24 sty 2022

Rozdział 48

A no witam tutaj w końcu w tym nowym roku. Przepraszam, że tak długo czekaliście na ten rozdział, ale wiecie... Utknęłam... To już piąta wersja tego rozdziału i cieszę się, że ostatnia, ale... Zabijecie mnie za zakończenie, to już wiem, ale nie mogłam inaczej. Wiem, nie było mnie dwa tygodnie ani tu, ani na wattpadzie, jednak wybaczcie, brak czasu (Bo ostatnie tygodnie to tylko praca i sen) i brak weny, a tam też mam kilka koncepcji do pozmieniania ^^'
No nic, już nie przedłużam, chociaż mam prośbę, dajcie mi znać, jak według was powinna zakończyć się sprawa z końca rozdziału (Bo niezdecydowana dupa ze mnie)
Miłego czytania :3

Rozdział 48: 

    -...Usłyszałam, że Kouyou ma w planach mi się oświadczyć. Wiesz coś o tym? -Anett z podejrzaną miną spojrzała na Ayuko, siadając obok niej. 
-Nie, nic o tym nie wiem. -Brunetka miała nadzieję, że Anett nie zorientuje się, że kłamie, w końcu to Ona pomagała Kouyou wybrać pierścionek.  
-Nie ważne. -Ruda pokręciła głową. -Pewnie powiedział to, żeby w końcu się odczepiła, ale ja spanikowałam. Dotarło do mnie, że chcę, jestem gotowa, ale nie teraz, że to za szybko. No i rzeczywiście wyszłam, a teraz nie mam odwagi nawet odebrać od niego telefonu. -Na koniec cichuteńko westchnęła, chowając twarz w dłoniach. 
-Kobieto, facet twoich marzeń, chce Ci się oświadczyć, a ty przed nim uciekasz? Masz coś z głową, czy jak? -Ayuko otworzyła szeroko oczy, przyglądając się młodszej. 
-Po prostu... Mimo, że Miko już nie ma, tego dziecka nie ma, ja nadal czuję, że to wszystko między nami pędzi, a ja omijam coś bardzo ważnego. 
-Po prostu, to mu to powiedz. -Słowa Ayuko sprawiły, że Anett spojrzała na nią jak na idiotkę. 
-Poważnie? Chciałabyś na jego miejscu usłyszeć coś takiego. Wiesz kochanie, cieszę się, że jesteśmy razem i chcę kiedyś zostać twoją żoną, ale nie wiem, kiedy, bo coś jest ważniejsze od Ciebie, a ja nawet nie wiem co. Poważnie? -Mina wokalistki diametralnie się zmieniła, na jedną z tych błagających o litość. 
-Ty się po prostu boisz. Ja rozumiem, że Kouyou, to pierwszy facet, do którego czujesz coś więcej od kilku ładnych lat i boisz się, że coś pójdzie nie tak. Boisz się, że ominie Cię w życiu coś, na co i tak nie masz wpływu, to normalne. Tym bardziej powinnaś z nim pogadać. -Mina Ayuko również należała do tych błagalnych, ponieważ nie sądziła, że o taki problem może chodzić. 
-Chce po prostu zwolnić, cieszyć się tym co jest zanim przejdziemy dalej. Pierścionek to wszystko zmieni. Zaczniemy planować co dalej, tyle, że to już nie będą plany na przyszłość ogólnie, tylko na coś, co rzeczywiście się stanie i nawet będziemy wiedzieć, kiedy.  
-Teraz, to sama robisz sobie pod górkę, powiedz mu i tyle. A i zapomniałam Ci przypomnieć... -Zaczęła Ayuko, słysząc otwieranie drzwi za pomocą kluczy. -Że nie odbierając, sama zrzucisz go sobie na głowę, a to On jest właścicielem mieszkania, więc ma klucze. Jakoś sobie poradzisz. -Uśmiechnęła się wrednie, spoglądając na Kouyou, wchodzącego do mieszkania. -Szkoda, no, ale ploteczki koniecznie dokończymy jutro. -Ayuko wstała i mijając gitarzystę, wyszła, w między czasie za jego plecami pokazując Anett, by ta po rozmowie do niej zadzwoniła.  
-An, co się z tobą dzieje? -Zapytał Uruha, podchodząc do wokalistki. 
-Przepraszam, spanikowałam. -Rzuciła cicho Anett. 
-Chyba nie chodzi Ci o to, co powiedziała Kiyomi. -Brunet na spokojnie usiadł obok niej. 
-Nie, chodzi o to, co powiedziałeś ty. Czuje, że to wszystko między nami nabiera zbyt szybkiego tempa. Chcę zwolnić, odpocząć od problemów i nacieszyć się tym, co jest teraz. -Anett z niepewnością w oczach spojrzała na niego. 
-Ayuko mówiłaś coś innego. 
-Długo podsłuchiwałeś?  
-Wiesz kochanie, cieszę się, że jesteśmy razem i chcę kiedyś zostać twoją żoną, ale nie wiem, kiedy, bo coś jest ważniejsze od Ciebie, a ja nawet nie wiem co.- Powtórzył gitarzysta, chicho się przy tym śmiejąc. 
Ej! -Anett o mały włos nie palnęła by go w głowę, powstrzymując się w ostatniej chwili. 
-Tak, chciałem to zrobić, ale to było przed wypadkiem Miko. Wtedy liczył się każdy tydzień, ale nie chodziło o nas, tylko o dziecko. Przecież sama wiesz, że planowaliśmy wziąć ślub zaraz po trasie. Ale w jednym masz rację, po tym wszystkim sam stwierdziłem, że lepiej będzie poczekać, zwolnić. A powiedziałem to Kiyomi, bo myślałem, że odpuści, ale nie. Powinniśmy odpocząć, nawet tak trochę od siebie... 
-Ty chyba nie... 
-Zwariowałaś. -Kouyou się zaśmiał. -Gdybym Cię zostawił z takiego powodu, byłbym najgłupszym człowiekiem na świecie. Chodzi mi o to, że przez ostatni miesiąc cały czas byliśmy razem, a ja uwielbiam jak za mną tęsknisz. -Dodał wrednym tonem, mrużąc przy tym oczy.  
-Nawet tam zdążyłam za tobą zatęsknić, tyle że... Źle mnie dzisiaj zrozumiałeś i nie mów mi, że nie. Widziałam te twoje iskierki w oczach. -Anett sama w tym momencie się zaśmiała. 
-A to o to Ci chodziło. Chyba się już starzeje. -Uruha objął wokalistkę z chytrym uśmieszkiem na twarzy.  
 
     Temari postanowiła tą noc spędzić nie u Akiry, jak pewnie domyślałby się tego jej ojciec, a u przyjaciółki, z którą w sumie dawno się nie widziała. Widząc wiadomość od Kouyou, zaniepokoiła się. Przez jakiś czas starała się tym nie przejmować, ale kiedy skończył się oglądany przez dziewczyny film, Temari ponownie spojrzała w telefon. 
-Wiesz co Ikano? Ja chyba jednak wrócę do domu. -Powiedziała brunetka, odkładając telefon na stolik. -Ojciec napisał, że mogę wracać, a ja mam dziwne przeczucie, że będę musiała go przypilnować przed robieniem głupot.  
-W sumie, to wiesz, że jeszcze nie powiedziałaś mi, kto jest twoim biologicznym ojcem?  -Ikano spojrzała na przyjaciółkę, która ze zrezygnowaniem westchnęła. 
-Wolę tego nie rozpowiadać. -Temari spojrzała na nią z zrezygnowaniem.  
-Przyjaźnimy się od kiedy pamiętam, a ty nie chcesz mi powiedzieć czegoś tak ważnego? Nie chcesz mi powiedzieć, kim jest twój biologiczny ojciec, nie chcesz mi powiedzieć, kim jest twój nowy facet, z którym ostatnio spędzasz całe dnie. Temari, co się dzieje? -Dziewczyna spojrzała na nią zaniepokojona, nie spodziewając się w ogóle tego co za chwilę usłyszy. 
-Moim ojcem jest Uruha, a facetem Reita, zadowolona? Tylko błagam, nie mów o tym nikomu.  
-No weź powiedz, a nie żarty sobie robisz. -Ikano przewróciła oczami w teatralny sposób. 
-Ale ja właśnie powiedziałam Ci prawdę. O Kouyou nie chce mówić, bo nie chcę, żeby się wydało, że ma dziecko, a Akira... No sama wiesz, nikt tego nie zrozumie. -Kiedy brunetka spojrzała na przyjaciółkę, omal się nie zaśmiała. Ikano mogła spokojnie zbierać szczękę z podłogi. 
-No to nieźle się u Ciebie pozmieniało. Chociaż, na twoim miejscu, to wolałabym, żeby było na odwrót. -Odezwała się dziewczyna po chwili przetwarzania nowych informacji. 
-Przypomnę Ci, że Uruha jest zajęty, to oficjalne przecież. -Mruknęła Temari pod nosem.  
-Czyli, to tak serio? A ja myślałam, że tylko nakręcają fanów. Wiesz, sprzedaż i tak dalej... 
-Są razem od kilku miesięcy i chyba się właśnie pokłócili, dlatego lepiej będzie, jak wrócę do domu. -Zrezygnowana brunetka powoli wstała.  
-Weź, raczej się nie pozabijają. -Rzuciła Ikano, próbując jakoś przekonać przyjaciółkę, by została. 
-To pewne, że się nie pozabijają, ale znam już Kouyou na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że potrafi mieć durne pomysły. -Temari wzięła swój telefon do rąk. Jeszcze raz sprawdziła wiadomość, a raczej godzinę, o której przyszła. -W sumie pisał ponad godzinę temu. Zadzwonię i zorientuje się co się dzieje. -Po tych słowach dziewczyna wyszła z pokoju przyjaciółki i od razu zadzwoniła. Fakt, musiała chwilę poczekać, zanim gitarzysta odebrał. -Coś się stało? -Zapytała od razu. 
-Kiyomi się stała, ale już nie ważne. Wybacz, nie mam czasu. -Gdzieś w wypowiedzi Uruhy usłyszała jakby śmiech. Czyli, że się nie pokłócili.  
-Aha, czyli przenieśliście imprezę do mieszkania. -Mruknęła do telefonu przewracając przy tym oczami. 
-Można tak powiedzieć. 
-Dobra, to już wam nie przeszkadzam. -Temari szybko się rozłączyła i wróciła do pokoju przyjaciółki. -Wiesz co? Jednak zostanę, potrzebuje chwili spokoju od tych wariatów. -Po tych słowach ponownie usiadła na łóżku, obok dziewczyny. 
-Aż tak źle? -Ikano uniosła brew patrząc na brunetkę. 
-Nie, w sumie to bardzo dobrze i tak, mam chatę wolną, jak się okazuje, ale nie chcę znowu siedzieć w domu.  
-Przed chwilą sama chciałaś wracać. 
-Nie chciałam, wyczułam po prostu kłopoty. I miałam rację, ale to nie to, co myślałam. Mój ojciec na noc nie wróci, to pewne, a mi się nie chce siedzieć samej i myśleć. Wolę posiedzieć kimś z mojego towarzystwa i nie myśleć, w końcu na myślenie będę miała całe trzy miesiące. -Brunetka wzruszyła ramionami, spoglądając kątem oka na przyjaciółkę.  
 
    Następnego ranka Anett stała oparta o kuchenny blat, trzymając w ręku kubek z kawą, kiedy Kouyou podszedł do niej i delikatnie ucałował jej czoło. 
-Nie wyspana? -Zapytał, sięgając po swoją kawę. 
-Ktoś w końcu nie dał mi spać. -Anett spojrzała na gitarzystę kątem oka, mrużąc przy tym oczy, a Kouyou jedynie się uśmiechnął, ukazując jej swoje zęby. 
-Sama chciałaś. -Mruknął, opierając się o blat obok niej. Anett oparła głowę o jego rękę, tłumiąc dłonią ziewnięcie.  
-Niektórych decyzji w życiu jednak będę żałować. -Ruda odłożyła pusty już kubek. -Musimy się już zbierać. -Dodała, idąc w stronę drzwi. 
-Wiem, wiem. -Uruha pokręcił głową, po czym szybko dopił kawę i poszedł za nią. -Potem tak, jak się umawialiśmy?  
-Jedziemy tutaj, pakuje się i jedziemy do Ciebie. Ale bez przeszkadzania. -Anett spojrzała na niego groźnie, sięgając po swoją bluzę. 
-Ręce będę trzymał przy sobie, obiecuje. -Kouyou uśmiechnął się wrednie, otwierając drzwi.  
        Po wywiadzie, kiedy wrócili do studia, Akira miał nadzieję, że uda mu się pogadać z Kouyou. Na szczęście Anett miała jeszcze coś do ugadania z Hitomi, a Uruha musiał czekać. 
-Kouyou... -Zaczął Akira, patrząc na siedzącego w fotelu przyjaciela.  
-Tak wiem. To nie tak jak myślę, wszystko wygląda inaczej, kochasz ją i tak dalej, ale jedno musisz mi przyznać, sypiasz z moją córką. -Kouyou wydał się niewzruszony obecnością basisty i jedynie przechylił się w stronę lustra, sprawdzając, jak tam jego włosy. 
-Jeszcze do niedawna nie wiedziałeś, że żyje, a teraz wściekasz się... 
-Co z tego, że nie wiedziałem? Nadal jest moim dzieckiem i nie chcę, by znowu cierpiała przez nieodpowiedniego faceta. -Kouyou spojrzał na niego kątem oka. 
-O co Ci teraz chodzi? -Basista podszedł do niego bliżej.  
-Tylko i wyłącznie o to, czy wiesz co robisz? Temari jest jeszcze młoda i głupia, a Daisuke jest tego przykładem.  
-Chwila, patrzysz na mnie przez pryzmat jej byłego? -Akira pokręcił głową w niedowierzaniu. Wiedział o Daisuke, wiedział, dlaczego Temari z nim zerwała, ale nadal nie rozumiał, o co miał do niego pretensje jego przyjaciel.  
-Nie. Po prostu nie wiem, jak mam teraz na Ciebie patrzeć. Czy nadal, jak na przyjaciela, czy jednak jak na przyszłego zięcia. Jeżeli coś pójdzie między wami nie tak, nie wiem, po której stronie mam być. Przyjaźnimy się od lat, a boje się, że przez twój związek z moją córką, to się diametralnie zmieni. -Kouyou ponownie spojrzał w lustro. Nie chciał nikomu mówić o swoich obawach, ale wiedział też, że nie miał w tej chwili wyjścia. Akira słuchając gitarzysty kiwnął głową, po czym stanął przed nim, opierając się o ścianę.  
-To o to Ci chodzi. Racja, o tym nie pomyślałem, ale nie mogę jej teraz zostawić, tylko dlatego, że się przyjaźnimy. -Reita skrzyżował ręce na wysokości swojej klatki piersiowej. 
-Zostawmy to tak jak jest, Akira... Dużo o tym myślałem i sami zobaczymy, jak wyjdzie... 
-Ta, nawet wiem, kiedy o tym myślał. -Nagle jakby znikąd pojawiła się Akuma. Z wrednym uśmieszkiem na twarzy podeszła do gitarzysty, a ten spojrzał na nią z przerażeniem w oczach. Nie wiedział, ile z tej rozmowy kobieta usłyszała.  
-Niby kiedy? -Zapytał rozbawiony miną gitarzysty Akira.  
-Oj, nie chcesz wiedzieć. -Anett również cicho się zaśmiała. 
-Ej, to wcale nie tak! -Kouyou lekko się oburzył. -Akira, przyjacielu, zapamiętaj jedno- Niezadowolona kobieta, to zła kobieta. -Kouyou wskazał basistę palcem przez krótką chwilę.  
-Czy ty musisz wszystko sprowadzać do łóżka? -Anett uniosła brew ku górze. -Ja wcale nie jestem zła... Blondyneczko. -Przy ostatnim słowie wokalistki, Reita głośno się zaśmiał. 
-Ty się nie śmiej, Ona mi teraz nie da żyć. -Uruha udał, że płacze, ale to wywołało jedynie kolejny chichot ze strony Akiry i Anett.  
-Trzeba było kochanie nie zaczynać. -Rzuciła Anett, patrząc na niego spod przymrużonych powiek. 
-A właśnie, bo bym zapomniał... -Reita cicho westchnął. -Kouyou, pogadałbyś z Yuu? Nie jest z nim ostatnio najlepiej. 
-Dzisiaj raczej nie dam rady. Pojechał już do domu, a ta oto Lady urwie mi głowę, bo wiem o co chodzi... -Uruha niepewnie, kątem oka spojrzał w stronę Anett, która w tej właśnie chwili zrozumiała, o co gitarzyście chodzi. Wokalistka kiwała głową, z nieciekawą miną patrząc na gitarzystę.  
-Dobra, koniec zebrania! -Rzuciła Hitomi, wchodząc do środka. -Pora w końcu to zmyć.  
-Nareszcie, już myślałem, że o mnie zapomniałaś. -Uruha się uśmiechnął, nie spodziewając się co jeszcze go czeka. 
-Ale to jeszcze nie koniec, mój drogi. -Brunetka uśmiechnęła się wrednie do niego. 
-To my idziemy. -Wtrącił basista, a Anett zgodziła się z nim, kiwając głową w stronę drzwi, po czym oboje wyszli, zostawiając Kouyou samego na pastwę Hitomi.  
 
     Dowiadując się, dlaczego to jego Akira prosił, by porozmawiał z Yuu, postanowił jednak nie czekać. Odwiózł Anett do mieszkania i mając nadzieję, że nie zjedzie mu ta rozmowa zbyt długo, od razu do niego pojechał. Stojąc przed drzwiami, spodziewał się, że gitarzysta od razu mu nie otworzy. Wiedział, że Aoi poza pracą niechętnie z kimkolwiek rozmawiał.  
-Stary, no weź, wiem, że tam jesteś.  
-Nie dasz mi teraz spokoju, co nie? -Zapytał Yuu, otwierając nagle drzwi. 
-Dokładnie, nie dam Ci spokoju. -Kouyou uśmiechnął się szeroko, wchodząc do mieszkania. 
-Czyli już wiesz... 
-Że Namiko zwiała... Co tak patrzysz, nazwij rzeczy po imieniu. -Kouyou rozłożył bezradnie ręce idąc do salonu, gdzie zasiadł wygodnie na kanapie. Yuu zamknął drzwi i poszedł za nim. Patrząc na młodszego, wiedział już, że Uruha tak po prostu nie odpuści.  
-Nie musisz przypominać, po prostu. -Aoi usiadł obok niego. -Posłuchaj, nie wiem co Ci nagadali, wiem za to co sobie wymyślili i to nie jest tak. Po prostu chce być sam, chcę sobie wszystko na nowo poukładać w głowie.  
-Od razu się domyśliłem, ale za długo już to układasz Yuu. -Nagle Uruha mu przerwał, patrząc przed siebie. Nie chciał wracać do tamtych wspomnień, chociaż ostatnio przecież sporo o tym myślał. -Kiyomi wtedy też zniknęła bez słowa, a mój świat zawalił się jeszcze bardziej. Wtedy ktoś mądry powiedział mi, że nie warto rozdrapywać tego jeszcze bardziej i to byłeś ty, Yuu. Tobie Namiko chociaż zostawiła list, w którym napisała, dlaczego odeszła. 
-Wtedy nie wiedziałem, jak to jest, a teraz, kiedy już wiem, nie jestem już taki mądry. Czasami budzę się z nadzieją, że Ona tu nadal jest, ale po chwili dociera do mnie, że to nie był sen i że Namiko naprawdę mnie zostawiła, a ja dochodzę do wniosku, że nie chcę zaczynać znowu od nowa. -Yuu cicho westchnął, sięgając po paczkę papierosów leżących na stoliku przed nimi. 
-To zabawne, bo w sumie to nie tak dawno, słyszałem to od An. A teraz boję się, że i Ona zniknie. Staram się z całych sił przytrzymać ją przy sobie, ale zaczynam zauważać, że łączy nas już tylko łóżko. W końcu przyjdzie dzień, kiedy i Ona to zauważy, znudzi jej się to i odejdzie. -Kouyou nerwowo przygryzł wargę.  
-Nie wiem jaki to ma związek ze mną, ale wydaje mi się, że powinieneś zrobić kolejny krok, by tego nie zauważyła. -Yuu zaciągnął się ponownie dymem papierosowym, spoglądając kątem oka na blondyna, który patrząc w sufit, poszedł w jego ślady i odpalił papierosa.  
-Chciałem, ale zwlekałem z tym za długo, aż w końcu Ona się dowiedziała i wczoraj stwierdziła, że chce zwolnić i z tym poczekać. A przecież jeszcze dwa miesiące temu wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Po wypadku Miko obserwuje z dnia na dzień, jak jej uczucia do mnie gasną, a kiedy powiedziała Ayuko, że nie chce tego teraz, ponieważ czuje, że mija ją coś ważnego, sam spanikowałem. Taki to ma związek z tobą, An i ja, oboje nie chcieliśmy zaczynać tego wszystkiego od nowa, ale prawda jest taka, że nie wiesz, kiedy coś się zacznie, ani kiedy się zakończy, nie masz nawet pojęcia JAK, a unikanie ludzi to najgorszy sposób na układanie myśli, jaki mogłeś sobie wybrać, bo zrzuciłeś na siebie całą uwagę. Jeśli chcesz układać myśli i życie, to lepiej wmieszać się w tłum, wtedy nikt nie zwraca na Ciebie uwagi.  
-Może łatwiej by mi było wmieszać się w tłum, kiedy wszyscy nie myśleli by, że chodzi o Ciebie i o Anett. Wiem, że mnie wykorzystała i doskonale wiem, dlaczego, nietrudno było mi się domyślić. Mam dość wysłuchiwania, że chodzi o to, że jest z tobą, a ja coś do niej czuję, bo to nieprawda. Jedna noc nie oznacza tego, że kiedykolwiek coś do niej czułem, jedynie jestem w stanie ją zrozumieć, dlaczego to zrobiła i już dawno jej to wybaczyłem. Namiko nie jestem w stanie wybaczyć, że wykorzystała fakt, że ją kocham. Próbuję ją znienawidzić, ale nie potrafię i masz rację, to trwa za długo. -Yuu cicho odetchnął jakby z ulgą. W końcu wyrzucił z siebie przed kimś, co chodzi mu po głowie od odejścia kobiety. 
-Wiem o tym co zrobiła Anett, ale twój problem polega na tym, że porównujesz obie te sytuacje, mimo, że są kompletnie różne. Anett chciała coś tym osiągnąć, a zarazem utrzeć mi nosa, a Namiko potrzebowała tylko bezpiecznego schronienia do czasu, aż będzie mogła zniknąć. Fakt, że nie potrafiła powiedzieć Ci tego w twarz, oznacza tylko, że nie miała dowagi się przyznać, że przez cały czas nic do Ciebie nie czuła. -Kouyou jak zwykle w takich sytuacjach miał rację, co Yuu potwierdził, kiwając głową. 
-A ty przyznasz w końcu Anett co chodzi Ci po głowie? Czy też stchórzysz i będziesz ją oszukiwał do samego końca? -Aoi spojrzał na niego wymownie. 
-Wiesz dobrze, że gdybym jej powiedział, to oznaczało by koniec między nami. Anett chce zwolnić, a ja w sumie się z nią zgodziłem, bo co miałem zrobić? Powiedzieć jej, że czuje się za stary na te gierki? Chce w końcu założyć rodzinę, ale chce tego z kimś, kto jest pewny, że też tego chce, a Anett ma nagle jakieś wątpliwości. -Kouyou nerwowo zgasił papierosa. Yuu był jedyną osobą, która wiedziała, dlaczego sytuacja z Miko była Kouyou na rękę, ale musiał wtedy przypilnować, by Anett od niego nie odeszła. Wtedy nie musiałby jej niczego tłumaczyć.  
-I naprawdę potrzebujesz do tego pierścionka na jej palcu, albo co gorsza, obrączki? Skoro nie przez Miko ani przez Kiyomi, to dlaczego Ci się z tym teraz tak pali? -Yuu nie potrafił go w tym momencie zrozumieć, a jeszcze bardziej po tym, co właśnie powiedział. 
-Bo nie chcę czekać, tylko po to, by powiedziała mi, że nic z tego. Nie chcę znowu tracić czasu na coś, co się nie uda, wolę sam to zakończyć, zanim Ona to zrobi... 
-Kouyou, nie mówisz teraz poważnie. Ona Cię kocha i nie wmówisz mi, że tak nie jest. Po tym wszystkim jest z tobą. -Yuu patrzył na Kouyou z niedowierzaniem. 
-Gdyby naprawdę mnie kochała, nie spanikowała by... 
 
    Anett była już spakowana i czekała już tylko na Kouyou. Akurat paliła na balkonie, nie przeczuwając w ogóle, że pędzący pociąg zwany jej związkiem z gitarzystą za chwilę może się wykoleić. Kiedy Uruha przekroczył próg mieszkania, zmartwiona kobieta podeszła do niego. 
-Coś się stało? Długo Cię nie było. -Kiedy w odpowiedzi Kouyou delikatnie ucałował jej czoło, od razu wyczuła, że coś jest nie tak.  
-Nie... Znaczy tak... An, posłuchaj... -Dla Kouyou wszystko było łatwiejsze, kiedy nie było jej obok. -Wiesz, że cały czas próbuje Cię rozgryźć, a ta cała wczorajsza sytuacja wcale mi w tym nie pomaga. Widzę, jak się ode mnie odsuwasz. Czy ty nadal chcesz ze mną być? -Pytanie Kouyou sprawiło, że nogi się pod Anett ugięły. Spojrzała na niego jak na idiotę, błagalnym wzrokiem.  
-Kouyou, skąd pomysł, że nie chcę? Wcale się nie odsuwam. To ty ciągle czytasz między wierszami i nie potrzebnie. Kocham Cię i nie wyobrażam sobie, żebyśmy... 
-Sama powiedziałaś, że omija Cię coś ważnego, a ja nie chcę Cię blokować. Nie chcę czekać tylko po to, żebyś za jakiś czasu powiedziała mi, że to koniec. -Uruha cały czas mówił spokojnie, ale dlaczego Akuma czuła się, jakby rozpadała się na kawałki. Powoli docierał do niej sens tego co mówił, a w jej oczach pojawiło się przerażenie. 
-Dlaczego to ty mnie teraz odsuwasz?  
-Nie odsuwam, po prostu chcę wiedzieć. Spanikowałaś, a to oznacza, że masz wątpliwości co do naszego związku, a tym bardziej naszej przyszłości. Nie chcę tracić czasu na coś, co nie ma sensu. Jeżeli jest tak, że nie jesteś pewna, to lepiej zakończyć to teraz... -Kouyou urwał, patrząc jak szczęka Anett lekko drży. Kobieta kręciła głową w niedowierzaniu. Przez chwilę zbierała słowa, a napływające do jej oczu łzy, wcale jej w tym nie pomagały.  
-Ty sobie ze mnie teraz żartujesz, prawda? Po tych kilku miesiącach, po tym wszystkim, co się między nami działo nawet wcześniej, chcesz bym teraz, już była pewna naszej przyszłości na sto procent? A co, jeśli to ty stwierdzisz, że jednak tego nie chcesz? Jeśli to ja straciłam ten czas wierząc w coś, co nie ma sensu? -Anett ponownie pokręciła głową.  
-Kochanie, nie chcę, byś mnie źle zrozumiała... 
-A można Cię teraz dobrze zrozumieć?! Gdyby nie Kiyomi ja bym nie wiedziała, ty byś nie wiedział i nie było by teraz tej rozmowy. Czy nadal miałbyś wątpliwości? -Akuma spojrzała na Kouyou, jakby znała odpowiedź. Uruha natomiast uciekł wzrokiem. Nie spodziewał się, że Anett spojrzy na to w ten sposób. 
-Szczerze? To dzięki temu dowiedziałem się, co myślisz. Dowiedziałem się, że jest coś ważniejszego ode mnie, ale ty nawet nie wiesz co, lub kto to jest. Skoro sama nie wiesz czego chcesz... 
-Ja wiem, czego chce i wiem, że Cię kocham i chcę być z tobą, ale... -Anett spojrzała na niego z rezygnacją w oczach. -Ale jeśli ty chcesz to teraz zakończyć, to po prostu wyjdź... I już nie wracaj do mojego życia...