3 kwi 2022

Rozdział 51

A no dzień dobry, kolejny tydzień za nami, co? No a ja muszę się znowu naprodukować, ponieważ mam dla was ważną informację. 
Mianowicie chodzi o to, że ten tydzień będzie decydujący w związku z tym, co będzie dalej z opowiadaniem. Nie zakończę go, ani nie zostanie usunięte, o to się nie martwcie. Będzie oczywiście kontynuowane, jednak nadal nie wyszłam z miejsca, które mnie cholernie blokuje. Zainspirowana innym zagranicznym opowiadaniem, zaczęłam pisać znowu coś innego i o dziwo pisanie tego idzie mi bardzo dobrze, dlatego chciałabym pisać je, póki mam wenę, nie odrywając się na inne opowiadania. JEDNAK... Tego typu opowiadań nie widuje w polskiej wersji, dlatego nie wiem, jaka będzie wasza reakcja i mam wątpliwości, co do opublikowania go. Po długich przemyśleniach stwierdziłam, że jak tylko ogarnę tematy graficzne (w okolicach świąt, może wcześniej, może nawet w tym tygodniu), opublikuje początek tego opowiadania na próbę i zobaczę, czy ma sens ciągnąć dalej jego publikację, jak się nie spodoba, po prostu zostanie usunięte, noł problem. 
Jeżeli chodzi o "Just a moment to discover your mind..." i Undead Hearts. to sprawa wygląda następująco: To pierwsze opowiadanie będzie pojawiać się raz w miesiącu, przynajmniej do czasu, aż nie ogarnę miejsca, które mnie nadal blokuje twórczo. To drugie natomiast jest prawie zakończone, zostało mi kilka rozdziałów i myślę, że jak nadal będę czuła blokadę, to nadam mu po prostu priorytet, żeby je już zakończyć, nie przejmując się blogiem. Także, jeżeli to opowiadanie, które piszę teraz, zostanie opublikowane na próbę i wam się spodoba, będziecie chcieli jego kontynuacji, wy będziecie mieli co tydzień jakiś rozdział czegoś, a ja będę mogła z spokojną głową i bez spiny czasowej pracować nad "Just a moment to discover your mind...", żeby mieć wystarczająco rozdziałów na moment, gdy tamte dwa opowiadania się zakończą. 
No to ten, tyle z mniej lub bardziej ważnych informacji.
Miłego czytania :3

 Rozdział 51: 
 
Po wszystkich kłótniach i niedomówieniach już dawno opadł kurz. Nawet Kiyomi przez te dwa tygodnie się nie pojawiała, chociaż Anett czuła się cały czas obserwowana. Odczuwała to szczególnie, kiedy była sama, jakby popadała w manię prześladowczą, dlatego starała się jak najwięcej czasu spędzać z innymi. Kiedy Kai musiał załatwiać coś w studiu, pomagała Ayuko przy małej Echiko, resztę czasu spędzała głównie w towarzystwie Rin i Krisa, no i oczywiście Kouyou, chociaż ten przez ostatnie dni zachowywał się nad wyraz dziwnie. 
Tego ranka też tak było, znaczy Anett pomagała Ayuko, a wieczór miała spędzić z ukochanym. W końcu zmęczone padły obie na kanapie w salonie. 
-Ja już chyba nie chce mieć dzieci... -Mruknęła ruda, zasłaniając twarz dłonią. 
-Nie przesadzaj, w końcu zasnęła -Zaśmiała się Ayuko, spoglądając na wokalistkę. 
-Bite trzy godziny prawie ciągłego płaczu, wybacz, ale moja głowa źle to znosi. -Anett zaczęła masować swoje skronie w akompaniamencie cichego chichotu brunetki. 
-Uwierz mi, będziesz miała swoje, to będziesz inaczej śpiewać. A to, to akurat wina Yutaki, mówiłam mu, żeby tak nie robił, bo będę miała problem z usypianiem jej, szczególnie kiedy znowu wyjedziecie, ale nie... Pan Lider jak zawsze robi po swojemu... 
-Faceci... -Westchnęły obie naraz.  
-A tak w ogóle, wiesz już co kryje się za tajemniczym zachowaniem Kouyou?- Zapytała Ayuko, patrząc z podejrzeniem w oczach na Anett. 
-Domyślam się, że dzisiejsza kolacja, wcale nie będzie z jego rodzicami, a ja coraz bardziej nie mam ochoty tam iść. -Wokalistka cicho, lecz smutno westchnęła. 
-Chyba nie chcesz mu powiedzieć “Nie”? -Brunetka rzuciła oskarżeniem w stronę wokalistki, która na chwilę zamknęła oczy i głośno westchnęła, zbierając myśli. 
-Ayuko, to nie tak... -Zaczęła spokojnie. -Wiem, że Kyu nie odpuści z tymi zaręczynami, a ja mam dziwne wrażenie, że to wszystko skomplikuje się jeszcze bardziej... 
-A ja mam wrażenie, że sama tworzysz sobie problemy i niedomówienia. Dopiero co wyjaśniliście sobie jedno, ty już tworzysz drugie. Kouyou Cię kocha i stara się, nawet skacze wokół Ciebie, spełniając każde twoje zachcianki. Ogarnij się w końcu, albo to zakończ, zanim naprawdę go zranisz... 
-Już jestem. -Zawołał Kai, wchodząc do domu, zaraz przerywając wypowiedź Ayuko. 
-Dobra, to ja się już zbieram. Na razie. -Rzuciła speszona wyznaniem brunetki Anett, po czym wstała i za chwilę bez zbędnych słów po prostu wyszła. 
-A jej co? -Yutaka otworzył szarzej oczy, zaskoczony zachowaniem wokalistki. 
-Nic, ma gorszy dzień i tyle. -Ayuko wzruszyła ramionami. 

     Anett ogarnęło poczucie winy, przez które tym bardziej nie miała ochoty na wieczorne wyjście. W domu nawet zaczęła się zbierać, w końcu zostały jej jakieś dwie godziny do przyjścia Kouyou, jednak nagle poczuła, jak łzy cisną jej się do oczu. Doskonale wiedziała co Ayuko miała na myśli i dlaczego ta nagle jej przerwała, kiedy ruda chciała powiedzieć jej o swoich uczuciach związanych z tym, że ktoś ją obserwuje. Z myśli wyrwał ją dzwonek do drzwi, a tak konkretnie to Tsune, która stwierdziła, że w tak ważny wieczór, Anett nie może wyglądać byle jak. 
-Ale wiesz, że to raczej nie będzie kolacja.... 
-Z jego rodzicami, wiem, sama się domyśliłam, że śliczny coś kręci. -Brunetka cicho się zaśmiała, przeglądając kosmetyki rudej.  
-Ja nawet nie mam ochoty tam iść, szczególnie po tym, jak Ayuko stwierdziła, że to ja tworzę problemy i w jednym ma rację, lepiej byłoby to zakończyć... 
-Głupoty gadasz. -Przerwała szybko Tsune wywód wokalistki. -To twój wieczór, a złudne poczucie winy tu nie pomoże. Kouyou skacze wokół Ciebie, bo tego chce, przecież rozmawiałyśmy już o tym. On Cię kocha i chce, żebyś była szczęśliwa. Fakt, trochę się śpieszy, ale... No młodsi nie będziemy. Druga sprawa jest taka, że dobra, moment zaskoczenia, że to zrobi padł, bo się domyśliłaś, ale nadal nie wiesz, jak, kiedy, gdzie, dlatego musisz wyglądać fenomenalnie, a przecież może się okazać, że jednak się mylisz i to będzie tylko elegancka randka. A Ayuko się nie przejmuj, Ona po prostu nie chce, żebyście cierpieli przez szybkie, pochopne decyzje. Nie daj się zwariować ludziom wokół, ważne jest to, czego ty chcesz, a nie to co uważają inni, także głowa do góry i się ciesz, bo nie jedna chciała by być na twoim miejscu. -Tsune lekko się uśmiechnęła. 
-A ty w końcu spotkasz się z Yuu? -Zapytała Anett, patrząc na kobietę. -Rozmawiałam z nim ostatnio i... Stałaś wtedy tyłem do drzwi i nie wiesz, że On słyszał wszystko, co powiedziała Megg. Dlatego chce z tobą pogadać.  
-Pewnie, żebym mu wyjaśniła, co sobie myślę. Proszę Cię, nie moja liga. -Brunetka pokręciła lekko głową z zrezygnowaniem na twarzy. 
-Daj sobie po prostu szansę. Wiem, głupio to brzmi, ale mam Ci przypomnieć co sama jeszcze nie tak dawno mi mówiłaś? Jeżeli po tym co usłyszał sam chce porozmawiać, to się z nim spotkaj i wyjaśnij, bo w końcu przyjdzie dzień, że nie będziesz miała już żadnej szansy. -Anett spojrzała na nią błagalnie. 
-Może masz rację, ale muszę jeszcze nad tym pomyśleć. Dobra, bierzmy się do roboty, bo się nie wyrobimy przez przybyciem twojego Ślicznego Romeo. -Tsune cicho się zaśmiała, chwytając na szczotkę do włosów.  
 
    Próbował zrozumieć, co się stało pod jego nieobecność, więc postanowił podpytać, jednak Ayuko odpowiadała wymijająco.  
-...Po prostu chcę wiedzieć, co takiego jej powiedziałaś. Wyglądała na załamaną. -Kai wzruszył bezradnie ramionami. 
-Powiedziałam jej tylko, żeby w końcu się ogarnęła. Nie wiem o co teraz jej chodzi, ale zawsze w jej mniemaniu jest coś nie tak. -Ayuko czuła się już poddenerwowana faktem, że jej mąż dalej drążył temat.  
-Ayu, kochanie... Oboje wiemy co Kouyou planuje, a po jego zachowaniu każdy by się domyślił. Anett ma prawo mieć wątpliwości, ale jeżeli go kocha, to się zgodzi. Dlaczego tak bardzo chcesz w to ingerować, wystarczająco mu pomogliśmy. -Yutaka im wiedział więcej, tym bardziej nie rozumiał. Nie rozumiał, dlaczego Ayuko tak bardzo się wtrąca, co jeszcze bardziej go złościło.  
-A ty wiesz co się z nim działo przez ostatnie dni? Unikał jej, jak tylko mógł i właśnie dlatego wolę, żeby Anett przez poczucie winy sama go zostawiła, niż pakowała się w jakieś bagno. 
-Nie pił, jeżeli o to Ci chodzi -Kai przerwał jej stanowczym głosem. Obiecał Kouyou, że nic nikomu nie powie, ale doskonale wiedział, co wywołało nagłe zachowanie gitarzysty. 
-Ty cały czas wiedziałeś? -Ayuko spojrzała na męża, otwierając szeroko oczy. Po chwili się zaśmiała, kręcąc głową. -Wiedziałeś, ale szedłeś w zaparte, żeby go kryć. Co tym razem? Kochanka, drugie dziecko, jest chory czy co? Co było tak ważne, że ty go kryłeś?  
-Mówiłem Ci, nie ingeruj w to. Obiecałem mu, że nikomu nie powiem, po prostu musiał coś załatwić, a Anett nigdy nie może się dowiedzieć o co chodziło, jasne?  
-Czyli poszedł w długą... 
-Nie poszedł. -Kai ciężko westchnął, opierając się o kuchenny blat.  
-To powiedz w końcu o co chodzi.  
-Zrozum, że nie mogę, jak Kouyou będzie chciał, to sam jej powie, ale w to wątpię.  
-Yutaka, nie możesz go kryć, nie teraz... -Ayuko podeszła do niego bliżej, patrząc błagalnym wzrokiem. -On zamierza się jej oświadczyć, jeżeli nie jest z nią szczery, to, to nie ma sensu. -Kai na te słowa odwrócił wzrok. Nie chciał łamać obietnicy złożonej przyjacielowi, jednak wiedział, że prawda wszystko zmieni. Zacisnął wargi w cienką kreskę, próbując się powstrzymać, ponieważ wizja tego, co się stanie, jak Anett dowie się o wszystkim od kogoś innego, po prostu go przerażała. 
-Dobra, ale nic jej nie powiesz. Jeżeli to wyjdzie na jaw, to musi wyjść od niego, inaczej nie może się dowiedzieć.  
-Obiecuję... 

    Kouyou przybył punktualnie, na szczęście Tsune zdążyła “uciec” wystarczająco wcześnie, żeby gitarzysta nie domyślił się, że ktoś pomagał Anett. Kiedy mężczyzna wszedł do mieszkania, od razu wyczuł słodki, lecz delikatny zapach jej perfum. Nie znalazł jej w salonie, więc cichym krokiem poszedł do jej pokoju, gdzie rudowłosa stała przed lustrem. 
-Wow... -Szepnął cicho, od razu zwracając na siebie uwagę wokalistki, przez co miał chwilę, by się jej przyjrzeć. Delikatny makijaż doskonale podkreślał jej błękitne oczy, a czerwona szminka dodawała jej kobiecości, a delikatne loki idealnie pasowały do błękitnej sukienki- Długiej, prostej, lecz z rozkloszowaną spódnicą.  
-Już jesteś? -Anett zapytała jakby niepewnie. Widząc Kouyou w czarnym garniturze, poczuła, jak jej serce zabiło mocniej i była już pewna, że coś jest na rzeczy.  
-Gotowa? -Uruha całkowicie olał jej słowa. Podszedł bliżej, czule całując jej usta, by za chwilę stanąć za nią i objąć ją ręką w talii.  
-Przecież doskonale wiem, co kombinujesz Kyu. -Akuma cicho szepnęła, kładąc dłoń na jego dłoni, zarazem cały czas patrząc w lustro.  
-Uwierz mi, że nie wiesz. -Kouyou się zaśmiał. 
-Jestem gotowa, po prostu czekałam na Ciebie. -Anett odwróciła się przodem do niego, delikatnie się uśmiechając, jednak w środku coś nadal nie dawało jej spokoju. 
-Skoro tak, to chodźmy, ale najpierw... -Gitarzysta nagle wyjął z kieszeni czarny materiał. -Wiem, że nie cierpisz niespodzianek, ale dzisiaj musisz mi wybaczyć. -Kouyou szybko zawiązał jej oczy, chociaż Anett nawet nie protestowała.  
    Przez całą drogę się nie odzywała, wiedziała tylko, że gdzieś jadą. Nie wiedziała, gdzie ani ile czasu tak naprawdę jechali, szczególnie, że skupiła się na zebraniu myśli. Kiedy w końcu wysiedli, a samochód odjechał, dotarło do niej świeże powietrze, a do jej uszu cisza, przerywana szelestem liści poruszanych przez wiatr. Kouyou jednak nadal ją prowadził, samemu nic nie mówiąc. Kiedy dotarli na miejsce, poczuł jak szybko i z jaką siłą bije jego serce. Milczał jeszcze przez chwilę, próbując uspokoić rozszalały ze stresu mięsień.  
-Zaraz będziesz mogła odsłonić oczy, ale najpierw mnie wysłuchaj... -Zaczął na tyle spokojnie, jak tylko mógł, cały czas się jej przyglądając. Ujął delikatnie jej dłonie, podchodząc bliżej. -Wiem, że ostatnio nie miałem dla Ciebie wystarczająco czasu, ale musiałem coś przemyśleć... -Ponownie przerwał, a Anett czuła rosnący niepokój. Miała ochotę się wyrwać i uciec. -Wiesz, że Cię kocham, wiesz, że nie potrafię bez Ciebie żyć i to nigdy się nie zmieni. Dotarło do mnie, że też niczego innego nie chcę, chcę tylko być z tobą, dlatego... Anett, wyjdziesz za mnie?  
-Kyu... -Anett jakby odetchnęła z ulgą. Kiedy zdjęła chustę zobaczyła klęczącego przed nią wśród płatków róż gitarzystę, trzymającego otwarte pudełeczko, a w nim klasyczny pierścionek z białego złota, z ciemnym ametystem z kształcie serca. -Tak... -Odpowiedziała cicho. -Tak. -Powtórzyła po chwili z większą pewnością. Zaśmiała się, zasłaniając usta dłonią. Kouyou powoli wstał, przyglądając się jej.  
-Wybacz za ten początek, ale musiałem Cię zbić z tropu. -Powoli wsunął pierścionek na jej palec, po czym ją pocałował.  
Kiedy lekko się od niego odsunęła, znalazła chwilę, by rozejrzeć się po miejscu, gdzie byli, a dokładnie stali w środku dużej, drewnianej altany, gdzieś wśród drzew. Był to najprawdopodobniej środek lasu. Altana była specjalnie ozdobiona na tą okazję masą kwiatów, szczególnie różami. No i kolacji również nie mogło zabraknąć.  
-Wiedziałem, że się domyśliłaś, ale nie chciałem już dłużej czekać. -Uruha spojrzał jej w oczy, ale zauważył w nich coś, czego wolałby w tym momencie nie widzieć. -Wszystko w porządku? -Zmarszczył czoło, widząc jej zmieszanie w tym momencie. 
-Tak, wszystko w porządku tylko... 
-Tylko? -Dopytał blondyn, patrząc na nią z zmartwieniem w oczach.  
-Kochanie, to nie jest odpowiedni moment. 
-Przecież możesz mi powiedzieć, nawet teraz. -Uruha delikatnie ujął jej podbródek między swoje palce i spojrzał jej w oczy. Anett widząc ten jego błagalny wzrok, cicho westchnęła.  
-Po prostu... Ayuko próbowała dzisiaj wzbudzić we mnie poczucie winy, że to wszystko przeze mnie, w dodatku... 
-Nie przejmuj się, a Ayuko gada głupoty. -Kouyou cicho się zaśmiał.  

     Kai cicho westchnął, tuż po tym jak opowiedział Ayuko wszystko to, co wiedział. Kobieta siedziała przez chwilę zamyślona, analizując to, co właśnie usłyszała. Milczała, patrząc przed siebie.  
-Ayu... -Szepnął perkusista, siadając obok niej. 
-Po prostu miałam Hitomi za naprawdę fajną dziewczynę. Nie spodziewałabym się, że ma takie kontakty. -Brunetka nawet się nie poruszyła. 
-Nikt się nie spodziewał, że to jakaś dalsza rodzina Kiyomi, nawet Kouyou się nie zorientował. Nie mamy pewności, czy współpracują ze sobą, no i tym Uruha zajmował się przez ostatnie dni. Próbował odkryć, co Hitomi tak naprawdę robi w zespole. -Yutaka niepewnie objął Ayuko.  
-Nawet jeżeli to prawda, to nie możemy nic z tym zrobić. Nie ma Miko, przez to ściągaliśmy Meggy, jeżeli zwolnimy Hitomi przez jakieś jego podejrzenia, znowu będzie nam brakować jednej osoby, a nie mamy czasu, by szukać kogoś nowego. -Ayuko cicho westchnęła z zrezygnowaniem w głosie.  
-Zostawmy to po prostu tak jak jest, a po trasie pomyślimy co dalej. No i więcej powinno się wyjaśnić. -Yutaka również westchnął, przeczuwając, że problemy z Hitomi dopiero się zaczną. 

     Gitarzysta niepewnie zapukał do drzwi, mając nadzieję, że kobieta jest w mieszkaniu. Już kilka razy próbował się z nią umówić, żeby porozmawiać, ale zawsze odmawiała, jakby celowo unikała spotkania z nim sam na sam. Jednak po dwóch tygodniach Yuu nie mógł już czekać, chciał w końcu wyjaśnić tą sytuację, dowiedzieć się, czy to co usłyszał wtedy przed koncertem, to prawda. Zrezygnowany już miał odchodzić, kiedy drzwi się otworzyły.  
Tsune kiedy tylko zobaczyła przez wizjer, kto stoi po drugiej stronie drzwi, spanikowała i zaczęła bić się z myślami. Początkowo chciała udawać, że jej nie ma, ale w końcu mężczyzna już o wszystkim wiedział. Musiała sprostać wyzwaniu i w końcu mu to wytłumaczyć. 
-Wejdź. -Szepnęła, niepewnie spoglądając na Yuu. Gitarzysta wszedł, a kiedy zamknęła za nim drzwi, odwrócił się w jej stronę. 
-Słyszałem, co powiedziała Meggy i cały czas się zastanawiam, dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej? -Yuu zaczął patrząc na nią z wzrokiem pełnym troski, a zarazem rozczarowania, co dodatkowo dobiło Tsune. 
-Yuu, posłuchaj. Chciałam Ci powiedzieć, ale wiedzia.... -Nawet nie udało jej się dokończyć zdania, kiedy poczuła na swoich wargach jego pocałunek. Nie wiedząc co ma o tym myśleć, odsunęła się od niego. -Co to ma być?  
-Tsune, prawda jest taka, że już od dawna coś do Ciebie czuję. Nie mówiłem, nie próbowałem, bo widziałem, że z jakiegoś powodu mnie unikasz, ale nie wiedziałem, że dlatego... -Yuu cicho westchnął.  
-Miło mi to słyszeć, ale nawet jeśli to prawda, to ja... Wiesz, że moja sytuacja jest skomplikowana. Jestem w Tokyo tylko wtedy, kiedy jest więcej pracy, nie mogę się z tobą związać. Dlatego nie chciałam Ci mówić. Wiem, że usłyszałeś to co powiedziała Meggy, jednak Ona po prostu nie wie o mnie wszystkiego. -Zrezygnowana Tsune odwróciła wzrok. Yuu powoli podszedł do niej i ujmując jej podbródek między swoje palce, lekko podnosząc jej głowę. Tsune zauważyła na jego twarzy delikatny uśmiech. 
-Ale ja wiem i nigdy bym nie pomyślał, żeby zostawić Cię z tym samą. Tyle, że od kiedy wiem, nie potrafię przestać o tobie myśleć...  
-Nie wiesz wszystkiego. -Kobieta pokręciła lekko głową. -Są rzeczy, którymi się nie chwalę.  
-Możesz mi powiedzieć, zrozumiem. -Gitarzysta delikatnie zmrużył oczy, patrząc na nią z troską. Delikatnie pogłaskał jej policzek, obserwując jej zmieszanie.  
-Po trasie wyjeżdżam na stałe. Wiem, jak przeżyłeś zniknięcie Namiko, dlatego nie chcę żebyś się tak znowu czuł, przeze mnie. -Tsune spojrzała w końcu na niego ze łzami w oczach. -Mój brat już ledwo daje radę sam zajmować się mamą, a jego żona nie poczuwa się do odpowiedzialności, żeby pomóc. Dlatego muszę tam wrócić i nie będę sobie mogła już pozwolić na kilkutygodniowe wyjazdy.  
-Ale to nic nie zmienia i mamy jeszcze trochę czasu, żeby pomyśleć, co dalej. -Yuu przytulił Tsune i tak stali w milczeniu przez dłuższą chwilę.  

     W znakomitych nastrojach, wrócili oboje do mieszkania, grubo po północy. Nawet wieczorny chłód nie przeszkadzał zakochanej parze w świętowaniu tego dnia. W mieszkaniu Kouyou podszedł do Anett i delikatnie ją obejmując, krótko ją pocałował. 
-Zastanawiam się tylko, czy rano zdążysz się spakować. -Rzucił szybko, patrząc kobiecie w oczy. 
-O czym ty mówisz? -Anett uniosła brew całkowicie zaskoczona.  
-Bo akurat nie kłamałem z tym, że jutro wyjeżdżamy na weekend do moich rodziców. -Kouyou uśmiechnął się złośliwie. 
-Myślałam, że mamy to obgadane, że pojedziesz jednak sam. Mam tutaj dużo do zrobienia, Ruki klepnął ten singiel i mam z tym sporo roboty, którą muszę ogarnąć sama. -Ruda spojrzała na niego błagającym wzrokiem. 
-Ze wszystkim Ci pomogę, jak wrócimy, nie martw się. Nie moja wina, że Cię polubili i ciągle o Ciebie pytają. W dodatku nie wiem co kombinują, ale stwierdzili, że bez Ciebie mam się nawet nie pojawiać. -Kouyou objął ją mocniej. 
-W sumie, jakby nie patrzeć, to ty mnie w to wrobiłeś, podsyłając to nagranie Rukiemu, a wolny weekend brzmi bardzo kusząco. -Nagle Anett się zaśmiała, czując na swojej szyi pocałunki gitarzysty. -Kyu... Ale jeżeli chcesz rano jechać, to mamy mało czasu, żeby się wyspać. 
-A kto powiedział, że dam Ci się wyspać? Ale rozumiem, że się zgadzasz. -Blondyn uśmiechnął się szeroko.  
-Przekonuje mnie fakt, że wolałabym nie podpaść twojemu ojcu. -Anett powoli pokręciła głową, cicho chichocząc.  

     Rano jak zwykle wszystko w pośpiechu. Na szczęście miał to być tylko weekend, więc nie trzeba było wiele pakować. Po drodze Anett starała się zdrzemnąć w samochodzie, jednak jedna myśl ciągle nie pozwalała jej zamknąć oczu. Ciągle myślała nad tym, co powiedziała jej Ayuko dzień wcześniej. Nie chciała później już rozwijać tego tematu z Kouyou, jednak ciągle miała wrażenie, że kobieta miała rację.  Cały czas próbowała odgonić od siebie tą myśl i nawet nie wiedziała, że za chwilę w końcu jej się to uda.  
Kiedy przyjechali na miejsce, Anett zauważyła dwie kobiety stojące przed domem i rozmawiające z mamą gitarzysty, a wokalistka już dobrze wiedziała, dlaczego jego rodzicom tak bardzo zależało, żeby przyjechała razem z Kouyou.  
-Yuki i Maru też są? Chyba musiało coś się stać... -Kouyou zamyślił się na chwilę, patrząc na kobiety przez przednią szybę samochodu. Dopiero po chwili zauważył wymowny wzrok ukochanej. 
-Dlatego twoi rodzice chcieli, żebym przyjechała. Wiedzieli, że One też będą.  
-Nie zdziw się, jak będą wredne. -Szepnął Kouyou, otwierając drzwi. 
-Takie jak ty? -Rzuciła szybko Anett.  
-Teraz to ty jesteś złośliwa. -Uruha uśmiechnął się zadziornie, po czym wysiadł w samochodzie, w sumie tak samo jak Anett, która od razu zauważyła starszą kobietę zmierzającą w ich stronę szybkim krokiem. 
-W końcu jesteście.  
-Wybacz mamo, bylibyśmy wcześniej, ale korki. -Wytłumaczył szybko Kouyou. 
-Taa, korki, albo ktoś bawił się w Snorlax’a. -Mruknęła cicho Anett pod nosem po polsku.  
-Wybacz, nie wyspała się. -Gitarzysta się uśmiechnął, obejmując Anett.  
-To jego wina! -Anett szybko wskazała palcem na Kouyou, po czym w trójkę się roześmiali. Wokalistce jednak uśmiech szybko zszedł z twarzy, widząc grobowe miny sióstr Kouyou, które postanowiły dołączyć się do rozmowy.  
-No Kouyou, widzę, że w końcu postanowiłeś się ustatkować. -Powiedziała jedna z nich, zauważając pierścionek na palcu Anett. 
-A to moje siostry, Yuki i Maru. -Rzucił szybko Kouyou, jakby z przekąsem w głosie.