się tutaj wprowadziła? -Dopytała dziewczyna do pewności.
-Tak. Widzisz, że mieszkam tutaj sam i raczej szybko się to nie zmieni. -Kouyou jedynie wzruszył ramionami.
-A co z Miko? Przecież cała ta scena z zaręczynami nie była po nic. -Temari szybko nabrała pewnych podejrzeń.
-Miko szybko się o tobie raczej nie dowie i czasami się zastanawiam, czy to był dobry pomysł. Fakt, Miko od razu zabrała się za organizację ślubu, ale nie mogę Ci obiecać, że do tego dojdzie. -W odpowiedzi Kouyou była nutka.... Smutku. Temari od razu pomyślała, że chodzi o szatynkę, jednak nie chciała dopytywać, widząc, że to nie jest dla niego łatwe.
Minęły kolejne trzy dni, które dla Anett były istnym koszmarem. Unikała Kouyou jak tylko mogła, jednak na próbach nie mogła od niego uciec. Próbowała również unikać Akiry, jednak to w ogóle się jej nie udawało. Przecież nie mogła tak po prostu przyznać mu się do tego, co wydarzyło się między nią, a gitarzystą. Na szczęście następnego dnia wylatywała do Polski i miała nadzieję, że przez ten miesiąc zdoła sobie to wszystko poukładać w głowie.
Takanori nie rozumiejąc relacji między basistą, a wokalistką postanowił porozmawiać w końcu z przyjacielem. Akurat tego dnia udało mu się znaleźć chwilę, kiedy basista nie był niczym zajęty w studiu, więc postanowił wykorzystać okazję.
-Reita, masz chwilę? -Zapytał wokalista, siadając obok basisty. Ten w odpowiedzi jedynie kiwnął głową, upijając łyk wody.
-No akurat mam, coś się stało? -Ten dziwny, zmartwiony ton Rukiego zaskoczył Akirę. Nie spodziewał się powagi tej rozmowy.
-Chodzi o Anett, jak to między wami jest? Niby jesteście razem, ale mam dziwne wrażenie, że wcale byś się nie obraził, gdyby odeszła do Uruhy. -Takanori lekko zmrużył powieki, przyglądając się przyjacielowi. Reita jedynie cicho się zaśmiał.
-Naprawdę, to cię tak trapi? Ruki, tak naprawdę jesteśmy razem, żeby zrobić mu na złość, ale przez ostatnie kilka dni Anett zachowuje się dziwnie. -Odpowiedział Akira, spoglądając na Rukiego kątem oka. Nadal nie wiedział, czy to, co powiedział mu Kris to była prawda, dlatego nie chciał się przyznać, że cokolwiek wie w tej sprawie. Nie chciał również przyznać, że ta sprawa nie dawała mu spokoju, głównie ze względu na związek Kouyou z Miko.
-Czekaj... Co? Przecież to jest... -Takanori nawet nie był w stanie skończyć zdania. Dotychczas myślał, że to gitarzysta zwariował wiążąc się z Miko, by ta dała spokój szatynce, ale ta dwójka przebiła wszystko.
-Znasz Uruhe, jak jest zazdrosny, to się robi nieznośny i się wścieka. Chciałem, żeby właśnie zrobił się zazdrosny i w końcu coś zrobił. Jednak w pewnym momencie coś zaczęło się między nami dziać. Szkoda, że tylko na chwilę. -Wytłumaczył Akira, obracając szklankę z wodą w dłoniach.
-I naprawdę nie przeszkadzało by Ci, gdyby Kouyou po prostu ją przeleciał? -Takanori nie chciał się wygadać, zarazem nie umiał wtrzymać, by nie wyznać Reicie, co wydarzyło się między tą dwójką.
-Skoro tak mówisz, to znaczy, że to prawda. Właśnie tak podejrzewałem, kiedy Anett zaczęła nas oboje unikać. -Reita westchnął wstając. Spokojnie przeszedł się po pomieszczeniu, po czym znowu spojrzał na wokalistę. -I co mam zrobić? Wściekać się na nią? Przecież go kocha i to było do przewidzenia, że to się kiedyś wydarzy. To Kouyou powinien się zastanowić, czego tak naprawdę od niej chce.
-I ty nie widzisz, że to nie ma sensu? Nie dość, że wy wykorzystujecie siebie nawzajem, to jeszcze Uruha wykorzystuje jej uczucia do niego. -Stwierdził Ruki, niezbyt zadowolony z wyznania basisty. Nadal nie rozumiał, dlaczego to robił, ale to wcale zakochanej dwójce nie pomagało. -Odpuść, dobrze Ci radzę.
Wieczorem po pracy, Uruha postanowił spędzić trochę czasu z Miko w jej domu. Temari właśnie wprowadzała zmiany w jego domu i nie chciał jej przeszkadzać, w dodatku... Nie miał odwagi powiedzieć Miko o swojej córce. Natomiast Miko zauważyła, że Kouyou zaczął się dziwnie zachowywać. Nagle zaczął z uśmiechem na twarzy spędzać z nią cały swój wolny czas. Z jednej strony blondynka cieszyła się z tego, ale z drugiej zaczęła podejrzewać, że coś się wydarzyło, o czym gitarzysta nie chciał jej powiedzieć. Przez to chciała jeszcze bardziej trzymać gitarzystę naprawdę blisko siebie, jednak zaczęła zauważać, które z jego zachowań były sztuczne, tak jak ten jego uśmiech na jej widok.
-Ale skoro jutro wyjeżdża, to co wy będziecie w tym czasie robić? -Miko zauważyła, że jak tylko wspomniała o Anett, wyraz twarzy jej narzeczonego natychmiast się zmienił. Przygotowując kolację, poczuła jak mężczyzna objął ją od tyłu.
-To co zawsze. Nic nie poradzimy na wizy. A dlaczego tak nagle zaczęłaś się nią interesować? -Zapytał Uruha, obserwując, jak kobieta odwróciła się w jego stronę. Nie chciał, by kobieta wspominała o wokalistce, bojąc się, że ta może coś podejrzewać. Miko cicho westchnęła, po czym spojrzała mu w oczy.
-Bardziej chodzi mi o was, niż o nią.
-Bardziej chodzi Ci o ślub, prawda? -Uruha lekko zmrużył powieki. -Kochanie, nie ma po co się śpieszyć. Wszystko załatwimy w swoim czasie. -W tym momencie gitarzysta się uśmiechnął i czule ją pocałował. “Tak, oczywiście. A ta kurewka wróci i znów polecisz za nią niczym pies...” pomyślała blondynka, odwzajemniając pocałunek. Miała dziwne przeczucie, że to z jej powodu zachowanie Kouyou tak się zmieniło.
Akira odłożył swój bas i udał się do kuchni. Cały czas w jego głowie brzmiały słowa wokalisty, jednak postanowił ostatni raz wykorzystać swoją “pozycję”. Wiedział, że to Uruha miał zawieźć Anett następnego dnia do studia. Przez chwilę stał, przyglądając się wokalistce i myśląc, co zrobić, by ta nie dała Kouyou znać, by nie przyjeżdżał. W końcu z wrednym uśmiechem na twarzy podszedł do zajętej kobiety i kładąc dłonie na jej ramionach, zaczął je masować.
-Miło... Ale mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia dzisiaj. -Powiedziała spokojnie Anett, starając się rozluźnić.
-Wczoraj już się praktycznie spakowałaś, a resztę spakujesz jutro. Nie będzie Cię miesiąc kochanie. -Mówiąc to, basista objął kobietę, a ta odwróciła się do niego przodem. Zaraz poczuła jego dłoń na swoim policzku, a sama uciekła od niego wzrokiem. -Coś nie tak? -Dopytał, zaciekawiony, czy w końcu Anett przyzna mu się do tego, co wydarzyło się między nią, a Uruhą.
-Nie, wszystko w porządku. Po prostu po moim wylocie, na mieszkanie wchodzi ekipa remontowa, a przygotowanie mieszkania jest na mojej głowie. Kouyou tylko przyjdzie i... -Akira zauważył, że gdy szatynka wspomniała o gitarzyście, niemal natychmiast się zagotowała ze złości.
-No tak, racja. -Reita cicho się zaśmiał pod nosem. -Ale z tego co pamiętam, to miałaś się dzisiaj zrelaksować. Jutro czeka Cię ciężki dzień i długa podróż. -Już miał ją pocałować, gdy kobieta odsunęła się od niego i przeszła do salonu.
-Reita, nie teraz. Naprawdę mam dużo do zrobienia. -Rzuciła Anett, pakując kolejne rzeczy do kartonów.
-Przyznasz mi w końcu, co się między wami wydarzyło? -Akira wiedział, że nie powinien o to pytać w tym momencie, ale widząc, jak szatynka ponownie od niego uciekła, nie wytrzymał.
-Nic się nie wydarzyło. Uruha jest zaręczony z Miko, praktycznie nie rozmawiamy, więc nie miało co się wydarzyć. - Pytanie basisty sprawiło, że serce Anett na chwilę zamarło i przez krótki moment musiała się kontrolować, żeby nie krzyknąć, chociaż wiedziała, że jej słowa zabrzmiały podejrzanie. -Akira, jakbyś mi pomógł, to skończyłabym szybciej i miałabym więcej czasu dla Ciebie. -Dodała z uroczym uśmiechem na twarzy, a Akira od razu wiedział, co kobieta ma na myśli. “Ale kłamczucha z Ciebie” pomyślał, przyglądając się jej jeszcze przez chwilę.
Mijała kolejna godzina, jak nie potrafił zasnąć. Leżąc, kątem oka spoglądał na śpiącą obok niego blondynkę i zastanawiał się, dlaczego za każdym razem myślał o Anett. W końcu nie wytrzymał. Wstał, ubrał się i zabierając swoje rzeczy, opuścił mieszkanie Miko. Jak na grudzień przystało, noc była zimna, co jeszcze bardziej go rozbudziło.
Spokojnie spacerował po mieście, z pełną świadomością, która była godzina. Nie potrafił sobie wybaczyć, że doprowadził do tej sytuacji, właściwie na własne życzenie. Przecież mógł ten pomysł przeczekać, przecież mógł wyznać Anett, co do niej naprawdę czuje, ale nie.
Mając nadzieję, że Anett również nie będzie spała, wrócił do swojego samochodu. Po chwili jazdy był już pod blokiem. Wysiadając spojrzał w stronę okien swojego starego mieszkania, w których nie paliło się żadne światło. Senność przyćmiła jego zdrowy rozsądek, przez co udał się do środka. Ponownie nie miał przy sobie kluczy, ponieważ nie spodziewał się, że zaprowadzi sam siebie przed jej drzwi w środku nocy. Chwilę czekał, aż kobieta mu otworzy. Jednak, gdy drzwi się w końcu otworzyły, wcale nie zobaczył Anett.
Dopiero co zasnęli po upojnych ostatnich godzinach. Jednak szybko ze snu wyrwał ich dźwięk dzwonka do drzwi. Akira zapinając swoje spodnie poszedł, zobaczyć co się dzieje. Powoli otworzył drzwi, a gdy zobaczył przyjaciela, przez chwilę zwątpił w swoją znajomość zegarka. Zanim cokolwiek powiedział, spojrzał w stronę zegara wiszącego obok drzwi do łazienki.
-Kouyou, co tu robisz w środku nocy? -Zapytał, wpuszczając gitarzystę do środka.
-Raczej to ja powinienem zapytać, co ty tutaj robisz. -Kouyou nie ukrywał niezadowolenia. Po zaledwie kilku sekundach zobaczył wychodzącą z sypialni Anett, poprawiającą szlafrok, który miała na sobie.
-Uruha? Wiesz, która jest godzina? Ludzie o tej porze śpią. -Powiedziała szatynka, opierając się o ścianę. Była zaskoczona tą wizytą i żałowała obecności basisty. Wiedziała, że jeżeli Kouyou przyszedł do niej w środku nocy, to oznaczało, że miał jej coś ważnego do powiedzenia. Czyżby w końcu się odważył?
-Chciałem porozmawiać, ale widzę, że jesteś zajęta. -Odpowiedział gitarzysta, nie spuszczając wzroku z wokalistki.
-Pod każdym tego słowa znaczeniem. -Warknął zaspany basista, spoglądając po nich na zmianę. Słowa przyjaciela jeszcze bardziej zdenerwowały Kouyou, do którego dopiero teraz dotarło, co ta dwójka najprawdopodobniej robiła wcześniej. Sam nie był fair wobec wokalistki i powinien wściekać się tylko na siebie, jednak do tego momentu nie wierzył w jej związek z Reitą.
-Ty się zamknij. Nie zapominaj, że to nadal moje mieszkanie. -Uruha zwrócił się do przyjaciela, jednak szybko został przywrócony na ziemię przez głos szatynki.
-Pogadamy rano. W studiu. -Warknęła Anett, która podeszła do drzwi i je otworzyła. Musiała walczyć sama ze sobą, by zmusić się do wyproszenia gitarzysty. -Mimo, że to twoje mieszkanie, to lepiej żebyś nie nachodził mnie po nocach. -Dodała, odprowadzając gitarzystę wzrokiem. Przez chwilę stała nieruchomo, czując się jakoś tak dziwnie. Niby była na niego wściekła, za to najście, ale nie chciała by wychodził. Niestety obecność Akiry wymagała od niej innego zachowania.
Gdy Uruha wyszedł bez słowa, nawet na nią nie spoglądając, myślała, że zaraz za nim wybiegnie, czując łzy cisnące się do jej oczu, ale w tym momencie poczuła jak basista objął ją od tyłu.
-Nie przejmuj się nim. Wracamy spać. Jutro czeka Cię ciężki dzień. -Usłyszała głos Akiry, ale jakby nie docierał do niej.
30 sie 2020
21 sie 2020
Rozdział 17
Witam moi mili :) Pewnie jak rozdział pojawił się na blogu, to jeszcze sobie smacznie chrapałam po nocce w pracy xD Dlatego informacje na dzień 20.08 są takie, że.........
-Rozdział 18ty powinien pojawić się w terminie, ale...
-Nie wiem co z następnym, ponieważ przez cały tydzień mogę być bez możliwości pisania, a jednak muszę się już za magisterkę zabrać x'D
Ale spokojnie, w razie opóźnień będę informować was w zakładce z informacjami :) (Ps. nie bijcie za ten rozdział)
Miłego czytania :3
Rozdział 17:
W końcu nastał ten grudniowy dzień, w którym kobieta myślała, że nie tylko w Japonii, ale na całym świecie fani zwariowali, czyli premiera nowego singla. Tego dnia Akuma oficjalnie stała się członkiem zespołu i już nie było odwrotu.
Od wydarzeń w szpitalu, Anett nie miała już okazji porozmawiać z Kouyou. Gitarzysta ze względu na drugą operację i tak musiał zostać w szpitalu tyle, ile kazali mu lekarze, ale Miko cały czas warowała przy nim niczym pies. Za każdym razem, gdy Anett przychodziła, blondynka była na miejscu. Raz nawet jej nie było, ale okazało się, że Miko wyszła tylko po kawę. Gdy Uruha wyszedł ze szpitala, szatynka stwierdziła, że nie ma sensu odwiedzać go w domu, bo przecież i tak będzie tam Miko, więc zostało jej jedynie przemilczeć fakt, że słyszała co Kouyou powiedział.
Ayuko postanowiła, mimo pogody wyciągnąć Anett do parku, żeby pobiegać. Widziała, że wokalistce to pomaga, jednak Anett nadal nie chciała nikomu powiedzieć, co się wtedy wydarzyło i jak Uruha po raz drugi rozwalił tą nieszczęsną rękę.
-A jak z Reitą? - Zapytała asystentka, a Anett słysząc pytanie wręcz się zatrzymała.
-Z Reitą... -Powtórzyła, uspokajając oddech. -Świetnie, tylko szkoda, że bez uczuć. Nawet się nie kłócimy, bo nie ma o co. Bardziej to przypomina relacje fwb, niż związek. -Dodała Anett, niby z oburzeniem, ale może asystentce się tylko wydawało. Obie powoli zaczęły iść w stronę bloków, w których mieszkała wokalistka.
-Dobra, rozumiem. Chcesz to z Akirą ciągnąć, bo jest wam tak wygodniej, ale... Dogadajcie się w końcu z Kouyou. -Powiedziała Ayuko po chwili namysłu.
-Próbowałam, ale wiesz co? A właściwie kto. Miko. -Rzuciła Anett pełna frustracji.
-No tak. Miko teraz nie odpuści, a Kouyou boi się z nią zerwać, bo dopiero zacznie się mścić. -Ayuko zamyśliła się na chwilę. Czasami się zastanawiała, czy nie lepiej byłoby przekonywać wokalistkę by ta odpuściła i naprawdę dała sobie spokój. Ale z drugiej strony był Kouyou i jego idiotyczne pomysły.
-Właśnie, to... Tak jakby nie ma sensu. -Stwierdziła Anett, wchodząc do budynku.
-Raczej myślę, że gdybyście mieli okazję naprawdę porozmawiać i nikt by wam nie przerwał, to już od dawna było by inaczej. -Odezwała się Ayuko dopiero w windzie.
-Tak, pewnie tak, ale nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli. -Kiedy Anett odpowiedziała, akurat wychodziły z windy na właściwym piętrze...
Wstał tego dnia wcześniej niż przez ostatnie kilka dni. Cieszył się, że blondynka nie przebywała u niego od rana i mógł jeszcze kilka rzeczy załatwić. Po zdjęciu szwów dawał sobie radę z większością rzeczy, jednak chwyt miał jeszcze utrudniony.
W końcu mógł zrobić to, co miał zrobić przed wypadkiem, czyli odebrać wyniki. Temari chyba sama domyśliła się, że z powodu pobytu w szpitalu, jeszcze tego nie zrobił, aczkolwiek jemu samemu kończyła się cierpliwość, a ciekawość wzrastała.
Mimo, że miał jeszcze problemy z prowadzeniem, postanowił podjechać samochodem, by wykorzystać go później. Kopertę otrzymaną w laboratorium schował do schowka i z szerokim uśmiechem na twarzy pojechał do swojego mieszkania. Nie widział się z Anett od tamtego dnia w szpitalu. Niewiele pamiętał sprzed kilku sekund, zanim stracił przytomność, ale chciał po prostu zobaczyć szatynkę. Można by rzec, że się za nią stęsknił.
Czekał przed jej drzwiami, jednak nikt nie otwierał, a On w całym zamieszaniu zapomniał kluczy. Zawiedzony, że jego plan nie wypalił, miał już wracać, jednak zauważył, że winda zatrzymała się na tym piętrze.
-Tak, pewnie tak, ale nie zawsze jest tak, jakbyśmy chcieli. -Usłyszał głos Anett i szybko oparł się plecami o ścianę, udając, że czekał na nią już od jakiegoś czasu.
-Kouyou, ty tutaj? -Zapytała zaskoczona szatynka, otwierając drzwi do mieszkania.
-Pomyślałem, że skoro Akira dzisiaj nie może, to podwiozę Cię do studia. -Odpowiedział gitarzysta z uśmiechem na twarzy.
-Taa, wiesz, to było ugadane, dlatego Ayuko przyjechała. -Powiedziała Anett, patrząc na gitarzystę wzrokiem pełnym podejrzeń. Najpierw cały ten czas się do niej nie odzywa, a później przychodzi, jak gdyby nigdy nic i szczerzy się od ucha do ucha.
-Nie, w porządku. Odświeżę się u Ciebie i pojadę po Kaia. Zobaczymy się przecież i tak w studiu. -Stwierdziła Ayuko, wchodząc za Anett do mieszkania, spoglądając na Kouyou, który zamykał za sobą drzwi.
-No dobra, tylko daj mi najpierw wziąć prysznic. -Rzuciła szatynka i zaraz zniknęła za drzwiami łazienki.
-O czym rozmawiałyście? -Zapytał mężczyzna, słysząc, że Anett odkręciła wodę, więc nie miała możliwości ich usłyszeć.
-W sumie, to o tobie. Kouyou, powiedz mi szczerze, kiedy zakończysz tą farsę? -Ayuko uniosła brew ku górze, posyłając gitarzyście pytające spojrzenie.
-Z dnia na dzień jest coraz trudniej i... Teraz już raczej za późno. -Uruha uciekł wzrokiem, szybko siadając na kanapie.
-Stary, bierz się do roboty, bo naprawdę ktoś Ci sprzątnie ją sprzed nosa. -Rzuciła Ayuko, pochylając się w jego stronę. Czasami kobieta czuła się przy nich jak w przedszkolu.
-Ayuko, zrozum, tak jest dobrze. -Uruha spojrzał na nią zza swoich włosów, które zasłaniały jego twarz.
-Jak jest dobrze? Wyciągam ją, żeby pobiegać tylko po to, żeby przestała myśleć O TOBIE. Nie wiem co dokładnie się między wami dzieje, ale w końcu zrób coś z tym. -Ayuko po zakończeniu zdania, odwróciła się w stronę łazienki, upewniając się, że szatynka jeszcze nie wyszła. Jednak zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, Anett wyszła, owinięta ręcznikiem.
-Co tak patrzycie? Ayu, łazienka wolna. -Rzuciła wokalistka, bez niczego mijając pozostałą dwójkę i idąc do swojego pokoju. Ayuko bez słowa chwyciła za swoją torbę i poszła się odświeżyć.
Kouyou poczekał chwile i ciężko wzdychając wstał z kanapy. Widząc otwarte drzwi, które szatynka zostawiła za sobą, spokojnie wszedł do pokoju. Anett już ubrana stała przed lustrem, czesząc swoje włosy. Gdy w odbiciu zauważyła za sobą gitarzystę, od razu się odwróciła w jego stronę, nadal w dłoni dzierżąc szczotkę.
-Kyu... -Szepnęła, ale Uruha szybko ujął jej podbródek w swoją dłoń, patrząc jej w oczy. Szatynka stała nieruchomo, nie wiedząc czego może się spodziewać. W tej chwili miała nadzieję, że Kouyou nie pamiętał, że to Ona przytrzymała go przed upadkiem, kiedy stracił przytomność, a zarazem, że usłyszała, co jej wyznał.
-Błagam, nic nie mów. - Wyszeptał gitarzysta, lekko pochylając się nad nią, by złożyć na jej wargach czuły pocałunek. Akuma bez namysłu odwzajemniła, zatracając się w dotyku jego warg, jakby za nimi tęskniła. Trwali tak dłuższą chwilę bez ruchu. Dopiero gdy szczotka wypadła z ręki wokalistki, Uruha bez zastanowienia ją objął, zarazem pogłębiając pocałunek. Anett też się nie zastanawiała, obejmując go w szyi.
Zatraceni w pocałunkach, całkowicie zapomnieli o trzeciej osobie w mieszkaniu. Ayuko widząc, że nie ma ich w salonie, bezszelestnie podeszła do otwartych drzwi jednego z pokoi. Widok jaki zastała wywołał uśmiech na jej twarzy. Postanowiła im nie przeszkadzać i równie cicho się wycofała. Zebrała swoje rzeczy i cicho wyszła, wysyłając narzeczonemu sms’a, że owa dwójka dojedzie do studia później, jak pozałatwiają swoje sprawy.
Kouyou słysząc zamykające się drzwi wejściowe, uśmiechnął się pod nosem, mając nadzieję, że wokalistka się nie zorientowała, że zostali sami. Pogłębił pocałunek, przypierając kobietę do szafy, a zewnętrzną stroną dłoni przesunął po jej szyi, co wywołało jej cichy, słodki pomruk. Do Anett dopiero po chwili dotarło, co tak pchnęło gitarzystę “do przodu”, ale nie miała zamiaru protestować. Po chwili poczuła jego dłonie na swoich ramionach, gdy nie przerywając pocałunku zaczął ją prowadzić. W końcu opadła na łózko, a gitarzysta pochylił się nad nią, ponownie patrząc jej w oczy. Obdarował jej usta kolejnym pocałunkiem, po czym jego wargi zaczęły delikatnie skubać skórę jej szyi.
-Kouyou... -Westchnęła kobieta, rozpinając zamek jego bluzy. Zaczęła działać instynktownie, wypierając z myśli każdy powód, dla którego powinna teraz przerwać. Nie ważny był Reita, nie ważne było, że powinna być za niedługo w studiu, nic nie było wystarczająco ważne.
Kouyou natomiast czując rosnące podniecenie między nimi, postanowił milczeć, lekko przygryzając płatek jej ucha. Wsuwając dłoń pod jej koszulkę, powiódł opuszkami palców wzdłuż jej boku. Jej skóra była taka delikatna. Szatynka czując jego dotyk, sięgający powoli do jej piersi, odwróciła głowę w bok, dając mężczyźnie większe pole do popisu na jej szyi. Zarazem przyłożyła wskazujący palec do swoich ust, czując jak się rumieni. Dlaczego przy nim się zarumieniła?
Takao wyciągnął Mino z pracy na jej porannej przerwie. Miejsce, w którym pracowała nie znajdowało się daleko od centrum, więc nie musieli się specjalnie śpieszyć.
-Takao, co się stało? -Zapytała zaniepokojona brunetka, gdy nagle Takao wskazał na jeden z bilbordów. -No, reklama nowego singla the Gazette. -Rzuciła, wzruszając ramionami.
-Przyjrzyj się kochanie, ale tak dokładnie. -Takao ułożył dłonie na jej ramionach, opierając brodę o jej bark. Mino potrzebowała chwili, by zorientować się, że zdjęcie przedstawia nie piątkę, a szóstkę członków zespołu, a kobietę, która była tą szóstą, skądś kojarzyła.
-Mówiłeś, że Anett pracuje przy tłumaczeniach! -Mino natychmiast odsunęła się od mężczyzny, odwracając się w jego stronę.
-Bo nikt z nas nie mógł powiedzieć prawdy, aż do dzisiaj. Jakbyś widziała, jak Rukiego przez ostatni miesiąc korciło, by pochwalić się w mediach społecznościowych. A Anett to Akuma, druga wokalistka. -Takao cały czas mówił z ogromnym bananem na twarzy. -A ty myślałaś, że Cię zdradzam. -Na te słowa narzeczonego Mino lekko się wkurzyła.
-Bo pojawiła się nie wiadomo skąd, nie wiadomo czym się zajmuje, a ty spędzałeś z nią całe dnie. -Mino była oburzona faktem, że musiała się tłumaczyć.
-Kochanie, spędzałem z nią całe dnie, bo znała japoński, jednak początkowo miała problemy z dogadaniem się z chłopakami. A moja praca polega na chodzeniu za nią i tłumaczeniu, teraz w zespole nie ma problemu, jednak przy wywiadach i tym podobnych będę miał pełno roboty. -Odpowiedział Takao, przytulając narzeczoną.
-Niech wam będzie. -Westchnęła Mino wtulając się w mężczyznę.
Kiedy kobieta się podniosła, poczuła na swoim ramieniu delikatne pocałunki. Zaśmiała się i spojrzała na mężczyznę.
-Kouyou, daj mi się ubrać. Yutaka mnie zabije za kolejną godzinę spóźnienia. -Powiedziała Anett, sięgając po swoją koszulkę, która na szczęście wylądowała na wyciągnięcie jej ręki.
-Najchętniej bym Cię z ramion nie wypuszczał. -Wyszeptał gitarzysta, obejmując kobietę pod biustem. Nagle coś do niej dotarło. Zacisnęła wargi, powoli kierując wzrok w jego stronę.
-A co z Miko? -Zapytała niepewnie, ogromnie obawiając się odpowiedzi.
-Nią się nie przejmuj. -Odpowiedział gitarzysta, powoli wypuszczając kobietę z objęć. Nie chciał psuć tej chwili prawdą na temat jego związku z Miko. W tej chwili miał tylko nadzieję, że zdąży załatwić sprawę z blondynką, zanim Anett odkryje prawdę. Niechętnie sam zaczął się zbierać, dopiero po spojrzeniu na zegarek zorientował się, ile są spóźnieni.
-W sumie to... Ty przecież nie powinieneś prowadzić. -Powiedziała Anett, poprawiając swoje włosy.
-Dlatego ty będziesz prowadzić. -Kouyou do niej podszedł, a pochylając się, schował twarz w zagłębieniu jej szyi.
-Ale tutaj jakoś musiałeś dojechać.
-Czy ty zawsze musisz się tak czepiać? -Uruha wiedział, że kobieta po prostu się o niego martwiła.
Kouyou siedział sam, czekając na Akumę, Kaia i Rukiego. W dłoniach trzymał kopertę, którą zabrał ze sobą z samochodu. Pora było poznać prawdę i odpowiedź na nurtujące go ostatnimi czasy pytania.
-Muszą jeszcze coś dogadać, zaraz przyjdą. -Rzuciła Akuma, wchodząc do środka. Usiadła obok gitarzysty, spoglądając na kopertę.
-Możesz otworzyć? -Zapytał Uruha bez zastanowienia, podając jej papier. Anett otworzyła szeroko oczy. Nie była pewna, czy powinna się na to zgodzić, ale widząc zaniepokojoną minę gitarzysty, wzięła od niego kopertę i ją otworzyła.
-Em, ale ja nic nie rozumiem. -Mruknęła szatynka, wiedząc, że potrzebowała by o wiele więcej czasu, by przetłumaczyć czytany tekst, ale formuła coś jej przypominała.
-Zaraz Ci wyjaśnię. -Uruha po prostu wyrwał karki z jej rąk i sam zaczął czytać. Anett patrzyła na niego z przerażaniem w oczach, widząc, jak na jego twarzy pojawił się uśmiech. Dopiero po chwili spojrzała na kopertę, przyglądając się logu, które na niej widniało.
-Testy DNA? -Zapytała, mrużąc lekko oczy. Pierwsza myśl, która przyszła jej do głowy, to była Temari. Dziewczyna była zbyt podobna do niego, ale zaraz przypomniała sobie historię, którą opowiadał jej Takanori. -Czekaj, nic nie mów. -Kobieta patrzyła cały czas na kopertę, jednak nie ona była jej celem.
-Ruki opowiedział Ci już o Kiyomi i Asami, prawda? -Mina gitarzysty nie była zadowolona, jednak znał odpowiedź. Dla niego było oczywiste, że Takanori kiedyś się jej wygadał, widząc, co się między nimi działo. Dobrze, że wokalista nie wpadł na ten pomysł, kiedy Uruha był z Miko.
-Tylko się na niego nie wściekaj, chciał dobrze. -Anett patrzyła na niego tym swoim błagalnym spojrzeniem słodkiego szczeniaczka. Kouyou jedynie zaśmiał się pod nosem i obejmując kobietę ręką, ucałował jej czoło.
-Nie ważne. Okazuje się, że Asami żyje...
-Tylko, że teraz to jest Temari, dobrze myślę? -Kobieta spojrzała mu w oczy z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Tak, mistrzu dedukcji. -Odpowiedział gitarzysta, odwzajemniając jej uśmiech. -Jednak, mimo, że teraz mam pewność, że to moja córka i mimo, że nie wiem co dokładnie się wtedy stało, ja nie wiem co mam robić. -Oboje westchnęli, a Kouyou ponownie skierował wzrok na papier. Anett wygodnie ułożyła głowę na jego ramieniu, zamykając oczy w zamyśleniu. Najchętniej by teraz zasnęła, jednak czekało ją jeszcze sporo pracy tego dnia.
-Jest zbyt do Ciebie podobna, nie trudno się domyślić, ale w sumie masz trzy wyjścia. Wiem, zazwyczaj są dwa, ale ty masz trzy. -Zaczęła szatynka, powoli odsuwając się od niego z wielką niechęcią. -Po pierwsze, możesz udawać, że nic się nie stało i olać sprawę, po drugie, możesz nadal drążyć temat tego wypadku, ale trzymać Temari na dystans, a po trzecie... Możesz olać sprawę wypadku i spróbować odzyskać córkę, no albo drążyć temat i próbować ją odzyskać, czyli masz nawet cztery wyjścia. -Akuma wzruszyła ramionami, jednak zaraz poczuła jego dłoń na swoim kolanie. Kouyou kiedyś często to robił, gdy rozmawiali w trójkę z Krisem.
-Muszę nad tym pomyśleć. A tak swoją drogą, Anett... -Kouyou na chwilę zacisnął wargi, czując odpowiedni moment, na powrót do rozmowy, która odbyła się w szpitalu. Wiedział, że mimo tego, co wydarzyło się między nimi w mieszkaniu, będzie musiał w końcu wyznać jej co czuję.
-Świętować będziemy jutro, kiedy będziemy mieli dokładniejsze dane co do sprzedaży, ale nawet na tą chwilę jest nieźle, dobra robota Anett, a tobie Kouyou gratuluje. - Nagle, jakby znikąd w pokoju pojawił się Kai, szczerzący się od ucha, do ucha, na sam dźwięk jego głosu Anett i Kouyou odsunęli się od siebie, a Uruha zdjął dłoń z jej kolana.
-O czym ty mówisz? -Zapytał Uruha, patrząc na lidera, który wygodnie siadł naprzeciw niego.
-No o twoich zaręczynach z Miko. Myślałem, że pierwszy się nam pochwalisz, ale Miko Cię uprzedziła. -Nagle uśmiech z twarzy lidera znikł, widząc minę wokalistki. Anett siedziała z szeroko otwartymi oczami, nawet szczękę mogła by zbierać z podłogi. Dopiero po kilku sekundach spojrzała na gitarzystę ze łzami i oczach, po czym wstała i wyszła trzaskając drzwiami.
-An...! -Kouyou nawet nie zdążył za nią wstać, gdy drzwi się za nią zamknęły.
-Myślałem, że o tym rozmawialiście tyle czasu. -Stwierdził lider, obserwując, jak zrezygnowany gitarzysta usiadł na wcześniej zajmowanym przez siebie miejscu, chowając twarz w dłoniach.
-Nie, można powiedzieć, że w ogóle nie rozmawialiśmy. Chciałem to sam załatwić, po cholerę mówiłeś o tym przy niej bez mojej wiedzy?! -Nozdrza Kouyou chwilowo się rozszerzyły ze złości. Przez chwilę myślał, że udusi perkusistę, wiedząc, że Anett nigdy mu tego nie wybaczy.
-Chwila... Pracujemy razem tyle lat i mimo opinii o tobie, nigdy nie uwierzyłbym, że jesteś typem, który zdradza. -Yutaka patrzył na bruneta z zaskoczeniem na twarzy.
-Tak, zdradziłem Miko. Jeśli to wypaplasz komukolwiek, to Cię zabije. -Wysyczał gitarzysta przez zęby. Dopiero po chwili odetchnął, uspokajając się. -Chociaż bardziej mam wrażenie, że to z Miko zdradzam Anett, niż że zdradziłem Miko z nią. -Dodał, patrząc w bok.
Brunetka wraz z blondynem szukali wokalistki po całej wytwórni. Nikt nie wiedział, gdzie i dlaczego nagle zniknęła. Nawet telefonu nie odbierała. Jedynym miejscem, które zostało do sprawdzenia, była damska toaleta, do której przecież Takanori nie wejdzie. Ayuko z zrezygnowaniem kręcąc głową weszła do środka. Dopiero po rozejrzeniu się, zauważyła, że ktoś wykorzystał jedną z kabin do schowania się.
-Anett, to ja, Ayuko, otwórz, proszę. -Powiedziała brunetka, upewniając się, że drzwi są zamknięte.
-Ktoś jest z tobą? -Zapytał znajomy głos. Ayuko ponownie się rozejrzała, upewniając się, że są same.
-Tak, otwieraj. Z Takanorim wszędzie Cię szukamy.
-Wymyśl coś, ale ja dzisiaj nie dam rady. -Rzucił głos, a drzwi się otworzyły. Ayuko zobaczyła zapłakaną Anett, która siedziała skulona.
-Hej, młoda, co się dzieje? -Zapytała, podchodząc bliżej wokalistki, by pomóc jej wstać.
-Kouyou się stał. -Odpowiedziała, gdy po wstaniu, oparła się o ścianę. Asystentka z trudem zaciągnęła wokalistkę w stronę umywalek, by ta przemyła twarz lodowatą wodą. Dopiero po tym, Anett spojrzała w lustro, oglądając swoją zaczerwienioną od płaczu twarz.
-Dobra, mów o co chodzi, bo jak wychodziłam od Ciebie, to wy... -Brunetka cały czas dokładnie przyglądała się Akumie.
-I cholernie tego żałuje. -Anett westchnęła, cały czas patrząc w lustro. -Ale od początku...
-Jak to od początku? -Ayuko nie spodziewała się, że usłyszy coś takiego z ust wokalistki.
-Nie chciałam nikomu mówić o tym co było w szpitalu. Kouyou wtedy za mną wybiegł, dopiero jak winda przyjechała, zrozumiałam, że nie mogę tego tak zostawić. Gdy się odwróciłam, uderzył ręką w ścianę, tak rozerwał szwy. To ja chwyciłam go przed upadkiem, wtedy powiedział, że mnie kocha, co było dalej sama już wiesz. I wiem co mi za chwilę powiesz, ale po tym jak dzisiaj wyszłaś... -Anett głośno przełknęła ślinę, a brunetka zaczęła się domyślać, co chciała jej powiedzieć. -Wylądowaliśmy w łóżku.
-Zwariowałaś?!- Ayuko jej przerwała, nie dowierzając, że szatynka naprawdę to powiedziała. Sama oparła się o ścianę. Z jednej strony dobrze zrobiła, po prostu wychodząc, a z drugiej była ciekawa, dlaczego po czymś takim wokalistka była teraz w takim stanie. Nie zdążyła zapytać, gdy do łazienki weszła wesoła Miko, od razu wyciągając rękę w jej stronę, całkowicie olewając obecność wokalistki.
-Ayuko, widziałaś... -Zawołała zadowolona blondynka. Asystentka jedynie westchnęła, łapiąc kobietę za dłoń, którą starannie zakryła swoją. Dopiero w tym momencie przypomniała sobie o wspaniałych wieściach, o których dowiedziała się rano.
-Tak, jest piękny. -Odpowiedziała, spoglądając na Anett. -Ale jeżeli nie masz nic do załatwienia, to prosiłabym Cię, żebyś wyszła. -Powiedziała z powagą w głowie, patrząc Miko w oczy.
-Em, a jej co? Kłopoty w basowym raju?
-Po prostu wyjdź. -Ayuko tracąc cierpliwość podeszła do drzwi, które otworzyła, pokazując Miko, żeby wyszła.
-No tak, ta mała zawsze najważniejsza. -Odburknęła niezadowolona blondynka, w końcu wychodząc. Kobiety przez chwilę stały w ciszy, upewniając się, że nieproszony gość nie wróci.
-Dobra, ale co z Reitą? -W końcu odezwała się starsza, stojąc obok szatynki i opierając się o ścianę. Anett przez cały ten czas nawet się nie poruszyła, cały czas patrzyła w lustro, usilnie powstrzymując łzy.
-Wiem, jak to brzmi, ale wypierałam każdą z myśli, która była przeciwko. Nic innego się nie liczyło, tylko On i ja. Nawet zapewniał mnie, że nie mam co się przejmować Miko, po czym przychodzi twój narzeczony i gratuluje mu zaręczyn z nią. -W tym momencie szatynka wybuchła płaczem, którego nie była w stanie uspokoić. Ayuko w tym momencie zrozumiała, że naprawdę nie było sensu, dłużej trzymać jej w pracy.
-Dobra, pogadam z Rukim, żeby dał Ci dzisiaj już spokój. -Brunetka słabo się uśmiechnęła, przytulając kobietę. -Spokojnie, nic nikomu nie powiem. Po prostu wróć do domu i o tym nie myśl. -Dodała, zaraz wysyłając wokaliście wiadomość, żeby opuścił pozycję. Była pewna, że Anett nie chciałaby ktokolwiek widział ją w tym stanie. Zostawiła ją jedynie na chwilę, biegnąc po swoją torebkę. Gdy wróciła, zaczęła ogarniać jej twarz kosmetykami. Gdy skończyła, odprowadziła ją do wyjścia, upewniając się, że nikt ich nie widział.
Nawet nie zdążyła dojść do domu, gdy na mieście spotkała Krisa. Na szczęście przyjaciel za wiele nie pytał o to, co się stało, jednak domyślił się, kiedy Anett powiedziała mu porannych odwiedzinach Kouyou i o jego zaręczynach z Miko, chociaż nadal nie był pewien. Krystian bez namysłu zaproponował jej, żeby poszli do niego w coś pograć. On chyba najlepiej wiedział, jak odciągnąć ją od myśli.
Jednak w drodze napotkali kolejny “problem”. Kiedy Anett zobaczyła Akirę podchodzącego do nich, chciała po prostu zapaść się pod ziemię, a szatyn widząc jej reakcję, zaczął rozumieć, co się stało między nią, a gitarzystą.
-Cześć kochanie. A ty nie w studiu? -Zapytał basista, który na przywitanie dał szatynce buziaka w policzek.
-Em, tak. Skończyliśmy jednak wcześniej. -Odpowiedziała zmieszana kobieta, próbując uciec od niego wzrokiem.
-Jakieś plany na dzisiaj? -Zapytał ponownie Akira, spoglądając na jej przyjaciela. W sumie poznał Krisa w między czasie, jednak cały czas nie był przekonany co do jego znajomości z Kouyou.
-W sumie, to idziemy do mnie w coś pograć. Jak chcesz chodź z nami. -Zaproponował szatyn, jednak reakcja ze strony kobiety go całkowicie zaskoczyła. Anett miauknęła coś pod nosem z niezadowoleniem.
-Kris, to nie jest najlepszy pomysł. -Powiedziała po polsku, jednak Reita w tym czasie zdążył się zgodzić. Mężczyźni całkowicie olewając fakt, że Anett się odezwała, ruszyli w dalszą drogę. Akuma starała się nie dać po sobie poznać przed basistą, że coś się wydarzyło tego dnia. Gdy tylko dotarli na miejsce, kobieta szybko udała się do łazienki, znajdującej się na piętrze.
-Ale żyletek tam nie znajdziesz! -Zawołał za nią szatyn, specjalnie po japońsku, jakby chciał zaznaczyć basiście, że coś się dzieje.
-Jakiś kolejny wasz żart, którego nikt z nas nie rozumie? -Akira był zdegustowany zachowaniem szatyna, nie wiedząc, że jego działanie było celowe. Kris jedynie usiadł obok Akiry, rozsiadając się wygodnie.
-Nie, Anett ma taki pewien nałóg. W sumie nie robiła tego od kilku ładnych lat, jednak dzisiaj jest w takim stanie, że trzeba ją pilnować. -Kris mówił spokojnie, patrząc na mężczyznę kątem oka. -Dziwię się, że się na to wszystko tak po prostu zgadzasz. -Dodał, uśmiechając się wrednie. Wiedział, że Anett i Akira do siebie nie pasowali i mimo, że na początku był przeciwny, teraz kibicował Kouyou.
-O co Ci chodzi? -Akira był czasami zmęczony dziwnymi zagrywkami ze strony szatyna, a świadomość, że za niedługo mają razem pracować wcale go nie cieszyła.
-Naprawdę nie widziałeś jej reakcji na Ciebie? Fakt, nie przyznała mi się wprost, ale mam wrażenie, że spędziła namiętną noc z naszym wspólnym przyjacielem, po czym szybko tego pożałowała. -Kris nie czuł oporów, by powiedzieć basiście o swoich podejrzeniach. Jednak Akirze na tą wieść drgnęła jedynie brew, nawet go to nie zdenerwowało.
-Posłuchaj. To jest sprawa między mną, a Anett, jeśli nawet mnie zdradziła, to dobrze oboje wiemy, dlaczego to się wydarzyło. -Akira niebezpiecznie zmrużył oczy, patrząc na szatyna. Nie chciał mu się przyznać, że ta informacja nawet go ucieszyła, jednak szybko domyślił się, dlaczego sytuacja nabrała takiego obrotu...
-Rozdział 18ty powinien pojawić się w terminie, ale...
-Nie wiem co z następnym, ponieważ przez cały tydzień mogę być bez możliwości pisania, a jednak muszę się już za magisterkę zabrać x'D
Ale spokojnie, w razie opóźnień będę informować was w zakładce z informacjami :) (Ps. nie bijcie za ten rozdział)
Miłego czytania :3
Rozdział 17:
W końcu nastał ten grudniowy dzień, w którym kobieta myślała, że nie tylko w Japonii, ale na całym świecie fani zwariowali, czyli premiera nowego singla. Tego dnia Akuma oficjalnie stała się członkiem zespołu i już nie było odwrotu.
Od wydarzeń w szpitalu, Anett nie miała już okazji porozmawiać z Kouyou. Gitarzysta ze względu na drugą operację i tak musiał zostać w szpitalu tyle, ile kazali mu lekarze, ale Miko cały czas warowała przy nim niczym pies. Za każdym razem, gdy Anett przychodziła, blondynka była na miejscu. Raz nawet jej nie było, ale okazało się, że Miko wyszła tylko po kawę. Gdy Uruha wyszedł ze szpitala, szatynka stwierdziła, że nie ma sensu odwiedzać go w domu, bo przecież i tak będzie tam Miko, więc zostało jej jedynie przemilczeć fakt, że słyszała co Kouyou powiedział.
Ayuko postanowiła, mimo pogody wyciągnąć Anett do parku, żeby pobiegać. Widziała, że wokalistce to pomaga, jednak Anett nadal nie chciała nikomu powiedzieć, co się wtedy wydarzyło i jak Uruha po raz drugi rozwalił tą nieszczęsną rękę.
-A jak z Reitą? - Zapytała asystentka, a Anett słysząc pytanie wręcz się zatrzymała.
-Z Reitą... -Powtórzyła, uspokajając oddech. -Świetnie, tylko szkoda, że bez uczuć. Nawet się nie kłócimy, bo nie ma o co. Bardziej to przypomina relacje fwb, niż związek. -Dodała Anett, niby z oburzeniem, ale może asystentce się tylko wydawało. Obie powoli zaczęły iść w stronę bloków, w których mieszkała wokalistka.
-Dobra, rozumiem. Chcesz to z Akirą ciągnąć, bo jest wam tak wygodniej, ale... Dogadajcie się w końcu z Kouyou. -Powiedziała Ayuko po chwili namysłu.
-Próbowałam, ale wiesz co? A właściwie kto. Miko. -Rzuciła Anett pełna frustracji.
-No tak. Miko teraz nie odpuści, a Kouyou boi się z nią zerwać, bo dopiero zacznie się mścić. -Ayuko zamyśliła się na chwilę. Czasami się zastanawiała, czy nie lepiej byłoby przekonywać wokalistkę by ta odpuściła i naprawdę dała sobie spokój. Ale z drugiej strony był Kouyou i jego idiotyczne pomysły.
-Właśnie, to... Tak jakby nie ma sensu. -Stwierdziła Anett, wchodząc do budynku.
-Raczej myślę, że gdybyście mieli okazję naprawdę porozmawiać i nikt by wam nie przerwał, to już od dawna było by inaczej. -Odezwała się Ayuko dopiero w windzie.
-Tak, pewnie tak, ale nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli. -Kiedy Anett odpowiedziała, akurat wychodziły z windy na właściwym piętrze...
Wstał tego dnia wcześniej niż przez ostatnie kilka dni. Cieszył się, że blondynka nie przebywała u niego od rana i mógł jeszcze kilka rzeczy załatwić. Po zdjęciu szwów dawał sobie radę z większością rzeczy, jednak chwyt miał jeszcze utrudniony.
W końcu mógł zrobić to, co miał zrobić przed wypadkiem, czyli odebrać wyniki. Temari chyba sama domyśliła się, że z powodu pobytu w szpitalu, jeszcze tego nie zrobił, aczkolwiek jemu samemu kończyła się cierpliwość, a ciekawość wzrastała.
Mimo, że miał jeszcze problemy z prowadzeniem, postanowił podjechać samochodem, by wykorzystać go później. Kopertę otrzymaną w laboratorium schował do schowka i z szerokim uśmiechem na twarzy pojechał do swojego mieszkania. Nie widział się z Anett od tamtego dnia w szpitalu. Niewiele pamiętał sprzed kilku sekund, zanim stracił przytomność, ale chciał po prostu zobaczyć szatynkę. Można by rzec, że się za nią stęsknił.
Czekał przed jej drzwiami, jednak nikt nie otwierał, a On w całym zamieszaniu zapomniał kluczy. Zawiedzony, że jego plan nie wypalił, miał już wracać, jednak zauważył, że winda zatrzymała się na tym piętrze.
-Tak, pewnie tak, ale nie zawsze jest tak, jakbyśmy chcieli. -Usłyszał głos Anett i szybko oparł się plecami o ścianę, udając, że czekał na nią już od jakiegoś czasu.
-Kouyou, ty tutaj? -Zapytała zaskoczona szatynka, otwierając drzwi do mieszkania.
-Pomyślałem, że skoro Akira dzisiaj nie może, to podwiozę Cię do studia. -Odpowiedział gitarzysta z uśmiechem na twarzy.
-Taa, wiesz, to było ugadane, dlatego Ayuko przyjechała. -Powiedziała Anett, patrząc na gitarzystę wzrokiem pełnym podejrzeń. Najpierw cały ten czas się do niej nie odzywa, a później przychodzi, jak gdyby nigdy nic i szczerzy się od ucha do ucha.
-Nie, w porządku. Odświeżę się u Ciebie i pojadę po Kaia. Zobaczymy się przecież i tak w studiu. -Stwierdziła Ayuko, wchodząc za Anett do mieszkania, spoglądając na Kouyou, który zamykał za sobą drzwi.
-No dobra, tylko daj mi najpierw wziąć prysznic. -Rzuciła szatynka i zaraz zniknęła za drzwiami łazienki.
-O czym rozmawiałyście? -Zapytał mężczyzna, słysząc, że Anett odkręciła wodę, więc nie miała możliwości ich usłyszeć.
-W sumie, to o tobie. Kouyou, powiedz mi szczerze, kiedy zakończysz tą farsę? -Ayuko uniosła brew ku górze, posyłając gitarzyście pytające spojrzenie.
-Z dnia na dzień jest coraz trudniej i... Teraz już raczej za późno. -Uruha uciekł wzrokiem, szybko siadając na kanapie.
-Stary, bierz się do roboty, bo naprawdę ktoś Ci sprzątnie ją sprzed nosa. -Rzuciła Ayuko, pochylając się w jego stronę. Czasami kobieta czuła się przy nich jak w przedszkolu.
-Ayuko, zrozum, tak jest dobrze. -Uruha spojrzał na nią zza swoich włosów, które zasłaniały jego twarz.
-Jak jest dobrze? Wyciągam ją, żeby pobiegać tylko po to, żeby przestała myśleć O TOBIE. Nie wiem co dokładnie się między wami dzieje, ale w końcu zrób coś z tym. -Ayuko po zakończeniu zdania, odwróciła się w stronę łazienki, upewniając się, że szatynka jeszcze nie wyszła. Jednak zanim zdążyła jakkolwiek zareagować, Anett wyszła, owinięta ręcznikiem.
-Co tak patrzycie? Ayu, łazienka wolna. -Rzuciła wokalistka, bez niczego mijając pozostałą dwójkę i idąc do swojego pokoju. Ayuko bez słowa chwyciła za swoją torbę i poszła się odświeżyć.
Kouyou poczekał chwile i ciężko wzdychając wstał z kanapy. Widząc otwarte drzwi, które szatynka zostawiła za sobą, spokojnie wszedł do pokoju. Anett już ubrana stała przed lustrem, czesząc swoje włosy. Gdy w odbiciu zauważyła za sobą gitarzystę, od razu się odwróciła w jego stronę, nadal w dłoni dzierżąc szczotkę.
-Kyu... -Szepnęła, ale Uruha szybko ujął jej podbródek w swoją dłoń, patrząc jej w oczy. Szatynka stała nieruchomo, nie wiedząc czego może się spodziewać. W tej chwili miała nadzieję, że Kouyou nie pamiętał, że to Ona przytrzymała go przed upadkiem, kiedy stracił przytomność, a zarazem, że usłyszała, co jej wyznał.
-Błagam, nic nie mów. - Wyszeptał gitarzysta, lekko pochylając się nad nią, by złożyć na jej wargach czuły pocałunek. Akuma bez namysłu odwzajemniła, zatracając się w dotyku jego warg, jakby za nimi tęskniła. Trwali tak dłuższą chwilę bez ruchu. Dopiero gdy szczotka wypadła z ręki wokalistki, Uruha bez zastanowienia ją objął, zarazem pogłębiając pocałunek. Anett też się nie zastanawiała, obejmując go w szyi.
Zatraceni w pocałunkach, całkowicie zapomnieli o trzeciej osobie w mieszkaniu. Ayuko widząc, że nie ma ich w salonie, bezszelestnie podeszła do otwartych drzwi jednego z pokoi. Widok jaki zastała wywołał uśmiech na jej twarzy. Postanowiła im nie przeszkadzać i równie cicho się wycofała. Zebrała swoje rzeczy i cicho wyszła, wysyłając narzeczonemu sms’a, że owa dwójka dojedzie do studia później, jak pozałatwiają swoje sprawy.
Kouyou słysząc zamykające się drzwi wejściowe, uśmiechnął się pod nosem, mając nadzieję, że wokalistka się nie zorientowała, że zostali sami. Pogłębił pocałunek, przypierając kobietę do szafy, a zewnętrzną stroną dłoni przesunął po jej szyi, co wywołało jej cichy, słodki pomruk. Do Anett dopiero po chwili dotarło, co tak pchnęło gitarzystę “do przodu”, ale nie miała zamiaru protestować. Po chwili poczuła jego dłonie na swoich ramionach, gdy nie przerywając pocałunku zaczął ją prowadzić. W końcu opadła na łózko, a gitarzysta pochylił się nad nią, ponownie patrząc jej w oczy. Obdarował jej usta kolejnym pocałunkiem, po czym jego wargi zaczęły delikatnie skubać skórę jej szyi.
-Kouyou... -Westchnęła kobieta, rozpinając zamek jego bluzy. Zaczęła działać instynktownie, wypierając z myśli każdy powód, dla którego powinna teraz przerwać. Nie ważny był Reita, nie ważne było, że powinna być za niedługo w studiu, nic nie było wystarczająco ważne.
Kouyou natomiast czując rosnące podniecenie między nimi, postanowił milczeć, lekko przygryzając płatek jej ucha. Wsuwając dłoń pod jej koszulkę, powiódł opuszkami palców wzdłuż jej boku. Jej skóra była taka delikatna. Szatynka czując jego dotyk, sięgający powoli do jej piersi, odwróciła głowę w bok, dając mężczyźnie większe pole do popisu na jej szyi. Zarazem przyłożyła wskazujący palec do swoich ust, czując jak się rumieni. Dlaczego przy nim się zarumieniła?
Takao wyciągnął Mino z pracy na jej porannej przerwie. Miejsce, w którym pracowała nie znajdowało się daleko od centrum, więc nie musieli się specjalnie śpieszyć.
-Takao, co się stało? -Zapytała zaniepokojona brunetka, gdy nagle Takao wskazał na jeden z bilbordów. -No, reklama nowego singla the Gazette. -Rzuciła, wzruszając ramionami.
-Przyjrzyj się kochanie, ale tak dokładnie. -Takao ułożył dłonie na jej ramionach, opierając brodę o jej bark. Mino potrzebowała chwili, by zorientować się, że zdjęcie przedstawia nie piątkę, a szóstkę członków zespołu, a kobietę, która była tą szóstą, skądś kojarzyła.
-Mówiłeś, że Anett pracuje przy tłumaczeniach! -Mino natychmiast odsunęła się od mężczyzny, odwracając się w jego stronę.
-Bo nikt z nas nie mógł powiedzieć prawdy, aż do dzisiaj. Jakbyś widziała, jak Rukiego przez ostatni miesiąc korciło, by pochwalić się w mediach społecznościowych. A Anett to Akuma, druga wokalistka. -Takao cały czas mówił z ogromnym bananem na twarzy. -A ty myślałaś, że Cię zdradzam. -Na te słowa narzeczonego Mino lekko się wkurzyła.
-Bo pojawiła się nie wiadomo skąd, nie wiadomo czym się zajmuje, a ty spędzałeś z nią całe dnie. -Mino była oburzona faktem, że musiała się tłumaczyć.
-Kochanie, spędzałem z nią całe dnie, bo znała japoński, jednak początkowo miała problemy z dogadaniem się z chłopakami. A moja praca polega na chodzeniu za nią i tłumaczeniu, teraz w zespole nie ma problemu, jednak przy wywiadach i tym podobnych będę miał pełno roboty. -Odpowiedział Takao, przytulając narzeczoną.
-Niech wam będzie. -Westchnęła Mino wtulając się w mężczyznę.
Kiedy kobieta się podniosła, poczuła na swoim ramieniu delikatne pocałunki. Zaśmiała się i spojrzała na mężczyznę.
-Kouyou, daj mi się ubrać. Yutaka mnie zabije za kolejną godzinę spóźnienia. -Powiedziała Anett, sięgając po swoją koszulkę, która na szczęście wylądowała na wyciągnięcie jej ręki.
-Najchętniej bym Cię z ramion nie wypuszczał. -Wyszeptał gitarzysta, obejmując kobietę pod biustem. Nagle coś do niej dotarło. Zacisnęła wargi, powoli kierując wzrok w jego stronę.
-A co z Miko? -Zapytała niepewnie, ogromnie obawiając się odpowiedzi.
-Nią się nie przejmuj. -Odpowiedział gitarzysta, powoli wypuszczając kobietę z objęć. Nie chciał psuć tej chwili prawdą na temat jego związku z Miko. W tej chwili miał tylko nadzieję, że zdąży załatwić sprawę z blondynką, zanim Anett odkryje prawdę. Niechętnie sam zaczął się zbierać, dopiero po spojrzeniu na zegarek zorientował się, ile są spóźnieni.
-W sumie to... Ty przecież nie powinieneś prowadzić. -Powiedziała Anett, poprawiając swoje włosy.
-Dlatego ty będziesz prowadzić. -Kouyou do niej podszedł, a pochylając się, schował twarz w zagłębieniu jej szyi.
-Ale tutaj jakoś musiałeś dojechać.
-Czy ty zawsze musisz się tak czepiać? -Uruha wiedział, że kobieta po prostu się o niego martwiła.
Kouyou siedział sam, czekając na Akumę, Kaia i Rukiego. W dłoniach trzymał kopertę, którą zabrał ze sobą z samochodu. Pora było poznać prawdę i odpowiedź na nurtujące go ostatnimi czasy pytania.
-Muszą jeszcze coś dogadać, zaraz przyjdą. -Rzuciła Akuma, wchodząc do środka. Usiadła obok gitarzysty, spoglądając na kopertę.
-Możesz otworzyć? -Zapytał Uruha bez zastanowienia, podając jej papier. Anett otworzyła szeroko oczy. Nie była pewna, czy powinna się na to zgodzić, ale widząc zaniepokojoną minę gitarzysty, wzięła od niego kopertę i ją otworzyła.
-Em, ale ja nic nie rozumiem. -Mruknęła szatynka, wiedząc, że potrzebowała by o wiele więcej czasu, by przetłumaczyć czytany tekst, ale formuła coś jej przypominała.
-Zaraz Ci wyjaśnię. -Uruha po prostu wyrwał karki z jej rąk i sam zaczął czytać. Anett patrzyła na niego z przerażaniem w oczach, widząc, jak na jego twarzy pojawił się uśmiech. Dopiero po chwili spojrzała na kopertę, przyglądając się logu, które na niej widniało.
-Testy DNA? -Zapytała, mrużąc lekko oczy. Pierwsza myśl, która przyszła jej do głowy, to była Temari. Dziewczyna była zbyt podobna do niego, ale zaraz przypomniała sobie historię, którą opowiadał jej Takanori. -Czekaj, nic nie mów. -Kobieta patrzyła cały czas na kopertę, jednak nie ona była jej celem.
-Ruki opowiedział Ci już o Kiyomi i Asami, prawda? -Mina gitarzysty nie była zadowolona, jednak znał odpowiedź. Dla niego było oczywiste, że Takanori kiedyś się jej wygadał, widząc, co się między nimi działo. Dobrze, że wokalista nie wpadł na ten pomysł, kiedy Uruha był z Miko.
-Tylko się na niego nie wściekaj, chciał dobrze. -Anett patrzyła na niego tym swoim błagalnym spojrzeniem słodkiego szczeniaczka. Kouyou jedynie zaśmiał się pod nosem i obejmując kobietę ręką, ucałował jej czoło.
-Nie ważne. Okazuje się, że Asami żyje...
-Tylko, że teraz to jest Temari, dobrze myślę? -Kobieta spojrzała mu w oczy z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Tak, mistrzu dedukcji. -Odpowiedział gitarzysta, odwzajemniając jej uśmiech. -Jednak, mimo, że teraz mam pewność, że to moja córka i mimo, że nie wiem co dokładnie się wtedy stało, ja nie wiem co mam robić. -Oboje westchnęli, a Kouyou ponownie skierował wzrok na papier. Anett wygodnie ułożyła głowę na jego ramieniu, zamykając oczy w zamyśleniu. Najchętniej by teraz zasnęła, jednak czekało ją jeszcze sporo pracy tego dnia.
-Jest zbyt do Ciebie podobna, nie trudno się domyślić, ale w sumie masz trzy wyjścia. Wiem, zazwyczaj są dwa, ale ty masz trzy. -Zaczęła szatynka, powoli odsuwając się od niego z wielką niechęcią. -Po pierwsze, możesz udawać, że nic się nie stało i olać sprawę, po drugie, możesz nadal drążyć temat tego wypadku, ale trzymać Temari na dystans, a po trzecie... Możesz olać sprawę wypadku i spróbować odzyskać córkę, no albo drążyć temat i próbować ją odzyskać, czyli masz nawet cztery wyjścia. -Akuma wzruszyła ramionami, jednak zaraz poczuła jego dłoń na swoim kolanie. Kouyou kiedyś często to robił, gdy rozmawiali w trójkę z Krisem.
-Muszę nad tym pomyśleć. A tak swoją drogą, Anett... -Kouyou na chwilę zacisnął wargi, czując odpowiedni moment, na powrót do rozmowy, która odbyła się w szpitalu. Wiedział, że mimo tego, co wydarzyło się między nimi w mieszkaniu, będzie musiał w końcu wyznać jej co czuję.
-Świętować będziemy jutro, kiedy będziemy mieli dokładniejsze dane co do sprzedaży, ale nawet na tą chwilę jest nieźle, dobra robota Anett, a tobie Kouyou gratuluje. - Nagle, jakby znikąd w pokoju pojawił się Kai, szczerzący się od ucha, do ucha, na sam dźwięk jego głosu Anett i Kouyou odsunęli się od siebie, a Uruha zdjął dłoń z jej kolana.
-O czym ty mówisz? -Zapytał Uruha, patrząc na lidera, który wygodnie siadł naprzeciw niego.
-No o twoich zaręczynach z Miko. Myślałem, że pierwszy się nam pochwalisz, ale Miko Cię uprzedziła. -Nagle uśmiech z twarzy lidera znikł, widząc minę wokalistki. Anett siedziała z szeroko otwartymi oczami, nawet szczękę mogła by zbierać z podłogi. Dopiero po kilku sekundach spojrzała na gitarzystę ze łzami i oczach, po czym wstała i wyszła trzaskając drzwiami.
-An...! -Kouyou nawet nie zdążył za nią wstać, gdy drzwi się za nią zamknęły.
-Myślałem, że o tym rozmawialiście tyle czasu. -Stwierdził lider, obserwując, jak zrezygnowany gitarzysta usiadł na wcześniej zajmowanym przez siebie miejscu, chowając twarz w dłoniach.
-Nie, można powiedzieć, że w ogóle nie rozmawialiśmy. Chciałem to sam załatwić, po cholerę mówiłeś o tym przy niej bez mojej wiedzy?! -Nozdrza Kouyou chwilowo się rozszerzyły ze złości. Przez chwilę myślał, że udusi perkusistę, wiedząc, że Anett nigdy mu tego nie wybaczy.
-Chwila... Pracujemy razem tyle lat i mimo opinii o tobie, nigdy nie uwierzyłbym, że jesteś typem, który zdradza. -Yutaka patrzył na bruneta z zaskoczeniem na twarzy.
-Tak, zdradziłem Miko. Jeśli to wypaplasz komukolwiek, to Cię zabije. -Wysyczał gitarzysta przez zęby. Dopiero po chwili odetchnął, uspokajając się. -Chociaż bardziej mam wrażenie, że to z Miko zdradzam Anett, niż że zdradziłem Miko z nią. -Dodał, patrząc w bok.
Brunetka wraz z blondynem szukali wokalistki po całej wytwórni. Nikt nie wiedział, gdzie i dlaczego nagle zniknęła. Nawet telefonu nie odbierała. Jedynym miejscem, które zostało do sprawdzenia, była damska toaleta, do której przecież Takanori nie wejdzie. Ayuko z zrezygnowaniem kręcąc głową weszła do środka. Dopiero po rozejrzeniu się, zauważyła, że ktoś wykorzystał jedną z kabin do schowania się.
-Anett, to ja, Ayuko, otwórz, proszę. -Powiedziała brunetka, upewniając się, że drzwi są zamknięte.
-Ktoś jest z tobą? -Zapytał znajomy głos. Ayuko ponownie się rozejrzała, upewniając się, że są same.
-Tak, otwieraj. Z Takanorim wszędzie Cię szukamy.
-Wymyśl coś, ale ja dzisiaj nie dam rady. -Rzucił głos, a drzwi się otworzyły. Ayuko zobaczyła zapłakaną Anett, która siedziała skulona.
-Hej, młoda, co się dzieje? -Zapytała, podchodząc bliżej wokalistki, by pomóc jej wstać.
-Kouyou się stał. -Odpowiedziała, gdy po wstaniu, oparła się o ścianę. Asystentka z trudem zaciągnęła wokalistkę w stronę umywalek, by ta przemyła twarz lodowatą wodą. Dopiero po tym, Anett spojrzała w lustro, oglądając swoją zaczerwienioną od płaczu twarz.
-Dobra, mów o co chodzi, bo jak wychodziłam od Ciebie, to wy... -Brunetka cały czas dokładnie przyglądała się Akumie.
-I cholernie tego żałuje. -Anett westchnęła, cały czas patrząc w lustro. -Ale od początku...
-Jak to od początku? -Ayuko nie spodziewała się, że usłyszy coś takiego z ust wokalistki.
-Nie chciałam nikomu mówić o tym co było w szpitalu. Kouyou wtedy za mną wybiegł, dopiero jak winda przyjechała, zrozumiałam, że nie mogę tego tak zostawić. Gdy się odwróciłam, uderzył ręką w ścianę, tak rozerwał szwy. To ja chwyciłam go przed upadkiem, wtedy powiedział, że mnie kocha, co było dalej sama już wiesz. I wiem co mi za chwilę powiesz, ale po tym jak dzisiaj wyszłaś... -Anett głośno przełknęła ślinę, a brunetka zaczęła się domyślać, co chciała jej powiedzieć. -Wylądowaliśmy w łóżku.
-Zwariowałaś?!- Ayuko jej przerwała, nie dowierzając, że szatynka naprawdę to powiedziała. Sama oparła się o ścianę. Z jednej strony dobrze zrobiła, po prostu wychodząc, a z drugiej była ciekawa, dlaczego po czymś takim wokalistka była teraz w takim stanie. Nie zdążyła zapytać, gdy do łazienki weszła wesoła Miko, od razu wyciągając rękę w jej stronę, całkowicie olewając obecność wokalistki.
-Ayuko, widziałaś... -Zawołała zadowolona blondynka. Asystentka jedynie westchnęła, łapiąc kobietę za dłoń, którą starannie zakryła swoją. Dopiero w tym momencie przypomniała sobie o wspaniałych wieściach, o których dowiedziała się rano.
-Tak, jest piękny. -Odpowiedziała, spoglądając na Anett. -Ale jeżeli nie masz nic do załatwienia, to prosiłabym Cię, żebyś wyszła. -Powiedziała z powagą w głowie, patrząc Miko w oczy.
-Em, a jej co? Kłopoty w basowym raju?
-Po prostu wyjdź. -Ayuko tracąc cierpliwość podeszła do drzwi, które otworzyła, pokazując Miko, żeby wyszła.
-No tak, ta mała zawsze najważniejsza. -Odburknęła niezadowolona blondynka, w końcu wychodząc. Kobiety przez chwilę stały w ciszy, upewniając się, że nieproszony gość nie wróci.
-Dobra, ale co z Reitą? -W końcu odezwała się starsza, stojąc obok szatynki i opierając się o ścianę. Anett przez cały ten czas nawet się nie poruszyła, cały czas patrzyła w lustro, usilnie powstrzymując łzy.
-Wiem, jak to brzmi, ale wypierałam każdą z myśli, która była przeciwko. Nic innego się nie liczyło, tylko On i ja. Nawet zapewniał mnie, że nie mam co się przejmować Miko, po czym przychodzi twój narzeczony i gratuluje mu zaręczyn z nią. -W tym momencie szatynka wybuchła płaczem, którego nie była w stanie uspokoić. Ayuko w tym momencie zrozumiała, że naprawdę nie było sensu, dłużej trzymać jej w pracy.
-Dobra, pogadam z Rukim, żeby dał Ci dzisiaj już spokój. -Brunetka słabo się uśmiechnęła, przytulając kobietę. -Spokojnie, nic nikomu nie powiem. Po prostu wróć do domu i o tym nie myśl. -Dodała, zaraz wysyłając wokaliście wiadomość, żeby opuścił pozycję. Była pewna, że Anett nie chciałaby ktokolwiek widział ją w tym stanie. Zostawiła ją jedynie na chwilę, biegnąc po swoją torebkę. Gdy wróciła, zaczęła ogarniać jej twarz kosmetykami. Gdy skończyła, odprowadziła ją do wyjścia, upewniając się, że nikt ich nie widział.
Nawet nie zdążyła dojść do domu, gdy na mieście spotkała Krisa. Na szczęście przyjaciel za wiele nie pytał o to, co się stało, jednak domyślił się, kiedy Anett powiedziała mu porannych odwiedzinach Kouyou i o jego zaręczynach z Miko, chociaż nadal nie był pewien. Krystian bez namysłu zaproponował jej, żeby poszli do niego w coś pograć. On chyba najlepiej wiedział, jak odciągnąć ją od myśli.
Jednak w drodze napotkali kolejny “problem”. Kiedy Anett zobaczyła Akirę podchodzącego do nich, chciała po prostu zapaść się pod ziemię, a szatyn widząc jej reakcję, zaczął rozumieć, co się stało między nią, a gitarzystą.
-Cześć kochanie. A ty nie w studiu? -Zapytał basista, który na przywitanie dał szatynce buziaka w policzek.
-Em, tak. Skończyliśmy jednak wcześniej. -Odpowiedziała zmieszana kobieta, próbując uciec od niego wzrokiem.
-Jakieś plany na dzisiaj? -Zapytał ponownie Akira, spoglądając na jej przyjaciela. W sumie poznał Krisa w między czasie, jednak cały czas nie był przekonany co do jego znajomości z Kouyou.
-W sumie, to idziemy do mnie w coś pograć. Jak chcesz chodź z nami. -Zaproponował szatyn, jednak reakcja ze strony kobiety go całkowicie zaskoczyła. Anett miauknęła coś pod nosem z niezadowoleniem.
-Kris, to nie jest najlepszy pomysł. -Powiedziała po polsku, jednak Reita w tym czasie zdążył się zgodzić. Mężczyźni całkowicie olewając fakt, że Anett się odezwała, ruszyli w dalszą drogę. Akuma starała się nie dać po sobie poznać przed basistą, że coś się wydarzyło tego dnia. Gdy tylko dotarli na miejsce, kobieta szybko udała się do łazienki, znajdującej się na piętrze.
-Ale żyletek tam nie znajdziesz! -Zawołał za nią szatyn, specjalnie po japońsku, jakby chciał zaznaczyć basiście, że coś się dzieje.
-Jakiś kolejny wasz żart, którego nikt z nas nie rozumie? -Akira był zdegustowany zachowaniem szatyna, nie wiedząc, że jego działanie było celowe. Kris jedynie usiadł obok Akiry, rozsiadając się wygodnie.
-Nie, Anett ma taki pewien nałóg. W sumie nie robiła tego od kilku ładnych lat, jednak dzisiaj jest w takim stanie, że trzeba ją pilnować. -Kris mówił spokojnie, patrząc na mężczyznę kątem oka. -Dziwię się, że się na to wszystko tak po prostu zgadzasz. -Dodał, uśmiechając się wrednie. Wiedział, że Anett i Akira do siebie nie pasowali i mimo, że na początku był przeciwny, teraz kibicował Kouyou.
-O co Ci chodzi? -Akira był czasami zmęczony dziwnymi zagrywkami ze strony szatyna, a świadomość, że za niedługo mają razem pracować wcale go nie cieszyła.
-Naprawdę nie widziałeś jej reakcji na Ciebie? Fakt, nie przyznała mi się wprost, ale mam wrażenie, że spędziła namiętną noc z naszym wspólnym przyjacielem, po czym szybko tego pożałowała. -Kris nie czuł oporów, by powiedzieć basiście o swoich podejrzeniach. Jednak Akirze na tą wieść drgnęła jedynie brew, nawet go to nie zdenerwowało.
-Posłuchaj. To jest sprawa między mną, a Anett, jeśli nawet mnie zdradziła, to dobrze oboje wiemy, dlaczego to się wydarzyło. -Akira niebezpiecznie zmrużył oczy, patrząc na szatyna. Nie chciał mu się przyznać, że ta informacja nawet go ucieszyła, jednak szybko domyślił się, dlaczego sytuacja nabrała takiego obrotu...
14 sie 2020
Rozdział 16
Witam po raz kolejny. Przyznam, że patrząc na numerację jestem mile zaskoczona. Normalnie tyle rozdziałów pisałabym pewnie dwa lata, albo i nawet dłużej xD
Jednak spokojnie, to opowiadanie tak szybko się nie skończy, co to, to nie. Nadal nic nie mogę obiecać w sprawie rozdziału planowanego na 28.08, ale mogę dać wam odrobinę nadziei, że jednak się wyrobię, jednak dodanie go zostawię mojemu Japońskiemu klonowi ;)
A i możecie już zaglądać do opisów postaci. Jeszcze kilka osób mi zostało do opisania, ale najważniejsza szóstka już jest :)
Miłego czytania :3
Rozdział 16:
Temari czekała w szpitalnym korytarzu, próbując usiedzieć na miejscu. Nagły telefon w środku nocy wystraszył ją na tyle mocno, że bez zastanowienia udała się do domu gitarzysty. Ale potem było jeszcze gorzej. Nie była pewna, czy powinna podawać się za jego córkę, ale nie miała wyjścia, inaczej niczego by się nie dowiedziała.
W końcu podszedł do niej mężczyzna w białym kitlu, z lekkim uśmiechem na twarzy. Gdy tylko go zauważyła, od razu wstała.
-Już po wszystkim. Na szczęście szkło niczego nie uszkodziło, więc po kilku tygodniach ręka Pani ojca powinna wrócić do swojej sprawności. - Po tych słowach lekarza, Temari poczuła, jakby jakiś ciężar spadł z jej serca. Wiedząc, że mężczyzna szybko nie obudzi się po operacji, postanowiła odwiedzić go później. Mimo, że nie wiedziała, co się wydarzyło, cieszyła się, że nic poważnego mu się nie stało. W sumie w ciągu ostatnich tygodni nawet się zaprzyjaźnili, jednak nadal miała poczucie, że jeżeli wyniki będą negatywne, to ta znajomość się skończy szybciej, niż się zaczęła.
Obudziła się z nieznośnym bólem głowy. Szybko ubrała się w jakieś luźne dresy i poszła za dźwiękami wydobywającymi się z jej kuchni.
-Wiem, że szukasz wody, ale musisz tak trzaskać? -Anett oparła się o ścianę, patrząc na basistę. Była jeszcze na tyle zaspana, że była w stanie podnieść tylko jedną powiekę.
-Woda jest, szukam czegoś na ból głowy. -Akira zamknął kolejną kuchenną szafkę i podszedł do niej, delikatnie cmokając szatynkę w policzek. -Ty w ogóle cokolwiek z wczoraj pamiętasz? -Zapytał, delikatnie obejmując ją w pasie.
-Pamiętam, nie mam tak słabej głowy jak ty... Czekaj, zrobiłeś to specjalnie... -Akuma nawet nie miała siły, żeby krzyknąć, a łomot w głowie nie pozwalał zebrać jej myśli.
-Nie, niespecjalnie. Do tego to bym nawet alkoholu nie potrzebował, skarbie. Jednak to był idealny sposób by oderwać Cię od twoich mrocznych myśli.
-Tak, idealny. -Anett cichuteńko się zaśmiała, kładąc dłoń na nagim torsie basisty. -Ale idź już pod prysznic, bo mamy tylko dwie godziny, żeby wrócić do żywych. -Z tymi słowami, odepchnęła go lekko od siebie i sięgnęła po czajnik.
Kiedy Akira wrócił do kuchni po zimnym prysznicu, zastał Anett stojącą z kubkiem i patrzącą przez okno, jakby nad czymś myślała. Czyżby sprawa z Kouyou nadal nie dawała jej spokoju? Nie dowiedział się, co tak naprawdę wydarzyło się między nimi, ale widział, że zachowanie gitarzysty z poprzedniego dnia nadal dawało jej wiele do myślenia.
Podszedł bliżej, chwytając w dłoń drugi kubek stojący na kuchennym blacie.
-Co to? -Zapytał, niby głupio, bo widział, że w kubku znajdowała się kawa, ale powiedział szybciej, niż zdążył pomyśleć.
-Kawa z cytryną. -Szatynka odpowiedziała spokojnie, nie spuszczając wzroku z widoku za szybą.
-Co? -Dopytał, mając nadzieję, że się przesłyszał.
-Kawa z cytryną, działa cuda na kaca, a przynajmniej na ból głowy. -Anett spojrzała na niego kątem oka, po czym sama upiła łyk owej kawy. Po chwili odłożyła kubek i sama udała się do łazienki.
Akira usiadł przy stole, pogrążony w własnych myślach. Od tygodnia było coś między nim, a Anett i powoli nabierał nadziei, że Uruha naprawdę wrócił do Miko i da szatynce spokój. Mimo to, nadal nie dawał mu spokoju fakt, że przecież robił to w sumie dla niego. Chciał, żeby Kouyou przegrał ze swoją zazdrością i w końcu przyznał się do tego, co czuje do Anett.
Yutaka wszedł do środka, Anett i Akira przytulali kolejne butelki wody, natomiast Takanori siedział, pobrzękując na gitarze. Yuu powiedział wcześniej o sprawie, z którą do nich przyszedł. Kiedy stojąc w milczeniu, widział skupiony na nim wzrok pozostałej trójki, ciężko westchnął.
-Dzwonili ze szpitala. Kouyou miał w nocy wypadek, ale nikt nie wie co dokładnie się stało. Wiadomo za to, że na kilka tygodni może zapomnieć o gitarze. -Zaskoczony dźwięk, jaki pozostali z siebie wydobyli mu przerwał. Zrezygnowany usiadł na kanapie, opierając łokcie o kolana. -Do czasu jego powrotu próby są bez sensu. – Mruknął, przecierając palcami swoje powieki
-Nagrania mamy, więc mogę dalej pracować z Anett, bo w sumie na tym się przecież skupiamy. -Rzekł Takanori, odkładając gitarę.
-To by było najlepsze wyjście. -Stwierdził Kai, który w głowie układał cały harmonogram i ile rzeczy będą musieli odwołać z powodu braku gitarzysty. Dobrze, że chociaż z nagraniami na płytę wyrobili się w czasie i tymi terminami nie musiał się przejmować, ale sesje zdjęciowe, czy wywiady stanowiły poważny problem.
-Tylko, żeby się nie okazało, że wpadł w jakieś kłopoty. -Rzucił Akira, nie spodziewając się, że cała trójka niemal natychmiast skieruje wzrok na niego.
-Raczej tu nie chodzi o kłopoty, a jego własną głupotę. -Skomentował lider, który sam do końca nie był pewien co się wydarzyło, ale nie chciał reszcie na razie o tym mówić. Nagle jakby mężczyzn coś olśniło i spojrzeli po sobie.
-Cholera. -Mruknął Ruki pod nosem. -Anett, mogłabyś iść zrobić kawę, czy coś? -Zapytał, patrząc błagalnie na wokalistkę.
-Chcę wiedzieć. -Odpowiedziała oburzona szatynka. Akurat w tym momencie, jakby do niej samej dotarło o co może chodzić reszcie. Skrzyżowała ręce, opierając je o swoje piersi i wygodnie oparła się plecami o oparcie fotela.
-To nie to, o czym myślisz. -Rzucił szybko wokalista, widząc jak mina kobiety się zmienia.
-Spokojnie, aż takim idiotą by nie był. Ale wy chcecie przede mną ukryć, że wpadł w ciąg i że to nie pierwszy raz. -Anett mówiąc to, niebezpiecznie mrużyła oczy, a pozostali szybko pouciekali wzrokiem od niej, rozglądając się po ścianach.
-Jak... Ty...? -Wybełkotał lider, prawie zbierając szczękę z podłogi.
-Od kilku dni nie jeździł swoim samochodem, a jego wczorajsze zachowanie nie należało do “normalnych”. -Anett zrobiła cudzysłów palcami w powietrzu. -Kouyou jaki jest, taki jest, ale nigdy nie wrzeszczy i nie używa siły.
-Zdarza się, że znika na kilka dni, czy tydzień... -Zaczął wokalista, ale przerwał mu lider.
-Poprzednim razem zniknął na miesiąc, jak tak mam Ci przypomnieć. -Kai ponownie westchnął.
-Poprzednim, to znaczy, kiedy? -Zapytała Anett, nadal im się przyglądając.
-Po rozstaniu z Miko jakieś pół roku temu. Robi tak ja ma doła. -Odpowiedział Takanori.
-Jak ma doła. -Powtórzyła kobieta pod nosem, po czym, przy zaskoczeniu reszty, wstała i bez słowa wyszła.
Temari wróciła trochę później, ale Kouyou nadal się nie przebudził. Siedziała obok niego, cicho czekając, aż mężczyzna w końcu otworzy oczy. Ostatnie informacje nie napawały jej optymizmem, a widok jaki zastała, kiedy przyjechała w nocy do jego domu, nadal widniał przed jej oczami.
-An...ett. -Kouyou lekko poruszył głową, powoli otwierając oczy. Jasne światło początkowo go raziło, ale po chwili rozejrzał się po jasnym pomieszczeniu. -Temari? Co się dzieje? -Zapytał, próbując się podnieść. Nagle poczuł ogromny ból jego prawej dłoni, wręcz syknął, zaciskając mocno zęby.
-Nie ruszaj. -Rzuciła szybko brunetka, widząc, jak gitarzysta próbuje poruszać palcami. -Pamiętasz cokolwiek? -Zapytała zmartwionym głosem.
-Gdzie ja do cholery jestem? - Kouyou wysyczał przez zęby.
-Dzwoniłeś do mnie w środku nocy, żebym przyjechała. Czekaj, pójdę po lekarza. -Temari miała wrażenie, jakby go nie poznawała, ale to chyba wina leków. Szybko wstała i wyszła, zostawiając Kouyou samego.
Dopiero chwilę po wyjściu lekarza, Temari odważyła się wejść na salę. Kouyou leżał patrząc w sufit, ale jego mina wskazywała na to, że był wściekły.
-Mówili mi, że chcesz wyjść na własne żądanie, to nie jest dobry pomysł. -Powiedziała dziewczyna, siadając obok łóżka.
-Oczywiście, będę leżał w szpitalu, jeszcze czego. -Warknął Kouyou, odwracając wzrok.
-Jeżeli chcesz wrócić do grania na gitarze, to radziłabym Ci zostać. Po operacji myśleli, że wszystko będzie w porządku, ale... -Temari przerwała, zaciskając wargi w cienką wargę. -W dodatku straciłeś dużo krwi, powinieneś dość do siebie.
-Pieprzyć to. -Mężczyzna mruknął pod nosem, a kiedy po raz kolejny, próbował poruszyć palcami, ponownie poczuł niemiłosierny ból. Nie chciał przyznać Temari, że pamiętał co się stało, no przynajmniej do pewnego momentu.
-Kouyou, kiedy przyjechałam, leżałeś nieprzytomny w kałuży krwi, w dodatku było pełno szkła, więc nie wmówisz mi, że skaleczyłeś się, zbierając rozbitą butelkę. -Temari nie miała zielonego pojęcia, jak miałaby przekonać go do pozostania, w szpitalu. Nagle o czymś sobie przypomniała i szybko sięgnęła do kieszeni swojej bluzy. -Obok Ciebie leżała rozbita ramka, ale... Skąd ją znasz? -Zapytała, pokazując mu zdjęcie.
-Kiyomi... -Szepnął gitarzysta, przyglądając się zdjęciu. Nagle spojrzał na dziewczynę. -Jesteście do siebie takie podobne. -Dodał, oddając jej fotografię.
-Skąd ją znasz? -Zapytała ponownie. Kouyou opierając się na zdrowej ręce, ponownie lekko się podniósł i westchnął.
-To najprawdopodobniej twoja biologiczna matka. -Odpowiedział, patrząc bez celu przed siebie, przypominając sobie, co działo się, zanim stracił przytomność. -Chociaż teraz to może i lepiej dla Ciebie, gdyby się okazało, że nie jestem twoim ojcem, po co kolejny, skończony idiota w twoim życiu. - Dodał, a w jego głosie nie było żadnych emocji.
-Czekaj, przecież to najlepsza przyjaciółka Yumi. -Temari nawet nie zwróciła uwagi na to, co mężczyzna powiedział później. Patrzyła na niego zaskoczona, zarazem zastanawiając się, jak to wszystko mogło być możliwe, skoro kobiety się znały, a może po prostu poznały się później? Tego Temari nie miała prawa pamiętać, była za mała, ale miała wrażenie, że Yumi i Kiyomi znały się od zawsze.
-Jak to, to One się znały? -Kouyou również był zaskoczony tą informacją. Dla niego wszystko zaczęło powoli się układać w głowie, a imię, które wypowiedziała Temari zaczęło mu o kimś przypominać. Zmrużył powieki, jakby szukając czegoś w pamięci. -Yumi Otanawa, tak? Była od nas starsza, ale z Kiyomi były jak siostry. Myślałem, że kiedy Yumi wyjechała na studia, to kontakt między nimi się urwał, a wtedy z Kiyomi jeszcze nie byliśmy razem. -Uruha zamknął oczy, wracając do wspomnień z czasów, kiedy był z matką Asami. Dla Kiyomi był wtedy w stanie poświęcić wszystko... No prawie wszystko.
Kouyou odurzony lekami ponownie zasnął. Dla Temari, to czego się dowiedziała, to było za dużo. Nadal nie umiała poukładać sobie tego wszystkiego w głowie, chociaż wiedziała, że jedyne, kto wie, co tak naprawdę się wtedy stało, po śmierci jej matki, zniknął z jej zasięgu.
Jednak dziewczyna postanowiła zająć się czymś innym. Szybko zlokalizowała telefon Kouyou, w końcu sama zabierała jego rzeczy. Na szczęście pamiętała, jak odblokować urządzenie, a znalezienie pewnego numeru telefonu nie zajęło jej długo. Numer zapisała w swoim telefonie, a jego odłożyła na miejsce, po czym wyszła z sali, w razie, gdyby mężczyzna miał się obudzić.
“Wiem, że widziałyśmy się raz, ale mam do Ciebie prośbę. Porozmawiaj z Kouyou. Mam wrażenie, że jest coś, o czym chciałby Ci powiedzieć. W końcu nie bez powodu ciągle powtarzał twoje imię.
~Temari”
Kiedy dziewczyna schowała telefon do kieszeni i już miała wracać do Kouyou, zobaczyła znajomą kobietę, o której rozmawiała z mężczyzną chwilę wcześniej. Przynajmniej tak przypuszczała, że to Kiyomi, ponieważ z kilku metrów, wśród kilku innych lekarzy ciężko jej było dostrzec dokładne rysy jej profilu, ale głos kobieta miała ten sam. Czyżby Kiyomi po śmierci jej matki przeniosła się tutaj? Ale dlaczego? Dlaczego tak nagle zniknęła, nie zostawiając po sobie żadnego śladu? Temari sama zaczęła nabierać pewnych podejrzeń.
Po wiadomości, że Kouyou chce wyjść ze szpitala w trybie natychmiastowym, Takanori i Yutaka postanowili pojechać do niego i przemówić mu do rozumu. Anett siedziała sama, kiedy nagle usłyszała dźwięk swojego telefonu. Po przeczytaniu wiadomości, nie zastanawiała się nad jej treścią, a raczej nad tym, skąd dziewczyna miała jej numer.
Jej przemyślenia przerwało wejście Akiry, który widząc, że kobieta znowu stoi przy oknie, podszedł do niej i ją objął.
-Coś się stało? -Zapytał zmartwionym głosem, obserwując, jak Anett szybko schowała telefon.
-Nie, nic. -Odpowiedziała, wtulając się w niego.
-Za bardzo się tym przejmujesz.
-A wiesz coś więcej? -Zapytała szatynka, kierując wzrok na jego twarz.
-Nic, pewnie się dowiemy, jak ta dwójka wróci. -Akira patrząc jej w oczy, delikatnie się uśmiechnął, po czym złożył na jej wargach czuły pocałunek.
-Akira, nie tutaj. - Anett się zaśmiała, odsuwając się od niego. Basista już miał coś powiedzieć, gdy do pokoju wbiegła wściekła Miko.
-Co ty mu zrobiłaś?!- Rzuciła blondynka, podchodząc do Anett. Wokalistka patrzyła na nią zdziwiona, jedynie domyślając się, o co jej chodzi.
-Ale o czym ty mówisz? -Anett zapytała, jednak nie była pewna, czy powinna w ogóle się odzywać. Nagle poczuła piekący ból na swoim policzku, kiedy Miko wymierzyła w niego swoją dłoń.
-To przez Ciebie Kouyou jest w szpitalu! Dowiem się, co dokładnie mu zrobiłaś! -Krzyczała Miko, a Akira w ostatniej chwili chwycił Anett, kiedy ta wyrwała się w stronę blondynki.
-Anett, nie, tylko damskiej bójki nam tutaj brakuje, naprawdę. -Stwierdził Akira, obejmując Anett ręką w pasie. -Miko, posłuchaj mnie. Nikt nie wie co się wydarzyło, ale Anett nie ma z tym nic wspólnego. Jesteśmy razem od tygodnia, a dzisiaj w nocy Akuma była ze mną. -Dodał, patrząc jak z blondynki zeszło całe powietrze. Przez chwilę Miko patrzyła na nich jak na wariatów, po czym pyskując coś pod nosem wyszła.
-Co ty robisz? Najpierw sam mówisz, żeby na razie nikomu nic nie mówić, a sam mówisz o nas największej plotkarze na kuli ziemskiej. -Powiedziała oburzona Anett, kiedy Miko zamknęła za sobą drzwi.
-I tak się prędzej czy później dowiedzą, nawet Kouyou. -Odpowiedział basista, oglądając policzek szatynki.
-Taa, ale ma rację, to moja wina. -Anett spojrzała w stronę drzwi, a w jej oczach pojawiły się łzy. Miała już naprawdę dość, że całe życie obrywało jej się za coś, z czym nawet nie miała nic wspólnego. Tym razem też tak było. Nie tylko Miko uważała, że wypadek gitarzysty był z jej winy, ale jej przy tym nie było, nawet nie wiedziała, co naprawdę się stało.
-Kochanie, to nie twoja wina, że Uruha jest idiotą i oszukuje sam siebie. -Akira ponownie przytulił szatynkę, próbując ją uspokoić.
-Nie tylko On oszukuje sam siebie... -Szepnęła Anett.
Wieczory były już naprawdę zimne, ale oboje lubili spacery w taką pogodę. Takao po kolei wykonywał każdy punkt planu, który ułożył z Kouyou, jednak miał wrażenie, jakby Mino zaczęła się czegoś domyślać. W końcu znaleźli się w miejscu, w którym się poznali, czyli przy jednej z parkowych fontann.
-Tutaj zawsze jest tak pięknie. - Rzekła Mino, rozglądając się dookoła.
-Wiem. -Takao uśmiechnął się przystając na chwilę. Sięgnął do kieszeni swojej kurtki, widząc, że dziewczyna obraca się w jego stronę. Nagle za sobą usłyszał czyjeś wołanie i nawet nie zwrócił uwagi, gdy podbiegł do niego ogromny pies, który swoją siłą popchnął go do fontanny. Takao w akompaniamencie przeprosin właściciela psa i śmiechu Mino powoli zaczął się podnosić.
-Tego nie przewidziałeś cholerny pijaku. -Mruknął pod nosem, na tyle cicho, że nikt nie zdołał go usłyszeć, odgarniając swoje mokre włosy z twarzy. Nagle się uśmiechnął pod nosem i wyjmując pudełeczko, klęknął w lodowatej wodzie.
-Mino, wyjdziesz za mnie? -Słysząc głos mężczyzny, Mino natychmiast przestała się śmiać, patrząc zaskoczona na Takao. Przez krótką chwilę nie umiała wydusić z siebie słowa.
-Tak! -Zawołała, ponownie się śmiejąc z błagalnej miny Takao. Nawet nie zauważyła, kiedy mężczyzna obejmując, pociągnął ją za sobą do wody.
Samotne, wieczorne spacery po mieście, ostatnimi dniami stały się jej hobby. Miała tyle do przemyślenia, ale tego dnia nie sądziła, że jej nogi zaprowadzą ją pod dom wokalisty.
Ciężko wzdychając postanowiła z nim porozmawiać, z nadzieją, że wygadanie się, pozwoli jej to wszystko poukładać w głowie. Niepewnie zapukała do drzwi mieszkania, mają nadzieję, że Rukiego jednak nie będzie. Przeklnęła w myślach, gdy blondyn otworzył jej drzwi.
-Anett, ty tutaj? -Takanori lekko przechylił głowę w bok, zaskoczony widokiem Akumy przed jego drzwiami.
-Chciałam pogadać. -Odpowiedziała szatynka z niepewnością w głosie, jednak czuła łzy, napływające do jej oczu. Takanori widząc minę wokalistki, bez słowa wpuścił ją do środka i zaprowadził do salonu, gdzie oboje zajęli miejsce na sofie.
-Chodzi o Kouyou, prawda? -Zapytał cicho wokalista, przyglądając się jej twarzy bliskiej płaczu.
-Dlaczego każdy myśli, że ten wypadek to moja wina? -Rzuciła Anett drżącym głosem, zarazem zaciskając mocno powieki.
-Jakby Ci to powiedzieć. -Takanori spojrzał przed siebie, zbierając myśli. Nie miał pojęcia jak jej wyjaśnić to, co działo się z gitarzystą. Gdy był wcześniej u niego w szpitalu, Uruha nie był zbyt rozmowny, ale przyznał mu się, że żałuje, ale nie chcę tego odkręcać. -Jak powiedzieć komuś, że jego winą jest to, że jest, że się pojawił w czyimś życiu?
-Czyli naprawdę powinnam odejść. -Anett w odpowiedzi cicho szepnęła, opuszczając głowę w dół, a jej opadające włosy zakryły jej twarz.
-Właśnie nie. Kouyou jest z Miko po to, by Cię przed nią chronić. Naprawdę tego nie widzisz? -Słowa Rukiego sprawiły, że kobieta spojrzała na niego, a On mógł zauważyć łzy płynące po jej policzkach.
-Pieprzyć Miko! -Anett nagle wstała. -Tutaj chodzi o nas, o mnie i Kouyou!
-Ale przecież jesteś z Akirą. -Ruki nadal utrzymywał spokój, patrząc jak kobieta chodzi w kółko, zasłaniając twarz dłońmi.
-Bo myślałam, że zapomnę... -Anett nagle przerwała ponownie zanosząc się płaczem. Usiadła obok Takanoriego, próbując się uspokoić. -Że w końcu uda mi się zapomnieć o tym co do niego czuje. -Ponownie się poderwała, a Ruki nie próbował jej zatrzymać. Kobieta znowu zaczęła chodzić w kółko. -Przecież wybrał Miko, dlaczego nie mogę tak po prostu zapomnieć? Tylko tego chce, już nic do niego nie czuć.
-A Reita? -Zapytał Ruki, podchodząc do niej.
-Wiem, to jest głupota, bo żadne z nas do siebie nic nie czuje. Ale ja przy nim naprawdę czasami zapominam o Kouyou. -Szatynka wzruszyła ramionami. Przecież doskonale wiedziała, dlaczego basista z nią był. -Oboje wykorzystujemy siebie nawzajem. -Dodała, jakby się uspokajając.
-Naprawdę powinniście pogadać. -Stwierdził Takanori, przytulając szatynkę.
-Wiem. Dzisiaj napisała do mnie Temari, nie wiem skąd się wzięła i kim dla niego jest, ale napisała, że ma wrażenie, że Kouyou chce mi coś powiedzieć. -Takanori zdziwił się na słowa kobiety. Fakt, słyszał już coś o Temari od przyjaciela, ale Uruha nigdy nie powiedział, kim Ona dla niego jest, a sam Ruki jeszcze jej nie widział, miał jedynie pewne podejrzenia.
-O Temari się nie martw, uwierz mi. A co do tego, co napisała, to... -Ruki uśmiechnął się wrednie pod nosem. -Co ty tu jeszcze robisz? Fakt, że jest wkurzony, że musi być w szpitalu, jest odurzony lekami, ale może chociaż Ciebie posłucha i będziecie mogli porozmawiać w spokoju na neutralnym gruncie.
-Masz rację, dzięki. -Szatynka delikatnie się uśmiechnęła i przecierając łzy, udała się od wyjścia.
Takanori miał rację, nie mogła dłużej zwlekać. Przecież wszyscy niby coś wiedzieli oprócz niej. Układając sobie wszystko w głowie, a zarazem powstrzymując łzy udała się od szpitala. Patrząc na zegarek upewniła się, że zdąży przed końcem odwiedzin. Nawet w pewnym momencie biegła.
Dysząc, w końcu znalazła się pod drzwiami jego sali. Pochylając się, oparła dłonie o kolana uspokajając oddech. Wiedziała, że gitarzysta będzie sam na sali, w końcu Ayuko z menadżerem sami to załatwiali.
W końcu się wyprostowała i bez niczego weszła do środka. Kouyou stał oparty o ścianę, patrząc przez okno, w ogóle nie reagując na to, że ktoś właśnie wszedł.
-Wyglądasz teraz jak ja, przez kilka ostatnich dni. -Anett zażartowała, chociaż po jej głosie nie można było tego poznać.
-Ty też przyszłaś tylko po to, żeby mnie przekonywać? Nie musisz, jutro wychodzę, czy się to komuś podoba, czy nie. -Odpowiedział gitarzysta, w ogóle się nie ruszając. Anett poczuła dziwne ukłucie w sercu, kiedy Uruha nawet na nią nie spojrzał.
-Zachowujesz się jak dziecko. Przyszłam porozmawiać o czymś innym, ale skoro sam zacząłeś. Moim zdaniem, zrobisz co chcesz, ale to głupota, lepiej, jakbyś posłuchał i został, chociaż dla kariery, dla samego siebie. -Anett wysyczała, próbując ponownie nie zanieść się płaczem.
-O czym chcesz rozmawiać? -Kouyou oderwał się od ściany i powoli do niej podszedł, całkowicie ignorując to, co powiedziała. Kobieta mogła w końcu spojrzeć mu w oczy, ale jego groźny wzrok utkwiony na jej twarzy nie dodawał jej otuchy. W końcu westchnęła, na chwilę zamykając powieki.
-Jeśli jest coś, co chcesz mi powiedzieć, powiedz to teraz, bo jak wyjdę, będzie za późno. -Na słowa kobiety Uruha rozszerzył oczy w zaskoczeniu. Podszedł bliżej niej i ją przytulił. Czując jak kobieta się w niego wtula, objął ją mocniej, cichuteńko sycząc z bólu.
-Posłuchaj, wiem, że znienawidzisz mnie za to, co się między nami stanie... -W tym momencie Anett wyrwała się z jego objęć i spojrzała mu w oczy.
-O czym ty mówisz? -Zapytała, powstrzymując łzy.
-Anett... -Kouyou próbował ułożyć dłoń na jej policzku, ale kobieta się odsunęła.
-Nie Kouyou. Nie rozumiem. Okej, jesteście Japończykami, jesteśmy w Japonii, ale wiesz co? Mam dość słuchania tego od wszystkich wokół, chce to usłyszeć od Ciebie!! - Krzyknęła szatynka, czując jak po jej policzku spływa kolejna łza tego dnia, zarazem wiedząc, że zaraz zleci się ktoś z personelu i ją wyprosi.
-Ja nie chcę, żebyś cierpiała. -Kouyou powoli podszedł bliżej niej, kładąc zdrową dłoń na jej policzku. Kciukiem starł jej łzy, patrząc jej w oczy.
-Cierpię, ale przez ciebie, przez to, co robisz. Jakbyś chociaż robił to dla siebie. -Przy ostatnich słowach, Anett lekko zmrużyła powieki, dokładnie obserwując jego twarz. Miała dziwne przeczucie, że po raz ostatni stoją tak blisko siebie.
-Kochanie, już jestem, mam to co chciałeś. -Nagle do środka weszła Miko, a Anett i Kouyou momentalnie od siebie odskoczyli.
-Ja już wychodzę. -Rzuciła szatynka, patrząc jak Miko, lekko wtuliła się w gitarzystę. Odwróciła się i podeszła do drzwi, chciała jeszcze coś powiedzieć, ale blondynka ją uprzedziła.
-Co ta kurewka chciała? -Miko nawet nie poczekała, aż Anett wyjdzie, a Kouyou milczał. Wokalistka jedynie zacisnęła pięść, jak i powieki, po czym wyszła.
-Wychodzę... -Powtórzył szeptem Uruha, uświadamiając sobie, o co naprawdę szatynce chodziło. Od razu podbiegł do drzwi, o ile można było nazwać to biegiem. Zbierając siły, rozejrzał się, w którą stronę kobieta poszła.
-Anett! -Zawołał, zauważając ją, ale gdy nie zareagowała, ruszył za nią szybkim krokiem. -Anett!! -Powtórzył, ale zaraz ktoś zaczął go zatrzymywać. Nie reagował na to, co działo się wokół, chciał po prostu dogonić szatynkę.
-Anett!! -Krzyknął ponownie ostatkami sił, a widząc otwierające się drzwi windy, zacisnął zabandażowaną pięść, uderzając nią o ścianę. - Ai...shi...te...ru. -Wydukał, tracąc przytomność z bólu.
Jednak spokojnie, to opowiadanie tak szybko się nie skończy, co to, to nie. Nadal nic nie mogę obiecać w sprawie rozdziału planowanego na 28.08, ale mogę dać wam odrobinę nadziei, że jednak się wyrobię, jednak dodanie go zostawię mojemu Japońskiemu klonowi ;)
A i możecie już zaglądać do opisów postaci. Jeszcze kilka osób mi zostało do opisania, ale najważniejsza szóstka już jest :)
Miłego czytania :3
Rozdział 16:
Temari czekała w szpitalnym korytarzu, próbując usiedzieć na miejscu. Nagły telefon w środku nocy wystraszył ją na tyle mocno, że bez zastanowienia udała się do domu gitarzysty. Ale potem było jeszcze gorzej. Nie była pewna, czy powinna podawać się za jego córkę, ale nie miała wyjścia, inaczej niczego by się nie dowiedziała.
W końcu podszedł do niej mężczyzna w białym kitlu, z lekkim uśmiechem na twarzy. Gdy tylko go zauważyła, od razu wstała.
-Już po wszystkim. Na szczęście szkło niczego nie uszkodziło, więc po kilku tygodniach ręka Pani ojca powinna wrócić do swojej sprawności. - Po tych słowach lekarza, Temari poczuła, jakby jakiś ciężar spadł z jej serca. Wiedząc, że mężczyzna szybko nie obudzi się po operacji, postanowiła odwiedzić go później. Mimo, że nie wiedziała, co się wydarzyło, cieszyła się, że nic poważnego mu się nie stało. W sumie w ciągu ostatnich tygodni nawet się zaprzyjaźnili, jednak nadal miała poczucie, że jeżeli wyniki będą negatywne, to ta znajomość się skończy szybciej, niż się zaczęła.
Obudziła się z nieznośnym bólem głowy. Szybko ubrała się w jakieś luźne dresy i poszła za dźwiękami wydobywającymi się z jej kuchni.
-Wiem, że szukasz wody, ale musisz tak trzaskać? -Anett oparła się o ścianę, patrząc na basistę. Była jeszcze na tyle zaspana, że była w stanie podnieść tylko jedną powiekę.
-Woda jest, szukam czegoś na ból głowy. -Akira zamknął kolejną kuchenną szafkę i podszedł do niej, delikatnie cmokając szatynkę w policzek. -Ty w ogóle cokolwiek z wczoraj pamiętasz? -Zapytał, delikatnie obejmując ją w pasie.
-Pamiętam, nie mam tak słabej głowy jak ty... Czekaj, zrobiłeś to specjalnie... -Akuma nawet nie miała siły, żeby krzyknąć, a łomot w głowie nie pozwalał zebrać jej myśli.
-Nie, niespecjalnie. Do tego to bym nawet alkoholu nie potrzebował, skarbie. Jednak to był idealny sposób by oderwać Cię od twoich mrocznych myśli.
-Tak, idealny. -Anett cichuteńko się zaśmiała, kładąc dłoń na nagim torsie basisty. -Ale idź już pod prysznic, bo mamy tylko dwie godziny, żeby wrócić do żywych. -Z tymi słowami, odepchnęła go lekko od siebie i sięgnęła po czajnik.
Kiedy Akira wrócił do kuchni po zimnym prysznicu, zastał Anett stojącą z kubkiem i patrzącą przez okno, jakby nad czymś myślała. Czyżby sprawa z Kouyou nadal nie dawała jej spokoju? Nie dowiedział się, co tak naprawdę wydarzyło się między nimi, ale widział, że zachowanie gitarzysty z poprzedniego dnia nadal dawało jej wiele do myślenia.
Podszedł bliżej, chwytając w dłoń drugi kubek stojący na kuchennym blacie.
-Co to? -Zapytał, niby głupio, bo widział, że w kubku znajdowała się kawa, ale powiedział szybciej, niż zdążył pomyśleć.
-Kawa z cytryną. -Szatynka odpowiedziała spokojnie, nie spuszczając wzroku z widoku za szybą.
-Co? -Dopytał, mając nadzieję, że się przesłyszał.
-Kawa z cytryną, działa cuda na kaca, a przynajmniej na ból głowy. -Anett spojrzała na niego kątem oka, po czym sama upiła łyk owej kawy. Po chwili odłożyła kubek i sama udała się do łazienki.
Akira usiadł przy stole, pogrążony w własnych myślach. Od tygodnia było coś między nim, a Anett i powoli nabierał nadziei, że Uruha naprawdę wrócił do Miko i da szatynce spokój. Mimo to, nadal nie dawał mu spokoju fakt, że przecież robił to w sumie dla niego. Chciał, żeby Kouyou przegrał ze swoją zazdrością i w końcu przyznał się do tego, co czuje do Anett.
Yutaka wszedł do środka, Anett i Akira przytulali kolejne butelki wody, natomiast Takanori siedział, pobrzękując na gitarze. Yuu powiedział wcześniej o sprawie, z którą do nich przyszedł. Kiedy stojąc w milczeniu, widział skupiony na nim wzrok pozostałej trójki, ciężko westchnął.
-Dzwonili ze szpitala. Kouyou miał w nocy wypadek, ale nikt nie wie co dokładnie się stało. Wiadomo za to, że na kilka tygodni może zapomnieć o gitarze. -Zaskoczony dźwięk, jaki pozostali z siebie wydobyli mu przerwał. Zrezygnowany usiadł na kanapie, opierając łokcie o kolana. -Do czasu jego powrotu próby są bez sensu. – Mruknął, przecierając palcami swoje powieki
-Nagrania mamy, więc mogę dalej pracować z Anett, bo w sumie na tym się przecież skupiamy. -Rzekł Takanori, odkładając gitarę.
-To by było najlepsze wyjście. -Stwierdził Kai, który w głowie układał cały harmonogram i ile rzeczy będą musieli odwołać z powodu braku gitarzysty. Dobrze, że chociaż z nagraniami na płytę wyrobili się w czasie i tymi terminami nie musiał się przejmować, ale sesje zdjęciowe, czy wywiady stanowiły poważny problem.
-Tylko, żeby się nie okazało, że wpadł w jakieś kłopoty. -Rzucił Akira, nie spodziewając się, że cała trójka niemal natychmiast skieruje wzrok na niego.
-Raczej tu nie chodzi o kłopoty, a jego własną głupotę. -Skomentował lider, który sam do końca nie był pewien co się wydarzyło, ale nie chciał reszcie na razie o tym mówić. Nagle jakby mężczyzn coś olśniło i spojrzeli po sobie.
-Cholera. -Mruknął Ruki pod nosem. -Anett, mogłabyś iść zrobić kawę, czy coś? -Zapytał, patrząc błagalnie na wokalistkę.
-Chcę wiedzieć. -Odpowiedziała oburzona szatynka. Akurat w tym momencie, jakby do niej samej dotarło o co może chodzić reszcie. Skrzyżowała ręce, opierając je o swoje piersi i wygodnie oparła się plecami o oparcie fotela.
-To nie to, o czym myślisz. -Rzucił szybko wokalista, widząc jak mina kobiety się zmienia.
-Spokojnie, aż takim idiotą by nie był. Ale wy chcecie przede mną ukryć, że wpadł w ciąg i że to nie pierwszy raz. -Anett mówiąc to, niebezpiecznie mrużyła oczy, a pozostali szybko pouciekali wzrokiem od niej, rozglądając się po ścianach.
-Jak... Ty...? -Wybełkotał lider, prawie zbierając szczękę z podłogi.
-Od kilku dni nie jeździł swoim samochodem, a jego wczorajsze zachowanie nie należało do “normalnych”. -Anett zrobiła cudzysłów palcami w powietrzu. -Kouyou jaki jest, taki jest, ale nigdy nie wrzeszczy i nie używa siły.
-Zdarza się, że znika na kilka dni, czy tydzień... -Zaczął wokalista, ale przerwał mu lider.
-Poprzednim razem zniknął na miesiąc, jak tak mam Ci przypomnieć. -Kai ponownie westchnął.
-Poprzednim, to znaczy, kiedy? -Zapytała Anett, nadal im się przyglądając.
-Po rozstaniu z Miko jakieś pół roku temu. Robi tak ja ma doła. -Odpowiedział Takanori.
-Jak ma doła. -Powtórzyła kobieta pod nosem, po czym, przy zaskoczeniu reszty, wstała i bez słowa wyszła.
Temari wróciła trochę później, ale Kouyou nadal się nie przebudził. Siedziała obok niego, cicho czekając, aż mężczyzna w końcu otworzy oczy. Ostatnie informacje nie napawały jej optymizmem, a widok jaki zastała, kiedy przyjechała w nocy do jego domu, nadal widniał przed jej oczami.
-An...ett. -Kouyou lekko poruszył głową, powoli otwierając oczy. Jasne światło początkowo go raziło, ale po chwili rozejrzał się po jasnym pomieszczeniu. -Temari? Co się dzieje? -Zapytał, próbując się podnieść. Nagle poczuł ogromny ból jego prawej dłoni, wręcz syknął, zaciskając mocno zęby.
-Nie ruszaj. -Rzuciła szybko brunetka, widząc, jak gitarzysta próbuje poruszać palcami. -Pamiętasz cokolwiek? -Zapytała zmartwionym głosem.
-Gdzie ja do cholery jestem? - Kouyou wysyczał przez zęby.
-Dzwoniłeś do mnie w środku nocy, żebym przyjechała. Czekaj, pójdę po lekarza. -Temari miała wrażenie, jakby go nie poznawała, ale to chyba wina leków. Szybko wstała i wyszła, zostawiając Kouyou samego.
Dopiero chwilę po wyjściu lekarza, Temari odważyła się wejść na salę. Kouyou leżał patrząc w sufit, ale jego mina wskazywała na to, że był wściekły.
-Mówili mi, że chcesz wyjść na własne żądanie, to nie jest dobry pomysł. -Powiedziała dziewczyna, siadając obok łóżka.
-Oczywiście, będę leżał w szpitalu, jeszcze czego. -Warknął Kouyou, odwracając wzrok.
-Jeżeli chcesz wrócić do grania na gitarze, to radziłabym Ci zostać. Po operacji myśleli, że wszystko będzie w porządku, ale... -Temari przerwała, zaciskając wargi w cienką wargę. -W dodatku straciłeś dużo krwi, powinieneś dość do siebie.
-Pieprzyć to. -Mężczyzna mruknął pod nosem, a kiedy po raz kolejny, próbował poruszyć palcami, ponownie poczuł niemiłosierny ból. Nie chciał przyznać Temari, że pamiętał co się stało, no przynajmniej do pewnego momentu.
-Kouyou, kiedy przyjechałam, leżałeś nieprzytomny w kałuży krwi, w dodatku było pełno szkła, więc nie wmówisz mi, że skaleczyłeś się, zbierając rozbitą butelkę. -Temari nie miała zielonego pojęcia, jak miałaby przekonać go do pozostania, w szpitalu. Nagle o czymś sobie przypomniała i szybko sięgnęła do kieszeni swojej bluzy. -Obok Ciebie leżała rozbita ramka, ale... Skąd ją znasz? -Zapytała, pokazując mu zdjęcie.
-Kiyomi... -Szepnął gitarzysta, przyglądając się zdjęciu. Nagle spojrzał na dziewczynę. -Jesteście do siebie takie podobne. -Dodał, oddając jej fotografię.
-Skąd ją znasz? -Zapytała ponownie. Kouyou opierając się na zdrowej ręce, ponownie lekko się podniósł i westchnął.
-To najprawdopodobniej twoja biologiczna matka. -Odpowiedział, patrząc bez celu przed siebie, przypominając sobie, co działo się, zanim stracił przytomność. -Chociaż teraz to może i lepiej dla Ciebie, gdyby się okazało, że nie jestem twoim ojcem, po co kolejny, skończony idiota w twoim życiu. - Dodał, a w jego głosie nie było żadnych emocji.
-Czekaj, przecież to najlepsza przyjaciółka Yumi. -Temari nawet nie zwróciła uwagi na to, co mężczyzna powiedział później. Patrzyła na niego zaskoczona, zarazem zastanawiając się, jak to wszystko mogło być możliwe, skoro kobiety się znały, a może po prostu poznały się później? Tego Temari nie miała prawa pamiętać, była za mała, ale miała wrażenie, że Yumi i Kiyomi znały się od zawsze.
-Jak to, to One się znały? -Kouyou również był zaskoczony tą informacją. Dla niego wszystko zaczęło powoli się układać w głowie, a imię, które wypowiedziała Temari zaczęło mu o kimś przypominać. Zmrużył powieki, jakby szukając czegoś w pamięci. -Yumi Otanawa, tak? Była od nas starsza, ale z Kiyomi były jak siostry. Myślałem, że kiedy Yumi wyjechała na studia, to kontakt między nimi się urwał, a wtedy z Kiyomi jeszcze nie byliśmy razem. -Uruha zamknął oczy, wracając do wspomnień z czasów, kiedy był z matką Asami. Dla Kiyomi był wtedy w stanie poświęcić wszystko... No prawie wszystko.
Kouyou odurzony lekami ponownie zasnął. Dla Temari, to czego się dowiedziała, to było za dużo. Nadal nie umiała poukładać sobie tego wszystkiego w głowie, chociaż wiedziała, że jedyne, kto wie, co tak naprawdę się wtedy stało, po śmierci jej matki, zniknął z jej zasięgu.
Jednak dziewczyna postanowiła zająć się czymś innym. Szybko zlokalizowała telefon Kouyou, w końcu sama zabierała jego rzeczy. Na szczęście pamiętała, jak odblokować urządzenie, a znalezienie pewnego numeru telefonu nie zajęło jej długo. Numer zapisała w swoim telefonie, a jego odłożyła na miejsce, po czym wyszła z sali, w razie, gdyby mężczyzna miał się obudzić.
“Wiem, że widziałyśmy się raz, ale mam do Ciebie prośbę. Porozmawiaj z Kouyou. Mam wrażenie, że jest coś, o czym chciałby Ci powiedzieć. W końcu nie bez powodu ciągle powtarzał twoje imię.
~Temari”
Kiedy dziewczyna schowała telefon do kieszeni i już miała wracać do Kouyou, zobaczyła znajomą kobietę, o której rozmawiała z mężczyzną chwilę wcześniej. Przynajmniej tak przypuszczała, że to Kiyomi, ponieważ z kilku metrów, wśród kilku innych lekarzy ciężko jej było dostrzec dokładne rysy jej profilu, ale głos kobieta miała ten sam. Czyżby Kiyomi po śmierci jej matki przeniosła się tutaj? Ale dlaczego? Dlaczego tak nagle zniknęła, nie zostawiając po sobie żadnego śladu? Temari sama zaczęła nabierać pewnych podejrzeń.
Po wiadomości, że Kouyou chce wyjść ze szpitala w trybie natychmiastowym, Takanori i Yutaka postanowili pojechać do niego i przemówić mu do rozumu. Anett siedziała sama, kiedy nagle usłyszała dźwięk swojego telefonu. Po przeczytaniu wiadomości, nie zastanawiała się nad jej treścią, a raczej nad tym, skąd dziewczyna miała jej numer.
Jej przemyślenia przerwało wejście Akiry, który widząc, że kobieta znowu stoi przy oknie, podszedł do niej i ją objął.
-Coś się stało? -Zapytał zmartwionym głosem, obserwując, jak Anett szybko schowała telefon.
-Nie, nic. -Odpowiedziała, wtulając się w niego.
-Za bardzo się tym przejmujesz.
-A wiesz coś więcej? -Zapytała szatynka, kierując wzrok na jego twarz.
-Nic, pewnie się dowiemy, jak ta dwójka wróci. -Akira patrząc jej w oczy, delikatnie się uśmiechnął, po czym złożył na jej wargach czuły pocałunek.
-Akira, nie tutaj. - Anett się zaśmiała, odsuwając się od niego. Basista już miał coś powiedzieć, gdy do pokoju wbiegła wściekła Miko.
-Co ty mu zrobiłaś?!- Rzuciła blondynka, podchodząc do Anett. Wokalistka patrzyła na nią zdziwiona, jedynie domyślając się, o co jej chodzi.
-Ale o czym ty mówisz? -Anett zapytała, jednak nie była pewna, czy powinna w ogóle się odzywać. Nagle poczuła piekący ból na swoim policzku, kiedy Miko wymierzyła w niego swoją dłoń.
-To przez Ciebie Kouyou jest w szpitalu! Dowiem się, co dokładnie mu zrobiłaś! -Krzyczała Miko, a Akira w ostatniej chwili chwycił Anett, kiedy ta wyrwała się w stronę blondynki.
-Anett, nie, tylko damskiej bójki nam tutaj brakuje, naprawdę. -Stwierdził Akira, obejmując Anett ręką w pasie. -Miko, posłuchaj mnie. Nikt nie wie co się wydarzyło, ale Anett nie ma z tym nic wspólnego. Jesteśmy razem od tygodnia, a dzisiaj w nocy Akuma była ze mną. -Dodał, patrząc jak z blondynki zeszło całe powietrze. Przez chwilę Miko patrzyła na nich jak na wariatów, po czym pyskując coś pod nosem wyszła.
-Co ty robisz? Najpierw sam mówisz, żeby na razie nikomu nic nie mówić, a sam mówisz o nas największej plotkarze na kuli ziemskiej. -Powiedziała oburzona Anett, kiedy Miko zamknęła za sobą drzwi.
-I tak się prędzej czy później dowiedzą, nawet Kouyou. -Odpowiedział basista, oglądając policzek szatynki.
-Taa, ale ma rację, to moja wina. -Anett spojrzała w stronę drzwi, a w jej oczach pojawiły się łzy. Miała już naprawdę dość, że całe życie obrywało jej się za coś, z czym nawet nie miała nic wspólnego. Tym razem też tak było. Nie tylko Miko uważała, że wypadek gitarzysty był z jej winy, ale jej przy tym nie było, nawet nie wiedziała, co naprawdę się stało.
-Kochanie, to nie twoja wina, że Uruha jest idiotą i oszukuje sam siebie. -Akira ponownie przytulił szatynkę, próbując ją uspokoić.
-Nie tylko On oszukuje sam siebie... -Szepnęła Anett.
Wieczory były już naprawdę zimne, ale oboje lubili spacery w taką pogodę. Takao po kolei wykonywał każdy punkt planu, który ułożył z Kouyou, jednak miał wrażenie, jakby Mino zaczęła się czegoś domyślać. W końcu znaleźli się w miejscu, w którym się poznali, czyli przy jednej z parkowych fontann.
-Tutaj zawsze jest tak pięknie. - Rzekła Mino, rozglądając się dookoła.
-Wiem. -Takao uśmiechnął się przystając na chwilę. Sięgnął do kieszeni swojej kurtki, widząc, że dziewczyna obraca się w jego stronę. Nagle za sobą usłyszał czyjeś wołanie i nawet nie zwrócił uwagi, gdy podbiegł do niego ogromny pies, który swoją siłą popchnął go do fontanny. Takao w akompaniamencie przeprosin właściciela psa i śmiechu Mino powoli zaczął się podnosić.
-Tego nie przewidziałeś cholerny pijaku. -Mruknął pod nosem, na tyle cicho, że nikt nie zdołał go usłyszeć, odgarniając swoje mokre włosy z twarzy. Nagle się uśmiechnął pod nosem i wyjmując pudełeczko, klęknął w lodowatej wodzie.
-Mino, wyjdziesz za mnie? -Słysząc głos mężczyzny, Mino natychmiast przestała się śmiać, patrząc zaskoczona na Takao. Przez krótką chwilę nie umiała wydusić z siebie słowa.
-Tak! -Zawołała, ponownie się śmiejąc z błagalnej miny Takao. Nawet nie zauważyła, kiedy mężczyzna obejmując, pociągnął ją za sobą do wody.
Samotne, wieczorne spacery po mieście, ostatnimi dniami stały się jej hobby. Miała tyle do przemyślenia, ale tego dnia nie sądziła, że jej nogi zaprowadzą ją pod dom wokalisty.
Ciężko wzdychając postanowiła z nim porozmawiać, z nadzieją, że wygadanie się, pozwoli jej to wszystko poukładać w głowie. Niepewnie zapukała do drzwi mieszkania, mają nadzieję, że Rukiego jednak nie będzie. Przeklnęła w myślach, gdy blondyn otworzył jej drzwi.
-Anett, ty tutaj? -Takanori lekko przechylił głowę w bok, zaskoczony widokiem Akumy przed jego drzwiami.
-Chciałam pogadać. -Odpowiedziała szatynka z niepewnością w głosie, jednak czuła łzy, napływające do jej oczu. Takanori widząc minę wokalistki, bez słowa wpuścił ją do środka i zaprowadził do salonu, gdzie oboje zajęli miejsce na sofie.
-Chodzi o Kouyou, prawda? -Zapytał cicho wokalista, przyglądając się jej twarzy bliskiej płaczu.
-Dlaczego każdy myśli, że ten wypadek to moja wina? -Rzuciła Anett drżącym głosem, zarazem zaciskając mocno powieki.
-Jakby Ci to powiedzieć. -Takanori spojrzał przed siebie, zbierając myśli. Nie miał pojęcia jak jej wyjaśnić to, co działo się z gitarzystą. Gdy był wcześniej u niego w szpitalu, Uruha nie był zbyt rozmowny, ale przyznał mu się, że żałuje, ale nie chcę tego odkręcać. -Jak powiedzieć komuś, że jego winą jest to, że jest, że się pojawił w czyimś życiu?
-Czyli naprawdę powinnam odejść. -Anett w odpowiedzi cicho szepnęła, opuszczając głowę w dół, a jej opadające włosy zakryły jej twarz.
-Właśnie nie. Kouyou jest z Miko po to, by Cię przed nią chronić. Naprawdę tego nie widzisz? -Słowa Rukiego sprawiły, że kobieta spojrzała na niego, a On mógł zauważyć łzy płynące po jej policzkach.
-Pieprzyć Miko! -Anett nagle wstała. -Tutaj chodzi o nas, o mnie i Kouyou!
-Ale przecież jesteś z Akirą. -Ruki nadal utrzymywał spokój, patrząc jak kobieta chodzi w kółko, zasłaniając twarz dłońmi.
-Bo myślałam, że zapomnę... -Anett nagle przerwała ponownie zanosząc się płaczem. Usiadła obok Takanoriego, próbując się uspokoić. -Że w końcu uda mi się zapomnieć o tym co do niego czuje. -Ponownie się poderwała, a Ruki nie próbował jej zatrzymać. Kobieta znowu zaczęła chodzić w kółko. -Przecież wybrał Miko, dlaczego nie mogę tak po prostu zapomnieć? Tylko tego chce, już nic do niego nie czuć.
-A Reita? -Zapytał Ruki, podchodząc do niej.
-Wiem, to jest głupota, bo żadne z nas do siebie nic nie czuje. Ale ja przy nim naprawdę czasami zapominam o Kouyou. -Szatynka wzruszyła ramionami. Przecież doskonale wiedziała, dlaczego basista z nią był. -Oboje wykorzystujemy siebie nawzajem. -Dodała, jakby się uspokajając.
-Naprawdę powinniście pogadać. -Stwierdził Takanori, przytulając szatynkę.
-Wiem. Dzisiaj napisała do mnie Temari, nie wiem skąd się wzięła i kim dla niego jest, ale napisała, że ma wrażenie, że Kouyou chce mi coś powiedzieć. -Takanori zdziwił się na słowa kobiety. Fakt, słyszał już coś o Temari od przyjaciela, ale Uruha nigdy nie powiedział, kim Ona dla niego jest, a sam Ruki jeszcze jej nie widział, miał jedynie pewne podejrzenia.
-O Temari się nie martw, uwierz mi. A co do tego, co napisała, to... -Ruki uśmiechnął się wrednie pod nosem. -Co ty tu jeszcze robisz? Fakt, że jest wkurzony, że musi być w szpitalu, jest odurzony lekami, ale może chociaż Ciebie posłucha i będziecie mogli porozmawiać w spokoju na neutralnym gruncie.
-Masz rację, dzięki. -Szatynka delikatnie się uśmiechnęła i przecierając łzy, udała się od wyjścia.
Takanori miał rację, nie mogła dłużej zwlekać. Przecież wszyscy niby coś wiedzieli oprócz niej. Układając sobie wszystko w głowie, a zarazem powstrzymując łzy udała się od szpitala. Patrząc na zegarek upewniła się, że zdąży przed końcem odwiedzin. Nawet w pewnym momencie biegła.
Dysząc, w końcu znalazła się pod drzwiami jego sali. Pochylając się, oparła dłonie o kolana uspokajając oddech. Wiedziała, że gitarzysta będzie sam na sali, w końcu Ayuko z menadżerem sami to załatwiali.
W końcu się wyprostowała i bez niczego weszła do środka. Kouyou stał oparty o ścianę, patrząc przez okno, w ogóle nie reagując na to, że ktoś właśnie wszedł.
-Wyglądasz teraz jak ja, przez kilka ostatnich dni. -Anett zażartowała, chociaż po jej głosie nie można było tego poznać.
-Ty też przyszłaś tylko po to, żeby mnie przekonywać? Nie musisz, jutro wychodzę, czy się to komuś podoba, czy nie. -Odpowiedział gitarzysta, w ogóle się nie ruszając. Anett poczuła dziwne ukłucie w sercu, kiedy Uruha nawet na nią nie spojrzał.
-Zachowujesz się jak dziecko. Przyszłam porozmawiać o czymś innym, ale skoro sam zacząłeś. Moim zdaniem, zrobisz co chcesz, ale to głupota, lepiej, jakbyś posłuchał i został, chociaż dla kariery, dla samego siebie. -Anett wysyczała, próbując ponownie nie zanieść się płaczem.
-O czym chcesz rozmawiać? -Kouyou oderwał się od ściany i powoli do niej podszedł, całkowicie ignorując to, co powiedziała. Kobieta mogła w końcu spojrzeć mu w oczy, ale jego groźny wzrok utkwiony na jej twarzy nie dodawał jej otuchy. W końcu westchnęła, na chwilę zamykając powieki.
-Jeśli jest coś, co chcesz mi powiedzieć, powiedz to teraz, bo jak wyjdę, będzie za późno. -Na słowa kobiety Uruha rozszerzył oczy w zaskoczeniu. Podszedł bliżej niej i ją przytulił. Czując jak kobieta się w niego wtula, objął ją mocniej, cichuteńko sycząc z bólu.
-Posłuchaj, wiem, że znienawidzisz mnie za to, co się między nami stanie... -W tym momencie Anett wyrwała się z jego objęć i spojrzała mu w oczy.
-O czym ty mówisz? -Zapytała, powstrzymując łzy.
-Anett... -Kouyou próbował ułożyć dłoń na jej policzku, ale kobieta się odsunęła.
-Nie Kouyou. Nie rozumiem. Okej, jesteście Japończykami, jesteśmy w Japonii, ale wiesz co? Mam dość słuchania tego od wszystkich wokół, chce to usłyszeć od Ciebie!! - Krzyknęła szatynka, czując jak po jej policzku spływa kolejna łza tego dnia, zarazem wiedząc, że zaraz zleci się ktoś z personelu i ją wyprosi.
-Ja nie chcę, żebyś cierpiała. -Kouyou powoli podszedł bliżej niej, kładąc zdrową dłoń na jej policzku. Kciukiem starł jej łzy, patrząc jej w oczy.
-Cierpię, ale przez ciebie, przez to, co robisz. Jakbyś chociaż robił to dla siebie. -Przy ostatnich słowach, Anett lekko zmrużyła powieki, dokładnie obserwując jego twarz. Miała dziwne przeczucie, że po raz ostatni stoją tak blisko siebie.
-Kochanie, już jestem, mam to co chciałeś. -Nagle do środka weszła Miko, a Anett i Kouyou momentalnie od siebie odskoczyli.
-Ja już wychodzę. -Rzuciła szatynka, patrząc jak Miko, lekko wtuliła się w gitarzystę. Odwróciła się i podeszła do drzwi, chciała jeszcze coś powiedzieć, ale blondynka ją uprzedziła.
-Co ta kurewka chciała? -Miko nawet nie poczekała, aż Anett wyjdzie, a Kouyou milczał. Wokalistka jedynie zacisnęła pięść, jak i powieki, po czym wyszła.
-Wychodzę... -Powtórzył szeptem Uruha, uświadamiając sobie, o co naprawdę szatynce chodziło. Od razu podbiegł do drzwi, o ile można było nazwać to biegiem. Zbierając siły, rozejrzał się, w którą stronę kobieta poszła.
-Anett! -Zawołał, zauważając ją, ale gdy nie zareagowała, ruszył za nią szybkim krokiem. -Anett!! -Powtórzył, ale zaraz ktoś zaczął go zatrzymywać. Nie reagował na to, co działo się wokół, chciał po prostu dogonić szatynkę.
-Anett!! -Krzyknął ponownie ostatkami sił, a widząc otwierające się drzwi windy, zacisnął zabandażowaną pięść, uderzając nią o ścianę. - Ai...shi...te...ru. -Wydukał, tracąc przytomność z bólu.
7 sie 2020
Rozdział 15
Akuma spogląda zza rogu.- Już, już... Dodam ten rozdział w piątek nooo, spokojnie xD
WITAM! Tak jak obiecałam, posty dodaje regularnie. Fakt, dzisiaj trochę później ale... Musiałam się wyspać po nocce i w końcu jechać kupić nowe okulary (Bo ślepa jestem, wiecie...).
Uprzedzam już teraz i będę przypominać, że w piątek 28.08 może nie być rozdziału, z powodów wyjazdowych, gdzie nie będę miała możliwości, żeby dodać cokolwiek na bloga.
I jak zawsze... Miłego czytania :3
Rozdział 15:
Pochłonięci pracą nawet nie zauważyli, że nastała połowa listopada. Anett niemal od razu zauważyła, jak zachowanie gitarzysty się zmieniło, a może po prostu ponownie zaczął zachowywać się tak jak na początku jej pracy z nimi. To, co nie dawało szatynce spokoju, to dziwna relacja między Kouyou, a Miko. Ku zaskoczeniu wszystkich ta dwójka zaczęła się dogadywać i to o wiele lepiej, niż kiedykolwiek po ich rozstaniu. Pamiętając słowa Ayuko sprzed kilku tygodni, Anett w międzyczasie zrozumiała co się stało... Kouyou wybrał Miko. Przez kilka dni spędzało to sen z jej powiek, jednak nadal nie potrafiła określić swoich uczuć i tego, dlaczego ją to tak ruszyło i dlatego nikomu nie przyznała się, że to było powodem jej ciągłego zmęczenia.
Jedynie Kouyou domyślał się prawdy, ale widząc, że jego plan działa, postanowił z niego nie rezygnować, wiedząc, że w końcu nastanie dzień, kiedy niestety, ale Anett go znienawidzi. To co zaczęło gitarzystę niepokoić, to fakt, że “jego miejsce” zajął Akira. Prawie każdą wolną chwilę, wokalistka i basista spędzali razem, co również zauważył Kris, jednak Kouyou wymijająco próbował mu wytłumaczyć, dlaczego zaczęła unikać ich dwójki.
Powoli kończyli nagrania, a każdy z podekscytowaniem odliczał dni do premiery ich nowego singla. No, poza Anett. Szatynka nadal nie odważyła się by zamknąć sprawę z Yuu, a upływało coraz więcej czasu i z każdym kolejnym tygodniem jej poczucie winy wzrastało, nie potrafiła tak po prostu zapomnieć.
Nawet specjalnie go nie szukała, po prostu chodziła z miejsca w miejsce, szukając jakieś roboty dla siebie. Wchodząc do sali prób zastała Yuu, który brzdąkał na gitarze. Kobieta na chwilę zacisnęła pięść, powtarzając sobie w myślach, że teraz może i już jest późno, ale to idealna okazja. W końcu byli sam na sam.
-Anett, myślałem, że pomagasz Rukiemu. -Rzucił zaskoczony gitarzysta, odkładając gitarę. Dokładnie przyglądał się kobiecie, kiedy ta niby spokojnie podeszła i usiadła obok niego.
-My już skończyliśmy, ale nawet lepiej, że siedzisz tutaj sam. -Anett nie musiała nic więcej dodawać. Mężczyzna wyczuł, że była spięta, a skoro byli sami, to oznaczało tylko jedno.
-Chodzi o tamtą noc, prawda? Anett...
-Yuu, przepraszam. -Szatynka spojrzała na niego, po czym uciekła wzrokiem w bok. -To nie jest tak, jak ty to rozumiesz. To nie ty wykorzystałeś mnie, tylko ja Ciebie. Wykorzystałam Ciebie, moment, a potem nie miałam odwagi by się przyznać, a później to już za wiele się działo, by móc spokojnie o tym porozmawiać. -Aoi nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Zaskoczony patrzył na szatynkę przez chwilę, po czym delikatnie ją przytulił.
-To było tak dawno, że nie spodziewałem się, że jeszcze poruszysz ten temat. Ale to też nie jest tak, że chciałbym Cię kiedykolwiek wykorzystać. -Gitarzysta wziął głęboki wdech, wiedząc, że nastał moment, kiedy musiał jej powiedzieć. -Nie ważne, jak ubrałbym to w słowa, czy kiedy bym Ci o tym powiedział i tak Cię zaboli, więc pora, żebym powiedział Ci prawdę. -W tym momencie kobieta spojrzała na niego, a jej serce zabiło szybciej, ponieważ nie wiedziała czego może się spodziewać. -To było moim błędem, ponieważ patrząc na to, co działo się później, nie chciałem w to wchodzić, tym bardziej wchodzić w to z uczuciami, ze względu na Kouyou. On woli, żebyś go znienawidziła, ale zdążyłaś już zauważyć, co się z nim dzieje i sama zaczęłaś coś do niego czuć. Uruha niestety się wycofał, tak jak ja wtedy i pora, byś przygotowała się na najgorsze. -Kobieta słuchała go uważnie, ale po chwili obróciwszy lekko głowę, spojrzała przed siebie. Aoi miał rację, ale nie do końca rozumiała o co chodziło mu w ostatnich słowach, chociaż miała wrażenie, że myślą o tym samym –Kouyou wróci do Miko.
Niestety, nie zdążyła o to dopytać, gdy do środka wszedł wściekły Kouyou. Widok Yuu, przytulającego Anett dodatkowo go rozjuszył.
-Yuu, możesz wyjść? -Zapytał Uruha, nad wyraz spokojnie. Drugi gitarzysta jedynie na niego spojrzał. Anett w tym momencie zacisnęła wargi i z głośnym westchnięciem wstała, po raz kolejny nie wiedząc, co ją czeka.
-Nie, jeśli chcesz Anett coś powiedzieć, to mów. -Stwierdził Yuu, ponownie chwytając za gitarę. W sumie oboje z szatynką byli ciekawi, co gitarzystę tak rozwścieczyło.
-Dobra. -Rzucił Kouyou przez zęby, po czym skierował wzrok na niczego się nie spodziewającą Anett. -Możesz mi wyjaśnić, skąd takie pomysły Ci przychodzą do głowy?! -Wrzasnął, a Anett odruchowo zrobiła mały krok w tył, patrząc na niego z przerażeniem w oczach.
-O co ci chodzi? -Pytając, kobieta wzruszyła ramionami, zaraz kręcąc głową.
-O to, co powiedziałaś wczoraj Miko!! -Ponownie rozległ się jego krzyk. Yuu niezadowolony z sytuacji odłożył gitarę i podszedł do nich.
-Weź się uspokój. -Aoi patrzył na przyjaciela, w ogóle go nie poznając. Uruha warknął jedynie “Nie wtrącaj się” po czym go odepchnął, zbliżając się do wokalistki. Yuu zbierając się z podłogi, obserwował, jak Kouyou złapał Anett za podbródek, zmuszając ją by podniosła głowę, na tyle wysoko, by spojrzeć jej w oczy.
-Nie podoba mi się to co robisz. Myślisz, że możesz z nas robić swoje pieski na posyłki? Nie jesteś pieprzoną księżniczką! A jeżeli coś osiągniesz, to dzięki nam, a właściwie to Rukiemu!! -Gitarzysta nie schodził z tonu, ale Anett udało się w tym momencie wyrwać z jego uścisku. “Facet ma naprawdę mocny chwyt” pomyślała, masując swoją obolałą szczękę. Patrzyła na niego, próbując powstrzymać łzy. W końcu się wyprostowała i spod zmrużonych powiek, spojrzała mu w oczy.
-Nie wiem, co Miko Ci powiedziała, bo od trzech dni z nią nie rozmawiałam, ale... -W tym momencie podeszła bliżej niego. -Wystarczy jedno twoje słowo, a odejdę. Jeszcze nie jest za późno, a mnie tu nic nie trzyma. -Po tych słowach po prostu go minęła i czując, jak pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, wyszła.
-Uruha, czy Miko wyprała Ci mózg?! -Tym razem wrzasnął Yuu, podchodząc do niego. -To jest Anett, mam Ci przypomnieć, jak robiłeś wszystko, żeby ją tutaj sprowadzić?! Weź się w końcu ogarnij... -Zatrzymał się na chwilę, zaciskając wargi w kreskę. -Anett nie jest w stanie Cię znienawidzić. -Dodał już spokojnie, po czym idąc śladami wokalistki, wyszedł, zostawiając Kouyou samego.
Anett skuliła się gdzieś w kącie, chowając twarz w kolanach. Łzy spływały po jej mokrych już policzkach, a Ona sama nie potrafiła się uspokoić. Nadal drżała z przerażenia, ponieważ nigdy nie widziała Kouyou w takim stanie.
Akurat Akira skończył dogrywać i wracając do reszty zespołu usłyszał cichy szloch. Rozejrzał się i dopiero po chwili dostrzegł, schowaną w kącie Anett. Powoli do niej podszedł i przykucnął przed nią.
-Hej, młoda. Co się dzieje? -Zapytał, delikatnie przesuwając dłonią po jej włosach.
-Nic, chcę już wrócić do domu. -Dopiero po chwili Anett na niego spojrzała. Reita widząc jej lekko opuchnięte oczy i mokrą od łez twarz, od razu ją przytulił.
-Nagrania jeszcze trwają. -Wyszeptał, jakby się zastanawiając, jednak widząc w jakim kobieta była stanie, wiedział, że chyba innego wyjścia nie ma. Zaraz podbiegł do nich Yuu.
-Tutaj jesteś. - Stwierdził Yuu, któremu w tym momencie spadł kamień z serca.
-Co się stało? -Zapytał basista, przenosząc wzrok na Yuu.
-Kouyou już kompletnie odbiło. Nie wiem co Miko mu powiedziała, ale przegiął.
-A wszyscy się zastanawiali kto tak się wydziera. -Reita jedynie pokręcił głową i wstał. -Dobra, ja i Anett w sumie skończyliśmy na dzisiaj, więc pojadę ją odwieźć i raczej nie wrócimy już dzisiaj. -Dodał, cały czas patrząc na wokalistkę.
-Dobry pomysł, Kouyou powinien sobie przemyśleć, komu wierzy. -Yuu skrzyżował ręce i głęboko westchnął.
-I ty tak po prostu jej wierzysz. – Rzekł Ruki, patrząc na gitarzystę spod byka, gdy ten opowiedział mu co zaszło między nim a wokalistką oraz dlaczego.
-Dlaczego miałbym jej nie wierzyć, skoro ją kocham? -Zapytał gitarzysta udając zaskoczonego.
-Że co? Uruha, tobie od wódki to się w głowie już poprzewracało. Jeszcze niedawno sam mówiłeś, że ledwo wytrzymujesz w jej towarzystwie. -Takanori rozszerzył oczy, nie wierząc w słowa, które przed chwilą usłyszał. Nagle coś sobie uświadomił. Miko od jakiegoś tygodnia dała Anett powiedzmy, że spokój i ciągle chodziła wyszczerzona od ucha, do ucha, czyżby... -Idiota. -Burknął wokalista pod nosem.
W tym czasie Kouyou siedział, patrząc przez okno, zaś podbródek podpierając o swoją pięść. Wiedział, że to co powiedział Takanori to prawda, ale dla dobra szatynki wolał się “poświęcić”, chociaż sam zrozumiał, że tego dnia przegiął w swoim aktorstwie.
-Co ty tam marudzisz pod nosem? -Rzucił, kątem oka spoglądając przez chwilę na przyjaciela.
-Że jesteś idiotą. Na twoim miejscu bym się teraz z tego szybko wykręcił, bo jak wyjdzie na jaw, że oszukujesz Miko, to dopiero będzie nieciekawie. -Takanori siedział z poważną miną, kręcąc głową. Jakim cudem wokalista tak szybko go rozgryzł. Uruha wiedział, że lata przyjaźni robią swoje, ale żeby, aż tak?
-Tak naprawdę oszukuje sam siebie. -Odpowiedział spokojnie, nadal patrząc przez szybę. -Ale jeżeli to przynosi rezultaty, to z tego nie zrezygnuje.
-I ją stracisz, wiesz o kim mówię. -Ruki czuł się zrezygnowany, ale może to nie był dobry dzień do przekonywania gitarzysty. -Zresztą, rób co chcesz. Mam własne sprawy na głowie. -Dodał blondyn, ciężko wzdychając. Uruha uniósł brew ku górze i swoje pytające spojrzenie skierował na wokalistę.
-Kłopoty w raju? -Zapytał, lekko, lecz wrednie się uśmiechając.
-Coś takiego. Myślałem, żeby się w końcu ustatkować. Nawet myślałem, że spotkałem kobietę idealną do założenia rodziny, ale to było zbyt intensywne nawet jak dla mnie. -Takanori wzruszył jedynie ramionami.
-Czyli Ohara dołączyła do listy twoich byłych. -Kouyou się zaśmiał, a Ruki w odwecie rzucił w niego długopisem.
-Żebym zaraz twoich byłych nie policzył. -Stwierdził Ruki, mrużąc oczy.
Anett siedziała skulona na kanapie w salonie, słuchając muzyki i patrząc się bez celu w ścianę. Niby uspokoiła się jeszcze przed wyjściem z wytwórni, jednak obraz sytuacji z Kouyou cały czas pałętał się po jej myślach. Ciągle próbowała analizować zachowanie gitarzysty, jednak nie potrafiła tego zrozumieć, a Ona na siłę chciała go usprawiedliwić. Nagle rozmyślanie przerwało jej pukanie do drzwi.
Akira odwiózł kobietę, ale musiał pojechać jeszcze ze coś załatwić. Wracając do domu stwierdził, że podjedzie do Anett po drodze, zobaczyć, jak sobie radzi.
Chwilę musiał poczekać, zanim Anett otworzyła mu drzwi, ale kiedy w końcu to zrobiła, nie wyglądała specjalnie lepiej, nawet na niego nie spojrzała.
-Widzę, że samotność Ci nie sprzyja. -Powiedział z uśmiechem na twarzy, a kobieta wzruszyła ramionami i wpuściła go do środka.
-Wiadomo, że nie przejdzie mi w kilka minut. -Szatynka pstryknęła palcami. -Tylko... Co jest ze mną nie tak? Na siłę chce go usprawiedliwić, ale przecież tego nie da się nawet wytłumaczyć. -Mówiąc to, kobieta ponownie zajęła miejsce na sofie, podciągając kolana do siebie.
-Po prostu zawodzi Cię instynkt. -Reita usiadł obok niej.
-O jakim ty instynkcie znowu mówisz? -Akuma uniosła brew ku górze, kierując swój wzrok na basistę.
-A to nie jest tak, że tacy jak ty mają jakiś tam instynkt? -Słysząc pytanie basisty, Anett zasłoniła dłonią najpierw oczy, a potem usta, zastanawiając się, czy ma się śmiać, czy płakać.
-Akira, daj spokój. -Anett pokręciła głową w zrezygnowaniu.
-Dobra, nie ważne. A wiesz o co mu właściwie chodzi?
-O Miko. Tylko nie rozumiem, dlaczego to się odbija na mnie. Najpierw Ona, a teraz On. -Szatynka odpowiedziała na pytanie, ponownie kierując swój wzrok na pustą ścianę.
-No to ja widzę, że to grubsza sprawa. Poczekaj na mnie, za niedługo będę z powrotem. -Anett nawet nie zdążyła spojrzeć na basistę, gdy ten po swoich słowach, po prostu wstał i wyszedł...
Po pracy oboje pojechali do domu gitarzysty, zaplanować dokładnie wielki dzień, który miał mieć miejsce następnego dnia. Niby wszystko było już gotowe, ale gitarzysta chciał mieć pewność, że jego kuzyn niczego tym razem nie zepsuje.
-To nie jest nic w rodzaju kina i kolacji, więc weź się w garść Takao. -Odrzekł Kouyou, patrząc na kuzyna spode łba.
-Daj spokój Kouyou, to moje zaręczyny... A tak swoją drogą. Kiedy w końcu oświadczysz się Anett? - Takao uniósł brew, patrząc na kuzyna z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
-Że komu? -Kouyou wręcz się zaśmiał, słysząc pytanie kuzyna. -Jak już to Miko i spokojnie, to już jest tylko i wyłącznie na mojej głowie. Takao szeroko otworzył oczy, nie wierząc własnym uszom w to, co gitarzysta właśnie powiedział.
-M...Miko? -Wydukał, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.
-Tak, Miko. Tylko mi nie mów, że ty też masz z tym jakiś problem. -Gitarzysta lekko zmrużył oczy.
-Po prostu pamiętam, dlaczego z nią zerwałeś. Na pewno chcesz wrócić do tego koszmaru? -Zapytał Takao zmartwionym głosem, zarazem siadając obok kuzyna.
-To moje życie i może warto spieprzyć je jedną złą decyzją, dla czyjegoś dobra. -Burknął gitarzysta od nosem, uciekając wzrokiem.
-Chodzi o Anett i zespół? -Takao lekko przechylił głowę w bok. -Myślę, że źle do tego podchodzisz i masz rację... -Brunet ciężko westchnął. -Spieprzysz je, ale nie tylko sobie, pomyśl o tym.
-Zajmij się swoim życiem, a nie układaj mojego, dobra? Wystarczy, że jedna osoba wystarczająco już w nim namieszała. -Mówiąc to, Kouyou sięgnął po szklankę z trunkiem, którego upił łyk.
-Dobra, po prostu wydaje mi się, że to co robisz... -Takao przerwał, kręcąc przecząco głową. Nie wiedział, czy powinien kończyć zdanie, a szczególnie czując na sobie wzrok kuzyna. W geście poddania, Takao uniósł ręce do góry.
-Dobra, to wiesz co masz jutro robić? -Zapytał Kouyou, delikatnie się uśmiechając.
-Tak, od tygodnia znam już rozkład dnia na pamięć. -Odpowiedział młodszy, odwzajemniając uśmiech.
Akira wrócił do mieszkania Anett dopiero po dwóch godzinach. Szatynka akurat przesiadywała w kuchni szykując ciasto na naleśniki, bo czemu by nie? Przecież naleśniki z czekoladą są najlepsze na takie dni.
-Myślałam, że już nie przyjdziesz. -Rzekła kobieta, wpuszczając basistę do mieszkania.
-Przecież nie zostawiłbym Cię samej w tej sytuacji. -Mówiąc to, Reita lekko uniósł siatki pełne... Alkoholu.
-Przecież ty nie pijesz. -Kobieta westchnęła, patrząc na niego błagalnym wzrokiem.
-Ty też nie. Ale są przypadki, które wymagają procentów do terapii. -Basista się zaśmiał idąc w stronę kuchni.
-Żaden przypadek... -Anett zaczęła wołać za basistą, ale przerwała zastanawiając się chwilę. -Dobra, masz rację.
-Wiem, że mam. - Akira odpowiedział jej wesołym śmiechem, ładując alkohol do lodówki. Kiedy skończył, wyprostował się i podszedł do szatynki, którą delikatnie przytulił od tyłu. -Ale twoim zadaniem jest o nim nie myśleć.
-Od jakiś dwóch tygodni próbuje i jakoś mi nie wychodzi. -Anett jedynie odetchnęła, dalej dzierżąc w dłoni mikser. -A jak nie będziesz mi o tym dupku wspominał, to pójdzie szybciej. -W odpowiedzi Akira kiwnął głową przyglądając się temu, co kobieta robiła.
-Nie wyjdą Ci. -Mruknął, jakby lekko niezadowolony.
-Oj wiem, cicho bądź. -Anett się zaśmiała, łokciem lekko go od siebie odpychając. Jednak basista nie dawał za wygraną i razem z Anett cicho się śmiejąc, nadal ją obejmował, aż do momentu, w którym szatynka chwyciła za patelnie.
W końcu po kuchennej walce z naleśnikami, zasiedli oboje w salonie, zaczynając opróżniać butelki, które wcześniej przyniósł basista.
-W sumie przyjaźnie się z nim od lat i wiesz, czego nie rozumiem? Co wy, kobiety w nim widzicie. - Akira zrobił zamyśloną minę, patrząc w sufit.
-Ale chodzi Ci o Kouyou, czy tego drugiego? Jak mu było... Uruha? -Anett odpowiedziała, cicho się śmiejąc. Akira spojrzał na nią kątem oka, uśmiechając się. Cieszył się, że udało mu się poprawić jej humor.
-O ich obu, w końcu to niby jedna osoba. - Reita nadal przyglądał się szatynce, która najpierw kiwnęła jedynie głową.
-Fanki go nie doceniają. Mało kto bierze pod uwagę, że jest wrednym... -Akuma ugryzła się w język, zaciskając pięść. -Ale idealnie to maskuje, jak chce coś osiągnąć. -Dodała, cicho wzdychając. Akira zmarszczył czoło, zastanawiając się, co między nimi się tak naprawdę wydarzyło.
Cieszył się, kiedy w końcu został sam. Wyłączył telefon i leżąc na kanapie, patrzył bez celu w sufit. W myślach cały czas powtarzał momenty z tego cholernego dnia. Miał dość, że każdy próbował mu mówić co ma robić. A jeżeli naprawdę kochałby Miko? Czy to naprawdę, aż tak widać? Cały czas zasypywał swoje myśli falą pytań, na które nie potrafił znaleźć odpowiedzi.
Jedyne, czego był pewien to, to, że Akira niebezpiecznie zbliżał się do Anett. Na samą myśl o tej dwójce zacisnął pięści, na nieszczęście w jednej z nich trzymał szklankę z trunkiem.
-Cholera. - Kouyou zaklnął, podnosząc się. Najpierw spojrzał na swoją mokrą od alkoholu koszulkę, a później na swoją dłoń. Wzrok skupił na kroplach krwi, powoli wypływających z miejsc, gdzie wbiło się szkło. Dopiero w tej chwili dotarło do niego, że kierowała nim zazdrość. Za każdym razem, gdy widział Akirę i Anett razem, wręcz płonął, ale z zazdrości. Wiedział, że będzie żałował swoich decyzji, ale nie był w stanie już tego cofnąć.
-Ty idioto. -Warknął, ponownie zaciskając krwawiącą dłoń i zamykając powieki, pod którymi pojawiły się łzy, by po chwili uderzyć pięścią w stół...
WITAM! Tak jak obiecałam, posty dodaje regularnie. Fakt, dzisiaj trochę później ale... Musiałam się wyspać po nocce i w końcu jechać kupić nowe okulary (Bo ślepa jestem, wiecie...).
Uprzedzam już teraz i będę przypominać, że w piątek 28.08 może nie być rozdziału, z powodów wyjazdowych, gdzie nie będę miała możliwości, żeby dodać cokolwiek na bloga.
I jak zawsze... Miłego czytania :3
Rozdział 15:
Pochłonięci pracą nawet nie zauważyli, że nastała połowa listopada. Anett niemal od razu zauważyła, jak zachowanie gitarzysty się zmieniło, a może po prostu ponownie zaczął zachowywać się tak jak na początku jej pracy z nimi. To, co nie dawało szatynce spokoju, to dziwna relacja między Kouyou, a Miko. Ku zaskoczeniu wszystkich ta dwójka zaczęła się dogadywać i to o wiele lepiej, niż kiedykolwiek po ich rozstaniu. Pamiętając słowa Ayuko sprzed kilku tygodni, Anett w międzyczasie zrozumiała co się stało... Kouyou wybrał Miko. Przez kilka dni spędzało to sen z jej powiek, jednak nadal nie potrafiła określić swoich uczuć i tego, dlaczego ją to tak ruszyło i dlatego nikomu nie przyznała się, że to było powodem jej ciągłego zmęczenia.
Jedynie Kouyou domyślał się prawdy, ale widząc, że jego plan działa, postanowił z niego nie rezygnować, wiedząc, że w końcu nastanie dzień, kiedy niestety, ale Anett go znienawidzi. To co zaczęło gitarzystę niepokoić, to fakt, że “jego miejsce” zajął Akira. Prawie każdą wolną chwilę, wokalistka i basista spędzali razem, co również zauważył Kris, jednak Kouyou wymijająco próbował mu wytłumaczyć, dlaczego zaczęła unikać ich dwójki.
Powoli kończyli nagrania, a każdy z podekscytowaniem odliczał dni do premiery ich nowego singla. No, poza Anett. Szatynka nadal nie odważyła się by zamknąć sprawę z Yuu, a upływało coraz więcej czasu i z każdym kolejnym tygodniem jej poczucie winy wzrastało, nie potrafiła tak po prostu zapomnieć.
Nawet specjalnie go nie szukała, po prostu chodziła z miejsca w miejsce, szukając jakieś roboty dla siebie. Wchodząc do sali prób zastała Yuu, który brzdąkał na gitarze. Kobieta na chwilę zacisnęła pięść, powtarzając sobie w myślach, że teraz może i już jest późno, ale to idealna okazja. W końcu byli sam na sam.
-Anett, myślałem, że pomagasz Rukiemu. -Rzucił zaskoczony gitarzysta, odkładając gitarę. Dokładnie przyglądał się kobiecie, kiedy ta niby spokojnie podeszła i usiadła obok niego.
-My już skończyliśmy, ale nawet lepiej, że siedzisz tutaj sam. -Anett nie musiała nic więcej dodawać. Mężczyzna wyczuł, że była spięta, a skoro byli sami, to oznaczało tylko jedno.
-Chodzi o tamtą noc, prawda? Anett...
-Yuu, przepraszam. -Szatynka spojrzała na niego, po czym uciekła wzrokiem w bok. -To nie jest tak, jak ty to rozumiesz. To nie ty wykorzystałeś mnie, tylko ja Ciebie. Wykorzystałam Ciebie, moment, a potem nie miałam odwagi by się przyznać, a później to już za wiele się działo, by móc spokojnie o tym porozmawiać. -Aoi nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Zaskoczony patrzył na szatynkę przez chwilę, po czym delikatnie ją przytulił.
-To było tak dawno, że nie spodziewałem się, że jeszcze poruszysz ten temat. Ale to też nie jest tak, że chciałbym Cię kiedykolwiek wykorzystać. -Gitarzysta wziął głęboki wdech, wiedząc, że nastał moment, kiedy musiał jej powiedzieć. -Nie ważne, jak ubrałbym to w słowa, czy kiedy bym Ci o tym powiedział i tak Cię zaboli, więc pora, żebym powiedział Ci prawdę. -W tym momencie kobieta spojrzała na niego, a jej serce zabiło szybciej, ponieważ nie wiedziała czego może się spodziewać. -To było moim błędem, ponieważ patrząc na to, co działo się później, nie chciałem w to wchodzić, tym bardziej wchodzić w to z uczuciami, ze względu na Kouyou. On woli, żebyś go znienawidziła, ale zdążyłaś już zauważyć, co się z nim dzieje i sama zaczęłaś coś do niego czuć. Uruha niestety się wycofał, tak jak ja wtedy i pora, byś przygotowała się na najgorsze. -Kobieta słuchała go uważnie, ale po chwili obróciwszy lekko głowę, spojrzała przed siebie. Aoi miał rację, ale nie do końca rozumiała o co chodziło mu w ostatnich słowach, chociaż miała wrażenie, że myślą o tym samym –Kouyou wróci do Miko.
Niestety, nie zdążyła o to dopytać, gdy do środka wszedł wściekły Kouyou. Widok Yuu, przytulającego Anett dodatkowo go rozjuszył.
-Yuu, możesz wyjść? -Zapytał Uruha, nad wyraz spokojnie. Drugi gitarzysta jedynie na niego spojrzał. Anett w tym momencie zacisnęła wargi i z głośnym westchnięciem wstała, po raz kolejny nie wiedząc, co ją czeka.
-Nie, jeśli chcesz Anett coś powiedzieć, to mów. -Stwierdził Yuu, ponownie chwytając za gitarę. W sumie oboje z szatynką byli ciekawi, co gitarzystę tak rozwścieczyło.
-Dobra. -Rzucił Kouyou przez zęby, po czym skierował wzrok na niczego się nie spodziewającą Anett. -Możesz mi wyjaśnić, skąd takie pomysły Ci przychodzą do głowy?! -Wrzasnął, a Anett odruchowo zrobiła mały krok w tył, patrząc na niego z przerażeniem w oczach.
-O co ci chodzi? -Pytając, kobieta wzruszyła ramionami, zaraz kręcąc głową.
-O to, co powiedziałaś wczoraj Miko!! -Ponownie rozległ się jego krzyk. Yuu niezadowolony z sytuacji odłożył gitarę i podszedł do nich.
-Weź się uspokój. -Aoi patrzył na przyjaciela, w ogóle go nie poznając. Uruha warknął jedynie “Nie wtrącaj się” po czym go odepchnął, zbliżając się do wokalistki. Yuu zbierając się z podłogi, obserwował, jak Kouyou złapał Anett za podbródek, zmuszając ją by podniosła głowę, na tyle wysoko, by spojrzeć jej w oczy.
-Nie podoba mi się to co robisz. Myślisz, że możesz z nas robić swoje pieski na posyłki? Nie jesteś pieprzoną księżniczką! A jeżeli coś osiągniesz, to dzięki nam, a właściwie to Rukiemu!! -Gitarzysta nie schodził z tonu, ale Anett udało się w tym momencie wyrwać z jego uścisku. “Facet ma naprawdę mocny chwyt” pomyślała, masując swoją obolałą szczękę. Patrzyła na niego, próbując powstrzymać łzy. W końcu się wyprostowała i spod zmrużonych powiek, spojrzała mu w oczy.
-Nie wiem, co Miko Ci powiedziała, bo od trzech dni z nią nie rozmawiałam, ale... -W tym momencie podeszła bliżej niego. -Wystarczy jedno twoje słowo, a odejdę. Jeszcze nie jest za późno, a mnie tu nic nie trzyma. -Po tych słowach po prostu go minęła i czując, jak pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, wyszła.
-Uruha, czy Miko wyprała Ci mózg?! -Tym razem wrzasnął Yuu, podchodząc do niego. -To jest Anett, mam Ci przypomnieć, jak robiłeś wszystko, żeby ją tutaj sprowadzić?! Weź się w końcu ogarnij... -Zatrzymał się na chwilę, zaciskając wargi w kreskę. -Anett nie jest w stanie Cię znienawidzić. -Dodał już spokojnie, po czym idąc śladami wokalistki, wyszedł, zostawiając Kouyou samego.
Anett skuliła się gdzieś w kącie, chowając twarz w kolanach. Łzy spływały po jej mokrych już policzkach, a Ona sama nie potrafiła się uspokoić. Nadal drżała z przerażenia, ponieważ nigdy nie widziała Kouyou w takim stanie.
Akurat Akira skończył dogrywać i wracając do reszty zespołu usłyszał cichy szloch. Rozejrzał się i dopiero po chwili dostrzegł, schowaną w kącie Anett. Powoli do niej podszedł i przykucnął przed nią.
-Hej, młoda. Co się dzieje? -Zapytał, delikatnie przesuwając dłonią po jej włosach.
-Nic, chcę już wrócić do domu. -Dopiero po chwili Anett na niego spojrzała. Reita widząc jej lekko opuchnięte oczy i mokrą od łez twarz, od razu ją przytulił.
-Nagrania jeszcze trwają. -Wyszeptał, jakby się zastanawiając, jednak widząc w jakim kobieta była stanie, wiedział, że chyba innego wyjścia nie ma. Zaraz podbiegł do nich Yuu.
-Tutaj jesteś. - Stwierdził Yuu, któremu w tym momencie spadł kamień z serca.
-Co się stało? -Zapytał basista, przenosząc wzrok na Yuu.
-Kouyou już kompletnie odbiło. Nie wiem co Miko mu powiedziała, ale przegiął.
-A wszyscy się zastanawiali kto tak się wydziera. -Reita jedynie pokręcił głową i wstał. -Dobra, ja i Anett w sumie skończyliśmy na dzisiaj, więc pojadę ją odwieźć i raczej nie wrócimy już dzisiaj. -Dodał, cały czas patrząc na wokalistkę.
-Dobry pomysł, Kouyou powinien sobie przemyśleć, komu wierzy. -Yuu skrzyżował ręce i głęboko westchnął.
-I ty tak po prostu jej wierzysz. – Rzekł Ruki, patrząc na gitarzystę spod byka, gdy ten opowiedział mu co zaszło między nim a wokalistką oraz dlaczego.
-Dlaczego miałbym jej nie wierzyć, skoro ją kocham? -Zapytał gitarzysta udając zaskoczonego.
-Że co? Uruha, tobie od wódki to się w głowie już poprzewracało. Jeszcze niedawno sam mówiłeś, że ledwo wytrzymujesz w jej towarzystwie. -Takanori rozszerzył oczy, nie wierząc w słowa, które przed chwilą usłyszał. Nagle coś sobie uświadomił. Miko od jakiegoś tygodnia dała Anett powiedzmy, że spokój i ciągle chodziła wyszczerzona od ucha, do ucha, czyżby... -Idiota. -Burknął wokalista pod nosem.
W tym czasie Kouyou siedział, patrząc przez okno, zaś podbródek podpierając o swoją pięść. Wiedział, że to co powiedział Takanori to prawda, ale dla dobra szatynki wolał się “poświęcić”, chociaż sam zrozumiał, że tego dnia przegiął w swoim aktorstwie.
-Co ty tam marudzisz pod nosem? -Rzucił, kątem oka spoglądając przez chwilę na przyjaciela.
-Że jesteś idiotą. Na twoim miejscu bym się teraz z tego szybko wykręcił, bo jak wyjdzie na jaw, że oszukujesz Miko, to dopiero będzie nieciekawie. -Takanori siedział z poważną miną, kręcąc głową. Jakim cudem wokalista tak szybko go rozgryzł. Uruha wiedział, że lata przyjaźni robią swoje, ale żeby, aż tak?
-Tak naprawdę oszukuje sam siebie. -Odpowiedział spokojnie, nadal patrząc przez szybę. -Ale jeżeli to przynosi rezultaty, to z tego nie zrezygnuje.
-I ją stracisz, wiesz o kim mówię. -Ruki czuł się zrezygnowany, ale może to nie był dobry dzień do przekonywania gitarzysty. -Zresztą, rób co chcesz. Mam własne sprawy na głowie. -Dodał blondyn, ciężko wzdychając. Uruha uniósł brew ku górze i swoje pytające spojrzenie skierował na wokalistę.
-Kłopoty w raju? -Zapytał, lekko, lecz wrednie się uśmiechając.
-Coś takiego. Myślałem, żeby się w końcu ustatkować. Nawet myślałem, że spotkałem kobietę idealną do założenia rodziny, ale to było zbyt intensywne nawet jak dla mnie. -Takanori wzruszył jedynie ramionami.
-Czyli Ohara dołączyła do listy twoich byłych. -Kouyou się zaśmiał, a Ruki w odwecie rzucił w niego długopisem.
-Żebym zaraz twoich byłych nie policzył. -Stwierdził Ruki, mrużąc oczy.
Anett siedziała skulona na kanapie w salonie, słuchając muzyki i patrząc się bez celu w ścianę. Niby uspokoiła się jeszcze przed wyjściem z wytwórni, jednak obraz sytuacji z Kouyou cały czas pałętał się po jej myślach. Ciągle próbowała analizować zachowanie gitarzysty, jednak nie potrafiła tego zrozumieć, a Ona na siłę chciała go usprawiedliwić. Nagle rozmyślanie przerwało jej pukanie do drzwi.
Akira odwiózł kobietę, ale musiał pojechać jeszcze ze coś załatwić. Wracając do domu stwierdził, że podjedzie do Anett po drodze, zobaczyć, jak sobie radzi.
Chwilę musiał poczekać, zanim Anett otworzyła mu drzwi, ale kiedy w końcu to zrobiła, nie wyglądała specjalnie lepiej, nawet na niego nie spojrzała.
-Widzę, że samotność Ci nie sprzyja. -Powiedział z uśmiechem na twarzy, a kobieta wzruszyła ramionami i wpuściła go do środka.
-Wiadomo, że nie przejdzie mi w kilka minut. -Szatynka pstryknęła palcami. -Tylko... Co jest ze mną nie tak? Na siłę chce go usprawiedliwić, ale przecież tego nie da się nawet wytłumaczyć. -Mówiąc to, kobieta ponownie zajęła miejsce na sofie, podciągając kolana do siebie.
-Po prostu zawodzi Cię instynkt. -Reita usiadł obok niej.
-O jakim ty instynkcie znowu mówisz? -Akuma uniosła brew ku górze, kierując swój wzrok na basistę.
-A to nie jest tak, że tacy jak ty mają jakiś tam instynkt? -Słysząc pytanie basisty, Anett zasłoniła dłonią najpierw oczy, a potem usta, zastanawiając się, czy ma się śmiać, czy płakać.
-Akira, daj spokój. -Anett pokręciła głową w zrezygnowaniu.
-Dobra, nie ważne. A wiesz o co mu właściwie chodzi?
-O Miko. Tylko nie rozumiem, dlaczego to się odbija na mnie. Najpierw Ona, a teraz On. -Szatynka odpowiedziała na pytanie, ponownie kierując swój wzrok na pustą ścianę.
-No to ja widzę, że to grubsza sprawa. Poczekaj na mnie, za niedługo będę z powrotem. -Anett nawet nie zdążyła spojrzeć na basistę, gdy ten po swoich słowach, po prostu wstał i wyszedł...
Po pracy oboje pojechali do domu gitarzysty, zaplanować dokładnie wielki dzień, który miał mieć miejsce następnego dnia. Niby wszystko było już gotowe, ale gitarzysta chciał mieć pewność, że jego kuzyn niczego tym razem nie zepsuje.
-To nie jest nic w rodzaju kina i kolacji, więc weź się w garść Takao. -Odrzekł Kouyou, patrząc na kuzyna spode łba.
-Daj spokój Kouyou, to moje zaręczyny... A tak swoją drogą. Kiedy w końcu oświadczysz się Anett? - Takao uniósł brew, patrząc na kuzyna z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
-Że komu? -Kouyou wręcz się zaśmiał, słysząc pytanie kuzyna. -Jak już to Miko i spokojnie, to już jest tylko i wyłącznie na mojej głowie. Takao szeroko otworzył oczy, nie wierząc własnym uszom w to, co gitarzysta właśnie powiedział.
-M...Miko? -Wydukał, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić.
-Tak, Miko. Tylko mi nie mów, że ty też masz z tym jakiś problem. -Gitarzysta lekko zmrużył oczy.
-Po prostu pamiętam, dlaczego z nią zerwałeś. Na pewno chcesz wrócić do tego koszmaru? -Zapytał Takao zmartwionym głosem, zarazem siadając obok kuzyna.
-To moje życie i może warto spieprzyć je jedną złą decyzją, dla czyjegoś dobra. -Burknął gitarzysta od nosem, uciekając wzrokiem.
-Chodzi o Anett i zespół? -Takao lekko przechylił głowę w bok. -Myślę, że źle do tego podchodzisz i masz rację... -Brunet ciężko westchnął. -Spieprzysz je, ale nie tylko sobie, pomyśl o tym.
-Zajmij się swoim życiem, a nie układaj mojego, dobra? Wystarczy, że jedna osoba wystarczająco już w nim namieszała. -Mówiąc to, Kouyou sięgnął po szklankę z trunkiem, którego upił łyk.
-Dobra, po prostu wydaje mi się, że to co robisz... -Takao przerwał, kręcąc przecząco głową. Nie wiedział, czy powinien kończyć zdanie, a szczególnie czując na sobie wzrok kuzyna. W geście poddania, Takao uniósł ręce do góry.
-Dobra, to wiesz co masz jutro robić? -Zapytał Kouyou, delikatnie się uśmiechając.
-Tak, od tygodnia znam już rozkład dnia na pamięć. -Odpowiedział młodszy, odwzajemniając uśmiech.
Akira wrócił do mieszkania Anett dopiero po dwóch godzinach. Szatynka akurat przesiadywała w kuchni szykując ciasto na naleśniki, bo czemu by nie? Przecież naleśniki z czekoladą są najlepsze na takie dni.
-Myślałam, że już nie przyjdziesz. -Rzekła kobieta, wpuszczając basistę do mieszkania.
-Przecież nie zostawiłbym Cię samej w tej sytuacji. -Mówiąc to, Reita lekko uniósł siatki pełne... Alkoholu.
-Przecież ty nie pijesz. -Kobieta westchnęła, patrząc na niego błagalnym wzrokiem.
-Ty też nie. Ale są przypadki, które wymagają procentów do terapii. -Basista się zaśmiał idąc w stronę kuchni.
-Żaden przypadek... -Anett zaczęła wołać za basistą, ale przerwała zastanawiając się chwilę. -Dobra, masz rację.
-Wiem, że mam. - Akira odpowiedział jej wesołym śmiechem, ładując alkohol do lodówki. Kiedy skończył, wyprostował się i podszedł do szatynki, którą delikatnie przytulił od tyłu. -Ale twoim zadaniem jest o nim nie myśleć.
-Od jakiś dwóch tygodni próbuje i jakoś mi nie wychodzi. -Anett jedynie odetchnęła, dalej dzierżąc w dłoni mikser. -A jak nie będziesz mi o tym dupku wspominał, to pójdzie szybciej. -W odpowiedzi Akira kiwnął głową przyglądając się temu, co kobieta robiła.
-Nie wyjdą Ci. -Mruknął, jakby lekko niezadowolony.
-Oj wiem, cicho bądź. -Anett się zaśmiała, łokciem lekko go od siebie odpychając. Jednak basista nie dawał za wygraną i razem z Anett cicho się śmiejąc, nadal ją obejmował, aż do momentu, w którym szatynka chwyciła za patelnie.
W końcu po kuchennej walce z naleśnikami, zasiedli oboje w salonie, zaczynając opróżniać butelki, które wcześniej przyniósł basista.
-W sumie przyjaźnie się z nim od lat i wiesz, czego nie rozumiem? Co wy, kobiety w nim widzicie. - Akira zrobił zamyśloną minę, patrząc w sufit.
-Ale chodzi Ci o Kouyou, czy tego drugiego? Jak mu było... Uruha? -Anett odpowiedziała, cicho się śmiejąc. Akira spojrzał na nią kątem oka, uśmiechając się. Cieszył się, że udało mu się poprawić jej humor.
-O ich obu, w końcu to niby jedna osoba. - Reita nadal przyglądał się szatynce, która najpierw kiwnęła jedynie głową.
-Fanki go nie doceniają. Mało kto bierze pod uwagę, że jest wrednym... -Akuma ugryzła się w język, zaciskając pięść. -Ale idealnie to maskuje, jak chce coś osiągnąć. -Dodała, cicho wzdychając. Akira zmarszczył czoło, zastanawiając się, co między nimi się tak naprawdę wydarzyło.
Cieszył się, kiedy w końcu został sam. Wyłączył telefon i leżąc na kanapie, patrzył bez celu w sufit. W myślach cały czas powtarzał momenty z tego cholernego dnia. Miał dość, że każdy próbował mu mówić co ma robić. A jeżeli naprawdę kochałby Miko? Czy to naprawdę, aż tak widać? Cały czas zasypywał swoje myśli falą pytań, na które nie potrafił znaleźć odpowiedzi.
Jedyne, czego był pewien to, to, że Akira niebezpiecznie zbliżał się do Anett. Na samą myśl o tej dwójce zacisnął pięści, na nieszczęście w jednej z nich trzymał szklankę z trunkiem.
-Cholera. - Kouyou zaklnął, podnosząc się. Najpierw spojrzał na swoją mokrą od alkoholu koszulkę, a później na swoją dłoń. Wzrok skupił na kroplach krwi, powoli wypływających z miejsc, gdzie wbiło się szkło. Dopiero w tej chwili dotarło do niego, że kierowała nim zazdrość. Za każdym razem, gdy widział Akirę i Anett razem, wręcz płonął, ale z zazdrości. Wiedział, że będzie żałował swoich decyzji, ale nie był w stanie już tego cofnąć.
-Ty idioto. -Warknął, ponownie zaciskając krwawiącą dłoń i zamykając powieki, pod którymi pojawiły się łzy, by po chwili uderzyć pięścią w stół...
Subskrybuj:
Posty (Atom)