29 sty 2023

Rozdział 63

 Rozdział 63: 

         Podjechali do studia, a kiedy pojawili się na odpowiednim piętrze, wokalista zasłonił kobiecie oczy i zaczął ją prowadzić. Kathy nic z tego nie rozumiała, a Takanori też nie odpowiadał na jej pytania, rzucał jej jedynie, że sama zobaczy. 
-Poczekaj chwilę. -Usłyszała, gdy nagle się zatrzymali. Rin miała wrażenie, że zaraz wybuchnie śmiechem, bo nie rozumiała po co była ta cała szopka. Czekając, już miała zdjąć opaskę, kiedy drzwi przed nią się otworzyły i została wciągnięta do środka pomieszczenia.  
-Takanori, coś ty wymy... -Nie skończyła mówić, bo gdy zdjęła w końcu opaskę z oczu, zorientowała się, że znajdowali się w sali prób, tyle, że nie wyglądała Ona tak, jak na co dzień. Pomieszczenie oświetlały jedynie świeczki. -Taka... 
-Przygotowywałem to na jutro, ale jakoś cierpliwość mi się kończy, bo chcę się dowiedzieć... 
-Poczekaj. -Kathy nagle przerwała wokaliście, patrząc mu w oczy. Ruki poczuł się zbity z tropu, kiedy nie pozwoliła mu dokończyć. -Wiem co chcesz powiedzieć... 
-Ale nie tak to sobie wyobrażałaś?  
-W ogóle sobie tego nie wyobrażałam, nie sądziłam, że ty... -Kathy coraz trudniej było cokolwiek sensownego powiedzieć, więc Takanori postanowił wykorzystać okazję.  
-To... Zgodzisz się zostać moją żoną? -Blondyn uklęknął, wyciągając pudełko, które w trakcie zapalania świeczek, schował do kieszeni.  
-Wstawaj wariacie... Znaczy się... Tak. -Kathy cicho się zaśmiała.  
-Znaczy, że zgadzasz się wyjść za wariata? -Takanori wedle jej życzenia wstał.  
-Tak... Takanori... -Rin nawet nie spojrzała na pierścionek, który kilka sekund później znalazł się na jej palcu, po czym wokalista krótko, lecz namiętnie ją pocałował.  
-Wiem, że się nie spodziewałaś, tak w sumie miało być. -Takanori lekko się uśmiechnął, patrząc jej w oczy.  
-Błagam, tylko nie zaczynaj mi z monologiem w typie Uruhy, bo jeszcze się rozmyślę. -Powiedziała Kathy, obejmując go w szyi.  
-Dobrze, już milczę. -Odpowiedział Takanori, po czym znów ich usta złączyły się w pocałunku.  

         Następny ranek, tak jak się zapowiadał, by dla Anett trudny. Najpierw dłużyło jej się czekanie na wiadomość od Yuu, że jest już w mieszkaniu. Później musiała zmusić siostrę, by pojechała z nią, zaprowadzić ją i wszystko dokładnie wyjaśnić. Miała tylko nadzieję, że Sylwia i Yuu nie pozabijają się już pierwszego dnia. Potem chwila w korkach, by dostać się do studia i w końcu zrealizować plan pod kryptonimem “Reksio się żeni”. Na szczęście zdążyła przed przyjazdem kwiatów, pączków itd. Nagle obok niej przeszła Kathy.  
-Cześć. -Rzuciła czerwonowłosa, wyraźnie w znakomitym nastroju. 
-Cześć. A co ty tak wcześnie? Przecież spotkanie jest za dwie godziny. -Anett z podejrzeniem w oczach spojrzała na przyjaciółkę.  
-Chciałam zobaczyć, jak się dla mnie starasz. -Kathy uśmiechnęła się wrednie, ale wzrok brunetki utkwił na samochodzie z dostawą kwiatów.  
-Dla Ciebie? Co ty... -Wokalistka nagle spojrzała na rękę przyjaciółki, a zauważając na jej palcu pierścionek, zagotowała się ze złości. -No ja debila zabije. -Warknęła, zaraz wchodząc do studia.  
    Takanori siedział spokojnie, wiedząc, że brunetka będzie na niego wściekła, jak tylko się dowie, ale jakoś tak wyszło, że Rin nie miała czasu się pochwalić, a On był zbyt zajęty, by poinformować Anett o odwołaniu ich planów. Akurat spojrzał przez okno, kiedy dostawczak z kwiaciarni dojechał i zobaczył Anett rozmawiającą z Kathrine. Kilka minut później, tak jak się spodziewał, wściekła wokalistka weszła do pomieszczenia. 
-Nie mogłeś wytrzymać jeszcze tego jednego dnia?!  
-Wiedziałem, że się wkurzysz, ale jakoś tak wyszło. Wiesz... idealna okazja sama przyszła. -Wyjaśnił Takanori, lekko wzruszając ramionami.  
-Gdybyś mnie poinformował, nie traciłabym czasu, żeby tu przyjechać. Sylwia jest u Yuu, ja mam wolną chatę i mogłabym w spokoju popracować, ale nie. -Oburzona Anett skrzyżowała ręce, dodatkowo cicho prychając pod nosem.  
-No ja wiem, wiem, ale jakoś tak wyszło, że... 
-Że wylądowałeś nago w jej łóżku, tak domyślam się. -Brunetka przewróciła oczami, a w tym momencie weszła Rin. 
-Mam dobrze rozumieć, że ta góra pączków to dla mnie? -Zapytała patrząc po wokalistach.  
-No tak, były częścią planu, który ktoś zepsuł. -Warknęła Anett, patrząc spod przymrużonych powiek na Rukiego. 
-O ja... A ja narzekałam na brak kwiatów... -Kathy w tym momencie patrzyła przed siebie, nie będąc pewną, czy chce wiedzieć, co ta dwójka wymyśliła. 
-A tak w ogóle... -Zaczęła Anett, obejmując przyjaciółkę ramieniem. -Ty w ogóle wiesz na co się piszesz?  
-Ja się Ciebie nie czepiałam, jak zgodziłaś się wyjść za Kaczuche. -Katherine zdjęła z ramienia rękę Anett i podeszła do Takanoriego, lekko całując jego policzek. 
-Ale ja pytałam Reksia, nie Ciebie. -Anett westchnęła, kręcąc głową.  
-Raczej bym się zastanawiał, czy Kouyou wie na co się pisze, biorąc sobie taką wredną zołzę za żonę. -Stwierdził półżartem Takanori.  
-Skoro już po wszystkim, to może wytłumaczycie mi w końcu, o co chodzi z tym Reksiem? -Zapytała Kathy, wiedząc, że jak ta dwójka zacznie sobie dogryzać, mimo, że w żartach, to do wieczora nie skończą.  
-Aaa, to. No bo biega za tobą niczym kundelek, wiesz... Ruki, Ruks, Ruksio, Reksio... -Wyjaśniła Anett machając ręką i cicho chichocząc pod nosem.  
-Przynajmniej już nie glonojad. -Westchnęła Rin, kręcąc głową.  

         Yuu był już znudzony swoim uziemieniem przez gips, a to był dopiero początek. Wylegiwał się na kanapie przed telewizorem, a dzięki lekom, znów chociaż na chwilę zapominał o bólu. W dodatku biegająca wokół niego i na każde jego zawołanie, Sylwia. Jakoś nie czując potrzeby, by znów ją przeganiać, wstając o kulach, udał się do kuchni by się napić, no i musiał w końcu ruszyć swoje cztery litery.  
-Mogłeś powiedzieć, to bym Ci przyniosła. W końcu po to tu jestem. -Powiedziała Sylwia, widząc Yuu, który próbując utrzymać równowagę na jednej nodze, nalewał sobie wody do szklanki.  
-I tak będziesz musiała zanieść. -Aoi wzruszył lekko ramionami, po czym odwrócił się do niej przodem i zmęczony swoimi wyczynami, oparł się o blat.  
-Tak jak powiedziałam, przecież jestem tu by Ci usługiwać. -Warknęła Sylwia.  
-Trzeba było nie zadzierać z już wystarczająco wkurzoną An. Nie bez powodu jest na Ciebie zła, że nie uprzedziłaś jej o swoim przyjeździe.  
-Chciałam tylko zrobić jej niespodziankę. -Szatynka przechyliła lekko głowę, przyglądając się gitarzyście i zastanawiając się, do czego On zmierza.  
-Super, ale zrobiłaś to w najgorszym możliwym momencie. Posłuchaj, zazwyczaj po trasie mamy urlop, ale nie tym razem. W trakcie jednej z przerw zaczęliśmy pracować nad singlem, w sumie to z inicjatywy twojej siostry, która prawie wszystko z tym związane ma na swojej głowie. Ona się do tego nie przyzna, ale to wszystko powoli ją przerasta, wiesz, praca nad singlem, ślub, Kouyou, wywiady, sesje i mógłbym tak jeszcze wymieniać, ale uwierz mi, Anett naprawdę nie ma teraz czasu by pokazać Ci chociaż kawałek Tokyo. Wiedziałabyś o tym, gdybyś chociaż do niej zadzwoniła albo napisała, żeby pogadać. -Wyjaśnił Yuu, ale to nie było wszystko, co miał kobiecie do powiedzenia.  
-Osądzasz mnie? -Sylwia poczuła się lekko zbulwersowana jego słowami. 
-Nie, po prostu staram Ci się wytłumaczyć, dlaczego tu jesteś. Anett potrzebuje spokoju i mimo, że mógłbym po prostu kogoś zatrudnić, postanowiłem jej pomóc. Zrozum, że twoja siostra nie potrzebuje jeszcze dodatkowo martwić się o Ciebie, biegającą po obcym mieście, w obcym kraju. -Dodał gitarzysta to, co miał na myśli i powoli zebrał się do powrotu na kanapę. Sylwia chwyciła za szklankę z wodą, udając się za nim.  
-Nie potrzebuje niańki, naprawdę. -Sylwia postawiła szklankę na stoliku, po czym usiadła w fotelu. 
-Ty naprawdę niczego nie rozumiesz? Chodzi o to, żeby nie było Cię w domu, kiedy Anett pracuje, bo potrzebuje się skupić, a nie chce, żebyś szwendała się sama po mieście. Nie jestem twoją niańką, tylko raczej, ty moją. -Aoi miał powoli dość mówienia do Sylwii jak do ściany. Że też istnieje ktoś gorszy w tej kategorii od Anett.  
-Masz rację, przez osiem tygodni muszę Cię niańczyć. -Sylwii nadal nie podobał się ten pomysł, jednak coś chodziło jej po głowie, że może uda jej się coś wyciągnąć od Yuu na temat jej siostry, albo jakoś za jego pomocą ją wkurzyć.  
-No, na tyle mnie uziemili. Ale spokojnie, potem jakoś Ci to wynagrodzę. -Brunet westchnął, wiedząc, że ta znajomość po tych dwóch miesiącach tak po prostu się nie skończy.  
-A tak w ogóle, to jak to się stało? -Sylwia znów zaczęła się mu przyglądać.  
-Ktoś mnie napadł, jak wracałem do domu. Także nie wkurzaj się, że tu jesteś. -Stwierdził Yuu, z zadowoloną miną. Nie chciał wchodzić w szczegóły, dlaczego szedł sam, pijany, w środku nocy. Po prostu szatynka od samego początku nie wzbudzała jego zaufania, by się jej wygadać.  
 
Brunetka po powrocie ze studia, starała się wykorzystać brak obecności swojej siostry w mieszkaniu i zabrała się za pracę, ale nadal nic nie przychodziło jej do głowy, a terminy coraz bardziej ją goniły. W końcu przyszła pora, żeby odebrać Sylwię od Yuu i już była gotowa, miała właśnie chwycić za kluczyki do samochodu, gdy Kouyou wszedł do mieszkania. 
-Hej, pisałaś, że już nie dajesz rady, to jestem. -Rzucił gitarzysta, jakby z czegoś zadowolony. 
-Właśnie miałam jechać po Sylwię, a przy niej, to już na pewno się nie skupię. Nie mam zielonego pojęcia, jak do tego podejść, skoro chcecie tam trzecią gitarę i chyba potrzebuję odpoczynku. -Odpowiedziała Anett z wyraźnym niezadowoleniem na twarzy.  
-To może... Pojadę po nią, odstawię ją do mieszkania i pojedziemy do mnie? Będziesz miała jeszcze chwilę spokoju, a Sylwia może będzie tak zmęczona marudzeniem Yuu, że nawet nie zauważy, że nie wróciłaś na noc. -Zaproponował Kouyou. 
-Dobry pomysł, ale pojadę z tobą. Jakoś nie mam przekonania do zostawiania Cię z nią sam na sam. -Odpowiedziała Anett, w myślach przekonując samą siebie, że dłuższa przerwa dobrze jej zrobi.  
-No to chodźmy. -Rzucił Kouyou, czekając, aż Anett wyjdzie z mieszkania.  
    Drzwi otworzyła im Sylwia.  
-Yuu jest w sypialni, właśnie go tam odeskortowałam, bo nagle zachciało mu się spać. -Rzuciła szatynka, wpuszczając ich do środka. 
-Czyli się nie pozabijaliście, to dobrze. -Anett uśmiechnęła się wrednie w stronę siostry.  
-Po tych lekach przeciwbólowych się nie dziwię, że chce mu się spać. Zajrzę do niego. -Kouyou cicho westchnął, wyczuwając napiętą atmosferę, między siostrami. Kierując się w odpowiednim kierunku, przewrócił oczami, z nadzieją, że to się niedługo skończy.  
-Nie śpię. -Szepnął Yuu, gdy drzwi się otworzyły. Leżał na łóżku ze swoją konsolą, którą odłożył na bok, widząc Kouyou. 
-Masz teraz sporo czasu na granie, co? -Uruha cicho się zaśmiał podchodząc bliżej. 
-Sam byś chciał, co nie? Lepiej mów, co tam w studiu. -Yuu żart przyjaciela wcale nie rozbawił, w ogóle nie miał ochoty na żarty po prawie całym dniu z Sylwią. 
-No co ja mam Ci powiedzieć? Z powodu twojej nogi przesunęli terminy, Takanori się pośpieszył z zaręczynami, a Anett pewnie po powrocie do domu siedziała nad tą piosenką... Martwię się. -Kouyou usiadł obok przyjaciela.  
-Dobrze wie, że jej pomożemy. Ja jestem uziemiony w domu, mam sporo czasu, zresztą, ty chyba teraz też. -Aoi przyjrzał się dokładnie Kouyou.  
-Wiesz, że jest bardziej uparta od Akiry i skoro powiedziała, że zrobi to sama, to zrobi to sama. Ja jedynie mogę jej pomóc, dbając o jej odpoczynek. Martwię się, że ma za dużo na głowie, w końcu przyjazd Sylwii trochę namieszał.  
-Próbowałem jej to dzisiaj wytłumaczyć, ale nic z tego. Sam widzę, że An to zaczyna przerastać i też się martwię. -Wyjaśnił Aoi 
-Mam wrażenie, że problem jest inny, niż nam się wydaje. - Uruha lekko zmrużył powieki, patrząc w stronę drzwi. 
-Kyu, idziemy? -Zawołała Anett, nerwowo spoglądając na zegarek.  

         Temari wraz z Ikano oglądały film w pokoju przyjaciółki, jednak komedia, którą Ikano wybrała, była dla młodej brunetki strasznie nudna.  
-Co z tobą? -Zapytała szatynka, wyłączając film.  
-Nic, po prostu nie mam nastroju na durnowate filmy. -Odpowiedziała Temari. 
-Oho, czyli jednak. Uruha, czy Reita? -Ikano spojrzała na Temari swoim przeszywającym na wylot wzrokiem.  
-Akira... Coraz częściej traktuje mnie jak dziecko, albo się zachowuje, jakby był moim ojcem. -Brunetka cicho westchnęła, opierając się plecami o ścianę.  
-To go nie słuchaj, proste. Jest twoim facetem, nie ojcem. -Ikano przewróciła oczami, uważając problem przyjaciółki jako błahy.  
-Męczy mnie to, że coś się między nami psuje, ale nie mam pojęcia co. Akira stara się rozumieć i mnie wspierać, ale mam wrażenie, że nie jest z tego zadowolony. Nawet to, że jestem dzisiaj u Ciebie niezbyt mu się podoba... 
-Może jest zazdrosny? -Wtrąciła szatynka.  
-Nie, to coś innego. Coś z czego chyba nawet On nie zdaje sobie sprawy. Próbuję go zrozumieć, ale nawet nie mam z kim o tym pogadać.  
-Jestem ja, możesz też pogadać z Akumą z tego co wiem. 
-No właśnie o tym nie bardzo mogę. Wiesz, wolałabym nie rozmawiać o tym z jego byłą... 
-Chwila, co?! -Ikano zerwała się na równe nogi. -Że Akuma i Reita? Jaja sobie robisz? Przecież Oni do siebie nie pasują.  
-No właśnie... Oni bardziej do siebie pasują niż Akuma i Uruha, uwierz mi. W sumie ich związek to nawet tak naprawdę nie był związek, ale to... Skomplikowane. -Temari lekko się skrzywiła, nie chcąc wyjawiać więcej z sekretów. Oczywiście znała i rozumiała to, jak było naprawdę, ale wiedziała też, że Ikano nie potrafi utrzymać żadnej tajemnicy.  
-Może to właśnie o nią chodzi? Skoro byli razem, to może Akira nadal coś do niej czuje? -Zapytała Ikano, patrząc z dziwnym podejrzeniem na Temari, mrużąc przy tym powieki.  
-Ty sobie jaja robisz? Nie chodzi o nią, to byłoby zbyt proste... -Rzuciła Temari, żałując, że poruszyła ten temat przy Ikano. 

         Kiedy strażnik ją prowadził, bała się tego, kogo zobaczy po drugiej stronie. Patrząc na brunetkę, potrzebowała chwili by zebrać się z sobie i chwycić za słuchawkę. 
-Witaj Meggy. Naprawdę myślałaś, że się mnie tak po prostu pozbędziesz? -Kobieta delikatnie się uśmiechnęła, mrużąc przy tym powieki.  
-Czyli to jednak twoja sprawka. Od początku wiedziałam, że maczałaś w tym swoje palce. -Odpowiedziała szatynka z niezadowoloną miną. 
-Ja? Skądże... Przecież moich odcisków palców tam nie było. -Kobieta z dumą się uśmiechnęła.  
-Moich też nie. -Warknęła Meggy. 
-Ale to była twoja walizka... 
-Posłuchaj Kiyomi... Dobrze Ci radzę, żebyś skończyła. W końcu popełnisz błąd i tej machiny nie zatrzymasz, za to Oni zatrzymają Ciebie. Ja mogę spędzić w pierdlu kolejne kilka lat, mam to już gdzieś, ale prawda jest taka, że Kouyou tak naprawdę nic Ci nie zrobił. -Na te słowa mina brunetki się zmieniła. Kiyomi w tym momencie wyglądała na niezadowoloną z tego, co usłyszała.  
-Posłuchaj mnie ty mała kurwo... Kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt lat, jestem w stanie o to zadbać. Miałaś jedno zadanie, które spieprzyłaś, ale pociesza mnie wspomnienie twojej miny, kiedy łykałaś każde kłamstwo na jego temat. Teraz nie masz już odwrotu, teraz nie tylko Oni Cię pilnują, ale również ja i niech Ci nawet nie przyjdzie do głowy, by spróbować stąd uciec... 

         Następnego ranka, Anett po raz pierwszy od dawna poczuła się wyspana, ale nadal nie miała ochoty opuszczać łóżka. Zmuszona do tego została, kiedy zorientowała się, że gitarzysty nie ma u jej boku. Szybko poszła do łazienki, by przywrócić się do życia, a później podążyła do kuchni, gdzie zastała Kouyou.  
-Wyspana? -Zapytał, unosząc lekko brew ku górze. 
-Nawet, chociaż znowu jakoś tak nagle zimno mi się zrobiło. -Odpowiedziała wokalistka, podchodząc do niego od tyłu i obejmując go, wtuliła się w jego plecy.  
-Mam dzisiaj wywiad, a jeszcze muszę się przygotować... 
-Nic wczoraj nie mówiłeś. -Anett momentalnie się od niego odsunęła.  
-Gdybym Ci wczoraj powiedział, to wróciłabyś do siebie. -Kouyou uśmiechnął się do niej.  
-No tak i twój plan dobierania się do mnie by nie wypalił, racja. -Wokalistka pokiwała lekko głową, wzdychając do tego z rezygnacją. -Ale mogłeś mnie obudzić.  
-Tak słodko spałaś, to stwierdziłem, że trochę więcej snu Ci nie zaszkodzi. 
-Taa, chociaż przez ostatnie trzy godziny ciągle się budziłam. -Mruknęła An pod nosem, siadając przy stole.  
-Wiem, bo się wierciłaś. A co do kradnięcia kołdry... 
-Kołdra jest moja. -Wypowiedź Kouyou została szybko przerwana przez Anett, której wzrok w tym czasie utknął na ekranie jej telefonu. -O cholera.  
-Coś się stało? -Uruha natychmiast odłożył przygotowywanie śniadania na bok i usiadł naprzeciw niej. 
-Meggy jest w areszcie. Ayuko sama nie wie, ile i co dokładnie, ale w Stanach w walizce Meggy znaleźli narkotyki. -Powiedziała Anett, cały czas analizując wiadomość od asystentki.  
-Ale z Japonii wyleciała bez problemu. -Stwierdził gitarzysta. -Myślisz o tej samej osobie co ja, prawda? -Dodał po chwili.  
-To musiała być sprawka Kiyomi, w końcu nie wykonała jej polecenia. -Wokalistka odłożyła telefon na stole, kręcąc głową z rezygnacją.  
-To oznacza, że Kiyomi wróciła do gry... Ona naprawdę nie odpuści i boję się, co wymyśli dalej... 

__________
A no witam i o zdrówko pytam! Musicie mi wybaczyć, że rozdziały ostatnio są trochę rzadko, ale wena robi sobie ze mnie jakieś żarty, a i wzięłam sobie trochę za dużo na głowę ostatnio i jakoś tak mi czasu brakuję. Oczywiście obiecuję poprawę, ale nie wiem co z tego wyjdzie :3

24 gru 2022

Rozdział 62

Wesołych Świąt! Myśleliście, że sobie odpuszczę? No, jednak nie, ale mój większy prezent dla was pojawi się 1go Stycznia. Jako, że trochę czas mnie goni, nie będę się już więcej rozpisywać, trzymajcie się ciepło i...
Miłego Czytania :3

Rozdział 62: 

         -Kręci Cię to, przecież widzę. -Sylwia cicho się zaśmiała, nie mając pojęcia, że Anett właśnie stanęła za nią ze skrzyżowanymi rękoma.  
Nienawidziła angielskiego, ale chociaż raz znajomość tego języka naprawdę się jej przydała, bo zdołała zrozumieć wszystko z rozmowy Sylwii i Kouyou. Po raz kolejny wyprowadzona z równowagi, w końcu ułożyła dłoń na ramieniu siostry, odsuwając ją, od swojego narzeczonego.  
-To o to Ci chodzi. Wiedziałam, żeby Ci nie wierzyć. -Warknęła Anett, patrząc na siostrę, jakby ze wściekłości miała się zaraz na nią rzucić.  
-Aneta, na żartach się nie znasz? -Sylwia nie ukazywała ani krzty pokory, a wręcz unosiła się dumą. 
-Posłuchaj ty mnie... -Anett w tym momencie poruszyła nozdrzami, co dało Kouyou do zrozumienia, że naprawdę jest wściekła. -Jeżeli nie masz zamiaru wyjeżdżać, to się chociaż zachowuj i trzymaj łapy z dala od mojego faceta. Masz pecha, bo wszystko widziałam i słyszałam, więc nie próbuj się tłumaczyć, że to Kyu zaczął. A teraz zniknij mi z oczy, a najlepiej, to wymyśl coś ze sobą, żeby nie wchodzić mi w drogę przez te trzy miesiące. -Nie zawahała się ani przez chwilę, ukazując starszej, że wcale nie żartuje, ani tym bardziej, nie ma ochoty na żarty. Sylwia w odpowiedzi jedynie przewróciła oczami i opuściła kuchnie.  
-Czyli naprawdę się wczoraj pokłóciłyście? -Kouyou podszedł do Anett, delikatnie ją obejmując. 
-Nie wspominaj mi o niej na razie. Nie wiem jak to się skończy, ale ja tych trzech miesięcy nie wytrzymam. Zmusić jej do wyjazdu też nie mogę, a z mieszkania jej nie wyrzucę. Na razie nie mam pomysłu co z nią zrobić, ale jak dalej tak pójdzie, to zwariuje. -Brunetka zamknęła na chwilę oczy, ciężko wzdychając. Zmęczona tą sytuacją, choć to dopiero początek, postanowiła pomyśleć o tym na spokojnie trochę później.  

        Przez sprawę z gitarzystą, musiał odwołać swoje plany na ten dzień. Bo przecież jak wytłumaczy, że musi być w studiu, skoro dostał wolne od niej samej? Ah, jakież to zabawne, żeby jego dziewczyna, nawet nie będąc jego asystentką, normowała jego czas pracy, no bez jaj! Dobra, miał zająć się czymś innym, bo cierpliwość powoli mu się kończyła, ale skoro sprawa tak wyglądała, musiał dać sobie trochę więcej czasu.  
Takanori podszedł z niezadowoloną miną na twarzy do lidera, czekającego na niego na szpitalnym korytarzu. 
-Cześć. I co z nim? -Rzucił wokalista, siadając obok Kaia.  
-Nic poważniejszego, ale nadal się nie wybudził. Dobrze, że menadżer ma zapasowe klucze. -Yutaka oparł głowę o ścianę, zamykając oczy. -Jaki On jest głupi.  
-Że Yuu? To jego napadli. -Skomentował Takanori, unosząc brew. 
-Taa, ale wiesz... Szedł sam, w środku nocy przez miasto, w dodatku pijany bardziej niż Kouyou w swojej szczytowej formie. Jeszcze ta złamana noga, noo... -Kai musiał już wstać z tych nerwów. Nie dość, że całą noc nie spał przez Echiko, to jeszcze menadżer kazał mu siedzieć w tym szpitalu, aż Aoi się nie obudzi.  
-Sam wiesz, miłość nie wybiera. Tęskni za Tsune, ale w jednym jest racja, ostatnio przesadza. Ja naprawdę go rozumiem, ale Tsune zerwała kontakt ze wszystkimi, nie tylko z nim. -Takanori skrzyżował ręce i wyprostował nogi, patrząc na lidera. Kai natomiast widząc pielęgniarkę, wchodzącą wraz z lekarzem do sali, w której leżał Aoi, odetchnął jakby z ulgą. 
-Chyba w końcu się wybudził. -Powiedział, cały czas patrząc na zamknięte już drzwi. 

         Anett po załatwianiu spraw związanych ze ślubem, nie miała ochoty wracać jeszcze do mieszkania. Postanowiła późnym popołudniem spotkać się z dziewczynami w ich kawiarni, a nawet Ayuko udało się wyrwać, kiedy tylko Yutaka wrócił do domu ze szpitala. Razem z Katherine i Ayuko, zgodnie stwierdziły, że zaproszenie Takemi nie będzie złym pomysłem, ale jakoś od informacji, że kobieta postanowiła zostać w Tokyo już na stałe, Anett czuła się jakoś niekomfortowo. Wiedziała, że to przez nieudany związek Takemi z jej “przyjaciółką” Gabrielą, się tak czuła, ale nic nie mogła za to, że One się rozstały.  
-… No i mówię wam, jak tylko Takanori jest u mnie, to gdzie się nie obrócę, znajduje pączki. Jeszcze trochę i przytyje. -Wyżaliła się Kathy, mówiąc o ostatnim, dziwnym zachowaniu wokalisty. 
-Może po prostu daje Ci do zrozumienia, że będzie Cię kochał, nawet jak przytyjesz? -Anett usilnie starała się nie uciekać wzrokiem w bok, by czerwonowłosa nie pomyślała, że Ona o czymś wie.  
-Ta, przytyję, zbrzydnę i mnie kopnie w tyłek. Na facetach się nie znasz? -Kathy upiła łyk swojej kawy. -To przytyjesz, zbrzydniesz i będziesz sama z gromadką kotów. -Wokalistka cicho się zaśmiała, a przyjaciółka rzuciła tylko groźnym spojrzeniem w jej stronę. 
-Żeby to Ciebie kaczuszka nie kopnęła w cztery litery, jak przytyjesz. -Na koniec Rin na ułamek sekundy wytknęła język w stronę brunetki.  
Jeszcze przez chwilę, obie nawzajem sobie dogryzały, a Takemi siedziała, patrząc na nie jakoś dziwnie.  
-Jakim cudem wy jeszcze się nie bijecie? -Zapytała. 
-Przyjaźnią się od lat, a u nich to normalne. -Odpowiedziała jej Hitomi.  
-An i Rin są jak siostry, muszą, ale to muszą rzucić sobie jakimiś wrednymi tekstami chociaż raz w tygodniu, bo za nudno by było. -Dodała Ayuko, kręcąc głową. 
-My tu jesteśmy. -Mruknęła z oburzeniem An.  
-Wiemy, ale jesteście tak zajęte licytacją, który, którą pierwszy zostawi, że nie chciałyśmy wam przeszkadzać. -Ayuko uśmiechnęła się szeroko. -Ale do poważniejszych spraw. Yuu się obudził i za kilka dni go wypuszczą. Problemem jest ta jego nieszczęsna noga. Przez gips jest uziemiony na kilka tygodni.  
-To może opóźnić pracę, o urlopach nie wspomnę. -Anett zamyśliła się na chwilę.  
-Ale trzeba znaleźć kogoś, kto się nim zajmie przez ten czas. Przecież żadne z nas nie będzie go niańczyć przez kilka tygodni. -Ayuko przyłożyła palce do swoich skroni, ale wokalistkę w tym momencie wręcz olśniło. 
 -Mam kogoś idealnego do tej pracy. -Powiedziała, uśmiechając się złowieszczo. 
-Kogo? -Zapytała Hitomi z przerażeniem w oczach. 
-A mam w mieszkaniu pewnego szkodnika, który ma mi przeszkadzać przez trzy miesiące. Bardzo chętnie bym się jej pozbyła, chociaż na kilka godzin dziennie.  
-Mówisz o Sylwii? -Rin spojrzała na Anett, jakby ta zwariowała.  
-Dokładnie o niej. Wiecie co dziś z rana wymyśliła? Zaczęła się dobierać do Kouyou. Myślałam, że mnie krew zaleje.  
-To rzeczywiście szkodnik Ci się trafił. -Skomentowała Hitomi, cicho chichocząc pod nosem, jednak Ayuko szybko podarowała jej lekkiego kopniaka w kostkę, by ta się uspokoiła.  
-Teraz jak już wiem, dlaczego tu przyleciała, musze znaleźć jej zajęcie, by nie miała czasu na kombinowanie i obmyślanie sam ten na górze wie czego. A Yuu, przynajmniej na kilka tygodni zajmie ją na całe dnie. -Anett uśmiechnęła się chytrze w stronę przyjaciółki, a później spojrzała na pozostałe kobiety siedzące przy stoliku, a w jej głowie ruszyła istna maszyneria złowieszczych pomysłów.  

         Wokalistka postanowiła jednak obmyślić swój plan co do najdrobniejszych szczegółów zanim się z kimś nim podzieli. Po powrocie do mieszkania zastała ją cisza i niesamowity spokój. Nawet pomyślała, że może Sylwia postanowiła jednak wrócić do Polski, tyle, że to byłoby zbyt piękne. Kiedy zajrzała do pokoju, Sylwia siedziała na łóżku czytając książkę. Jak tylko drzwi się otworzyły, starsza przeniosła wzrok na siostrę. 
-Długo Cię nie było. -Skomentowała szatynka. 
-Widziałam się jeszcze z przyjaciółkami, zresztą, to nie twoja sprawa... 
-Aneta. -Sylwia weszła jej w słowo. -Mogłabyś nie traktować mnie jak wroga? 
-Co? -Anett miała wrażenie, że się przesłyszała. -Po tej akcji z rana powinnaś się cieszyć, że nie kazałam Ci się spakować i wynieść. Tak w ogóle to znalazłam Ci już zajęcie na najbliższe kilka tygodni, może jak się czymś zajmiesz, to głupie pomysły wylecą Ci z głowy. -Brunetka dokładnie obserwowała oburzenie goszczące na twarzy siostry. 
-Niby co takiego? -Sylwii nie drażniło to, co Anett powiedziała, ale jej ton, a szczególnie postawa. „Wielka, sławna wokalistka się znalazła” pomyślała, starając się nie dać siostrze po sobie poznać, że nie podoba jej się jakikolwiek pomysł.  
-Nasz drugi gitarzysta niestety, ale złamał nogę i ktoś mu będzie musiał pomagać. Nie musisz dziękować, chyba, że chcesz, żebym wszystkim powiedziała o twoim wielkim, zajebistym pomyśle. No właśnie, tak myślałam. -Wokalistka z satysfakcją wymalowaną na twarzy odwróciła się i wyszła z pokoju. Resztę wieczoru spędziła w sypialni, znów z laptopem i telefonem przy swoim boku. Pisząc z Kouyou wyjaśniła mu swój plan, chociaż gitarzysta nie był zbyt przekonany, czy wysyłanie Sylwii do Yuu to dobry pomysł i miał do tego różne powody.  
        Następnego dnia, w godzinach bardziej południowych, Anett i Kouyou pojechali odwiedzić Yuu i wprowadzić go w plan wokalistki.  
-Wy nie macie już co robić? -Zapytał Aoi na przywitanie, rzucając na ową dwójkę znudzonym spojrzeniem.  
-Uprzedzałem Cię przecież, że przyjedziemy. -Kouyou podchodząc bliżej, delikatnie klepnął gips na nodze przyjaciela, a Aoi lekko się skrzywił.  
-Mógłbyś? Mimo leków nadal boli. -Rzucił Yuu. 
-A właśnie, jak już o tym wspomniałeś, to z tego co kojarzę to jutro wychodzisz, co nie? -Anett nagle się uśmiechnęła, tyle, że jakoś tak dziwnie, a w jej oku pojawił się jakiś złowrogi błysk.  
-Jak wszystko będzie dobrze, to tak... A ty młoda, co kombinujesz? -Aoi zmrużył powieki, przyglądając się dziwnie zadowolonej na tą wieść, wokalistce.  
-Nic, po prostu będę miała do Ciebie dwie malutkie prośby. -Anett uśmiechnęła się szerzej.  
-Słucham. -Rzucił Yuu. Znał Anett już na tyle dobrze, że wiedział z góry, że to nie może się dobrze dla niego skończyć.  
-Wiem, że gips wiele utrudnia i będziesz potrzebował pomocy, dlatego tak sobie pomyślałam, że podeśle Ci Sylwię, tak na kilka godzin dziennie, żeby się nie nudziła, a ja nie musiała ciągle jej oglądać... -Anett mówić to, zaczęła oglądać swoje paznokcie.  
-W czym jest haczyk? -Aoi nagle jej przerwał, ponownie mrużąc powieki. 
-Haczyk jest w tym, że Sylwia przyleciała tutaj, żeby znaleźć na mnie coś, co skutecznie zatruje mi życie, w tym przypadku jak wszyscy wiemy, nie tylko mi. Wiem, że będzie Cię wypytywać, dlatego nie możesz jej powiedzieć o niczym, co się działo, od kiedy tutaj przyleciałam. Nie możesz jej powiedzieć o nas, o Akirze, o Kouyou, a nawet o Miko. -Wyjaśniła wokalistka.  
-Rozumiem, nic czym mogłaby nam zaszkodzić. -Dodał Yuu, lekko kiwając głową.  
-Dokładnie tak. Sam rozumiesz, że jak wiele rzeczy by się wydało, moglibyśmy się pożegnać z karierą. -Dodał Kouyou, na koniec cicho wzdychając.  
-Nie powiem, da się zrobić, ale jak to mówią, nie ma nic za darmo. -Aoi lekko, lecz złośliwie się uśmiechnął. Oczywiście jego ostatnie słowa były żartem, jednak nie miał pojęcia o tym, jak Sylwia działała Anett na nerwy. 
-Załatwiłam Ci niańkę, praktycznie za darmo, bo milczenie to nie jest duża cena. Niby czego jeszcze chcesz? -Poirytowana Anett uniosła brew.  
-Żartowałem, spokojnie. Coś ty taka drażliwa?  
-Jakby twój brat przystawiał się do twojej narzeczonej, też byłbyś drażliwy. -Rzuciła Anett.  
-Rozumiem, teraz już doskonale wszystko rozumiem. W tej sytuacji zajmowanie czasu twojej siostrze to będzie czysta przyjemność, ale nie gwarantuje, że nie zrobię z jej życia piekła. -Yuu w tym momencie rozgryzł plan Anett wobec jej starszej siostry, naprawdę, nie musiała już nic więcej mówić. 
-I właśnie o to chodzi... 

         Katherine nikogo tego dnia się nie spodziewała ani z nikim nie była umówiona, a i tak rozproszył ją nagły dźwięk dzwonka do drzwi. Kiedy tym niezapowiedzianym gościem okazał się być Takanori, stała przez chwilę zaskoczona przy otwartych drzwiach. 
-Nic nie mówiłeś, że przyjdziesz. -Czerwonowłosa patrzyła na wchodzącego wokalistę, dopóki ten nie ucałował jej policzka na przywitanie.  
-Jakoś nie umiem wysiedzieć w domu. Pomyślałem, że Ci pomogę z tą papierologią. -Takanori delikatnie się uśmiechnął.  
-Poradzę sobie sama, spokojnie, a ty powinieneś odpoczywać. Wiem, jutro jest to ważne spotkanie i... 
-I menadżer nie zostawi na mnie suchej nitki. Widziałem już wyniki badań i nie wygląda to za dobrze. -Takanori przerwał kobiecie, udając się do salonu. Rin szybko zamknęła drzwi i podążyła za nim. 
-Ale o czym tym mówisz? -Zapytała, zaraz stając naprzeciw niego.  
-Trasa okazała się być zbyt intensywna i prawdopodobnie stracę głos szybciej niż podejrzewałem. Dlatego nie potrafię wysiedzieć w domu, nie chcę zostawiać zespołu, nie wiem co będzie dalej...  
-Takanori... -Wtrąciła Rin, przerywając mu. Powoli ujęła jego dłonie, patrząc mu w oczy. -Nikt Ci nie każe zostawiać zespołu i to właśnie dlatego powinieneś odpoczywać. Niestety, ale każdy słyszy co się dzieje i niestety, ale fani też. Dodatkowo, wydaje mi się, że twoje odejście wiązałoby się z końcem zespołu. Jakby nie patrzeć to Ayuko i Yutaka mają dziecko, An i Kouyou planują ślub, o dziecku nie wspominając, a my... A my to akurat nic nie planujemy. -Nagle czerwonowłosa odwróciła głowę w bok, odsuwając się od niego. 
-To, że ty nie planujesz, nie znaczy, że ja o tym nie myślę. -Ruki znów się uśmiechnął. 
-Ale wiesz, że ja patrzę na to inaczej niż An. Ona zawsze chciała być z kimś, kto będzie ją kochał, założyć rodzinę, mieć dzieci, a ja jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Zawsze chciałam coś osiągnąć, a skończyłam jako asystentka mojej przyjaciółki. W ogóle ostatnio czuje się, jakbym żyła w cieniu jej problemów. -Katherine nagle, jakby zrezygnowana usiadła na kanapie, cicho wzdychając. Takanori potrzebował kilku sekund, żeby przetrawić to, co właśnie powiedziała. 
-Kochanie, ale przecież tak nie jest. -Zaraz usiadł obok niej, ujmując jej dłonie. -To Ayuko Cię znalazła i chciała, żeby z An pracował ktoś, kto ją zna. Jesteś jej asystentką, ale nie biegasz za nią niczym cień, tylko pilnujesz jej grafiku i dokumentów, nic więcej. Przyjaźnicie się, więc wiadomo, że spędzacie ze sobą czas poza pracą i rozmawiacie o różnych rzeczach, o swoich sprawach, w tym problemach, to jest zrozumiałe. Nikt nie każe Ci żyć pod jej dyktando. -Takanori lekko przechylił głowę w bok, przyglądając się Rin. -Ale chyba wiem o co Ci chodzi. -Dodał po chwili.  
-Chodzi o to, że to Ona jest tą wielką wokalistką, która ujarzmiła serce Uruhy i wszędzie jest o niej pełno, a ja utknęłam. -Kathy przewróciła oczami.  
-Właśnie patrzę na osobę, przez którą zwariowałem z miłości i nie chciałbym, żeby wszyscy o niej mówili tak, jak o An. Pamiętam spotkania z fanami i tą masę ludzi, podchodzących krytycznie do Akumy, tylko dlatego, że jest z Uruhą. A jeżeli chcesz się wybić, nikt Ci tego nie zabrania, ale pamiętaj, że jak fani dowiedzą się, że jesteś ze mną, wcale nie będzie łatwiej. -Nagle Takanori wstał, nadal trzymając dłoń czerwonowłosej. -No i wiem, że tak naprawdę nie o to Ci chodzi, mnie nie oszukasz. Chodź, coś Ci pokaże... 

         Po wizycie w szpitalu, pojechali do domu gitarzysty, gdzie Anett mogła w końcu odpocząć od problemów z siostrą.  
-Dalej nie rozumiem, dlaczego wpuszczasz ją w paszczę lwa. -Powiedział Kouyou, podchodząc do sofy i siadając obok Anett. odkładając kubki z herbatą na stoliku.  
-Z tym piekłem z życia chodzi o to, żeby Yuu był straszną marudą i trochę ją po przeganiał, nic strasznego. Jak będzie zmęczona jego wymysłami, to nie będzie się mnie czepiać o byle co, a szczególnie o czas spędzony z tobą i o to, co robimy. -Anett wzruszyła ramionami. 
-Ty jej naprawdę nienawidzisz. -Stwierdził gitarzysta, spoglądając na narzeczoną z lekkim niepokojem w oczach.  
-Sylwia zawsze uważała się za tą lepszą, aż w końcu przegięła. Teraz próbuje wrócić na swoją pozycję, jednak na marne i wydaje jej się, że jedynym wyjściem jest zniszczenie mnie. Tęskniłam za nią przez te kilka lat, myślałam nawet, że jej w końcu odpuszczę, skoro przyleciała, ale kiedy stała tak blisko Ciebie, zrozumiałam... Przeszkadza jej to, że ja coś osiągnęłam. -Wyjaśniła Anett, po czym powoli wzięła kubek z herbatą. Oparła się wygodnie i upiła łyk.  
-Wiem, że wyjechała i tak dalej, ale nigdy nie mówiłaś, że tęskniłaś. Zawsze unikałaś tego tematu jak pająków. -Uruha delikatnie objął ją ramieniem.  
-Bo nienawidzę jej za to co zrobiła, właśnie dlatego. Od kiedy wyjechała, jej temat traktowałam jak temat tabu, nie chciałam o niej słuchać, nie chciałam wiedzieć co się u niej dzieje. Fakt, będąc w Polsce zajmowałam się Fabianem, ale to babcia zawsze go przyprowadzała i odbierała, rzadko ją widywałam, aż w końcu przyleciała tutaj.  Ona mnie po prostu drażni, a teraz tym bardziej. -Wokalistka wyglądała na podminowaną i najchętniej zakończyłaby już ten temat, ale wiedziała, że przy Kouyou to nie będzie takie łatwe. 
-Wydaje mi się, że powinnyście... 
-Pogadać? Rozmawiałyśmy, zapewniała mnie, że przyleciała, ponieważ chce spędzić ze mną trochę czasu, dogadać się, a na następny dzień dobierała się do Ciebie! Jeżeli chcesz drążyć ten temat dalej, to proszę, ale beze mnie. -W tym momencie brunetka wstała.  
-Anett, przecież wiem, że nie chcesz tam wracać. -Kouyou objął ją i delikatnie, tak by nie wylała herbaty, usadził kobietę na swoich kolanach.  
-No nie chcę, ale Sylwia ukręci mi łeb, jak wrócę po dwudziestej. -Anett odłożyła kubek z herbatą i objęła gitarzystę w szyi.  
-Do dwudziestej mamy jeszcze sporo czasu, a z tego co wiem, Temari szybko dzisiaj nie wróci. -Kouyou zmrużył lekko powieki.  
-Rozumiem, że chodzi Ci o jeden z naszych planów. -Anett lekko przechyliła głowę w bok.  
-Tak, mam czasami wrażenie, jakbyś czytała mi w myślach. -Uruha się zaśmiał, obejmując ją mocniej. 
-Nie, to po prostu było do przewidzenia, kochanie. Ostatnio jakoś chodzi Ci tylko o jedno. -Brunetka udała zamyśloną, ale nagle poczuła wargi gitarzysty na swojej szyi. -Kyu... 
-A ty mogłabyś na chwilę przestać myśleć i skupić się na czymś przyjemniejszym. -Kouyou wcale nie zamierzał przestawać. Nadal obdarowywał pocałunkami szyję narzeczonej.  
-Może i masz rację, ale... 
-Ale? -Kouyou nagle przestał i podnosząc głowę, spojrzał jej w oczy.  
-Ale może poczekajmy z tym? Chociaż, aż sytuacja z Sylwią się uspokoi. -Anett uciekła wzrokiem w bok, cicho wzdychając. -Ja wiem, mamy plany... 
-Właśnie, plany, a ja nie chcę, żebyś przejmowała się siostrą. -Kouyou jej przerwał. Lekko ujął jej podbródek między palcami, kierując jej twarz w jego stronę. -Rozumiem, nie masz ochoty, ale naprawdę chcesz rezygnować na dłużej z jej powodu?  
-To nie tak. -Anett powoli wstała, uwalniając się zarazem z objęcia gitarzysty. -Mam wrażenie, że mam za dużo na głowie i myślenie o dziecku jakoś mi nie pomaga. Może przeczekajmy te zaręczyny Rukiego, sprawę z Sylwią, aż to wszystko się uspokoi.  
-Chcesz czekać do jej wyjazdu? -Kouyou uniósł brew, cały czas na nią patrząc.  
-Nie, ale chociaż do momentu, aż zajmie się sobą i przestanie mnie kontrolować na każdym kroku. -W tym momencie odezwał się dzwonek telefonu wokalistki. -Już dzwoni, gdzie jestem, świetnie. -Warknęła brunetka, z Uruha sięgnął po jej telefon, który wcześniej zostawiła na stoliku.  
-Jesteś jasnowidzem, czy jak? Bo masz rację, Sylwia dzwoni.  
-Nie odbieraj, ale właśnie o tym mówię. Zadzwoni raz i jak nie odbiorę, będzie dzwonić co chwilę, bo musi wiedzieć, gdzie jestem, z kim i co robię. Lepiej będzie, jak już wrócę. -Zrezygnowana Anett odebrała od Kouyou swój telefon, odrzucając połączenie.  
-Odwiozę Cię. -Zaproponował brunet, od razu wstając. 
-Wiesz co? Lepiej będzie, jak się przejdę, muszę to sobie wszystko poukładać.  

 

10 gru 2022

Rozdział 61

A no witam i o zdrówko pytam! 
Trochę minęło od ostatniego rozdziału tutaj, co? No ja wiem, ale jak zauważyliście, to nie był  zmarnowany czas, bo zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany nastały na blogu i aż nie mogłam się doczekać, aż dodam ten rozdział. Także nie przedłużając...
Miłego czytania :3

Rozdział 61: 
 
          Obie kobiety weszły do mieszkania. Całą drogę milczały, chociaż wokalistka czuła, że zaraz wybuchnie.  
-Co ty sobie myślisz?! -Tak, właśnie nie wytrzymała. Po zamknięciu drzwi krzyknęła, podchodząc do szatynki. -Co ty tu robisz i jak długo chcesz tu zostać?! 
-Spokojnie, Aneta. Chciałam spędzić z tobą trochę czasu i pomyślałam, że trzy miesiące razem dobrze nam zrobią... 
-Trzy miesiące?!! Czyś ty zwariowała? Co z Fabianem? Co z pracą? -Wokalistka patrzyła z wściekłością na kobietę, która, jak gdyby nigdy nic się uśmiechała. 
-Fabian został z babcią, a o moją pracę się nie martw, odłożyłam dość sporo, by móc sobie pozwolić na bezpłatny urlop. Nie cieszysz się, że spędzisz trochę czasu z siostrą? -Ten spokojny głos starszej dodatkowo działał na nerwy już wzburzonej gniewem Anett. 
-Sylwia, po tym wszystkim, po tym jak wyjechałaś za granicę, po tym jak zerwałaś kontakt, po tym jak wróciłaś i sama nie wiem w co grałaś, myślisz, że przylecisz sobie do Japonii i wszystko będzie w porządku? To mi się najbardziej po psychice oberwało. To ja musiałam wysłuchiwać, tłumaczyć, pocieszać... Mogłaś chociaż uprzedzić. Teraz zamiast jechać z chłopakami na imprezę, upić się i pewnie wylądować z moim facetem w łóżku, muszę niańczyć Ciebie i to przez trzy miesiące. Tobie naprawdę pod czachą coś nie trybi. -Anett pokręciła załamana głową i podeszła do łazienki po płyn do demakijażu i waciki, ponieważ gdy tylko zobaczyła Sylwie, od razu złapała ją za rękę i wyprowadziła z hali, jadąc od razu, w makijażu do domu. Nawet się nie przebrała.  
-Przecież Ci nie bronię, chociaż z tym ostatnim, to ja nie wiem czy to dobry pomysł. -Sylwia odstawiła swoja ogromną walizkę na bok i rozsiadła się wygodnie na kanapie.  
-To nie twoja sprawa, co i kiedy, a szczególnie gdzie z Kyu robimy. Napomnę jakby co, że to jego mieszkanie i ma klucze. Teraz idę pod prysznic i może uda mi się jakoś chłopaków ubłagać, żeby mi wybaczyli, że mnie nie będzie. -Mówiąc to, Anett nerwowo zmywała makijaż. Nagle drzwi do mieszkania się otworzyły, a do środka wszedł Kouyou.  
-Nie, nie wybaczymy Ci, to też twoje święto, więc się pośpiesz. -Powiedział, podchodząc do Anett od tyłu. Nigdy wcześniej nie widział jej siostry, a na spotkaniu nie miał nawet okazji się przyjrzeć. Dopiero teraz zauważył to podobieństwo sióstr. Poza widoczną różnicą wieku, kształtami twarzy i obecnie kolorami włosów, były niemalże identyczne. Te same oczy, nosy, usta, czy nawet kształty ciała, co mógł zauważyć, gdy starsza wstała na jego widok.  
-Ja jej nie zatrzymuje, może iść. To Ona się upiera, że musi mnie niańczyć. -Sylwia uśmiechnęła się do Kouyou, jednak w jakiś taki dziwny sposób. Jakby chciała pokazać swoją wyższość nad młodszą siostrą, że to od niej zależy, co, z kim i gdzie Anett będzie robiła.  
-Trochę się nie dziwię, nie znasz nawet Japońskiego, więc możesz mieć problem z dogadaniem się. - Mina Sylwii, słysząca jak Kouyou, mimo, że kalecząco, ale mówił po polsku, była niesamowita. Szatynka nagle pobladła, a jej szczęka opadła z wrażenia. 
-Przynajmniej przy tobie nie będę musiała się męczyć z Angielskim. -Skomentowała, a uśmiech wrócił na jej twarz.  
-No ja nie wiem. -Anett wrednie się uśmiechnęła w kierunku siostry. -Wybaczcie, ale naprawdę muszę odwiedzić prysznic, albo nawet wannę. A i Kouyou, dałbyś mi czas? Muszę się przecież ogarnąć, tak dwie godziny?  
-Dobra, powiem reszcie, że się spóźnimy i przyjadę po Ciebie później. -Kouyou ucałował policzek Anett i wyszedł z mieszkania.  
-Widzę, że nieźle owinęłaś go sobie wokół palca. -Skomentowała Sylwia po wyjściu gitarzysty.  
-To nie twoja... zasrana... sprawa. -Warknęła Anett, udając się do łazienki. 
 
 
        Dwie godziny później Anett i Kouyou dołączyli do bawiącej się już w najlepsze reszty ekipy. Pozostali, pamiętając nadal tą dziwną akcję po koncercie, od razu zauważyli, że Anett nie była w wyraźnym nastroju do zabawy.  
-Hej. Co to było? Zwiałaś, jakby się paliło. -Zapytała Ayuko, kiedy tylko wokalistka usiadła przy stoliku.  
-Pytanie powinno brzmieć, kto to był. -Akira się zaśmiał. -Bo miałaś minę, jakbyś zobaczyła ducha.  
-Ktoś gorszy. Mój największy koszmar się spełnił i moja kochana siostra zjawiła się w Japonii. -Anett odetchnęła jakby z ulgą, mając nadzieję, że na chwilę będzie mogła zapomnieć o tym tycim problemie. -Tak to mnie unika jak tylko może, a nagle pojawia się tutaj, jak gdyby nigdy nic. 
-Nie przejmuj się. Damy sobie z nią radę. -Powiedział Kouyou, stawiając przed nią drinka i siadając obok.  
-Kochanie, wybacz, ale to nie ty będziesz z nią mieszkał przez trzy miesiące. Ba! Jak tylko bliżej ją poznasz, to sam zaczniesz unikać jej jak ognia. A ja bym chciała tylko wiedzieć, czego Ona tak naprawdę ode mnie chce. -Brunetka szybko upiła łyk alkoholu, zamykając na chwilę oczy. -Ale dobra, nie rozmawiajmy o tym teraz.  
-W sensie, że... 
-Że mamy się bawić, co nie? -Anett uniosła brew, przerywając Akirze.  
-Tsa. -Mruknął z opartą o rękę głową i patrzący całkowicie gdzieś indziej Yuu.  
-Aoi, Ciebie to też dotyczy. -Rzucił szybko Takanori, ściągając na siebie gniewny wzrok gitarzysty.  
-Ruki, zszedłbyś ze mnie w końcu, co? -Atmosfera przy stoliku nagle się zmieniła. Wszyscy doskonale byli świadomi tego, o co chodzi, a raczej o kogo.  
-Chodziło mi tylko o to, że... 
-Doskonale wiem o co Ci chodziło. -Warknął Aoi, gwałtownie wstając. -Idę zapalić. -Rzucił, odchodząc od stolika, a reszta dopiero po kilku sekundach za nim spojrzała. 
-Ciekawe, ile mu to zajmie. -Ayuko przewróciła jedynie oczami, ale nagle szeroko się uśmiechnęła, przypominając sobie, że to jej pierwszy wieczór bez dziecka.  
-Kochanie, zaczynam się Ciebie bać. Jeśli myślisz o tym, żeby go wyswatać na szybko, to odpuść. -Kai pokręcił głową w zrezygnowaniu, ponieważ wiedział, że jego żona potrafi bardzo szybko wpadać na “genialne” pomysły. 
-Nie o to chodzi. Po prostu od kiedy Echiko się urodziła, to mój pierwszy wolny wieczór, więc wybaczcie, ale ani siostra An, ani Yuu mi tego nie zepsują. -I tak jak Ayuko powiedziała, tak się stało. Każdy powoli zapominał o problemach, tracąc je gdzieś w procentach i skupił się na zabawie i odpoczynku po trasie. 
 
        Nie dość, że w nocy pewna dwójka ją bezczelnie obudziła, nie dając jej spać, to gdy z rana, chociaż godzina praktycznie południowa, usłyszała trzaski wydobywające się z kuchni, myślała, że nie wytrzyma. 
-Do cholery! Czy wy nie potraficie być cicho?!! -Krzyknęła Sylwia, wychodząc z pokoju.  
Zaspana Anett potrzebowała chwili, żeby przeanalizować sytuację, chociaż racja, to trzaskanie szafkami i ją obudziło, ale gdy usłyszała głos siostry, powoli zwlekła się z łóżka i poczłapała do salonu. 
-Po prostu kaczucha dobrała się do wodopoju. To ty mogłabyś być cicho z rana... Moja głowa. -Anett spod przymrożonych powiek spojrzała na siostrę, po czym ruszyła dalej do kuchni, ale w połowie drogi się zatrzymała, gdy sobie coś uświadomiła i parsknęła śmiechem.  
-Coś się stało? -Zapytał Kouyou, podchodząc do brunetki z butelką wody w ręku.  
-Nie... Tylko w nocy zapomnieliśmy, że Ona tu jest. -Wokalistka spojrzała na Kouyou, paląc buraka na twarzy, po czym oboje kątem oka patrząc na Sylwie się zaśmiali. 
-A wam co? Już do reszty odbiło? Już nie będę wspominać o tym, co wyprawialiście w nocy. -Starsza z sióstr nie kryła oburzenia. 
-No właśnie... O tym mówiliśmy, że w nocy zapomnieliśmy, że tutaj jesteś. -Wytłumaczyła Anett, najspokojniej jak było to tylko możliwe, specjalnie, wiedząc, że to Sylwie jeszcze bardziej rozzłości. 
-To możecie mówić normalnie... 
-Jesteś w Japonii do cholery! -Brunetka szybko przerwała siostrze, lekko unosząc głos. -To ty tu przyleciałaś, nie zapominając, że nie zaproszona, to ty się dostosuj. W dodatku są rzeczy, które może nie chcę, żebyś zrozumiała, ale chwila... Ja chciałabym i to bardzo, zrozumieć co ty tu robisz i co chcesz tutaj robić przez te trzy miesiące. -Anett podeszła niebezpiecznie blisko Sylwii, patrząc jej prosto w oczy z groźnym spojrzeniem. Kouyou tylko coś mruknął, jakby nie chciał, by wokalistka zwróciła na niego teraz uwagę i udał się do łazienki.  
-Zachowuj się, bo się zapominasz. -Warknęła szatynka.  
-Ja? To ja tu przyleciałam bez jakiegokolwiek uprzedzenia? Wybacz, ale nie mam czasu niańczyć Cię dwa-cztery na dobę, przez dobre dziewięćdziesiąt dni. A i zamiaru też nie. -Akuma kiwnęła na koniec lekko głową w bok, po czym sama udała się do łazienki, by nie wywoływać jeszcze większej awantury.  
-Mam wrażenie, że trochę za ostro ją traktujesz. -Powiedział Kouyou przemywając twarz, gdy drzwi łazienki się zamknęły.  
-Może, ale ja za to mam wrażenie, że jej obecność tutaj zwiastuje kłopoty. Od kiedy wylecieliśmy z polski miałam złe przeczucie, które jak się okazało, dotyczyło jej, tego, że się pojawi. I po prostu panikuję, nie wiedząc, o co jej tak naprawdę chodzi. -Anett stała przez chwilę w miejscu, analizując sytuację.  
-Rozumiem, że nie żyjecie w jakieś super zgodzie, ale naskakiwanie na siebie tutaj nie pomoże. -Brunet spojrzał na nią, jakby chcąc ją pocieszyć. 
-Idę za tobą do łazienki, żeby pogadać, tylko po to, by Sylwia zaraz się nie czepiała, że nic nie rozumie. To jest chore.  
-Kochanie, nie chcę Cię zawieść, ale ja się naprawdę zbieram. Wiesz, że Akira odprowadzał Temari i pewnie został na noc. Z drugiej strony nie chcę tu być, jak między wami wybuchnie wojna, ale wierzę, że dasz sobie radę. -W tym momencie gitarzysta tylko głupkowato się uśmiechnął, a Anett upadły ręce, więc tylko głośno westchnęła, zamykając na chwilę oczy. 
-Masz rację, ta myśl, że mogli uprawiać seks w twoim łóżku, straszne. -Mówiąc to, Anett kręciła głową, po czym się zaśmiała, zasłaniając usta zewnętrzną stroną dłoni.  
-Cholera, nie pomyślałem o tym w ten sposób. -Kouyou spojrzał przed siebie, robiąc duże oczy. -Ja ich zabiję, to nasze łóżko.  
-Powiedziałeś... Nasze?  
         Po wyjściu Kouyou, Anett zjadła jakieś szybkie śniadanie, łyknęła kilka tabletek przeciwbólowych i nie mając siły na wymyślanie atrakcji dla siostry, zabrała się za pracę, zamykając się w pokoju. Jakaś melodia, coś ciągle siedziało jej w głowie, ale przez obecność Sylwii nie potrafiła się skupić. W końcu postanowiła sobie odpuścić i z tym. Odkładając gitarę na miejsce jeszcze się wahała, czy powinna, ale w końcu wyszła do salonu, gdzie jej siostra oglądała coś na tablecie i usiadła obok niej, przyciągając nogi do siebie. 
-Chyba musimy pogadać. -Zaczęła młodsza, patrząc przed siebie.  
-Chcesz wiedzieć co tu robię. -Sylwia odłożyła urządzenie na stoliku. -Po prostu pomyślałam, że już dawno nie spędzałyśmy czasu razem i potrzebowałam odpocząć, zrestartować się, przez co pomyślałam, że może tutaj uda mi się jakoś wszystko poukładać. -Wyjaśniła, rozsiadając się. 
-Ale trzy miesiące? W dodatku ty masz dziecko. Rozumiem, Fabian jest zaopiekowany, ale nadal planujesz tu być trzy miesiące. Gdybyś chociaż uprzedziła, jakoś bym to poukładała, a tak? Wybacz, że to powiem, ale nie mogę odstawić Kyu na bok, szczególnie teraz, tylko dlatego, że ty tu jesteś. -Brunetka tylko na ułamek sekundy spojrzała na siostrę kątem oka. -A zanim zadzwonisz do mamy ze skargą, co wyprawialiśmy w nocy, to Cię uprzedzę, że rodzice wiedzą i sami z niecierpliwością czekają, aż się uda. -Tym razem spojrzała na nią na dłużej, z wymowną miną.  
-Ale jak to? -Zaskoczona Sylwia uniosła brew. -Bez zaręczyn, ślubu? Zwariowałaś? -Starsza nie miała pojęcia o tym, że właśnie wykazała się ogromną ignorancją w stosunku do swojej młodszej siostry, która tylko uniosła prawą dłoń na wysokość jej twarzy, pokazując pierścionek. 
-Jesteśmy zaręczeni i planujemy ślub. -Wysyczała przez zęby. -Fakt, to dopiero za jakiś rok, ale jest dużo spraw do ogarnięcia. Właśnie to miałam na myśli, że nie mogę odstawić Kyu na bok z twojego powodu. Wiem, że wszystko robimy po naszemu, czyli bez ładu, składu i bez sensu, ale termin już jest, musimy tylko go jutro zatwierdzić. Tak, mam świadomość tego, że do tego czasu dziecko może być już na świecie, ale taką podjęliśmy oboje decyzję. Nie mamy pewności, kiedy się uda, więc postanowiliśmy z tym nie czekać. -Wyjaśniła Anett, patrząc już przed siebie.  
-No tak, ty zawsze i wszystko robisz bez ładu i składu, to prawda. -Starsza zaśmiała się pod nosem. 
-Sylwia... -Anett zmrużyła powieki, patrząc groźnie na siostrę. -Ja chociaż nie odwalam takiego cyrku jak ty. -Dodała po chwili. Wokalistka miała jakieś dziwne przeczucie, że Sylwia kłamała i przyleciała z całkowicie innego powodu, a Anett nie miała powodów, by jej ufać.  
-Aneta, a to co ty robisz, to nie jest jakiś cyrk? Uciekłaś na drugi koniec świata, paląc za sobą mosty, tylko po co? Miałaś pracę, mieszkanie, wszystko, a jednak uciekłaś. Za niedługo stąd będziesz uciekać, bo nie bierzesz odpowiedzialności za swoje decyzje. Dziecko przed ślubem? To może w ogóle tego ślubu nie bierzcie, bo po co? 
-Chwila... -Anett musiała przerwać siostrze, a z nerwów powoli wstała. -Ty mi będziesz prawić morały? To ty wyjechałaś bez słowa, urwałaś kontakt i miałaś nas gdzieś! I wcale nie uciekłam, nie spaliłam, za sobą żadnych mostów! Nadal mam wszystko co potrzebuję i co chcę! Lecąc tutaj po raz pierwszy nie wiedziałam, że zostanę na stałe, po prostu skorzystałam z okazji. Na początku z Kyu się nienawidziliśmy! Ale to się właśnie nazywa życie! A co do moich decyzji, to zawsze bralam za nie odpowiedzialność, za twoje również! -Jednak nie wytrzymała i wybuchła. Szybko wróciła do pokoju, ale tylko po to by się przebrać i wyjść z mieszkania. Potrzebowała spaceru, z dala od swojej siostry.  
Sylwia tylko uśmiechnęła się pod nosem, gdy brunetka odwróciła się i poszła w stronę pokoju, a kiedy opuściła mieszkanie, szatynka tylko rozłożyła się wygodnie na kanapie, łapiąc za swój tablet.  
 
        Yuu obudził się już z zamiarem, że wieczorem znowu pójdzie pić. Nawet nie przejmował się kacem, wiedząc, że ten za niedługo zniknie. Jak przez pół dnia planował, tak też zrobił, udając się w to samo miejsce, w którym poznał Namiko. Jakoś łatwiej było mu tam pójść, wiedząc, że na pewno jej tam nie spotka. Siedział tam kilka godzin, a alkohol jakoś tym razem nie przechodził mu przez gardło. Może dlatego, że siedział sam? Na tą myśl jedynie wzruszył ramionami i już wyjął telefon by zadzwonić do Tsune, kiedy przypomniał sobie, że to bez sensu, przecież nawet nie usłyszy sygnału. Zrezygnowany uregulował rachunek i opuścił lokal, mając zamiar się jeszcze przejść. Gdyby tylko ktoś go uprzedził o tym, jaki to był zły pomysł.  
Szedł spokojnie, z rękami schowanymi w kieszeniach płaszcza, w jednej dłoni cały czas trzymając telefon, jakby mając nadzieję, że ten się odezwie i to będzie właśnie Tsune, że w końcu usłyszy jej głos. Pustki na ulicach o tej porze nocy i tygodnia jedynie mu pomagały w zebraniu myśli, chociaż alkohol szumiący w głowie to już niekoniecznie, bo ciągle wpadał na durne pomysły. Przechodząc obok ciemnej uliczki niedaleko domu nawet nie zorientował się, kiedy zastała go ciemność... 
 
        Nie chciała zostawiać Sylwii na długo samej w mieszkaniu, dlatego po godzinie włóczenia się po mieście, wróciła, jednak nie odezwała się do siostry nawet słowem. W sumie, to gdy tylko zobaczyła ją zadowoloną, rozłożoną nadal na kanapie w salonie, złość powróciła. Mając przed oczami wizję następnego, ciężkiego dnia, postanowiła wziąć długi prysznic. Później wzięła z pokoju swojego laptopa i zamknęła się w sypialni. Kilka kolejnych godzin zeszło jej na odbieraniu maili, przeglądaniu portali oraz w końcu obejrzeniu jakiegoś serialu, aż w końcu zmęczenie wzięło w górę i zasnęła. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie niespodziewana pobudka.  
Anett spała rozłożona na środku łóżka w sypialni i nawet przed zaśnięciem, przeszło jej przez myśl, że może na stałe pożegna się ze spaniem w pokoju. Jak zwykle śniły jej się jakieś głupoty, które pewnie by analizowała przez pół dnia w myślach, jak to miała w zwyczaju, kiedy słysząc znajomy głos, zaczęła się wybudzać.  
-Kouyou? -Zapytała, otwierając powoli oczy. Siadając na łóżku ziewnęła, po czym spojrzała w stronę zegara. -Cholera, z tego wszystkiego zapomniałam nastawić budzik, przepraszam.  
-Spokojnie, jeszcze masz czas. To ja wstałem i przyjechałem wcześniej. Dzwoniłem, ale nie odbierałaś.  
-I tak powinnam już wstawać, a co do telefonu, to chyba wczoraj wyciszyłam dźwięk. -Brunetka na chwilę wtuliła się w gitarzystę, jeszcze na chwilę zamykając oczy. -A Sylwia już marudzi, że wchodzisz tu jak do siebie, a tłumaczyłam jej... -Dodała, znów ziewając.  
-Yuu jest w szpitalu. -Kouyou, spodziewając się reakcji wokalistki, powiedział to spokojnie, a Anett, jak przewidział, lekko się od niego odsunęła, niczym poparzona i spojrzała w jego stronę pytającym wzrokiem.  
-Ale jak to? Przecież... Chwila, On nie zrobił nic głupiego, prawda? -Pytający wzrok Anett nadal tkwił na Kouyou, który spojrzał przed siebie bez celu, po czym westchnął. 
-Nie, ktoś go napadł. Na szczęście nie zdążyli go okraść, bo ktoś akurat tamtędy przejeżdżał i wszystko widział. Tyle, że Yuu oberwał dość mocno w głowę i upadając złamał nogę. Jeszcze się nie wybudził. -Wyjaśnił Uruha, znów przytulając narzeczoną do siebie.  
-Aoi ostatnio ma ogromnego pecha. -Brunetka cicho westchnęła. -Dobra, zbieram się i jedziemy, co? Mamy dzisiaj naprawdę dużo do załatwienia, a jeszcze zakupy muszę zrobić. -Anett wcale nie była z tego zadowolona. Najchętniej zostałaby w mieszkaniu, w łóżku z kubkiem gorącego kakao, jakąś grą odpaloną na laptopie, a jeszcze lepiej by było, gdyby Sylwia postanowiła, że jednak wróci do polski.  
Anett przebywała w łazience, a Kouyou postanowił trochę przyśpieszyć ich wyjście i przygotować jej coś do jedzenia w tym czasie. Niespodziewanie, w kuchni pojawiła się Sylwia. 
-Ja rozumiem, że to twoje mieszkanie, ale... -Kobieta wymownie przerwała swoją wypowiedź, stając blisko Kouyou, wręcz za blisko. -Teraz ja też tu jestem i wolałabym, żebyś uprzedzał, zanim przyjdziesz, mógłbyś chociaż zapukać i nie używać kluczy. -Głos Sylwii nagle stał się taki słodki, a gdy Uruha poczuł na swoim torsie jej dłoń, wiedział już o co chodzi.  
-Nie wiem, czy masz jakieś problemy z pamięcią, ale przypomnę Ci, że jestem z twoją siostrą. -Oburzony gitarzysta chwycił szatynkę za nadgarstek i zdjął z siebie jej rękę. Jednak Sylwia nadal nie odsunęła się od niego nawet na krok. Fakt, że była i wyższa od Anett o te dziesięć centymetrów, dawało jej dodatkową satysfakcję, kiedy spojrzała gitarzyście w oczy. 
-Rozumiem, że jest między wami dość spora różnica wieku, moja siostra jak sam wiesz, jest jeszcze młoda i... Nie wolałbyś kogoś, z kim dzieliłoby Cię mniej? Na dłuższą metę, Ona Ci się kiedyś znudzi, bo niby o czym chcesz z nią rozmawiać za jakieś dziesięć, dwadzieścia lat? -Sylwia nadal używała swojej zagrywki ze słodkim głosem, co jeszcze bardziej denerwowało Kouyou, który chwycił ją mocno za nadgarstki i się od niej odsunął na długość swoich ramion.  
-Nie wiem w co teraz grasz, ale teraz rozumiem, dlaczego Anett jest na Ciebie zła, że przyleciałaś. Wyjaśnię Ci tylko tyle, że jestem z nią, ponieważ ją kocham i różnica wieku nie ma z tym nic wspólnego. Że się nią znudzę? O to też nie powinnaś się martwić, ale jeszcze raz to zrobisz, a nie ręczę za siebie. -Ostatnie słowa Kouyou wysyczał między zębami, kiedy tylko Sylwia znów spróbowała podejść bliżej niego.  
-Kręci Cię to, przecież to widzę...