27 sie 2022

Rozdział 55

Witam moi kochani! Jak część z was już wie, wróciłam już z urlopu i działam pełną parą (Na ile praca mi pozwoli oczywiście >.>). Po zakończeniu "Undead Hearts" zaczęłam pracować nad czymś innym, ale wiadomo PIORYTETY... Rozpiska na Wrzesień jeszcze nie jest gotowa, ale myślę, że do końca sierpnia jakiś wstępny koncept na publikacje we wrześniu się pojawi na grupie. Może być też tak, że będą tylko dwa rozdziały w przyszłym miesiącu, ale wszystko zależy od weny w najbliższych dniach.
Także, ja już nie przedłużam i...
Miłego czytania :3 

Rozdział 55: 

    Przez ostatnie tygodnie Anett i Kouyou nie poruszali już tematu Lisy i tym podobnych, po prostu unikając tego jak ognia.
Nastał okres świąteczny, chłopaki wrócili na krótką przerwę do Japonii, a Anett i Kathy zgodnie z planem wróciły do Polski. Z racji tego, że Mateusz z powodu pracy się przeprowadził, Anett miała spokój i nikomu nie musiała się tłumaczyć z nieprzespanych nocy.   
Akurat wyszła z Kiko na popołudniowy spacer. Potrzebowała zimnego, świeżego powietrza, żeby się rozbudzić i zebrać myśli. Fakt, że Kouyou nie odzywał się od kilku dni, ją martwił, szczególnie, że nikt nic nie wiedział.  

    -No szwagier... Wiesz, że przyleciałeś na własną śmierć? -Zapytał Mateusz, widząc Kouyou zmierzającego w jego stronę. 
-Aż tak źle? -Gitarzysta uniósł brew. 
-Już mi się poskarżyła, że nie odzywasz się do niej od kilku dni, dlatego tylko Cię podwożę i spadam. Nie chcę być świadkiem twojej tragicznej śmierci. 
-Tyle, że to wszystko, to część niespodzianki. -Uruha odpowiedział spokojnie, z wrednym uśmiechem na twarzy, widząc minę Mateusza, zwiastującą nieszczęście.
-Stary, ale Ona Cię zabije! Nie odzywasz się prawie tydzień, a potem się pojawiasz, jakby nic się nie stało. -Młodszy otworzył bagażnik, nadal twierdząc, że pomysł gitarzysty do najlepszych nie należał.
-Bo nic się nie stało. A! I twoja siostra nie może mnie zabić, doskonale wiemy, dlaczego. -Kouyou po włożeniu walizki do bagażnika samochodu, wzruszył ramionami.
-Pierścionek nie daje Ci immunitetu, mój drogi. -Brat wokalistki przewrócił jedynie oczami i po zamknięciu bagażnika, wsiadł za kierownicę.  

  Niczego niespodziewająca się Anett, postanowiła zabrać się za pracę. Niestety, ale po niedługim czasie musiała odłożyć stertę kartek i gitarę, gdy usłyszała dzwonek do drzwi, które otworzyła z wyraźnym niezadowoleniem, kiedy odkryła, że to jej kuzynka wraz z córką* postanowiła zakłócić jej spokój. 
Siedziały przy kawie rozmawiając, a kilkuletnia dziewczynka rysowała przy stole, ciągle nasłuchując rozmawiających kobiet. 
-… Już prawie tydzień się nie odzywa, a ja nie mam ochoty się do niego ciągle dobijać. -Powiedziała Anett, tłumacząc, dlaczego nie czuje się ostatnio najlepiej.
-A mi się wydaje, że rzeczywiście ma inną na boku i poszłaś w odstawkę. -Rzuciła kuzynka z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
-Monia, wypluj te słowa! On po prostu coś kombinuje i chyba wolę nie wiedzieć co. -Anett cicho westchnęła, po raz kolejny sprawdzając telefon. -Ale mógłby się odezwać.
-Chłopacy są dziwni... -Mruknęła pod nosem dziewczynka, nie odrywając wzroku od kartki.
-Laura, jeszcze sporo przed tobą, skarbie. -Monika cicho się zaśmiała, patrząc w stronę córki, która z naburmuszoną miną wstała od stołu i podeszła do kobiet.
-Ale Ana ma rację. Niby Cię lubią, ale ciągle dokuczają. To niesprawiedliwe. -Oburzyła się dziewczynka, lekko przytupując nogą, na co Anett wraz z kuzynką się zaśmiały.
-W przedszkolu już się pochwaliła, że jej ciocia jest sławna, ma sławnego narzeczonego i tak dalej, a nikt biedaczce nie wierzy, a taki jeden ciągle jej dokucza, więc wiesz. -Wyjaśniła Monika.
-No to jak jutro Cię odprowadzę, to mi pokażesz, który to. -Anett cicho się zaśmiała. 
-Tak w ogóle to dzięki, że młoda może u Ciebie zostać na noc. Z Grześkiem nie mamy ostatnio za dużo czasu dla siebie, a dzisiaj wypada rocznica...
-Rocznica czego? Bo chyba nie ślubu. On był jakoś na wiosnę... Czy na jesień? -Wokalistka udając, że nie pamięta, roześmiała się. Szybko uniknęła ręki kuzynki, która chciała ją pacnąć w głowę za ten żart. 
-Jak się poznaliśmy, halo, nie pamiętasz? -Monika z zadowoleniem obserwowała, jak jej córka bez słowa poszła do pokoju wokalistki, by spokojnie się pobawić zabawkami, które tam zostawiła. -A tak w ogóle, to myśleliście już z tym twoim Kyu o jakimś terminie? Bo o dziecku to już chyba myślicie. 
-Co? -Zaskoczona Anett, spojrzała na nią.
-No kilka dni po twoim przylocie znalazłam u Ciebie test ciążowy, na twoje nieszczęście jak miewam, negatywny. Wiem, że nie bierzesz tabletek od jakiegoś czasu i zagadka sama się rozwiązuje.
-To nie tak... -Ruda rozsiadła się wygodniej, patrząc w sufit. -Po prostu okres mi się spóźniał. To, że nie biorę tabletek, nie oznacza, że się nie zabezpieczamy, a z własnego przykładu wiesz, jak jest, chciałam się tylko upewnić. A tak szczerze, to jeszcze z Kyu nie rozmawialiśmy o tym, tak wiesz... Żeby podjąć konkretną decyzję. 
-To może pora poruszyć ten temat? Widzę, że zegar biologiczny Ci tyka na bobasa. -Monika sama po chwili się zaśmiała.
-Bo tak jest, tylko, to nie takie proste jak Ci się wydaje. Za tydzień dalej ruszamy z trasą, za jakiś miesiąc kończymy światową i wracamy do Japonii. Przed finałem będzie trochę czasu, ale raczej zajmiemy się organizacją ślubu i nie wiem, czy Kyu chciałby myśleć o tym przed ślubem. 
-No to z nim pogadaj, kobieto. A no tak, zapomniałam, olał Cię. W sumie może to i lepiej, bo masz okazję znaleźć sobie młodszego, ale to niweczy twoje plany macierzyńskie. No, chyba, że to ty masz rację i ten twój cały Azjata coś kombinuje, to jak nie chcesz poruszać tego tematu, to go wrób i postaw przed faktem dokonanym. 
-Monika! Jesteś gorsza od Rin, tyle, że w drugą stronę. -Nagle po mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. -Kogo znowu niesie? No ja nie skończę dzisiaj tego fragmentu. -Anett leniwie wstała i poszła do przedpokoju, a Monika powoli kroczyła za nią. Ruda nie sprawdzając kto stoi po drugiej stronie, przekręciła zamek i agresywnym ruchem otworzyła drzwi, prędzej spodziewając się któregoś ze swoich znajomych, niż osobę z walizkami, ukrywająca się za bukietem róż. 
-Kyu... Co ty tu... -Wydukała Anett.
-Pomyślałem, że przylecę trochę wcześniej... -Kouyou nawet nie zdążył dokończyć, kiedy Anett się odpaliła. 
-Chwila, moment! Najpierw przez blisko tydzień się nie odzywasz, a teraz przyjeżdżasz sobie do Polski jakby nic się nie stało? Nawet nie potrafiłeś odebrać cholernego telefonu i myślisz, że wszystko jest w porządku?! Mylisz się. -Na koniec ruda zamknęła drzwi, wiedząc, że ma tylko kilka sekund, żeby przeanalizować sytuację. 
-Nic z nie zrozumiałam z tego co mówiliście, ale wnioskuje, że to ten twój pedzio? -Monika uniosła brew. -Czyli nici z planów, spoko, rozumiem, zawiozę Laurę do rodziców, niczym się nie przejmuj, ale ty masz z nim pogadać. 
-O czym? -Nagle oczy Moniki rozszerzyły się, słysząc łamany polski z ust gitarzysty, który właśnie wszedł do mieszkania. Kouyou zdziwiony spojrzał na stojącą brunetkę, po czym cicho westchnął. -Ale nie powiem, niezłe przedstawienie i tak, zasłużyłem sobie.
-Chwila, On... 
-Jego kuzyn jest moim tłumaczem, halo... -Anett przewróciła oczami i powoli odwróciła się w stronę gościa. -Ten, który Cię tu przywiózł bez uprzedzenia mnie, że żyjesz jest martwy.
-Mamo, ale ja nie chcę do dziadków. -Nagle z pokoju wyszła Laura, podchodząc do trójki dorosłych. -A to kto? -Zapytała pięciolatka, patrząc na obcego mężczyznę. 
-Jej dziecko, nie moje! -Rzuciła szybko Anett, widząc zmieszanie na twarzy Kouyou. 
-No ja mam nadzieję. -Uruha cicho się zaśmiał. 
-Ej! Ty masz prawie dorosłą córkę, grabisz sobie. -Miauknęła wokalistka. 
-To jest właśnie chłopak cioci. -Powiedziała Monika, spoglądając na córkę. 
-Aaaa, ale On wcale nie wygląda tak jak na zdjęciach. -Rzuciła Laura, zdecydowanie niezadowolona z odkrytego przez siebie właśnie faktu, a wszyscy pozostali parsknęli śmiechem.  

    Kiedy Monika wraz z Laurą w końcu poszły, mimo, że Anett przekonywała kuzynkę, że pięciolatka może zostać, wokalistka usiadła na kanapie, odpalając papierosa.
-Możesz mi wyjaśnić, co to miało być? -Zapytała, po czym wypuściła dym.
-Myślałem, że się chociaż trochę za mną stęsknisz, jak nie będę się odzywał. -Kouyou usiadł spokojnie obok niej. 
-Martwiłam się! Nawet myślałam, że ty...
-Że kogoś mam? Zwariowałaś? To była część niespodzianki. 
-Bardzo zabawna część. -Ruda lekko się od niego odsunęła, ale Kouyou zaraz znów się do niej przysunął. 
-Kochanie, nie złość się. A o czym miałaś ze mną porozmawiać? -Zapytał, lekko obejmując kobietę ramieniem.
-O niczym. Znaczy... To nie jest odpowiedni moment na tego typu rozmowy. -Anett szybko uciekła wzrokiem od niego. Że też jej kuzynka musiała w międzyczasie pięć razy jej przypomnieć, że ma z nim pogadać o wiadomo czym. 
-An, za chwilę to wariactwo znowu się zacznie i znowu nie będziemy mieli nawet kiedy porozmawiać. Też, dlatego przyjechałem wcześniej, żebyśmy mogli spędzić trochę czasu razem, sam na sam. 
-Ale nie ma o czym rozmawiać. -Mruknęła Anett pod nosem wstając z kanapy. Zgasiła papierosa i przeszła do części kuchennej aneksu, opierając się o blat. Kouyou zaraz podszedł do niej, obejmując ją. 
-A ja widzę, że coś jest. Chodzi o to, co było ostatnio? -Uruha spojrzał jej w oczy, ale An znowu uciekła wzrokiem w bok.
-Mówiłam Ci, nie jestem w ciąży, wszystko się wyjaśniło i jest po sprawie. -Anett ułożyła dłoń na jego torsie, próbując się od niego odsunąć. 
-A mi się wydaje, że właśnie o to chodzi. Czułem, że jest coś na rzeczy, kiedy mi o tym mówiłaś. Anett, naprawdę, możesz mi powiedzieć.
-Wydaje mi się, że to nie jest odpowiedni moment, na poruszanie tej kwestii. -Ruda cicho westchnęła, wiedząc, że teraz od tego nie ucieknie. Kouyou w odpowiedzi ujął palcami jej podbródek i kierując jej twarz w swoją stronę, czule ją pocałował. 
-Myślałem o tym ostatnio i to dość sporo. -Powoli przesunął dłonią po jej policzku. -I doszedłem do wniosku, że nie wiadomo, kiedy nam się uda i wiem, że młodszy już nie będę. 
-Też o tym myślałam i to nie tak, że tego nie chcę. Nie chcę też unikać tej rozmowy, tylko wydaje mi się, że powinniśmy poczekać, aż wrócimy do Japonii. -Wyjaśniła spokojnie ruda. 
-Czyli chodzi Ci o trasę? 
-Między innymi też o trasę. Kouyou, posłuchaj... Tam będziemy wiedzieć więcej. Na razie jesteśmy po prostu zaręczeni, jeszcze nic nie zaczęliśmy załatwiać i nie chcę starać się o dziecko na siłę, szczególnie przed ślubem. 
-Chwila... -Nagle na twarzy blondyna pojawił się dziwny uśmiech. -Nie na siłę, ale się zgadasz. -Jego słowa oświeciły Anett, o co naprawdę chodziło. 
-Ty wredna mendo! -Kobieta lekko go popchnęła, a gitarzysta zaraz się zaśmiał.
-Myślałem, że trochę dłużej Ci zajmie dojście do tego, albo że nie wpadniesz na to w ogóle. 
-Dobra, niech Ci będzie. -Kobieta wskazała palcem w jego stronę z złowrogą miną. -Ale pomyślałeś o tym, co będzie, jak nam się uda przed ślubem?
-A pomyślałem. -Kouyou znów podszedł do niej bliżej, obejmując ją. -I mogę Ci zapewnić, że nie powinnaś się tym martwić, bo to niczego nie zmieni. 
-I przyleciałeś tylko po to, prawda? Czasami jesteś prawdziwą paskudą.  

    Następnego ranka, Anett nie potrafiła się rozbudzić. Snuła się leniwie po mieszkaniu, szukając czegoś, co ją trochę ożywi, a przecież miała dużo do zrobienia. Na szczeście Krystian porwał Kouyou, żeby pozałatwiać jakieś sprawy między nimi. Nagle przypomniała sobie, co obiecała pięciolatce dzień wcześniej. Także siedząc na kanapie i dzierżąc kubek z kawą w dłoni i papierosa w drugiej, patrzyła z nienawiścią w oczach na zegar. W końcu nadeszła pora, że musiała ruszyć swoje cztery litery z kanapy, chociaż najchętniej by nie wychodziła. 
Nie miała daleko, dlatego nawet nie zabierała ze sobą kluczyków do samochodu, a chłodne powietrze od razu ją rozbudziło. Będąc na miejscu, od razu wyczuła na sobie wzrok innych matek czekających na swoje pociechy. Pewnie to ze względu na to, że nikt jej tam prawie nie znał, ale czuła się wystarczająco nieswojo. 
-Ana! -Z rozmyślań, czy ktoś jej przypadkiem nie poznał, wyrwał ją głos podbiegającej do niej Laury. 
-No cześć mała. -Rzuciła, podchodząc do dziewczynki. -Ubieraj się, bo mama pewnie już czeka z obiadem. O ile już wróciła z pracy. -Anett zamyśliła się na chwilę, po czym przykucnęła przy Laurze, by pomóc jej z ubraniem się. Na szczęście pięciolatka była w dobrym humorze i postanowiła współpracować, dzięki czemu bez problemu obie w miarę sprawnie opuściły przedszkole. 
        Monika na szczęście była już w domu, w sumie jej mąż Grzegorz również, ale On po obiedzie schował się w jednym z pokoi, żeby trochę popracować. No i oczywiście nie mogło się przecież obyć bez ploteczek kobiet przy kawie. 
-Zapomniał gumek, czy jak? -Zapytała Monika, kiedy Aneta opowiedziała jej o rozmowie z Kouyou. 
-Nie, nie zapomniał. Tak zdążyłam przeszukać jego rzeczy, tylko wiesz... Faceci niezbyt to lubią. 
-Czekaj, dobrze rozumiem? Powiedział Ci, że chce mieć z tobą dziecko, nie ważne czy przed ślubem, czy po, tylko po to, żeby się nie zabezpieczać, a ty dałaś się w to wkręcić? -Mina Moniki była w tym momencie zabawna, ta jej uniesiona brew i mina bez przekonania. 
-W tym co mówił coś jest. Ja niebezpiecznie zbliżam się do trzydziestki, Kyu jakby nie patrzeć jest sporo ode mnie starszy i raczej nie chodzi mu o to, żeby uwolnić się od prezerwatyw, a o to, że i jemu zegar tyka. 
-Czy ja dobrze słyszę? Ty i pedzio planujecie już dziecko? -Zapytał Grzegorz, schodząc po schodach. 
-Mógłbyś tak o nim nie mówić? -Ruda przesunęła dłonią po swoim czole w zażenowaniu. 
-Halo, facet się maluje. -Grzegorz przysiadł się do nich z satysfakcją wymalowaną na twarzy.
-Ale te uda... A i palce, potrafią zdziałać cuda, oj potrafią. -Anett rozmarzyła się na niby. 
-W sumie, nigdy nie próbowałam z gitarzystą. -Odezwała się Monika, próbując powstrzymać śmiech.
-Gdyby nie fakt, że jesteś zamężna, to bym Ci poleciła, ale skoro wybrałaś sobie biznesmena, żałuj. -Anett również trudno było powstrzymać się od śmiechu.
-Dobra, ja w twoje preferencje seksualnie nie wnikam, ale to na jakim etapie jesteście? -Grzegorz został pokonany przez kobiety, wiedząc, że to co mówiły, mówiły specjalnie by go zdenerwować. 
-Na takim, że zaczęliśmy o tym rozmawiać, nie podjęliśmy konkretnej decyzji, ale zaczęliśmy działać. -Anett nagle głupkowato się uśmiechnęła.
-Ukryłaś przede mną fakt, że po tej rozmowie wylądowaliście w łóżku? -Monika wydała się zbulwersowana tym odkryciem.
-Nie ukryłam, tylko nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwałaś. 
-No dobra, przepraszam. -Monika uniosła lekko ręce do góry i całą trójką zaczęli się śmiać.
-Ale tak szczerze. -Zaczął Grzegorz z poważną miną. -Wydaje mi się, że jemu nie chodzi ani o gumki, ani o dziecko, tylko o Ciebie. Monika zdążyła mi już zdradzić część waszego “życia” i z tego co wiem, to jeszcze do niedawna to nie wychodzilibyście z łóżka, ale przyszła trasa, nie macie zbyt wielu możliwości, więc ja będąc na jego miejscu, w tej sytuacji, też przyleciałbym wcześniej, trochę poużywać, póki bym mógł. 
-Może i masz rację, ale On nie musi mi tego mówić i tak wiem, że myśli o tym od jakiegoś czasu. Kyu trochę żałuje czasu, który stracił z Temari i nie ma już jak tego nadrobić. W dodatku ja już wcześniej zrobiłam krok w tą stronę, nawet mu o tym nie mówiąc, więc mam wrażenie, że Kouyou próbuje odzyskać kontrolę nad tym, co się między nami dzieje. No i jest coś jeszcze, dlaczego o tym myśli. -Anett rozsiadła się wygodniej, spoglądając w sufit. 
-Chodzi o ten wypadek jego byłej? -Zapytała Monika.
-Wydaje mi się, że tak. -An ciężko westchnęła.  

       Kiedy wróciła do mieszkania, drzwi były otwarte. Spokojnie weszła, ale przed sobą w ciemności widziała światło świec wydobywające się z jej pokoju oraz z aneksu. Szybko ściągnęła kurtkę oraz buty i poszła w kierunku światła.
-Kouyou? -Zajrzała w stronę kuchni, gdzie gitarzysta coś przygotowywał. 
-O, już jesteś. -Kouyou podszedł do niej i czule ucałował jej usta na przywitanie, a ruda od razu wyczuła zapach jego perfum. 
-Co jest grane? -Pełna podejrzeń, odsunęła się od niego na krok. 
-Nic, po prostu myślałem, że... -Kouyou ledwo zdążył ułożyć dłoń na jej policzku, kiedy Anett mu przerwała.
-To miłe, naprawdę, ale ja nadal Cię nie rozumiem. Najpierw nie odzywasz się przez prawie tydzień, później przylatujesz tutaj wcześniej, zaczynamy rozmawiać o dziecku i ja po prostu się pogubiłam. 
-Nie odzywałem się, bo nie chciałem Cię martwić. Przez święta dużo się działo, a później chciałem zdemontować w końcu ten przeklęty pokój i coś tam zrobić i wtedy to do mnie wróciło, że przecież miało być całkowicie inaczej. Zacząłem się zastanawiać, czy ma sens, żebym przyleciał wcześniej i zrozumiałem jak bardzo za tobą tęsknie, jak bardzo tęsknie za nami sprzed tego wypadku. 
-Mogłeś mi powiedzieć, zrozumiałabym, przecież wiesz. -Anett spojrzała mu w oczy. 
-Chciałem być z tym sam, poukładać sobie to wszystko. W końcu poza rozłożeniem łóżeczka nie zrobiłem nic, ale jest coś jeszcze. Po tym wszystkim co przeszliśmy, nadal jesteśmy razem i to jest dla mnie najważniejsze. Prawda jest taka, że ten wypadek nas uratował, bo nie przyznasz mi tego w twarz, ale to dziecko przeszkadzało Ci od początku, a za kilka lat odeszłabyś ode mnie, twierdząc, że nie tego chciałaś. Fakt, twoja decyzja o tabletkach była nie fair, ale to był dla mnie sygnał, że o tym myślisz, a skoro tego chcesz, to ja tym bardziej. Chce iść do przodu, nie chce czekać na coś, co i tak się wydarzy. -Gitarzysta lekko ją objął, cały czas patrząc jej w oczy. 
-Po prostu się boję, że coś pójdzie między nami nie tak i zostanę z tym sama. Nie zapominaj, że jest jeszcze Kiyomi, która ciągle coś wymyśla. Ale w jednym masz rację, dziecko samo zdecyduje, kiedy się pojawi.
-Kocham Cię i nie jestem idiotą, żeby Cię zostawić. A teraz jakbyś mogła w końcu przestać o tym myśleć, zrelaksować się i pozwolić mi działać. -Po tych słowach, Kouyou czule ją pocałował, przyciągając kobietę bliżej siebie.  

       Minęło kilka dni, a następny koncert zbliżał się wielkimi krokami. Anett oświecona weną i geniuszem w każdej wolnej od Kouyou chwili pracowała nad piosenką, żeby trochę nadrobić do terminu. Akurat tego dnia musiała odłożyć pracę na później. Już wcześniej obiecała kuzynce i siostrze, że tego popołudnia zajmie się ich dziećmi i miała nadzieję, że Kouyou jej pomoże, ale po jakieś godzinie z tą dwójką musiał nagle wyjść w pilnej sprawie. Wokalistka od razu domyśliła się, że chodzi o Krisa. Oj jak się myliła...
Zabawa właśnie trwała w najlepsze. Fabian, mimo że był dwa lata starszy od Laury i niezbyt przekonany do cioci, po odrobieniu lekcji przyłączył się do zabawy, którą przerwał dzwonek do drzwi. Zdezorientowała Anett, bo przecież Kouyou miał zapasowe klucze, poszła otworzyć, w ogóle nie przejmując się tym, że jej twarz, włosy i sweter umazane były farbą. Kiedy tylko otworzyła drzwi, przełknęła głośno ślinę, widząc znajome twarze.
-No cześć młoda, co tam? -Yuu cicho się zaśmiał. Razem z nim stał Takanori i Kathy, a Akira, Temari, Kouyou i Yutaka walczyli z walizkami. 
-U mnie w porządku, ale co wy tu robicie? Nie mieliście być dopiero jutro? -Anett patrzyła na nich z lekkim przerażeniem w oczach. W końcu jej mieszkanie wyglądało teraz jak po jakieś bitwie. 
-Ale jesteśmy dzisiaj, żeby Cię odwiedzić. -Takanori jedynie się uśmiechnął i od razu wszedł do środka, a za nim cała reszta. 
-Jeżeli chcecie tu nocować, to odpada, nie mam na tyle miejsca. 
-Przecież pokój Mateusza jest wolny, jest kanapa i z tego co pamiętam masz materac, wystarczy napompować. -Rzucił pośpiesznie Kouyou, od razu czując na sobie złowrogi wzrok rudej. 
-Na którym ty za chwilę będziesz spał. Zapomniałeś, że Kiko ma być u nas na noc? A dobrze wiesz, jak On każdego obcego pilnuje. -Anett patrzyła na narzeczonego, jakby ten zwariował.
-Ten słodziak będzie? Świetnie! Chociaż z tego co pamiętam, to ostatnio z Kouyou byli nie rozłączni. -Takanori się wtrącił, a reszta od razu domyśliła się kim był Kiko. 
-E tam, pies nikomu nie przeszkadza, ale ja mam nadzieję, że ten złom pod blokiem to nie Reita. -Powiedział Akira, zbierając na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych.
-Uuu, stary, teraz to masz przesrane... -Powiedziała szeptem Kathy, widząc jak Anett zaciska pięści.
-Jak go nazwałeś? -Ruda podeszła do basisty, który zaczął się wycofywać. 
-E no... Przejęzyczyłem się, miałem powiedzieć, że to niezła fura, no... -Reita głupkowato się zaśmiał.
-I tak to sobie zapamiętam i módl się, żeby odpalił, jak będziesz chciał przewieźć nim swój zacny tyłeczek, ta menda jest bardziej mściwa od Ciebie. -Anett niebezpiecznie zmrużyła oczy, po czym się odsunęła, wracając do aneksu.
-A ja widzę, że tu macie niezłe przedszkole. -Skomentował Kai, idący za Rudą.
-Dwójka, w wieku pięciu i siedmiu lat. Jak dobrze, że sobie za niedługo idą, ale wy jesteście. -Anett na początku brzmiała na zadowoloną, ale później ton jej głosu się zmienił, na wręcz rozpaczliwy. 
-Nie martw się, damy sobie radę. -Nagle odezwała się Temari. 
-A ty w ogóle co tu robisz? Co z studiami? -Anett spoglądając na nią, uniosła brew ku górze.
-Kouyou, słyszałeś to? Nie jesteście nawet po ślubie, a Ona już mi matkuje. -Na te słowa córki, Uruha miał ochotę się zaśmiać, ale musiał się powstrzymać, żeby groźby Anett o jego nocy na dmuchanym materacu nie stały się prawdą. -Ale uspokoję Cię, wszystko mam załatwione, nie masz się o co martwić... Mamo. -Złośliwy uśmieszek z twarzy dziewczyny nie znikał, kiedy to mówiła.
-Temari! -Anett poczuła jak ręce jej opadają i już wiedziała, że to będą ciężkie dwa dni przed koncertem. 

__________
* Ja wiem, na koniec pierwszego sezonu, dokładnie w rozdziale 20 była mowa o kilkuletniej kuzynce. Jeżeli ktoś ma właśnie Mindfuck, że coś kojarzy, ale coś nie pasuje, to tłumaczę- To po prostu błąd. Już wtedy to miała być "córka kuzynki", ale Akuma z przeszłości coś pochrzaniła i napisała "kuzynka".