26 cze 2022

Rozdział 53

Witam was wszystkich bardzo serdecznie i... Od czego by tu zacząć.
Jak niektórzy już wiedzą, rozpiska na najbliższe tygodnie jest już gotowa, czyli to moje pisanie chociaż trochę ruszyło do przodu. No, ale dobrze wiecie, że zawsze jest jakieś "ale". No i tym "ale" jest fakt, że skupiłam się na kończeniu Undead Hearts, bo zostało nam dosłownie kilka rozdziałów, z tego powodu "Just a moment to discover your mind..." nadal będzie pojawiać się raz w miesiącu, a W Potrzasku będę publikować wtedy, kiedy na dany tydzień już naprawdę nic nie będę miała.
Drugą sprawą jest Undead Hearts właśnie, ponieważ, werble poproszę... Będą jeszcze dwie części. Nie, nie będą One publikowane od razu jedna po drugiej, raczej dopiero kiedy będę je kończyć, a to może zająć z rok-dwa, ale kiedyś będą. Wiem, że się cieszycie.
Miłego czytania :3 


Rozdział 53: 
Wszyscy zmęczeni po podróży pochowali się po swoich pokojach, by wypocząć przed koncertem następnego dnia. Nikt nawet nie zwracał większej uwagi na wtrącającego się do wszystkiego Noritoshiego, no poza Meggy, którą zaintrygowało podejście reszty do tego mężczyzny. Nawet Kathy z Takao czuli się poirytowani zachowaniem nowego asystenta. 
Jedynie Yuu wydawał się nie przejmować tą sprawą. W sumie myślał ostatnio tylko o jednej osobie. Gdy tylko usłyszał pukanie do drzwi, bez większego namysłu je otworzył.
-Po co pisałeś, żebym przyszła? -Zapytała Tsune, unosząc wysoko brew. 
-Żeby pobyć z tobą trochę sam na sam? Wiesz dobrze, że jak to wariactwo się zacznie... Zresztą, nie mamy za dużo czasu, sama wiesz. - Aoi uśmiechnął się delikatnie.
-Yuu, jesteś gorszy od mojego... -Nagle Tsune ugryzła się w język, wchodząc do środka. Przecież obiecała sama sobie, że przed nigdy przed nikim się nie wygada z swojej tajemnicy. 
-Od kogo? -Gitarzysta uniósł brew, niezbyt rozumiejąc, kogo kobieta mogłaby mieć na myśli.
-Nie ważne. -Rzuciła szybko brunetka, jednak wystarczająco spokojnie, by uśpić czujność gitarzysty.
-Kochanie, Oni przecież o nas wiedzą. -Yuu podszedł do niej, od razu ją obejmując. -Nie musisz mnie unikać na pokaz. 
-Wiem Yuu, wiem. Przecież przed tą ciekawską gromadą nic się nie ukryje. -Tsune cicho się zaśmiała.
-No właśnie. -Yuu delikatnie pogłaskał jej policzek, by zaraz ją pocałować.

    Meggy nie do końca rozumiała zaistniałej sytuacji, w końcu znalazł się ktoś, do kogo naprawdę nikt nie żywi sympatii i nawet mieli do tego poważny powód, jednak nikt o tym nawet nie wspominał. Już na lotnisku wyczuła napiętą atmosferę między zespołem, a nowym asystentem, ale Meg postanowiła zostawić sobie tą sprawę na później, bo w sumie ten jeden człowiek mógłby jej sporo pomóc. Wiedziała, że Kouyou i Anett są w oddzielnych pokojach, co dało jej świetną okazję, by porozmawiać na spokojnie z gitarzystą, bez wściekania się wokalistki. A o czym? W trakcie przerwy zdołała pociągnąć Miko za język, by dowiedzieć się więcej o związku gitarzysty z rudowłosą, w dodatku te ich zaręczyny... Meg miała coraz większe wrażenie, że mężczyzna robił to wszystko na pokaz. Jak dobrze, że Miko nadal nie znała ich słodkiej tajemnicy.
Niewiele myśląc szatynka postanowiła skorzystać z okazji i odwiedzić blondyna, nawet nie musiała długo czekać, by ten otworzył jej drzwi. 
-Meggy? -Kouyou przewrócił oczami, kręcąc przy tym głową, a kobieta w tym czasie weszła do jego pokoju. 
-Spokojnie, chcę tylko pogadać. Dowiedziałam się wielu rzeczy i równie wiele z tego mi nie pasuje. -Meggy uśmiechnęła się wrednie, opierając się o ścianę. Uruha w tym czasie zamknął drzwi.
-Posłuchaj, nie mam siły na rozmowy, a na rozmowy z tobą nawet nie mam ochoty...
-Wiem o ciąży Miko i jak ją straciła. Wiem o Kiyomi i już wiem kim dla Ciebie była Lisa i dlaczego potraktowałeś ją tak jak potraktowałeś. -Tak, Miko uprzedzała Meggy by ta nie mieszała się w te sprawy, jednak szatynka czuła, że potrzebuje czegoś mocnego, by mieć haka na mężczyznę. Z tym swoim uśmieszkiem zwiastującym zwycięstwo, Meggy stała oparta, patrząc na spanikowanego mężczyznę. 
-Miko pewnie Ci wspominała, byś trzymała się z daleka od spraw związanych z Kiyomi. Najlepiej, żebyś zajęła się pracą i od wszystkich moich spraw się po prostu odczepiła. -Uruha nie ukrywał zdenerwowania. Nie potrzebował kolejnej osoby grzebiącej w jego życiu, a co gorsza, w jego przeszłości. 
-Nie moja wina, że wszystko jest powiązane z twoją byłą, w sumie to z matką twojego dziecka, no i Anett, oczywiście. –W tym momencie Meg zaśmiała się kpiąco. Odsunęła się od ściany, podchodząc do niego. -W dodatku mam wrażenie, że ten wasz związek jest tylko na pokaz, ponieważ chcesz coś przed wszystkimi ukryć, a te wasze zaręczyny... Jeszcze większe widowisko, przez co tym bardziej nie rozumiem tej niby różnicy między mną, Miko i teraz jeszcze twojej małej, słodkiej An. 
-Meggy... -Kouyou potrzebował chwili, by zebrać myśli, w jaki sposób dotrzeć do kobiety, by ta w końcu zrozumiała i się odczepiła. -Z tobą chodziło tylko o seks, zresztą sama o tym wiesz. Wtedy nie chciałem niczego więcej od nikogo. Kiedy to się zmieniło, a raczej to ja chciałem to zmienić, pojawiła się Miko, tylko, że jak sama wiesz, po czasie zaczęła zachowywać się jak Kiyomi, czym strasznie mnie drażniła. I jeżeli jakiś mój związek był na pokaz, to właśnie ten drugi z Miko, by odwaliła się od Anett. No i jeżeli o nią chodzi to wszystko jest inaczej, niż Ci się wydaje. Nie chciałem z nikim być, aż nagle An pojawiła się w moim życiu i nawet trochę mi zajęło, zanim zrozumiałem, że naprawdę ją kocham i to z nią chcę być, więc jak widzisz, różnica jest ogromna.
-Tyle, że nawet nie wspomniałeś, że pomiędzy mną, a Miko była jeszcze twoja wielka miłość do Lisy, dla której byłeś w stanie nawet poświęcić swoją przyjaźń z Mitsutake. Anett pewnie nie wie o jej istnieniu, a nikt, nawet ten nędzny dziennikarzyna nie wie, jak to było naprawdę z waszym rozstaniem. A i dodajmy do tego nasz mały sekret, że Anett nie jest jedyną kobietą, z którą zdradzałeś Miko i to nie raz, o tym raczej nie chcesz by obie się dowiedziały, także sam wiesz co robić. -Meggy spojrzała mu w oczy po czym delikatnie go pocałowała, ale jedynie co poczuła to chłód z jego strony. Kouyou stał niewzruszony, wiedząc, że nawet jeżeli się odsunie, to nic nie da.
-Kouyou? -Szatynka niepewnie się odsunęła, unosząc brew.
-Naprawdę prześwietliłaś mnie na wylot, tylko po co? Chcesz pogrywać w jakiś durny szantaż, tyle, że na mnie to już nie działa Meggy i lepiej, jak już sobie pójdziesz. -Patrząc na gitarzystę, który nadal nawet nie drgnął, postanowiła jednak opuścić posłusznie jego pokój i pomyśleć, co robić dalej. 

    Anett natomiast jak zwykle wyczuwała kłopoty w powietrzu, wręcz ją nosiło. Wiedziała, że najlepiej będzie jak zostanie w pokoju, ale nie potrafiła usiedzieć w miejscu. Postanowiła podejść kilka pokoi dalej do Kouyou, ale szybko tego pożałowała, odkrywając, że z tymi kłopotami miała rację. Ledwo wyszła, gdy zobaczyła Meggy wychodzącą z pokoju Uruhy. “Co jest grane?” pomyślała wokalistka, widząc mijającą ją bez słowa szatynkę. Obserwowała ją, gdy ta szła w stronę schodów, a gdy tylko Meg zniknęła, Anett się odwróciła w właściwą stronę i od razu tego pożałowała. 
Odskoczyła niemal natychmiast, rozumiejąc, jak duży błąd popełniła, wychodząc z tego cholernego pokoju. 
-Chyba nie myślałaś, że zapomniałem? -Noritoshi uśmiechnął się z wielką satysfakcją na twarzy, podchodząc do rudej. 
-Nie wiem jak Ci się to udało, ale jeżeli myślisz, że się Ciebie boję...
-Tak jak myślałem, udajesz nieustraszoną. -Mężczyzna się zaśmiał, podchodząc jeszcze bliżej Anett, która się nie poruszyła. 
-Niby dlaczego mam się Ciebie bać? Przecież nie możesz mnie tknąć i to z wielu powodów. -Wokalistka uniosła kącik ust do góry, krzyżując ręce. Noritoshi był już blisko, wręcz za blisko, przez co ruda poczuła się jakoś tak niewygodnie. Jednak nie musiała długo czekać na wybawienie.
    Po rozmowie z Meggy nie do końca wiedział, co ma robić z tą sprawą dalej. Postanowił podejść do pokoju Anett, żeby po prostu porozmawiać, bo to wszystko już nie mieściło mu się w głowie. Meggy, Noritoshi, Kiyomi... Chociaż na szczęście Miko miał już z głowy. 
Ledwo co wyszedł z pokoju, a już zastał bardzo ciekawy widok. Noritoshi stał blisko Anett, wręcz za blisko, a wokalistka starała się być niewzruszona na tą sytuację. Podchodząc spokojnie bliżej, zdołał nawet usłyszeć groźby ze strony mężczyzny. 
-… I tak będziesz moja. -Noritoshi ujął podbródek wokalistki w palce, a ta jedynie się uśmiechnęła widząc Kouyou stojącego za nim. 
-Tak, na pewno. -Anett uśmiechnęła się jeszcze szerzej, obserwując malujące się na twarzy napastnika przerażenie, gdy poczuł czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
-Czy ja muszę rozkwasić Ci całą buźkę, żebyś odczepił się od mojej narzeczonej? -Kouyou odczekał kilka sekund, zanim się odezwał. Młodszy przełykając głośno ślinę, niechętnie się odwrócił w stronę gitarzysty. 
-A ty zawsze musisz się wpieprzyć Takashima, prawda? 
-Opuść. Dobrze Ci radzę. -Ponownie odezwała się Anett, krzyżując swoje ręce ze sobą. Uruha podszedł do niej, od razu ją obejmując.
-I wy naprawdę myślicie, że coś możecie? -Noritoshi zaśmiał się pod nosem. -Kouyou, ty naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, że wystarczy jeden przeciek, by zakończyć tą twoją wielką karierę.
-Wiesz co? Nie przejmuję się tym. Nie pozwolę Ci skrzywdzić An, ani nikogo innego, więc lepiej trzymaj się z daleka. 
-No nie wierzę, wielki Takashima nie przejmuje się swoją sławą? Jakoś nie wierzę, żeby to była zasługa tej małej dziw... -Noritoshi nie zdołał dokończyć, kiedy poczuł uderzenie na policzku, wymierzone przez rudą. -Ty mała suko. 
-Powiedz to jeszcze raz, a dopiero zaboli. -Warknęła Anett, mrużąc oczy. 
-A uwierz mi na słowo, to było nic, jeszcze. -Dodał Kouyou z wrednym uśmiechem na twarzy. 
-Oboje tego pożałujecie. -Noritoshi w końcu ich ominął idąc przed siebie. Anett i Kouyou niewiele myśląc weszli do pokoju wokalistki.
-Co Ci mówiłem? -Warknął gitarzysta, coraz bardziej niezadowolony z obecnej sytuacji.
-Wy naprawdę myślicie, że będę siedzieć na czterech literach tylko z jego powodu?! Jeżeli mu pokaże, że się go boję, to uwierzy w to, że wygrał, tego chcesz? -Anett z niedowierzaniem pokręciła głową patrząc w bok.
-Nie, po prostu za dużo tego. Przed chwilą była u mnie Meggy i Ona robi to samo co Kiyomi, tylko nie rozumiem po co. Prześwietliła mnie jakimś cudem na wylot i wie o sprawach, o których... -Uruha nagle przerwał gryząc język. 
-O których co? -Anett spojrzała na niego podejrzliwie. -Chodzi o Miko prawda? Prawda... -Ruda w tym momencie się zaśmiała. 
-An, posłuchaj...
-Nie mam czego słuchać, bo już wiem o co chodzi. Zdradzałeś ją już wcześniej.
-Jesteś jakimś pieprzonym mistrzem dedukcji, czy jak? -Kouyou nie wierzył w to co właśnie usłyszał, ale postanowił nie wypierać się prawdy, która i tak mogła lada moment ujrzeć światło dzienne. 
-Nie, to po prostu zbyt banalne, kochanie. Meggy usilnie próbuje znów wskoczyć Ci do łóżka, uprzykrzając mi przy tym życie, a z Miko się o dziwo zaprzyjaźniła. Wystarczy zadać sobie pytanie, dlaczego tak się stało i odpowiedź jest jasna- Miała to co chciała, czyli Ciebie, Miko nie była dla niej żadnym zagrożeniem. -Anett po minie gitarzysty wiedziała, że trafiła w punkt. Kouyou stał przed nią blady, jakby właśnie usłyszał z jej ust jakiś poważny wyrok. 
-An, ty chyba nie myślisz, że ja... Teraz... Wtedy chodziło o Miko, nie wiesz, jak było... -Uruha w jakiś pokręcony sposób próbował się wytłumaczyć, kręcąc przy tym głową, a Anett? Anett usiadła spokojnie na łóżku patrząc na niego jak na wariata. 
-Wtedy już miałeś jej dość. I nie myślę, że wy coś tam robicie, ale zacznę, jak Meggy zmieni front, oboje jesteście zbyt przewidywalni. A nie, przepraszam, troje, bo Noritoshi też robi doskonale to, czego można się po nim spodziewać. 
-Wiedziałaś o tym, że się pojawi, jak tylko wyjdziesz? -Kouyou usiadł obok niej.
-Po nim bardziej bym się spodziewała, że poczeka kilka dni, by zapoznać się z sytuacją i uśpić naszą czujność, ale wyczuwałam kłopoty i oto są. -Ruda spojrzała na gitarzystę.
-W dodatku podwójne...- Kouyou cicho westchnął, myśląc o tym, jak się z tego wszystkiego wyplątać. 

    `Następnego ranka wszyscy spotkali się na śniadaniu, chociaż większość chętnie by jeszcze spała, ze względu na hałasy poprzedniej nocy. Takanori, Akira i Yutaka cały czas podejrzliwie patrzeli w stronię równie niewyspanych Anett i Kouyou. 
-Jeżeli myślicie, że to nasza sprawka, to nie tym razem. -Wtrąciła wokalistka, kątem oka spoglądając w stronę Yuu. 
-A ja na przykład wiem, że Kouyou został u Ciebie na noc i co? -Takanori lekko przechylił głowę w bok. 
-My naprawdę byliśmy grzeczni. -Kouyou uśmiechnął się wrednie w stronę przyjaciela, a wzrok wszystkich skupił się na milczącym do tej pory Yuu. 
-Czemu nikt nie bierze pod uwagę Rukiego i Rin, co? -Zapytał oburzony brunet, patrząc na każdego po kolei. 
-Ponieważ pokój Kathy jest na innym piętrze, a Ona jakbyś nie zauważył, chodzi wyspana, w przeciwieństwie do nas. -Warknął Takanori.
-Dobra, macie mnie... I Tsune. -Aoi przewrócił teatralnie oczami. 
-Yuu, jeżeli chodzi Ci o sprawiedliwość, to wystarczy, że cofniesz się w czasie o 10 sekund, kiedy podejrzenia spadły na nas. -Warknęła pod nosem Anett, uciekając wzrokiem w bok.
-Kou, ty się jeszcze lepiej zastanów nad tym ślubem, bo Anett jak jest niewyspana, jest cholernie złośliwa. -Wtrącił nagle Takanori.
-Wiesz... Jest inaczej, kiedy jest niewyspana z mojego powodu. -Odrzekł Kouyou jak gdyby nigdy nic, jednak nagle głupkowato się zaśmiał, czując na sobie groźne spojrzenie wokalistki. 
-No, to z dobry miesiąc masz z głowy, staraj się dalej kochanie. -Stwierdziła Anett z tym swoim wrednym uśmieszkiem numer pięć na twarzy, po czym słysząc, jak ktoś ją woła, odeszła od stołu. Kouyou spojrzał po reszcie, jakby miał ich zaraz zamordować, jednak jego chęci mordu na pozostałych członkach zespołu zostały przerwane, kiedy pojawiła się Rin. 
-Mam dobre i złe wieści. -Rzuciła szybko, siadając na zajmowanym wcześniej przez Anett miejscu. -An nie ma? A to dowie się później. -Kathy wzruszyła ramionami, po czym złośliwie uśmiechnęła się w stronę Uruhy. -Przegadaliśmy tą sprawę, oczywiście bez Noritoshiego, bo ten nigdy by się na to nie zgodził i większością głosów mnie przegłosowali, że w sumie to jesteście już zaręczeni, trasa trwa, a jak coś narozrabiacie, to już trudno, więc masz nasze błogosławieństwo, żeby mieć Anett na oku nawet w nocy, ale... Uprzedzam, lepiej trzymaj swoje krocze na wodzy, co? Kaczuszko... -Kouyou w odpowiedzi tylko zacisnął wargi, czując powracającą chęć mordu. 
-Dobra, a te złe wieści? -Wtrącił szybko Akira, widząc minę gitarzysty.
-No to są dobre wieści dla tej dwójki, dla reszty mogą to być złe wieści. -Odpowiedziała Kathy. 
-Dla Kouyou to też nie są najlepsze wieści, bo przed chwilą dostał szlaban. -Takanori się zaśmiał, ale szybko spoważniał, kiedy dotarło do niego co właśnie powiedział i do kogo.
-Kochanie, ty też ostatnio się porządnie prosisz. 
-Rin, odpuść mu, nie wyspał się chłopak i nie wie co bredzi. -Yuu próbował jakoś obronić przyjaciela, ale znów wzrok wszystkich skupił się na nim.
-Odezwał się winny. -Mruknął Takanori. 
-Już dobra, ale pośpieszcie się, nie mamy całego dnia. -Rzuciła Katherine wstając od stołu. 
-Wiesz Taka... Ja jednak wolę niewyspaną Anett, ją chociaż można jakoś udobruchać. -Kouyou się wyszczerzył, wiedząc, że teraz to jego wokalista będzie chciał udusić. 

    Hitomi od razu poczuła się niepewnie, kiedy Kouyou podszedł do niej, kiedy była sama.
-To możemy w końcu pogadać? -Uruha wskazał głową, żeby wyszli na zewnątrz. 
-A ty co? Boisz się, że Anett nas podsłucha? -W tym momencie zadzwonił telefon Hitomi, który kobieta szybko schowała.
-Odbierz, nie masz przecież nic do ukrycia. -Kouyou podszedł bliżej niej, spodziewając się, kto wydzwaniał do brunetki. 
-Mówiłam Ci już, że to nie jest tak. Chodź. -Hitomi chwyciła Kouyou za rękę i tak jak sam tego chciał, wyszli na zewnątrz. -Myślisz, że ja nie ryzykuję, pracując z wami, ale nie dla niej? Wzięłam tą pracę nie wiedząc, że Kiyomi w ogóle jest w Tokyo. Dopiero po wypadku Miko zorientowała się, że z wami pracuje i postanowiła dołączyć mnie do swojego planu, tyle, że mnie to nie bawi. Wtedy, kiedy nas widziałeś, Kiyomi próbowała mnie przekonać, żebym jednak dla niej szpiegowała, żebym informowała ją o wszystkim, co się między wami dzieje, ale się nie zgodziłam. I macie rację, wypadek Miko to jej sprawka, ale nie mieszajcie mnie w wasze sprawy, ja tu tylko pracuję. -Hitomi groźnym wzrokiem spojrzała na Kouyou. 
-I ty myślisz, że tak po prostu Ci uwierzę? -Gitarzysta cicho się zaśmiał. 
-Możesz mi nie wierzyć, masz do tego pełne prawo, jednak jak już wspomniałam, lepiej zajmij się Anett, a nie Kiyomi, bo to o nią jej teraz chodzi. Zresztą, nadal masz wybór, nadal możesz zagwarantować jej i sobie święty spokój, ale wtedy raczej Cię znienawidzi. -Uruha doskonale wiedział, co Hitomi miała na myśli i miała rację, ale to przecież było ostatnie, na co mógłby się zgodzić. 
-Obie wiecie, że nie ma takiej opcji. -Rzucił Kouyou, patrząc przed siebie. -Nawet jeżeli jakimś cudem rozstałbym się z An, nie wróciłbym do Kiyomi. 
-No to sam widzisz, że sam prosisz się o kłopoty, ale nawet mnie nie proś, żebym się dowiedziała, co ta idiotka kombinuje. -Hitomi tak po prostu wzruszyła ramionami i mijając Kouyou, wróciła do pracy. 

    W trakcie koncertu Meggy próbowała zebrać myśli i dopracować z najmniejszymi szczegółami swój plan. Chociaż musiała przyznać, że coś nie do końca jej wyszło. Tak jak planowała, Kouyou zaraz pobiegł do Anett i wiedziała, że wokalistka wie już o tym, z kim jej ukochany zdradzał Miko, a jednak to z jakim spokojem ruda do tego podeszła, całkowicie zaskoczyło szatynkę. Niemalże, jakby Anett w ogóle się nie przejęła tym, że jej narzeczony regularnie zdradzał swoją byłą, a przecież z nią też mogło tak być i nawet jej to przez myśl nie przeszło. O Lisie wolała jeszcze nikomu nie wspominać, z tym czekała na odpowiednią okazję, która miała nadejść już niebawem, a wtedy Anett miała całkowicie stracić zaufanie do Kouyou. Jednak Meggy przeszła pewna myśl przez głowę, ale nawet nie zdążyła jej ułożyć, gdy ktoś się do niej przysiadł.
-Ciebie też każdy unika jak ognia, czym się takim naraziłaś? -Zapytał Noritoshi, z tym swoim nonszalanckim uśmiechem na twarzy.
-Nie twoja sprawa, zresztą... To Ciebie każdy unika, nie mnie. -Warknęła Meg, nawet na niego nie spoglądając. 
-A jednak mamy coś ze sobą wspólnego. Ty chcesz się pozbyć Anett, by odzyskać Kouyou, a ja się pozbyć Kouyou, by dobrać się do Anett. Możemy sobie nawzajem pomóc. -Słysząc te słowa, w głowie Meggy ponownie coś zaświtało.
-Niby jak chcesz mi pomóc? Ta dwójka jest nierozłączna. -Meggy starała się ukryć zainteresowanie propozycją mężczyzny. 
-Nie są tacy nierozłączni jak myślisz, ale sama tego nie osiągniesz. To jak, pomożemy sobie nawzajem? -Noritoshi unosząc brew, wyciągnął rękę w stronę szatynki, która spojrzała na niego jak na wariata.
-Nie tak oficjalnie idioto, bo zaraz wszyscy się dowiedzą. -Stwierdziła, znowu patrząc przed siebie. 
-Masz rację, tutaj plotki szybko się rozchodzą. -Pewne słowo Noritoshi specjalnie podkreślił w swojej wypowiedzi, dając szatynce do zrozumienia, jak chce zadziałać na samym początku. W końcu sam miał w głowie swój wspaniały plan zemsty za tamten bankiet.