27 wrz 2020

Rozdział 20

 Żyje, żyje, spokojnie! 
Witam was. No niestety moja dłuższa przerwa nastała teraz, jednak naprawdę musiałam odpocząć, by nabrać pomysłów i je poukładać. Nie wiem jak teraz będzie z częstotliwością, ale spokojnie, nie będę was zostawiać na miesiące. Na pewno minimum dwa rozdziały na miesiąc się pojawią, nie mogę obiecać, że więcej. 
Oczywiście przypominam o sekcji komentarzy :)
Miłego czytania :3

Rozdział 20: 
 
         -Jesteś pewna, że chcesz wrócić później? -Zapytała Ayuko, patrząc na ekran swojego komputera. Widziała, jak Anett w dziennym świetle obróciła głowę, uciekając wzrokiem.  
-Rozmawiałam już z Takanorim. Nadal będziemy pracować zdalnie, to tylko kwestia przygotowania do wywiadów. -Odpowiedziała spokojnie Anett. Miała wracać do Japonii następnego dnia, jednak postanowiła jeszcze zostać. Nie chciała się przyznać, że dopiero zaczęła załatwiać sprawy związane z wizą. Przecież im dłużej nie widziała Kouyou, tym dłużej miała spokój.  
-Jak chcesz. -Ayuko wzruszyła ramionami w zrezygnowaniu. -Jeżeli chodzi o... No wiesz, Pana Ślicznego to... -Brunetka przerwała, biorąc głęboki wdech. -Miał do mnie prośbę, właściwie, to do Ciebie. Wiem, że ignorujesz go na każdej możliwej płaszczyźnie i nie dziwie Ci się, ale chciał, żebym Ci przekazała, że wysłał Ci wiadomość na skrzynkę. Mówił, że będziesz wiedziała o co chodzi. On chce, żebyś tylko to przeczytała, nic więcej. -Ayuko patrzyła na szatynkę zmartwionym wzrokiem. Anett wzdychając oparła się o ścianę, pod którym znajdowało się jej łóżko. 
-Wiesz, dlaczego ciężko mi tu być? -Wokalistka zaczęła mówić szeptem, od czasu do czasu spoglądając w stronę zamkniętych drzwi. -Z jednej strony jestem z dala od niego, z drugiej nikomu nie mogę powiedzieć o tym, co się wydarzyło. Dlatego chcę zostać dłużej. Chcę to sobie wszystko dokładnie poukładać. 
-Nadal go kochasz, prawda? - Ayuko zmrużyła powieki, przyglądając się reakcji kobiety po drugiej stronie ekranu.  
-Co z tego? Przecież ślub już w kwietniu. Nie kazał jej długo czekać. A tak swoją drogą, jak tam nasza nowa Pani Ta-na-be. -Ayuko, jako że Takao wytłumaczył jej ten żart wcześniej, odpowiedziała śmiechem.  
-Jak widzisz, mam się dobrze, a dwa tygodnie w miłym, wyspiarskim cieple dobrze nam obojgu zrobiło. 
-Yutaka stał się mniej zrzędliwy? -Tym razem zaśmiała się Anett, a w tle usłyszała “Ja to słyszę!”. Zaraz Ayuko zauważyła jak Anett spojrzała w bok, a w pomieszczeniu rozległ się głos dziecka.  
-Ana, obiecałaś sanki. -Ayuko usłyszała głos kilkuletniej dziewczynki, chociaż nie zrozumiała ani słowa, a zaraz, Anett wróciła do niej wzrokiem. 
-Wybacz, w tym roku o dziwo spadło dość sporo śniegu i... Obiecałam młodej, że ją zabiorę na sanki. -Anett wzruszyła jedynie ramionami. 
-Ale pamiętaj, żeby przeczytać wiadomość od Kouyou! -Rzuciła szybko asystentka, mając nadzieję, że te słowa dotarły do szatynki nim ta się rozłączyła.  
-To, kiedy wraca? -Kai podszedł do Ayuko od tylu, kładąc dłonie na jej barkach. 
-Dopiero na premierę. Martwię się o nią, wiesz? -Kobieta spojrzała na swojego męża, jakby się nad czymś zastanawiała. 
-Potrzebuje czasu, sama mi to tłumaczyłaś... 
 
          Kris nie wiedział, co działo się z An. Od dnia jej wyjazdu z Japonii nie odzywała się do niego, a tym bardziej nie odbierała jego telefonów. Mając w końcu okazję, postanowił z nią porozmawiać. W końcu ją znalazł. 
Anett stała spokojnie, obserwując, jak kilkoro dzieci lepiło bałwany, jednak jej mina wskazywała na to, że nad czymś się poważnie zastanawiała. 
-An-chan, tu jesteś. -Zawołał szatyn, podbiegając do niej. 
-Skąd wiesz, że tu jestem? -Zapytała Anett, nawet nie spoglądając na niego. 
-Od twojej mamy. -Na te słowa, kobieta w końcu zareagowała. Odwróciła się w jego stronę, nadal krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.  
-A może ja nie chcę z tobą gadać, pomyślałeś o tym? Zresztą, nie mamy już o czym. -Aneta patrzyła na niego spod przymrużonych powiek. Złość, która od niej emanowała była wyczuwalna już kilka kroków przed nią.  
-Ja nawet nie wiem o co Ci chodzi. -Zajęknął błagalnie Kris. Wokalistka spojrzała jedynie w stronę bawiących się dzieciaków i ciężko westchnęła. 
-Musiałeś im powiedzieć? Powiedzieć Kouyou o Yuu, a Akirze o Kouyou? -Zaczęła mówić po japońsku, widząc, że tak nikt ich nie zrozumie. -Mimo, że w tym drugim przypadku to były tylko twoje domysły, musiałeś powiedzieć. -Dodała, nie kierując wzroku w jego stronę. 
-Przy pierwszym przypadku, myślałem, że Kouyou się ogarnie... A co do Akiry, to chciałem, żeby się od Ciebie odczepił. Podejrzewałem, że się rozstaniecie po czymś takim. -Odpowiedział szatyn z nutką żalu w głosie.  
-Ty naprawdę w to uwierzyłeś? Cały ten mój związek z nim, to była jedna wielka ściema. Ale spokojnie, postanowiliśmy to przerwać. Nie dość, że poszło to nie w tą stronę, to ty zacząłeś się wtrącać. 
-To dobrze, wy naprawdę do siebie nie pasujecie. Dwie cholernie uparte osoby razem, kto to widział? -Kris w odpowiedzi poczuł na sobie groźny wzrok wokalistki, która patrzyła na niego kątem oka. -No dobra, a co z Kouyou? -Zapytał niepewnie. 
-Nic. Jest z Miko. Wiem co o mnie myśli i to mi wystarczy. Jak na razie nie chce go znać. -Po tych słowach przez chwilę stali w milczeniu. Anett w końcu spojrzała na swój telefon w celu sprawdzenia godziny. 
 
          Krystian odprowadził Anett i jej kuzynkę do domu. Po drodze szatynka opowiedziała mu o sytuacji, jaka miała miejsce między nią, a gitarzystą tuż przed jej wyjazdem. Obiecała mężczyźnie, że pojawi się na wieczornej imprezie u ich wspólnego znajomego, jednak nie była do końca przekonana, czy chcę widywać się z kimkolwiek tego dnia.  
Kiedy w końcu została sama, postanowiła sprawdzić, co gitarzysta ma jej jeszcze do powiedzenia. Jeszcze przez chwilę przed otworzeniem wiadomości, nie była pewna, czy powinna. W końcu jedno kliknięcie, jedna sekunda za późno, by żałować.  
 
“... Wiem, że nic nie jest w stanie wyjaśnić mojego zachowania, jednak chciałbym, żebyś o czymś wiedziała. 
Żałuję, ale już nie cofnę czasu. Cała ta sprawa z Miko, nasz związek, jest tylko po to, żeby Cię chronić. Chociaż po czasie dotarło do mnie, że nawet i to nie pomaga. Jednak było już za późno. Ty i Akira...  
Wiem już, jak to między wami wyglądało, ale nie wiedziałem tego wcześniej. Wściekam się na każdą myśl, że mogłabyś być z kimś innym, ale przecież to ja nawaliłem.  
Nie cofnę czasu, ani słów, ale chciałbym, żebyś wiedziała, że żałuje, że wcale tak nie myślę. Poniosło mnie, ale nie jestem w stanie tego zmienić.  
Mam nadzieję, że mi wybaczysz i że jak wrócisz, pozwolisz nam zapomnieć o tej sprawie. Nie mogę inaczej. Jestem z Miko i nie mogę tego zmienić. Przepraszam... 
                                                                                                                                                                                                                                                                                                      ~Kouyou” 

 
Anett siedziała przez chwilę, próbując powstrzymać łzy. Utknęła wzrokiem na ostatnim zdaniu, czytając je po raz kolejny, kolejny i kolejny. Wiedziała, że wykazała się niezwykłą głupotą i naiwnością, mając nadzieję, że mężczyzna wyzna jej w tej wiadomości co do niej czuje. Od razu pożałowała, że postanowiła posłuchać Ayuko i przeczytać tą wiadomość.  
Ocierając łzy, spojrzała na zegarek. Niewiele czasu jej zostało na wyszykowanie się na imprezę, ale postanowiła najpierw zebrać myśli. Wysłała kilka sms’ów do znajomych, że się spóźni, szybko się ubrała i zabierając ze sobą kluczyki do samochodu, wyszła.  
     Była już w trasie, bez żadnego planu, gdzie mogłaby pojechać. Po prostu jechała przed siebie, mając poczucie, że to samochód wybiera sobie trasę, a nie Ona. Dla niej to był najlepszy sposób na uspokojenie się. Skupianie się na drodze odrywało ją od negatywnych myśli. Myślała tylko nad tym, gdzie skręcić, kogo wyprzedzić i z jaką prędkością pojechać.  
-Widzisz Reita, jednak jestem skończoną idiotką. -Zaśmiała się pod nosem, odpalając kolejnego papierosa. Zwany przez nią “syndrom znudzonego kierowcy” dawał się jej we znaki, zapełniając powoli popielniczkę. Kolejny dzwonek jej telefonu przekonał ją, że pora wracać. Jednak w drodze powrotnej postanowiła podjechać w jedno miejsce. W końcu, gdzieś na obrzeżach miasta wjechała na parking. Zaparkowała z tyłu, tak, by nikt z ochrony czy pracowników jej nie zauważył. Wysiadając, zamknęła za sobą drzwi i opierając się o samochód, skrzyżowała ręce na wysokości swojej klatki piersiowej, patrząc na bramę przed sobą.  
-Zawsze ścigałam się z marzeniami. A mogłam zostać, jakoś bym wytrzymała. Nawet nie wiesz jak czasami żałuje. -Wyszeptała sama do siebie, przecież samochód jej nie odpowie. Westchnęła głęboko zamykając oczy, przed którymi pojawiło się to nieszczęsne zdanie.  
Stała tak jeszcze przez blisko pół godziny, zanim postanowiła wrócić do domu i zebrać się na spotkanie ze znajomymi. 
 
          Kouyou postanowił pojechać do mieszkania i posprzątać po remoncie. Miko uparła się, żeby mu pomóc, a gitarzysta z znanego tylko dla niego powodu, nie był z tego zadowolony. Nadal ukrywał przed nią prawdę o Temari. Miko jako jedyną utrzymywał w przekonaniu, że to jego dalsza rodzina, mimo, że reszcie powiedział, jaka jest prawda.  
Kolejną sprawą, która nie dawała mu spokoju, była sytuacja między nim, a Anett. Mimo wyjaśnień, które jej wysłał dwa tygodnie wcześniej, nie był przekonany co do swoich decyzji.  
Mężczyzna wszedł do pokoju wokalistki, w którym też zebrało się trochę kurzu. Nagle uderzyła go fala wspomnień. Podniósł z biurka jakiś plik papieru i zaraz usłyszał głos blondynki.  
-I tak nadal nie rozumiem, dlaczego zgodziłeś się na ten remont, skoro nie ty tutaj mieszkasz. -Miko weszła do pokoju. -Kouyou, coś nie tak? -Zapytała, widząc, jak gitarzysta nawet nie drgnął, nadal stojąc tyłem do niej. Blondynka powoli podeszła do niego, kładąc dłoń na jego ramieniu. Uruha czując jej dotyk, rzucił kartki na swoje miejsce i powoli odwrócił się w jej stronę. 
-Miko, ja tak nie mogę. To nie ma sensu... -Kouyou uciekł wzrokiem w bok, zaciskając wargi w cienką linię. 
-Kochanie, o czym ty mówisz? -Kobieta zmarszczyła czoło, przyglądając się gitarzyście. Powoli docierało do niej, co ten chce jej powiedzieć. Patrzyła na niego przerażonym wzrokiem, czując każde uderzenie jej serca.  
-Nie możemy być razem. -Kouyou skierował swój wzrok w stronę blondynki, która stała nieruchomo, wpatrując się w niego. - Kocham Anett i nie jestem w stanie tego zmienić. W dodatku po tym jak... -Uruha przerwał na krótko, zastanawiając się, czy mówić jej o zdradzie, jednak stwierdził, że przecież Miko mu tego nie wybaczy, a o to mu chodziło. -Zdradziłem Cię z nią i nie umiem przestać o niej myśleć. -Dodał, z wrednym uśmieszkiem na twarzy, czego w ogóle nie był w stanie kontrolować. Jednak, niemal natychmiast jego mina diametralnie się zmieniła, czując piekący ból na swoim policzku. “Anett już mnie do tego przyzwyczaiła” pomyślał, przykładając dłoń do obolałej części twarzy.  
-Wiedziałam. -Mruknęła Miko pod nosem, krzyżując ręce. Rozejrzała się przez chwilę po pokoju zbierając myśli. -A ja głupia Ci ufałam, a ty nic się nie zmieniłeś. -Kobieta lekko zmrużyła powieki.  
-O czym ty teraz mówisz? -Zapytał zaskoczony gitarzysta. 
-Poprzednim razem też chodziło o inną. - Kouyou słysząc jej słowa, zagryzł dolną wargę, wiedząc, że powinien jej w końcu powiedzieć prawdę.  
-Poprzednim razem po prostu miałem Cię dość, a że nic do Ciebie nie docierało, postanowiłem skłamać. Teraz tak nie jest. Teraz, poza tym, że mam Cię dość, po prostu Cię nie kocham. Wolę być sam niż z kimś, kto chce kontrolować każdy mój ruch. -Uruha musiał się powstrzymywać, żeby nie krzyknąć. Miko chwilę stała ze łzami w oczach, po czym bez słowa po prostu wyszła.  
Kouyou poszedł zamknąć za nią drzwi. Przekręcając zamek, oparł się o nie plecami i odetchnął, czując jakby cały ciężar z niego spadł.  
 
          Szatynka dotarła spóźniona ponad dwie godziny. Zaraz każdy zaczął ją zagadywać i zadawać pełno pytań dotyczących jej nowej pracy, o czym nie chciała rozmawiać. Nagle w tłumie zauważyła czerwone włosy swojej niższej przyjaciółki i zaraz do niej podeszła. 
-Rin, jednak jesteś! -Zawołała wesoło Anett, przytulając przyjaciółkę na przywitanie.  
-Nie mogłam odpuścić imprezy przywitano-pożegnalnej dla Ciebie, a ty się spóźniasz. -Odpowiedziała przyjaciółka, cicho się śmiejąc. 
-Wybacz, musiałam nad czymś pomyśleć. A co do imprezy to, ja jeszcze z miesiąc zostaje. -Anett szeroko się uśmiechnęła.  
-Dobra, to pokaż to cudo. -Rin natychmiast chwyciła jej prawą rękę i zaczęła oglądać niewielki tatuaż na nadgarstku. -No, no, osoba, która panicznie boi się igieł zrobiła sobie drugi tatuaż i to w takim miejscu.  -Wzrok obu kobiet utknął na czarno-czerwonym znaku nieskończoności na nadgarstku wokalistki.  
-Nie było łatwo, ale jest. A ten pierwszy mogę usunąć? -Anett zażartowała, mimo, że wokół nich zebrało się kilku gapiów oglądających jej rękę. 
-A co? Odchodzisz? -Rin uniosła brew, patrząc na przyjaciółkę.  
-Nie, jestem w zespole. -Anett odpowiedziała ze spokojem, jednak niższa kobieta szybko pociągnęła ją w stronę łazienki, w której mogły same na spokojnie porozmawiać. -Przepraszam, wiem. Powinnam Ci powiedzieć, ale najpierw nie mogłam, a teraz wolę o tym nie rozpowiadać, wiesz jacy są ludzie. - Akuma patrzyła na czerwonowłosą błagalnym wzrokiem. Druga kobieta chwilowo zacisnęła wargi, zastanawiając się nad czymś. Nie wiedziała, czy powinna powiedzieć o propozycji jaką dostała, czy jednak zrobić Anett niespodziankę już na miejscu.  
Nagle usłyszały walenie do drzwi. Rin westchnęła i powoli je otworzyła, a w nich zauważyła znajomego bruneta. 
-Czego, tu się rozmawia. -Mruknęła z niezadowoleniem. Nigdy nie ukrywała, że nie przepada za Krystianem, jednak tolerowała go tylko ze względu na Anetę.  
-Ja nie do Ciebie, tylko do An. -Odpowiedział Kris, wciskając się do łazienki. - Młoda, posłuchaj, musimy pogadać i to teraz.  
-Rozmawiam z Rin, możesz poczekać. -Anett nie była zadowolona, że szatyn przerwał ich rozmowę, szczególnie, że rzadko widywała się z przyjaciółką. W dodatku wiedziała o czym mężczyzna chce z nią rozmawiać.  
-Nie. To nie może czekać. Przeczytaj, sama zrozumiesz, dlaczego chce rozmawiać teraz sam na sam. -Szatyn podał jej swój telefon. Anett najpierw spojrzała na mężczyznę, a potem na ekran. 
“Nie mów Anett. Rozstałem się z Miko. Powiedziałem jej w końcu o tym, co było między mną na An.” 
Szatynka spojrzała na przyjaciela, po czym na rudą kobietę, która uważnie im się przyglądała. 
-Rin, to naprawdę sprawa na wczoraj, mogłabyś? - Rin w odpowiedzi wzruszyła ramionami i wyszła. 
-Przecież Miko nie da mi żyć, jak wrócę za tą zdradę. -Anett zaczęła nagle szybciej oddychać.  
-Mnie bardziej zastanawia, dlaczego Kouyou nie chce, żebyś o tym wiedziała. -Kris uniósł brew, patrząc pytająco na Anett. -Przecież powinnaś wiedzieć, chociaż ze względu na to, co sama powiedziałaś. -Aneta w tym momencie jedynie oparła się o ścianę, zamykając oczy. Chwilę wsłuchiwała się w dudniącą, głośną muzykę, próbując zebrać myśli. Nagle do niej dotarło... 
-Kouyou... On... Nie chce, żebym zrobiła sobie niepotrzebną nadzieję.  


Koniec sezonu pierwszego...

7 wrz 2020

Rozdział 19

Witam. Przepraszam za opóźnienie, ale ten czas tak szybko leci. Zacznę dzisiaj od kilku ważnych ogłoszeń:
1) Nie mogę obiecać, że rozdział 20ty pojawi się teraz w piątek. Możliwe, że również pojawi się z lekkim opóźnieniem, albo....
2) Nastał dla mnie ten czas, że rozdziały będą pojawiać się sporadycznie co tydzień, raczej będę coś dodawać co drugi tydzień, głównie z trzech powodów:
   -Muszę trochę odpocząć od tego opowiadania, ponieważ pisanie tego w takim tempie sprawia, że nie mam siły nawet myśleć o pisaniu no i jak pewnie zauważyliście (i zauważycie) rozdziały wychodzą mi coraz krótsze. Wiecie... Im bliżej końca sezonu, tym mniej wątków pobocznych, co skraca rozdziały, a nie chce dodawać niepotrzebnych zapychaczy.
   -Muszę się w końcu za magisterkę zebrać, he he ^^'
   -Mam w głowie jeszcze dwa projekty opowiadań (Nie, nie o the GazettE :P) i nad jednym zaczęłam pracować. Nie wiem kiedy będzie gotowy do publikacji, możliwe, że we wrześniu już zacznie się coś pojawiać na temat drugiego bloga, jednak spokojnie, to w swoim czasie.
3) Publikuje i lecę pisać rozdział 20ty, bo powinno pójść szybko. Jak obszerny wyjdzie nie wiem, nic obiecać nie mogę. Po tym rozdziale zrobię sobie jakąś przerwę od wrednego Uruszona, nie wiem na jak długo i czy to na dopisanie kilku rozdziałów, czy na rozruszanie moich niegrzecznych animatroników. Trzeciego opowiadania szybko nie zacznę, spokojnie xD Za dużo już teraz mam na głowie, a jak ruszę z drugim opowiadaniem, to cały czas będę pisać dwa rozdziały na raz (Że Ci się Akuma wątki między opowiadaniami nie mylą, to ja nie wiem... -Powiedział Japoński klon).

Ale żem się rozpisała ^^' No, ale chociaż wiecie, bo się będzie z blogiem działo przez najbliższy czas. A i przypominam o zostawianiu komentarzy :P
Miłego czytania :3

Rozdział 19:

          Od rana Anett nie miała ochoty na rozmowy. Nawet w trakcie porannego zamieszania nie mówiła zbyt wiele, a w drodze do studia nie odezwała się ani słowem. Akira domyślał się, dlaczego kobieta była w ponurym nastroju, jednak wolał bardziej się nie mieszać w tą sprawę. Zauważył, że jego obecność w nocy jej przeszkodziła, że szatynka wolała wyprosić jego, niż gitarzystę, ale jednak zrobiła inaczej.
          Anett zaraz po przybyciu do pracy, poszła szukać Kouyou. Była ciekawa, co takiego gitarzysta chciał jej powiedzieć, zarazem była na niego wściekła za nocne najście, ale czy powinna? Przecież ucieszyła się na jego widok. Gdyby tylko była wtedy sama.
Znalazła go w pomieszczeniu socjalnym, jednak nie zaczęła mówić od razu, przez chwilę obserwowała go, szukając słów. Ciągle zastanawiała się, czy jego uczucia do Miko są prawdziwe, ale w końcu to blondynce się oświadczył, nie jej... Jej nawet nigdy nie przyznał się prosto w oczy do tego, że coś do niej czuje.
-Co ty sobie myślisz? Nie możesz tak po prostu przychodzić, kiedy chcesz. -Wystrzeliła bezmyślnie, kiedy Uruha tylko na nią spojrzał. Miała ochotę zasłonić sobie usta i udawać, że nic nie mówiła, a przecież Kouyou nawet nie zdążył nic powiedzieć. Uruha zaskoczony odłożył kubek i oparł się o blat, krzyżując ręce na wysokości swojej klatki piersiowej.
-Kiedyś Ci to nie przeszkadzało. -Mruknął pod nosem gitarzysta, niezbyt zadowolony z tonu kobiety. Mrużąc oczy, dokładnie się jej przyglądał. Mimo wszystko tak słodko wyglądała, gdy się złościła. Wiedział też, że Anett miała prawo być na niego zła, za ostatnie wydarzenia, jednak nie sądził, że sytuacja nabierze takiego obrotu... Oboje nie spodziewali się tej sytuacji. Może i źle zrobił, przychodząc do niej w środku nocy, jednak cały czas chciał być blisko niej.
-Kiedyś nie byłeś zaręczony z Miko. -Na te słowa wokalistki Uruha otworzył szerzej oczy. Jednak po chwili odwrócił głowę w bok na krótko. Szybko wróciła do niego ta przeklęta myśl, nadal nie potrafił wyprzeć z myśli tego, co wiedział od Krisa, ani tego, czego sam się domyślił. Jej słowa oraz jej ton wytrąciły go z równowagi. Jak mogła wypomnieć jego zaręczyny w takim momencie?
-Nie sądziłem, że jesteś zwykłą dziwką!! -Słowa Uruhy mogło spokojnie usłyszeć pół studia, a On dopiero po chwili zorientował się, że naprawdę to powiedział, chociaż... Powiedział, to za mało powiedziane. Wykrzyczał jej to prosto w twarz.
Anett pokręciła lekko głową, niedowierzając w to co usłyszała. Mrużąc powieki, podeszła bliżej niego, dokładnie przyglądając się jego twarzy.
-Jakoś Ci to nie przeszkadzało, kiedy wylądowałeś ze mną w łóżku. -Wysyczała kobieta przez mocno zaciśnięte zęby. Tym razem naprawdę mocno musiała się kontrolować, by nie wymierzyć otwartą dłonią w jego policzek. Uruha jedynie cicho się zaśmiał, wzruszając ramionami.
-Najpierw Yuu, potem Akira, następnie ja i znowu Akira. Na pewno jest ktoś jeszcze, przecież ty nie masz żadnych skrupułów. -Po tych słowach poczuł piekący ból w policzku, Anett nie wytrzymała. Stała przed nim, patrząc na niego oczami pełnymi łez. Opuszczając głowę, zacisnęła mocno wargi w cienką kreskę. Dopiero po chwili jej wzrok ponownie skupił się na gitarzyście.
-Skąd wiesz o Yuu? -Zapytała, jednak po chwili sama uświadomiła sobie jaka jest odpowiedź. -Dobra, nie odpowiadaj. W ogóle już nic nie mów... -Powiedziała odwracając się w stronę drzwi.
-A co, to może nie prawda?! Jesteś nikim innym jak zwykłą... -Przerwał, widząc, jak kobieta spojrzała na niego kątem oka.
-To nie jest twoja sprawa!! -Wykrzyczała w jego stronę i zaciskając pięści po prostu wyszła, zabierając się za swoje obowiązki. Wiedziała, że i przyjaciel ją zawiódł, jednak nadal nie wiedziała wszystkiego.
          Wchodząc do pokoju, chciała być po prostu sama, samiusieńka, jednak zaraz za nią weszła Ayuko z stertą papierów.
-A Pan Śliczny to o co się tak wścieka od samego rana? Anett? - Zapytała brunetka, widząc kobietę, ledwo powstrzymującą się od łez. Szatynka jedynie pokręciła przecząco głową, zaciskając mocno swoje wargi. Dopiero po głębokim wdechu spojrzała na asystentkę.
-Poza zespołem... Nie chce mieć z nim nic wspólnego, rozumiesz? Nic. Jest z Miko, niech da mi w końcu spokój. Nie uwierzę już w żadne jego słowo! -Wykrzyczała Anett, po czym spokojnie spojrzała przed siebie bez celu. Po chwili w końcu usiadła, chowając twarz w dłoniach. -Chcę być już w samolocie i uciec od tego wszystkiego. Nie chce go widzieć, nie chce go znać. - Ayuko słuchając jej, powoli usiadła obok i dłonią odgarnęła włosy zasłaniające jej twarz, za jej ucho.
-Rozumiem. Jednak miej świadomość, że musisz wrócić. Ale chociaż przez ten miesiąc nie będziesz miała z nim styczności. -Ayuko sama nie wiedziała, co powinna powiedzieć, a jej słowa na pewno nie pomogły wokalistce. Nie była do końca pewna, co konkretnie wydarzyło się między tą dwójką, ale widząc roztrzęsioną wokalistkę, zaczęła się zastanawiać, czy Uruha naprawdę nie wykorzystuje jej uczuć przeciwko niej samej. Anett miała rację, był z Miko i mimo, że wszyscy byli świadomi, dlaczego to robił, po zaręczynach mógłby dać kobiecie spokój.
Nagle wszedł Takanori. Od kiedy tylko pojawił się w studiu, zastanawiał się, dlaczego Uruha cały czas chodzi jakiś... Wkurzony, ale widząc kobiety siedzące na sofie, dostał odpowiedź. Gitarzyście poszło coś nie po jego myśli w związku z Anett. Szatynka siedziała skulona, wręcz cała drżała próbując się uspokoić.
-Hej młoda, miesiąc Cię nie będzie i na pożegnanie chce widzieć twój uśmiech. -Powiedział wokalista kucając przed szatynką. Powoli ujął jej dłonie w swoje i spojrzał na jej twarz. Anett niechętnie się uśmiechnęła. Takanori wstał i usiadł na swoim miejscu.
-Tak, wiem. Mam się nim nie przejmować, ale... -Wokalistka przerwała, przełykając głośno ślinę. Prawie się wygadała, dlaczego tak zareagowała.
-Masz przed sobą miesiąc spokoju od tego palanta, wyluzuj. -Stwierdził Takanori, cicho się śmiejąc.

           Miko dopiero około południa pojawiła się w pracy, przez co nie wiedziała o kłótni między Anett, a jej narzeczonym, aczkolwiek szybko zauważyła jego zdenerwowanie. Kiedy spotkała go na korytarzu, z uśmiechem na twarzy przywitała się z nim.
-Myślałam, że pojedziemy razem, ale jak się obudziłam, Ciebie już nie było. -Stwierdziła blondynka, przyglądając się gitarzyście.  Nagle zmrużyła powieki, oglądając ślad na jego policzku.
-Wiesz, że przez ten wyjazd Anett, musiałem być z rana w studiu. -Odpowiedział jej Kouyou jak gdyby nigdy nic się nie stało, odsuwając jej rękę od swojej twarzy.
-Wyszedłeś ode mnie w nocy. -Miko oznajmiła z niezadowoleniem w głosie. -Poszedłeś do niej prawda? -Westchnęła, opierając się o ścianę. Kouyou podszedł bliżej niej i oparł się ręką o ścianę, przylegając do niej. Drugą dłonią zaś ujął jej podbródek.
-Właśnie, że nieprawda. Miko, naprawdę, nie przejmuj się nią...
          Anett wróciła na górę, by się pożegnać przed wylotem. Przechodząc przez korytarz usłyszała rozmowę Kouyou z Miko. Szybko schowała się za rogiem, próbując dyskretnie ich podsłuchać.
-Właśnie, że nieprawda. Miko, naprawdę, nie przejmuj się nią. -Słysząc słowa Uruhy, zacisnęła pięści i ruszyła w ich stronę, jednak... Kouyou w tym momencie pocałował Miko. Anett przez chwilę stała, patrząc jak gitarzysta obdarowywał usta blondynki namiętnym pocałunkiem. Spuszczając wzrok odwróciła się, postanawiając wrócić na parking, gdzie czekał na nią Akira, bez pożegnania z kimkolwiek.
W windzie oparła się o blaszaną ścianę głośno wzdychając. Ostatnie kilka godzin dzieliło ją od ucieczki z tego kraju. Od ucieczki od Kouyou. Do samego końca jej serce w jego obecności biło jak szalone, ale po widoku jaki zastała, miała wrażenie, jakby roztrzaskało się w drobny mak.
-Coś szybko Ci poszło. -Rzucił Akira, widząc szatynkę zmierzającą w jego kierunku. Ta bez słowa go minęła i wsiadła do samochodu na miejsce pasażera. Basista jedynie wzruszył ramionami i wsiadł za kierownicę.

           Szatyn od początku pracy ukrywał się na zapleczu, próbując się dodzwonić do któregoś z tej zwariowanej dwójki.
-Wczorajsze spotkanie się nie udało? -Nagle nad sobą zauważył swojego wujka. Szatyn ciężko westchnął, odkładając telefon.
-Kouyou się nie pojawił, bez żadnego wyjaśnienia. A teraz nie odbiera. -Kris powoli wstał.
-Wiesz, ma teraz inne sprawy na głowie. -Starszy mężczyzna skrzyżował ręce.
-Ale to On chciał się spotkać. Naciskał na to, że musi mi coś powiedzieć w cztery oczy, a potem nie przychodzi. W dodatku w nocy wysłał mi dziwną wiadomość, że dotarło do niego co zrobił źle, ale za późno, by to naprawić, a teraz nie odbiera.
-Martwisz się?
-Nie, po prostu chcę się dowiedzieć, co się dzieje. -Odpowiedział szatyn. -Ani On, ani Anett nie odbierają, a An dzisiaj wylatuje i coś czuje, że będzie chciała przez ten czas w Polsce oderwać się od tego, co się tutaj dzieje. -Kris westchnął, mijając wujka w drzwiach.
-Za dwa tygodnie sam wylatujesz, wtedy z nią pogadaj, jak już oboje ochłoniecie. -Zażartował starszy, cicho śmiejąc się pod nosem. Nie wiedział o tym, co działo się między tą trójką, ale póki się dogadywali, nie chciał wnikać w ich problemy. Tylko... Czy siostrzeniec czegoś przed nim nie ukrywał?
-Taaa, tylko wiesz... Między nimi pojawiły się uczucia i oboje strasznie to komplikują. W szczególności Uruha, który mam wrażenie, że robi to wszystko na złość. -Szatyn spojrzał błagalnym wzrokiem na wujka. Starszy pokręcił jedynie głową.
-Daj im czas oswoić się z sytuacją.

           Czekając na odprawę, Akira nie wytrzymał. Wiedząc, że i tak musi to zakończyć, postanowił tego nie przeciągać. Leniwie wstał i podszedł do wokalistki, delikatnie obejmując Anett od tyłu. Szatynka odwróciła się do niego. Od razu spojrzała na niego tym swoim pytająco-świdrującym wzrokiem.
-Anett, oboje wiemy, że nie ma sensu tego dłużej ciągnąć, jest coraz gorzej... -Basista przerwał, ciężko wzdychając. -W dodatku, nie ma co ukrywać. Wiem o tobie i Kouyou. - Ostatnie słowa zaskoczyły kobietę. Czyżby się domyślił? Chociaż nie... Ale przecież Krystianowi też nic nie mówiła. Anett powoli odsunęła się od niego, uciekając wzrokiem w bok.
-Skąd wiesz? -Zapytała spokojnie. Chciała to po prostu usłyszeć, chciała, żeby ktoś potwierdził jej wcześniejsze słowa gitarzysty.
-Najpierw Kris powiedział mi o swoich podejrzeniach, a ty próbując mnie unikać, jakoś tego nie tuszowałaś. Potem rozmawiałem z Takanorim, który utwierdził mnie w przekonaniu, że to prawda.
-Kris... -Anett cicho się zaśmiała. -Prawdziwy z niego przyjaciel, co nie? -Dodała, mówiąc już przez łzy. Uważała go za przyjaciela, który nigdy i nikomu nie wyjawi jej tajemnic, a teraz zawiódł ją już dwa razy. Dopadły ją mieszane uczucia. Nie wiedziała, kogo bardziej nie cierpi... Kouyou, czy Krystiana.
Spokojnie otarła łzę, która zmierzała w kierunku jej policzka.
-Wiesz Akira, masz rację. Ale tu nie chodzi o Ciebie, tylko o tamtą dwójkę. Oboje od kiedy przyleciałam do Japonii, ciągle coś knują za moimi plecami i nie zdziwiłabym się, gdyby prawda była taka, że Kris wcale nie miał żadnych podejrzeń, tylko wiedział o wszystkim od Kouyou. Tak, to prawda, zrobiliśmy to. Potem zapewniał mnie, że nie mam powodu, by przejmować się Miko...
-A chwilę później dowiedziałaś się o jego zaręczynach. -Przerwał jej basista, cicho wzdychając. Widząc, jak szatynka powoli zanosi się płaczem, mocno ją przytulił, próbując uspokoić, kiedyś to działało. Kiedyś, ponieważ teraz Anett odsunęła się od niego, ocierając łzy.
-Masz rację, to koniec. Nie ma sensu udawać, koniec z udawaniem. - Mówiąc to, Anett usłyszała w tle informację na temat samolotu, którym miała lecieć. -Muszę już iść, do zobaczenia. -Rzuciła krótko i odwracając się, odeszła.
          Akira stał jeszcze chwilę, patrząc za kobietą. Gdy był w połowie drogi do wyjścia, zauważył wbiegającego gitarzystę. Zdyszany Kouyou zaczął się rozglądać za nimi, ale Akira go uprzedził. Podchodząc do niego, ułożył dłoń na jego ramieniu.
-Za późno. Zresztą, dzisiaj znienawidziła nas oboje. -Powiedział spokojnie basista, cały czas patrząc przed siebie nieobecnym wzrokiem.
-Ale... To nie tak... -Wydyszał Uruha, spoglądając na przyjaciela. Oboje udali się wgłąb, by usiąść na jednej z ławek. Przez chwilę siedzieli w milczeniu. Kouyou opierając się łokciami o swoje kolana, schował twarz w dłoniach, zastanawiając się, co dalej. Akira natomiast patrzył przed siebie, szukając odpowiednich słów.
-Dlaczego to powiedziałeś? -Zapytał basista, nadal tkwiąc wzrokiem na jednym z ekranów. Brunet spojrzał na niego kątem oka, po czym powoli się wyprostował.
-Nie wiem. Nie chciałem tego powiedzieć, ale też nie umiałem się powstrzymać. Myśl, że wy razem... Mnie przerosła. -Kouyou spojrzał w sufit, wiedząc, że już za późno, by cokolwiek zmienić. Samolot Anett właśnie wystartował.
-Naprawdę tego nie widziałeś? Tego fałszu między nami?

-A ty nie widzisz tego między mną, a Miko? -Odpowiedział szybko gitarzysta. -Był moment, że chciałem to zmienić, ale nie zdążyłem. Gdyby Yutaka się wtedy nie wygadał przy Anett... - Uruha przerwał, mocno zagryzając dolną wargę.
-Kochasz ją? -Akira jedynie zmrużył powieki. Przez całą rozmowę nawet się nie poruszył. Brunet spojrzał na niego, zaskoczony jego pytaniem. -Bo Ona Cię kocha. Nie przyzna tego głośno, ale będąc tak blisko niej, zauważyłem, że to uczucie ją męczy. Dlatego dobrze Ci radzę, zakończ tą farsę z Miko i spróbuj to naprawić, co nie będzie łatwe. -Akira powoli wstał, a Kouyou ruszył w jego ślady.
-Za późno. Miko teraz nie odpuści i tak będzie lepiej. Anett mnie nienawidzi i niech tak zostanie. -Kouyou minął przyjaciela i udał się do wyjścia. Oboje zauważyli, że Anett w ciągu tych trzech miesięcy się zmieniła. Kouyou na wspomnienie tego dnia, gdy po raz pierwszy zobaczył Anett, od razu się uśmiechnął. Może przyjaciel miał rację... Powinien walczyć, ale czy to ma nadal sens...