24 wrz 2022

Rozdział 58

 Witam! Zbyt wiele się u mnie przez ten tydzień nie zmieniło, ale chcę tylko przekazać, że jakby ktoś miał wątpliwości do pewnego akapitu, to wyjaśnienie jest pod rozdziałem. A postanowiłam to wyjaśnić ze względu na delikatność sprawy.
Miłego czytania :3

Rozdział 58: 

  -A tobie muszę pogratulować, jednak umknął Ci mały szczegół. -W tym momencie Anett wyciągnęła z torebki opakowanie, które znalazła w rzeczach szatynki i położyła je przed nią. 
-Grzebałaś mi w rzeczach? Do reszty Ci odbiło?! -Meggy omal nie wstała z oburzenia. 
-Dzięki tobie tak, trochę tak. Mogłabyś mi łaskawie powiedzieć co to jest i ile na dzień mi tego dawałaś? -Po tym pytaniu nastała niezręczna cisza. Meggy szybko próbowała wymyślić jakąś wymówkę, jednak im dłużej milczała, tym bardziej się pogrążała. 
-To moje... -Tyle zdołała wymyślić, ale dla Anett było pewnym, że to powie.
-Kłamiesz. Nie powiem głośno kto Ci to dał, ale ja wiem, że ich nie przyjmujesz. A teraz odpowiadając za Ciebie na pytania i wyjaśniając dla czego kłamiesz... -Anett przerwała na chwilę, gdyż przerażona mina szatynki zaczęła ją bawić. -Są to silne psychotropy, które przyjmuje się będąc pod stałą opieką psychiatry, a tobie w Japonii nikt by tego nie przepisał. Nawet jeśli udało by Ci się jakimś cudem tak szybko to załatwić, my powinniśmy wiedzieć, że przyjmujesz tego rodzaju substancje, by mieć na Ciebie oko, czy Ci pod czaszką coś się nie pokręciło, ponieważ... A nie, to powiem później. Druga sprawa to dawkowanie, które według moich wstępnych wyliczeń przekroczyłaś. Tego typu leki przyjmuje się zazwyczaj raz dziennie w określonej przez lekarza dawce i w dodatku tabletka powinna być w całości, a ty je kruszyłaś, dodając mi je co rusz miałaś okazję, które na moje nieszczęście sama Ci dawałam. A teraz zadam Ci pytanie, na które już musisz odpowiedzieć. Czy masz pojęcie, jak to mogło się skończyć? -Na koniec, po rozbawieniu Anett nie było już śladu. Z Powagą patrzyła na Meggy, która nie miała już możliwości się wykręcić.  
-Nic by Ci się nie stało. -Warknęła Meggy, próbując nie zwracać już uwagi na Anett.  
-Wiesz, dlaczego powiedziałam, że powinniśmy wiedzieć, gdybyś to ty je przyjmowała? Ponieważ jednym ze skutków ubocznych są samobójstwa. Osoba, która Ci to dała o tym wie i nie bez powodu akurat te leki wybrała. -Anett powoli wstała, niewzruszona, że każdy patrzył na nią z rozszerzonymi oczami. -Tobie pewnie też o tym powiedziała.* 
-Nic nie zmieni tego, że jesteś zwykłym śmieciem! -Meggy wstała, trzymając w dłoni szklankę z trunkiem, którym z satysfakcją oblała wokalistkę. Odkładając naczynie, szybko ruszyła w stronę wyjścia. 
   -Meg, poczekaj! -Kai krzyknął, od razu wstając i idąc za nią. 
-Oł... -Wszyscy próbowali zrozumieć, co właśnie się wydarzyło. Anett spokojnie zajęła wcześniej zajmowane przez Meggy miejsce, chowając twarz w dłoniach. Ta cisza między nimi trwała dla każdego w nieskończoność, a tak naprawdę, to było tylko kilka minut, aż nagle Kouyou nerwowo wstał, udając się do wyjścia. 
    Yutaka dogonił Meggy tuż przy wejściu. Chwytając ją za rękę, pociągnął ją na bok, by osoby wchodzące do lokalu ich nie słyszały. 
-To co powiedziała Anett, to prawda? -Zapytał, mrużąc przy tym oczy. 
-Może tak, może nie. -Makijażystka wzruszyła jedynie ramionami. 
-Meg do cholery! Pomijając już, że do reszty Ci odbiło, to musiałaś wiedzieć, jakie to może przynieść konsekwencje. Masz szczęście, że słyszeliśmy to tylko my, a nie na przykład menadżer, bo skończyłabyś jak Noritoshi.  
-Oh, naprawdę? Naprawdę mam się teraz przed tobą spowiadać? A może zaraz zadzwonisz do Ayuko, co? To nie jest wasza sprawa i nie powinno was interesować, o co w tym wszystkim chodzi.  
-Ale nas interesuje, bo to co wyprawiasz nie jest normalne. Gdyby nie fakt, że mamy braki w załodze, już dawno byśmy Ci podziękowali. I niestety, ale jestem zmuszony to powiedzieć, ale jeszcze jutrzejszy koncert, finał i nasza współpraca już na zawsze zostaje zakończona. Akuma jest częścią zespołu, czy Ci się to podoba, czy nie i przy nas wszystkich powinna czuć się bezpiecznie, a ty Meggy zachowujesz się wobec niej karygodnie. Nie muszę Ci przytaczać sytuacji, które o tym świadczą, wystarczy to, co zrobiłaś przed chwilą. -Słowa lidera zamurowały szatynkę. Stała nieruchomo, patrząc na niego i nawet nie mogąc wykrztusić słowa.  
Kouyou po wyjściu szybko zlokalizował tą dwójkę, od razu do nich podchodząc.  
-Zwariowałaś do reszty? -Lekko popchnął Meggy, stając między nią, a Yutaką.  
-To ja was lepiej zostawię samych. -Rzucił Kai, zmierzając w stronę wejścia.  
-Kiyomi kazała Ci to zrobić, prawda? To była cena za informacje od niej? Uprzedzaliśmy Cię, Miko, ja i An, żebyś nie kręciła z Kiyomi. -Uruha nie ukrywał wściekłości, doskonale wiedział, dlaczego szatynka to zrobiła i kto jej dał te tabletki.  
-Nadal nie rozumiem, dlaczego Anett jest dla was taka święta, wręcz nietykalna. -Meggy stała niewzruszona całą tą sytuacją. 
-Wytłumacz mi proszę, jak można być tak tępym? Tu nie chodzi o Anett, tylko o Ciebie. Ty od samego początku ją atakujesz, tylko dlatego, że jest ze mną. Kontaktujesz się z Kiyomi, która nie daje nam spokoju, wyciągasz jakieś brudy z mojej przeszłości i po co? Naprawdę nie rozumiem po co Ci to wszystko. Nie mam pojęcia, co sobie wymyśliłaś, co dokładnie zaplanowałaś i nie chcę wiedzieć. Po prostu odpuść. -Kouyou już miał odejść, ale gdy tylko się odwrócił, szatynka złapała go za rękę. 
-Naprawdę myślisz, że zawsze chodzi o Ciebie? Na początku owszem, chodziło o Ciebie, ale potem Miko wyznała mi całą prawdę, powiedziała wszystko, co jej zrobiłeś. Najpierw Lisa, potem Miko i co dalej? Doskonale wiem, że utrata Anett nawet Cię nie ruszy, ale znowu byłbyś sam, a tylko na to zasługujesz... 
-Czyli jednak chodzi o mnie, sama sobie zaprzeczasz Meg. -Brunet jej przerwał, kręcąc głową. -Skoro Miko powiedziała Ci o wszystkim, to doskonale wiesz, co zrobiła i że mimo wszystko nie zostawiłem jej z tym samej. Z Lisą też wszystko wyglądało inaczej, ale przecież moje słowo się nie liczy. -Warknął gitarzysta, w końcu zostawiając szatynkę samą. 
 
    Kiedy tylko weszli do pokoju, Kouyou objął Anett od tyłu. 
-Przepraszam. -Powiedział cicho, patrząc przed siebie.  
-Ale za co ty mnie przepraszasz? -Anett powoli odwróciła się w jego stronę. -Przecież to nie twoja wina, że Meggy w jakiś pokręcony sposób próbuje zbawić świat.  
-Trochę moja, ale to nie jest ważne. Ważne jest to, że w jednym się myli, cholernie by mnie zabolało, gdybym Cię stracił.  
-Oboje o tym wiemy... -Anett spojrzała mu w oczy, lekko się uśmiechając. -Ale nie mam już dzisiaj siły o tym myśleć.  
-Oh, naprawdę? -Kouyou spojrzał na nią z chytrym uśmieszkiem na twarzy, po czym ją pocałował. 
-Naprawdę. W dodatku, piłeś. -Mruknęła brunetka pod nosem, odsuwając się od niego.  
-Skoro tak, to zajmuje łazienkę. -Uruha cicho się zaśmiał, kierując się do wspomnianego pomieszczenia. 
-Ej! To ja śmierdzę wódą. -Rzuciła szybko Anett, pośpiesznie podążając za nim. 
 
    Następnego dnia, w wolnej chwili, Yutaka i Kouyou próbowali wybić Takanoriemu z głowy jego durny pomysł. W końcu oboje postanowili użyć cięższego działa i w trójkę udali się do Anett.  
-An, słuchaj, bo jest taka sprawa... -Zaczął Kouyou. 
-Nie, przecież Ona wszystko wypapla Kathy. -Oburzył się Takanori na pomysł pozostałej dwójki. Anett w tym czasie odwróciła się w ich stronę, a na słowa wokalisty, na jej twarzy zagościł promienny uśmiech. 
-No ja nie wierzę, Ruki. -Zaśmiała się cicho. -Spokojnie, nic jej nie powiem. To co to za sprawa?  
-Bo ta mała blond chihuahua wymyśliła sobie tatuaż podpowiadający Rin, o co mu chodzi. -Wyjaśnił Kai. Takanori tylko coś burknął z niezadowoleniem pod nosem, prawdopodobnie chodziło o to, jak lider go nazwał. Akuma natomiast na te słowa uniosła brwi do góry. 
-Od razu na dupie se zrób... -Anett cicho westchnęła z rezygnacją. -Zwariowałeś, prawda? Przecież Ona Cię prędzej zabije niż powie “tak” -Na koniec pokręciła głową z zrezygnowaniem. -No Panowie, rzeczywiście ciężki przypadek. 
-A najlepsze jest to, że nie potrafimy wybić mu tego pomysłu z głowy. -Dodał Uruha, patrząc gdzieś w bok.  
-A co w tym złego? -Oburzył się Takanori, spoglądając po nich. 
-A to, że to idiotyczny pomysł. Chyba, że chcesz, by się wkurzyła, a przecież nie o to chodzi.  
-O co niby miała by się wkurzyć? -Ruki wszedł Anett w słowo, krzyżując ręce.  
-Pomyśl chwilę nad tym. To jest tak, jakbyś wytatuował sobie jej imię czy coś. Ja rozumiem, że chodzi Ci o przekaz, że chcesz, żeby była z tobą już na zawsze, ale to głupie. Po prostu głupie. -Anett wręcz musiała usiąść, znów cicho wzdychając.  
-Skoro jesteś taka mądra, to sama coś wymyśl. -Takanori tylko zmrużył powieki. 
-Ja się dziwię, że od razu nie przyszedłeś z tym do mnie... 
-Mówiliśmy mu, w końcu się przyjaźnicie, ale nie, bo On się uparł, że wszystko jej wygadasz.  
-Dobra, dobra. -Anett przerwała liderowi, przewracając oczami. -Ale chyba mam pomysł. -Nagle zmrużyła powieki, z dziwnym uśmiechem na twarzy. 
-Niby jaki? -Ruki uniósł brew. 
-A od czego wszystko się zaczęło? -Anett wyglądała coraz to bardziej tajemniczo.  
-No od pączków. -Odpowiedział blondyn, bardziej pytając.  
-No właśnie, bo przecież dla Kathy pączki to życie... 
 
    Po powrocie do Japonii każdy marzył już tylko o wyczekiwanym odpoczynku. Dwa tygodnie wolnego, przed porządnymi przygotowaniami do finału na pewno przydać miały się każdemu. A najbardziej Ayuko, która mogła w końcu część swoich obowiązków związanych z małą Echiko oddać w ręce męża.  
-Yutaka, przewinąłeś ją już? -Zawołała Ayuko, idąc do pokoju córki. 
-Przewinięta, najedzona i gotowa do drzemki. -Powiedział Yutaka, stojąc nad łóżeczkiem córki. Ayuko cicho zachichotała na ten widok 
-Zdrzemnęłam się na dosłownie pół godziny, a ty w tym czasie ogarnąłeś wszystko? -Dopytała, krzyżując ręce. 
-A od czego mnie masz kochanie? Cholernie za wami tęskniłem. Wiem, to był tylko miesiąc, ale... 
-Ale dali Ci w kość, prawda? -Kobieta przerwała mężowi, który powoli do niej podszedł. 
-Raczej dali mi wiele do przemyślenia. Wiesz, że Anett i Kouyou planują dziecko?  
-Już? Przecież jeszcze nie zaczęli planować ślubu. -Ayuko pokręciła głową w zdziwieniu i oboje wyszli z pokoju.  
-Wydaje mi się, że bardziej śpieszy im się z dzieckiem, niż ze ślubem, ale to nie nasza sprawa. -Yutaka jedynie wzruszył ramionami, zamykając za sobą drzwi.  
-No kochanie, nie poznaje Cię.  
-Bo mam teraz dwa tygodnie wolnego od tych wariatów. No, chyba, że Takanori znowu coś wymyśli z zaręczynami. -Lider przypadkowo się wygadał, a widząc zachwyconą minę swojej żony, ciężko westchnął. 
-Takanori chce się oświadczyć Katherine? Poważnie? To sporo mnie ominęło.  
-Na twoim miejscu, to bym się cieszył, że Cię tam nie było. -Kai spojrzał na nią błagalnie.  
-Tak wiem, wojna między Meggy, a Anett. -Nagle entuzjazm Ayuko opadł, a Yutaka wolał jej nawet nie wspominać o sytuacji w przeddzień ostatniego koncertu.  
-A tak w ogóle, to chciałam z tobą porozmawiać. -Brunetka spokojnie zasiadła na kanapie w salonie. 
-Coś się stało? -Kai oczywiście usiadł zaraz obok niej. 
-Nie, ale chcę wrócić do pracy.  
-Rozmawialiśmy już przecież o tym. -Perkusista wydał się oburzony. 
-Tak wiem, ale z finałem będzie sporo pracy, a Rin będzie z tym sama. I dodam, że Ona miała być asystentką Anett, a nie całego zespołu. Te wszystkie wywiady, sesje, ktoś musi to przecież ogarnąć. -Ayuko wyjaśniła na spokojnie, chociaż wiedziała, że to na jej męża nie zadziała. 
-Chodzi Ci o ploteczki, prawda? W trasie trochę Cię ominęło i nie chcesz tracić więcej. -Kai nagle zmrużył oczy, patrząc na nią z wrednym uśmieszkiem. 
-Dobra, masz mnie. -Ayuko przewróciła oczami, jakby niewzruszona jego odkryciem. -Ale może mi uda się zapanować nad Meggy. Nie zapominaj, że Ona się mnie trochę boi.  
-Kochanie, wolałbym jednak, żebyś z tym jeszcze poczekała. Nie potrzebujesz dodatkowego stresu, związanego z pracą, a z dziewczynami zawsze możesz się spotkać. -Kai delikatnie się uśmiechnął, obejmując Ayuko. 
 
    -Cholera... Kouyou, co to za syf? -Zawołała Anett, gdy po raz kolejny potknęła się o coś w salonie. Dopiero wstała i musiała przyznać, że w swoim łóżku w Japonii spało jej się najlepiej.  
Gdy zajrzała do kuchni, zobaczyła Kouyou, widzącego nad telefonem, z kubkiem kawy w drugiej ręce. -Szukałem czegoś, przepraszam. -Powiedział, nie odrywając wzroku od ekranu.  
-Oh i musiałeś zrobić z salonu pole bitwy? Mogłeś wczoraj spokojnie wrócić do siebie. -Anett, podeszła do niego. 
-Ale tutaj mam bliżej, nie zapominaj. -Rzucił kąśliwie gitarzysta, zerkając kątem oka na kobietę.  
-Tak, co mi to posprzątasz. -Anett groźnie na niego spojrzała, po czym poszła do łazienki. Gdy po jakiś piętnastu minutach z niej wyszła, salon nadal wyglądał tak, jak przed chwilą. -Kouyou!! 
-Musisz się drżeć z rana? Zaraz to sprzątnę. -Uruha wyjrzał z kuchni.  
-Z samego rana? Jest czternasta. Czemu nie obudziłeś mnie wcześniej? -Anett spojrzała na niego z czymś w rodzaju litości. 
-Oho, widzę, że moja księżniczka wstała dzisiaj lewą nogą. -Kouyou cicho się zaśmiał i podszedł do niej. Objął ją w pasie i lekko ucałował jej czoło. -Tak słodko spałaś, że nie miałem serca, żeby Cię budzić i naprawdę już się biorę za sprzątanie i znikam.  
-Nie wyganiam Cię, ale wolałabym się nie potykać co krok o twoje rzeczy. -Anett lekko się w niego wtuliła. 
-Dobra, rozumiem, mam posprzątać, ale mnie nie wypuścisz, prawda? -Kouyou uniósł brew.  
-Najchętniej, to masz rację, nie wypuściłabym Cię, ale przecież Temari czeka.  
-Temari może poczekać, nie jest przecież dzieckiem i pewnie jest jeszcze na uczelni.  
-Mówiłam, że przez ten tydzień z nami może mieć zaległości, mówiłam. -Anett tylko przewróciła oczami, bo przecież jej nikt nigdy nie słucha i weszła do kuchni, od razu otwierając lodówkę.  
-Przecież da sobie radę. A co do lodówki, to masz pustki, tak Ci przypomnę. Zanim pojadę do siebie, to jeszcze zawiozę Cię na zakupy. -Uruha przystanął przy blacie, opierając się o niego. 
-Sama mogę pojechać, dam sobie radę. A ty coś ostatnio strasznie kąśliwy się zrobiłeś. -Anett z podejrzeniem spojrzała na niego i za chwilę się zaśmiała, zamykając lodówkę. -A no tak, starość Cię dopadła.  
-Wypraszam sobie. Ktoś w nocy strasznie się wiercił i nie dał mi spać, znowu.  
-Spałam, nie wiem co w czasie snu robię, więc mnie nie obwiniaj o wszystko. -Brunetka ułożyła dłonie na biodrach. 
-I to ty zaczęłaś się wszystkiego czepiać, jak tylko wstałaś. -Gitarzysta z politowaniem pokręcił głową. -I pomyśleć, że zgodziłam się za Ciebie wyjść... 
 
    Meggy nie potrafiła zasnąć, a stres wręcz ją zżerał od środka. Nie miała zielonego pojęcia o tym, jak ma kobiecie przekazać, że ich plan się nie udał. Dotarła na spotkanie o czasie, jednak strach powstrzymywał ją przed wejściem do umówionej kawiarni. Przez szybę widziała, że Ona już na nią czekała. W końcu wzięła głęboki wdech, bo przecież nie może być tak źle i weszła do środka.  
-Już myślałam, że nigdy nie wejdziesz. -Powitała ją chłodno Kiyomi, spoglądając na szatynkę kątem oka.  
-Wybacz, myślałam, jak Ci to przekazać... -Zaczęła, dosiadając się do stolika. 
-Niby co? -W tym momencie Kiyomi zmrużyła powieki, wyglądając jeszcze groźniej. 
-Nie wspomniałaś mi, że Anett jest psychologiem.  
-Musiał mi umknąć ten fakt. To co takiego chcesz mi powiedzieć?  
-Wystąpiły skutki ubocznie i się zorientowała. Twój plan trafił szlag. -Meggy z poczuciem zwycięstwa i wyższości, wyprostowała się, krzyżując ręce. 
-Co?! Ty naprawdę do niczego się nie nadajesz! -Brunetka momentalnie wstała, ale po chwili znowu usiadła. -Miałaś tylko jedno małe zadanie, podawać jej to i ją osłabić, a ty to spieprzyłaś.  
-Gdybym wiedziała o tym małym, ale najważniejszym szczególe, zrobiłabym to inaczej. -Nagle Meggy znów miała przed oczami wykład Anett, który wokalistka jej dała wtedy w barze przed wszystkimi. -Ale nie rozumiem jednego. Dlaczego tak bardzo chcesz się jej pozbyć. -Wiedziała, że to pytanie było naiwne, ale zdążyła się domyślić, że obie miały inny cel.  
-Żeby odzyskać Kouyou i go zniszczyć... 

__________
*Zanim ktoś zacznie mi płakać, że ja nic nie wiem, wzięłam to sobie z palca i zacznie tłumaczyć: Te informacje nie wzięły się znikąd. Coś pamiętam ze studiów, dodatkowo zrobiłam mały research o skutkach ubocznych danej grupy leków. Nie podałam żadnej nazwy ze względu na to, że trudno byłoby mi osobiście dobrać odpowiednie, więc postanowiłam podejść do tego ogólnikowo, tak samo ze składem (Rozdział 57). Jeżeli sobie poszukacie, jakie leki w skutkach ubocznych wywołują np. drżenie rąk, to znajdziecie też składniki danych leków, jak i dotrzecie do szerszych informacji dotyczących dawkowania i tym podobnych. "Zalecanego" dawkowania również nie podałam, ponieważ również można znaleźć tak jak było to wspomniane, że psychiatra określa jakie dokładnie dawki i ile razy dziennie powinno się przyjmować w zależności od leku i przypadku, oraz, że tabletka musi być w całości. Oczywiście jestem świadoma, że (mówiąc znów ogólnikowo) prawidłowa dawka to zazwyczaj 20mg raz dziennie przyjmowane przy pierwszym posiłku.
Jeżeli kogoś natomiast zaniepokoiła, bądź rozdrażniła informacja, że samobójstwa są skutkiem ubocznym... Nie wiem na ile specjaliści informują o tym pacjentów, oraz nie wiem jak w rzeczywistości naprawdę wygląda ta "czujna obserwacja"(Jeżeli ktoś wie, nie ważne z jakiego powodu, może się podzielić informacją, bo w sumie jestem ciekawa), ale z głowy nie potrafię wybić sobie tej informacji. Wiem tylko tyle, że te minimum pierwsze trzy tygodnie są "najgorsze" dla pacjenta i w właśnie w okolicach tego trzeciego tygodnia występuje najwięcej targnięć na własne życie. ~Przyszły niedoszły Psycholog.

17 wrz 2022

Rozdział 57

 A no witam, witam. Nie spodziewaliście się rozdziału tak wcześnie, co nie? A no widzicie. 
Z powodów zdrowotnych mam teraz sporo czasu na pisanie, tylko z weną jakoś nie umiem się dogadać. Ale jak widzicie, powoli zbliżamy się do końca tego sezonu i myślę, że jak na razie co tydzień będziemy widzieli się tutaj. Tak jak i wspominałam poprzednio, najbliższe rozdziały będą trochę krótsze, ale mam nadzieję, że do końca tego roku mi wybaczycie :)
Miłego czytania :3

Rozdział 57: 

     Kilka tygodni i kilka koncertów później, nic się nie zmieniało i mimo, że Anett ciągle zaprzeczała, każdy zaczynał się martwić. W dodatku ciągłe docinki Meggy w jej stronę, w ogóle nie pomagały, a stres, który wokalistka odczuwała rósł z każdym kolejnym dniem. 
-Nie rozumiem, dlaczego ciągle ją tak niańczycie. Jest dorosła. -Powiedziała Meg, słysząc rozmowę Yuu z Tsune.  
-Nie było Cię, kiedy to się działo. -Rzucił na odczepnego Yuu, nawet nie spoglądając w stronę szatynki.  
-Niby co takiego? -Meg wyraźnie niezadowolona z tego, w jaki sposób jej słowa zostały potraktowane, uniosła brew i skrzyżowała swoje ręce. 
-Aoi, nie warto. -Powiedziała szybko Tsune, kładąc dłoń na ramieniu Yuu, widząc, że ten miał ochotę coś powiedzieć.  
-Pogadamy w hotelu, może uda mi się wyciągnąć coś od Uruhy. -Yuu wstał w krzesła i wychodząc, rzucił spojrzeniem pełnym nienawiści w stronę szatynki. 
-O co im wszystkim chodzi?! -Meggy wzruszyła ramionami, skupiając swój wzrok na Tsune.  
-Oboje mają rację, nie było Cię przy tym i to nie twoja sprawa. -Zaczęła Hitomi, która wstała z kanapy. -W dodatku te twoje docinki każdego już nudzą. Możesz mi nie wierzyć, ale moja kuzynka potrafi zatruć życie, zresztą, jak nadal będziesz grzebać, sama się o tym przekonasz. -Słuchając słów młodszej, Tsune rozszerzyła oczy, w sumie Meggy również. Hitomi po raz pierwszy nazwała Kiyomi swoją kuzynką.  
-Czekaj, ty nie chcesz powiedzieć, że... 
-Chce. Znam Kiyomi i wszyscy tutaj wiemy do czego jest zdolna ta psychopatka. I wiem, że to ty raportujesz jej o wszystkim co się dzieje w trasie, na szczęście nie wiesz wszystkiego. -Hitomi rzuciła groźnym spojrzeniem w stronę Meggy. Tsune z podziwem patrzyła na młodą brunetkę, wiedząc ile wymagało to od niej odwagi, by na głos przyznać się do więzi rodzinnych z tą wariatką.  

     Kai właśnie ustalał coś z Anett i w trakcie rozmowy zauważył, jak jej ręce znów zaczęły się trząść.  
-Akuma, posłuchaj... -Lider ciężko westchnął i usiadł obok niej. -Trasa jeszcze trwa, ale już nawet menadżer się o Ciebie martwi. -W tym momencie spojrzał na mężczyznę rozmawiającego z Kathy.  
-To nic takiego, naprawdę. -Anett zaśmiała się głupkowato. 
-Nie wmówisz nam, że tak stresujesz się koncertem. 
-A ty nie masz się czym zajmować? -Anett nerwowo wstała i poszła przed siebie, na co Yutaka ponownie westchnął.  
    Takanori od czasu rozmowy z Kouyou, zaczął się coraz częściej zastanawiać nad swoim związkiem z Katherine. W tych rozmyślaniach doszedł do wniosku, że sam powinien wykonać jakiś krok w przód.  
Wokalista właśnie stał, gapiąc się bez celu przed siebie, myśląc o tym, komu mógłby się wygadać. Nagle jego uwagę zwróciła scena, gdy zdenerwowana Anett uciekła przed rozmową z liderem i nagle go oświeciło. Z chytrym uśmieszkiem podszedł do perkusisty, opierając się ręką o jego ramię. 
-Hej Kai. Masz chwilę? 
-Czego chcesz? -Kai nawet nie musiał na niego patrzeć, by wiedzieć, że wokalista właśnie uśmiecha się od ucha do ucha. Jakby Yutaka miał za mało problemów.  
-Chodzi o Kathy, dużo razem pracujecie i pomyślałem, że mógłbyś mi pomóc. -Ruki usiadł obok niego, nadal się uśmiechając w ten swój powoli przerażający sposób. 
-Jeżeli chodzi o Kathy to lepiej pogadaj z An, w końcu się przyjaźnią. -Skomentował perkusista. 
-Ale An mnie wyda... 
-No nie gadaj. -Kai rozszerzając oczy spojrzał na wokalistę, który w odpowiedzi pokiwał jedynie głową. -Nie za szybko? 
-Kouyou dał mi ostatnio sporo do myślenia i zdałem sobie sprawę, że Katherine to kobieta, z którą chce spędzić resztę swojego życia. Czas nie gra roli, ale jednak przydałoby się ruszyć do przodu. -Yutaka słuchając blondyna jedynie pokiwał głową, całkowicie go rozumiejąc.  
-Nie znam dobrze Rin, więc trudno mi powiedzieć co mógłbyś... 
-Może tatuaż? 
-Co?! -Kai znów na niego spojrzał, tym razem z przerażeniem w oczach. -Wybij sobie ten pomysł z głowy. Chyba, że chcesz, żeby się na Ciebie wściekła.  
-Ale niby czemu... 
-Gadałeś z Anett? -Nagle rozmowę przerwał im Uruha, który się dosiadł.  
-Tak, ale Ona nie puści pary z ust. -Odpowiedział Lider. 
-Nikomu nie chce nic powiedzieć. -Gitarzysta ciężko westchnął. -A co takiego Takanori ma sobie wybić z głowy? -Nagle na jego twarzy zagościł złośliwy uśmiech. 
-Nic takiego. -Ruki próbował jakoś wykręcić się z rozmowy z Kouyou na ten temat. Przecież ta gadatliwa menda zaraz pobiegłaby z wieściami do Anett. 
-Ruki ma zamiar się oświadczyć. -Ogłosił Kai.  
-Ej! To miało być między nami. 
-Za późno. -Lider tylko wzruszył ramionami.  

     Po koncercie, gdy w końcu dotarli do hotelu, wszyscy rozeszli się po swoich pokojach. No, prawie wszyscy, ponieważ Tsune nie chcąc słuchać kłótni między Meggy, a Hitomi, uciekła do pokoju Yuu.  
-Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale co tu robisz? -Zapytał Soi, wpuszczając kobietę do środka. 
-Wiedziałeś o tym, że Hitomi to kuzynka Kiyomi? -Tsune zaraz podzieliła się z nim tą nowiną. 
-Mówisz poważnie? -Aoi pokręcił głową ze zdziwienia. 
-Ale najlepsze jest to, że to nie Ona jest wtykom Kiyomi, tylko Meggy. Ja nie wiem jak Ona się w to wkręciła, ale u nas w pokoju teraz trwa wojna.  
-To o to chodzi. -Gitarzysta zamyślił się na chwilę. -Kochanie, poczekaj tu chwilę. -Yuu zaraz wyszedł, kierując się do pokoju Kouyou.  
-Co jest? -Warknął Uruha, otwierając drzwi. 
-Jest Anett?  
-Pod prysznicem... 
-To dobrze. -Starszy od razu mu przerwał wchodząc do środka. -To Meggy jest wtykom Kiyomi. -Dodał już szeptem. 
-Wiem. Sama mi się do tego przyznała. -Kouyou tylko przechylił głowę w bok, patrząc ze zdziwieniem na niego. 
-I naprawdę nie domyślasz się o co chodzi?  
-Ale ja wiem o co chodzi. Anett obawia się powrotu do Japonii. -Uruha całkowicie niewzruszony odkryciem Yuu spojrzał tylko w stronę drzwi do łazienki.  
-Skąd? Przecież ostatnio prawie z nikim nie rozmawia na ten temat. 
-Domyśliłem się. Próbuje też dowiedzieć się czegoś więcej, ale zajmujesz mi czas. -Kouyou skinięciem głowy wskazał na laptopa wokalistki.  
-Obyś coś znalazł. -Szepnął Yuu i zaraz wyszedł z pokoju. Kiedy wszedł do siebie, nikogo w środku nie zastał. Dopiero po chwili ktoś zasłonił mu oczy dłońmi. 
-Naprawdę myślałeś, że sobie poszłam? -Zapytała Tsune, nagle stając przed nim. 
-On o wszystkim wie, nie wie jedynie, dlaczego Anett tak się boi. -Nagle Yuu pokręcił głową. -Ale wiesz co? Nie mam ochoty się tym przejmować, szczególnie, że mamy dla siebie coraz mniej czasu. -Po tych słowach Aoi się uśmiechnął, obejmując Tsune i czule ją pocałował.  
-W tym jestem zmuszona się z tobą zgodzić.  

     -Ktoś był? -Zapytała Anett wychodząc z łazienki, jednak widząc narzeczonego, grzebiącego przy jej laptopie, coś wręcz jakby ją uderzyło.  
-Yuu chciał tylko o coś zapytać. -Kouyou odpowiedział, w ogóle nie zwracając jeszcze uwagi na stojącą obok niego Anett. 
-I dlatego rozmawialiście szeptem?! -Dopiero w tym momencie do gitarzysty dotarło, że został przyłapany. Spanikowany zamknął laptopa i spojrzał na kobietę. 
-To nie tak jak myślisz. -Powiedział, zaraz wstając. 
-Czyli jednak tak jak myślę... Kouyou... -Brunetka pokręciła głową, cicho przy tym wzdychając. -Już mnie to męczy, a tam nic nie znajdziesz. 
-Kochanie, jeżeli coś się stało, to przecież możesz mi powiedzieć. -Uruha powoli do niej podszedł, lekko sunąc dłońmi po jej rękach.  
-Ale nic się nie dzieje i to jest problem. Niepotrzebnie się martwicie, bo nic mi nie jest. Fakt, mam złe przeczucia co do powrotu do Japonii, ale to nie jest związane z Kiyomi. Ona milczy, więc nie masz czego szukać ani na laptopie, ani w telefonie. Sama nie wiem o co chodzi. Jeżeli natomiast mowa o tym, że trzęsą mi się ręce to też nie wiem, dlaczego, po prostu czasami tak się dzieje, a że prawie się nie odzywam, to właśnie dlatego, że ciągle pytacie o jedno i to samo. Ja rozumiem, że się martwcie, ale chociaż raz mi uwierzcie, że nic się złego nie dzieje. -Wyjaśniła Anett na spokojnie. Spojrzała na Kouyou błagalnym wzrokiem, chociaż wiedziała, że gitarzysta i tak nie odpuści.  
-Masz złe przeczucia, dobra, ale to, że przy tym trzęsą Ci się ręce i to nie tylko przed koncertami...  
-Kyu, przejdzie. -Anett szybko mu przerwała.  
-Powinnaś to sprawdzić. Nie wmówisz mi, że Cię to nie męczy. -Kouyou dokończył, patrząc jak wokalistka odwróciła głowę.  
-Po prostu przestańcie mnie tym męczyć. -Powiedziała wokalistka, znów kierując wzrok na gitarzystę. -Chociaż... -Tu na chwilę się zamyśliła. -Jeżeli przed następnym koncertem nic się nie wydarzy, to już wiem co się dzieje i na pewno przejdzie.  

     Tak jak podejrzewała, przez następne dni nic się nie działo, a wystarczyło tylko trzymać się z daleka od Meggy i pod żadnym pozorem nic od niej nie przyjmować.  
Następnego dnia miał odbyć się kolejny koncert, ale wokalistka nie chciała czekać, żeby zdobyć dowody swojej racji. Reszta zespołu postanowiła przejść się na miasto w wiadomym celu, a Anett wykręcając się złym samopoczuciem, zwołała do siebie Tsune i Katherine.  
-Co jest takie ważne, że nie mogłyśmy iść z chłopakami? -Wymamrotała Tsune wchodząc za czerwonowłosą do pokoju. 
-Źle się czuje i potrzebuje towarzystwa. -Odpowiedziała Kathy. 
-Jeżeli moja teoria się potwierdzi, to za niedługo do nich dołączymy. -Rzuciła Anett, wyglądająca jakby właśnie miała gdzieś wychodzić.  
-Mówiłaś, że gorzej się czujesz i chcesz zostać, co jest? -Rin uniosła brew, domyślając się, że przyjaciółka kłamała.  
-Tsune jest mi potrzebna, żeby dostać się do ich pokoju, a ty dla większej wiarygodności. Nie zauważyliście ostatnio czegoś dziwnego? Na przykład, że od ostatniego koncertu nie trzęsą mi się ręce, czy nie wpadam w panikę na myśl o powrocie do Japonii? -Anett stanęła przed nimi, krzyżując ręce i patrząc na nie z wymowną miną na twarzy.  
-Znając Ciebie, założę się, że chcesz przeszukać rzeczy Meggy. -Kathy przewróciła oczami. Działanie Anett w tej sytuacji było dla niej zbyt przewidywalne, ale Tsune potrzebowała chwili, żeby zrozumieć, co wokalistce chodzi po głowie.  
-Anett, ja wiem, że Meggy ostatnio jest twoją dziewczynką na posyłki i jej nie lubisz, ale podejrzewać ją o coś takiego? -Tsune niezbyt pozytywnie była nastawiona do pomysłu Akumy.  
-I właśnie to, że jest moją dziewczynką na posyłki, to błąd, ponieważ miała wiele możliwości, by mi coś dosypać, a ja nawet domyślam się co to takiego było.  
-A co z Hitomi? W końcu to kuzynka Kiyomi. -Tsune spojrzała na wokalistkę z politowaniem.  
-One niezbyt za sobą przepadają, w dodatku Hitomi z tego co wiem, nie chce się w to mieszkać. Meggy natomiast zdążyła się pochwalić, że jest szczurem Kiyomi i za nic w świecie nie chce nam uwierzyć, że pracując dla niej, wpadła w kłopoty. -Anett mówiąc to lekko gestykulowała, na koniec uśmiechnęła się wrednie, ukazując swoje poczucie wygranej.  
-Niech Ci będzie, ale jeżeli niczego nie znajdziesz... -Zaczęła Kathy, ale Anett się zaśmiała.  
-Zakład, że znajdę? Jeszcze nie wiem dokładnie co, ale znajdę.  

     Kathy stanęła na czatach, a Anett i Tsune zabrały się za przeszukanie rzeczy Meggy.  
-Esu, ile Ona ze sobą rzeczy pozabierała. -Mruknęła Anett pod nosem, mając nadzieję, że to, czego szuka, nie znajduje się w torebce szatynki, którą miała ze sobą. Ale przecież nie ryzykowałaby, że ktoś to przypadkiem znajdzie. W końcu, przeszukując jej walizkę, natrafiła na opakowanie z lekami, które jak się po otworzeniu okazało, było już w połowie zużyte. 
-Co to jest? -Tsune odebrała opakowanie od Anett, kiedy ta jej to podała.  
-Jakbyś mogła mi powiedzieć, bo wiesz, że w znakach, to niezbyt mi idzie. -Powiedziała Anett, patrząc przed siebie. Jednak nazwa leku, którą podała Tsune nic jej nie mówiła, dopiero skład zwalił Anett z nóg. -Idiotki. -Warknęła, wstając na równe nogi.  
Wraz z lekami udały się w trójkę z powrotem do pokoju wokalistki, która usiadła od razu na łóżku, próbując się uspokoić. Tsune i Kathy zaraz usiadły obok niej, spoglądając na siebie pytająco.  
-Co znalazłyście? -Zapytała w końcu Rin po chwili niewygodnej ciszy.  
-Leki na zaburzenia depresyjne, stany lękowe i tak dalej. -Odpowiedziała Anett, patrząc przed siebie. -Co za idiotki. -Warknęła.  
-Skąd pewność, że to nie jej? -Tsune zmarszczyła czoło.  
-Stąd, że wątpię, by w Japonii ktoś by jej to przepisał, a co dopiero wydał. To silne substancje psychoaktywne, które należy przyjmować pod okiem specjalisty, przynajmniej przez pierwsze kilka tygodni, ponieważ potrafią nieźle zryć beret, a Kiyomi o to właśnie chodziło. -Wyjaśniła Anett, ciężko wzdychając. -Nie chcę nawet pomyśleć, co by się stało, gdyby ciągnęła to dalej.  
-Z twoimi stanami depresyjnymi, to masz rację, nieciekawie mogłoby się skończyć. -Dodała Kathy. 
-Skąd ty niby to wszystko wiesz? -W głowie Tsune było więcej pytań niż odpowiedzi.  
-Po coś kończyłam psychologię i co nie co jeszcze pamiętam, a Kiyomi musiała zapomnieć o tym tycim szczególiku. -Akuma znów się uśmiechnęła, chociaż prędzej wyglądało to na grymas, niż uśmiech.  
-Dobra, to co teraz? Znając Ciebie, masz ochotę ją zdemaskować w jakiś spektakularny sposób. Czerwonowłosa spojrzała na przyjaciółkę.  
-No właśnie się zastanawiam, jak to zrobić. Teraz pewnie siedzi obok Kouyou i się do niego klei, co mnie dodatkowo wkurza, ale nie jestem pewna, czy to dobry pomysł, by demaskować ją w aż tak spektakularny sposób. -Anett spojrzała na nich, dając im do zrozumienia, co właśnie ma ochotę zrobić. Kathy i Tsune zgodnie kiwnęły głowami i w trójkę przeszły do omówienia planu. 

     Lekko ponad godzinę później były już przed barem, w którym zespół się “schował”. Lokalizację znały dzięki Katherine, bo przecież Takanori musiał jej grzecznie powiedzieć, gdzie się zaszyli. Tak jak wokalistka się spodziewała, pierwsze co zobaczyła, po znalezieniu chłopaków w tłumie, to Meggy siedzącą obok Uruhy, próbującą, o dziwo skutecznie się w niego wtulić. Jako że siedzieli tyłem, Kouyou nie mógł zobaczyć trójki znajomych kobiet, a pozostałym, którzy je zobaczyli, razem pokazały, że mają siedzieć cicho.  
-Widzę, że świetnie się bawisz kochanie. -Powiedziała Anett, stojąc za Kouyou, którego zaraz objęła od tyłu i ucałowała jego policzek.  
-Co wy tu robicie? Przecież mówiłaś, że źle się czujesz. -Gitarzysta spojrzał za siebie, jednak na krótko, bo Anett zaraz usiadła mu na kolanach.  
-Ale teraz czuje się wyśmienicie. -Wokalistka się uśmiechnęła, ale kiedy przy tym zmrużyła powieki, każdy wyczuł powstałe napięcie, zwiastujące kłopoty. 
-W tak dobrym humorze to Cię jeszcze nie widziałem. -Uruha z podejrzeniem spojrzał na narzeczoną. -Oj, widziałeś, widziałeś. -Anett chichocząc machnęła ręką, po czym spojrzała na Meggy. -A tobie muszę pogratulować, jednak...  

11 wrz 2022

Rozdział 56

Dzień dobry wieczór. Powoli, bo powoli zbliżam się w końcu do skończenia tego sezonu i stąd mała uwaga tak na początek. Następne dwa rozdziały będą krótsze, niż zazwyczaj, ponieważ kończą mi się wątki zaczęte gdzieś tam w poprzednich sezonach, które mogłabym poruszyć w tym. Z niecierpliwością czekam na dzień, kiedy zacznę pisać czwarty sezon, ponieważ mogę wam zagwarantować, że tam bęęęęęęędzie się działo, oj będzie. No, to już nie przedłużając...
Miłego czytania :3

Rozdział 56: 

     Wieczorem Kouyou postanowił odciążyć Anett, która zajęła się sprzątaniem i poszedł z Kiko na spacer. Zabrał ze sobą również Takanoriego i Akirę, żeby móc spokojnie porozmawiać.  
-Nie dziw się, że była zła. W końcu tydzień się nie odzywałeś. -Powiedział spokojnie Takanori, idąc z dłońmi schowanymi w kieszeniach. -Kathy to by mnie zamordowała za coś takiego.  
-Temari mnie pewnie też. -Dodał Akira.  
-Tak, wiem, z tym nawaliłem. Jednak mam wrażenie, że Anett nie boi się tego, że ją zostawię, tylko nadal obawia się Kiyomi. -Kouyou przystanął na chwilę, dając psu obwąchać kawałek żółtego śniegu. 
-Chwila, czyli, że to pewne? Znaczy, nie zrozum mnie źle, ale czy to dobry moment, żeby decydować się na dziecko? -Takanori nagle spojrzał na gitarzystę jak na wariata.  
-Po prostu wydaje mi się, że to jeden z lepszych momentów. Tak, wiem, że to utrudni sprawy związane z zespołem, ale jeżeli zdecydowalibyśmy się jednak poczekać, możemy znów trafić na trasę czy coś. A tak, najwyżej się opóźni wydanie płyty i tyle. Kiedyś i tak to się stanie. -Uruha ruszył dalej, w ogóle nie zwracając uwagi na pozostałą dwójkę. 
-Kouyou, ale ty mówisz o dziecku, nie o psie czy jakimś innym zwierzaku, tylko o ludzkim dziecku. Masz rację, opóźni się wydawanie, ale co z wywiadami, sesjami? Akuma będzie musiała na jakiś czas zniknąć, a każdy to zauważy, że znowu jesteśmy w piątkę. -Takanori próbował go zrozumieć, jednak miał wrażenie, że gitarzysta podchodzi do tego zbyt lekkomyślnie.  
-Anett po ślubie będzie miała moje nazwisko, część ludzi się zorientuje i to pójdzie dalej. Jasne, że się domyślą co jest grane. -Kouyou tylko wzruszył ramionami idąc dalej. 
-Oboje macie rację. -Zaczął Akira po chwili zastanowienia. -Tylko, że rozmawiamy w trójkę i nie bierzecie pod uwagę zdania Anett, które Kouyou zna. Jeżeli się zdecydowaliście i macie to przemyślane, to super, jednak obawy Takanoriego nie biorą się z niczego. Masz rację Kou, że ludzie się zorientują, tylko czy zespół na tym nie ucierpi.  
-Zrozumcie, że to, że się zdecydowaliśmy, to jedno. To nie jest pstryknięcie palcami i jest, oboje nie wiemy, kiedy się uda, ale mamy obgadane co, w razie jak się już uda, spokojnie. -Uruha wręcz musiał przewrócić oczami.  
-O tym jak to jest najlepiej wie Kai. Fakt, u niego sytuacja jest inna, jednak sam wiesz, jak problematyczne jest to, że Ayuko nie ma.  
-Takanori, brzmisz tak, jakbyśmy nie mogli założyć rodziny i jakby nie dało się tego pogodzić.  
-Zgadzam się, dokładnie tak brzmisz. -Akira potwierdził słowa blondyna, który zaczął zmierzać w kierunku bloku.  
-Dobra, ale jak coś nie wyjdzie, to nie miej potem do mnie pretensji, że nie uprzedzałem. -Rzucił Ruki patrząc w bok z niezadowoloną miną.  

     Dziewczynom udało się w końcu uporządkować mieszkanie po zabawie z dziećmi i zmęczone, ciężko opadły na łóżko w pokoju wokalistki.  
-Ja nadal nie wiem, jak wy widzicie nocowanie tutaj. -Powiedziała Anett leżąc pośrodku. 
-Od razu musisz pesymistycznie do tego podchodzić, pomieścimy się, spokojnie. -Odpowiedziała Kathy, lekko zamykając powieki.  
-W trakcie lotu tutaj myślałam, że zwariuje, także spanie z Akirą na kanapie już nie jest mi straszne. -Słowa Temari sprawiły, że wokalistka od razu się podniosła. 
-Zwariowałaś? Ty i Kathy śpicie w drugim pokoju, a chłopaki niech sobie radzą.  
-Ale ty za to masz przyzwolenie na spanie z Kaczuszką. -Powiedziała Kathy, cicho się śmiejąc.  
-W porównaniu do was, my jesteśmy zaręczeni i to moje mieszkanie. W dodatku, jeżeli chcesz, żeby Uruha zamordował Reite za dobieranie się do jego córki, proszę bardzo, ale ja wolę tego uniknąć. -Anett powoli wstała, słysząc otwierające się drzwi do mieszkania.  
-Kouyou i tak już wie, że sypiamy ze sobą, także spokojnie, mamo.  
-Temari, ile razy mam Ci powtarzać, żebyś tak do mnie nie mówiła. -Warknęła wokalistka wychodząc z pokoju. 
-Tak mamo! -Zawołała Temari śmiejąc się.  
-Kiko! Łapy... -Miauknęła Anett, widząc psa rozsiadającego się na kanapie między Yuu, a Yutaką. Oczywiście pies od razu grzecznie zeskoczył z kanapy wracając do przedpokoju.  
-Jaki wytresowany, a ja myślałem, że będzie bardziej rozpieszczony od Korona. -Zaśmiał się Kai patrząc na psem.  
-Wypraszam sobie, Koron wcale nie jest rozpieszczony. -Burknął oburzony tym stwierdzeniem Takanori.  
-Ale to prawda. Przecież na wszystko mu pozwalasz. -Powiedziała Kathy, wychodząc z pokoju, a za nią Temari.  
-Święte słowa, Koron jest rozpieszczony, ale spokojnie, Kiko też... -Anett przerwała, patrząc na biegnącego w jej stronę psa. -Bo kto jest śliczniutkim, grzeczniutkim pieskiem mamusi, no kto? -Mówiła do psa, biorąc go na ręce i go przytuliła, obdarowując jego małą psią głowę całusami.  
-No, Kiko już czysty, może iść spać. Ej! Bo będę zazdrosny! -Rzucił oburzony Kouyou, kiedy właśnie wszedł do aneksu.  
-Moja dzidzia, nie oddam. -Rudowłosa teatralnie odwróciła się tyłem do narzeczonego, lekko przytupując przy tym nogą, w akompaniamencie śmiechu wszystkich wokół.  
    Była już noc, okolice godziny drugiej i prawie wszyscy już spali. Prawie, bo Kouyou nie dał za wygraną i swoje miejsce na materacu oddał Akirze, wygrywając z nim w papier, kamień, nożyce. Oboje z Anett próbowali zasnąć i nawet nie chodziło o obecność reszty zespołu w mieszkaniu tuż za ścianą, a o włamującego się ciągle przez otwarte drzwi Kiko, któremu zebrało się na zabawę. Zadowolony z siebie, wskoczył na łóżku, dzierżąc piłkę w pyszczku, ale Anett wiedziała jak go szybko zmęczyć. Zaczęła się z nim bawić w “zimno-ciepło”, co rusz chowając psu piłkę, a to pod poduszką, a to pod kołdrą, każąc mu jej ciągle szukać, a gdy znalazł, chowała ją ponownie. Kouyou oczywiście dołączył do zabawy, przez co na zmianę kryli piłkę przed radośnie merdającym ogonem psem. Próbowali się przy tym nie śmiać, szczególnie kiedy Kiko ich obwąchiwał szukając swojej ukochanej zabawki.  
-Dobra Kiko, koniec już. Idź spać. -Szepnęła Anett po kilkunastu minutach zabawy, rzucając w końcu piłką w stronę wyjścia, która na nieszczęście, przelatując przez drzwi wylądowała na materacu z śpiącym Akirą i Yuu. Oczywiście Kiko pobiegł za piłeczką, wskakując na Akirę.  
-Co jest... -Wkurzony niespodziewaną pobudką Akira, powoli wstał, wziął psa na ręce i poszedł do pokoju, gdzie Anett i Kouyou turlali się po łóżku, próbując powstrzymać śmiech.  
-Czy was powaliło? Wiecie która jest godzina? -Basista odłożył psa na łóżku wokalistki.  
-Przepraszam, ale Kiko tak ma. Jak się przebudzi w nocy, a ja jeszcze nie śpię, to sobie przypomina, że It’s time for fun. -Ostatnie słowa Ruda wypowiedziała w stylu sloganu z amerykańskich reklam lat osiemdziesiątych, specjalnie wydłużając ostatnie słowo.  
-Teraz it’s time for sleep. -Burknął Akira, nadal niezadowolony z nagłej pobudki. Obrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju, ale Kiko wyczuwając kolejną ofiarę do swoich zabaw, sprawnie zeskoczył z łóżka i podreptał za nim. -O nie, ty stąd spadaj. -Warknął. 
-Akira, śpij już. -Warknął Ruki, cisnący się z liderem na kanapie.  
-Kai nie miał racji, Kiko jest bardziej rozpieszczony. -Basista po raz kolejny zdjął psa, który wcześniej się na niego wdrapał i obrócił się na bok, zakrywając się kołdrą. Jednak psiak nie dawał za wygraną i zaczął go obwąchiwać, czasami liżąc jego policzek. -An, weź go.  
-Nie ma opcji. Dobranoc. -Rzuciła wokalistka, ewidentnie brzmiąca na zadowoloną, że Kiko zajął się dręczeniem kogoś innego.  

     Rano wszystkich zbudził dzwonek do drzwi. Akira po prawie nieprzespanej przez psa nocy stanowczo zaprotestował wstawaniu. Znów nakrył się kołdrą, próbując nie reagować na to co działo się wokół. Kai przypominając sobie, kto to może być, zerwał się z łóżka i pobiegł do drzwi.  
-Kogo licho niesie o tej porze. -Mruknęła wokalistka, idąc za liderem. Oczywiście reszta też narzekała na to, że trzeba wstać, a Akira nadal leżał w zaparte.  
-Cześć, a wy jeszcze śpicie? -Powiedziała Tsune, wchodząc do środka. 
-Cześć Tsune, Hitomi i... Meggy. -Ostatnie Anett powiedziała z niezadowoleniem w głosie, widząc szatynkę.  
-Ja też się cieszę, że Cię widzę. -Odpowiedziała Meg, wrednie się uśmiechając, po czym nie zwracając na nic uwagi przeszła do aneksu. -I ty tak mieszkasz? Niezłe bezguście. -Skomentowała wystrój, po drodze oglądając każde pomieszczenie.  
-Może byś tak buty zdjęła? -Warknęła Ruda, pokazując palcem na mokre ślady, które Meggy po sobie zostawiała.  
-E tam, w takiej norze kto by się tym przejmował. -Rzuciła Meggy, wchodząc w mokrych i brudnych z błota butach na jasny dywan w salonie. Anett w tym momencie się zagotowała.  
-Tu się z tobą nie zgodzę. -Odezwała się Tsune, wraz z Hitomi dołączając do reszty, patrzącej na wyczyny szatynki. -To mieszkanie jest genialnie urządzone. Wiesz An, ty jednak miałaś zostać dekoratorką wnętrz, minęłaś się z powołaniem, oj minęłaś. A ty Meggy skończ się wygłupiać i zachowuj się jak człowiek.  
-A tak w ogóle, to co wy tu robicie? -Anett uniosła brew. 
-Zapomniałaś? Trzeba się twoimi włosami zająć, no i Uruhy też, bo na te jego odrosty to ja już patrzeć nie mogę. -Odpowiedziała wesoło Tsune, pokazując na dzierżącą w dłoni walizkę na kosmetyki.  
-O! A Akumy w czarnych włosach to jeszcze nie widziałem. -Wtrącił Akira wrednym głosem, zbierając się w końcu z materaca. -Ja więcej z wami nie śpię! Ledwo człowiek zaśnie, a już go budzą. -Na słowa basisty jakby znikąd pojawił się obok niego Kiko. -No o tobie mówię, o tobie. -Zwrócił się do psa. 
-Co to za szczur? -Zapytała złośliwie Meggyz patrząc z poirytowaniem na psa. 
-Szczur?!-Krzyknęli wszyscy chórkiem. 
-Wypraszam sobie, to żaden szczur, tylko ukochana dzidzia mojej narzeczonej i należy mu się szacunek. -Oburzony jeszcze blondyn wziął psa na ręce. -Chodź Kiko, ogarnę się tylko i idziemy na spacer, a tą Panią się nie przejmuj, ją możesz gryźć, a ja wiem, jak ty lubisz gryźć po rękach, tylko Ci zabraniają. -I skierował się w stronę łazienki. Reszta buchnęła gromkim śmiechem, ale nie tylko Meg stała jak wryta, Anett również. 
-I pomyśleć, że jakieś pół roku temu toczył wojnę z tym psem... 
    Anett siedziała z farbą na głowie, przeglądając coś na telefonie, Kouyou grzecznie siedział przy nakładaniu farby, a Meggy męczyła się z praniem dywanu, który wcześniej ubrudziła. Reszta, biorąc Kathy za przewodnika, udała się na szybkie zakupy, ponieważ lodówka wokalistki przy takiej ilości osób była niczym pusta.  
-Dziwne...-Mruknęła zamyślona wokalistka z patrząc w ekran telefonu. 
-Coś się stało? -Uruha na tyle ile mógł obrócił głowę, by na nią spojrzeć. 
-Dostałam dziwną wiadomość. -Odpowiedziała Anett, nadal gapiąc się w urządzenie i analizując każde słowo. 
-Od Kiyomi? -Hitomi również na nią spojrzała. 
-Uruha, nie ruszaj się, bo Ci zafarbuję całe czoło na czarno. -Warknęła Tsune. 
-Nie. Chodzi o prawa autorskie. -Odpowiedziała Anett, kiedy akurat dostała wiadomość z linkiem do jakiegoś filmu, który od razu otworzyła. Ekipa zakupowa właśnie weszła z torbami do aneksu, gdy jakiś mężczyzna w trakcie wywiadu przyznawał się, że piosenki z ich pierwszej płyty zostały ukradzione, podając Akume jako głównego ich kompozytora.  
-Czyli z tego powodu większość waszych utworów nagle zniknęła? -Zapytał Kouyou, przypominając sobie o poprzednim zespole wokalistki. 
-Usunęliśmy wszystko, gdzie trzymałam gitarę, piosenki, covery, wszystko. -Odpowiedziała Anett, lekko się krzywiąc. 
-Ale o co chodzi? -Zapytała Hitomi, patrząc po każdym z kolei.  
-To muszę zacząć od początku. Wszystko zaczęło się kilka lat temu, wszyscy poznaliśmy się chodząc do jednego salonu muzycznego, tego należącego do wujka Krisa i jego przyjaciela. Często między zajęciami luźno rozmawialiśmy, powoli się poznając. Ja już wtedy nagrywałam covery, które gdzieś tam latały po internecie, ale ktoś rzucił pomysłem, żeby założyć zespół. Domino, czyli mój poprzedni menadżer, jako że był już w tym obeznany postanowił wziąć nas pod swoje skrzydła, a częścią tego miejsca było studio, gdzie nagrywaliśmy. Ale na przestrzeni tego czasu dwa razy zmienialiśmy perkusistę oraz trzy razy basistę, tylko ja i drugi gitarzysta byliśmy cały czas, dobierając osoby, które dobrze znaliśmy, poza ostatnim basistą, który okazał się zdrajcą. W momencie, kiedy Kris zapadł się pod ziemię, mieliśmy wszystko prawie gotowe, potrzebowaliśmy tylko basisty, więc na szybko wzięliśmy kogoś, kogo nie znaliśmy tak dobrze. Kilka miesięcy później jego drugi, a właściwie pierwszy zespół wydał płytę, a odsłuchując ją nas sparaliżowało. Okazało się, że dołączył do nas tylko po to, by Oni mieli materiały na płytę. My daliśmy mu czas by wszystko ogarnąć, a Oni od razu pobiegli z tym co wykradł do studia. Jedyne czego nie mieli, to Sayonara, bo o tej piosence nikt poza mną i Domino nie wiedział. Uprzedzając wasze pytania, oczywiście, próbowaliśmy coś z tym robić, ale wtedy Mateo, czyli ich wokalista, którego właśnie słyszeliście, oskarżył mnie, że moja gra na gitarze to ściema, że na coverach to nie ja, tylko się pod kogoś podszywam, bo nie było widać twarzy, a na naszych teledyskach tylko trzymam instrument i udaję. Wtedy postanowiliśmy się rozejść, a ja chciałam odpuściłam sobie gitarę i komponowanie oraz postanowiłam się skupić na pracy w poradni, ale miesiąc później odezwaliście się wy.* -Odpowiedziała Anett ze spokojem w głosie. Wszyscy pozostali milczeli, wiedząc, jakie dla wokalistki to było trudne. 
-Co zamierzasz z tym zrobić? -Zapytał Kai, widząc tą dziwną, nagle zadowoloną minę wokalistki. 
-Nic. To prędzej czy później dotrze do Japonii, a jak zaczną pytać, to odpowiem szczerze, że mogę im tylko za to podziękować, ponieważ to dzięki nim jestem tu, gdzie jestem. -Brunetka wzruszyła ramionami. 
-Dobra Anett, pora zmyć tą farbę. -Przerwała im Tsune, spoglądająca na zegarek, a Anette zaraz zniknęła w łazience.  
-Całkowicie o tym zapomniałem. -Mruknął Uruha pod nosem.  
-Nie tylko ty. Dlatego jej tak zależało. -Dodał Takanori.  
-To wy wiedzieliście? -Zapytała zaskoczona Meggy.  
-Wiedzieliśmy, że jakiś zespół był, ale nagle zniknął, mało co zostało z tego co udostępniali, a Akuma prawie zniknęła z social mediów. Przez pracę nad płytą i goniące terminy, nie dopytywaliśmy, co się takiego stało, że w jeden dzień słuch praktycznie o nich zaginął. -Wyjaśnił Yutaka.  
-Masz zamiar to ruszyć? -Zapytał nagle Takanori.  
-Nie, Anett ma rację, to prędzej czy później dotrze do Japonii, a tamtego zespołu już nie ma. Zaczną się pytania, to i zaczną się odpowiedzi, nie ma sensu się wychylać. -Odpowiedział Kai. 
-A mi się wydaje, że przyznali się po to, żeby się wybić. -Zaczął Uruha. -Nie wydaje się to wam dziwne? Anett dzięki nam jest sławna i akurat tuż przed naszym koncertem tutaj wychodzi ta sprawa. Wokół nich zrobi się głośno...  
-Co nakręci im sprzedaż. Skoro Akuma z tym nic nie chce robić, ludzie zaczną się nimi interesować, a po fali krytyki, będą bardziej popularni. -Dokończyła Kathy, wiedząc, co Kouyou miał na myśli.  
-Teraz tym bardziej uważam, że lepiej to zostawić. -Yutaka rozsiadł się na kanapie.  
-Dlatego właśnie nie chcę tego teraz komentować. -Odezwała się Anett, która słyszała całą ich rozmowę. -Nie potrzebujemy teraz negatywnego szumu, a jak zaczną pytać, to usłyszą coś, czego się nie spodziewają.  

    Wieczorem wszyscy zgodnie postanowili trochę wyluzować. W końcu następnego dnia czekał ich powrót do rzeczywistości zwanej życiem w trasie. Kouyou zajął ulubioną pufę swojej narzeczonej, która z niezadowoleniem spoglądała w jego stronę. Nagle wstała, chcąc pójść do pokoju po swój telefon, który właśnie zadzwonił, ale Uruha szybko ją złapał, sadzając kobietę na swoich kolanach.  
-Puszczaj. -Powiedziała Anett, próbując się wyrwać.  
-Nigdzie nie idziesz. -Kouyou uśmiechnął się złośliwie, próbując ucałować jej policzek, jednak Anett cały czas odwracała od niego głowę.  
-Już usadziłeś swoje cztery litery na jej pufie, za późno. -Skomentowała Kathy, patrząc na zakochaną parę brunetów. 
-A Ciebie nikt o zdanie nie pytał. -Anett skierowała na nią swój wzrok, mrużąc przy tym oczy.  
-Złośnica. -Nagle Uruha zaczął ją łaskotać, na co Anett jak poparzona wstała i odsunęła się od niego.  
-To smutne, ale muszę się z tobą zgodzić, Akuma to uparta, wredna... 
-Nie kończ. -Anett przerwała przyjaciółce i zaraz usiadła obok niej.  
-A ja bym chętnie dodała jeszcze kilka pięknych epitetów. -Zażartowała Rin cicho się śmiejąc. 
-Ja natomiast się zastanawiam, dlaczego wolicie gnieść się tutaj, niż wyspać się w hotelu. Jutro jest koncert. -Rzuciła kąśliwie Anett z patrząc po wszystkich. 
-Ponieważ w grupie raźniej, to po pierwsze. A po drugie masz słodkiego psa. -Odpowiedział Yuu, któremu Kiko już wcześniej usadowił się na kolanach.  
-On dzisiaj tutaj nie nocuje, prawda? -Rzucił szybko Reita, patrząc na psa. 
-Prawda, za niedługo idzie do górę, więc masz szansę się wyspać. -Wokalistka wrednie się uśmiechnęła. -A jak Ci się coś nie podoba, to pod blokiem stoi samochód. A nie, to odpada bo mi go na złom wywieziesz.  
-Ty mi tego nie zapomnisz, prawda? Ale musisz przyznać, że to grat. -Akira pokręcił głową. 
-Chyba ty. -Anett z oburzeniem spojrzała na niego.  
-Jak dobrze pamiętam, to z jakiś lekko ponad rok temu byś tak nie powiedziała. -Ruki zamyślił się na chwilę, ale swoimi słowami ściągnął na siebie wściekły wzrok wokalistki i swojej ukochanej. -No co? 
-Prosisz się Takanori, oj prosisz. -Kathy zmrużyła powieki, przechylając głowę w jego stronę. 
-Dobra, wiecie co? -Anett nagle wstała. -Ja zajmuję łazienkę, bo jak wy zaczniecie się zbierać, to już się tam nie dostanę. -Mówiąc do, ruszyła w stronę przedpokoju.  

     Po porannym zamieszaniu, a przecież Anett mówiła, że to zły pomysł by wszyscy u niej zostali, w końcu nawet nie spóźnieni znaleźli się na miejscu.  
Gdzieś w okolicach południa, korzystając z okazji, że Uruha był zajęty, Anett przejęła jego gitarę, żeby na chwilę oderwać się od myśli i stresu.  
-Nie mów, że się nie cieszysz, w końcu Polska. -Nagle Krystian usiadł naprzeciw niej, od razu jej przerywając.  
-Cieszę się, chociaż będę na scenie, nie pod, ale nie to mnie przeraża. -Odpowiedziała Anett, skupiając wzrok na gryfie, dalej uderzając w struny.  
-To co takiego? Bo wiem, że wzięłaś gitarę Uruhy tylko dlatego, że nie chciało Ci się swojej przestrajać, tą solówkę znasz na pamięć, a kaleczysz, jakbyś zapomniała jak się gra. -Kris lekko przechylił głowę w bok, przyglądając się przyjaciółce. 
-No ręce mi latają jak głupie. A przeraża mnie to, że wszystko zaczyna się od nowa. Znowu codziennie będę widzieć Meggy i wysłuchiwać jej zaczepek.  
-Czyli nie chodzi o koncerty?  
-Nie, tylko o to co będzie później... 
-Ej, a co to za przywłaszczenie mojej gitary. -Odezwał się Kouyou, który właśnie stanął za Anett, która na jego głos lekko podskoczyła.  
-Wiesz, że jestem leniem... 
-I grasz jedną z trudniejszych solówek, które wymyśliłem? -Kouyou uniósł brew ku górze.  
-Przestrajać mi się nie chciało. -Miauknęła błagalnie brunetka.  
-Dobra, dobra. I tak zaraz będziesz stroić. -Uruha tylko cicho się zaśmiał, siadając obok niej. Kris widząc, że Anett woli nie kontynuować przy innych tematu, o którym rozmawiali wcześniej, wykręcając się pracą, zostawił ich samych.   
-Co z nią? -Zapytała Kathy, którą akurat mijał.  
-A właśnie sam nie wiem. Znaczy, domyślam się, że próbuje się odstresować, ale mówi, że nie chodzi o koncert. -Wyjaśnił Kris, kątem oka spoglądając na Anett.  
-Rozumiem i chyba wiem co ma na myśli, a bardziej- Kogo. -Kathy również spojrzała w stronę wokalistki.  
-Kiyomi. -Odpowiedzieli sobie nawzajem, z niezadowoleniem wymalowanym na twarzach. 
__________
*Jeżeli ktoś nie pamięta o co chodzi, to zapraszam do prologu :)