31 gru 2021

Rozdział 47

 Szczęśliwego Nowego Roku! 
A już myślałam, że przez dwie osoby gadające mi nad głową się nie wyrobię jeszcze w tym roku (Tak Cyzia, tak Sephi, o was mówię! Za błędy Oni przepraszają). Ale się wyrobiłam, by zakończyć go w nadziei, że następny będzie lepszy dla mojej weny. Jutro pojawi się Pierwszy rozdział Undead Hearts na wattpadzie, mam nadzieję, że czekacie z niecierpliwością.
No, to ja idę na napoje z procentami, a wam jak zwykle życzę...
Miłego Czytania :3

Rozdział 47: 

     Postanowiła wykorzystać fakt, że jej ojciec spał i pożyczyć jego samochód. Zdołała zdobyć adres mężczyzny, ale nie mogła pojechać wcześniej przez Akirę, który ją pilnował i przez brak samochodu, by szybko to załatwić. W drodze zastanawiała się nad każdym swoim słowem, chociaż nie była pewna, czy kogokolwiek zastanie. Kiedy zaparkowała przed niewielkim domem na obrzeżach Yokohamy, poczuła, jak jej dłonie zaczęły drżeć. Już miała wysiadać, kiedy z domu wybiegł chłopak, kilka lat młodszy od niej, a za nim wyszedł mężczyzna, którego widziała na zdjęciach. 
-Ume, wracaj!  
-Mam was dość! Ciebie i matki! Obiecała, że w końcu przyjedzie, ale jak zwykle ma mnie gdzieś, ty tak samo! -Krzyknął chłopak, przebiegając obok samochodu. Temari odczekała chwilę, nie rozumiejąc sytuacji, która miała miejsce przed chwilą, ale jeżeli ten mężczyzna to były mąż Kiyomi...  
Szybko odsunęła od siebie tą myśl i w końcu wysiadła. Niepewnie podeszła do drzwi, szybko znajdując dzwonek. Nie musiała długo czekać. 
-Pan Otaru Reino? -Zapytała brunetka, patrząc na mężczyznę. 
-Tak, skąd wiesz? I kim ty jesteś? -Mężczyzna wydawał się oburzony. 
-Jestem Temari, chciałam porozmawiać o Kiyomi. -Słysząc te słowa mężczyzna otworzył szerzej oczy, ale od razu wpuścił dziewczynę do środka. 
-Czego chcesz... Chwila, ty jesteś córką Yumi? -Zapytał wysoki szatyn, przyglądając się Temari. 
-Nie. Tak naprawdę jestem córką Kiyomi. -W tym momencie na te słowa mężczyzna się zatrzymał i spojrzał na dziewczynę. 
-Kiyomi ma jedno dziecko i to nasz syn. -Rzekł oburzony szatyn. Gdy znaleźli się w salonie, oboje przysiedli przy stoliku, chociaż Temari była coraz bardziej mniej pewna, czy powinna kontynuować rozmowę, w końcu ta reakcja na wieść kim jest nie wzięła się znikąd. 
-Domyślam się, że o mnie nie wspominała, w końcu się mnie pozbyła. Ale próbuje zrozumieć to, co robi teraz z moim życiem, dlatego chciałam z Panem porozmawiać.  
-Tylko, że ja nie rozumiem, co chciałabyś wiedzieć. -Mężczyzna pokręcił głową, czując się, jakby był w jakieś ukrytej kamerze. 
-To może ja zacznę od początku. -Temari ciężko westchnęła po czym zaczęła. Opowiedziała mu wszystko po kolei od dnia wypadku, do dnia obecnego. O wypadku Miko oraz o nękaniu Anett. Otaru na spokojnie wysłuchał tego, co dziewczyna miała do powiedzenia. Udało mu się nawet ułożyć wszystko w logiczną całość, chociaż nie był pewien, czy jest w stanie pomóc dziewczynie.  
-O sprawie Miko wiem. Mimo, że po rozwodzie się przeprowadziłem, czasami pomagam przy sprawach w Tokyo. Do tej sprawy też mnie wezwali, ale bardzo szybko kazali ją zakończyć, a po kilku dniach jak chciałem sprawdzić, co ostatecznie ustalili, nie było po tym żadnego śladu. -Mężczyzna cicho westchnął i wstał. -Nie wiem, jak Ci pomóc. Od śmierci Yumi, Kiyomi się rozpłynęła, czasami wysyła mi tylko wiadomości, że w końcu przyjedzie do Ume, ale nie przyjeżdża. Tak samo dzisiaj. To był dla niego naprawdę bardzo ważny dzień, obiecała, że będzie, ale nie przyjechała. -Szatyn ponownie westchnął, w ogóle nie wiedząc, że jego syn w międzyczasie wrócił do domu i schowany, słuchał ich rozmowy. 
-A dlaczego się rozwiedliście? -Temari uniosła brew ku górze, mając nadzieję, że mężczyzna jej odpowie. 
-Bo miałem już dość. Poznaliśmy się, kiedy zaczynałem pracować w policji, ale szybko piąłem się w górę, szczebel po szczeblu i po latach zrozumiałem. Kiyomi dzięki mnie zdobywała znajomości, a dzięki jej znajomością ja awansowałem. Ona ma znajomości wszędzie, gdzie potrzebuje- media. szpitale, policja, mafia... Odkryłem to, kiedy natrafiłem na pewną sprawę kilka lat temu, która była idealnie tuszowana, a na koniec sprzątnięta, tak jak sprawa Miko. Wtedy natrafiłem na trop tego, co robiła przez te wszystkie lata i postanowiłem to zakończyć. Nie chcę, by kojarzyli mnie z nią, kiedy to wszystko się wyda, nie chcę, żeby Ume kiedykolwiek się dowiedział, za ile morderstw jest odpowiedzialna jego matka. Szpital, w którym zmarła Yumi znalazł jakieś nieprawidłowości w jej leczeniu i szukają, ale bezskutecznie, bo wszystko zostało dokładnie sprzątnięte i wiem, że to sprawka Kiyomi. Temari, nie wiem, jak Ci pomóc, po prostu nie mam jak, ale gdybyś miała jakiś dowód na Kiyomi, daj mi znać, osobiście zajmę się tą sprawą. 
-Powiedziałeś, mafii? -To jedno słowo w całej wypowiedzi wystraszyło dziewczynę, a raczej udowodniło, że te pogróżki w stronę Anett to nie żarty.  
-Tak, dobrze się z nimi dogaduje, a Oni skutecznie usuwają jej ślady. W dodatku zawsze wykorzystuje innych, nigdy sama nie brudzi sobie rąk, tylko każe komuś zrobić coś za nią, dlatego Kiyomi jest... Nieuchwytna. Niestety, ale dopóki jej nie zatrzymają, nie pozbędziecie się jej, a żeby ją zatrzymali, musiała by popełnić błąd, którego nie popełniła ani razu przez te wszystkie lata. -Otaru uciekł wzrokiem w bok. Sam miał ochotę złapać Kiyomi i jakoś móc udowodnić jej wszystkie winy, ale wiedział, że to niemożliwe. Nie chciał też dawać dziewczynie niepotrzebnych nadziei, dlatego wolał uprzedzić ją zawczasu, że to co chce osiągnąć, jest niemal niemożliwe.  
    Po rozmowie z Otaru wróciła do domu, upewniając się, że Kouyou nadal śpi i nie zauważył braku samochodu. Czuła, że musi z kimś porozmawiać, ale Akira odpadał, bo przecież zabraniał jej tam jechać, a jej ojciec pewnie zaczął by wymyślać jakieś durne sposoby na pozbycie się Kiyomi, a co gorsza, zdecyduje się odejść od Anett. Tak, Anett była najlepszą osobą, w końcu też była w to zaplątana. Temari postanowiła iść do niej pieszo, by podczas spaceru przemyśleć to, co dokładnie ma jej powiedzieć. 

     -Hitomi, coś jeszcze? -Zapytała Anett, kiedy kobieta skończyła suszyć jej włosy. 
-Tak, na dzisiaj koniec. -Hitomi delikatnie się uśmiechnęła, ale w jej uśmiechu było coś... Dziwnego. Anett przechyliła lekko głowę w bok, patrząc na brunetkę jakby z błagalną miną. 
-To mogłabyś już się zebrać? Jestem cholernie zmęczona. -Rzuciła wokalistka, gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Marudząc pod nosem poszła otworzyć. -Temari?  
-Em, cześć. Masz chwilę? -Dziewczyna od razu weszła do mieszkania.  
-Chciałam odpocząć, ale widzę, że coś się stało. -Anett przyjrzała się Temari, unosząc brew ku górze. Zaraz jednak kiwnęła głową w bok, by dziewczyna powstrzymała się z mówieniem. Kiedy Hitomi opuściła mieszkanie Temari już dłużej nie wytrzymała. 
-Mój ojciec jest idiotą! Przyłapał mnie z Akirą i się wkurzył. Ale przyczepił się tylko tego, że Akira jest ode mnie sporo starszy. A druga sprawa jest taka, że... Dowiedziałam się, że Kiyomi miała męża i rozmawiałam z nim dzisiaj. Reita nie chciał, żebym tam jechała, ale musiałam się dowiedzieć, dlaczego się rozwiedli. -Temari przysiadła na kanapie, a Anett zaraz obok niej. 
-Dobra, sprawę z Akirą zostawmy na później. Mogłaś powiedzieć, pojechałabym z tobą. W końcu był z Kiyomi, nie wiadomo co to za człowiek. -Anett spojrzała zmartwiona na dziewczynę. 
-Otaru jest spoko. Powiedział mi to co wie o Kiyomi i tu jest problem. Ma znajomości wszędzie, gdzie potrzebuje, a tamten telefon z pogróżkami to nie był żart. Ona naprawdę nawet w mafii ma swoich ludzi. -Głos Temari się załamał, a jej ręce zadrżały. Anett za to cicho westchnęła, czując, że jest w poważnych tarapatach. 
-Temari, spokojnie, tobie nic nie zrobi. Wiesz, myślałam o tym dużo i lepiej będzie się nią nie przejmować, może sama odpuści. -Ta nadzieja w głosie wokalistki wcale nie uspokoiła ich obu. 
-A jeżeli nie? -Dziewczyna nagle się podniosła. -Anett, jesteś w niebezpieczeństwie i to wszystko przeze mnie. Gdybym się nie pojawiła... -Temari przerwała, kiedy wokalistka wstała i spokojnie ją przytuliła. 
-To nie twoja wina. Dobrze, że tu jesteś i nie poradzisz nic na to, że Kiyomi czegoś chce. Przecież nie interesowała się tobą, kiedy Yumi zmarła, nie było jej, kiedy pojawiłaś się w życiu Kouyou, więc to nie przez Ciebie się pojawiła. Zostaw to mnie i Kouyou, damy sobie z nią radę. -Anett delikatnie się uśmiechnęła. 
-Kiyomi chodzi o to, że Kouyou jej nie kocha o to jest taka wściekła. Na siłę chce, żeby On ją pokochał i zostawił Ciebie. Chciała pozbyć się Miko nie dlatego, że kiedyś coś między nimi było, a dlatego, że to ty miałaś zająć się tym dzieckiem. -Temari spojrzała na Anett, która zaczęła się zastanawiać. -A tak w ogóle, to w rudym Ci lepiej. 
-Temari, nie zmieniaj tematu, ale dziękuję. -Anett cicho westchnęła. -Posłuchaj, przyznaje się, ta kobieta mnie przeraża, ale nie jest w stanie nikogo zmusić do miłości, a tym bardziej Kouyou. Mógł odejść do Miko, ale tego nie zrobił, a ja mam już dość obawiania się, co będzie dalej, co Ona znowu wymyśli. Chciałabym, żeby dała nam w końcu spokój i może to się kiedyś stanie. I okej, dobrze wiedzieć, ale już więcej się nie narażaj. Nic dziwnego, że Akira nie chciał Cię do niego puścić... A właśnie, jeżeli o Akirę chodzi... 
-Sama teraz zmieniasz temat. -Rzuciła oburzona Temari. 
-Lepiej usiądź, bo ta część rozmowy nie będzie dla Ciebie zbyt przyjemna. -Tym razem głos Anett wydał się oschły, przez co dziewczyna postanowiła ją posłuchać. Obie usiadłby na kanapie, a wokalistka nabrała powietrza. -W Polsce, po tym jak mi powiedziałaś, myślałam o tym, jak przygotować Kouyou na tą informację i szczerze? Nie da się. Jemu nie chodzi o różnicę wieku między wami, tylko o to, ile ty masz lat. Wiem, wydaje Ci się to niesprawiedliwe, bo pomiędzy mną, a Kouyou też jest spora różnica wieku, ale między nami też jest duża różnica. Ja mam dwadzieścia osiem lat, ty za kilka miesięcy kończysz dwadzieścia, w twoim przypadku związek z taką różnicą wieku wiąże się z wieloma wyrzeczeniami z twojej strony. Wiem co mi powiesz, domyślam się, że Akira stwierdził, że poczeka, ale ile? Rok, dwa? Tylko, czy za ten rok, czy dwa będziesz gotowa? A nawet jeśli będziesz, to czy za kilka kolejnych lat nie będziesz żałować, że nie wykorzystałaś swojego życia tak jakbyś tego chciała? Różnica między nami dwiema nie polega tylko na wieku, polega też na tym, że ja już się wyszalałam i jestem pewna, że czeka mnie już tylko nudne, statyczne życie u boku męża z gromadką dzieci, ale na to jestem już przygotowana, a ty? I nie chodzi mi o to, żebyś go teraz zostawiła. Chodzi mi o to, czy jesteś gotowa, w razie czego, w tym wieku rzucić wszystko, żeby z nim być. Czy jesteś gotowa przeskoczyć etap, na którym jesteś, na etap, na którym jestem ja, postarzyć się mentalnie o kilka lat i nigdy tego nie żałować.  
-Mówisz, jakbyś była moją matką. -Słowa Anett dały Temari sporo do myślenia. Fakt, wcześniej myślała o tym, ale nigdy nie spojrzała na tą sprawę pod tym kątem. 
-Mówię tak, bo się o Ciebie martwię. Wiem, że sprawa z Daisuke jakoś na Ciebie wpłynęła oraz to co się stało, a teraz szukasz czegoś bardziej stabilnego czy pewnego. Nie wątpię w to, że go kochasz, po prostu ani ja, ani Kouyou nie chcemy, żebyś potem cierpiała przez nagłe, nieprzemyślane decyzje. -Anett spojrzała na dziewczynę zmartwiona, po czym nagle uciekła wzrokiem w bok. 
-Skoro tak mówisz, to odpowiedz mi na jedno pytanie. Jesteś z Kouyou, ponieważ go kochasz, czy dlatego, że chcesz czegoś bardziej stabilnego? 
-Chyba bardziej rozchwianego, więc odpowiedź nasuwa Ci się sama. Ale dobra, pogadam z nim o tym, ale nie za darmo. -Wokalistka przewróciła oczami. 
-Niech zgadnę, wolna chata na całą noc. -Temari spojrzała na Anett kiwającą w tym momencie głową. -Wy jesteście niemożliwi.  
-Temari! -Ruda się zaśmiała. -To będzie bardzo długa rozmowa, przy której lepiej, żeby Cię nie było. A jeśli chcesz, by dodatkowo chociaż odrobinę wam odpuścił, a w sumie to Akirze, to muszę odwrócić jego uwagę od problemu. A żeby odwrócić jego uwagę od problemu, trzeba go czymś zająć, a znając twojego ojca... Cholera, w co ja się pakuję. -Po tych słowach wokalistki, to Temari się zaśmiała.  
-Aż tak źle? -Zapytała młodsza. 
-Nie, po prostu wolałabym używać swoich argumentów w innych celach, niż pomaganie tobie. 
-Przyznaj się, że za nim “tęsknisz” i chcesz mieć pewność, że wam nie przeszkodzę. Przecież wiem, że w Polsce nie mieliście zbyt wiele czasu “dla siebie”. -Temari ponownie się zaśmiała, kręcąc głową. A to Anett uważała się za taką dorosłą.  
-Dobra, masz mnie. -Ruda z niezadowoloną miną spojrzała w bok. 
-Dlaczego od razu nie powiesz, że chcesz wykorzystać sytuację, żeby zaciągnąć mojego ojca do łózka? 
-Poważnie, tobie mam o tym mówić? -W tym momencie Anett sama się zaśmiała, jednak zaraz poczuła dłoń Temari na swoim ramieniu. 
-Wiesz, cieszę się, że mam po swojej stronie osobę, która potrafi idealnie udobruchać mojego ojczulka. -Brunetka nadal się śmiejąc, powoli wstała. 
-Temi, nie przesadzaj. -Anett spojrzała na nią z błagalną miną.  
-Tylko jego nie zapomnij o tym poinformować. Dobra, to ja idę, do jutra. -Temari niemalże od razu wyszła z mieszkania. Anett cicho westchnęła spoglądając na zegarek. Postanowiła się najpierw trochę zdrzemnąć, gdyż zmęczenie samo zamykało jej oczy. 

     Zaspana Kathy powoli zwlekła się z łóżka, słysząc kolejny dzwonek do drzwi. Nie chciała, żeby dobijająca się osoba obudziła Takanoriego, który po podróży nie miał siły by wracać do siebie.  
Przecierając powieki, powoli otworzyła drzwi, przed którymi stała Gabriela.  
-Gigi, co ty tu robisz? -Zapytała zaskoczona czerwonowłosa patrząc na kobietę. 
-Cześć. W sumie to szukam An. Byłam u niej, ale nie otwiera, telefonu też nie odbiera. -Gabierla cicho westchnęła, mając nadzieję, że Rin jej pomoże. 
-Kilka godzin temu przylecieliśmy, a znając jej plan dnia, pewnie dopiero teraz położyła się spać by odpocząć. Wybacz, ale nawet Uruszce by nie otworzyła.  
-Była w Polsce? -Na to pytanie Katherine wciągnęła powietrze i przez chwilę nie oddychała, zbierając myśli. 
-Nie obraź się za to co powiem Gigi, ale... Od twojego wyjazdu się do niej nie odezwałaś, trochę od tamtego czasu jednak minęło i tak, była w Polsce, ale skąd ty masz to wiedzieć? Nie masz czasu jej nawet odpisać, a teraz przychodzisz do mnie, myśląc, że nie mam innych rzeczy do roboty, tylko niańczyć Anetę? Daruj sobie. -Kathy już miała zamknąć drzwi, kiedy Gigi je przytrzymała. 
-Właśnie dlatego chciałam się z nią spotkać, żeby ją przeprosić.  
-Nie wiem, czy będzie chciała z tobą rozmawiać teraz. Wiesz, sporo się działo przez ten czas, ale przecież nie masz o niczym pojęcia. I ty twierdzisz, że jesteś jej przyjaciółką.  
-Nie wiem o co Ci chodzi, chciałam z nią tylko pogadać, ale dzięki za informację. -Gabriela uśmiechnęła się słabo i odeszła od drzwi z ponurą miną. Kathy cicho wzdychając zamknęła drzwi i wróciła do pokoju, zastając Takanoriego gapiącego się w sufit.  
-Kto Cię nawiedza? -Zapytał jakby zazdrosny. 
-Gigi przypomniała sobie o An. Nic ważnego. -Rin się zaśmiała, zaraz kładąc się obok niego. -No już, nie masz o co być zazdrosny.  
-No ja nie wiem kochanie. Jeszcze ktoś mi Ciebie zabierze i co ja wtedy z tym zrobię? -Ruki przytulił Kathy, spoglądając na nią. 
-Będziesz musiał się z tym pogodzić. -Czerwonowłosa uśmiechnęła się wrednie. -A teraz mnie nie budzić do jutrzejszego ranka. 

     Anett słysząc nastawiony przez siebie wcześniej budzik w telefonie, miała ochotę roztrzaskać urządzenie o ścianę. Powoli zwlekła się z łóżka, bo przecież obiecała, a przez to wszystko, przez te dwie godziny nawet nie zasnęła. Po rozmowie z Temari zaczęła się zastanawiać, czy nie pomyliła się co do siebie. Czy przypadkiem to nie jest tak, że związek z Kouyou wszystko diametralnie przyśpiesza. Czuła się, jakby stała nad jakąś przepaścią, od której nie ma odwrotu. Wcześniej pchała ją w stronę tej przepaści Miko i jej dziecko, a teraz? Sama nie wiedziała. 
Minęła kolejna godzina, zanim była gotowa do wyjścia, potem chwila w samochodzie i już była przed domem niczego niespodziewającego się gitarzysty. Kouyou siedział na kanapie w salonie, trzymając w ręce otwarte pudełko z pierścionkiem i zastanawiając się co dalej. Kiedy usłyszał dzwonek do drzwi, szybko zamknął pudełko, kładąc je na komodzie za jakąś figurką i schodząc na dół, zaczął się zastanawiać, jak Temari przeżyła ten miesiąc, skoro ciągle zapomina kluczy. Kiedy otworzył drzwi i zobaczył Anett, gwizdnął. 
-No, no. Rzeczywiście w rudym Ci do twarzy. -Rzucił, z wrednym uśmieszkiem na twarzy. -Ale, że już się stęskniłaś?  
-Serio? Wszyscy teraz będą się włosów czepiać? -Anett przewróciła oczami, wchodząc do środka. -Nie, nie stęskniłam się. Temari u mnie była. -Powiedziała, mijając gitarzystę. Za chwilę była już na piętrze, gdzie usiadła na kanapie. 
-Już musiała polecieć się poskarżyć, a nic mu nawet nie zrobiłem. -Kouyou poczuł się oburzony tym faktem. Myślał, że uda mu się porozmawiać z córką i wytłumaczyć jej, jego obawy. Spokojnie usiadł obok Anett.  
-Przecież wiem, że chodzi Ci o to, że Temari jest młoda, ma przed sobą całe życie, a związała się z kimś o wiele starszym. A nie, przepraszam, chodzi o to, że to Akira, mam Cię. -Ruda cicho się zaśmiała. 
-Tak, masz mnie. Ale nie mam zielonego pojęcia, jak mam jej to wytłumaczyć. -Brunet spojrzał na wokalistkę.  
-Już jej to wytłumaczyłam. Jak z nią rozmawiałam, widziałam, że wie co robi, chociaż zasiałam w niej ziarno niepewności, więc będzie musiała to przemyśleć jeszcze raz. Jeżeli po tym nadal będą razem, to znaczy, że jest pewna tego co robi. -Anett uśmiechnęła się delikatnie, zarazem robiąc błagalną minę. 
-Wiesz, że jesteś cudowna kochanie? -Uruha od razu ucałował jej czoło. 
-Tak, tak wiem, już to gdzieś dzisiaj słyszałam. -Wokalistka ponownie się zaśmiała.  
-Ale skoro Temari u Ciebie była i to pewnie jakiś czas temu, a do teraz nie wróciła, to znaczy, że się z nią ugadałaś, żeby nie wracała do jutra. -Gitarzysta uniósł wzrok ku górze, patrząc na kobietę, która szybko uciekła wzrokiem w bok. 
-Dobra, teraz ty mnie masz. 
-Czyli upiekłaś dwie pieczenie na jednym ogniu. Ale teraz powiedz mi tak szczerze... 
-Co wy dzisiaj wszyscy? Jakiś dzień szczerości macie? -Wtrąciła Anett, jednak Kouyou od razu ją przytulił. 
-Nie, po prostu chcę coś wiedzieć. Od jakiegoś czasu próbuję Cię wyczuć, zrozumieć, dotrzeć do Ciebie i chyba już wiem. Wiem, że masz swoje potrzeby i w sumie jestem od ich spełniania... 
-A One z czasem rosną... -Wtrąciła Anett, ale nie zdążyła tego przemyśleć. Widząc minę Kouyou wiedziała, że zrozumiał to całkowicie inaczej, niż Ona by chciała. Musiała teraz utrzymać twarz i spróbować wyjść z tej sytuacji. Uruha natomiast wyczuł idealną okazję. W sumie nie tak to sobie wyobrażał, ale skoro już tyle razy zaprzepaścił okazję, teraz nie mógł. Przecież Ona sama... 
Nagle tą chwilę przerwał dzwonek do drzwi. Zaskoczony gitarzysta poszedł otworzyć, a Anett palnęła sobie w czoło. Doskonale wiedziała, co Kouyou zrozumiał przez jej słowa i dopiero teraz do niej dotarło, że kłamała... Wcale nie była gotowa. Słysząc głosy na dole poszła do kuchni, by napić się wody. 
-Kiyomi? -Zapytał zaskoczony brunet, otwierając drzwi. 
-Długo Cię nie było. -Kobieta bez ogródek weszła do środka, z tym swoim wrednym uśmieszkiem na twarzy. Od razu udała się na górę, wiedząc doskonale, że gitarzysta nie jest sam. 
-Możesz mi wytłumaczyć, co ty tu do cholery robisz? -Gitarzysta nie ukrywał oburzenia, a już całkowicie poczuł się zdezorientowany, kiedy kobieta objęła go w szyi i przylgnęła do niego swoim ciałem. 
-Po prostu się stęskniłam kochanie... -W tym momencie rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Tak, to Anett widząc całą tą scenkę upuściła szklankę, którą chwilę wcześniej trzymała. 
-To ja może lepiej wyjdę. -Anett kiwnęła głową w stronę Kouyou, próbując mu coś tym przekazać. Mając nadzieję, że Kiyomi się nie połapie, tylko udała, że wychodzi, a tak naprawdę została przy schodach.  
-Czyli, że wy dalej. -Kobieta się zaśmiała, kręcąc głową. -Jakiś ty głupi.  
-Kiyomi, mam tego dość. Nie spieprzysz mi życia, tylko dlatego, że tego chcesz. -Kouyou odsunął się od niej. Kobieta powoli przeszła się po pokoju, a jej uwagę przykuła jedna rzecz na komodzie. Pewnie sięgnęła po pudełko, które otworzyła. 
-Ty tak na poważnie? -Zaśmiała się, wiedząc, że Anett tak naprawdę nie wyszła, przecież ta mała dziwka by sobie tak po prostu nie odpuściła. -Chcesz się jej oświadczyć?  
-To nie twoja sprawa, ale tak. Kocham ją i chce z nią być. Czemu Ciebie to tak bawi? -Kouyou wiedział, że skoro Anett to słyszy, będzie musiał się grubo tłumaczyć.  
-Bo nie jest pierwsza i oboje wiemy, że nie jest ostatnia. Przyznaj, ile kobiet przewinęło się przez twoje łózko. Przyznaj w końcu, że Anett jest dla Ciebie tylko zabawką, którą chcesz przy sobie zatrzymać pierścionkiem...- Nagle Kiyomi uśmiechnęła się szerzej, słysząc w końcu to co chciała usłyszeć. 
Anett wiedziała, że to co mówiła, nie było prawdą, ale wieść o tym, że Kouyou planuje się jej oświadczyć, sprawiła, że spanikowała. Dodając dwa do dwóch zrozumiała, czemu Kouyou od jakiegoś czasu, gdy są sami, czasami był strasznie zdenerwowany. Postanowiła wyjść, wrócić do domu, ochłonąć i pomyśleć.  
-Oboje wiemy, że tak nie jest. Już raz zniszczyłaś całe moje życie, bo nie chciałaś ze mną być i nie rozumiem, dlaczego teraz jesteś gotowa zrobić to ponownie, żebym znowu zaczął Cię kochać. -Kouyou słyszał przez okno, jak Anett odjechała sprzed jego domu, ale całkowicie nie spodziewał się tego, co usłyszy za chwilę. 
-Próbuje Cię przed nią ochronić. Wiem, że to się wam w końcu nie uda, znam takie jak Ona. Przed tobą jest w stanie to ukryć, ale nie przede mną -Po tych słowach Kiyomi się uśmiechnęła i tak po prostu sobie poszła. W końcu jej cel na ten wieczór został osiągnięty.  
Kouyou stał jeszcze chwilę w miejscu, nie wiedząc co  Kiyomi miała na myśli. Po krótkiej chwili spróbował zadzwonić do Anett, ale kiedy po raz piąty odrzuciła jego połączenie, napisał do Temari, że może wracać do domu. Spróbował jeszcze kilka razy dodzwonić się do wokalistki, jednak na marne, ciągle uparcie odrzucała jego połączenia. Wiedział, że ma dwie opcje. Mógł zostawić tą sprawę na kolejny dzień, albo mógł pojechać do mieszkania, ale to wiązało by się z ryzykiem, że Anett zaraz go wyrzuci. Przemyślał to na spokojnie i postanowił zaryzykować. W końcu nie wiedział, dlaczego kobieta tak naprawdę wyszła.  

     Wchodząc do domu, zorientowała się, że nikogo nie ma. Cicho westchnęła, stwierdzając, że jej mąż pewnie znowu będzie pracował do nocy, jak to miał w zwyczaju przed każdą trasą, by wszystko zapiąć na ostatni guzik. Spojrzała na zegarek i w sumie nie było za późno, by kogoś odwiedzić, bo przecież nie będzie sama siedzieć w domu. Spróbowała jeszcze do niej zadzwonić i na szczęście odebrała, ale twierdząc, że chce być sama. Ayuko wyczuwając kłopoty jeszcze szybciej wsiadła do samochodu i po kilkunastu minutach już stała przed drzwiami do mieszkania Anett.  
-Ayuko, mówiłam Ci, że chcę być sama. To nie ma związku ani z zespołem, ani trasą. -Rzuciła ruda, wpuszczając kobietę do mieszkania. 
-To, co powiedziałaś, oznaczało, że masz jakiś problem do przegadania, a ja i tak siedziałabym sama w domu, więc wiesz... 
-No nie tak do końca sama. -Anett spojrzała na nią błagalnie, a potem na jej brzuch, zarazem zamykając drzwi. -Masz rację, spanikowałam.  
-Wiedziałam, że chodzi o Kouyou. Co tym razem? -Ayuko wygodnie zasiadła na kanapie, rozkładając się, niczym wielka szefowa. 
-Sprawa z Temari i Akirą wyszła na jaw, obiecałam Temi, że z nim pogadam, a w trakcie rozmowy powiedziałam coś, co Kyu zrozumiał całkowicie inaczej niż powinien. Potem przerwała nam Kiyomi, a ja udając, że wychodzę usłyszałam, że Kouyou ma w planach mi się oświadczyć... 

26 gru 2021

Rozdział 46

 Spóźnione Wesołych Świąt :)
Nie, nie zapomniałam o was, tylko moja wena przez ostatni czas skupiła się na czymś innym. To nie jest jedyne opowiadanie, które pisze, mam zaczętych już kilka, ale nad nimi pracuje jak złapie mnie na nie wena, lub chcę się rozpisać by złapać natchnienie na to opowiadanie. Nie są one tak długie jak to, maksymalnie na 20 rozdziałów i planuje kiedyś je publikować, pod warunkiem, że prace nad nimi będą zakończone, lub będę blisko końca. A piszę wam o tym, żebyście wiedzieli, skąd tutaj biorą się czasami takie opóźnienia, oraz... Proszę, przeczytajcie rozdział do końca, ponieważ pod rozdziałem, przygotowałam dla mas mały prezent ode mnie.
Miłego czytania :3

Rozdział 46: 

     Minął ponad tydzień. Yuu nadal nie potrafił się pozbierać. Jeśli nie musiał nie wychodził z domu, od nikogo nie odbierał, po prostu chciał być sam. Słowa Ayuko nadal wybrzmiewały echem w jego głowie i czasami się nad nimi zastanawiał, ale zaraz wybuchał śmiechem. Dopiero teraz docierało do niego, że kobieta miała rację. Był zazdrosny, ale nie o Anett, tylko o to, że jest z kimś, a właściwie, że to Kouyou znalazł „miłość swego życia”.  
Tego dnia jak zwykle wrócił z wywiadu, przebrał się w coś luźnego i zaległ na kanapie przed telewizorem. Kiedy po raz kolejny rozbrzmiał jego telefon, po prostu go wyłączył. Przez ostatnie dni ciągle ktoś do niego wydzwaniał albo co gorsza przychodził. Kiedy gitarzysta słyszał dzwonek do drzwi, już nawet nie wstawał by sprawdzić, kto tym razem zakłóca jego spokój.  
Akurat stwierdził, że najlepszym pomysłem będzie sen i już nawet przysypiał, kiedy usłyszał pukanie, nie, walenie do drzwi. Po dwudziestu minutach tego tłuczenia w końcu wstał i otworzył, patrząc wściekłym wzorkiem na perkusistę. 
-No w końcu. Co się z tobą dzieje? -Kai tak po prostu wszedł do mieszkania, mijając, jak gdyby nigdy nic wściekłego Yuu. 
-Nic, po prostu nie mam ochoty z nikim gadać, czy to tak trudno zrozumieć?  
-Yuu, już ponad tydzień, jak wszystkich unikasz. Wiem, to co powiedziała Ayuko było nie na miejscu, ale... 
-Ale miała rację. Tak, jestem zazdrosny, ale o to, że wszyscy wokół układają sobie życie, a ja nadal stoję w miejscu. -Aoi bezsilne opadł na kanapę. 
-Wcale nie stoisz w miejscu, tylko zaczynasz od nowa. -Rzucił Kai z niby uśmiechem na twarzy. 
-Jeszcze lepiej. Wiesz co Yutaka? Jeśli masz tak pierdolić, to lepiej wyjdź. Wiesz, gdzie są drzwi. -Yuu po raz kolejny spojrzał na lidera gniewnym wzrokiem. 
-Aoi, nie pierwsza i może nawet nie ostatnia, a ty zachowujesz się jak zakochany nastolatek. 
-Chciałem, żeby Namiko była ostatnią, nie rozumiesz?! -Nagle gitarzysta się zaśmiał. -No tak, nie rozumiesz, w końcu od kilku ładnych lat jesteś z Ayuko. 
-O to Ci teraz chodzi? Że wam nie wyszło? Stary, takie rzeczy się dzieją, nic na to nie poradzisz. -Zrezygnowany Kai pokręcił głową. Chyba naprawdę nie potrafił rozmawiać z Yuu, tak by mu pomóc. 
-Nie, nie o to. Ayuko dla mnie to przeszłość i nawet cieszę się, że jest z tobą. Chodzi o to, że ty nie rozumiesz, nie wiesz, jak to jest, kiedy ktoś kogo kochasz znika bez słowa, bo stwierdziła, że to nie jest to, czego Ona chce. -Yuu naprawdę chciał już zostać sam, nie miał ochoty nikomu nic tłumaczyć, co wywoływało u niego jeszcze większy gniew. 
-Może i nie rozumiem, ale ogarnij się w końcu. Zamknięcie się w domu i izolowanie się od wszystkich naprawdę Ci nie pomoże. -Stwierdził lider, po czym postanowił wyjść. -Naprawdę radzę Ci w końcu stanąć na nogi, to trudne, wiem, ale nic już z tym nie zrobisz. -Po tych słowach wyszedł, zostawiając gitarzystę z kolejnymi rozmyślaniami. 

     Kiedy się obudził, poczuł jakiś dziwny wewnętrzny chłód. Powoli usiadł na łóżku i jak zwykle spojrzał w stronę śpiącej blondynki, ale tym razem już jej nie było. Powoli wstał i udał się do łazienki. „W końcu ostatni dzień w Polsce” pomyślał, obmywając twarz wodą. Nawet uśmiechnął się pod nosem, chociaż czuł, że problemy mogą się dopiero zacząć, właśnie w Japonii. Kiyomi nadal wypisywała do Anett, która nadal na to nie reagowała w żaden sposób.  
Gdy wrócił do salonu, zastał tam jedynie Mateusza. Od kiedy Kathy i Takanori wyjechali kilka dni wcześniej, w mieszkaniu zrobiło się niesamowicie cicho. 
-A Anett, gdzie wywiało? -Gitarzysta usiadł obok brata wokalistki. 
-Pewnie znowu wzięła gitarę i pojechała popracować. W ogóle wiesz o co chodzi? -Mateusz uniósł brew ku górze.  
-Nic mi nie mówiła, ale od kilku dni tak znika. -Gitarzysta zamyślił się na chwilę, gdy młodszy po prostu wstał. 
-Dobra, ja muszę lecieć, do wieczora. -Rzucił Mateusz i zaraz zniknął w przedpokoju. Jak Kouyou został sam, przygotował sobie kawę i chwycił za swoją gitarę. Niestety, nie mógł długo posiedzieć w samotności. Czasami brakowało mu tego czasu sam na sam ze sobą, by nie robić nic samemu, czy na spokojnie pomyśleć.  
Anett widząc gitarzystę, odstawiła futerał z gitarą i usiadła obok niego, kładąc głowę na jego ramieniu.  
-Ciężki ranek, co? -Uruha spojrzał na blondynkę z lekkim uśmiechem na twarzy.  
-Nie, musiałam tylko coś dokończyć. -Akuma wyprostowała się, sięgając do swojej torby, z której wyjęła swojego laptopa.  
-Dziwi mnie, że gdzieś znikasz, żeby popracować. -Rzucił Kouyou, patrząc jak wokalistka spokojnie, z uśmiechem na twarzy otworzyła laptopa.  
-Potrzebowałam ciszy, spokoju i sprzętu, którego nie trzymam tutaj. -Nagle z głośników komputera wydobył się dźwięk. Zasłuchany Kouyou nawet nie zwrócił uwagi, kiedy Anett wstała, znikając w pokoju. Po chwili jednak wróciła, zajmując wcześniej zajmowane przez siebie miejsce. 
-Czekaj, ty to sama? -Brunet spojrzał na nią. 
-A no, sama. Dlatego nie chciałam pracować w domu, bo byś się wtrącał. A tak swoją drogą... -Anett spokojnie podała mu pudełko. -Chyba nie myślałeś, że zapomniałam.  
-Nie musiałaś. -W odpowiedzi Kouyou dostał jedynie wzruszenie ramionami uśmiechniętej blondynki. Jednak, kiedy otworzył pudełko, kątem oka ponownie na nią spojrzał. Widząc jej zadowoloną minę sam cicho się zaśmiał. -Anett, ale ja wiem, ile On kosztował.  
-Ale coś wspominałeś, że dołączyłbyś go do swojej kolekcji i może w końcu przestaniesz się spóźniać. -Wokalistka się wyszczerzyła, obserwując, jak mężczyzna ostrożnie wyjął srebrny zegarek z pudełka. -I tak sobie pomyślałam, że skoro jesteśmy ostatni dzień w Polsce, to może poszwendamy się po mieście na spokojnie?  
-Wiesz An, to naprawdę dobry pomysł. 

     Obserwowała dziewczynę już od kilku tygodni. Bardzo dobierze wiedziała, kiedy bywała w domu, a kiedy poza nim. Brunetka na szczęście zachowywała się zbyt przewidywalnie –Praca, zakupy, nauka w domu, wieczorne wyjścia do chłopaka i tak całymi tygodniami w kółko. Fakt, czasami zdarzało jej się robić coś innego, ale od kiedy wyjechał jej ojciec, dziewczyna codziennie robiła praktycznie to samo. 
Postanowiła w końcu wyjść z ukrycia i w końcu się z nią spotkać. W sumie to od kilku lat nie stała z córką twarzą w twarz i miała nadzieję, że uda się ją przekonać.  
Temari siedziała nad książkami, chociaż akurat tego dnia strasznie ciężko cokolwiek wchodziło jej do głowy, w dodatku co chwilę przerywał jej Akira kolejnymi wiadomościami. Dzwonek do drzwi ją zaskoczył, przecież nie była z nikim umówiona, a basista wiedział, że dziewczyna chcę poświęcić na naukę, głównie po to, by nie odczuć, że jest rok w plecy. Chociaż przydała by jej się teraz Anett, blondynka jakoś jest w stanie to wszystko zrozumieć.  
W końcu, gdy dzwonek do drzwi wybrzmiał po raz trzeci, postanowiła pójść otworzyć. Całkowicie nie spodziewała się tego, kogo zobaczyła przed drzwiami.  
-Witaj Asami. -Kiyomi uśmiechnęła się delikatnie i od razu weszła do środka. 
-Co ty tu robisz? -Temari patrzyła na kobietę, niczym na złą zjawę, zwiastującą jakieś nieszczęście. -Kouyou, nie ma, jeżeli o to Ci chodzi. -Warknęła, a Kiyomi lekko odwróciła głowę spoglądając na nią kątem oka i ruszyła po schodach na górę. Zrezygnowana młoda brunetka cicho westchnęła i poszła za nią. 
-Akurat chciałam się zobaczyć z tobą, córeczko... 
-Nie mów tak do mnie. Mam Ci przypomnieć, że to ty rzuciłaś pomysłem, by mnie podmienić? Zapomniałaś już, co zrobiłaś mi i ojcu? -Temari zmrużyła powieki, jednak zaraz się odwróciła. -Wyjdź. 
-Mówisz tak, bo teraz jest dobrze. Nie wiesz, co było, kiedy się urodziłaś. -Kiyomi podeszła bliżej Temari, stając przed nią.  
-Wiem wystarczająco. -Dziewczyna odwróciła głowę, ale zaraz spojrzała na matkę. 
-Wiesz, to, co On Ci mówi... 
-Wiem to, co wszyscy mówią! Przecież nie tylko Kouyou to pamięta. -Brunetka wiedziała, że niepotrzebnie się uniosła, ale chciała pozbyć się Kiyomi z domu, próbując pokazać jej, że nie mają o czym rozmawiać.  
-Kochanie, twój ojciec robił wtedy to co chciał, w sumie nadal to robi. Wszystko co inne robił, bo wiedział, że musi. Teraz jest to samo, przygarnął Cię, bo musiał, w końcu wyszło na to, że jest twoim ojcem. Ale nie nacieszysz się tym długo, bo przecież planuje uwić sobie gniazdko z inną. Ja tylko próbuję Cię przed tym chronić. -Kiyomi mówiła to z taką przerażającą pewnością siebie. Kiedy chciała dotknąć córkę, ta się odsunęła, patrząc na nią wzrokiem pełnym nienawiści. 
-Robił i w sumie robi to co kocha i myślisz, że wtedy było mu łatwo rozwijać karierę i zajmować się kilku miesięcznym dzieckiem, bez niczyjej pomocy? To ty wtedy zwiałaś, żeby ułożyć sobie życie, a kiedy Ci się to udało, przypomniałaś sobie o córeczce, chociaż ja wolałabym, żebyś zapomniała o mnie wtedy całkowicie.  
-Asami... 
-Nie Kiyomi, to ty teraz posłuchaj. Jesteś zła za to, że kiedy potrzebowałam pomocy, trafiłam na niego. No, ale ty przecież po śmierci Yumi rozpłynęłaś się w powietrzu, mimo, że byłaś jej najlepszą przyjaciółką. To Kouyou ze mną porozmawiał, to On postanowił zrobić badania, a to, że tu mieszkam? No tak, ty nic nie wiesz. -Temari cicho westchnęła, zastanawiając się, czy powinna powiedzieć kobiecie prawdę. -Kouyou pomagał mi, jeszcze zanim miał pewność, że jest moim ojcem. Po tym jak Hiroto mnie wyrzucił z domu, mieszkałam kątem u znajomych, którzy z mieszkania zrobili melinę, aż w końcu wywalili mnie w środku nocy, bo nie chciałam z nimi znowu imprezować. Kouyou to była jedyna osoba, do której mogłam zadzwonić i nie miał problemu, żeby przyjechać w środku nocy i mnie stamtąd zabrać. Kilka dni później stwierdził, że nie ma sensu, żebym szukała czegoś na szybko i że mogę zostać u niego, dlatego tu mieszkam. Ale Ciebie przecież przy tym wszystkim nie było. A jeżeli chodzi o Anett, to odpuść sobie. Kochają się, a ja nawet się cieszę, że są razem. Tak, pewnie przyjdzie dzień, że założą razem rodzinę, ale wiesz co? Mi to nie przeszkadza. 
-Dziecko, ty nawet nie wiesz co mówisz. Twój ojciec nigdy nikogo nie kochał, na pewno nie Ciebie... -Temari słuchała tych słów z niedowierzaniem, ale nagle coś do niej dotarło. Myśląc chwilę, pokręciła głową, po czym cicho się zaśmiała. 
-Chodzi Ci o to, że On Cię już nie kocha. Wyczułaś to wtedy i próbujesz go zmusić do tego uczucia, dlatego próbujesz rozwalić jego związek z Anett, za wszelką cenę. Miko Ci nie przeszkadzała, chodziło o dziecko. O jego dziecko, z którym ty nie miałabyś nic wspólnego, tylko inna kobieta... -Nagle dziewczyna poczuła piekący ból na policzku. Powoli przyłożyła dłoń do zaczerwienionej skóry, patrząc z przerażeniem na matkę. Czyli to prawda... 

     Ciesząc się słoneczną pogodą, przysiedli przy parkowym stawie, z dala od innych. Wtuleni w siebie patrzyli w wodę, po prostu ciesząc się chwilą. 
-Nie chcesz wracać, prawda? -Zapytał Kouyou, spoglądając kątem oka na Anett.  
-Przez ten miesiąc tutaj też wiele się działo. Można powiedzieć, że zbyt wiele w tak krótkim czasie. -Blondynka cicho westchnęła, spoglądając w niebo. 
-Chodzi Ci o to, że wiem? 
-Kouyou, wiesz po prostu jaka byłam kiedyś i że nie zawsze byłam święta. Ludzie się zmieniają, to niestety prawda. Czasami pod wpływem chwili, a czasami nawet i osoby.  No i mój talent do pakowania się w kłopoty. 
-A myślałem, że tylko Kris ma taki talent. -Uruha się zaśmiał, przytulając mocniej kobietę. Racja, że wcześniej nie spodziewał się po niej tego, czego się dowiedział w ciągu tego krótkiego miesiąca. Wiedział już, dlaczego starała się unikać spotkań ze znajomymi i dlaczego tak bardzo chciała walczyć ze swoją przeszłością.  
-Oj, akurat talent Krisa do pakowania się w kłopoty jest większy, niż mój. W tym przypadku na szczęście. -Anett w tym momencie usłyszała dźwięk powiadomienia, jaki wydobył z siebie jej telefon. Wyjęła go z kieszeni i na spokojnie zaczęła czytać wiadomość. -Cholera, Kiyomi była u Temari.  
-Spokojnie An... 
-Nie rozumiesz? Ona wie, że wracamy, więc zaczęła działać. -Kobieta powoli wstała. -Ale to jest nasze życie, tam, nie tu. -Anett lekko odwróciła głowę w stronę gitarzysty, z lekkim uśmiechem na twarzy. 
-Już się nie boisz? -Uruha również wstał, podchodząc do blondynki.  
-A to coś zmieni, że będę się bać? Musimy iść do przodu, nawet z Kiyomi na karku. -Akuma uśmiechnęła się szerzej, jakby miała się zaraz zaśmiać. 
-Tu masz rację, niczego nie zmienimy. -Kouyou odwzajemnił uśmiech. -Może już wracajmy? Bo jak Kris po raz kolejny za chwilę zadzwoni, gdzie jesteśmy, to osobiście... 
-Go zabijesz. Masz rację, czeka nas znowu wieczorne chlanie, a jutro lecimy. -Anett pokiwała lekko głową z wrednym uśmieszkiem na twarzy. 

     Akira wrócił do pokoju. Może i niepotrzebnie informował Anett o tym, co się stało, ale wolał, by wiedzieli. Kiedy Temari do niego zadzwoniła, nie wahał się ani chwili, tylko od razu przyjechał. Nie mógł uwierzyć, że Kiyomi była zdolna do tego, by uderzyć własną córkę.  
-Jeszcze nie śpisz? -Zapytał, obserwując siedzącą na parapecie dziewczynę.  
-Jakoś nie potrafię. Myśl o tym, co naprawdę nią kieruje nie daje mi spokoju. -Bruneta cicho westchnęła, patrząc przez szybę. Tak bardzo chciała by się mylić, jednak zachowanie jej matki tylko utwierdziło ją w tym przekonaniu. Nie musiała już więcej mówić Kiyomi że wyszła, ta jedynie rzuciła coś pod nosem i sama opuściła dom, a to tylko potwierdziło jej teorię.  
-Kochanie, będę tutaj tak długo jak trzeba. Wiedząc, że tu jestem, nie zbliży się do Ciebie. 
-Nie o to chodzi, coś jeszcze nie pozwala mi spać. Zanim przyjechałeś, coś mnie natchnęło, by ją sprawdzić i... Wiedziałeś, że miała męża? -Dziewczyna spojrzała na basistę, unosząc brew ku górze. 
-Nic o tym nie wiem, Kouyou pewnie też nie. -Akira podszedł bliżej. 
-Rozwiedli się dwa lata temu, ale nie znam powodu. -Temari cicho westchnęła, schodząc z parapetu.  
-Temari, wiem co Ci chodzi po głowie. Nie rób tego, nie powinnaś z nim rozmawiać. -Akira pokręcił głową, patrząc na dziewczynę. Po chwili lekko ją przytulił. 
-Ale On wie coś o niej, czego my nie widzimy. Z jakiegoś powodu się rozwiedli. -Brunetka spojrzała na niego z nadzieją w oczach. 
-Nie wiesz co to za typ, nie wiesz, z jakiego powodu się rozwiedli i lepiej nie wiedzieć, uwierz mi. Nie pojedziesz do niego, a ja osobiście tego dopilnuje.  
-Typ jest policjantem, a łącząc to ze sprawą Miko, nie wydaje Ci się podejrzane? -Temari odsunęła się od niego i usiadła na łóżku, a Akira zaraz obok niej. -Moja matka jest po rozwodzie, nagle i na siłę chce wrócić do mojego ojca i wścieka się na niego za to, że On po tylu latach już jej nie kocha.  
-Tym bardziej jestem przeciwny. Jeżeli chodzi o sprawy związane z Kiyomi, lepiej trzymać się od tego z daleka. 

     Następny ranek tak jak się spodziewali, należał do tych cięższych. Najpierw pośpiech i stres, ponieważ z powodu imprezy dzień wcześniej zaspali, a potem oczekiwanie na lotnisku. Aż w końcu po kolejnych kilkunastu godzinach wylądowali w Tokyo i o dziwo to tym razem Anett przespała cały lot.  Kouyou z racji tego, że zostawił swój samochód na parkingu, postanowił najpierw odwieźć Krystiana i Anett.  
-Coś Cię męczy? -Zapytał gitarzysta, kiedy został sam z kobietą w samochodzie. 
-Poza tym, że czuje się jak na celowniku, to nie. Po prostu, mimo, że przespałam większość lotu, to jestem zmęczona. -Anett uśmiechnęła się słabo.  
-Zaraz będziemy u Ciebie. A tak w ogóle, wiesz czemu Kris od kilku dni prawie nic nie mówi? -Kouyou spojrzał kątem oka na wzdychającą blondynkę. 
-Pokłócił się z Marcinem. W sumie poszło o ognisko i dlaczego Kris go nie zaprosił. Krystian w końcu powiedział co myśli o tym, co Marcin wyprawia i jak wcześniej mi nie wierzył, tak sam na własnej skórze się przekonał, jakim Marcin jest człowiekiem.  
-To znaczy? 
-Jak tylko Marcinowi skończyły się logiczne argumenty, a w sumie nie miał ich wcale, to zaczął go wyzywać. A znasz Krisa... -Anett cicho westchnęła, kierując wzrok na szybę.  
-Oj znam i chyba nie chcę znać szczegółów tej kłótni. -Uruha również westchnął. 
-Ja je znam. -Szepnęła Anett. -Marcin to osoba, która naprawdę nie na prawa wytykać Krisowi jego przeszłości czy błędów.  
-To chyba wiem, o co im poszło. -Rzucił Kouyou, skupiając się na parkowaniu. -No już jesteśmy. 
-Szkoda, że mam tylko trzy godziny, zanim nawiedzi mnie Hitomi. -Jęknęła bezsilnie Anett, otwierając drzwi samochodu. 
    W mieszkaniu Anett wtuliła się w gitarzystę, kiedy ten miał już wychodzić. 
-Teraz nie wiem, czy Cię zatrzymać, czy wystawić za drzwi. -Zaśmiała się cicho. 
-No wiesz, ja tam do jutra mam jeszcze wolne, to ty musisz się dzisiaj zmierzyć z następczynią Miko. -Kouyou również się zaśmiał.  
-Gdyby nie ten wywiad jutro, to też miałabym spokój.  
-Jutro wywiad, a po jutrze już koncert. -Uruha ponownie się zaśmiał, wiedząc, że Anett nie chce o tym słuchać. 
-Kyu, błagam. To będzie katastrofa. Już chyba wolę, żeby Kiyomi mnie dorwała. 
-Przesadzasz. Jesteś przygotowana na wszystko i dasz sobie świetnie radę. 
-Tak, dam, łatwo ci powiedzieć. -Anett powoli odsunęła się od gitarzysty. -Wiesz co? Idź już może lepiej. -W odpowiedzi usłyszała śmiech. 
-Masz rację, chciałbym jednak przeżyć. -Kouyou nadal chichocząc ucałował jej czoło i wyszedł. 

     Obudziła się wtulona w mężczyznę. Kiedy otworzyła oczy, spojrzała w stronę otwartego okna, przez które słyszała ryk silnika samochodu, wjeżdżającego do garażu. Leniwie sięgnęła swojego telefonu, sprawdzając godzinę, przy okazji patrząc na datę. 
-Cholera! -Krzyknęła, podnosząc się. 
-Temari, możesz nie wrzeszczeć z samego rana? -Zaspany Akira obrócił się jedynie na drugi bok. 
-Ale Ojciec już jest. Zapomniałam, że dzisiaj przylatują. -Warknęła Temari, próbując dobudzić basistę, jednak jej słowa skutecznie zadziałały. 
-Cholera, jest źle. -Reita natychmiast zerwał się z łóżka, zbierając swoje ubrania porozrzucane po pokoju i natychmiast zaczął się ubierać. Jednak zaraz oboje usłyszeli otwierające się drzwi do pokoju. 
    Kouyou gdy tylko wszedł na piętro, miał ochotę rozwalić się na kanapie i po prostu zasnąć. Jednak usłyszał jakieś głosy dobiegające z pokoju Temari, więc postanowił do niej zajrzeć, nie spodziewając się tego co zobaczy.  
-Akira?! -Wrzasnął, patrząc na półnagiego przyjaciela. -Kurwa. To mi się śni, prawda? Nie, to mi się nie śni. -Odpowiedział sam sobie, widząc jak owa dwójka patrzy na niego z przerażeniem w oczach. Kouyou wyszedł z pokoju i zakrył twarz w dłoniach, próbując zebrać myśli. Powoli przeszedł do salonu i już miał sięgnąć do barku, kiedy usłyszał za sobą głos basisty. 
-Kouyou, posłuchaj, to nie tak jak myślisz... 
-Skąd ty do cholery wiesz co ja myślę?! -Kouyou odwrócił się momentalnie w jego stronę. -Pieprzysz moją córkę!  
-Mówiłem, że to nie tak. Ja i Temari jesteśmy razem od dwóch miesięcy. -Ta wiadomość jeszcze bardziej wstrząsnęła gitarzystą. 
-I teraz mi dopiero mówisz! Zresztą, to nie ważne, jesteś od niej ponad dwadzieścia lat starszy! Jechałeś ze mną do szpitala, kiedy Kiyomi ją rodziła, przyjaźnimy się od lat... To jest chore. -Kouyou pokręcił głową. -Lepiej wyjdź. 
-Pomiędzy tobą a Anett jest trzynaście lat różnicy i nikomu to nie przeszkadza. Kocham ją i tego nie zmienisz, a nie chcieliśmy Ci wcześniej mówić, bo wiedzieliśmy, że tak zareagujesz... 
-Ale pomiędzy mną, a Anett, jak sam stwierdziłeś, jest trzynaście lat, nie dwadzieścia! I nie obchodzi mnie to, masz trzymać łapy z dala od mojej córki, jasne?! -Po tych słowach Kouyou usiadł na bezsilnie na kanapie, nie zwracając już uwagi na przyjaciela, który dla własnego bezpieczeństwa wolał wyjść. Siedział tak w zamyśleniu, całkowicie zapominając o zmęczeniu i nawet nie wiedział, ile czasu minęło. Z myśli wyrwała go siadająca obok niego Temari. 
-Tato, my się naprawdę kochamy. -Dziewczyna spojrzała na niego zmartwiona. 
-W jednym Akira ma rację, nie powinienem się czepiać różnicy wieku, ale jesteś moją córką i nie chcę, żebyś przez niego cierpiała. -Uruha cicho westchnął, po czym spojrzał na nią kątem oka. -I dlaczego nie powiedziałaś mi od razu?  
-Bo wiedziałam, że się na niego wkurzysz. Chcieliśmy na spokojnie Ci o tym powiedzieć, ale wyszła ta sprawa z Miko, a potem wyjechałeś. -Dziewczyna powoli wstała. -Nie było okazji, ale już wiesz, po sprawie. 
-Temari, nie jest po sprawie. Na Ciebie jestem zły, bo nie powiedziałaś mi od razu, że coś do niego czujesz, a na niego jestem wściekły, że w ogóle się do Ciebie zbliżył... 
-Zabrzmię teraz jak głupia nastolatka, ale... Nie obchodzi mnie to co myślisz. Kocham go i chcę z nim być, czy Ci się to podoba czy nie. -Po tych słowach Temari poszła do swojego pokoju, trzaskając drzwiami. Kouyou westchnął bezsilnie, ale postanowił zostawić to na potem. Powoli zwlekł się z kanapy i udał się do swojej sypialni, mając nadzieję, że szybko zaśnie, a jak się obudzi, to, to wszystko okaże się tylko koszmarem. 

__________

                                                                    >Zapraszam<

Tak, zapraszam do kliknięcia w link i oczywiście dajcie mi znać, co wy na to :)
Do zobaczenia niebawem :3