15 paź 2022

Rozdział 60

 A no witam i o zdrówko pytam! Esu, ja przy rozdziale numer 57 myślałam, że nie dam rady z tym sezonem, ale jak widać, nawet sprawnie mi to ostatnio poszło, przez co mogę sobie pozwolić na dłuższą przerwę tutaj... Ale no właśnie, z ogłoszeń parafialnych:
-Z racji tego, że planuję na blogu "remont" i nie chciałabym, żeby ktoś przed czwartym sezonem miał spoilery, albo żebyście specjalnie wchodzili, by zobaczyć jak blog będzie wyglądał w formie roboczej, postanowiłam... UWAGA!!!! 24 października zamknąć bloga. Znaczy tylko ograniczę dostęp do czasu opublikowania następnego rozdziału. Teraz to nie będzie tylko nagłówek, czy kolorystyka, zmieni się wiele rzeczy nie tylko wizualnych, ale będę się starała, by blog był jak najbardziej intuicyjny i będę musiała włożyć w to wiele, wielogodzinnej pracy. 
-Wspomniałam o dłuższej przerwie nie bez powodu. Wiecie już, że u mnie w pisaniu (jeszcze przy wielu opowiadaniach, bo folderów na Onedrive mam już 16!) ważna jest kolejność i priorytety. Jako, że do końca tego roku planuję zakończyć "W potrzasku", które jak zauważyliście zaniedbałam przez ostatnie miesiące, teraz będzie się pojawiać bardziej regularnie, ale też chcę ten czas wykorzystać na pisanie innych opowiadań, w tym zabrać się za pewien projekt, który mam nadzieję, również pojawi się w przyszłym roku, żeby właśnie później mieć więcej czasu na bieżące pisanie. W związku z tym, postanowiłam, że pozwolę sobie olać "archiwum" i zobaczymy się dopiero w grudniu, w okolicach świąt. Tak, od zamknięcia bloga będą to dwa miesiące, ALE... Jeżeli uda mi się wcześniej wyrobić z chociaż 70% planów (Co będzie trudne), to możliwe, że powrócę na bloga w okolicach 26 Listopada. 
No, to by było na tyle, ja już was zostawiam i do zobaczenia w następnym sezonie, no i na wattpadzie oczywiście :)
Miłego czytania :3

Rozdział 60: 

     Przez informacje o Lisie i Meggy, Anett nie potrafiła szybko zasnąć. Znów czuła ten niepokój, który czuła będąc w trasie i miała nadzieję, że to nie chodziło o żadną z nich.  
Z rana śpieszyła się, żeby zdążyć na umówione spokanie przed próbą z Rukim, jednak Kouyou skutecznie ją zatrzymał.  
-A śniadanie? -Zapytał Kouyou, patrząc jak jego narzeczona uwija się w stronę wyjścia. 
-Zjem na mieście. Dobrze wiesz, że widzę się z dziewczynami. -Odpowiedziała Anett, zatrzymując się tuż przed schodami.  
-Wiesz, że na głodnego Cię nie wypuszczę. -Uruha skrzyżował ręce.  
-Raczej chodzi Ci o to, że nie chcesz zostać sam. -W tym momencie Anett postukała kilka razy w nadgarstek, jakoby nosiła zegarek. -Ale jak się spóźnię, to Ayuko i Kathy zjedzą MNIE na śniadanie. -Szybko ucałowała policzek gitarzysty i zbiegła po schodach na dół, zanim ten zdążył coś powiedzieć.  
Kouyou jedynie westchnął, przewracając oczami i kręcąc głową.  
    Anett w pośpiechu weszła do kawiarni, od razu czując na sobie wzrok kobiet siedzących przy stoliku. Zajęła jedyne wolne miejsce, w akompaniamencie cichego gwizdu.  
-No, no. Widzę, że nasz Uruszek nawet z rana nie dał Ci spokoju. -Skomentowała Kathy, cicho przy tym chichocząc. 
-Bo tobie Reksio dał spokój. -Odpowiedziała Anett z przekąsem, cicho prychając na koniec. Hitomi, Temari i Ayuko się zaśmiały.  
-My się tam nie mieszamy... -Zaczęła Temari, ale zaraz wokalistka skierowała na nią swój wzrok. 
-Lepiej, żebym ja się nie mieszała w to, co robiłaś wczoraj z Akirą. A tak w ogóle, to czemu nie jesteś na uczelni?  
-Jeszcze nie jesteście po ślubie, a już mówisz, jakbyś była moją matką. Na uczelni nie jestem, bo z rana miałam egzamin i teraz mam już wolne, a co do wieczoru z Akirą... 
-Nie chcę wiedzieć. -Anett przerwała wywód lekko wzburzonej dziewczyny. -Znam Akirę i domyślam się, że... -Na koniec odetchnęła, zaraz zaczynając się śmiać. 
-A no tak, prawie bym zapomniała, że ty i Akira kiedyś byliście razem. -Rzekła Ayuko, opierając podbródek o zewnętrzną stronę dłoni, z nostalgią w oczach patrząc na wokalistkę.  
-Że co? -Hitomi robiąc duże oczy spojrzała to na Anett, to na Ayuko, a na końcu na Temari, która w tym momencie najchętniej schowałaby się pod stół.  
-A no tak, ty nie znasz tej historii. -Ayuko się zaśmiała, machając ręką. -Akuma i Uruha swego czasu jawnie się nienawidzili, ale skrycie już się w sobie kochali. Pewnego razu Kouyou wrócił do Miko, chociaż nic na to nie zapowiadało. Akira wiedząc, że Anett czuje coś do naszego Pana Ślicznego, związał się z nią, mając nadzieję, że z zazdrości jego przyjaciel się opamięta. Zresztą, oboje mieliście taką nadzieję, co nie An? No, ale wracając... Koniec końców się rozstali, a kiedy Kouyou rozstał się z Miko, zaczęliśmy się zakładać, komu w końcu uda się związać ze sobą tą parę cudaków... 
-Mieliście zakład? -Wtrąciła Anett, wyraźnie oburzona tym odkryciem 
-No tak. Chociaż, pierwsze zakłady poszły jak Kouyou był w szpitalu. -Odpowiedziała Ayuko z wrednym uśmieszkiem na ustach. 
-W sumie, to kto ostatecznie go wygrał? -Zapytała Temari, z zainteresowania marszcząc czoło.  
-Nikt. Miko się nie zakładała, a to Ona zamknęła Anett na tarasie, którą uratował Kouyou i od tamtego czasu są razem, czyli wczoraj minął rok. -Wyjaśniła Ayuko. -Chociaż po wyjściu twojego ojca ze szpitala, kiedy zostawiłam ich samych w mieszkaniu i oboje spóźniali się do studia, miałam nadzieję, że wygrałam, ale oczywiście mój wspaniały mąż musiał zbyt wcześnie pogratulować Ślicznemu zaręczyn z Miko i wszystko zepsuł.  
-Pamiętam. Wtedy rozpętało się największe piekło między nami, a Miko jeszcze tylko dolewała oliwy do ognia. -Anett pokręciła głową.  
-Wiesz co Hitomi? Ja tam się cieszę, że mnie to ominęło. -Rzuciła Kathy, przewracając oczami.  
-Masz rację, to wszystko brzmi na zbyt skomplikowane. Chociaż mam wrażenie, że Ayuko unika tematu wczorajszego wieczoru z liderem. -Hitomi z iskierką wredoty w oczach spojrzała na Ayuko mrużąc powieki.  
-A co tu mówić? Echiko przez cały dzień dawała nam w kość, więc wieczorem oboje zasnęliśmy na kanapie. Dopiero kiedy w nocy nas obudziła, pomyśleliśmy, że rodzeństwo dla niej to nie głupi pomysł.  
-Czyli coś jednak było. -Kathy szturchnęła łokciem Ayuko.  
-Niech wam będzie, było. -Odpowiedziała kobieta, jednak jakoś bez przekonania. W międzyczasie Anett wyjęła z kieszeni spodni swój telefon, odczytując wiadomość.  
-A ja musiałam cały dzień znosić Takanoriego, oczywiście z przerwami. -Zaczęła Rin. -Ale co dziwne, jak tylko wychodził, znajdowałam pączki, nawet dzisiaj... 
-Przepraszam was, ale właśnie glonojad mi napisał, że przesuwa próbę na... Teraz. -Powiedziała Anett, powoli wstając.  
-Ile razy mam Ci mówić, żebyś nie nazywała go glonojadem. -Warknęła Rin.  
-Dobrze, niech Ci będzie, że Reksio napisał. -Powiedziała Anett zakładając torbę na ramię i powstrzymując śmiech upiła szybki, ostatni łyk kawy po czym ruszyła do wyjścia, a Ayuko, Hitomi i Temari spojrzały po sobie, nie rozumiejąc ani słowa z tego co powiedziała wokalistka i o co jej chodzi z Reksiem. Kathy już wiedziała, że będzie musiała długo pozostałym tłumaczyć, że sama nie wie skąd w głowie Anett Ruki przemienił się w Ruksia, aż w końcu wyewoluował w Reksia i kim w ogóle jest Reksio. Oj, jaka szkoda, że Kathy w tamtym momencie nie wiedziała, że to miało związek z ostatnim, dziwnym zachowaniem wokalisty.  

     Anett na szczęście zdążyła na próbę z Takanorim. Jednak w trakcie, uwagę wokalistki coś przyciągnęło.  
-Taka, może dość na dzisiaj? Chciałabym pogadać. -Powiedziała, odkładając mikrofon na miejsce.  
-Wiesz, że to nie głupi pomysł. Jakoś nie jestem dzisiaj w formie. -Ruki powoli zasiadł pod ścianą, sięgając po butelkę wody, a Anett stanęła przed nim. 
-Mam pewien pomysł, więc dzisiaj to ja Ciebie porywam. -Wyciągnęła rękę w jego stronę, by pomóc mu wstać. 
-Mam się bać? -Takanori uniósł brew, patrząc na brunetkę.  
-To nie porwanie, jeżeli o to Ci chodzi i nie ma związku z naszym planem. Po prostu, chcę pogadać jak za starych czasów. -Anett zacisnęła wargi w czymś w rodzaju nieudanego uśmiechu.  
Chwilę później byli już w jej samochodzie, w którym przez cały czas, gdyby nie radio, panowałaby cisza. Takanori nie miał odwagi zapytać o co chodzi, jedynie spoglądał kątem oka na skupioną na drodze wokalistkę. Kiedy przyjechali na miejsce, oboje wysiedli i dopiero wtedy Ruki poznał to miejsce. 
-Pamiętam, przywiozłem Cię tu wtedy... 
-No i właśnie między innymi o tym chcę pogadać. -Anett wtrąciła mu się w słowo idąc w stronę nadal stojącego tam murka, na którym oboje znów przysiedli.  
-To co takiego nie daje Ci spokoju, że wywiozłaś mnie, aż tutaj?  
-Jak twoje wyniki? -Akuma zapytała prosto z mostu, lecz spokojnie, cały czas patrząc przed siebie. 
-Myślałem, że nikt nie usłyszy różnicy... 
-Taka, pracujemy ze sobą dzień w dzień. Naprawdę myślałeś, że nie zwrócę uwagi, że z koncertu na koncert jest coraz gorzej? Fani nie usłyszeli różnicy, bo nie mają porównania, ale ja czy chłopaki? Proszę Cię. -Anett spojrzała na niego błagalnie. 
-Może być tak, że finał będzie ostatnim koncertem. -Po tych słowach nastąpiła niezręczna cisza, a Anett lekko opuściła głowę. -Następna trasa na pewno nie będzie tak intensywna. Kiedy to były tylko próby, to było okej, a nawet i lepiej. Gdyby trasa szła tak jak to na początku było ustalane, było by w porządku, ale Ayuko zaszła w ciąże, Kai chciał odhaczyć trasę jak najszybciej by być przy dziecku i wszystko się skumulowało tak, że tygodniami graliśmy praktycznie co drugi dzień, zresztą, wiesz, jak było. Wiem, że pytasz, bo nie chcesz zostać sama na wokalu i też nie chciałbym odchodzić, ale Ciebie nie tylko to męczy. -Oj, jak Takanori potrafił szybko ją rozszyfrować. Już w studiu wiedział, że coś jest na rzeczy, wcale nie związane z zespołem.  
-Po prostu znowu czuje ten niepokój. Nie wiem co, nie wiem kto, ale coś się stanie złego. Nie wiem, czy chodzi o Ciebie, czy Kiyomi, może o Meggy i to jest najgorsze, że nie mam pojęcia. Mam wrażenie, że nie chodzi o nikogo “stąd”, ale też nie mam pewności. W dodatku wczoraj pojawiła się Lisa i... 
-Lisa? -Takanori się zaśmiał. -O nią naprawdę nie musisz się martwić i Kouyou pewnie Ci to powiedział. Chociaż ciekawe, co ją tutaj przyciągnęło po tylu latach.  
-Kouyou mówił, że chciała tylko wyjaśnić sprawę z Meggy i pewnie za kilka dni wyjedzie, ale to nie o nią chodzi. -Anett spojrzała w zaciągnięte chmurami niebo, wyraźnie przemęczona tym uczuciem niepokoju, które ciągnęło się za nią od kiedy opuścili Polskę.  
-Wydaje mi się, że powinnaś wrzucić na luz i dać się ponieść. W ostatnim czasie dużo się działo i to może przez to. Po prostu odpocznij. -Ruki był w pełni świadomy, że Anett zaraz powie “łatwo powiedzieć” i może słusznie, ale doskonale widział, że nie tylko On potrzebował porządnego odpoczynku. 

     Mijał dzień za dniem, każdy wypełniony próbami, wywiadami, sesjami zdjęciowymi i czym tylko dusza mogła by zapragnąć w tej branży. Nikt nie mógł pozwolić sobie na zwolnienie tempa, szczególnie na ostatnie dni przed koncertem. W końcu finał trasy połączony z dwudziestą pierwszą rocznicą, to wymagało wiele poświęcenia i wyrzeczeń od każdego z zespołu.  
Wieczór przed tym wielkim wydarzeniem Anett postanowiła spędzić sama. Miała poczucie, że jej “pasek towarzystwa” jest wypełniony maksymalnie i musiała się na trochę odizolować, w tym celu nawet wyłączyła telefon. Jednak, gdy już miała zasiąść na kanapie z laptopem i zalec na niej oglądając głupie filmiki w internecie, usłyszała dzwonek do drzwi. Niezadowolona z tego faktu odłożyła urządzenie na stoliku i poczłapała powoli, żeby je otworzyć. Kiedy to zrobiła, przed sobą zobaczyła nieznajomą kobietę. Z wrażenia uniosła brew ku górze. 
-Cześć. Tak, nie znamy się, ale chciałam porozmawiać. Jestem Lisa.  
-Lisa... -Powtórzyła szeptem Anett, ale po chwili pokręciła głową, jakby chcąc się wybudzić z jakiegoś transu. -Jasne, wejdź. -Zaprosiła kobietę do środka, ale z tyłu głowy ciągle miała słowa Kouyou o tym, że miała wyjechać już kilka tygodni temu, więc co Lisa robiła nadal w Tokyo?  
-Widzę, że Kouyou wiele tu pozmieniał. -Skomentowała Lisa, rozglądając się po mieszkaniu, kiedy szły do salonu. 
-Właściwie, to ja pozmieniałam. To o czym chciałaś porozmawiać? -Anett nagle poczuła się bardzo niepewnie. W końcu wpuściła obcą osobę do nawet nie swojego mieszkania, bo przecież Kouyou mógłby nie chcieć, by Lisa się tu znalazła. W dodatku były same i kobieta w każdym momencie mogła wymierzyć w nią z pistoletu, albo tylko poczekać na odpowiedni moment, kiedy wokalistka się odwróci i wbić jej nóż w plecy. I mimo, że wiedziała, że to brednie, nie potrafiła wybić sobie tych myśli z głowy.  
-Chciałam tylko bliżej poznać osobę, która zawróciła Kouyou w głowie. W końcu po raz pierwszy widziałam, żeby tak poważnie myślał o czymś, przepraszam, o kimś. -Powiedziała Lisa, siadając na kanapie. Ułożyła wygodnie rękę na tylnym oparciu, nie spuszczając wzroku z nadal stojącej Anett. -W dodatku z mężem postanowiliśmy zostać w Japonii na stałe i szkoda by było robić sobie wrogów od samego początku. -Dodała. “Dobra, ma męża, chociaż nie, przecież istnieją rozwody... An do cholery, ogarnij się...” Wokalistka potrzebowała jeszcze chwili, by odgonić od siebie niepotrzebne myśli.  
-Zostać na stałe? Przecież z tego co mówił Kouyou, wyjechałaś nie bez powodu. -Anett w końcu usiadła obok niej.  
-Wyjechałam z powodu Mitsutake, ale On z pomocą Kiyomi mnie znalazł i wiem, że teraz polują na Ciebie. Ewidentnie jej przeszkadzasz, ale przecież ty o tym wiesz.  
-Wiem i widzę co próbuje zrobić, ale nawet gdybyśmy się z Kouyou rozstali, On nie wróciłby do niej, nie po tym wszystkim. -Czarne myśli nagle opuściły Anett, chociaż nadal nie była pewna, do czego ta rozmowa prowadzi. 
-Coś w tym jest. Kiedy rozmawiałam z Kouyou, widziałam jak bardzo się zmienił. Ostatni raz widziałam go tak zakochanego, kiedy był z Kiyomi właśnie. Ale nigdy wcześniej nie mówił z taką powagą o ślubie czy dzieciach. W dodatku wiem, że jesteście zupełnymi przeciwieństwami, które jakimś cudem idealnie się uzupełniają, jednak nadal nie jesteś kobietą w jego typie. I to właśnie mnie ciekawi, co w tobie takiego jest, że Kou oszalał na twoim punkcie.   
-Sama chciałabym wiedzieć, ale jesteśmy razem i w to nie wnikam. -Anett nagle z podejrzeniem spojrzała na Lisę.  
-A mi wystarczyła jedna rozmowa z Shimą i spojrzenie na Ciebie, żeby wiedzieć. Twardo stąpasz po ziemi, chociaż głową bujasz w obłokach. Masz swoje zdanie albo starasz się je mieć i zawsze chodzisz swoimi własnymi ścieżkami, nie zważając na nikogo. Twarda, zimna, a zarazem delikatna, którą łatwo złamać. Kouyou zawsze wybierał sobie kobiety, które będą mu “posłuszne”, które będą dążyły za nim, urocze, delikatne, słodkie panienki. Ty taka nie jesteś, mimo, że masz w sobie wiele sprzeczności, to ty trzymasz go w ryzach, a On przecież nie lubi, gdy ktoś go kontroluje, jednak... -Lisa cicho się zaśmiała. -Jedyne co was łączy, to pasja i Kouyou wie, że nigdy nie każesz mu z tego zrezygnować. Kouyou zakochał się w tobie, bo jesteś inna, od tych wszystkich panienek, które się przewinęły przez jego łóżko. To przy tobie czuje, że może pozwolić sobie na stabilizacje... 
-Wybacz, że Ci przerwę, ale to co powiedziałaś, to ja o tym wszystkim wiem. -Anett była już znudzona tym monologiem kobiety na jej temat, chociaż to co miała usłyszeć za chwilę, miało dać jej do myślenia. 
-Nie rozumiesz? Jesteś jego zdobyczą, najtrudniejszym celem, trofeum. Przez lata podnosił sobie poprzeczki, aż w końcu trafił na mur. Przy tobie nie wystarczyło mu kilka słodkich słówek, żebyś wskoczyła mu do łóżka, musiał się wysilić... 
-Nie wiesz, jak było.  
-Wiem, o wszystkim mi powiedział, nawet o tym, dlaczego chciał Cię tu sprowadzić. Był dla Ciebie taki na początku, tylko dlatego, że Takanori pokrzyżował mu plany. Chciał tylko krótkiego romansu, o którym mógłby potem po prostu zapomnieć, ale twoje dołączenie do zespołu mu to uniemożliwiło. Po raz pierwszy zrezygnował ze swoich podbojów, ale się zakochał, tyle, że na jego drodze stanęła Miko i chciał Cię przed nią chronić, ale to już wiesz. Chociaż znam starego Kouyou, to cieszę się, że chce się w końcu ustabilizować. Zastanawiam się jedynie nad tym, na ile jego uczucia do Ciebie są prawdziwe, a na ile udaje. -Ostatnie zdanie było dla wokalistki niczym cios prosto w serce.  
-Dlaczego miałby udawać? -Anett zabrzmiała jakby w tym momencie spanikowała.  
-Już Ci mówiłam. Nie jesteś kobietą, z którą chciałby się związać...  

     Po rozmowie z Lisą, dla Anett to była kolejna noc do wpisania na listę tych nieprzespanych. W dzień nie potrafiła się na niczym skupić, ponieważ ciągle rozmyślała nad tym, co kobieta jej powiedziała. Mimo, że była świadoma, że Lisa nie wiedziała o wielu rzeczach, o których wiedziała Anett, jej słowa wywołały u niej niepokój związany z Kouyou.  
Każdy zajmował się swoją robotą, nawet Takao starał się pomóc jak tylko mógł. Przerwał my jedynie krótki telefon.  
-Kouyou, możesz na chwilę? -Zaczepił go, gdy Uruha przechodził obok.  
-Nie bardzo, a coś się stało? -Kouyou zmarszczył czoło, patrząc na kuzyna. 
-Takemi wróciła, będzie na koncercie.  
-Poważnie? -Kouyou sam się zaśmiał. -To zaproś ją na imprezę po koncercie. W sumie stęskniłem się za tą wariatką.  
-Już się robi. -Rzucił Takao, szybko dzwoniąc do siostry, by jak najszybciej wrócić do swoich obowiązków.  
    Poza Anett, ktoś jeszcze błądził tego dnia myślami gdzieś indziej. Yuu siedział na skraju sceny, obracając w placach swoją kostką do gitary, patrząc przed siebie. Cały czas myślał o Tsune, żałując, że jej tu nie ma. Planowo, to właśnie miał być ich ostatni wspólny dzień. Jeszcze wiele razy próbował do niej zadzwonić, jednak na marne, a jego wiadomości zostawały bez odpowiedzi. Nawet chcąc do niej pojechać, Tsune nikomu nie zostawiła adresu, więc nawet nie wiedział, gdzie miałby jej szukać. Z rozmyślań wyrwała go Anett, która nagle usiadła obok niego, kładąc głowę na jego ramieniu.  
-Też mi jej brakuje. -Szepnęła, zamykając powieki.  
-Ale wiesz, że to nie to samo? Czuje się, jakby wyrwała mi serce. Równie dobrze mogła zrobić to samo co Namiko i wyjechać bez słowa, może wtedy mniej by bolało. -Yuu spojrzał kątem oka na wokalistkę.  
-Wiem, kochasz ją, ale trzeba iść do przodu Aoi. Próbowałam się z nią kontaktować, bo chciałam pogadać, ale Ona się od nas po prostu odcięła. Nie tylko od Ciebie, od nas wszystkich. -Brunetka ciężko westchnęła, powoli się prostując.  
-Mówisz tak, bo sama zrobiłaś kilka kroków w tył? Nie mów mi, że nie, bo widzę, że coś Cię dzisiaj męczy i to nie głos Rukiego.  
-Ostatnio wiele osób sięga do tego, co było przed tym, jak Miko zamknęła mnie na tarasie i w sumie nie wiem czy Tsune byłaby odpowiednią osobą, bo pracowała z wami tylko pięć lat, a ja muszę pogadać z kimś, kto pracuje z wami trochę dłużej. -Anett spojrzała przed siebie półprzytomnym wzrokiem, aż w końcu usłyszała jak Yuu odchrząknął.  
-Ekhem, ja jestem od początku i nie tylko ja. O co chodzi? -Yuu podejrzliwie spojrzał na Anett. Chociaż nie miał ochoty na rozmowy z kimkolwiek, miał poczucie, że powinien pomóc w jej rozterkach.  
-Wczoraj była u mnie Lisa i miałam wrażenie, jakby chciała mnie ostrzec przed Kyu. Powiedziała, że zna starego Kouyou i On nigdy nie związałby się z kimś takim jak ja, a wcześniej przyznała się, że zastanawia ją, czy jego uczucia do mnie są prawdziwe. Nie wiem co o tym myśleć, a Uruha wszystkiego się wyprze. -Anett czuła się bezsilna, miała dość dziwnych myśli, krzątających się po jej głowie. 
-Jak sama powiedziała, zna starego Kouyou. -Yuu się zaśmiał. Pierwszy raz od wyjazdu Tsune się uśmiechnął, a co dopiero, żeby się zaśmiał.  
-Właśnie dlatego chciałam z kimś o tym pogadać. Jakby wiem, że od jej wyjazdu wiele się zmieniło i wiele ją ominęło, dlatego nie wie o wszystkim, ale kiedy powiedziała, że jestem jego “trofeum”, jakby trafiła w czuły punkt. To wszystko co działo się wcześniej... Kouyou chciał mnie na chwilę, a przecież to było po jego rozstaniu z Miko, kilka lat po wyjeździe Lisy. Nie wiem, czy zmienił się wcześniej, czy zmienił się przy mnie... Za dużo niewiadomych.  
-Dokładnie, wiele ją ominęło i pozwól, że coś Ci wyjaśnię. -Aoi musiał chwilę się zastanowić by dobrać odpowiednie słowa, ale w końcu spojrzał na Anett, z lekkim uśmiechem. - Po całej tej aferze z jej wyjazdem, gdzie Uruha nawet się nie bronił, chociaż już wszyscy wiemy, że prawda była inna, coś jakby w nim pękło. Nie tyle, że dotarło do niego co robi, a raczej to, dlaczego to robi. Dobrze wiesz, że bał się, że historia z Kiyomi się powtórzy, ale wtedy się zmienił. Poznał Miko, która zawróciła mu w głowie, jednak chciała tego samego co Kiyomi, w dodatku też zaczęła na niego naciskać, ale to wiesz. Ich rozstanie było burzliwe i zachowanie Kouyou to raczej było coś w rodzaju odreagowania. Fakt, z tobą na początku też chodziło mu o coś niezobowiązującego, ale... 
-Lisa też to powiedziała. Sam jej to wyznał, sam jej wyznał, że Takanori pokrzyżował mu plany i przez to zrezygnował ze swoich “podbojów” i że potem się zakochał. 
-Zrezygnował, BO się zakochał. Fakt, Takanori pokrzyżował mu plany, ale to nie znaczy, że z nich zrezygnował. Gdyby tak było, nie bylibyście razem. Ja wiem, wasze początki były pokręcone, ale to dlatego, że Uruha chciał ukryć to, co do Ciebie czuje. I mówię Ci teraz rzeczy, których doskonale jesteś świadoma, bo to jest to, co wiesz ty, a nie wie Lisa. Nie wiem czemu nazwała Cię jego trofeum, ale to co Ci powiedziała, powiedziała przez pryzmat tego, jaki Uruha był kiedyś. Kocha Cię i wątpię, by to nie było prawdziwe. Zakochał się w tobie za to jaka jesteś, a to co mówi Lisa to brednie, nie potrzebnie tylko miesza Ci w głowie, skoro sama nie wie, co się działo przez te lata od jej wyjazdu. Każdy z nas się zmienił i Kouyou jest szczęściarzem, że w końcu trafił na Ciebie. -Yuu na koniec lekko się uśmiechnął. 
-Dzięki. -Anett lekko cmoknęła jego policzek i powoli wstała. -A co do Tsune, to... Ona nie chciała wyjeżdżać, to było widać, że jest do tego zmuszona. W końcu sama wróci, zobaczysz.  

     Korzystając z chwili przerwy, nie chciał zostawiać pewnej sprawy nie rozwiązanej. Wcześniej, przez cały czas jej unikał, chcąc to sobie poukładać w głowie, jednak to był ostatni dzień, kiedy miał okazję z nią porozmawiać. Tłumacząc się przerwą na fajkę, poprosił ją o rozmowę, czego kobieta w ogóle się nie spodziewała. Chciał by byli sam na sam, nie potrzebował świadków, dlatego wyszli na tyły hali koncertowej.  
-Kouyou, wiem, że ta sprawa z lekami to było przegięcie, naprawdę przepraszam... -Zaczęła Meggy, patrząc jak gitarzysta spokojnie odpalił papierosa. Kouyou zaciągnął się dymem, kierując swój wzrok na niebo. 
-Nie o tym chciałem porozmawiać. Nie o tym co zrobiłaś, a o tym, dlaczego. Lisa o wszystkim mi powiedziała. -Mówił spokojnie, bez żadnych emocji, natomiast Meggy gdy usłyszała, że Uruha o wszystkim wie, poczuła jak strach ją paraliżuje. 
-Jak to wszystko? Co dokładnie Ci powiedziała? -W głosie szatynki wybrzmiała panika. Miała ochotę uciec, jednak wiedziała, że to byłoby na marne.  
-Dlaczego nie powiedziałaś mi, że mnie kochasz? Miałaś tyle okazji. Nawet kiedy byłem z Miko, mogłaś mi powiedzieć, wiesz jaka była sytuacja. Przychodziłaś do mnie praktycznie co wieczór i milczałaś. Wtedy by to coś zmieniło, może w ogóle nie byłbym z Miko, tylko z tobą. A teraz, kiedy jestem z An, usilnie starałaś się mi to zniszczyć. Nie rozumiem. -Kouyou nawet na nią nie spojrzał. Jego wzrok nadal utkwiony był gdzieś w horyzoncie.  
-Na początku się bałam. W końcu sam mówiłeś, że chodzi tylko o seks. Potem byłeś już z Miko i wiedziałam, że to już nic nie zmieni, chciałam wykorzystać ostatnie chwile, kiedy mogłam być przy tobie. A potem pojawiła się Anett i myślałam... -Głos Meggy drżał, a Ona ledwo powstrzymywała łzy. 
-Myślałaś, że będę ją zdradzał tak jak Miko? A kiedy widziałaś, że tak nie będzie, chciałaś się jej pozbyć z mojego życia, żeby zrobić sobie miejsce. Naprawdę wierzyłaś w to, że po czymś takim, chciałbym z tobą być? -Brunet wykorzystał przerwę w wypowiedzi Meggy, po czym zamknął oczy, opanowując emocje, które nim właśnie targały.  
-Chciałam Ci w końcu powiedzieć, chciałam, żebyś sam ją zostawił, ale zawsze jej broniłeś, nawet wtedy, kiedy to Ona zawiniła. Nadal Cię kocham i może dobrze, że już się nie zobaczymy. Sam przez tyle czasu milczałeś. -Meggy uciekła nagle wzrokiem w bok, a Kouyou poczuł jakieś dziwne ukłucie. 
-Nie milczałem. Wiele razy pytałem się Ciebie, czy jest coś, co chcesz mi powiedzieć. Tworzyłem okazje, byś mi powiedziała, że coś do mnie czujesz, a teraz masz pretensje do mnie? Byłem gotów zostawić Miko, ściągnąć Cię do Japonii, zaryzykować wszystko, ale chciałem tylko być pewien, że się nie wygłupie. Ale w międzyczasie się zakochałem, a ty nadal milczałaś. Gdybyś mi powiedziała, Anett w ogóle by nie było. Jedynie siebie możesz za to obwiniać i nie miałaś prawa się mścić za coś, co sama zawaliłaś. -Kouyou wiedział już wszystko jak i wszystko powiedział. W końcu o to chodziło, żeby wyjaśnić i zakończyć ten rozdział w jego życiu. Wiedział już wszystko od Meggy, więc nikt nie mógł mu zarzucić, że jej nawet nie wysłuchał, jak i sam powiedział, co miał powiedzieć. Nic nie dodając zgasił papierosa i zostawiając Meggy samą, wrócił do środka.  

     Po koncercie zostało już tylko spotkanie z fanami i długo wyczekiwana impreza na zakończenie trasy. Z niewyjaśnionych powodów, Anett znów czuła niepokój. Starała się skupić i o tym nie myśleć, jednak jej wzrok ciągle uciekał na tłum ludzi, jakby to tam był ktoś, kogo się obawiała. Jednak nie sądziła, że na sam koniec zobaczy osobę, której całkowicie się w tym miejscu nie spodziewała, a której obecność była w stanie zburzyć wszystko. 
-Co ty tu robisz? -Zapytała, patrząc z przerażeniem na osobę, która z szerokim uśmiechem podeszła do niej. Anett przełknęła głośno ślinę, przekonując się, że ten niepokój, który tak długo ją męczył, dotyczył właśnie jej... 
 
Koniec Sezonu Trzeciego... 


8 paź 2022

Rozdział 59

 Ha Ha! Nie spodziewaliście się mnie tu dzisiaj! No jak widać, plany z godziny na godzinę się nagle zmieniły, ale powiedzmy, że się wyrobiłam. Mam nadzieję, że ilość treści was nie wystraszy i...
Miłego czytania :3

Rozdział 59: 
 
-Żeby odzyskać Kouyou i go zniszczyć, tak jak On zniszczył mnie. -Kiyomi nagle się uśmiechnęła, jednak w tym uśmiechu było coś przerażającego. 
-Chwila, jak to? -Meggy patrzyła na nią z przerażeniem w oczach. Wiedziała doskonale, że jedyne co ich łączy, to Temari.  
-Jeszcze się pytasz? Sama chcesz się zemścić za to, co zrobił twoim przyjaciółkom, a ja chcę się tylko zemścić za siebie. Ciąża z Asami pokrzyżowała mi wiele planów i mimo, że Kouyou starał się być jak najlepszym ojcem, to mnie wszyscy wytykali palcami, tylko dlatego, że byłam nastoletnią matką. Był moment, że udało mi się pozbyć ich obojga, ale Yuko tuż przed śmiercią chciała wyznać nasz mały sekret, więc zostałam zmuszona, by pozbyć się jej szybciej z tego świata. Niestety, Kouyou i Temari się spotkali i moja tajemnica wyszła za jaw. W międzyczasie Kouyou stał się sławny i można by rzec, że przez to czuje się bezkarny, ale ty coś o tym wiesz. Dlatego chcę tylko pozbyć się Anett i zniszczyć to, co osiągnął przez te wszystkie lata. -Wypowiedź Kiyomi zmroziła krew w żyłach szatynki, która właśnie zrozumiała, dlaczego inni ją przed nią ostrzegali. Przełknęła głośno ślinę. 
-Mówisz poważnie? Tylko dlatego, że kiedyś popełnił jeden błąd i poszedł z tobą do łóżka? Wydaje mi się, że przesadzasz. Chciałam tylko, żeby dostał nauczkę, żeby raz cierpiał, tak jak Lisa, czy Miko, a ty... Ty chcesz zniszczyć jego karierę? 
-Nie tylko karierę, ale i całe jego życie.  
-Nie, wiesz co? Ja się w to dłużej nie mam zamiaru bawić. -Rzuciła Meggy, wstając od stolika.  
-Jeszcze sama do mnie przyjdziesz. -Powiedziała szeptem Kiyomi, patrząc z uśmiechem na twarzy na wychodzącą Meggy.  

     Minęło kilka kolejnych dni i aż trudno pomyśleć, że to już rok od kiedy Miko zamknęła Anett na tarasie. Ale nie tylko dla Anett i Kouyou miał to być jeden z trudniejszych dni, ponieważ Ruki miał zacząć wprowadzać w życie swój plan... W sumie to był plan Akumy, ale Kathy nie musiała o tym wiedzieć.  
Byli umówieni na wspólny wieczór, ale Takanori zdołał wybłagać od Rin zapasowe klucze, kiedy tylko ta wspomniała, że ma w planach wyskoczyć na zakupy. Oczywiście swoją zdobyć wokalista wykorzystał, by dostać się do mieszkania czerwonowłosej z samego rana.  
Kiedy Katherine jeszcze smacznie spała, Takanori zabrał się za przygotowanie śniadania, oczywiście do łóżka, bo inaczej nie miało by to sensu. Musiał zachowywać się cicho, ponieważ gdyby zostałby zdemaskowany, połowa tego długiego planu mogłaby się rozsypać.  
Gdy tylko wszystko było już gotowe i usłyszał budzik czerwonowłosej, wraz z tacą pełną jedzenia udał się do jej pokoju. Katherine leniwie się rozciągnęła, z nadal zamkniętymi oczami, niczego się nie spodziewając.  
-Dzień dobry kochanie. -Kiedy usłyszała głos Takanoriego, zerwała się wystraszona do siadu.  
-Co ty tu robisz?!  
-Przecież sama dałaś mi klucze. -Odpowiedział blondyn z szerokim uśmiechem na twarzy.  
-Umawialiśmy się na wieczór. Katherine potarła twarz dłońmi, próbując się rozbudzić. Była zaskoczona obecnością Rukiego z samego rana, w dodatku z śniadaniem do łóżka. 
-A to jakaś duża różnica? -Wokalista cicho się zaśmiał, odkładając w końcu tacę z jedzeniem na stolik obok łóżka, gdy tylko widział, jak kobieta bierze zamach z poduszką w ręce w jego stronę. Jednak Kathy nie trafiła przez jego szybki unik i poducha wylądowała na podłodze. 
-Jeżeli to jakiś twój sprytny sposób, na dostanie się do mojego łóżka bez ubrań, to zapomnij. -Czerwonowłosa powoli wstała, kierując się w stronę drzwi. 
-Nie zjesz? -Takanori zaskoczony uniósł brew.  
-Zaraz wrócę no... -Kathy przewróciła oczami, kiedy jeszcze przez krótką chwilę patrzyła na mężczyznę.  

     Kouyou też miał plany na wieczór tego dnia, do którego musiał się przygotować. Niezbyt był zadowolony z tego, że sam z siebie kazał spędzić Temari noc poza domem, a był na milion procent pewien, że jego córka będzie wtedy u Akiry.  
Wstając, już myślał o tym, co musi zrobić i jak się wyrobić przed przybyciem Anett, a jeszcze nie wiedział, że ten dzień będzie o wiele cięższy niż się na to przygotował.  
Ledwo opuścił łazienkę i szedł korytarzem w stronę kuchni, gdy minęła go Temari.  
-Ktoś na Ciebie czeka w salonie. A jeżeli to jest to co ja myślę, to twój dzisiejszy wieczór z Anett to nie będzie rocznica, a koniec waszego związku. -Szepnęła Temari, od razu chowając się w swoim pokoju. Wolała nie być świadkiem tej rozmowy, zdecydowanie nie chciała nim być.  
Kouyou ciężko westchnął, ruszając dalej, by kilka kroków później znaleźć się w salonie i zobaczyć ją -Długowłosą brunetkę o typowo azjatyckiej urodzie, aczkolwiek dużych, niemalże czarnych oczach. Widząc kobietę, głośno przełknął ślinę, ponieważ Temari nie żartowała.  
-Lisa? -Zapytał, patrząc na nią szeroko otwartymi oczami, nie wierząc w to, kogo właśnie widzi. 
-No w końcu jaśnie królewicz wstał. -Kobieta, która wcześniej zdążyła się wygodnie rozsiąść na jego kanapie, w tym momencie chwyciła za szyjkę pustej butelki po wódce, która stała na stoliku. Pomachała lekko butelką, patrząc wymownie na gitarzystę, a kiedy ją już odłożyła, wstała i podeszła do niego. -Nie martw się, nie chcę się mieszać między Ciebie, a twoją narzeczoną. Chcę tylko wyjaśnić sprawę z Meggy.  
-Sprawę z Meggy? -Kouyou był jeszcze bardziej tym zaskoczony, ale też lekko zdenerwowany. -Ty myślisz, że tylko to masz mi do wyjaśnienia? To przez Ciebie wyszedłem na skończonego skurwysyna, który Cię tak po prostu, jak zwykle przeleciał, zebrał się i zostawił bez słowa wyjaśnienia... 
-To nie ja, to Mitsutake. -Brunetka szybko mu przerwała ostrym warknięciem, stając z gitarzystą twarzą w twarz. -I tak, tylko to, bo obie sprawy się ze sobą łączą.  
-O, Mitsutake? No proszę. -Uruha prychnął.  -To mów, bo nie mam dzisiaj za wiele czasu.  
-Wydaje mi się, że będziesz musiał zrezygnować z dzisiejszych planów, ponieważ to będzie długa rozmowa... 

     Takanori i Kouyou nie byli odosobnieni w planowaniu tego wieczoru, jednak Yuu miał nieco inne zamiary. Pech jednak chciał, że w nocy ze stresu nie mógł zasnąć i On również się nie spodziewał, że akurat jego plany całkowicie legną w gruzach. Siedział właśnie w kuchni, wypalając kolejnego papierosa do “porannej” kawy, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. 
Tsune stała przed drzwiami, jeszcze chwilę się zastanawiając, jednak nie chciała zostawiać tego wszystkiego bez słowa. Wiedziała, że najtrudniejsze jest właśnie przed nią i to była rozmowa z Yuu. Musiała chwilę poczekać, aż mężczyzna jej otworzy i przez ten czas miała ochotę po prostu stamtąd uciec. Ale w końcu się stało, zobaczyła przed sobą zaskoczonego Yuu, który wpuścił ją do mieszkania. -Coś się stało, że przyszłaś tak wcześnie? -Aoi zamknął drzwi i podszedł do brunetki, by ją pocałować na przywitanie, jednak Tsune się odsunęła. 
-Tak. Mój brat dzwonił i muszę wyjechać już dzisiaj. Ayuko już o wszystkim wie... 
-Chwila, jak to dzisiaj? Przecież miałaś zostać do finału. -Gitarzysta szybko jej przerwał, kładąc dłonie na jej ramionach. Z pytającym wzrokiem spojrzał jej w oczy i dostrzegł w nich smutek.  
-Miałam, ale mamie się pogorszyło, a brat ma dużo pracy i nie da rady przy niej być. Przepraszam. -Tsune lekko zadrżała, kładąc dłoń na jego policzku i powoli się od niego odsunęła. -Wiem o czym rozmawialiśmy i myślałam o tym dużo, ale ten związek na odległość się nie uda, a ja już nie wrócę do Tokyo. Przepraszam Yuu. -Dodała, odwracając się od niego. 
-Tsune... -Aoi patrzył jak brunetka niepewnie szła w stronę drzwi, jednak, gdy wypowiedział jej imię, zatrzymała się. Nadal stał w miejscu, z bólem w klatce piersiowej.  
-Yuu, ja... -Nie spodziewał się, że kobieta zareaguje i że znów odwróci się w jego stronę, prędzej stawiałby na to, że po prostu wyjdzie.  
-Przecież mogę przyjeżdżać, fakt, to daleko, ale... Ja Cię kocham. -Wiedział, że te słowa już nic nie zmienią, jednak chciał przekonać Tsune, by nie skreślała ich związku. Kobieta natomiast poczuła ścisk w gardle. Chciała wyznać gitarzyście prawdę, którą skrywała przed wszystkimi i która była powodem, dla którego Yuu nie mógł nigdy jej odwiedzić. Przecież gdyby przyjechał, od razu poznałby prawdę.  
-No właśnie, nie możesz przyjeżdżać. Mama nie lubi obcych w domu i wiem co powiesz, że nie jesteś obcy, ale i tak będzie mi truła, jak tylko się pojawisz... -Tsune wiedziała, że właśnie zaczęła kręcić, dlatego postanowiła to zakończyć. -To było naprawdę piękne Yuu, dziękuję. -Dodała, z nieśmiałym uśmiechem, niemalże przez łzy. Krótko ucałowała jego policzek i ostatecznie opuściła jego mieszkanie.  
Yuu stał nieruchomo, analizując każde jej słowo i niedowierzając, że to się właśnie wydarzyło. Znów został sam, a już miał nadzieję, że jeden gest z jego strony wszystko zmieni i zatrzyma Tsune przy sobie. Poszedł do sypialni, gdzie z szuflady komody wyjął schowane tam pudełeczko i powoli je otwierając usiadł na łóżku. Z nienawiścią patrzył na pierścionek, nie mając pojęcia, co teraz z nim zrobić, a po chwili przyszła mu do głowy tylko jedna myśl. Szybko znalazł się w kuchni tuż nad koszem na śmieci, jeszcze przez moment się wahał, aż w końcu pudełku wraz z zawartością znalazło się w kuble. 

     Oboje zasiedli na kanapie w salonie, a Kouyou z niecierpliwością czekał, aż Lisa mu wszystko wyjaśni.  
-Cała ta sprawa między nami, to od początku Mitsutake. Przed wylotem nawet nie mówiłam mu o tobie, żeby nie pomyślał, że to z twojego powodu lecę do Stanów, ale On miał już wszystko przemyślane.  
-Jak to On. Ale przecież mogłaś dać mi znać. -Kouyou wszedł kobiecie w słowo, nerwowo zaciskając pięści. 
-No właśnie nie mogłam. Mitsutake na lotnisku ukradł mi telefon i pewnie widział nasze wiadomości, odkrywając prawdę, że go oszukiwaliśmy z naszym “związkiem”. Wiesz, że nie mam pamięci do numerów, a notes, w którym miałam numer do Ciebie też nagle zniknął. Dlatego nie mogłam się odezwać, ja nawet o tej sprawie nie wiedziałam. Kilka miesięcy później Mitsutake mnie znalazł i już wtedy współpracował z Kiyomi, to Ona pomogła mu mnie znaleźć, jednak żadne z nich mi o tym nie powiedziało. Nawet próbowałam się z tobą skontaktować, ale mnie zlewałeś, więc sobie odpuściłam. 
-A jaki to ma związek z Meggy? -Uruha zmrużył oczy, spoglądając na kobietę.  
-No właśnie do tego chciałam przejść, ale wracając. -Lisa wiedząc, że Kouyou ciągle będzie jej przerywał, przewróciła oczami. -Nazwisko Kiyomi skądś kojarzyłam i nie chciałam się mieszać w ich towarzystwo, chociaż Mitsutake obiecywał złote góry i właśnie wtedy postanowił się na tobie zemścić. Gdzieś w tym czasie poznałam Meggy, a pewnego dnia przyszła do mnie ucieszona, że zaproponowaliście jej współpracę przy trasach. Wtedy poprosiłam ją, żeby wam nie wspominała, że się znamy, ale z tego powodu musiałam jej powiedzieć, dlaczego. Ale powiedziałam jej prawdę, że nic między nami nie było i że chodzi o Mitsutake. Jedna trasa wystarczyła, żeby się głupio w tobie zakochała, a na drugiej była już Miko, ale ty mimo tego nadal dawałeś jej nadzieję. Przed tą trasą wierzyła, że twój związek z Akumą do fake, żeby przyciągnąć fanów, ale kiedy się spotkaliście, okazało się, że jednak nie, jeszcze te wasze zaręczyny. -Tsune przyłożyła palce do nasady nosa, ciężko wzdychając.  
-Kocham An i chcę z nią spędzić resztę życia, czy tak trudno to zrozumieć? -Uruha spojrzał na nią, ale wcale nie oczekiwał odpowiedzi.  
-Postaw się na jej miejscu, co, gdyby An wcześniej dawała Ci nadzieję, ale nagle była by z kimś innym i Cię już odsuwała?  
-Właśnie to przechodziłem z An i nawet też, ja to zawaliłem. Po prostu nie powiedziałem jej od razu i Meggy też mogła mi powiedzieć. Nie wiem co by to zmieniło, ale może ściągnąłbym ją tutaj i nawet nie byłoby Miko, nie wiem. Po rozstaniu z Miko nawet nie chciałem być z kimkolwiek, dopóki nie pojawiła się Anett. Dlatego błagam, nie racz mnie historyjką o tym, że się zakochała i bała mi się to powiedzieć. Zaprzyjaźniła się z Miko, mimo, że praktycznie co wieczór wchodziła mi do łóżka, miała wiele okazji, żeby mi o tym powiedzieć, sam nawet je wtedy tworzyłem. Różnica między tymi dwiema trasami jest znacząca, ponieważ wtedy Miko wystarczająco działała mi na nerwy i potrzebowałem odskoczni, gdyby mi wtedy powiedziała, może byłoby inaczej, miałbym powód, żeby zostawić Miko, a nie kombinować jak głupek.  Teraz jest już Anett, jesteśmy zaręczeni i nie czuję potrzeby, żeby spędzać noce z kimś innym, wręcz przeciwnie. A Meggy doprowadziła sprawę do takiego stopnia, że po finale już więcej się nie zobaczymy. -Kouyou starał się nie atakować Lisy, ale jego oschły ton wyraźnie pokazywał, że całe to tłumaczenie, że szatynka jest w nim zakochana i tym podobne, działały mu na nerwy. 
-Kouyou, ja Cię rozumiem. Ona nawet nie wie, że tu jestem, ale to nie koniec, niestety. W trakcie pierwszej przerwy, kiedy była w Stanach, widywała się z Miko i ta powiedziała jej o wszystkim, nawet o waszym dziecku. Dla Meggy to było już za wiele. Historia o tym, że zdradziłeś Miko z Anett, że zostawiłeś Miko z jej powodu i że to z Anett miałeś wychowywać twoje dziecko z Miko po prostu ją przerosła. Meggy się załamała, ponieważ podejrzewała, że dla niej nigdy byś tego nie zrobił i wiem, rozumiem Cię, przez to, że Ci nie powiedziała, nie może wiedzieć co by było, nie musisz powtarzać, ale właśnie wtedy, nie wiem skąd pojawiła się Kiyomi. Możliwe, że nadal obserwuje Miko i tak trafiła na Meggy, problem w tym, że opowiedziała jej wersję Mitsutake co do końca naszego niby związku i pewnie wiele innych rzeczy. A wiem to, ponieważ Meggy przyszła do mnie, chcąc wyjaśnień, dlaczego ją okłamałam i nie rozumiałam o co jej chodzi, kiedy powiedziała, że się na tobie zemści za mnie, za siebie i za Miko.  
-Meggy chciała się na mnie zemścić za siebie, bo nic mi nie powiedziała, za Ciebie, bo uwierzyła w to co powiedziała Kiyomi, a za Miko, bo pewnie ta jej powiedziała, że zostawiłem ją samą z dzieckiem? -W tym momencie gitarzysta parsknął śmiechem.  
-Co do Miko, to naprawdę nie wiem, nie znam jej za dobrze i nie utrzymuje z nią kontaktu. -Lisa spojrzała na niego, lekko się krzywiąc.  
-To już nie jest ważne. Mam to za sobą i chcę się skupić na Anett, ale dobrze wiedzieć, w co Kiyomi tak naprawdę gra.  
-Czego Ona od Ciebie chce? -Pytanie Lisy oczywiście zabrzmiało naiwnie i głupio.  
-Nie wiem, naprawdę nie wiem. Z jakiegoś powodu chce, żebym do niej wrócił i boje się, do czego jest w stanie się posunąć, żeby to osiągnąć... 
    Całkowicie nieświadoma spotkania Kouyou z Lisą, Anett wieczorem zadzwoniła do drzwi gitarzysty. Kiedy Kouyou jej otworzył, wpuścił ją do środka, krótko całując jej usta. 
-Już myślałem, że w ogóle nie przyjdziesz. -Rzucił zaczepnie, pomagając zdjąć jej płaszcz.  
-A kto sam mi pisał jakieś trzy godziny temu, żebym się nie śpieszyła, bo jest w rozsypce?  
-Masz mnie, przyznaje. -W tym momencie Uruha ujął dłoń wokalistki, prowadząc ją po schodach. Kiedy weszli na górę, Anett zastała półmrok, rozświetlony jedynie płomieniami wielu świec, a do jej nozdrzy zaraz dotarł zapach róż.  
-No, no, Panie Takashima, z okazji na okazję zaskakuje mnie Pan coraz bardziej. -Zażartowała, widząc na stoliku butelkę wina wraz z kieliszkami, oraz bukiet róż, chociaż przez chwilę zastanowił ją fakt, że przecież jeden bukiet nie mógłby wydawać tak intensywnego zapachu. Dopiero kiedy jej wzrok przyzwyczaił się do mroku, zauważyła, że cały salon był ozdobiony wieloma, o wiele większymi bukietami, których w pierwszej chwili nie była w stanie zliczyć. -Kyu... 
-Posłuchaj An... Ostatnio myślałem o tym, co się działo wcześniej... -Kouyou zaczął spokojnie, obejmując wokalistkę w talii i zarazem przyciągając ją do siebie. -Wcześniej nawaliłem tyle razy, że wchodząc na ten taras rok temu, nie wierzyłem, że przez następne dwanaście miesięcy będziesz przy mnie. Do dzisiaj żałuję, że zamiast odesłać Krisa do diabła sam wtedy wyszedłem, że nie skorzystałem z tych wszystkich okazji i wepchnąłem Cię w ramiona Akiry, chociaż teraz wiem, że wasz związek był tylko po to, żebym był zazdrosny. Żałuje też, że wtedy w szpitalu, zamiast powiedzieć Ci od razu co czuję, chciałem się jakoś wykręcić, a wtedy po moim wyjściu... -Kouyou sam cicho się zaśmiał pod nosem na to wspomnienie. -Kiedy jechaliśmy do studia, chciałem tylko spotkać Miko, powiedzieć jej, że to koniec, ale Yutaka mnie uprzedził, wchodząc i gratulując mi przy tobie zaręczyn z nią. Nawet po naszej kłótni przed twoim wyjazdem, pojechałem na lotnisko, ale nie zdążyłem. I do dzisiaj mogę sobie tylko wyobrazić, ile przekleństw w twojej głowie się przewinęło, kiedy jechałaś do mnie, tylko dlatego, że po pijaku do Ciebie wydzwaniałem. Ale kilka godzin później, po wywiadzie znów pozwoliłem Ci po prostu odejść... Wchodząc na ten taras rok temu, czułem się skończony, ale kiedy się we mnie wtuliłaś, wiedziałem, że to była moja ostatnia szansa, by Ci powiedzieć, że Cię kocham.  
-Kouyou... -Anett cicho westchnęła, zaraz wtulając się w niego, w ten san sposób, co rok wcześniej, kiedy chciała po prostu się ogrzać. -Przez ten rok też wiele się działo i kilka razy prawie się rozstaliśmy. Też Cię kocham i nie wiem, co jeszcze musiałoby się wydarzyć, żeby to się zmieniło, skoro wytrzymałam ciąże Miko, ataki Kiyomi i ciągłe klejenie się do Ciebie Meggy.  
-Przecież to dopiero rok, jeszcze zdążysz mnie znienawidzić. -Kouyou lekko ujął jej podbródek palcami, podnosząc jej głowę i czule ją pocałował. 
-Już kiedyś Cię nienawidziłam i nie chcę do tego wracać. -Szepnęła cicho Anett, odwzajemniając pocałunek.  

     Późnym wieczorem, po kilku godzinach jazdy i wielu przerwach na powstrzymanie łez, w końcu dotarła na miejsce. Nie wyciągała walizek z samochodu, tylko od razu udała się do drzwi domu, przed którym zaparkowała, wyjmując klucze z torebki.  
Starając się być cicho, weszła do domu, jednak jej zachowanie i tak nic nie dało. 
-Mama! -Od razu rozległo się wołanie kilkuletniego chłopca, szybko schodzącego po schodach.
-Yoichi, ty jeszcze nie śpisz? -Zapytała zaskoczona Tsune, kiedy sześciolatek się do niej przytulił. 
-Czekał, aż jego mama w końcu łaskawie przyjedzie. -Zaraz też pojawiła się starsza kobieta, wyglądająca na okaz zdrowia.  
-Mamo, nie przy Yoichim, już Ci nie raz to mówiłam. -Warknęła brunetka, kucając. -Kochanie, cieszę się, że czekałeś, ale mógłbyś dać mi jeszcze chwilę i pójść do swojego pokoju? Musze porozmawiać z babcią. -W odpowiedzi chłopiec tylko kiwnął głową i pobiegł schodami na górę. Tsune westchnęła z bezsilności i się wyprostowała, kierując się wgłąb domu, a konkretnie do salonu.  
-Cieszę się, że w końcu podjęłaś decyzję, szkoda tylko, że trzeba było postawić Cię pod ścianą, żebyś w końcu się ruszyła. -Powiedziała matka Tsune, idąc za nią, a brunetka na te słowa odwróciła się do niej.  
-Tak, zagranie kartą odebrania praw wobec jedynego żywiciela rodziny to świetny pomysł! Tylko pomyślałaś, za co będziemy teraz żyć? To miał być ostatni koncert, w międzyczasie miałam znaleźć tu pracę, ale nie... 
-Gdyby nie ja, zapomniałabyś o jego urodzinach. 
-Nie zapomniałabym! Miałam przyjechać! Kilka dni by Cię nie zbawiło, do cholery. No tak, zapomniałabym, twoim jedynym celem jest rujnowanie mi życia. 
-Sama je sobie zrujnowałaś. A co do twojej pracy, to przynajmniej nie będę musiała się wstydzić, że moja córka zajmuje się malowaniem facetów. 
-Dość!! Wypominasz mi znów to, że Yoichi jest na świecie? To Ci przypomnę. Nie byłam głupią nastolatką, ba! Byłam po studiach i miałam pracę, byliśmy zaręczeni i to nie moja wina, że Sasamu na wieść o dziecku uciekł na drugi koniec kraju, a teraz może sobie co najwyżej z klawiszami pogadać. Yoichi nigdy go nie interesował, także nie masz prawa mi tego wypominać. A co do mojej pracy, to nie ma czego się wstydzić, wystarczyłoby, żebyś trochę się zainteresowała tym co robię! -Tsune poczuła, jak łzy znów cisną się do jej oczu.  
-Mówiłam Ci od samego początku, że to nie był facet dla Ciebie, trzeba było mnie posłuchać. -Starsza kobieta podeszła bliżej córki, ale ta tylko obróciła głowę.  
-Ciekawe, czy Yuu by ci pasował. -Warknęła Tsunę, odwracając się na pięcie. -A i może wyślij Takado do pracy... A no tak, znów zapomniałam, mój kochany braciszek nie musi pracować. -Dodała, po czym szybkim krokiem poszła w stronę schodów. Szybko schowała się w swoim pokoju, znów powstrzymując łzy. Wyjęła telefon z kieszeni, który wyciszyła, gdy wyjeżdżała z Tokyo. Kilkadziesiąt nieodebranych połączeń od Yuu sprawiło, że po jej policzku spłynęły łzy. Nie zostało jej już nic innego, jak zablokowanie jego numeru, co zrobiła od razu. W końcu nie bez powodu w Tokyo spaliła za sobą wszystkie mosty.  
 
Obudziła się w środku nocy w łóżku gitarzysty, jednak szybko odkryła, że była w nim sama. Ubrana jedynie w majtki i koszulkę bruneta wstała i udała się do kuchni. Uradowana sukcesem, że znalazła Kouyou od razu, spojrzała na niego. Uruha stał oparty o kuchenny blat, odpalając papierosa, chociaż Anett nie wiedziała, że to już któryś z kolei, ale od razu wyczuła, że coś go gryzie.  
-Kochanie, coś nie tak? -Zadając to pytanie, wokalistka poczuła, jak jej serce na chwilę zamarło. Miała przecież wrażenie, że to właśnie o nią chodzi.  
-Nie śpisz? -Szepnął Kouyou, kierując swój wzrok w jej stronę.  
-Dobrze wiesz, że bez Ciebie w tym łóżku jakoś tak zimno się robi. -Anett zabrzmiała jakby zmartwiona i chociaż oboje dobrze znali już ten żart, żadne się nie zaśmiało.  
-Chodź tu do mnie. -Brunet wyciągnął rękę w jej stronę, a kiedy Anett stanęła obok niego, objął ją ramieniem. 
-To co takiego nie daje Ci spać? -Zapytała ponownie wokalistka, zabierając Kouyou papierosa, którym się zaciągnęła.  
-Lisa tu była, dzisiaj rano, dlatego napisałem, że byłem w rozsypce. Długo rozmawialiśmy i... -Ta wieść sprawiła, że Anett zakrztusiła się dymem. Odkaszlując, zasłoniła usta zewnętrzną stroną dłoni i odwróciła głowę w jego stronę. 
-Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?  
-To nie tak, że nie chciałem. Nie chciałem po prostu psuć nastroju, a jak się to skończyło sama wiesz. No i nie było, kiedy. -Kouyou chciał odebrać Anett swojego papierosa, ale ta odsunęła jedynie rękę, wydmuchując dym prosto w jego twarz, z rozgniewaną miną. Zrezygnowany sięgnął po paczkę.  
-Masz rację, wieść o tym, że kolejna twoja była się pojawiła, zdecydowanie wszystko by zepsuło. Chociaż z tego co pamiętam, to nie byliście razem, tylko wkręcaliście Mitsutake, ale nie ważne. Czego chciała? -An musiała chwilę poczekać na odpowiedź. Kouyou spokojnie odpalił papierosa, od razu zaciągając się dymem, a wypuszczając go, spojrzał przed siebie.  
-Chciała tylko porozmawiać, wyjaśnić tą sprawę z zakończeniem naszego “związku” oraz zachowanie Meggy, specjalnie przyleciała, jak ta zapłakana do niej zadzwoniła i... 
-Przyjaciółka Meggy, świetnie! -Tak, ta informacja zadziałała na kobietę niczym czerwona płachta na byka, a Uruha obserwował, jak wkurzona Anett sięgnęła po popielniczkę i z jaką agresją gasiła papierosa. -I co? Bo psiapsiółka Meggy specjalnie przyleciała, mam jej teraz wybaczyć? Zapomnij, wszyscy zapomnijcie.  
-Anett, to nie o to chodzi... 
-To o co tym razem? -Kiedy wokalistka po raz kolejny mu przerwała, Kouyou westchnął, przewracając oczami.  
-Nikt nie każe Ci nikomu, czegokolwiek wybaczać, ja też nadal jestem na nią wściekły, a to co powiedziała Lisa, wcale jej nie usprawiedliwia, wręcz przeciwnie. No i okazało się, że Meggy też nie powiedziała jej wszystkiego.  -Wyjaśnił, chociaż czuł, że to nic nie da. 
-Nawet nie wiem, czy chcę wiedzieć... 
-Powinnaś. -Tym razem to Uruha przerwał wokalistce. - Okazuje się, że jest we mnie zakochana, od kiedy się poznaliśmy, tyle, że nic mi nie powiedziała. Gdyby to zrobiła wcześniej, kiedyś... To może by to coś zmieniło, ale nie teraz, a Ona gra wielką pokrzywdzoną. Po tej akcji z barze z lekami, zadzwoniła do niej zapłakana, ale nie powiedziała Lisie o Noritoshim, czy w ogóle o tym jak Ci skutecznie zatruwała życie, dlatego Lisa przyleciała, chciała się dowiedzieć, jak to było naprawdę.  
-Boje się tylko, że jej obecność to kolejne kłopoty.  
-Nie, Lisa nie jest taka. Zresztą jak ją znam, to opieprzy Meggy za jej kłamstwa i manipulacje, po czym lada dzień wróci do Stanów. -Kouyou wzruszył ramionami.  
-Obyś miał rację. A teraz nie wiem jak ty, ale ja idę spać. Na rano jestem umówiona z dziewczynami, a potem Takanori będzie mnie torturował. -Anett nie miała już siły, by ciągnąć ten temat, dlatego po tych słowach wróciła do sypialni gitarzysty, mając nadzieję, że szybko zaśnie.