18 sie 2021

Rozdział 40

 A no witam moi mili :) 
Co, nie spodziewaliście się, że tym razem dotrzymam słowa? A no widzicie, jednak nie jestem taka niesłowna, jakby się niektórym wydawało. 
Jak już pewnie wiecie, po raz kolejny zobaczymy się dopiero najpóźniej za miesiąc. Tak jak pisałam przy poprzednim rozdziale, jest to PLANOWANA przerwa. Przy końcu pierwszego sezonu wspominałam, że co sezon będą kilkutygodniowe przerwy, głównie po to, bym miała chwilę, na ogarnięcie spraw wizualnych i technicznych związanych z blogiem. Myślałam, że te przerwy to będę maksymalnie dwa tygodnie, ale tym razem mogę potrzebować więcej czasu (A i tak nie jest powiedziane, że zrealizuje to, co planuje zrobić, po prostu nie wiem, czy mi wyjdzie.) I cóż mogę więcej powiedzieć? Poza ścianami tekstu na początku trzeciego sezonu, nie mogę wam na razie nic więcej zdradzić. Także ten no... Do zobaczenia niebawem :)
Miłego czytania :3

Rozdział 40: 

     Mimo, że nie wiedział, co go czeka, zjawił się przed domem Hiroto o umówionej godzinie. Nawet nie zdążył zadzwonić do drzwi, kiedy mężczyzna je otworzył.  
-Dobrze, że jesteś. Sprawa jest poważna.  
-Powiesz mi w końcu o co chodzi? Już przez telefon mówiłeś, że sprawa jest poważna, ale nadal nie wiem, dlaczego chciałeś się spotkać. Prosiłem, żeby nie ruszać tej sprawy. -Kouyou wszedł do środka i zaraz poszedł za mężczyzną do salonu.  
-Bo to nie była rozmowa na telefon, sam musisz to zobaczyć. -Hiroto podał Kouyou jakiś stary notes. 
-Co to jest? -Gitarzysta niepewnie wziął zeszyt do ręki. 
-Pamiętnik Yumi. Chodzi o dwa ostatnie wpisy. Przedostatni jest z dnia, w którym zginęła Temari, a drugi napisała chyba kilka godzin przed śmiercią. Powinieneś to przeczytać. -Mężczyzna po tych słowach, zostawił Kouyou samego. Gitarzysta spokojnie usiadł na kanapie przeglądając notes. 

 “ 22.10.04r. 

    Kochanie, przepraszam, nie mogłam inaczej. Nie mogłam pozwolić, by Hiroto dowiedział się o moim romansie, a teraz żałuję. Nie mogę Cię opłakać, nie mogę przyznać się do żałoby po tobie. Siedzę teraz obok Asami, udając, że to ty. Temari, mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz mój wybór. Kiedy Kiyomi zaproponowała zamianę, myślałam, że to dobry pomysł, jednak wierzyłam, że przeżyjesz. To wszystko dotarło do mnie za późno, dotarło do mnie co zrobiłam, kiedy dowiedziałam się, że już Cię nie ma, że już Cię nie przytulę, że już nigdy Cię nie zobaczę. Pomogłam jej pozbyć się Kouyou, ale mój ból zostanie ze mną już na zawsze. Nie rozumiem, dlaczego Ona tak go nienawidzi, dlaczego wszystkie swoje genialne pomysły zawsze zrzucała na mnie. Mówiłam jej tyle razy, by mu odpuściła, że przecież go kocha, a Ona zawsze powtarzała, że jestem przeciwna ich związkowi. Kiedy powiedziała mi o ciąży, nie chciałam jej wspominać o swojej, nie chciałam wysłuchiwać jej żali, nie po to wyjechałam. Teraz to już wszystko skończone, a ja obiecałam sobie, że zajmę się Asami najlepiej jak tylko potrafię, byle by już nigdy w życiu jej nie spotkać... 

 

20.10.21r.  

    Ona tu jest i wie, że nie mogę już dłużej trzymać naszej tajemnicy w sobie, w końcu pilnowała mnie przez te wszystkie lata. Ja wiem, że próbuje się mnie pozbyć, wiem, że dodaje czegoś do kroplówki, a ja z dnia na dzień czuje się coraz gorzej, z dnia na dzień mam coraz mniej siły, ale mam nadzieję, że zdążę wyznać Hiroto i Asami prawdę. Kiyomi zrobi wszystko, by nikt nie odkrył tego, co stało się siedemnaście lat temu. Przez te siedemnaście lat stała się bezwzględna w dążeniu do swoich celów i to dzięki mnie. To ja jej pomogłam taką się stać, gdybym się wtedy nie zgodziła... 
Temari, kochanie, wiem, że za niedługo się spotkamy, Kiyomi nie pozwoli mi przeżyć.  
Hiroto, jeżeli to czytasz, przepraszam, zawiodłam Cię jako żona, oraz jako matka twojego dziecka. 
Asami, przepraszam, że wtedy nie walczyłam o was obie, że nie powiedziałam prawdy wcześniej. To przeze mnie teraz nie wiesz kim naprawdę jesteś.  
Kouyou, przepraszam, że wplątałam Cię w to wszystko. Mam nadzieję, że jeżeli kiedykolwiek się dowiesz, wybaczysz mi. Byłeś naprawdę wspaniałym ojcem i nie miałam prawa Ci tego odbierać...” 

 Kouyou odłożył notes i zaraz zasłonił twarz dłonią, łącząc ze sobą fakty. To Kiyomi wpadła na pomysł z podmianą, ale to ten ostatni wpis wyjaśnił mu, czego kobieta tak naprawdę od niego chce.  
-To Kiyomi... 
-Zabiła Yumi. -Dokończył Hiroto, siadając w fotelu. -Teraz rozumiesz, dlaczego nie chciałem Ci mówić tego przez telefon.  
-To, dlatego Kiyomi tak nagle się pojawiła i dlatego tak bardzo chce, byśmy znowu byli razem. -Kouyou wstał. -Chce zatrzeć ślady.  
-O czym ty mówisz? -Hiroto zmrużył brwi, przyglądając się gitarzyście. 
-Jeżeli bym do niej wrócił, mogłaby kręcić, że to co napisała Yumi, to bzdury, bo przecież cały czas byliśmy razem. 
-Ale ja, ty i Temari wiemy, że tak nie było. Uspokój się. -Mężczyzna wskazał dłonią, żeby Kouyou usiadł. 
-Ten wyjazd to był zły pomysł. Anett jest ze mną, ale Miko została sama w Tokyo. A Kiyomi odgrażała się, że jeżeli do niej nie wrócę, to się ich pozbędzie. Teraz wiem, że nie żartowała, że jest do tego zdolna. -Uruha zanim usiadł, przeszedł jeszcze kółko po salonie.  
-Spokojnie, Kiyomi nie może się wychylać. Nie może sobie pozwolić, by policja zaczęła węszyć, a my nie chcemy, by prokuratura się zainteresowała sprawą wypadków. A jak w ogóle ta sprawa z Miko? -Hiroto próbował uspokoić gitarzystę. Oboje nikomu nie mówili, że nadal utrzymują kontakt, w sumie mężczyzna nadal martwił się o Temari, mimo, że ta postanowiła zamieszkać ze swoim biologicznym ojcem. 
-Mikoto zajmuje się tą sprawą, ale nie widzi możliwości by pozbawić Miko praw tak całkowicie, a bez tego może być problem, by Anett je przysposobiła.  
-Czyli się zgodziła na twój pomysł. Naprawdę musi Cię kochać. -Mężczyzna poprawił okulary, lekko się uśmiechając. 
-Tak, a ja mam wrażenie, że coraz bardziej to niszczę. Mogłem jej posłuchać, pozwolić jej odejść. -Kouyou cicho westchnął. 
-Nie przejmuj się Kiyomi, tylko zajmij się Anett, zanim ją stracisz. Uwierz mi, że jak pojawi się to dziecko, będzie jej jeszcze trudniej... 

     Po rozmowie z Hiroto, Kouyou czuł się jeszcze bardziej przybity. Świadomość tego, czego Kiyomi tak naprawdę od niego chce dodała mu wielu kolejnych zmartwień. W dodatku fakt, że kobieta jest odpowiedzialna za śmierć swojej “przyjaciółki” potwierdziły jego obawy o życie Miko i Anett.  
-Jestem. -Rzucił Kouyou po wejściu do domu swoich rodziców. Zaraz do jego uszu dotarł chichot jego ukochanej z salonu, gdzie od razu zajrzał. 
-To świetnie, właśnie oglądamy twoje zdjęcia z dzieciństwa. -Powiedziała Anett, uśmiechając się w jego stronę. 
-Mamo... -Gitarzysta poczuł jak ramiona mu opadły, ta kobieta naprawdę to zrobiła. 
-Oj, kochanie, słodko wyglądałeś, szczególnie w tej różowej sukience. -Wokalistka cicho się zaśmiała.  
-A gdzie ojciec? -Kouyou zapytał jakby niepewnie. 
-Poszedł się przejść, ostatnio codziennie wychodzi. -Odpowiedziała starsza kobieta. -Kouyou, coś się stało? Jesteś strasznie blady. -Dodała, obserwując, jak jej syn zajął miejsce obok Anett zaraz ją obejmując. Kouyou czule ucałował czoło wokalistki.  
-Nie, wszystko w porządku. -Kouyou dla potwierdzenia pokiwał głową, uśmiechając się, jednak obie kobiety nie uwierzyły w jego słowa. Postanowiły jednak nie dopytywać. Zaraz dołączył do nich ojciec Kouyou, który wrócił z spaceru i zając miejsce w swoim fotelu. 
    Rozmowa nawet się kleiła, jednak Anett czuła, że z każdym pytaniem, ojciec Kouyou coraz bardziej ją atakował. Uruha jednak się nie wtrącał, wiedział, że jego ojciec specjalnie próbuje zdenerwować Anett.  
-A niby co takiego macie w Polsce? Poza historią.  
-Spodek. Fakt, nie latający, ale na turystach robi wrażenie. -Odpowiedziała Anett na kolejną zaczepkę dotyczącą jej pochodzenia, a to było pierwsze co przyszło jej do głowy. -A tak swoją drogą, co z tego, że jestem z Polski? Dla mnie Japonia to jeden wielki stan umysłu. Co z tego, że macie tu wszystko, historię, kulturę czy technologię, skoro u nas większość na Anime mówi Chińskie porno bajki, a sprzęt jest tak drogi, że wolą chiński szajs. Już nie wspominając o samochodach, bo albo rdzewieją, albo są cholernie drogie w utrzymaniu. Tym u nas dla większości jest Japonia, kolejnym krajem, z którego można się pośmiać. -Po słowach Anett zapadła niezręczna cisza, przerwana jedynie cichym gwizdem Kouyou, który wiedział, że szatynka musiała się już naprawdę wkurzyć. Anett natomiast wiedziała, że nie wszystko co powiedziała to prawda, albo taka trochę prawda, jednak nie mogła się powstrzymać. 
-W końcu! Kobieta z głową na karku! -Nagle zawołał ojciec Kouyou wyraźnie z czegoś zadowolony. -A już myślałem, że mój syn znowu wybrał sobie cichą, grzeczną, poukładaną dziewczynkę bez własnego zdania. -Dodał, a uśmiech nie znikał z jego twarzy.  
-Chwila, to wszystko było specjalnie? -Anett uniosła brew ku górze to patrząc na gitarzystę, a to na jego ojca. 
-Dlatego się nie wtrącałem. Chociaż przy temacie o drugiej wojnie światowej, kiedy stwierdziłaś, że Japonia była, jak Niemcy myślałem, żeby wam przerwać tą przyjemną dyskusję. -Kouyou cicho się zaśmiał.  
-Przepraszam Cię za nich dziecko. Mój mąż każdą dziewczynę Kouyou tak testuje. -Tym razem odezwała się matka gitarzysty. -Ktoś chce herbaty? -Po tych słowach kobieta wstała i poszła do kuchni.  
-Tylko teraz synu dobrze się nią opiekuj. O kobiety z charakterem trzeba dbać, zresztą, jakbyś swojej matki nie znał. O, przepraszam was na chwilę. -Starszy mężczyzna nagle wstał i poszedł odebrać swój telefon, który nagle zadzwonił. Kouyou korzystając z okazji rzucił krótkie “chodź” i chwytając Anett za rękę, wyszedł z nią do ogrodu. Na spokojnie podszedł z nią do dużej ogrodowej huśtawki, na której spokojnie usiedli. 
-Mogłeś mi powiedzieć, że będzie mnie testował. -Powiedziała Anett, patrząc na bruneta.  
-Mówiłem Ci, że Cię polubi. Wiedziałem, że w końcu pękniesz i pokażesz mu, że nie dasz sobie wejść na głowę. -Uruha niby słabo się uśmiechnął, ale wokalistka od razu przypomniała sobie jego minę, gdy wrócił. 
-Kouyou, coś się stało, wiem to. Gdzie ty byłeś? -Zapytała szeptem, nie ukrywając zmartwienia. 
-Spotkałem się z Hiroto. -Gitarzysta cicho westchnął. -Nie chciałem nikomu mówić, bo sam nie wiedziałem, dlaczego nagle chciał się ze mną spotkać. Okazało się, że znalazł pamiętnik Yumi, według którego wynika, że to Kiyomi jest odpowiedzialna za jej śmierć.  
-Ale przecież się przyjaźniły. Po drugie z tego co wiem, Yumi zmarła z powodu choroby. -Anett nie ukrywała przerażenia wywołanego tym, co przed chwilą usłyszała.  
-Yumi pisała, że Kiyomi dodawała jej coś do kroplówki, przez co czuła się coraz gorzej. Była lekarzem w tym szpitalu, miała dostęp do każdego z pacjentów oraz do wszystkich leków, nagle po śmierci Yumi przeniosła się do Tokyo. Wiedziała, że Yumi chce wyznać prawdę o śmierci Asami i musiała ją uciszyć... 
-I chce się do Ciebie za wszelką zbliżyć, żeby coś ukryć. Wiedziałam. -Tym razem to Anett westchnęła. -Kiyomi się odgrażała, a Miko została w Tokyo sama. 
-Amane obiecał mi, że nigdzie nie puści ją samą. Mam nadzieję, że rozumie powagę sytuacji.  
-Amane? To ten facet z kawiarni? -Anett uniosła brew. 
-Tak, są razem. To, dlatego Miko zgodziła się na nasz układ, no i dlatego od kilku dni nie odzywałem się do Miko. Spotkałem go ostatnio przypadkiem i chwilę pogadaliśmy. Sam stwierdził, że najlepiej dla nas wszystkich będzie, jak na jakiś czas się odsunę, że może wtedy Kiyomi jej odpuści. W końcu chodzi o nasze dziecko. Jednak Amane chciał, żeby Miko na razie nie wiedziała, że nie odzywam się specjalnie, w sumie obiecał, że się nią zaopiekuje przez ten czas.  
-Rozumiem. -Anett spojrzała przed siebie.  
-A tak swoją drogą, jak już rozmawiamy... -Kouyou nie był pewien, czy to na pewno odpowiedni moment, by poruszać to, o czym dowiedział się dzień wcześniej, ale znał swoich rodziców i wiedział, że później mogą nie mieć okazji do poważnej rozmowy. Anett jedynie spojrzała na niego, nie spodziewając się tego, co za chwilę usłyszy i że znowu będzie musiała zmierzyć się z przeszłością, od której przecież nieustannie ucieka. -Rozmawiałem wczoraj z Krisem i powiedział mi, czym Kiyomi Cię szantażuje. Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wypadku na torach? -Kouyou zauważył zmieszanie na twarzy ukochanej, kiedy zaczęła kręcić głową, nie wierząc, że już o tym wie. 
-Bo nie chcę do tego wracać, nie chcę tego ruszać. -Głos An brzmiał na spanikowany. 
-Okłamaliście wszystkich, nie tylko policję. Wmówiliście wszystkim, że to było samobójstwo. -Uruha mimo wszystko starał się brzmieć łagodnie. -W dodatku wiecie kto sprzedał temu dzieciakowi prochy.  
-Myślisz, że ktokolwiek uwierzyłby w wypadek? I jak myślisz, co by nam zrobili, gdybyśmy powiedzieli, kto sprzedał mu to gówno? Jeszcze by się dowiedzieli, że Kris był wtykom. Nie było Cię tam... 
-Anett, ale ja Cię za nic nie obwiniam. Po prostu chcę wiedzieć od Ciebie, chcę, żeby Kiyomi już nic na Ciebie nie miała. -Brunet starał się uspokoić wokalistkę.  
-Byliśmy wtedy w naszej miejscówce, w sumie ostatni raz ja tam byłam. Nagle chłopak na oko dwadzieścia lat zaczął się dziwnie zachowywać. Nikt ze stałej ekipy go nie znał, udało nam się tylko dowiedzieć, że wziął coś podejrzanego, w dodatku pił. Kris i Artur próbowali go ogarnąć, ale kiedy On wybiegł, poszłam za nimi. Niedaleko są tory kolejowe, ale to już wiesz. Pobiegliśmy tam za nim, chciał się rzucić pod pociąg, który było już widać z daleka. Ja stałam z boku, Kris z Arturem się z nim szarpali, próbując go odciągnąć i wrócić z nim do baru. Nagle ten chłopak odepchnął Artura z całej siły, a sam wpadł na tory, w tym momencie nadjechał pociąg.... -Anett przerwała na chwilę, powstrzymując łzy. -Od razu zadzwoniliśmy na pogotowie i policję, a czekając na nich ustaliliśmy, że gdy przyszliśmy, było już za późno, że to było samobójstwo. Łyknęli to, bo w tym miejscu nie łapał kolejowy monitoring, więc nie mieli nic oprócz naszych zeznań, a nie powiedzieliśmy kto sprzedał mu prochy, bo się po prostu baliśmy. Jakiś miesiąc później Kris wyjechał. Ale to nie koniec. Kilka kolejnych miesięcy później, jak pracowałam już w poradni, przyszedł chłopak z depresją. Ja miałam tylko załatwić diagnozę i wysłać do psychiatry. No i tak zrobiłam, nawet jego historia o samobójstwie brata nie oświeciła mi żadnej lampki w głowie. Paweł nie mówił o szczegółach śmierci brata, mówił tylko, że nie żyje. Kilka dni po jego pierwszej wizycie u psychiatry, idąc do pracy zobaczyłam go na dachu budynku. Nie wiem co mi odbiło, wiedziałam, że ktoś z interwencji kryzysowej może dotrzeć za późno, więc tam pobiegłam, to był błąd. Próbowałam z nim rozmawiać i kolejnym błędem było, że go chwyciłam, ale nie odciągnęłam od krawędzi. Wtedy powiedział mi, że jego brat zginał pod pociągiem tamtej nocy, połączyłam fakty, zrozumiałam, że bratem Pawła był chłopak, którego śmierć widziałam. Straciłam czujność, a On to wykorzystał. Przywalił mi z całej siły w brzuch, tak, że go puściłam i skoczył. Nie przeżył... -Przerwała na chwilę, chowając twarz w dłoniach. -Nikomu nie mówiłam o tym, że Paweł był bratem tego chłopaka, powiedziałam to Krisowi dopiero wtedy, gdy Kiyomi mi oznajmiła, że o wszystkim wie. Nie wiem co konkretnie wie i nie wiem skąd o tym wie, ale nikt w Polsce nie może poznać prawdy o tym wypadku. 
-Kochanie. -Szepnął Kouyou, przytulając kobietę. Przyłożył wargi do jej czoła, czując jak drży, rozumiał, że powrót do tych wspomnień musiał być dla niej trudny. Nagle zadzwonił jego telefon, kiedy spojrzał na ekran, zobaczył obcy numer, który skądś kojarzył. -Za chwilę wrócę. -Mówiąc to wstał i odbierając połączenie, wrócił do domu.  

    Kris nie był do końca przekonany do pomysłu jego przyjaciela, z którym właśnie rozmawiał przez komunikator. Nie mówił mu, że złamał obietnicę i powiedział An o tym, że się znają. 
-Wiesz, że jej nie odzyskasz. Tak naprawdę, to powinienem obić Ci mordę za to, co jej zrobiłeś. -Kris nie ukrywał złości na przyjaciela. 
-Ja nie wiedziałem, że się znacie. Zresztą ty też nie wiedziałeś, że ją znam. Ale od kiedy wiem, ciągle mam ją w głowie. Po prostu za nią tęsknie.  
-Marcin, wykorzystywałeś ją, nie patrząc na to, czy chciała, czy nie, zachowywałeś się jak zwykłe bydle, nie robiłeś nic, żeby ją przy sobie zatrzymać. A nie chwila, robiłeś, jak Cię rzuciła. Wtedy to potrafiłeś za nią biegać i mówić jej, jak to bardzo ją kochasz. -Szatyn powoli miał już dość tej rozmowy. 
-Nadal ją kocham, a to co mówi, to nie do końca prawda. -Marcin szedł w zaparte w swoich “zeznaniach” na temat jego związku z Anett. 
-Ale nie tylko Ona tak twierdzi. Po drugie, wiesz co trzeba zrobić człowiekowi, który Cię kocha, żeby Cię naprawdę znienawidził? Tak, Aneta Cię nienawidzi, nie chce o tobie nawet słyszeć, a teraz ty mnie posłuchaj. Ona jest z kimś i jest szczęśliwa, może między nimi nie jest kolorowo, ale On ją kocha i to widać z daleka, więc naprawdę, nie wtrącaj się w jej życie. To zły pomysł, byście się spotkali.  
-Wtedy nie wiedziałem, ale opowiadałeś mi o jej związku i z tego co wiem od Ciebie, to wątpię, by była naprawdę szczęśliwa z kolesiem, którego dziecko ma niańczyć. -Krystian słysząc te słowa nie wiedział już jak ma wyjaśnić Marcinowi, by odpuścił. Gdyby wcześniej wiedział, że to były Anett, nie wspominałby Marcinowi o dwójce jego przyjaciół, którzy jakimś cudem zaczęli być razem. Nagle Kris wpadł na pewien pomysł, ale nie był przekonany czy jest dobry. Postanowił spróbować, w końcu nigdy nie wspominał kim jest jego japoński przyjaciel. 
-Kyu nigdy nie zrobiłby niczego, czego Aneta by nie chciała, to po pierwsze. Po drugie oboje wzajemnie się kochają i robią wszystko, by przetrwać tą burzę. Po trzecie i dla Ciebie najważniejsze, pamiętasz, jak byłeś zazdrosny o tego całego Uruhe z the GazettE? Nawet zabroniłeś jej ustawiać jego zdjęć na tapecie. -Kris wręcz się zaśmiał. 
-No i co to ma wspólnego? -Marcin nie rozumiał do czego szatyn chciał dążyć.  
-Bo ten cały Kyu, to właśnie Uruha. Akuma i Uruha naprawdę są razem, to nie fake dla mediów, tylko prawda. I jeżeli nadal chcesz się wtrącać w ten związek, to jesteś idiotą. -Krystian wiedział, że za to Anett na pewno go zabije. Nie dość, że z powodu nieświadomości mówił jej byłemu o szczegółach jej relacji z Kouyou, to na koniec wyznał mu, kim naprawdę jest facet, którego tak kocha.  
-Sam mówiłeś, że się w nim podkochujesz... 
-Marcin, Ona do Ciebie nie wróci, a ja nie zaaranżuje waszego spotkania. Sam Kyu by mnie zabił, gdyby się dowiedział, że An spotkała swojego byłego, którego, uwaga powtórzę, nienawidzi, dzięki mnie. A by się dowiedział, to na pewno. Także koniec tematu. -Na koniec szatyn warknął, rozłączając się.  

     Z racji tego, że był już wieczór, na zewnątrz zrobiło się chłodniej. Kouyou nie wracał już jakieś pół godziny, a Anett nadal siedziała na huśtawce. Nawet nie zauważyła, kiedy ktoś okrył ją kocem a przed nią ukazała się ręka, która podała jej kubek z zieloną herbatą.  
-Dziękuję. -Powiedziała Anett chwytając kubek i spojrzała na starszą kobietę, która usiadła obok niej.  
-Najpierw Kouyou, teraz ty. Co się z wami dzieje dziecko? -Matka Kouyou spokojnie odgarnęła kosmyk włosów Anett za ucho, przyglądając się jej.  
-Kouyou po prostu martwi się o Miko, a mnie dopadła przeszłość, z którą muszę się w końcu rozprawić. -Anett odpowiedziała spokojnie, patrząc w swoje odbicie w herbacie. 
-Przepraszam, ale słyszałam co nieco z waszej rozmowy. Domyślam się, że to tylko jedna z twoich historii, ale ucieczka od przeszłości to zły pomysł, w końcu sama o tym wiesz. Pamiętam jak Kouyou zaczął o tobie wspominać. Na początku myślałam, że zwariował, skoro chce się związać z kimś takim jak ty, ale im więcej o tobie mówił, zauważyłam, że po raz pierwszy od lat naprawdę się zakochał. No i zrozumiałam za co Cię tak bardzo kocha. Każda matka chce dla swojego syna, żeby znalazł idealną żonę i ty właśnie jesteś moim wymarzonym ideałem dla mojego Kouyou. Wiem, że nie pozwolisz mu wejść sobie na głowę, tak jak inne, a zarazem pozwolisz mu się rozwijać. -Kobieta nagle się zaśmiała. -Zabawnie mówić tak o facecie po czterdziestce, ale jeszcze długa droga przed wami, nie tylko w miłości.  
-Ma Pani rację... 
-Jaka Pani, bo zaraz Ci przyłożę. Przecież możesz mi mówić mamo, skoro mamy być rodziną. -Reakcja Pani Takashima nawet rozbawiła szatynkę. 
-No i właśnie to mnie przeraża. Jesteśmy razem od zaledwie trzech miesięcy, powinniśmy dopiero docierać do siebie, a już muszę myśleć o ślubie. W końcu Kouyou chce, żebym przysposobiła to dziecko i może o tym nie mówi, ale oboje wiemy, że bez ślubu jest to niemożliwe. -Anett spojrzała w niebo, które powoli przybierało ciemnogranatowy kolor.  
-Doskonale rozumiem o co Ci chodzi. Każdy związek powinien przejść przez konkretne etapy, a u was wszystko dzieje się zbyt nagle i zbyt szybko. Ale spokojnie kochana, mój synalek pewnie nie zdaje sobie z tego sprawy, ale ja z jego ojcem brałam ślub po pół roku znajomości, bo w drodze była jego najstarsza siostra i jakoś przez tyle lat nie dałam sobie wejść na głowę temu wariatowi. I powiem Ci to z własnego doświadczenia dziecko, jeżeli naprawdę się kochacie, to nie ważne w jakiej kolejności to wszystko się dzieje, na wszystko przyjdzie odpowiednia pora i dziecko wam w tym nie przeszkodzi, nie ważne, czy to jego dziecko, czy wasze. -Kobieta uśmiechnęła się, ale rozmowę przerwała głowa rodziny.  
-Kouyou dalej siedzi w pokoju? -Zapytał Pan Takashima, jakby zmartwiony. 
-Zajrzę do niego. -Anett powoli wstała, zsuwając z siebie koc. -Może to coś z pracy. -Po tych słowach szatynka lekko się uśmiechnęła i poszła do domu.  
    Kiedy zapukała do drzwi, nic nie usłyszała. Nie była pewna, czy powinna wchodzić, ale minęło naprawdę dużo czasu, od kiedy gitarzysta odebrał ten telefon. Jeszcze przez kilka minut stała przed drzwiami, aż w końcu postanowiła zaryzykować i otworzyć drzwi. Wchodząc do pokoju, zobaczyła Kouyou siedzącego na łóżku, który chował twarz w dłoniach.  
-Kyu, coś się stało? -Anett bez namysłu usiadła obok niego. 
-Dzwonili ze szpitala. Miko miała wypadek, nie znam szczegółów. Wiem tylko, że ktoś ją potrącił rozpędzonym samochodem na przejściu... 
-Kiyomi... -Szepnęła szatynka, po czym zacisnęła wargi w cienką kreskę z przerażenia.  
-Miko jest w krytycznym stanie, ale wyjdzie z tego. Dziecko nie przeżyło. -Uruha powiedział to tak niesamowicie spokojnie, jakby bez żadnych emocji.  
-Kyu... -Anett spojrzała na niego, a sama poczuła, jak łzy napłynęły jej do oczu.  
-To było moje dziecko, a czuje się, jakby kamień spadł mi z serca, jakby cały ten ciężar w końcu odpuścił. -Kouyou nagle wstał, uderzając pięścią w ścianę. -Co jest ze mną nie tak?  
Anett bez słowa wstała i podeszła do niego. Po prostu wtuliła się w niego, a Uruha poczuł, że właśnie tego potrzebował.  
-Będzie dobrze skarbie, wszystko się ułoży, w końcu wszystko się ułoży. Miko wyjedzie i zostawi nas w spokoju, a jeżeli to naprawdę Kiyomi za tym stoi to tym razem zapłaci mi za to. -Kouyou po tych słowach, jak gdyby nigdy nic przyłożył wargi do czoła szatynki... 

Koniec sezonu drugiego.... 

15 sie 2021

Rozdział 39

 Dzień dobry, wieczór :) Wiem, wracam do was znowu po miesiącu, ale mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczycie, bo od kwietnia u mnie naprawdę wiele się dzieje. No co ja mogę wam powiedzieć? Następny rozdział w ramach zadość uczynienia za wasze czekanie pojawi się w okolicach środy. Pewnie część z was domyśla się co wiąże się z publikacją następnego rozdziału... Nie, nie, opowiadanie się nie kończy, ale pamiętacie jak marudziłam kiedyś, że w drugim sezonie nie wyrobie się w 20 rozdziałów ze wszystkim? No to teraz mam ten problem z trzecim sezonem ^^'. Ale wracając, tak jednak wyrobiłam się w 20 rozdziałów i razem z publikacją następnego rozdziału, nastąpi planowana przerwa w publikacji. Ile ona potrwa, nie wiem, ponieważ mam pewien pomysł nad którym pracuję już od kilku dni. Jednak wszystko zależy od tego kiedy się z tym wyrobię, bo czeka mnie dużo pracy i czy w ogóle wyjdzie tak, jakbym tego chciała. Ale mam w planach wrócić do was najpóźniej pod koniec września. A jeżeli jesteście ciekawi co tam będę dla was szykować, to planuję na grupie publikować małe spoilerki z mojej pracy nad tym projektem. Także zapraszam was o >TUTAJ<.
I tak sobie ostatnio myślę, że moje poprzednie SKOŃCZONE opowiadanie miało tylko 33 rozdziały, a tutaj jestem już w trakcie pisania czterdziestego któregoś, więc nie jest źle, a co za tym idzie? Na pewno do was wrócę :)
Miłego czytania :3

Rozdział 39: 

     Jak szybko Aneta i Krystian obmyślili genialny plan, tak szybko z niego zrezygnowali, uważając, że nie warto zrzucać sobie kolejnych kłopotów na głowę. Ale ku zaskoczeniu dosłownie wszystkich zainteresowanych, lekarz Kouyou zmienił się już następnego dnia. Może Kiyomi przestała w końcu knuć... Marzenie... 

     Kwiecień minął zdecydowanie zbyt szybko, a zaraz po nim nastał maj. Anett odliczała już dni do wyjazdu do Polski- W końcu czekał ją miesiąc „świętego spokoju”. Kouyou pilnowany przez wszystkich wokół, a szczególnie przez An, mocno wziął sobie do serca rehabilitację, dzięki czemu jego dłoń wracała już do pełnej sprawności, jednak potrzebował jeszcze czasu, żeby wrócić do grania. 

    Tego ranka Kouyou krzątał się po mieszkaniu wokalistki, zbierając swoje rzeczy, które pozostawiał u niej przez kilka poprzednich dni. Anett siedziała w kuchni nad kubkiem porannej kawy, próbując się rozbudzić. Bo przecież co za idiota wymyśla nocną sesję zdjęciową?  
-An-chan, widziałaś gdzieś moją bluzę, tą czarną? -Zapytał gitarzysta wchodząc do kuchni, a zaraz zauważył, że jego bluza została ubrana przez szatynkę.  
-Nie chce mi się tam dzisiaj iść. -Mruknęła kobieta, zasłaniając dłonią ziewnięcie. Brunet jedynie uśmiechnął się pod nosem, wiedząc, co miało wydarzyć się tego dnia w studiu. 
-Ale musimy, taka praca. Wiedziałaś na co się piszesz skarbie. -Jednak jego słowa zostały skrytykowane błagalnym wzrokiem wokalistki, która dodatkowo przechyliła głowę lekko w bok.  
-Takanoriego pogrzało. To, że On nie potrzebuje snu, nie znaczy, że mi wystarczy godzina. 
-Powiedziała to osoba, która potrafi nie spać po kilka dni. -Uruha oczywiście zażartował. 
-A potem przez kilka dni śpię, kiedy i gdzie się tylko da. -Mruknęła An pod nosem, wstając od stołu. -Nic, trzeba się zbierać. -Dodała mijając Kouyou w przejściu. Zaraz zebrała swoje rzeczy i po chwili była gotowa do wyjścia.  
-Ej, a moja bluza? -Uruha podniósł brew ku górze. 
-Pożegnaj się z nią, jest mega wygodna. -Rzuciła Akuma z wrednym uśmieszkiem na twarzy. 

    W studiu praktycznie nikogo nie było. No tak, większość spała po nocnej sesji, jedynie zespół został zmuszony by przyjść z samego rana. Anett i Kouyou rozłożeni na kanapie, próbowali coś odespać, lecz na marne, gdy do środka wszedł Yutaka wraz z Takanorim. 
-No Anett, w końcu nastał moment, żebyś się o czymś dowiedziała... -Zaczął blond skrzat, uśmiechając się od ucha do ucha. Kai podał wokalistce jakieś kartki, a Akuma patrzyła na nich dwóch jak na kompletnych debili.  
-Dzisiaj jest dzień ogłoszenia światowej trasy, ale chcieliśmy, żebyś ty zobaczyła to pierwsza. -Dokończył lider, który również nagle zaczął się szczerzyć w jej stronę. Szatynka unosząc brew ku górze spojrzała na Kouyou, który wzruszył ramionami, z całej siły powstrzymując chichot. W końcu An spojrzała na kartki, powoli przeglądając daty i miejsca, gdzie mają występować. Nagle jej wzrok utknął w jednym miejscu na liście... -Polska. Wokalistka spojrzała jeszcze raz po pozostałej trójce i znowu utkwiła swój wzrok na tym miejscu w papierze.  
-W końcu. Czy naprawdę tyle trzeba było się was prosić?!- Jej reakcja zaskoczyła każdego, gdy szatynka nagle się podniosła, przytulając Takanoriego.  
-Em... Ale to sprawka twojego ukochanego Kouyou. W końcu musimy zobaczyć, gdzie uchowała się nasza mała wredota. -Lider się zaśmiał, ale zaraz poczuł na sobie groźny wzrok wokalistki. - No co? Głupio by było ominąć kraj, z którego pochodzi członek naszego zespołu. -Kai szybko się poprawił, z głupkowatym uśmiechem na twarzy.  
-Tylko nie mów, że się nie cieszysz. -Powiedział Kouyou, obejmując Anett od tyłu.  
-Cieszę się, tylko ten koncert jest w środku trzytygodniowej przerwy w trasie. -Anett spojrzała na bruneta kątem oka.  
-Wiza Anett. Bez wizy przecież nie wrócisz z nami. -Odpowiedział Takanori. 
-No tak, racja. -Anett pokiwała lekko głową. Oni jednak obmyślili wszystko zbyt dokładnie... 

     -Dobrze wiesz, że On o niczym nie może się dowiedzieć. Zamorduje nas oboje, jak się dowie. -Temari spojrzała na mężczyznę kątem oka, po czym cicho westchnęła, odwracając się w jego stronę.  
-Kiedyś i tak się dowie. Z tego co wiem, to na tydzień wyjeżdża, więc możesz być spokojna kochanie. -Młoda brunetka poczuła jak mężczyzna delikatnie ją objął. 
-Ale jest jeszcze Anett... 
-Nią się nie przejmuj. Słyszałem, że Shima chce ją zabrać ze sobą -Mężczyzna mocniej przytulił Temari do siebie. 
-A ja za kilka dni mam do nich przyjechać, też chcę zobaczyć się z dziadkami... Tymi prawdziwymi. A jak nie Anett, to nadal jest Miko. Ojciec przez nią w każdej chwili może wrócić, a jak nie będzie nas oboje, to może się zorientować, że coś jest na rzeczy.  
-Masz rację kochanie, przełóżmy ten wyjazd. -Mężczyzna cicho westchnął, nadal nie puszczając brunetki ze swoich objęć.  

     Kobieta po spotkaniu w studiu, jak się nagle okazało, miała zajęty cały dzień, a to Rin chciała się spotkać, a to Ayuko czegoś potrzebowała, a to zakupy trzeba było zrobić. Jedyne czego najmniej się spodziewała, to wizyta Miko tuż po tym, gdy Anett w końcu dotarła do mieszkania.  
-Coś się stało? -Zapytała zaskoczona szatynka, gdy wpuściła przerażoną Miko do środka. 
-Znowu ktoś mnie śledzi. Naprawdę. -Blondynka spojrzała błagalnie na wokalistkę, gdy ta przewróciła oczami słysząc co ta właśnie powiedziała.  
-I myślisz, że w momencie, jak ktoś Cię śledzi, przychodzenie do mnie to świetny pomysł? Powinnaś porozmawiać z Kouyou.  
-Problem w tym, że nie mam z nim kontaktu od kilku dni. Od operacji strasznie się zmienił. -Zmartwiona Miko ponownie spojrzała na Anett, mając nadzieję, że ta jej jakoś pomoże.  
-Kouyou stara się szybko wrócić do formy. Nie wiem czemu się z tobą nie kontaktuje, nie mam z tym nic wspólnego. Jutro wyjeżdża do rodziców na tydzień, ma jakieś sprawy do załatwienia. Problem w tym, że prasa ma nas na celowniku, a Kiyomi i Mitsutake wiedzą, że to dziecko jest jego. Jeżeli zobaczyli by nas obie razem, zaraz zaczęły by się plotki o jakimś trójkącie między nami. Chociaż to prawda, to jest jakiś chory trójkąt. -Anett cicho westchnęła siadając na kanapie.  
-Może pora przestać to ukrywać? -Blondynka usiadła obok Anett.  
-No tak, Uruha jest ze mną, ale ma dziecko z inną. Miko... Czy ty naprawdę chcesz zrobić ze mnie potwora? -Wokalistka zasłoniła oczy dłonią, próbując zebrać myśli.  
-No tak, bronisz swojego nadszarpniętego wizerunku. Ale sam fakt, że jesteś z Uruhą w związku stawia Cię w niekorzystnym świetle.  
-Obie wiemy co mówią o Kouyou i mogę być dla nich kolejną jego dziwką, okej. Kiedyś w końcu odpuszczą, ale nie mogę być kobietą, która odbiera dziecku ojca, w dodatku, że przecież tak nie jest... -Anett na chwilę odchyliła głowę w tył. -Ale im tego nie wytłumaczysz. Nie wytłumaczysz im, że od samego początku pchałam Kouyou w twoją stronę, by nie zostawiał tego dziecka, chciałam odejść, by był z wami. Póki Kiyomi i Mitsutake w tym grzebią, nikomu nic nie wyjaśnisz. Mitsutake ma znajomości by puścić w świat wszystko co chce, a Kiyomi jak się okazuje jest świetna w zbieraniu informacji.  
-Boisz się Kiyomi? -Miko lekko uniosła brew ku górze, zaskoczona postawą wokalistki. 
-Nie boje się jej, tylko boję się o Kouyou. Ona świetnie potrafi manipulować ludźmi, a On nadal coś do niej czuje, wiem to. Jej nagłe pojawienie się raczej oznacza, że chce coś ukryć. Coś o wiele gorszego niż podmiana dziecka z żywego na martwe...  

     Kouyou po rozmowie z Krystianem postanowił się przejść. Wiedział, że Anett coś przed nim ukrywała i wiedział, że Kiyomi o tym wie. Może lepiej, że dowiedział się w końcu o tym od ich wspólnego przyjaciela, niż od swojej byłej, ale musiał nad tym pomyśleć. Musiał przemyśleć to, czy powinien od razu powiedzieć wokalistce, że wie, czy jednak lepszym rozwiązaniem będzie poczekać na odpowiedni moment. Nie był zawiedziony tym, że mu nie powiedziała, w sumie po tym co usłyszał, sam wolałby nie wiedzieć.  
W końcu idąc ulicą wśród tłumu wpadł na pomysł, że okazję do tej rozmowy stworzy sam. Od razu zawrócił w stronę okolicy, w której mieszkał, układając w głowie plan.  
Wrócił do domu dosłownie na chwilę. Nie był pewien czy jego plan się uda, ale postanowił zaryzykować i jako że na wyjazd spakował się wcześniej, wysłał Temari wiadomość, że ma coś do załatwienia i wyjedzie z samego rana, a torbę wrzucił do samochodu. W sumie zastanawiał się, gdzie ostatnio Temari spędza całe dnie, a nawet noce, ale przez ostatnie dni nawet nie miał, kiedy jej o to zapytać. Pewnie i tak by mu nie powiedziała. Odjeżdżając, spojrzał kątem oka w kierunku swojego domu i cicho westchnął, mając nadzieję, że wszystko się w końcu poukłada.  
    Kiedy w końcu Anett otworzyła mu drzwi, wyglądała na przerażoną. Najpierw myślał, że jest po prostu na coś zła, ale gdy wszedł do środka, a kobieta bezsilnie upadła na kanapę, zrozumiał, że coś musiało się stać.  
-Kochanie, co się dzieje? -Zapytał, odkładając swoją torbę i zaraz do niej podszedł. 
-Miko tutaj była. Znowu ją śledzą, w dodatku Ona twierdzi, że od kilku dni nie ma z tobą kontaktu. -Anett lekko pokręciła głową, próbując zebrać myśli.  
-Wiem, że jesteś już tym zmęczona. A Miko... Po prostu staram się trzymać ją jak najdalej od tego burdelu, który się zrobił przez Kiyomi. -W tej chwili Kouyou delikatnie ułożył dłoń na policzku szatynki, kierując jej twarz w swoją stronę. -Ale tak sobie pomyślałem, że może pojechałabyś ze mną? Tydzień spokoju dobrze nam zrobi.  
-Jesteś pewien, że powinnam z tobą pojechać? Twoi rodzice pewnie też wierzą w te brednie. -Ta nutka niepewności w głosie wokalistki lekko rozbawiła Kouyou, ale ten jedynie delikatnie się uśmiechnął, zaraz przytulając Anett do siebie. 
-Oni akurat w to nie wierzą, wiedzą o wszystkim, zresztą tak jak już wszyscy. Mama chce Cię poznać, a ojciec... Z natury nie cierpi obcokrajowców, ale polubi Cię, zobaczysz.  
-Tym ostatnim jakoś mnie nie pocieszyłeś. -Anett powoli odsunęła się od gitarzysty. -Ale masz rację, trochę spokoju dobrze nam zrobi.  
-Czyli się zgadzasz? -Uruha w odpowiedzi dostał jedynie kiwnięcie głową.  
-To ja idę się spakować. -Po tych słowach Anett wstała i poszła do swojego pokoju. Oczywiście Kouyou zaraz poszedł w jej stronę. 

     Katherine wraz Takanorim właśnie wyszli z kina. Oboje w świetnych nastrojach postanowili jeszcze pospacerować, zanim zamkną się w czterech ścianach. Ruki cieszył się, że Rin tego dnia była w nad wyraz dobrym nastroju.  
-No co jest? -Zapytała czerwonowłosa, cały czas czując na sobie wzrok wokalisty. 
-Po prostu jeszcze Cię nie widziałem w tak dobrym humorze. -Takanori sam cicho się zaśmiał. -Wręcz zarażasz. 
-Wszystko jakoś się układa. -Rin uśmiechnęła się szeroko. 
-Czuję podstęp. -Blondyn objął Rin, przyciągając ją bliżej siebie. 
-To żaden podstęp kochanie. Po prostu, jestem szczęśliwa. -Katherine na chwilę przystanęła na palcach, by ucałować policzek wokalisty. 
-Ale obiecujesz, że wrócisz? -Takanori wiedział, że Rin po wyjeździe do Polski i tak będzie musiała wrócić. 
-Obiecuję, w końcu z wami pracuje głuptasie. Ale mamy jeszcze dwa tygodnie.  
-Wiem, a potem miesiąc Cię nie będzie.  
-Ruki... No nie poznaje Cię. -Czerwonowłosa się zaśmiała.  
-Masz rację, przy tobie też się nie poznaje. -Wokalista uśmiechnął się szeroko. Jak dobrze, że kobieta nie wiedziała o jego nikczemnym planie. 

     Kiedy Anett się spakowała, by rano nie biegać po całym mieszkaniu, oboje z Kouyou zasiedli wtuleni w siebie na kanapie, oglądając jakiś film. W sumie, w tym momencie niczego więcej nie potrzebowali, po prostu byli blisko siebie i to wystarczyło. Żadne nie wykonywało jakiegokolwiek ruchu, by pokazać, że chce czegoś więcej.  
Jednak ich spokój nie mógł trwać długo. Już myśleli, by położyć się spać, bo przecież rano trzeba było wstać- Kouyou o dziwo chciał wcześniej wyjechać, niż to planował jeszcze kilka dni wcześniej.  
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Muzycy zaskoczeni spojrzeli na siebie, unosząc wysoko brwi, a potem skierowali swoje głowy w stronę drzwi, z jeszcze większym zaskoczeniem. W końcu, gdy dzwonek zadzwonił po raz kolejny, oboje wstali, udając się do drzwi, a kiedy Anett je otworzyła, zobaczyli Krisa.  
-Cześć. Jesteście zajęci? -Zapytał szatyn, zaglądając wgłąb mieszkania. 
-Nie. -Odpowiedziała Anett, z morderczym uśmieszkiem na twarzy. 
-A, to mogę zostać. -Krystian chciał właśnie przekroczyć próg, ale Kouyou szybko chwycił za drzwi, ręką torując szatynowi drogę. 
-Nie. -Stwierdził gitarzysta, patrząc jak Krystian pochylając się, sprawnie minął jego rękę i wszedł do środka. 
-A planujecie coś? -Szatyn uśmiechnął się szeroko, patrząc na załamaną z powodu jego obecności dwójkę.  
-Nie. -Anett i Kouyou odpowiedzieli razem jakby chórkiem. 
-No właśnie widzę. Żadnych świec, kadzidełek, żadnej romantycznej muzyki. Nawet alkoholu nie macie... 
-Kris... -Warknęła Anett. 
-No, ale fajnie w końcu trafić was razem, jak akurat się nie pieprzycie... No co? Was to przez drzwi nawet słychać. -Dodał szybko młodszy mężczyzna, widząc na sobie morderczy wzrok przyjaciół. -W sumie to mam sprawę do Anett, ale cieszę się Kyu, że jesteś, bo Ona mnie zamorduje. Obronisz mnie, prawda kochanie? -Krystian w tym momencie wtulił się w rękę Kouyou, który pokręcił głową w rozbawieniu.  
-Ja rozumiem, że mamy tutaj jakoś czworokąt, ale Kris, nie przesadzaj. -Anett przewracając oczami wróciła na swoje miejsce na kanapie. 
-Czworokąt? -Dopytał zaskoczony brunet. 
-No, ja, ty, twoja była, która jest z tobą w ciąży i mój były, który jest szaleńczo w tobie zakochany. -Wokalistka zacisnęła wargi, patrząc jak Kouyou powoli usiadł obok niej. -Ale dobra, Kris, o co Ci chodzi? -Krystian w tym czasie, cicho śmiejąc się pod nosem, usiadł w fotelu. Kiedy szatynka zwróciła się do niego, nagle spoważniał. 
-No bo... Jak ostatnio byliśmy w Polsce, to poznałem pewnego typa i w sumie się zaprzyjaźniliśmy. Nie, spokojnie, On jest hetero, ale dzisiaj się dowiedziałem, że wy się znacie. -Kris mówiąc to, cały czas uciekał wzrokiem przed Anett.  
-Czekaj, mówiłeś o morderstwie... -Szatynka nagle niebezpiecznie zmrużyła oczy, łącząc fakty. -Na świecie jest tyle ludzi, a ty musiałeś się zaprzyjaźnić akurat z nim?! -Wokalistka nie ukrywała swojego oburzenia.  
-Chciałem, żebyś wiedziała, gdybyśmy mieli się kiedyś przypadkiem spotkać, a byłbym wtedy z Marcinem.  
-Ja nie chcę widzieć tego człowieka na oczy. -Anett warknęła po polsku. 
-Wiem, że za to co Ci zrobił powinienem mu obić mordę, ale tak ogółem, to spoko gościu. -Odpowiedział Krystian, w ogóle nie przejmując się tym, że Uruha ich w tej chwili nie rozumiał. 
-Dla Ciebie, nikt z naszej ekipy tak nie uważa, nikt nie chce go znać. -Anett nagle wstała. -Wybaczcie, ale jestem naprawdę zmęczona, a rano wyjeżdżamy. -Dodała, ale już po japońsku.  
-Czekaj, Kouyou, ty zabierasz ją ze sobą? -Szatyn wskazał palcem w kierunku wokalistki, patrząc na Uruhe.  
-Czemu nie? Jesteśmy razem i chce, żeby poznała moich rodziców, najlepiej jeszcze przed trasą. -Stwierdził Kouyou, wzruszając ramionami, a An patrzyła, jak Kris schyla się w jego stronę. 
-Czyli ty z tym pierścionkiem, to tak serio? -Szepnął szatyn tak, by kobieta nic nie usłyszała. 
-Cicho bądź. -Warknął Kouyou. 
-Co? -Zapytała Anett, nachylając się nad nimi.  
-Nie nic, nie ważne. To ja już sobie idę. -Kris po tych słowach wstał i tak sobie po prostu wyszedł.  
Anett stała nieruchomo, próbując opanować gotujący się w niej gniew. Nie był On wywołany tym, co powiedział Krystian, tylko wspomnieniami, które właśnie zaatakowały jej myśli. Kouyou powoli wstał, podszedł do kobiety, po czym ją objął. 
-Kochanie, co się dzieje?  
-Nic Kyu, naprawdę nic. -Anett delikatnie się w niego wtuliła. 
-A o co chodzi z tym całym Marcinem? -Kouyou nie do końca był pewien, czy powinien pytać.  
-To mój były. Proszę, nie rozmawiajmy o tym. -Kobieta cicho westchnęła. 
-Ale z tym czworokątem nieźle Ci wyszło. -Uruha cicho się zaśmiał.  
-Tak to wygląda. Miko jest z nami związana przez dziecko, a Kris cały czas do Ciebie podbija, a przyznał się do znajomości z Marcinem, tylko po to, by do tej porąbanej relacji dodać jeszcze jego.  
-Anett, naprawdę kocham tylko Ciebie. -Kouyou delikatnie się uśmiechnął, z nadzieją, że zaraz usłyszy, że Ona również go kocha.  
-Szczerze, gdyby nie ty, to wolałabym być sama. Po związku z nim czułam się jak zabawka, jeszcze próbowałam coś poczuć, ale gdy ktoś zranił mnie po raz kolejny, wolałam być już sama. Nawet było mi z tym dobrze, nie chciałam nic czuć, nie chciałam po raz kolejny przez to przechodzić, ale nagle w moim życiu pojawiłeś się ty. -Anett spojrzała Kouyou w oczy, ale widząc jego zawiedzioną minę, czule pocałowała jego usta, a następnie wtulając się w niego, schowała twarz w zagłębieniu jego szyi. Dla gitarzysty dotyk jej delikatnych warg znaczył więcej niż jakiekolwiek słowa. Delikatnie wplótł palce w jej włosy. 
-Po rozstaniu z Miko obiecałem sobie, że nigdy już nie zwiąże się z kobietą, ale pojawiłaś się ty. Czasami się zastanawiam, czy gdyby to wszystko potoczyło się inaczej, to czy naprawdę dałbym Krisowi szansę. -W tym momencie Kouyou poczuł jak An powoli się od niego odsuwa. 
-Ty i Kris? Serio? -Anett cicho się zaśmiała. 
-No co? Czasami jest słodki. Ale jesteś ty i wiem, że gdybym Cię stracił, byłbym sam już do końca. -Uruha ułożył dłoń na policzku szatynki. -Za niedługo wszystko wróci do normy. -Dodał, uśmiechając się.  
-Do jakiej normy Kyu? -Anett powoli zsunęła jego dłoń i spojrzała mu w oczy. -Między nami nigdy nie było “normalnie”. Najpierw kłótnie i ciągłe mijanie się, potem jak nam się udało, pojawiło się dziecko. Mieliśmy chwilę, by nacieszyć się sobą, ale teraz czekamy, aż Miko urodzi, by zająć się dzieckiem, w międzyczasie korzystając z każdej chwili, jaką mamy dla siebie. To nie jest normalne. Rin w jednym ma rację, nie powinniśmy być razem. 
-Ale jesteśmy razem i nie mów mi, że żałujesz. -Kouyou powoli odsunął się od Anett, lekko kręcąc głową. 
-Nie żałuję, cieszę się. Rin może i ma rację, ale mam to gdzieś, mam gdzieś co myślą wszyscy i nawet jestem gotowa, żeby pół świata mnie znienawidziło, ale Cię kocham i nie chcę stracić tego, co jest między nami. -Anett delikatnie ujęła rękę gitarzysty. 
-Ma rację, zbyt wiele razy Cię zraniłem, zbyt wiele razy już przeze mnie płakałaś i wiem, że wymagam od Ciebie niemożliwego, wiem, że nie pokochasz tego dziecka tak jakbym tego chciał, ale nie wyobrażam sobie tego bez Ciebie. -Powiedział Kouyou z maleńką iskierką nadziei w oczach. 
-Przecież jestem i będę. -Akuma uśmiechnęła się lekko, a zaraz poczuła na swoich wargach jego pocałunek. 

     Mimo wszelkich starań nie ominęło ich poranne zamieszanie. Oczywiście Kouyou przez sen wyłączył budzik, przez co zaspał. Fakt, nie mieli umówionej godziny czy coś, ale z jakiegoś powodu Kouyou chciał jechać najszybciej jak się da. Gitarzysta nie chciał nikomu mówić, że był umówiony z Hiroto- mężem Yumi. Kiedy ten tylko zadzwonił, że w rzeczach zmarłej żony znalazł coś, co bruneta zainteresuje, Kouyou nie wahał się ani chwili, by zgodzić się na spotkanie. 
Kiedy Uruha wszedł do kuchni, Anett siedziała na parapecie, paląc papierosa. Pierwszy raz od dawna wyglądała na spokojną.  
-Gotowy? -Zapytała wokalistka, zerkając w jego stronę kątem oka.  
-Tak, możemy się zbierać. Tylko mam prośbę, będziesz prowadzić? -Kouyou uśmiechnął się pod nosem. 
-Coś się stało? Coś z ręką? -Anett zaraz zgasiła papierosa i podeszła do niego.  
-Nie, po prostu uwielbiam, jak prowadzisz, skarbie. -Gitarzysta chicho się zaśmiał i ucałował czoło kobiety.  
-Wyczuwam podstęp, po drugie, wiesz, że nie znam drogi. -Kobieta zrobiła mię zbitego szczeniaczka. 
-No już dobrze, dobrze. Zbierajmy się, bo czas ucieka. 
-I kto to mówi, co? -Anett zaśmiała się i zaraz zebrali się do wyjścia. 
    W samochodzie panowała dziwna cisza. Szczególnie od momentu, kiedy An zauważyła coś dziwnego. Gdy jechali jeszcze przez miasto zauważyła Temari, tyle, że dziewczyna nie była sama, a z tego co było widać, była w dość bliskiej relacji z mężczyzną, którego Anett rozpoznała po chwili. Szatynka miała nadzieję, że skupiony na drodze Uruha ich nie zauważył, a sama zaczęła się zastanawiać, czy powinna mu powiedzieć o tym co widziała, a raczej o tym, kogo widziała całującego jego córkę. Nagle uciekła myślami gdzieś z daleka od rzeczywistości i tak siedziała zamyślona, gapiąc się przez szybę, nawet nie zwracając uwagi, że Kouyou coś do niej mówił.  
-C-co? -Anett zareagowała dopiero po dłuższej chwili.  
-Mówiłem, żebyś się tak nie stresowała. -Kouyou uśmiechnął się, spoglądając na kobietę kątem oka. 
-A...Aha... -Ja się nie stresuję, chociaż...  
-Kochanie, jeśli chodzi o mojego ojca, to po prostu nie wchodź z nim w dyskusję. -Kouyou, powiedział to z takim spokojem, jakby był do tych słów przyzwyczajony. 
-Wiesz, że jeżeli mnie wkurzy to mu się odgryzę. -Na to stwierdzenie szatynki, gitarzysta się zaśmiał. 
-No tak, ty i ten twój charakterek. Dlatego właśnie twierdzę, że Cię polubi. I w sumie już jesteśmy. -Mówiąc to, Kouyou zaparkował pod niewielkim, piętrowym domem, a Anett dopiero poczuła, jak ścisnęło ją w żołądku.  
-No ja nie wiem, czy to dobry pomysł, żebym tu była. -Stwierdziła szatynka, patrząc na uroczy, zachowany w japońskim stylu dom, otoczony dużym, pięknym ogrodem.  
-Przecież Cię nie zjedzą. -Rzucił Kouyou, wysiadając z samochodu.  
-No ja nie wiem. -Burknęła Anett pod nosem i zaraz poszła w ślady gitarzysty, również wysiadając z samochodu. Nawet nie zdążyli wyjąć bagażu, kiedy drzwi domu się otworzyły, a ich oczom ukazała się niewiele niższa od Anett, starsza kobieta, a szatynka zrozumiała, po kim jej ukochany odziedziczył “urodę”.  
-Przyjechaliście idealnie na obiad. A ty pewnie jesteś Anett, Kouyou tyle nam o tobie opowiadał. -Powiedziała kobieta, zaraz po przywitaniu się z synem, a za nią, jak gdyby znikąd pojawił się ojciec Kouyou. 
-Myślałem, że przyjedziesz z Miko.  
-Tato, tłumaczyłem Ci, że z Miko łączy mnie tylko dziecko. -Odpowiedział Kouyou i nagle dało się wyczuć niesamowicie napiętą atmosferę.  
-Kochanie, prosiłam Cię o coś, prawda? Miałeś nie wspominać o Miko. -Mama Kouyou zaraz skarciła męża, spoglądając w jego stronę kątem oka. -Chodźcie dzieci, nie będziemy przecież tak stali przed domem. Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że przyjechaliście oboje...