27 mar 2021

Rozdział 33

 A dzień dobry moi mili. Wiem, znowu kazałam wam czekać i w sumie... No nie mam wam zbyt wiele do powiedzenia. Jedynie tyle, że mogę wam obiecać, że kolejny rozdział będzie w terminie, albo wcześniej i będzie dłuższy :) (Tak, Akumę coś postraszyło, bo po nocach nic innego nie robi, tylko pisze. A nie, czasami jeszcze pracuje, przepraszam).
Jak zwykle przypominam o GRUPIE no i oczywiście...
Miłego czytania :3

Rozdział 33: 
 
Przez chwilę siedział nieruchomo, patrząc z zaskoczeniem w oczach na przyjaciela. Dopiero po kilku długich sekundach pokręcił głową, wychodząc z szoku. 
-Przecież jestem z An. -Gitarzysta zmarszczył czoło. -Czyli to o to Ci chodzi...- Przerwał patrząc jak szatyn wstał i przeszedł się po swoim pokoju.  
-Przepraszam. Dlatego właśnie chciałem się trzymać z daleka. Błagam, nie mów nic Anett. -Kris przy wypowiadaniu ostatnich słów oparł się o ścianę. 
-Jak ty to sobie wyobrażasz? Po pierwsze kocham Anett, a po drugie Miko... -Uruha nagle przerwał, coś sobie uświadamiając. Na chwilę schował twarz w dłoniach powoli kręcąc głową. -To moja wina. Gdybym wtedy nie palną, że po rozstaniu z Miko wolałbym już się związać z facetem, ale ja nie wiedziałem, że ty... Do mnie... 
-Kouyou, ja wiem, że wtedy to było takie głupie gadanie. Cały czas życzyłem i życzę wam jak najlepiej, chociaż miałem taką cichą nadzieję, że wam nie wyjdzie. -Kris westchnął i ponownie usiadł obok gitarzysty.  
-Kristian, posłuchaj mnie teraz uważnie, bo powiem to całkowicie szczerze. Gdyby z jakiegoś powodu byśmy się z Anett rozstali, wolałbym być sam. Nie tylko Ona miała wątpliwości, kiedy dowiedziała się o ciąży Miko, ja też zastanawiałem się, czy jest sens dalej w to brnąć, ponieważ nie chcę jej skrzywdzić. -Kouyou westchnął cicho, ale postanowił kontynuować. -Ale ją kocham i nie ważne co musiałbym zrobić, nie chcę jej stracić.  
-Kouyou, dbaj o nią. Bo naprawdę drugiej takiej nie znajdziesz. -Kris poklepał bruneta po ramieniu z delikatnym uśmiechem na twarzy.   
-A ty zacznij zachowywać się normalnie, bo to unikanie nas do Ci nie wychodzi. - W tym momencie oboje się zaśmiali. 

        Tej nocy szatynka nie potrafiła zasnąć i to nie przez jej brata śpiącego w tym samym pokoju na materacu. Cały czas myślała o sytuacji z Mitsutake, a dodatkowo ciągle wracała do niej sprawa z Miko. W końcu nie wytrzymała i udała się do kuchni, żeby zapalić.  
Ledwo odpaliła papierosa patrząc przez okno, a zaraz usłyszała znajomy dźwięk zapalniczki, a kiedy spojrzała za siebie, zobaczyła swoją mamę. 
-Nie śpisz? -Zapytała Anett, unosząc brew ku górze. Uważnie obserwowała jak kobieta usiadła przy stole, przyciągając popielniczkę bliżej siebie. 
-Wiesz która godzina jest w Polsce? Nie wiem jak Ci dwaj umieją tak mocno spać o tej porze. A ty dziecko? Czemu nie śpisz?  
-Zmiana czasu, wiem. Miałam podobnie na początku, z dwa dni nie spałam, żeby się przestawić. -Anett w odpowiedzi cicho się zaśmiała i również usiadła przy stole. -A nie umiem zasnąć, bo cały czas myślę.  
-Chodzi o byłą tego twojego... -Na te słowa szatynka w odpowiedzi jedynie pokiwała głową.  
-Dokładnie. Wiesz mamo... Między mną, a Kouyou wszystko jest jasne, chcemy być razem, ale Miko nie odpuści tak po prostu. Nawet nie chcę wiedzieć, jaki jest jej następny pomysł, żeby Kyu do niej wrócił. -Anett zaciągnęła się dymem opierając głowę o ścianę i lekko przymykając powieki.  
-Jakby na to nie spojrzeć, będą mieli dziecko, ale przecież podjęliście decyzje i mam nadzieję, że słuszną. -Z racji tego, że było ciemno, Anett słysząc słowa swojej mamy, mogła jedynie się domyślić, że ta lekko się uśmiechnęła.  
-Ledwo przylecieliśmy, a wy już spiskujecie po nocach. -Nagle do uszu kobiet dotarł głos Mateusza.  
-Ledwo przyjechałeś, a już się wszystkiego czepiasz. -Mruknęła Anett pod nosem, patrząc na posturę swojego brata. Brunet oparł się o kuchenny blat, po chwili na nim siadając. 
-Siostra, zmądrzej wreszcie... 
-Mateusz. -Mężczyzna zaraz został skarcony przez ich matkę. 
-No co? Robi co chcę, w ogóle nie myśląc o konsekwencjach, a wy ją jeszcze dopingujecie. -Brunet cały czas mówił z niezadowoleniem w głosie.  
-Mati, ale jestem dorosła. A ojciec nie zareagował tak jak ty byś tego chciał, bo o wszystkim wiedzą. A po drugie, Uruha może tu być, kiedy chce i robić co chce, bo to jego mieszkanie... Fuck.- Wokalistka zaklęła pod nosem, kiedy dotarło do niej, że jej brat akurat nie wiedział kim jest Kouyou. No tak, starszy braciszek nie da jej teraz żyć... Że się nie domyślił wcześniej. 
-Czekaj, ty i... - Mateusz nie musiał kończyć, bo w ciemnościach dostrzegł, jak jest siostra kiwa twierdząco głową.  
-Dobra dzieci, pokłócicie się rano. A teraz idźcie grzecznie spać, bo ty Aneta chyba wcześnie wstajesz. -Starsza kobieta odezwała się, mówiąc spokojnie. Znała swoje dzieci i wiedziała, że ta rozmowa zaczynała prowadzić do poważnej kłótni. 
-Prawda, w dodatku wywiad. -Anett westchnęła ciężko gasząc papierosa, po czym wstała. -Dobranoc. -Rzuciła szybko po czym udała się do swojego pokoju.  
-A ty daj jej spokój. -Warknęła ich matka zaraz po tym jak Anett zniknęła za drzwiami swojego pokoju. 
-Postaram się... 

        Następnego ranka, tak jak się umówili, Kouyou przyjechał po Anett. Nadal nie wiedział, czy powinien mówić kobiecie o tym co wydarzyło się poprzedniego wieczora, jednak miał poczucie, że Anett powinna wiedzieć, dlaczego jej przyjaciel dziwnie się zachowuje, ale przecież Ona też nie mówi mu wszystkiego.  
Szatynka w trakcie drogi również zauważyła, że coś gryzie Kouyou, bo cały czas milczał. W końcu postanowiła zapytać. 
-Kyu, coś się stało?  
-Nic, poza tym, że jesteśmy razem, a ja o tobie nic nie wiem. Nic nie mówiłaś, że masz brata. -Uruha nie ukrywał swojego niezadowolenia. W sumie to była jedyna sprawa, do której mógł się przyczepić, mimo, że Kris poprzedniego dnia opowiedział mu o jeszcze kilku faktach, o których gitarzysta nie miał pojęcia.  
-Przepraszam, jakoś tak wyszło. Wiesz, że nie lubię mówić o rodzinie. -Anett opuściła lekko głowę, kierując wzrok w stronę mężczyzny.  
-Kris uważa, że jesteście zżyci ze sobą, więc to dziwne, że nic o nim nie mówisz. -Szatynka słysząc słowa gitarzysty przewróciła oczami.  
-Kris i Mateusz się nie cierpią, dlatego nie wie, że Mati po tym jak narzeczona go zostawiła, stał się wrednym, czepiającym się wszystkiego dupkiem. W dodatku powrót Sylwii najbardziej się na nim odbił. -Anett oparła głowę o zagłówek. -A jak rozmowa z Krisem? -Dodała, lekko przymykając powieki. W tym momencie Kouyou zacisnął pięści na kierownicy, słysząc to niewygodne pytanie.  
-Pocałował mnie. -Gitarzysta szybko podjął decyzję, żeby powiedzieć Anett o tym co się wydarzyło dzień wcześniej, jednak nie spodziewał się jej reakcji. 
-Wiedziałam. -Anett się zaśmiała, kręcąc głową.  
-Chwila, to, skoro wiedziałaś, czemu wysłałaś mnie? -Kouyou uniósł brew ku górze, kątem oka spoglądając w stronę szatynki, która jedynie wzruszyła ramionami.  
-Przecież mi nic nie powie, a w szczególności nic związanego z tobą.  
-W sumie... Masz rację. I jesteśmy już na miejscu. -Rzucił krótko Kouyou, parkując samochód. 
        W trakcie przygotowań do wywiadu panowało spore zamieszanie, przez które wokalistka nawet nie wiedziała za co się zabrać. Podczas krótkiej chwili spokoju, zauważyła nad zbyt zadowoloną Rin, co wywołało u Anett niemałe zaskoczenie. 
-Mam wrażenie, że Cię podmienili Kathy. -Stwierdziła szatynka, siadając obok przyjaciółki. Dopiero po kilku sekundach zauważyła nowe kolczyki czerwonowłosej. -No tak. Niech zgadnę, Takanori?  
-Żebyś wiedziała, że tak. Nie wiem czemu, ale mam takie dziwne wrażenie, że... 
-Zakochałaś się. -Anett przerwała Kathy z pełną powagą w głosie, patrząc przed siebie. Po chwili wokalistka jednak się zaśmiała. -Gratulacje i na Ciebie przyszła pora. 
-No nie wiem. -Rin skwitowała krótko, kręcąc głową. -Nie jestem pewna, czy Takanori to właściwy facet. 
-Rin, głupoty gadasz. Lepiej bierz się za niego, zanim inna się zakręci. -Szatynka lekko poklepała Rin po ramieniu. -Ale jak jeszcze nie masz pewności, to potrzymaj go jeszcze kilka dni w niepewności, tylko nie za długo, bo Ci zwieje. Dobra, Kai wzywa. -Po tych słowach Akuma wstała i poszła w kierunku zespołu, który zaczynał chyba jakaś naradę. 
Najpierw wszyscy spoglądali po sobie, by zaraz ich wzrok skierowany został na lidera. Ten jedynie westchnął i zaczął: 
-Wiem czego będą dotyczyły pytania i... Anett, niestety, ale najwięcej z nich będzie dotyczyło Ciebie, ale na to raczej jesteś przygotowana. Jest jeszcze jedna bardzo ważna kwestia, o której już rozmawialiśmy z Takanorim... -Kai przerwał na chwilę, skupiając wzrok na Anett i Kouyou. -Chodzi o waszą dwójkę. Razem z Rukim uznaliśmy, że to kiedyś może wyjść na jaw, więc nie ma sensu tego ukrywać, zarazem nie wydajcie się od razu. -Po tych słowach wokalistka i gitarzysta spojrzeli na chwilę na siebie, oboje zaskoczeni tym co usłyszeli. 
-Czekaj, jak ty niby to widzisz? -Zapytał zaskoczony Uruha, patrząc na przyjaciela jak na debila. 
-Chodzi o to, że odpowiedzi mają być na okrętkę, wiesz... Że niby nie, ale jednak tak. -Wtrąciła Anett, w zamyśleniu analizując sytuację i jak z niej najlepiej wyjść. 
-No, to wszystko mamy jasne. A teraz do roboty! - Rzucił lider i wszyscy razem udali się w wyznaczonym przez niego kierunku.  
-Dasz radę skarbie. -Akuma usłyszała za sobą głos Kouyou, a gdy spojrzała na niego, ten spokojnie się uśmiechał. 
-Wywiad nie jest emitowany na żywo, więc może nie będzie tak źle. - Anett lekko się skrzywiła, czując jak stres do niej wraca. Miała największą ochotę zawrócić, wrócić do domu i ukryć się przed światem, jednak nie było już odwrotu. W sumie to już od dawna nie było odwrotu. 

        W trakcie wywiadu wszystko szło dobrze. Pytania dotyczące płyty czy trasy koncertowej przejmował Ruki wraz z Kaiem, a reszta grzecznie kiwała głowami. Anett siedziała między Yuu, a Kouyou, cały czas czekając na najgorsze. Ale przecież to nie jej pierwszy wywiad w ogóle, więc czym się tak stresowała? Te wszystkie pytania znała już na pamięć, a odpowiedzi miała w małym palcu, no, do pewnego momentu...  
Temat wywiadu powoli zszedł na temat nowej, młodej wokalistki i wszystko szło zgodnie z planem, aż do pytania o jej prawdopodobny związek z kimś z zespołu. Anett już miała z automatu spojrzeć na Kouyou, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. Przecież taki ruch mógłby naprowadzić ludzi na to, jaka jest prawda. Nastała niezręczna cisza i niestety nikt nie miał pojęcia jak właściwie ją przerwać, a szatynka musiała wziąć odpowiedź na swoje barki. 
-Nie no, skądże. -Zaśmiała się cicho. -Pracujemy razem i w sumie tylko tyle mnie z kimkolwiek łączy.  
-Wiecie, prawda jest taka, że Akuma prywatnie jest upartą zołzą. -W tym momencie odezwał się Kouyou, a Anett myślała, że go udusi. „Debil, no debil po prostu” pomyślała, ale zaraz widząc jego minę domyśliła się, do czego gitarzysta zmierza. 
-Powiedział ten, co najwięcej się czepia. Nie tylko ja w tym zespole jestem uparta. -Anett udała poddenerwowanie słowami gitarzysty jednak całkowicie nie spodziewała się tego co usłyszy za chwilę.  
-Jednak fani uważają, że wasza dwójka najlepiej do siebie pasuje. -Słowa kobiety lekko zamurowały wokalistkę, która zmuszała się, by zareagować naturalnie.  
-No gdzie... My razem? -Akurat jakoś tak wyszło, że Akuma i Uruha powiedzieli to samo w tym samym czasie, wskazując na siebie nawzajem. Reszta wybuchła śmiechem na tą scenę.  
-To mógłby być nawet zabawne. -Skomentował Kai, próbując zakończyć ten niezręczny moment.  

        W końcu wyszli na parking. Anett wraz z Kouyou podeszli do jego samochodu w milczeniu. 
-Dobra robota. Nawet nie wyszło źle. -Stwierdził Yutaka podchodząc do nich.  
-Wyszło okropnie. Dobrze, że menadżer nie zabił nas na miejscu. -Powiedziała cicho Anett, patrząc na perkusistę.  
-Szczerze, to nawet jest zadowolony, że tak to wyszło. Nikt nadal nie wie o was, mogą mieć jedynie podejrzenia, a o to przecież chodzi. -Powiedział Kai z uśmiechem na twarzy. -Idę, bo Ayuko ostatnio coś nie lubi czekać. -Dodał udając się w stronę swojego samochodu. 
-Widzisz, mówiłem, że nie ma się czym przejmować. -Kouyou mówiąc to otworzył Anett drzwi do samochodu, zarazem całując krótko jej policzek. 
Nikt jednak nie spodziewał się, że cały czas ktoś ich obserwował. Mitsutake od rana miał ową dwójkę na oku, a nawet udało mu się zrobić kilka zdjęć. Dobrze pamiętał, co gitarzysta mu powiedział, ale przecież nie mógł stracić idealnej okazji, by trochę namieszać w jego życiu. A wystarczyło tylko zdobyć twarde dowody na to, że Uruha romansuje z młodą wokalistką, w sumie to mógł spokojnie każdemu wmówić, że to przez łóżko gitarzysty Anett dostała się do zespołu. 
Nagle usłyszał dźwięk swojego telefonu. Tak jak myślał, dzwoniła brunetka, która wkręciła go w to wszystko i tylko po to, by dowiedzieć się, czy coś ma na Kouyou. Niestety przez tą rozmowę nie zwrócił uwagi, kiedy samochód gitarzysty zniknął z parkingu. 
-I tak znajdę to czego szukam, Kou-san. -Mitsutake uśmiechnął się pod nosem, patrząc przed siebie. 

         Kiedy weszła do mieszkania, ogarnęła ją spora niepewność. Z jakiegoś powodu wolała by chyba spędzić ten dzień z ukochanym niż z rodziną. Z jej pokoju dobiegało brzmienie jej gitary- Mateusz, jej ojciec siedział w salonie przed swoim komputerem- jak zwykle, a mama szykowała obiad w kuchni. Olewając męska część rodziny poszła do pomieszczenia, z którego wydobywał się piękny zapach. 
-Jesteś już. -Kobieta uśmiechnęła się na widok córki. 
-Tak, jestem. -Szatynka usiadła przy stole, opierając głowę o ścianę. 
-Niewyspana? 
-Zmęczona. -Wtrąciła Anett, byle by nie słuchać kazań. -A Oni cały dzień siedzą na tyłkach? 
-Mateusz w sumie wstał jakaś godzinę temu, a ojciec... Tak, to co zawsze. -Słysząc odpowiedź wokalistka ciężko westchnęła wstając. Udała się do swojego pokoju, głośno zamykając za sobą drzwi. 
-Struny wymień młoda. -Brunet na chwilę podniósł głowę, by spojrzeć na siostrę. 
-Wiem, nie mam czasu się tym zająć. -Anett usiadła przy biurku i chwytając za gryf, odebrała bratu gitarę, odkładając ją od razu na miejsce. 
-Przecież masz ludzi od tego. -Rzucił Mateusz z niezadowoleniem. 
-Którzy mają swoją robotę. Ogarniesz się w końcu? Znowu śpisz do późna i całe dnie siedzisz nad gitarami. -Szatynka spojrzała na bruneta z troską. 
-Po prostu wtedy nie myślę nad tym co zrobiła.  
-Stary, nie jesteś pierwszym facetem, którego narzeczona zdradzała. -Mimo, że wokalistka sama to powiedziała, jej słowa ją uderzyły.  
-I co z tego... Hej, młoda. -Brunet pomachał Anett ręką przed oczami, widząc, że ta się zamyśliła. 
-Nie nic. Po prostu coś do mnie dotarło. -Szatynka pokręciła szybko głową. 
-Że ten twój związek z Uruhą jest bez sensu? -Mateusz się zaśmiał pod nosem, patrząc jak jego siostra się wkurza. 
-Nie, właśnie, że ma sens. -Anett wystawiła język w jego stronę. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi, a wiedząc, że nikt ich nie otworzy, pobiegła do przedpokoju. Spoglądając przez wizjer zdziwiła się. 
-Kouyou? -Zapytała zaskoczona tuż po tym jak otworzyła gitarzyście drzwi.  
-Temari jak zwykle wywiało, a nie chce mi się siedzieć samemu. -Uruha uśmiechał się, wchodząc do mieszkania. Szatynka westchnęła spoglądając w kierunku kuchni.  
-Akurat trafiłeś na obiad. A Miko mi Ciebie nie porwie? -Anett uniosła brew, z lekkim uśmiechem na twarzy. 
-Z tego co wiem, jest dzisiaj zajęta. -Odpowiedział gitarzysta, odwzajemniając uśmiech kobiety. 
        Po obiedzie, który na szczęście odbył się w ciszy, Aneta, Mateusz i Kouyou zasiedli w pokoju wokalistki, a jej rodzice udali się na poobiednią drzemkę.  
Siedzieli w trójkę rozmawiając o wszystkim i o niczym. W sumie to dwójka brunetów po prostu się poznawała, a szatynka siedziała cicho przed swoim laptopem. Słysząc, że dwójka mężczyzn w miarę się dogaduje, ubrała słuchawki, by obejrzeć jakiś filmik w Internecie.  
-Dzięki, że nas olewasz. -Rzucił Mateusz, zarazem rzucając w siostrę poduszką. Wokalistka spojrzała na ową dwójkę siedząca na jej łóżku i uniosła brew, zdejmując słuchawkę. 
-Dogadujecie się, więc po co jestem wam potrzebna?  
-Widzisz Kouyou, ma Cię gdzieś. -Na słowa Mateusza oboje się zaśmiali, a kobieta patrzyła na nich jak na dwójkę idiotów.  
-Wiecie? Mnie to zaczyna przerażać. Najpierw Kris, teraz Mati... 
-Chwila, masz kontakt z Krisem. -Nagle przerwał jej młodszy brunet. 
-No, nawet pracujemy razem, ale to nie moja sprawka. -Mówiąc to, Anett wskazała na Kouyou.  
-Miałaś trzymać się od niego z daleka. -Mateusz wydawał się wyraźnie niezadowolony tą informacją. 
-Ja i Kris się przyjaźnimy. Twoje zdanie w tym temacie jakoś mnie nie interesuje. -Akuma jak to miała w zwyczaju po prostu wzruszyła ramionami. -Wiecie, mam pomysł. -Dodała, zdejmując słuchawki i zamykając klapę laptopa. -Kouyou, jak myślisz, Takao da się porwać na miasto? 
-Jeżeli doliczysz mu to do godzin pracy to tak. -Kouyou zażartował, doskonale rozumiejąc co wokalistka miała na myśli.  
-Dobra, to dzwoń niego, a my idziemy budzić tą dwójkę. -Anett uśmiechnęła się pod nosem wstając od biurka. 
-Czekaj, co ty masz na myśli? -Mateusz wydał się przerażony pomysłem siostry, skoro tak się uśmiechała. 
-Idziemy na miasto, zwiedzać. -Rzuciła Anett, chwytając brata za rękę, by przeprowadzić go za sobą do sypialni przez ukryte w szafie przejście. Kouyou jedynie pokręcił głową, sięgając po swój telefon.  

         Kilka godzin później całą szóstką spacerowali po mieście. Takao okazał się być świetnym przewodnikiem wycieczki- Jak dobrze, że Mino wyjechała do jakiejś ciotki i brunet nie miał nic do roboty. Rodzeństwo Wolskich szło z tyłu, obserwując swoich rodziców i kuzynów Takashima, co chwilę z czegoś żartując.  
-Jesteśmy gorsi niż dzieci na wycieczce szkolnej w gimnazjum. -Skomentowała szatynka, starając się utrzymać powagę.  
-W gimnazjum nie było za wiele wycieczek. -Mateusz wzruszył ramionami, niechętnie wracając wspomnieniami do czasów szkolnych.  
-To chyba u Ciebie. -Rzuciła Anett, spoglądając na brata kątem oka.  
-A teraz szczerze. Co Cię tak gryzie? -Odezwał się brunet, upewniając się, że reszta jest wystarczająco daleko, by nikt nie usłyszał o czym rozmawiają.  
-Jak być zdradzonym, ty i Sylwia wiecie najlepiej. Ale czasami mam wrażenie, że gorzej jest być tym, który został wciągnięty w zdradę. -Szatynka mówiąc to, cały czas patrzyła przed siebie, lekko mrużąc powieki. 
-O czym ty teraz mówisz? -Mateusz był zaskoczony słowami Anett, chociaż powoli docierało do niego, o co mogło jej chodzić. -Chodzi o Kouyou. To przez niego ostatnio w Polsce byłaś taka smutna. -Brunet zmarszczył czoło, oczekując od siostry odpowiedzi.  
-Był wtedy z Miko i co najgorsze, ja o tym wiedziałam. Potem mimo wszystko wina za ich rozstanie spadła na mnie, w dodatku okazało się, że Miko jest w ciąży. My po prostu chcieliśmy być razem, mimo, że ktoś... -W tym momencie wokalistka spojrzała w stronę Uruhy. -Wybrał nietypowe rozwiązania do chronienia mnie. Ale widzę, że się dogadujecie.  
-Zawsze musisz się mieszać w jakieś dziwaczne relacje. Ale Kouyou jest nawet spoko, ale pamiętaj...  
-Wystarczy, że spadnie mi włos z głowy, a go znienawidzisz, wiem Mati, wiem. -Anett przerwała bratu, widząc jago zaciskającą się pięść. Po chwili oboje się zaśmiali.  
-Hej, a wy idziecie? -Zawołał Kouyou, patrząc na roześmianą dwójkę.  
-Tak, już. Przecież jak coś, wiem, jak wrócić do domu. A po drugie, zadzwoniłabym. -Kobieta z uśmiechem na twarzy podeszła do gitarzysty i stając na palcach ucałowała jego policzek. 
-Kochanie, nie poznaje Cię dzisiaj. -Kouyou sam się zaśmiał, obejmując szatynkę. 
-Ale zakochane gołąbki, idziemy. -Pogonił ich Mateusz, ciągnąc siostrę za rękę.  
-Ej! Ty to mnie możesz przetrzymywać z tyłu?  
-Bo ja tu za przyzwoitkę robię! -Oburzony Matusz po chwili się zaśmiał, jak i cała reszta.  
I można by rzec, że w takim roześmianym nastroju spędzili wspaniały wieczór, nawet nie spodziewając się, że już za niedługo wszystko może się diametralnie zmienić. 

13 mar 2021

Rozdział 32 (+18)

 Dzień dobry wieczór :)
Tak wiem, prawie miesiąc minął od poprzedniego rozdziału i wiele się działo w między czasie (W tym 1 marca minął rok od powstania tego bloga) i mimo wielu planów, niestety nie dałam rady nic dodać wcześniej. Wiecie, praca, praca i jeszcze raz praca... No i problemy z weną oraz dopracowywanie pomysłów. Oczywiście będę się starać wam to wynagrodzić, jednak nic nie mogę obiecać jak zwykle. 
Oczywiście zapraszam was na grupę na facebook'u i...
(EDIT: Zapomniałam! Chciałam was również poinformować, że postanowiłam zmienić dzień publikacji rozdziałów na sobotę. Wiecie, na piątki jakoś nie potrafię się wyrobić, a z racji tego, że soboty mam już raczej luźne, wygodniej mi będzie dodawać rozdziały w szósty dzień tygodnia)
Miłego czytania :3

Rozdział 32: (+18) 
 
-Przecież oboje wiemy do czego to prowadzi, więc już nic nie mów. -Anett po dosłownie kilku sekundach go pocałowała, a gitarzysta bez wahania odwzajemnił jej pocałunek, mimo tego, że zaskoczyła go przejęciem inicjatywy. Ostrożnie ułożył dłonie na jej talii, czując jak opuszki jej palców skupią skórę na jego policzkach, a potem szyi. Przez chwilę wodził tak rękoma wzdłuż jej boków, by zaraz powolnym ruchem ułożyć ją na kanapie, tak by leżała pod nim.  
-Nie moja wina, że wysyłasz mi sprzeczne sygnały, skarbie. -Uruha uśmiechnął się wrednie pod nosem, patrząc na twarz ukochanej.  
-Czy możesz w końcu przestać gadać i zająć się swoją robotą. -Wysyczała przez zęby zniecierpliwiona szatynka, której dłoń pewnym ruchem znalazła się pod jego koszulką. Kouyou jedynie zaśmiał się pod nosem i zbliżył wargi do jej ucha. 
-Jeżeli moją robotą nazywasz zadawalanie Ciebie... -Wyszeptał cicho kuszącym głosem, ale przerwał, czując jak wokalistka próbuje mu się wyrwać, pewnie po to by mu przyłożyć. Przytrzymał ją, ujmując jej talię, a zaraz szybko ujął jej nadgarstki. -To z wielką przyjemnością sprawię, że będziesz mnie jeszcze błagać o więcej. -Dokończył, kierując następnie swoje usta na jej szyję. Kiedy leniwie skubał wargami jej skórę poczuł jak kobieta zadrżała, wciągając powietrze. Kouyou uniósł kącik ust w lekkim uśmiechu czując jak bardzo jest zniecierpliwiona.  
Anett przez chwilę próbowała uwolnić ręce z jego uścisku, jednak bezskutecznie. Dopiero po chwili, gdy gitarzysta podniósł się, by powrócić do pieszczenia jej ust swoimi mogła swobodnie działać. Szybko pozbyła się jego koszulki, rzucając ją gdzieś za sofę, by zaraz wodzić opuszkami palców po jego nagim torsie. Mężczyzna nie pozostawał jej dłużny, gdy chwilę później i jej koszulka wylądowała gdzieś w kącie. Przez chwilę ją obserwował, a Anett przyglądała się temu, z jakim pożądaniem na nią patrzy. W jego oczach widziała coś, czego nie widziała nigdy wcześniej ani u nikogo, przez co głośno przełknęła ślinę. Poza pożądaniem i o dziwo troską widziała, jakby się przed czymś hamował, tylko nie była pewna, czy chce się dowiedzieć przed czym. Szybko poczuła jego dłoń pod swoimi plecami, sięgającą do zapięcia jej stanika. Zawahał się.  
Mimo, że ponownie składał na jej szyi leniwe, acz czułe pocałunki, chwilę trwał w bezruchu- Jakby się zastanawiał. Kobieta podniosła się lekko, opierając się na łokciach, by trochę dopomóc gitarzyście w kolejnym kroku. Brunet widząc jak szatynka chętnie nakłania go do kolejnego ruchu, bez dalszej zwłoki pozbył się górnej części jej bielizny. Pewnym ruchem ujął jej pierś w dłoń, czując jak jej skóra była już rozgrzana, a przecież to dopiero początek, jeszcze nic takiego nie zrobił. Dłonią masował jej pierś, drażniąc palcami sutek. Kolejny świst wdychanego powietrza usłyszał, kiedy wargami ujął drugi sutek, by móc bawić się nim swoim językiem.  
Dla Anett ta chwila mogła by trwać wiecznie. Nie chciała, żeby przerywał chociaż na moment. Jednak po zbyt krótkiej dla niej chwili, mimo jej niezadowolenia, Kouyou podniósł się, ciągnąc ją za sobą. Ponownie siedziała na jego kolanach, czując jak jego wargi znowu przywarły do jej szyi, od czasu do czasu skubiąc płatek jej ucha, a jego dłonie ponownie ujęły jej piersi. Szatynka sunęła dłonią w dół po jego torsie, zatrzymując ją na jego kroczu. Po raz kolejny miała okazję poczuć, jak wpływa na mężczyznę.  
-An... Przeszkadzasz... -Wyszeptał brunet, kiedy poczuł pieszczoty z jej strony. Chwycił jej nadgarstek, próbując powstrzymać ją od ruchów jej dłoni, jednak na marne. A On czuł, że zaraz zwariuje. Sprawiając, że objęła go nogami szybko wstał, zajmując jej usta swoimi. Tuż przed wejściem do sypialni, oparł ją jeszcze o ścianę, by móc upewnić się, że kobieta na pewno tego chce.  
-Kouyou, ja chcę Ciebie. Prawdziwego Ciebie. -Anett przerwała tą niewygodną ciszę między ich głębokim oddechem, czując jego dłoń na swojej szyi. Mówiąc to, patrzyła mu w oczy, obserwując, jak obawy, które go hamowały w końcu puszczają. Była już pewna, że to zrobią, nie było już odwrotu. Ale oboje chcieli, żeby to było naprawdę... 

     Kobieta odwzajemniła pocałunek, jednak nie trwał on długo. Kathy szybko odsunęła się od wokalisty, uciekając od niego wzrokiem. 
-Przepraszam. -Szepnęła, jakby zastanawiając się, co się właśnie stało. Od samego początku, gdy tylko zauważyła ten słodki wzrok wokalisty kierujący w jej stronę, postanowiła, że nie pójdzie mu tak łatwo. Chciała po prostu, żeby się postarał, porządnie postarał.  
-Nic się przecież nie stało. Późno już, odprowadzę Cię. -Takanori uśmiechnął się delikatnie pod nosem. Pewnym ruchem objął czerwonowłosą, na co ta o dziwo się zgodziła.  
Oboje szli spokojnym krokiem prosto pod blok, w którym mieszkała Kathy. Kiedy czerwonowłosa podeszła do drzwi, jakby niepewnie uśmiechnęła się w stronę mężczyzny. 
-Dziękuje. To był wspaniały wieczór. -Po tych słowach Rin delikatnie cmoknęła jego policzek i zaraz zniknęła za drzwiami.  
Takanori stał jeszcze przez chwilę, zastanawiając się nad tym, co się właśnie wydarzyło. Musiał przyznać, że kobieta go zaskoczyła, nie spodziewał się, że wykona jakiekolwiek ruch do przodu. Bo przecież ten niby zwykły buziak w policzek znaczył dla niego wiele. W końcu ruszył w stronę okolicy, w której mieszkał, całą drogę zastanawiając się, co jeszcze może zrobić, by przekonać Katherine do siebie. Czasami nawet śmiał się pod nosem ze swoich głupich pomysłów. Gdzieś w połowie drogi dotarło do niego, że Rin robi to specjalnie, ale On postanowił się nie poddawać. Dla niego Kathy była inna od tych wszystkich kobiet, które spotykał na swojej drodze. Wcale nie była trudna czy niedostępna, po prostu najprawdopodobniej postanowiła pobawić się w znaną mu dobrze grę. A jeszcze nie tak dawno przecież wkurzał się na Uruhę, za jego gierki z Anett.   
Kiedy w końcu dotarł do swojego mieszkania, postanowił na spokojnie usiąść i dokładnie przemyśleć swój plan. Jeszcze nie było na tyle późno, żeby nie mógł niczego załatwić, chociaż... Najważniejszą część niespodzianki mógł załatwić dopiero rano.  

     Kiedy ułożył kobietę na łóżku, od razu pochylił się nad nią. Zaczął od obdarowywania skóry jej dekoltu czułymi pocałunkami, schodząc coraz niżej i niżej. Anett wplotła palce w jego włosy, delektując się jego pieszczotami. Dla Kouyou oczywiście było to przyjemne, ale cholernie mu przeszkadzało, a bardzo nie lubił jak mu się przeszkadza. A skoro szatynka stwierdziła, że chcę go „prawdziwego” ... Tylko co by tu wymyślić? 
W przeciwieństwie do kobiety miał na sobie jeszcze spodnie. Nie myśląc wiele pozbył się swojego paska, którym związał jej nadgarstki nad jej głową. Ku jego zdziwieniu jej się to spodobało. Czy już wspominał, że ją kocha?  
Jedynym co zdobiło ciało Anett były majtki, ale przecież to nie problem. Jedna chwila mu wystarczyła, by w końcu leżała pod nim naga. W końcu mógł ponownie delektować się tym jakże pięknym dla niego widokiem. Kouyou podziwiał przez chwilę jej ciało, wodząc dłonią po jej udzie, dokładnie obserwując każdą jej reakcję, dokładnie wsłuchując się w każdy jej oddech czy pomruk. W sumie niewiele brakowało, by w końcu usłyszał jej słodki jęk. Przesunął opuszkami palców wzdłuż jej ciała, by następnie lekko rozchylić jej uda. Powolnym ruchem powiódł palcem po jej kobiecości, kończąc na łechtaczce. Anett zadrżała pod wpływem fali podniecenia, a z jej ust wydobył się głośniejszy pomruk. Poza palcem mężczyzny starannie pieszczącym jej czułe miejsce, poczuła jego wargi obejmujące jej sutek. Westchnęła, lekko się wyginając, ale przez związane ręce nie mogła nic za bardzo zrobić, tylko z jakiegoś powodu jeszcze bardziej ją to podniecało. Uruha zaczął pieścić językiem jej skórę, zaczynając od piersi, a kończąc na podbrzuszu. Spojrzał na szatynkę ukradkiem, gdy składał pocałunki na jej udach, po to by za chwilę przesunąć po niej językiem. Ten ruch wywołał u wokalistki długo wyczekiwany przez mężczyznę jęk, który wydarł się z jej ust. Brunet skupił się na pieszczeniu jej łechtaczki, cały czas wsłuchując się w jej pojękiwania. Powoli wsunął w nią palec, wywołując u kobiety kolejny głośniejszy jęk.  
Anett czuła jak jej ciało ogarniają kolejne fale podniecenia, którym się po prostu poddawała. Każdy, nawet najmniejszy ruch gitarzysty doprowadzał ją do szaleństwa. Wiedziała, że Kouyou nie da jej nawet chwili wytchnienia. Mimowolnie zaczęła rytmicznie poruszać biodrami, zachęcając go jeszcze bardziej do działania, a zarazem jakby pokazując, że go chce. Kouyou przez chwilę bawił się, na kilka sekund przerywając pieszczoty, a potem do nich wracając i tak kilka razy. Doskonale słyszał jej pomruki niezadowolenia, gdy przestawał, jednak późniejsze dźwięki zachwytu były dla niego cudowne. 
W końcu poczuł, że zaraz nie wytrzyma, ale Anett była tak bliska szczytu, że postanowił dać jej jeszcze trochę czasu. Wystarczyła mu chwila, by doprowadzić szatynkę do orgazmu. Postanowił dać jej kilka sekund oddechu, zarazem przygotowując kobietę na ciąg dalszy. W końcu przez fakt, że związał jej ręce, musiał poradzić sobie sam. 
-Gotowa? -Wokalistka nawet nie zwróciła uwagi, kiedy usłyszała kuszący głos Kouyou wprost do jej ucha, a z jej ust wykradł się głośny jęk, kiedy poczuła go w sobie.  

     Rin wchodząc do mieszkania zastała ciszę. Powoli zdjęła płaszcz odwieszając go na miejsce i buty, po czym weszła w głąb mieszkania. Gabriela pewnie już spała, co w sumie ucieszyło czerwonowłową- Nie musiała opowiadać jej o spotkaniu z Takanorim. Mogła na spokojnie pomyśleć o tym, co wydarzyło się w trakcie spotkania. W sumie to wokalista wyznał jej miłość.  
Biorąc prysznic, cały czas myślała nad słowami blondyna, nad tym, że niby traktuję ją poważnie. Ale przecież to facet, jeżeli naprawdę mu zależy to się postara, o to mogła być spokojna. Było jednak coś, co jej nie opuszczało, ta jedna myśl, że przecież coś do niego czuje. Po prostu chciała być pewna, że Ruki na nią zasługuje. Wolała się wycofać niż później cierpieć. Ciągle błądziła myślami nad tym, co powinna zrobić, do tego stopnia, że spędzało jej to sen z powiek, a przecież od rana miała tyle pracy. Nawet przez moment myślała, czy nie poradzić się An, ale przecież jej przyjaciółka to cholerna romantyczka, jak tylko się zakocha to zapomina o całym świecie. Chociaż z Kouyou jest inaczej. Rin nie potrafiła dokładnie wyczuć tego co jest między nimi i również tego chciała uniknąć dla samej siebie. W końcu udało jej się zasnąć, chociaż za oknem już zaczynało świtać. 

     Anett drżała jeszcze przez chwilę, uspokajając oddech. Spojrzała na Kouyou, który właśnie pojawił się w drzwiach. Obserwowała jak podszedł i położył się obok niej, od razu ujmując ją w swoje objęcia. Poczuła jego usta na swoim czole i jak na chwilę zastygł w bezruchu. Anett podniosła głowę by spojrzeć mu w oczy, a Kouyou spokojnie ułożył dłoń na jej policzku.  
-Mówiłem już, że Cię kocham? - Wyszeptał gitarzysta, delikatnie się uśmiechając. 
-Nie, chyba, raczej nie. -Szatynka lekko wysunęła język w jego stronę, a Kouyou wykorzystując okazję, szybko chwycił go zębami.  
-Kochanie, nie kuś, bo rano nie wstaniesz. -Te słowa Kouyou skierował wprost do jej ucha, ponownie mówiąc tym swoim głębokim, lecz kuszącym głosem. Anett dobrze zrozumiała co miał na myśli, ze względu na godzinę.  
-Zapomniałam, że jesteś długodystansowcem. -Kobieta zaśmiała się cicho. 
-Jeszcze wielu rzeczy nie wiesz... -Uruha ułożył się wygodnie, nadal przytulając kobietę do siebie.  
-Raczej wielu rzeczy się nie spodziewam. 
-Ja się tego po tobie też nie spodziewałem, skarbie. -Gitarzysta uśmiechnął się pod nosem, mocniej przytulając szatynkę do siebie. Ta jedynie wtuliła się w niego, powoli zamykając powieki. Wsłuchując się w bicie jego serca po prostu zasnęła. 
    Kiedy się obudził, nikogo obok nie było. Anett musiała wstać wcześniej i jakimś cudem go nie obudzić. Gdy spojrzał na zegarek dochodziło południe, chyba najwyższa pora by wstać. Leniwym korkiem poszedł do łazienki, gdzie, jak się spodziewał przebywała wokalistka. Kouyou z wrednym uśmieszkiem na twarzy postanowił zakłócić jej spokój podczas przebywania pod prysznicem. Po prostu wszedł do kabiny, obejmując ukochaną, składając pocałunek na jej ramieniu. 
-Kouyou, już wstałeś? -Anett odwróciła się do niego z uśmiechem na twarzy.  
-Mogłaś mnie obudzić, to bym Ci pomógł. 
-Oj, już wiem jakbyś mi pomógł. W dodatku tak słodko spałeś, że nie miałam serca Cię budzić. -Anett ucałowała jego policzek. 
-A ty chciałaś zostać sama. - Kouyou zaśmiał się pod nosem i już miał ją pocałować, kiedy usłyszeli dzwonek do drzwi. -Spodziewasz się kogoś? -Oboje spojrzeli w stronę drzwi z zaskoczeniem na twarzach. 
-Nie, z nikim się nie umawiałam. -Anett szybko opuściła kabinę, okryła się ręcznikiem i wyszła z łazienki. Poprawiając ręcznik podeszła do drzwi i bez upewnienia się, kto stoi po drugiej stronie, chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi.  
-Suprise!- Nagle szatynka zobaczyła przed sobą wyższego od siebie, niewiele starszego bruneta.  
-M... Mati, co ty tu robisz? -Po tym pytaniu Anett spojrzała nerwowo za siebie, patrząc na pozostałości w salonie po wieczorze dnia poprzedniego.  
-No wpadliśmy z rodzicami odwiedzić moją ukochaną siostrzyczkę. Starzy zaraz przyjdą, rozmawiają jeszcze na dole z Rin i tym Kakao,czy jakoś tak. -Brunet z szerokim uśmiechem na twarzy wszedł do środka, całkowicie ignorując niezadowolenie swojej siostry z jego obecności w tym momencie.  
-Takao... -Anett poprawiła brata, zaraz zaciskając wargi w cienką kreskę.  
-Tak, tak, dokładnie. Domyślam się, że nie jesteś sama, skoro jesteś tak wrogo nastawiona. -Rzucił brunet spoglądając w stronę stojących na stoliku pustych kieliszków, jak i butelek po winie.  
-Całkowicie nieodpowiedni moment... -Wokalistka wysyczała przez zęby placem wskazując w stronę drzwi z łazienki. Jednak żadne z rodzeństwa nie zdążyło zareagować, gdy w wskazanych wcześniej drzwiach pokazał się Kouyou, odziany jedynie w ręcznik. 
-Anett, jakiś problem? - Gitarzysta niestety nie doczekał się odpowiedzi, kiedy wzrok wszystkich zebranych skierował się na rodziców szatynki, którzy właśnie weszli do mieszkania. 

     Kiedy Katherine wstała, Gigi jeszcze spała. Czerwonowłosa mogła na spokojnie się ogarnąć przed wyjściem i coś na szybko zjeść. Takao zjawił się punktualnie, więc oboje bez problemu zdążyli przybyć na lotnisko by odebrać rodzinę An. Że musiała się zgodzić, by to była niespodzianka. Przecież An-chan ją zabije za takie konspiracje, jeszcze w dodatku z jej braciszkiem.  
Na szczęście bez jakichkolwiek możliwych opóźnień odwieźli rodzinę Anett na miejsce i mogła wrócić do domu, by móc urządzać się dalej.  
Jednak, gdy przekroczyła próg mieszkania, przez chwilę się zastanawiała czy otworzyła odpowiednie drzwi. Przedpokój, salon i jej pokój wypełnione były bukietami i koszami pełnymi kwiatów. Zresztą, dwójka mężczyzn wniosła jeszcze jeden ogromny kosz i kilka bukietów. Nie były to same róże, ale kobieta miała wrażenie, że Takanori zwariował i wykupił kilka kwiaciarni. Tak, Takanori, bo przecież kto inny wpadł by na tak absurdalny pomysł? Uśmiechnęła się pod nosem, z myślą, że Kouyou nie zrobił czegoś takiego dla Anett, tylko Takanori dla niej. Nagle przy jednym z bukietów zauważyła karteczkę z przyczepionym do niej pudełkiem. Postanowiła najpierw przeczytać karteczkę, z nadzieją, że będzie wiedziała czego spodziewać się w pudełku. 

 "Mam nadzieję, że niespodzianka Ci się podoba. A to dopiero początek, kochanie...” 

 Kathy zaśmiała się pod nosem. Teraz już była pewna, że to Takanori wpadł na ten pomysł. Delikatnie otworzyła pudełko, a jej oczom ukazały się piękne, srebrne kolczyki. Niczym małe dziecko od razu pobiegła je przymierzyć. Nawet nie zwróciła uwagi na nieobecność Gabrieli, po prostu cieszyła się niespodzianką. Dopiero po chwili się zreflektowała, a jej myśli zaczęły błądzić. Czuła, że zależy jej na mężczyźnie, ale czy powinna tak szybko... 
Rin w końcu chwyciła za swój telefon i wysłała jedynie sms’a do Rukiego z podziękowaniem za miłą niespodziankę.  

     Anett, kiedy tylko Uruha poszedł się ubrać, musiała wytłumaczyć całą tą “żenującą” sytuacje przed jej rodzicami i bratem. W sumie poszło jej to łatwiej niż się spodziewała, jednak wiadomo- “niesmak pozostał”. Kiedy gitarzysta opuścił łazienkę, szatynka szybko ją zajęła, by móc w końcu ogarnąć się do takiego stopnia, by wyglądać w końcu jak człowiek, przy okazji oddelegując gitarzystę do kuchni, by przygotował w tym czasie coś do jedzenia.  
Kouyou nie musiał długo czekać na towarzystwo w kuchni. Zaraz dołączył do niego brat szatynki wraz z jego niezadowoloną miną na twarzy. Uruha spojrzał kątem oka na bruneta, który również mu się przyglądał, opierając się o ścianę.  
-Tylko nie wmawiaj mi, że ją kochasz. -Mateusz zmrużył powieki, nie spuszczając wzroku z sylwetki gitarzysty.  
-Tylko, że to prawda. -Kouyou nawet się nie zająknął, kierując swój wzrok ponownie na mężczyznę. Z jednej strony się nie dziwił, jednak nie podobał mu się ton młodszego oraz jego wyraz twarzy.  
-I ile czasu pozawracasz jej głowę? Miesiąc, dwa? 
-Do końca życia, jeśli mi pozwoli. -Kouyou odpowiedział z wrednym uśmieszkiem na twarzy.  
-Mateusz, odpuść. -Nagle do kuchni weszła również wokalistka, zaraz karcąc wzrokiem swojego brata. -A i rodzice coś od Ciebie chcieli. -Anett uśmiechnęła się wrednie, obserwując, jak jej brat z niezadowoleniem wychodzi z kuchni.  
-An, przepraszam. Nie chciałem, żeby tak wyszło. -Uruha podszedł do wokalistki, lekko ją obejmując. 
-Nic się nie stało. Oboje nie wiedzieliśmy, że przyjadą. -Kobieta czule ucałowała jego usta, po czym objęła go w szyi. -Ale mam do Ciebie sprawę. Pogadałbyś z Krisem? Mam wrażenie, że od kiedy wie o nas, jakoś dziwnie się zachowuje.  
-Ależ oczywiście kochanie, ale najpierw śniadanie. - Odpowiedział Kouyou z uśmiechem na twarzy, całując szatynkę w czoło. 

     Anett miała rację, On też to zauważył. Kouyou nie wahał się ani chwili, ponieważ rozumiał, dlaczego szatynka poprosiła o to akurat jego. Brunet wiedział, że kobieta chce spędzić czas z swoją rodziną, skoro już przyjechali na drugi koniec świata. Postanowił ten czas wykorzystać. Zrobił większe zakupy, ponieważ lodówka od dłuższego czasu co chwilę świeciła pustkami. Wieczorem postanowił pojechać do szatyna, by z nim porozmawiać. 
Gdy podjechał pod dom, w którym Kris mieszkał ze swoim wujkiem, nagle poczuł dziwną niepewność. A dokładniej nie był pewien, czy chce wiedzieć, dlaczego Kris od kilku dni dziwnie się zachowuje. W końcu stojąc przed drzwiami, które szatyn otworzył, nie miał już drogi ucieczki.  
-Kouyou, nie pisałeś, że chcesz się widzieć. -Kris uniósł brew zaskoczony obecnością gitarzysty.  
-Taka nagła sprawa wypadła. Masz czas? Chyba musimy pogadać. - Kouyou z większą niepewnością wszedł do środka.  
-No, akurat nie mam nic lepszego do roboty. -Szatyn wzruszył jedynie ramionami i zaprowadził gitarzystę do swojego pokoju. -Więc, co jest takie ważne, że zostawiłeś An w spokoju? -Powiedział mężczyzna zamykając za sobą drzwi.  
-Właściwie to Anett mnie na Ciebie nasłała. Zresztą, oboje zauważyliśmy, że od jakiegoś czasu dziwnie się zachowujesz. -Powiedział Uruha, rozkładając się wygodnie na łóżku szatyna. Kris od razu usiadł obok niego, ciężko wzdychając.  
-Po prostu nie chcę wam przeszkadzać. Cieszę się, że wam się udało... -Szatyn na krótką chwilę uciekł wzrokiem, po czym znowu spojrzał na gitarzystę, który właśnie się wyprostował.  
-Ale to nie oznacza, że masz nas unikać. -Kouyou spojrzał błagalnie na przyjaciela.  
-To nie tak Kyu... -Słysząc głos szatyna, gitarzysta obserwował, jak ten spogląda na niego, jakby się czegoś obawiał. Tylko dlaczego jego twarz zbliżała się do jego? Kouyou po chwili otrzymał odpowiedź, kiedy poczuł wargi szatyna na swoich...