24 kwi 2020

Rozdział 8

Witam. Z ogłoszeń mam w sumie tyle, że postanowiłam już, jak to z pojawianiem się rozdziałów będzie. Jak widać, postanowiłam dodawać je w piątki, ale nie określę stałej godziny bo wiadomo, różnie bywa. Oczywiście jeżeli nie wyrobiłabym się z jakimś rozdziałem na dany piątek, to na 99% coś pojawi się w niedzielę. Dziękuję za uwagę i życzę miłego czytania :3

Rozdział 8:

      W studiu każdy próbował skupić się na swoich obowiązkach, jednak stan Takanoriego nikomu nie dawał spokoju, a szczególnie perkusiście, który zaraz zajął się załatwianiem kolejnych, dodatkowych badań.
Anett została sama z Takao, rozwiązując kolejne, zadane przez niego zadania. 
-Ciekawe, gdzie Kouyou tak nagle wywiało... -Powiedział głośno Takao, jakby się nad tym zastanawiał, chociaż kobietę to zbytnio nie interesowało.
-Pewnie poszedł dalej pić, albo leczyć kaca. -Stwierdziła szatynka, jedynie wzruszając ramionami.
-Zastanawiam się, czy nie chodzi o jego nowego znajomego. Mój drogi kuzyn ma słabość do Polaków jak widać. -Brunet się zaśmiał, ale automatycznie zwrócił na siebie uwagę wokalistki. 
-Czekaj, powiedziałeś kuzyn? - Niepewnie zapytała z miną pełną zdziwienia.
-No tak, nie wiedziałaś. Nie za bardzo rozumiem, dlaczego Kouyou najpierw prosił mnie, żebym się tobą zajął, jeżeli chodzi o język, a potem nagle stwierdził, że dobrze będzie żebyś się nie dowiedziała, że jesteśmy rodziną, no ale skoro się wygadałem. -Tym razem to Takao wzruszył ramionami, a do Anett zaczęło coś docierać. Najpierw Takanori powiedział jej, że to Kouyou chciał ją ściągnąć do Japonii, a teraz Takao twierdzi, że gitarzysta nie chciał, żeby się dowiedziała, że zatrudnili jego kuzyna jako tłumacza, jeszcze ta wzmianka o nowym znajomym Uruhy.
-A o co Ci chodzi z tą jego “słabością do Polaków”? -Szatynka postanowiła skorzystać z okazji i wyciągnąć od Takao tyle informacji, ile się da.
-Jakieś pół roku Kouyou poznał jakiegoś Polaka, pracującego w muzycznym jak załatwiał struny do gitar. Kris czy jakoś tak. -Słysząc te słowa z ust mężczyzny Anett poczuła, jak jej szczęka opada.
-Czekaj. Kris, Polak, sklep muzyczny... -Szatynka wyliczyła nawet na palcach jakby łącząc wątki. -FUCK! -Wrzasnęła, opadając wygodnie plecami na oparcie kanapy. -Teraz już wszystko jasne. A to menda. -Takao patrzył na nią zaskoczony.
-Znasz go? -Brunet nie był pewny czy powinien ją pytać, ale widział jak nerwowo zaciskała wargi w cienką kreskę.
-Krisa? Ależ oczywiście. Powiedz mi, nie zauważyłeś u Kouyou czegoś dziwnego od kiedy się znają? -Anett musiała przyznać, że ta znajomość jej przyjaciela i Uruhy ją porządnie zmartwiła.
-Nie, wódka i dziwki, standard... Chociaż nie, po rozstaniu z Miko odpuścił sobie z kobietami, a przynajmniej nie po alkoholu. -Mężczyzna ponownie wzruszył ramionami. -A dlaczego pytasz? -Takao nie do końca rozumiał, skąd u kobiety nagle pojawiło się takie zainteresowanie jego kuzynem.
-Po prostu się martwię, żeby nie musiał znowu uciekać przed Yakuzą. Wiesz, Kris ma tendencje do pakowania się w kłopoty. 
Rozmowę Anett z Takao przerwał Yuu, który w sumie chciał się upewnić, czy Anett wyrobi się ze wszystkim na czas.
-Szczerze, to już skończyłam, ale muszę jeszcze załatwić coś na mieście. -Szatynka spokojnie odpowiedziała, tak jakby gitarzysta wcale nie wszedł w nieodpowiednim momencie.
-To może Cię podrzucę, a potem od razu zaczniemy jazdy? -Aoi nie spodziewał się, że Akuma tego dnia jeszcze przyjmie coś na swoje barki do załatwienia. Czuł, że pojawił się w nieodpowiednim momencie, ale widząc minę wokalistki wolał nie wnikać w tematy, jakie ta dwójka porusza między sobą. W ogóle ta kobieta była dla niego wielką enigmą, ale ta otaczająca ją aura tajemnicy jedynie dodawała jej uroku.
-Wiesz co? Nie, poradzę sobie sama i nie wiem, ile mi to zajmie, więc spotkajmy się w studiu, dam Ci wcześniej znać. -W tym momencie Anett spojrzała na zegarek. -W sumie, to muszę się już zbierać. -Po tych słowach pośpiesznie zebrała swoje rzeczy i wyszła.
-A jej co? -Gitarzysta uniósł brew, wskazując palcem w stronę drzwi, które przed chwilą się zamknęły.
-Wiesz, stresujący dzień. Kouyou zalazł jej za skórę i to nieźle...
-Ta, głównie, jak stwierdził, że jakby wiedział, że ma zostać na stałe bez Rukiego, to wolałby przyjąć faceta. Wiesz, przyjaźnimy się z Kouyou od lat, ale teraz nie potrafię go zrozumieć. -Yuu się wtrącił między słowami bruneta.
-Wiem, że ruszy Cię to co powiem, ale sam musisz przyznać, że wszyscy i to z daleka widzą, że między nimi zaczyna się coś dziać. Jeżeli o Uruhe chodzi, to my akurat wiemy, dlaczego tak się zachowuje, ale Akuma mnie zastanawia, jak tak szybko rozgryzła jego grę i dlaczego sama zaczęła w nią grać. -Takao w tym momencie patrzył w stronę okna, jakby się zastanawiając nad tym co powiedział.
-Mamy z Anett w planach dwie godziny pojeździć po mieście, a potem popracować nad tą balladą co Ruki ją chce na wczoraj. Akuma ma gotowy tekst i jak go sobie przypomnę, to może uda mi się dzisiaj czegoś dowiedzieć, dlaczego tak jest. -Po tych słowach Yuu na spokoje wstał i wyszedł, zostawiając zamyślonego Takao, który nawet nie zauważył, że gitarzysta wyszedł.

      Pół godziny spacerkiem i Anett znajdowała się w umówionym miejscu, a właściwie przed sklepem muzycznym. Ledwo przekroczyła próg sklepu, a przywitał ją miły, znajomy głos.
-O, An-chan, miło Cię znowu widzieć. Słyszałem, że przywiało Cię, aż do Japonii...
-Taa, przywiało, jest Krystian? -Kobieta nagle przerwała mężczyźnie, nie lubiła owijania w bawełnę. Znała wujka Krisa, który był tutaj właścicielem, a On dobrze wiedział, że nie zjawiła się tutaj przypadkiem.
-Tak, jest, tyle, że właśnie z kimś rozmawia. - Mężczyzna był zaskoczony tonem głosu kobiety, zazwyczaj była miła i uprzejma, ale widocznie jego siostrzeniec musiał porządnie ją zdenerwować, skoro na wejściu odpowiadała atakiem.
-Niech zgadnę, z kimś sławnym. -To stwierdzenie szatynki wywołało zaskoczenie u właściciela sklepu, bo przecież skąd mogła wiedzieć. -To, gdzie znajdę tych popaprańców? -Milczenie mężczyzny było dla niej wystarczającą odpowiedzią, więc nie zamierzała dłużej czekać. Starszy mężczyzna zaprowadził ją za zaplecze, jednak szybko został zawołany przez kogoś z pracowników, przez co kobieta została sama.
Drzwi do pomieszczenia były lekko uchylone, ale doskonale słyszała o czym Kris i Kouyou rozmawiają. W pewnym momencie wręcz się w niej zagotowało. “Gdyby chciał?!” Wrzasnęła w swoich myślach. Chwilę później nie wytrzymała i postanowiła przerwać ich rozmowę.
-Zdrajca- Rzuciła kierując słowa w stronę szatyna, po czym obróciła głowę w stronę Uruhy. -Dupek. -Dodała, obserwując zamieszanie na ich twarzach. Oboje stali, zastanawiając się, kto i co powinien w tej sytuacji powiedzieć, ale to Kris postanowił zacząć, przełykając głośno ślinę.
-An-Chan, jesteś... To nie tak jak myślisz.
-Skąd ty do cholery wiesz co ja myślę?! -Szatynka krzyknęła, a Uruha stał jak wryty. Nigdy nie widział Anett tak wściekłej, a nie raz ją prowokował, w dodatku nigdy nie słyszał, żeby krzyczała.
-To ja może sobie pójdę? -Gitarzysta miał się już kierować do wyjścia, kiedy zabójczy wzrok kobiety go wręcz sparaliżował. 
-A ja chciałabym poznać twój sposób na błyskawiczne pozbycie się kaca, bo jakoś teraz hałas Ci nie przeszkadza!! -Ostatnie słowa musiała wykrzyczeć, dokładnie obserwując reakcję Uruhy. Gitarzysta jedynie zagwizdał, patrząc na nią szeroko otwartymi oczami. Musiał przyznać, że kobieta miała temperament i potrafiła w sekundę ustawić człowieka, co o dziwo mu się u niej spodobało. “Nie, nie Kouyou, nawet o tym nie myśl” pomyślał, obserwując jak kobieta podchodzi do niego bliżej. Ten lodowaty błękit jej oczu za każdym razem wywoływał u niego szybsze bicie serca, wręcz miał ochotę w tym momencie ją pocałować, ale wolał się jednak nie poruszyć, żeby nadal żyć.
-Tak, to ja poprosiłem Kouyou, żeby Cię wkręcił do the Gazette, ale to miało być na chwilę, póki sytuacja się uspokoi. -Głos szatyna go uratował. Kiedy tylko Anett odwróciła się w stronę Krisa, Uruha odetchnął z ulgą, a zarazem zaczął głęboko oddychać jakby przebiegł maraton, chyba nigdy wcześniej się tak nie stresował. 
-Lepiej będzie, jak pogadamy o tym, kiedy indziej. -Po tych słowach Anett po prostu wyszła trzaskając drzwiami.
-Co to było? Naprawdę się tak wkurzyła, bo zobaczyła nas razem? -Do Kouyou powoli dobierało co się przed chwilą stało.
-Nie, nie o to, prawdopodobnie usłyszała co powiedziałeś. -Odpowiedział szatyn, kierując swój wzrok na gitarzystę.

      Anett miała luźną chwilę przed spotkaniem z Yuu. Siedziała w studiu na parapecie patrząc cały czas przez okno i usilnie powstrzymując łzy. Nie była wściekła na Krisa czy na Kouyou, była wściekła na siebie, że przez krótką chwilę pozwoliła sama sobie uwierzyć, że gitarzysta się tak zachowuje, bo coś do niej czuje, a przynajmniej miała takie wrażenie po rozmowie z Takanorim. Czuła się taka naiwna i mimo, że cały czas próbowała coś z tym zrobić, nie udawało jej się to. 
-Wszystko w porządku? -Nagle usłyszała za sobą głos Yuu.
-Nie, wszystko jest dobrze. -Odpowiedziała szeptem, kręcąc przy tym głową. Zaraz po tym wstała i udała się z gitarzystą na parking.
Przez cały czas, kiedy Anett prowadziła, Yuu widział, że nie potrafiła się skupić na drodze, cały czas coś zaprzątało jej myśli. W końcu po godzinie postanowił jej już nie męczyć tylko pojechać do niej i wziąć się za pracę, wyczuł idealny moment i pretekst, by coś od niej wyciągnąć. 
W mieszkaniu kobieta jedynie rzuciła swoje rzeczy w kąt i od razu udała się do kuchni, a Aoi zabrał się za rozkładanie sprzętu w salonie.
-Chcesz coś do picia? -Zapytała Anett stając w przejściu między salonem a kuchnią, opierając się o futrynę. Dla Yuu wyglądała tak słodko, a na jej twarzy widział mieszankę złości i zmartwienia, co dodatkowo działało na jej korzyść.
-Nie, wolałbym się od razu zabrać się za pracę, bo znowu będziemy siedzieć do nocy. -Odparł, szybko odrywając wzrok od jej osoby. Miał tylko nadzieję, że przez tą krótką chwilę Anett nie zauważyła, że od kilku dni zaczął patrzeć na nią jakoś inaczej.
-Taa, masz rację. -Kobieta mruknęła pod nosem i ponownie zniknęła w kuchni. Po chwili wróciła z szklanką wody, zastając Yuu wpatrującego się w kartki, na których pracowała nad tekstem. -Akurat masz wersję przyjętą dzisiaj przez Rukiego. -Powiedziała, siadając obok niego.
-Wiesz, za każdym razem jak to czytam to mam takie dziwne wrażenie, że to jest o tobie, ale to nie jesteś ty... - Słowa mężczyzny ją zaskoczyły, ale od razu wyczuła kolejną trudną rozmowę, a już miała taką nadzieję, że sobie w końcu odbije za swoją naiwność. - Nie zrozum mnie źle, po prostu w tym jest tyle emocji, a ty przez cały ten krótki czas jak Cię znam jesteś taka opanowana, wręcz niemożliwie neutralna na jakiekolwiek uczucia. - W pierwszej chwili Anett nie wiedziała, jak ma odpowiedzieć, ale gitarzysta doskonale ją opisał. Szatynka cicho westchnęła, wygodnie opierając się o oparcie sofy i zamknęła oczy. -Masz rację. Zaczęłam pisać tą piosenkę jak jeszcze cokolwiek czułam, potem Ruki stwierdził, że to ma być moja pierwsza solowa piosenka, więc chciałam stworzyć coś z czym się utożsamiam, no i wygrzebałam szkic, którego nikt poza mną nigdy nie widział. -Jej głos był spokojny, pełny żalu, a wręcz bólu. Yuu dokładnie się jej przyglądał i widział, że poruszył coś, co nią ruszyło, bo zaraz po tym kobieta spojrzała na niego powoli się prostując.
-Sama powiedziałaś, że zaczęłaś to tworzyć, jak coś czułaś, tyle, że ja tego nie rozumiem, nie mogłaś tak po prostu “wyłączyć uczuć”. -Gitarzysta postanowił ciągnąć to dalej, nie mógł przecież pozwolić sobie teraz na zmianę tematu, chciał wiedzieć jak najwięcej, żeby mieć przewagę nad Kouyou. 
-A właśnie, że mogłam. Wystarczyły dwie ważne dla mnie osoby, które mnie zraniły, żebym zaczęła walczyć sama ze sobą. Fakt, trochę to trwało, ale wmawianie sobie, że nie chcę czuć, że nie chcę po raz kolejny przez to przechodzić, bo przecież “po miłości zawsze przychodzi smutek” * sprawiło, że przestałam czuć cokolwiek, po prostu wyprałam się z uczuć. -Szatynka cały czas mówiła z taką powagą, ale Yuu słyszał jak jej głos co jakiś czas się załamywał.
-Nie wierzę Ci. -Mężczyzna rzucił szybko, dokładnie obserwując, jak twarz kobiety zbliża się do jego twarzy.
-A chcesz się przekonać? -Anett wiedziała, że Aoi nie będzie się długo zastanawiać i już po kilku sekundach w odpowiedzi poczuła czuły pocałunek z jego strony. “Dobra, teraz tego nie spieprz”. 

      Po przerwanej rozmowie w sklepie oboje postanowili dokończyć rozmowę wieczorem, w domu gitarzysty.
Kouyou chodził nerwowo w kółko próbując zrozumieć co szatyn miał wcześniej na myśli, a Kris siedział spokojnie śmiejąc się w myślach z gitarzysty.
-Nie patrz tak na mnie, lepiej mi powiedz w końcu, o co Ci chodziło, a właściwie o co tak naprawdę się wkurzyła.
-Powiem Ci, jak w końcu usiądziesz. -Kris odpowiedział spokojnie, poklepując dłonią miejsce obok siebie na kanapie, a Uruha ciężko wzdychając w końcu usiadł. -Po pierwsze, mówiłem Ci już, dobrać się do Anett nie jest łatwo. Ona należy do tych kobiet, które nie idą do łóżka z byle kim, czy bo tak. Uwierz, był nawet moment, że z tym walczyła, ale nie. To było nawet słodkie i zabawne, bo kogo byś jej pod nos nie postawił, nie ważne czy na trzeźwo, czy po pijaku, z automatu czerwona lampka w głowie, alarm i nie ruszy dalej. -Szatyn przez kilka sekund śmiał się pod nosem, ale szybko wrócił do powagi. -A drugą sprawą jest to co powiedziałeś, a raczej, że nie zna całego kontekstu. -W tym momencie Kris zaczął się poważnie zastanawiać nad tym, jak ma to wytłumaczyć gitarzyście. -Ja wiem, że chodziło Ci o to, że ty gdybyś chciał to zachowywałbyś się wobec niej inaczej udowadniając jej, że oboje tego chcecie i byś jej nie wykorzystał, bo życie to Ci raczej jeszcze miłe, ale Ona niestety odebrała to, jakbyś określił ją jako zabawkę, a Ona tego nienawidzi.
-Dobra, rozumiem, nienawidzi traktowania kobiet jak to ująłeś “jak zabawki”. -Uruha zaczął gestykulować dłońmi, cały czas patrząc na Krisa. -Ale nadal nie rozumiem tego, dlaczego tak się wkurzyła.
-Nie kobiet, a ją. Inne kobiety w tej kwestii to mało ją interesują. Fakt, mnie wtedy przy tym nie było, przez kilka lat nie mieliśmy kontaktu, ale wiem, że w między czasie była z kimś na poważnie i nie pamiętam, ile to trwało, czy rok, czy dwa, ale w końcu zerwała z nim, bo miała już dość tego jak ją traktował, a najgorsze było dla niej, kiedy doszło do momentu, jak pod koniec ich związku wręcz ją zmuszał, byle by jemu było dobrze. Wiesz, kiedy Ona nie chciała to się zaczynało obrażanie, nieodzywanie się i tym podobne, no ja się nie dziwię, że go zostawiła. -Tutaj szatyn westchnął cicho się śmiejąc. -A po rozstaniu, wyszło na jaw, że w międzyczasie ją zdradzał. 
-Dobra, to jeżeli naprawdę zrozumiała to tak jak ty to powiedziałeś, to dopiero urządzi mi piekło na ziemi. -Stwierdził Uruha, opadając plecami na oparcie sofy, zagryzając dolną wargę ze złości na siebie.
-Stary, ale to nie koniec. -Szatyn się zaśmiał, patrząc na jego reakcję. -Akurat pierwszy raz po latach jak ją spotkałem to jechała wtedy do jakiegoś starego znajomego, ale jak się potem okazało, coś między nimi zaczęło się dziać, tyle, że oboje najpierw chcieli się upewnić, że to między nimi w ogóle wypali.
-I nie wyszło... -Wtrącił Kouyou, unosząc brew.
-W między czasie znalazł sobie inną, a Anett poszła w odstawkę, bo między nimi do niczego nie doszło, A An postanowiła pozbyć się uczuć, przez chwilę nawet popełniając moje błędy. -Dokończył szatyn, a Uruha w myślach już sobie wyobrażał jak Akuma dusi go strunami do gitary albo jakimiś kablami. 
-Czekaj... -Nagle gitarzysta się zerwał na równe nogi. -Powiedziałeś “popełniając twoje błędy”? -Uruha zmarszczył czoło ze zdziwienia, bo dobrze wiedział o jakich błędach Kris mówi.
-Spokojnie, o nią się nie musisz martwić, spróbowała z dwa razy po czym stwierdziła, że to nie zabawa dla niej, a mnie pilnowała i trzymała z daleka, a ja tak cierpiałem. -Ostatnie słowa szatyna miały zabrzmieć zabawnie, ale szubko poczuł jak gitarzysta, nie oszczędzając siły palnął go w głowę. -Ał, za co to?!
-Bo Ona Cię pilnowała, a kiedy zaczęła coś podejrzewać, to zwiałeś! Już rozumiem, dlaczego nie chciałeś, żeby się dowiedziała, że się znamy. -Kouyou przysiadł na stoliku znajdującym się przed sofą.
-Ja sobie wypraszam, z narkotykami nie mam już nic wspólnego, ale wiesz, Anett lubi sobie łączyć różne wątki, więc pewnie się domyślasz, za jakiego człowieka Cię teraz uznaje.
-Dzięki Kris...- Kouyou warknął i zaraz zaczął się zastanawiać jak to wszystko odkręcić...
__________
* Chodzi o opening do anime “Ookami kakushi: FictionJunction - Toki No Mukou Maboroshi No Sora, a dokładnie o pierwsze słowa:
Itoshisa wa itsumo kanashimi e to tsuzuiteruno (W tłumaczeniach anime angielkim i polskim znalazłam “Po miłości zawsze przychodzi smutek, chociaż znalazłam tłumaczenie “Czy miłość zawsze prowadzi do smutku?”)

19 kwi 2020

Rozdział 7

Witam moi mili ;)
Na początku coś o czym zapomniałam przy poprzednim rozdziale. Chciałam podziękować mojej autokorekcie, która popchnęła mnie w pisaniu... Tak Rin, pewnie gdyby nie ty, to nadal siedziałabym nad szóstym rozdziałem, nie wiedząc jak go rozwinąć... Arigatou ;*
Dobra, ja już nie przedłużam i życzę miłego czytania ;)

Rozdział 7:

      Anett od razu zauważyła zaskoczenie na twarzy wokalisty, a ten spokojnie przysiadł na stojącym nieopodal fragmencie muru. Kobieta zaraz poszła w jego ślady, po czym cicho westchnęła.
-Dobra, zacznijmy od początku... Jest ode mnie starsza o kilka ładnych lat, no i jak to w życiu bywa wzięła ślub, wyprowadziła się, potem zaszła w ciąże, wszystko było normalne. Aż pewnego dnia zadzwoniła, że właśnie wyjeżdżają i urwali z nami kontakt. Siostrzeniec miał kilka miesięcy, no ale co zrobić? Żyliśmy dalej, tyle, że bez niej, mimo, że przez próby wyjaśnienia tego rodzicom, psychicznie jestem do teraz wrakiem. Raz się do mnie odezwała, ale ze złości od razu wygarnęłam jej co myślę, no i się pokłóciłyśmy, a kilka miesięcy temu wróciła jak bumerang. Okazało się, że za granicą mąż ją zdradzał, więc wzięła dziecko i postanowiła wrócić do rodziny. Rodzice początkowo nie chcieli jej za bardzo widzieć, więc zostało jej zamieszkać u naszej babci, tyle, że z czasem coraz lepiej radzi sobie z wykorzystywaniem roli biednej, zdradzonej żony z dzieckiem, tyle... Po prostu jej nienawidzę. -Ruki słuchając, nawet się nie poruszył, dopiero na koniec spojrzał na kobietę kątem oka.
-To o to chodzi... -Szepnął jakby sam do siebie, ale Anett i tak go słyszała.
-Z samochodem chodzi o zasadę. Od dziecka chciałam być lepsza od niej i nie wiem jak mi się to udało, ale się udało w praktycznie każdej dziedzinie, a samochód to jest jedyna rzecz, która naprawdę dostałam, a nie musiałam na niego zapracować.
-W dodatku jesteś tu i spełniasz marzenia. -Ruki się wtrącił, śmiejąc się w duszy. -Czyli po prostu nie chcesz by odebrała Ci twoją wyższość nad nią. Dobra, mało Cię znam i rozumiem, że Cię zraniła, ale nigdy nie uznałbym Cię za tak wyrachowaną sukę. -Takanori nie mógł powstrzymać chichotu. Nigdy by się nie spodziewał po tak słodkiej, wystraszonej osobie jak Anett takiego zachowania.
-Przepraszam za to, ale taka już jestem i tego nie zmienisz. Ale możemy już o niej nie mówić? Skoro już tak sobie szczerze gadamy, to chciałam Cię o coś zapytać. -Szatynkę temat jej siostry ponownie zaczął ją denerwować, co można było usłyszeć w jej głosie.
-Ale wiesz, dobrze, że taka jesteś, bo przynajmniej wiesz czego chcesz. Ale skoro tak chcesz, to słucham, o co chcesz mnie zapytać. - Ruki skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej, w ogóle nie spodziewając się, że Anett sama z siebie poruszy ten temat.
-Rozmawiałam dzisiaj z Ayuko i usłyszałam od niej coś dziwnego. Ona stwierdziła, że jeżeli chcę być bliżej Kouyou to mam uważać na Miko. Takanori, ja rozumiem powód, dla którego ty chcesz, żebym została, ale co Uruha ma z tym wspólnego? O co z nim chodzi. - Wokalistę wręcz sparaliżowało. Wiedział, że dobrze będzie poruszyć niewygodny temat, o którym nawet z gitarzystą nie rozmawiał od lat, ale wiedział jedno...
-Dobra, powiem Ci wszystko co jest z nim związane od samego początku, może to pozwoli Ci zrozumieć jego zachowanie, ale obiecaj mi jedno... Nigdy, ale to nigdy mu się nie przyznasz, że o tym wiesz, a w szczególności, że wiesz o tym ode mnie.
-Obiecuje...

      Lider miał już kończyć pracę, gdy jeden z gitarzystów przemknął mu przed nosem.
-Kouyou, zaczekaj. -Zawołał za mężczyznę, a gdy Uruha się zatrzymał, Kai do niego podszedł i razem ruszyli dalej w stronę windy.
-Znowu idziesz pić? -Perkusista zabrzmiał trochę jakby się czepiał, ale zaczynał się po prostu martwić. Widział w jakim stanie Kouyou chodzi od kilku dni.
-Ja chyba nie muszę się tłumaczyć TWOJEJ narzeczonej. -Gitarzysta nie był w nastroju do tłumaczenia się ze swoich planów, najchętniej z nikim by nie rozmawiał, ale przecież Yutaka by nie odpuścił. 
-A co tak nagle o Ayko Ci chodzi... -Lider przerwał wchodząc za Kouyou do windy, ale zaraz jakby zrozumiał. -To o Anett cały czas chodzi.
-Kai... Tak Ayuko mnie już pytała o plany na wieczór, a Anett nie jest jedyną kobietą w moim życiu. Po prostu Miko zaczyna już mnie naprawdę denerwować. 
-Czym?
-A nie widzisz, jak się zachowuje? Dobrze wie, że między nami nic już nie będzie, a ja i Akuma stoimy po dwóch różnych stronach barykady, więc ta relacja też nie pójdzie w tą stronę, a Miko zachowuje się jak zazdrosna nastolatka, a im Anett bardziej ją olewa, tym jest gorzej. I ja mam nie pić? -Nerwowy głos gitarzysty jedynie podkreślał jego frustrację sytuacją, ale Kai miał w głowie tylko ten ułamek zdania, w którym Uruha stwierdził, że Anett jest kobietą w jego życiu. Fakt, Uruha podkreślił, że nie jedyną, ale Kai po tylu latach przyjaźni doskonale umiał czytać między wierszami. 
Kiedy wyszli z windy perkusista podszedł do Kouyou i poklepał przyjaciela po ramieniu.
-Masz rację, ja stawiam.

     Takanori przez chwilę zbierał myśli i zastanawiał się od czego zacząć. Anett cierpliwie czekała, spoglądając raz po raz na wokalistę, aż pierwsze wypowiedziane przed niego słowa wbiły ją w ziemie.
-Kouyou miał narzeczoną i razem mieli córkę. -Takanori tylko kątem oka obserwował jak usta Anett rozchylają się ze zdziwienia.
-Jak mieli? -Szatynka nie spuszczała wzroku z blondyna, a jej reakcja nawet go nie bawiła.
-No, to, skoro dotarło, to mogę przejść do sedna. - W tym momencie Ruki zaczął patrzeć przed siebie, nadal utrzymując skrzyżowane ręce. -Kouyou i Kiyomi poznali się już w szkole, w sumie znali się długo, ale długo nie byli razem, kiedy Kiyomi zaszła w ciąże. Wiadomo, skoro dziecko w drodze, to głupi Kouyou się oświadczył, no i się zaczęło. Ona kontynuowała studia na medycynie, a Uruha jak wiadomo, oddał się gitarze. Kiyo bardzo się nie podobało, że Uruha wybrał gitarę, a nie zwykłą, nudną pracę czy studia no i postanowiliśmy spróbować z zespołem po raz ostatni. Jak wiadomo, nam się udało, a niedługo po powstaniu Gazetto urodziła się ich córeczka, normalnie oczko w głowie tatusia. - Takanori przerwał, wzdychając. Nawet jemu niełatwo było o tym wspominać. - Przez pierwsze kilka miesięcy układało im się świetnie i mimo, że nie mieszkali razem to Kouyou ciągle zajmował się małą. Nagle z dnia na dzień Kiyomi zaczęła utrudniać mu kontakty z córką, zerwała zaręczyny i z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej. Mała Asami miała wtedy dwa lata i mimo, że cały czas o nią walczył doszło do tego, że Kouyou mógł ją zabierać do siebie tylko na jeden weekend w miesiącu. Akurat tamtego wieczora nie wiem czemu, ale jechali w trójkę samochodem, Kyu prowadził i mimo, że mała spała, Oni się kłócili, nagle wjechał w nich pijany kierowca... - Ponownie przerwał głośno przełykając ślinę, zarazem przygotowując się na najgorszą część tej historii. -Lekarzom nie udało się uratować Asami, a Kouyou od razu z miejsca wypadku zabrali na komisariat. Jak dowiedział się o jej śmierci? Kiedy na siłę to jemu chcieli postawić zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Trzymali go kilka dni, aż do wyjaśnienia, nawet nie był na jej pogrzebie, bo Kiyomi jakoś dziwnie z dnia na dzień załatwiła wszystkie formalności. Kouyou próbował się od niej czegokolwiek dowiedzieć więcej, ale Kiyo urwała kontakt i ulotniła się z dnia na dzień bez słowa i nie odezwała się do teraz.
-Ja pierdole... -Szatynka zaklnęła po swojemu i zaraz zagryzła dolną wargę, powstrzymując łzy. -Nawet jak się o tym tylko słyszy, to wszystko brzmi okropnie, ale... Nadal nie rozumiem co ja i Miko mamy do tego.
-No to jest dalsza część historii. Z jakiej reputacji Uruha słynie to wiesz i w sumie sam na to zapracował. Ale z jakieś dwa lata temu na siłę chciał się zmienić, wrócić do normalności i właśnie wtedy poznał Miko. W sumie to On nie chciał, żeby z nami pracowała, ale to już nieistotne. Istotne jest to, że jak to Kouyou zauważył sam, Miko chciała go kontrolować ze wszystkim. Wiesz, Ona już planowała ślub, gromadkę dzieci i tak dalej, a Uruha kombinował jak się z nią rozstać, aż w końcu to zrobił tak po prostu, powiedział jej, że to koniec. Dziewczyna nie przyjęła tego do wiadomości, więc ten idiota wpadł na genialny pomysł, by oficjalnie jej powiedzieć, że przez pół roku jak byli razem, po prostu się nią bawił, a Ona wzięła sobie za cel odzyskanie go, a Ayuko stwierdziła, że powinnaś uważać, bo Miko uważa Cię za zagrożenie tylko dlatego, że to właśnie Uruha Cię tutaj sprowadził.
-Czekaj, jak Uruha? -Anett przerwała wokaliście nie wierząc w jego słowa. -Przecież On mnie nie cierpi, najchętniej, jakby miał sam decydować, to wystawiłby mi wilczy bilet. -W tym momencie po słowach szatynki, Ruki się głośno zaśmiał, naprawdę brzmiała dla niego tak niewinnie.
-Możesz mi nie wierzyć, ale to jemu udało się dostać wasze nieudostępnione nagranie i kiedy już za bardzo nie mieliśmy wyboru nam je przedstawił. Doskonale wiedział jak i kiedy to zrobić, żebyśmy się zgodzili Cię tutaj sprowadzić, a dlaczego jesteś na stałe, to już wiesz. -Słowa wokalisty zaniepokoiły szatynkę. 
-A interesowałeś się, skąd ma to nagranie? -Zapytała, zaczynając powoli coś podejrzewać. Nagle przypomniała sobie o wiadomości od swojego starego przyjaciela, który postanowił w końcu się z nią skontaktować, a nawet spotkać następnego dnia.
-Próbowałem, ale Kouyou stwierdził, że to nie moja sprawa.
-Jeżeli moje przypuszczenia się sprawdzą, to, to jest wasza sprawa i na waszym miejscu zaczęłabym się naprawdę o niego martwić. -W głosie kobiety słychać było powagę, jakby wiedziała o czym mówi, ale Ona sama wtedy jeszcze nie wiedziała, jaka okaże się prawda.

      Lider wraz z gitarzystą nie siedzieli w barze do późna, przez co Kai nie miał problemu, by z rana przyjechać do studia. Był pierwszy, a zaraz po nim do pomieszczenia, gdzie wszyscy razem pracowali wszedł Kouyou.
-Uruha, ty w ogóle spałeś? -Zapytał, widząc stan w jakim był gitarzysta.
-Ciszej, głowa mi pęka. -Gitarzysta odpowiedział szeptem, rozkładając się wygodnie na sofie. -Obudź mnie jak reszta przyjdzie.
-Czyli grzecznie na jednym piwie się nie skończyło, jak mi obiecałeś, a co do snu... - Yutaka nawet nie dokończył obserwując, jak Kouyou w kilka sekund przeniósł się w objęcia morfeusza. -To położyłeś się dopiero teraz. -Dokończył sam do siebie zajmując się swoimi obowiązkami.
Nie trwało to długo, gdy do środka wszedł Akira razem z Anett, oboje roześmiani. Lider zaraz ich uciszył wskazując na gitarzystę. Szatynka spojrzała tylko na rozłożone na sofie “zwłoki” Uruhy, trochę mu zazdroszcząc, bo sama praktycznie nie spała. Nie dość, że wraz z Takanorim późno wrócili, to resztę nocy zastanawiała się, na ile jej przypuszczenia dotyczące Kouyou są prawdziwe.
-Znowu całą noc pił, chociaż... Przynajmniej nie będzie miał siły wrzeszczeć. -Akuma zaśmiała się cicho pod nosem zajmując ulubiony fotel Uruhy. Zaraz przyszedł Yuu, a na samym końcu Takanori, który zdziwił się, że tym razem to On przybył do studia jako ostatni. Ruki widząc śpiącego Kouyou rzucił w jego stronę swoją torbę, co momentalnie obudziło gitarzystę.
-C... Co się dzieje? Gdzie ja jestem? -Kouyou lekko się podniósł przecierając oczy.
-W pracy. -Rzucił Kai, obserwując jak Uruha się podnosi przeklinając Takanoriego o kilka pokoleń wstecz i w przód. 
Takanori stał, niepewnie rozglądając się po pozostałych członkach zespołu. W końcu obiecał Anett, że tego dnia powie reszcie prawdę o jego stanie zdrowia.
-Takanori, coś się stało? -Zapytał zmartwionym głosem Akira. Nikt nawet nie zauważył, jak szatynka bezgłośnie poruszyła wagami, jakby mówiła coś do wokalisty.
-Tak stało się... -Głos wokalisty lekko zadrżał, wiedział, że jego przyjaciele nie będą zadowoleni, ani z tego co im powie, ani z tego, że mówi im dopiero teraz. -Wiecie, że jak szukaliśmy dziewczyny do chórków to dużo wybrzydzałem, a nagle uparłem się, żeby Akuma została na stałe, nie bez powodu. Ja po prostu tracę głos... -Po tych słowach wszyscy poza Anett mogli zbierać szczęki z podłogi, ale Ruki postanowił kontynuować, zanim ktokolwiek się wtrąci. -Robiłem badania nawet po kilka razy w różnych miejscach, za każdym razem diagnoza była taka sama. Nie wiem, kiedy nadejdzie dzień, że już nawet nic nie powiem, dlatego chciałem mieć czas, żeby przygotować was i nowego wokalistę na moje odejście z zespołu. -Wszyscy milczeli. Pozostała czwórka już od jakiegoś czasu zauważyła, że z Takanorim i jego głosem zaczęło dziać się coś niedobrego, ale nie sądzili, że może być tak źle.
-Ruki, ale prima aprilis jest dopiero za pół roku. -Pierwszy odezwał się Yuu, mając nadal nadzieję, że wokalista po prostu się wydurnia.
-Aoi, to nie jest żart, mówię całkowicie poważnie i gdyby nie Anett to prawdopodobnie nie wiedzielibyście do samego końca.
-No normalnie chwała królowej. -Rzucił Uruha pełnym jadu głosem. 
-Wiesz co Kouyou, idź spać, bo na kacu jesteś naprawdę nieznośny. -Wtrąciła kobieta. Po części zrozumiała o co gitarzyście chodziło, ale z drugiej strony mógł po prostu ugryźć się w język, chociaż dobrze wiedziała, że w jego przypadku to było niemożliwe. 

      Po nowinie Takanoriego, Uruha zrozumiał, dlaczego tak wokaliście zależało, żeby kobieta została i że wcale nie chodziło o niego. Mimo zamieszania wywołanego przez wokalistów gitarzyście udało się urwać ze studia, żeby udać się na rozmowę ze swoim znajomym. 
Przez brak samochodu, droga do sklepu muzycznego, w którym pracował szatyn zajęła mu więcej czasu niż myślał, ale przynajmniej bez problemu dostał się na zaplecze.
-Kris, musimy pogadać. -Mężczyzna słysząc znajomy głos od razu oderwał się od swoich zajęć, patrząc na Kouyou, jakby ten spadł z choinki. 
-Kouyou, co ty tu robisz? -Szatyn szybko spojrzał na zegar wiszący na ścianie. - Zaraz Aneta tutaj będzie i lepiej, żeby nie widziała nas razem. -Tutaj Kris miał rację, ale nic nie mówił wcześniej, że postanowił w końcu odezwać się do dziewczyny.
-Mogłeś mnie poinformować, dzwoniłem do Ciebie jak tu szedłem, nawet nie raczyłeś odebrać.
-Bo mamy dzisiaj jakiś Sajgon na sklepie, więc jak widzisz, nie mam za dużo czasu.
-Nie zajmę Ci go dużo. -Wtrącił gitarzysta. -Ale o Anett chodzi. Ona zostanie na stałe, bo Takanori traci głos. -Nawet Krystiana ta wiadomość zaskoczyła. Szatyn oparł się o blat stołu i spojrzał z poważną miną na Kouyou.
-To się wyjaśniło, dlaczego Ruki tak się uparł, żeby została. -Kris cicho westchnął, dokładnie przyglądając się rozmówcy. -Ale wiesz stary, nie sądziłem, że na poważnie weźmiesz moje słowa. Jak Ci na niej zależy, to się za nią bierz, a nie grasz w jakieś dziwne nawet jak dla mnie gierki. -Na te słowa Uruha jedynie przewrócił oczami.
-Gdybym chciał, to już nie raz jęczała by pode mną z rozkoszy. -Rzucił Kouyou krzyżując ręce. 
-No patrzcie jaki pewny siebie. Macie oboje moje błogosławieństwo, tylko już Ci mówiłem, że Akuma nie należy do tych łatwych? Nawet dla ciebie, a tym bardziej przy twoim zachowaniu w stosunku do niej to życzę Ci powodzenia. -Ton szatyna był wystarczająco ostry, żeby Uruha zrozumiał, że nawet gdyby chciał, to jest na straconej pozycji. 
Nagle znikąd usłyszeli za sobą dobrze im obojgu znany, damski głos.
-Zdrajca, dupek....

12 kwi 2020

Rozdział 6

Dzień dobry-wieczór.
Wiem, że trochę spóźnione, ale Wesołych Świąt ;)
Bardzo was przepraszam, że tak długo nic nie udostępniałam, ale jakoś tak mi się zmiany w pracy ułożyły, że nie miałam czasu, żeby usiąść i wziąć się porządnie za napisanie tego rozdziału, a po drodze nie umiałam się skupić, bo cały czas w mojej głowie pojawiały się nowe pomysły dotyczące tego opowiadania, ale obiecuje nadrobić zaległości w pisaniu i dodawać rozdziały regularnie. Tak swoją drogą mam nadzieję, że u was wszystko w porządku.
Dobra, już nie zanudzam i życzę miłego czytania ;)

Rozdział 6:

      Minęły kolejne dwa tygodnie. Cała piątka starała się przyzwyczaić do codziennej obecności Anett, a Anett zaczęła przystosowywać się do ich przyzwyczajeń, chociaż tak nie do końca. 
Akurat Uruha wcale nie miał zamiaru zmieniać swojego zachowania i w głowie powtarzał sobie cały czas powody takiego postępowania, a reszta zespołu postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce.
Wszyscy poza Kouyou siedzieli w studiu, Anett zajmowała miejsce Uruhy, ale tak umiejscowił ją Takanori, z którym od tygodnia bez przerwy pracowała nad tekstami i szatynka przyzwyczaiła się do tego, że gitarzysta za każdym razem jest w stanie na nią wrzeszczeć, kiedy tylko zobaczy ją siedzącą w jego wygodnym fotelu.
-A ty dalej tutaj? -Zapytał Kouyou wchodząc do pomieszczenia. -W ogóle, twoja kawa. -Odburknął pod nosem, podając dziewczynie papierowy kubek.
-Z bitą śmietaną? -Szatynka spojrzała niepewnie na kubek, a potem na niego, a gitarzysta w odpowiedzi kiwnął jej jedynie głową.
-No to może jeszcze z dziesięć takich kaw i w końcu zaczniesz się zachowywać. -Takanori się zaśmiał, zaraz uciekając przed wściekłym wzrokiem gitarzysty.
Nagle Anett usłyszała dzwonek swojego telefonu, ale gdy spojrzała na ekran, jej mina nie wyglądała na zadowoloną.
-Cholera, rodzice. - Warknęła i wybiegła z pomieszczenia tak szybko, jak było to możliwe.
-A tej co? -Zapytał zaskoczony Kouyou, siadając w fotelu, który dziewczyna właśnie zwolniła. -Nie wyglądała na zadowoloną, gdy wychodziła. - Dodał, a Takao na jego słowa szybko podszedł do drzwi, żeby spróbować coś podsłuchać. 
-Może kochanek dzwoni. -Rzucił wokalista, przyglądając się Kouyou, który jedynie się zaśmiał pod nosem.
-Przecież mówiła, że rodzice, chwila... Uuu, z tego co słyszę, to jest wkurzona i to nieźle. -Takao stał przy drzwiach i cały czas nasłuchiwał, chociaż dziewczyna mówiła za szybko, żeby zrozumiał wszystko. 
Nagle odskoczył od drzwi i szybko zajął swoje miejsce na sofie. Szatynka weszła do środka klnąć pod nosem, a wszyscy patrzyli na nią zdziwieni, w ogóle jej nie rozumiejąc. Po krótkiej chwili, gdy się uspokoiła, podeszła do Kouyou od tyłu i delikatnie się pochyliła, opierając podbródek o jego głowę. Gitarzysta znając już temperament dziewczyny, wolał w tym momencie nawet się nie poruszyć. 
-Aneta, co jest? - Takao na spokojnie użył polskiego, wiedział, że dziewczyna prędzej cokolwiek powie, gdy reszta jej nie zrozumie. 
-Chcą oddać mojego Reite mojej siostrze, bo udało jej się w końcu zdać. -Kobieta patrzyła wściekle na ścianę, a Takao od razu domyślił się o co chodziło, o dziwo- Akira też.
-O co wam do cholery chodzi? -Zapytał Takanori, który wolał wiedzieć co mówi się w jego towarzystwie.
-O samochód. - Odpowiedział brunet, zaraz słysząc głośne “Ejj” z ust szatynki pełne oburzenia.
-Ale dlaczego Reita? -Wokalista kompletnie nie rozumiał, widział tylko, jak basista robił się czerwony od powstrzymywania śmiechu.
-Bo Suzuki. -Akira nie wytrzymał i natychmiast parsknął śmiechem, prawie kładąc się na podłodze. Wiedział, że chodziło o samochód, ponieważ kiedy odprowadzał Anett po ich wspólnym spotkaniu, udało mu się wyciągnąć z niej tę informacje. 
Takao na spokojnie wytłumaczył reszcie o co dokładnie chodzi, a Anett stała nieruchomo, jakby się cały czas nad czymś zastanawiała.
-Wiecie...- Zaczął Uruha, niepewnie próbując spojrzeć w górę. -Nie mogę się teraz za bardzo ruszyć, bo będę musiał jej dusze oddać, ale wydaje mi się, że ma rację.
-Ale skoro zdecydowałaś się zostać z nami, to jaki jest problem? -Kai starał się zrozumieć, dlaczego szatynka tak się zdenerwowała faktem oddania swojego samochodu, zresztą jak i pozostali.
-Tu chodzi o zasadę. -W tym momencie Anett w końcu odsunęła się od Kouyou,  na tyle gwałtownie, jakby pytanie perkusisty wyrwało ją z jakiegoś transu. -W dodatku to są moje sprawy rodzinne i nie mam siły teraz wchodzić w szczegóły. -Dodała, siadając między Takao, a Akirą, a Takanori wyczuł w końcu idealny pretekst do szczerej rozmowy z kobietą.

      Po południu Ayuko postanowiła wyciągnąć Anett na wspólny obiad, żeby z nią porozmawiać, a innego pomysłu, żeby odciąć ją na chwilę od chłopaków nie miała. Całe dwa tygodnie się zastanawiała, czy w ogóle ruszyć tą sprawę, a kiedy chciała to zrobić, to któryś z tej “piekielnej” piątki był w pobliżu, albo Miko. Brunetka widziała, jak Yuu coraz bardziej zbliża się do Anett, a Takanori jeszcze stwierdził, żeby pracowali razem, bo przecież Akuma i Uruha to prędzej się zabiją nawzajem, a nie cokolwiek stworzą. Ale w końcu się udało, mogły na spokojnie porozmawiać. 
-Skoro już o nim mówisz. -Anett westchnęła, kierując wzrok w inną stronę niż na Ayuko. -Nawet nie chcę wiedzieć od czego zależy jak się zachowuje, czy od humoru, czy od kaca. Czasami jest dobrze, dogadujemy się, a za 5 minut jestem największym złem tego świata. Rozumiem, że jest w zespole od początku, ale nie musi mi na każdym kroku udowadniać, że to On był tu pierwszy, a ja przy nim jestem nikim...
-Anett, rozpędziłaś się, ja nie o tym chciałam... -Ayuko musiała jej przerwać, widząc jak szatynka wręcz zaczyna kipieć ze złości. Dla Ayuko to było słodkie, oboje byli słodcy, a szczególnie, że ani Uruha, ani Anett nie zdawali sobie sprawy z tego, że wzajemnie działając sobie na nerwy, zaczęli powolutku się do siebie zbliżać. -Chciałam Ci tylko powiedzieć, że jeżeli chcesz być blisko z Kouyou, to uważaj na Miko. -Anett słysząc te słowa zdziwiła się. Przecież wcale nie miała zamiaru zbliżać się do Kouyou, w dodatku patrząc na to, jak On ją traktował.
-Ayuko... -Szatynka lekko przychyliła głowę w lewy bok przyglądając się uważnie brunetce. -Tak swoją drogą, gdzie ja, a gdzie On? Ma do wyboru pełno innych kobiet, a ja jestem małą szarą myszką.
-Oj Anett. -Brunetka cicho się zaśmiała. -Nie wiesz wszystkiego, przez co go nie doceniasz...

      Takanori wraz z Akirą zostali sami. Oboje przez dłuższy czas milczeli, ale po wokaliście było wręcz widać, że chce, a właściwie musi coś powiedzieć.
-Dobra Taka, bo Ciebie wręcz nosi. -Rzucił basista, rozsiadając się wygodnie oczekując poważnej “dyskusji”
-Chcę zabrać dzisiaj Anett tam, gdzie mamy nagrywać i przy okazji z nią pogadać, ta kobieta jest dla mnie jedną wielką zagadką. W dodatku zastanawiam się, kiedy Kouyou sobie odpuści i zacznie się zachowywać jak to On ma w zwyczaju. -Akira po tych słowach Rukiego po prostu wypuścił z siebie powietrze robiąc duże oczy. Czy Takanori naprawdę nie miał się czym przejmować.
-Wiesz... Jeżeli chodzi o Anett, to może naprawdę nie chce na razie mówić nam o swoich prywatnych czy rodzinnych sprawach, będzie chciała, to sama powie. Co do Uruhy, to już grubsza sprawa... -Tutaj basista musiał przerwać, żeby nabrać myśli.
-Myślisz, że to jest związane nadal z tamtym...
-Takanori, wiesz, że obiecaliśmy mu nie ruszać tej sprawy nawet, jeśli go nie ma. - Reita wręcz wydał się oburzony tym, że Ruki zaczął mówić o sprawach, o których nie rozmawiali od lat. -Ale tak, widzę, że nie ufa samemu sobie. W dodatku, kiedy ostatnio chciał to zmienić, to Miko wystarczająco go zniechęciła do bycia z kimkolwiek.
-Taa pamiętam, w dodatku idiota myślał, że jak oficjalnie stwierdzi, że po prostu się nią bawił, to Ona odpuści...
-Kto komu i co odpuści? -Z tymi słowami do środka weszła Anett. Od razu zauważyła jak pozostała dwójka się speszyła, gdzie tylko usłyszeli jej głos. 
-A taka tam sprawa, nie ważne. -Takanori wręcz zaczął machać nerwowo dłońmi przez sobą w przód i tył. Kobieta jedynie wydała z siebie ciche “yhym” i zajęła miejsce na sofie. 
-Dobra Panie wokalisto, co to za sprawa, przez którą siedzę dzisiaj dłużej i nie jest związana z pracą? -Kobieta zapytała, uważnie przyglądając się Rukiemu.
-Jedziemy na wycieczkę i... -Przerwał, widząc jej minę. -Nie, to ja prowadzę, po prostu chce Ci coś pokazać. - Widząc chytry uśmieszek na twarzy wokalisty dziewczyna zaczęła mieć różne podejrzenia o co mu może chodzić.
-Ej, tylko jej nie podrywaj, bo Uruha Ci nie daruje. -Po tych słowach basisty Anett głośno się zaśmiała, kręcąc głową.
-Czy wyście wszyscy powariowali w tym zespole? Ja i Kouyou? Chyba w waszych marzeniach*. -Po głosie kobiety Ruki i Reta zorientowali się, że ten temat zaczyna ją denerwować.
-Nie zaczynajmy tego tematu, tylko się zbieramy, bo noc nas zastanie. -Takanori chwycił swoją torbę i podszedł do drzwi. -Anett, idziesz?
-Taa, już idę. Na razie Akira. -Odpowiedziała szatynka, wychodząc za wokalistą.

     W samochodzie panowała cisza. Takanori skupił się na drodze, chociaż to Anett się tak wydawało. Tak naprawdę Ruki zastanawiał się, jak wyjaśnić kobiecie całą tą sytuację, a Anett milczała patrząc przez szybę i zastanawiała się co na myśli miała Ayuko mówiąc o Miko i cały czas siedziało jej to w głowie.
-No i jesteśmy. -Z zamyślenia wyrwał ją głos wokalisty. Przed sobą zobaczyła jakiś stary, opuszczony budynek.
-Gdzie my jesteśmy? -Anett uniosła brew w zdziwieniu, chyba nie do końca chciała wiedzieć, dlaczego Takanori zabrał ją w takie miejsce. Nagle zauważyła, że wokalista wysiada z samochodu bez słowa. -Ej! Co my tu w ogóle robimy? -Sama szybko wysiadła, zamykając za sobą drzwi. 
Ruki stał przodem do budynku, chowając dłonie w kieszeniach, jakby nadal nad czymś myślał. Szatynka podeszła do niego i zaczęła się rozglądać po okolicy.
-Tutaj też będziemy nagrywać, chciałem, żebyś zobaczyła to miejsce, no i chciałem pogadać. -Ruki mówił cały czas patrząc przed siebie, w końcu głośno przełknął ślinę i spojrzał na nią. -Uparłem się, żeby przyjąć Cię na stałe, bo Cię potrzebuje. Nikt poza menadżerem o tym nie wie, ale nie chciałem zostawić chłopaków na lodzie, kiedy stracę głos. -Słysząc ostatnie słowa Anett sparaliżowało. Że co On powiedział? Że traci głos?
Szatynka spojrzała na niego robiąc wielkie oczy, Nagle jej myśli dotyczyły tych słów, a raczej tego, dlaczego mówi to jej, a nie powiedział reszcie.
-Takanori, skąd pewność, że tak będzie i ty masz w ogóle zamiar im o tym powiedzieć? -W jej głosie znalazło się coś w rodzaju pretensji, co było dla wokalisty całkowicie zrozumiałe.
-Zrobiłem wszystkie badania, codziennie patrzę na tą stertą papierów, a co do reszty to jakoś... Boję się im powiedzieć...
-Ty się boisz?! -Szatynka mu przerwała, Wiedziała, że jej pytanie może wydać się kuriozalne, ale przecież cała piątka przyjaźniła się od lat, na pewno jakoś by to zrozumieli.
-Spokojnie, powiem im w swoim czasie. Chcę najpierw Cię dobrze przygotować, mieć pewność, że beze mnie sobie poradzicie. -Mężczyzna nagle poczuł na ramieniu jej dłoń.
-Jutro masz im powiedzieć, inaczej ja to zrobię. -Szatynka powiedziała to z takim spokojem w głosie. Taki spokój z jej strony był niemożliwy dla Rukiego, szczególnie po takiej informacji. 
-Ale ja nawet nie wiem, kiedy to się stanie. -Zrezygnowany wokalista patrzył błagalnie na szatynkę.
-Takanori, tracisz głos, chcesz, żebym Cię zastąpiła jak to się stanie i nawet jeśli nie wiesz, kiedy to się stanie, to musisz im powiedzieć, jeśli ty tego nie zrobisz, to ja to zrobię, ale jak myślisz? Przecież bardziej się wkurzą, jeśli ja im to przekaże. -W odpowiedzi Ruki jedynie kiwnął głową.
-Dobra, powiem im jutro. A tak swoją drogą, powiesz mi, dlaczego tak reagujesz przy kontakcie z rodziną? Chyba masz jakiś powód, że tak Cię denerwują? -Wokalista postanowił nagle zmienić temat, w końcu chciał się dowiedzieć o niej czegoś więcej, dlatego tu przyjechali. Miał też nadzieję, że bez reszty towarzystwa, kobieta chociaż trochę bardziej się otworzy.
-Naprawdę to Cię interesuje? -Kobietę zaskoczyły pytania Rukiego. Rozejrzała się nerwowo dookoła, ale postanowiła w końcu wyrzucić to z siebie. -Dobra. -Westchnęła zbierając myśli. -O mojej siostrze wiecie i w sumie to wszystko przez jej obecność w moim życiu...
__________
* Osoraku anatatachi no yumenonakade –Chyba/Prawdopodobnie w waszych snach/marzeniach.