31 gru 2021

Rozdział 47

 Szczęśliwego Nowego Roku! 
A już myślałam, że przez dwie osoby gadające mi nad głową się nie wyrobię jeszcze w tym roku (Tak Cyzia, tak Sephi, o was mówię! Za błędy Oni przepraszają). Ale się wyrobiłam, by zakończyć go w nadziei, że następny będzie lepszy dla mojej weny. Jutro pojawi się Pierwszy rozdział Undead Hearts na wattpadzie, mam nadzieję, że czekacie z niecierpliwością.
No, to ja idę na napoje z procentami, a wam jak zwykle życzę...
Miłego Czytania :3

Rozdział 47: 

     Postanowiła wykorzystać fakt, że jej ojciec spał i pożyczyć jego samochód. Zdołała zdobyć adres mężczyzny, ale nie mogła pojechać wcześniej przez Akirę, który ją pilnował i przez brak samochodu, by szybko to załatwić. W drodze zastanawiała się nad każdym swoim słowem, chociaż nie była pewna, czy kogokolwiek zastanie. Kiedy zaparkowała przed niewielkim domem na obrzeżach Yokohamy, poczuła, jak jej dłonie zaczęły drżeć. Już miała wysiadać, kiedy z domu wybiegł chłopak, kilka lat młodszy od niej, a za nim wyszedł mężczyzna, którego widziała na zdjęciach. 
-Ume, wracaj!  
-Mam was dość! Ciebie i matki! Obiecała, że w końcu przyjedzie, ale jak zwykle ma mnie gdzieś, ty tak samo! -Krzyknął chłopak, przebiegając obok samochodu. Temari odczekała chwilę, nie rozumiejąc sytuacji, która miała miejsce przed chwilą, ale jeżeli ten mężczyzna to były mąż Kiyomi...  
Szybko odsunęła od siebie tą myśl i w końcu wysiadła. Niepewnie podeszła do drzwi, szybko znajdując dzwonek. Nie musiała długo czekać. 
-Pan Otaru Reino? -Zapytała brunetka, patrząc na mężczyznę. 
-Tak, skąd wiesz? I kim ty jesteś? -Mężczyzna wydawał się oburzony. 
-Jestem Temari, chciałam porozmawiać o Kiyomi. -Słysząc te słowa mężczyzna otworzył szerzej oczy, ale od razu wpuścił dziewczynę do środka. 
-Czego chcesz... Chwila, ty jesteś córką Yumi? -Zapytał wysoki szatyn, przyglądając się Temari. 
-Nie. Tak naprawdę jestem córką Kiyomi. -W tym momencie na te słowa mężczyzna się zatrzymał i spojrzał na dziewczynę. 
-Kiyomi ma jedno dziecko i to nasz syn. -Rzekł oburzony szatyn. Gdy znaleźli się w salonie, oboje przysiedli przy stoliku, chociaż Temari była coraz bardziej mniej pewna, czy powinna kontynuować rozmowę, w końcu ta reakcja na wieść kim jest nie wzięła się znikąd. 
-Domyślam się, że o mnie nie wspominała, w końcu się mnie pozbyła. Ale próbuje zrozumieć to, co robi teraz z moim życiem, dlatego chciałam z Panem porozmawiać.  
-Tylko, że ja nie rozumiem, co chciałabyś wiedzieć. -Mężczyzna pokręcił głową, czując się, jakby był w jakieś ukrytej kamerze. 
-To może ja zacznę od początku. -Temari ciężko westchnęła po czym zaczęła. Opowiedziała mu wszystko po kolei od dnia wypadku, do dnia obecnego. O wypadku Miko oraz o nękaniu Anett. Otaru na spokojnie wysłuchał tego, co dziewczyna miała do powiedzenia. Udało mu się nawet ułożyć wszystko w logiczną całość, chociaż nie był pewien, czy jest w stanie pomóc dziewczynie.  
-O sprawie Miko wiem. Mimo, że po rozwodzie się przeprowadziłem, czasami pomagam przy sprawach w Tokyo. Do tej sprawy też mnie wezwali, ale bardzo szybko kazali ją zakończyć, a po kilku dniach jak chciałem sprawdzić, co ostatecznie ustalili, nie było po tym żadnego śladu. -Mężczyzna cicho westchnął i wstał. -Nie wiem, jak Ci pomóc. Od śmierci Yumi, Kiyomi się rozpłynęła, czasami wysyła mi tylko wiadomości, że w końcu przyjedzie do Ume, ale nie przyjeżdża. Tak samo dzisiaj. To był dla niego naprawdę bardzo ważny dzień, obiecała, że będzie, ale nie przyjechała. -Szatyn ponownie westchnął, w ogóle nie wiedząc, że jego syn w międzyczasie wrócił do domu i schowany, słuchał ich rozmowy. 
-A dlaczego się rozwiedliście? -Temari uniosła brew ku górze, mając nadzieję, że mężczyzna jej odpowie. 
-Bo miałem już dość. Poznaliśmy się, kiedy zaczynałem pracować w policji, ale szybko piąłem się w górę, szczebel po szczeblu i po latach zrozumiałem. Kiyomi dzięki mnie zdobywała znajomości, a dzięki jej znajomością ja awansowałem. Ona ma znajomości wszędzie, gdzie potrzebuje- media. szpitale, policja, mafia... Odkryłem to, kiedy natrafiłem na pewną sprawę kilka lat temu, która była idealnie tuszowana, a na koniec sprzątnięta, tak jak sprawa Miko. Wtedy natrafiłem na trop tego, co robiła przez te wszystkie lata i postanowiłem to zakończyć. Nie chcę, by kojarzyli mnie z nią, kiedy to wszystko się wyda, nie chcę, żeby Ume kiedykolwiek się dowiedział, za ile morderstw jest odpowiedzialna jego matka. Szpital, w którym zmarła Yumi znalazł jakieś nieprawidłowości w jej leczeniu i szukają, ale bezskutecznie, bo wszystko zostało dokładnie sprzątnięte i wiem, że to sprawka Kiyomi. Temari, nie wiem, jak Ci pomóc, po prostu nie mam jak, ale gdybyś miała jakiś dowód na Kiyomi, daj mi znać, osobiście zajmę się tą sprawą. 
-Powiedziałeś, mafii? -To jedno słowo w całej wypowiedzi wystraszyło dziewczynę, a raczej udowodniło, że te pogróżki w stronę Anett to nie żarty.  
-Tak, dobrze się z nimi dogaduje, a Oni skutecznie usuwają jej ślady. W dodatku zawsze wykorzystuje innych, nigdy sama nie brudzi sobie rąk, tylko każe komuś zrobić coś za nią, dlatego Kiyomi jest... Nieuchwytna. Niestety, ale dopóki jej nie zatrzymają, nie pozbędziecie się jej, a żeby ją zatrzymali, musiała by popełnić błąd, którego nie popełniła ani razu przez te wszystkie lata. -Otaru uciekł wzrokiem w bok. Sam miał ochotę złapać Kiyomi i jakoś móc udowodnić jej wszystkie winy, ale wiedział, że to niemożliwe. Nie chciał też dawać dziewczynie niepotrzebnych nadziei, dlatego wolał uprzedzić ją zawczasu, że to co chce osiągnąć, jest niemal niemożliwe.  
    Po rozmowie z Otaru wróciła do domu, upewniając się, że Kouyou nadal śpi i nie zauważył braku samochodu. Czuła, że musi z kimś porozmawiać, ale Akira odpadał, bo przecież zabraniał jej tam jechać, a jej ojciec pewnie zaczął by wymyślać jakieś durne sposoby na pozbycie się Kiyomi, a co gorsza, zdecyduje się odejść od Anett. Tak, Anett była najlepszą osobą, w końcu też była w to zaplątana. Temari postanowiła iść do niej pieszo, by podczas spaceru przemyśleć to, co dokładnie ma jej powiedzieć. 

     -Hitomi, coś jeszcze? -Zapytała Anett, kiedy kobieta skończyła suszyć jej włosy. 
-Tak, na dzisiaj koniec. -Hitomi delikatnie się uśmiechnęła, ale w jej uśmiechu było coś... Dziwnego. Anett przechyliła lekko głowę w bok, patrząc na brunetkę jakby z błagalną miną. 
-To mogłabyś już się zebrać? Jestem cholernie zmęczona. -Rzuciła wokalistka, gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Marudząc pod nosem poszła otworzyć. -Temari?  
-Em, cześć. Masz chwilę? -Dziewczyna od razu weszła do mieszkania.  
-Chciałam odpocząć, ale widzę, że coś się stało. -Anett przyjrzała się Temari, unosząc brew ku górze. Zaraz jednak kiwnęła głową w bok, by dziewczyna powstrzymała się z mówieniem. Kiedy Hitomi opuściła mieszkanie Temari już dłużej nie wytrzymała. 
-Mój ojciec jest idiotą! Przyłapał mnie z Akirą i się wkurzył. Ale przyczepił się tylko tego, że Akira jest ode mnie sporo starszy. A druga sprawa jest taka, że... Dowiedziałam się, że Kiyomi miała męża i rozmawiałam z nim dzisiaj. Reita nie chciał, żebym tam jechała, ale musiałam się dowiedzieć, dlaczego się rozwiedli. -Temari przysiadła na kanapie, a Anett zaraz obok niej. 
-Dobra, sprawę z Akirą zostawmy na później. Mogłaś powiedzieć, pojechałabym z tobą. W końcu był z Kiyomi, nie wiadomo co to za człowiek. -Anett spojrzała zmartwiona na dziewczynę. 
-Otaru jest spoko. Powiedział mi to co wie o Kiyomi i tu jest problem. Ma znajomości wszędzie, gdzie potrzebuje, a tamten telefon z pogróżkami to nie był żart. Ona naprawdę nawet w mafii ma swoich ludzi. -Głos Temari się załamał, a jej ręce zadrżały. Anett za to cicho westchnęła, czując, że jest w poważnych tarapatach. 
-Temari, spokojnie, tobie nic nie zrobi. Wiesz, myślałam o tym dużo i lepiej będzie się nią nie przejmować, może sama odpuści. -Ta nadzieja w głosie wokalistki wcale nie uspokoiła ich obu. 
-A jeżeli nie? -Dziewczyna nagle się podniosła. -Anett, jesteś w niebezpieczeństwie i to wszystko przeze mnie. Gdybym się nie pojawiła... -Temari przerwała, kiedy wokalistka wstała i spokojnie ją przytuliła. 
-To nie twoja wina. Dobrze, że tu jesteś i nie poradzisz nic na to, że Kiyomi czegoś chce. Przecież nie interesowała się tobą, kiedy Yumi zmarła, nie było jej, kiedy pojawiłaś się w życiu Kouyou, więc to nie przez Ciebie się pojawiła. Zostaw to mnie i Kouyou, damy sobie z nią radę. -Anett delikatnie się uśmiechnęła. 
-Kiyomi chodzi o to, że Kouyou jej nie kocha o to jest taka wściekła. Na siłę chce, żeby On ją pokochał i zostawił Ciebie. Chciała pozbyć się Miko nie dlatego, że kiedyś coś między nimi było, a dlatego, że to ty miałaś zająć się tym dzieckiem. -Temari spojrzała na Anett, która zaczęła się zastanawiać. -A tak w ogóle, to w rudym Ci lepiej. 
-Temari, nie zmieniaj tematu, ale dziękuję. -Anett cicho westchnęła. -Posłuchaj, przyznaje się, ta kobieta mnie przeraża, ale nie jest w stanie nikogo zmusić do miłości, a tym bardziej Kouyou. Mógł odejść do Miko, ale tego nie zrobił, a ja mam już dość obawiania się, co będzie dalej, co Ona znowu wymyśli. Chciałabym, żeby dała nam w końcu spokój i może to się kiedyś stanie. I okej, dobrze wiedzieć, ale już więcej się nie narażaj. Nic dziwnego, że Akira nie chciał Cię do niego puścić... A właśnie, jeżeli o Akirę chodzi... 
-Sama teraz zmieniasz temat. -Rzuciła oburzona Temari. 
-Lepiej usiądź, bo ta część rozmowy nie będzie dla Ciebie zbyt przyjemna. -Tym razem głos Anett wydał się oschły, przez co dziewczyna postanowiła ją posłuchać. Obie usiadłby na kanapie, a wokalistka nabrała powietrza. -W Polsce, po tym jak mi powiedziałaś, myślałam o tym, jak przygotować Kouyou na tą informację i szczerze? Nie da się. Jemu nie chodzi o różnicę wieku między wami, tylko o to, ile ty masz lat. Wiem, wydaje Ci się to niesprawiedliwe, bo pomiędzy mną, a Kouyou też jest spora różnica wieku, ale między nami też jest duża różnica. Ja mam dwadzieścia osiem lat, ty za kilka miesięcy kończysz dwadzieścia, w twoim przypadku związek z taką różnicą wieku wiąże się z wieloma wyrzeczeniami z twojej strony. Wiem co mi powiesz, domyślam się, że Akira stwierdził, że poczeka, ale ile? Rok, dwa? Tylko, czy za ten rok, czy dwa będziesz gotowa? A nawet jeśli będziesz, to czy za kilka kolejnych lat nie będziesz żałować, że nie wykorzystałaś swojego życia tak jakbyś tego chciała? Różnica między nami dwiema nie polega tylko na wieku, polega też na tym, że ja już się wyszalałam i jestem pewna, że czeka mnie już tylko nudne, statyczne życie u boku męża z gromadką dzieci, ale na to jestem już przygotowana, a ty? I nie chodzi mi o to, żebyś go teraz zostawiła. Chodzi mi o to, czy jesteś gotowa, w razie czego, w tym wieku rzucić wszystko, żeby z nim być. Czy jesteś gotowa przeskoczyć etap, na którym jesteś, na etap, na którym jestem ja, postarzyć się mentalnie o kilka lat i nigdy tego nie żałować.  
-Mówisz, jakbyś była moją matką. -Słowa Anett dały Temari sporo do myślenia. Fakt, wcześniej myślała o tym, ale nigdy nie spojrzała na tą sprawę pod tym kątem. 
-Mówię tak, bo się o Ciebie martwię. Wiem, że sprawa z Daisuke jakoś na Ciebie wpłynęła oraz to co się stało, a teraz szukasz czegoś bardziej stabilnego czy pewnego. Nie wątpię w to, że go kochasz, po prostu ani ja, ani Kouyou nie chcemy, żebyś potem cierpiała przez nagłe, nieprzemyślane decyzje. -Anett spojrzała na dziewczynę zmartwiona, po czym nagle uciekła wzrokiem w bok. 
-Skoro tak mówisz, to odpowiedz mi na jedno pytanie. Jesteś z Kouyou, ponieważ go kochasz, czy dlatego, że chcesz czegoś bardziej stabilnego? 
-Chyba bardziej rozchwianego, więc odpowiedź nasuwa Ci się sama. Ale dobra, pogadam z nim o tym, ale nie za darmo. -Wokalistka przewróciła oczami. 
-Niech zgadnę, wolna chata na całą noc. -Temari spojrzała na Anett kiwającą w tym momencie głową. -Wy jesteście niemożliwi.  
-Temari! -Ruda się zaśmiała. -To będzie bardzo długa rozmowa, przy której lepiej, żeby Cię nie było. A jeśli chcesz, by dodatkowo chociaż odrobinę wam odpuścił, a w sumie to Akirze, to muszę odwrócić jego uwagę od problemu. A żeby odwrócić jego uwagę od problemu, trzeba go czymś zająć, a znając twojego ojca... Cholera, w co ja się pakuję. -Po tych słowach wokalistki, to Temari się zaśmiała.  
-Aż tak źle? -Zapytała młodsza. 
-Nie, po prostu wolałabym używać swoich argumentów w innych celach, niż pomaganie tobie. 
-Przyznaj się, że za nim “tęsknisz” i chcesz mieć pewność, że wam nie przeszkodzę. Przecież wiem, że w Polsce nie mieliście zbyt wiele czasu “dla siebie”. -Temari ponownie się zaśmiała, kręcąc głową. A to Anett uważała się za taką dorosłą.  
-Dobra, masz mnie. -Ruda z niezadowoloną miną spojrzała w bok. 
-Dlaczego od razu nie powiesz, że chcesz wykorzystać sytuację, żeby zaciągnąć mojego ojca do łózka? 
-Poważnie, tobie mam o tym mówić? -W tym momencie Anett sama się zaśmiała, jednak zaraz poczuła dłoń Temari na swoim ramieniu. 
-Wiesz, cieszę się, że mam po swojej stronie osobę, która potrafi idealnie udobruchać mojego ojczulka. -Brunetka nadal się śmiejąc, powoli wstała. 
-Temi, nie przesadzaj. -Anett spojrzała na nią z błagalną miną.  
-Tylko jego nie zapomnij o tym poinformować. Dobra, to ja idę, do jutra. -Temari niemalże od razu wyszła z mieszkania. Anett cicho westchnęła spoglądając na zegarek. Postanowiła się najpierw trochę zdrzemnąć, gdyż zmęczenie samo zamykało jej oczy. 

     Zaspana Kathy powoli zwlekła się z łóżka, słysząc kolejny dzwonek do drzwi. Nie chciała, żeby dobijająca się osoba obudziła Takanoriego, który po podróży nie miał siły by wracać do siebie.  
Przecierając powieki, powoli otworzyła drzwi, przed którymi stała Gabriela.  
-Gigi, co ty tu robisz? -Zapytała zaskoczona czerwonowłosa patrząc na kobietę. 
-Cześć. W sumie to szukam An. Byłam u niej, ale nie otwiera, telefonu też nie odbiera. -Gabierla cicho westchnęła, mając nadzieję, że Rin jej pomoże. 
-Kilka godzin temu przylecieliśmy, a znając jej plan dnia, pewnie dopiero teraz położyła się spać by odpocząć. Wybacz, ale nawet Uruszce by nie otworzyła.  
-Była w Polsce? -Na to pytanie Katherine wciągnęła powietrze i przez chwilę nie oddychała, zbierając myśli. 
-Nie obraź się za to co powiem Gigi, ale... Od twojego wyjazdu się do niej nie odezwałaś, trochę od tamtego czasu jednak minęło i tak, była w Polsce, ale skąd ty masz to wiedzieć? Nie masz czasu jej nawet odpisać, a teraz przychodzisz do mnie, myśląc, że nie mam innych rzeczy do roboty, tylko niańczyć Anetę? Daruj sobie. -Kathy już miała zamknąć drzwi, kiedy Gigi je przytrzymała. 
-Właśnie dlatego chciałam się z nią spotkać, żeby ją przeprosić.  
-Nie wiem, czy będzie chciała z tobą rozmawiać teraz. Wiesz, sporo się działo przez ten czas, ale przecież nie masz o niczym pojęcia. I ty twierdzisz, że jesteś jej przyjaciółką.  
-Nie wiem o co Ci chodzi, chciałam z nią tylko pogadać, ale dzięki za informację. -Gabriela uśmiechnęła się słabo i odeszła od drzwi z ponurą miną. Kathy cicho wzdychając zamknęła drzwi i wróciła do pokoju, zastając Takanoriego gapiącego się w sufit.  
-Kto Cię nawiedza? -Zapytał jakby zazdrosny. 
-Gigi przypomniała sobie o An. Nic ważnego. -Rin się zaśmiała, zaraz kładąc się obok niego. -No już, nie masz o co być zazdrosny.  
-No ja nie wiem kochanie. Jeszcze ktoś mi Ciebie zabierze i co ja wtedy z tym zrobię? -Ruki przytulił Kathy, spoglądając na nią. 
-Będziesz musiał się z tym pogodzić. -Czerwonowłosa uśmiechnęła się wrednie. -A teraz mnie nie budzić do jutrzejszego ranka. 

     Anett słysząc nastawiony przez siebie wcześniej budzik w telefonie, miała ochotę roztrzaskać urządzenie o ścianę. Powoli zwlekła się z łóżka, bo przecież obiecała, a przez to wszystko, przez te dwie godziny nawet nie zasnęła. Po rozmowie z Temari zaczęła się zastanawiać, czy nie pomyliła się co do siebie. Czy przypadkiem to nie jest tak, że związek z Kouyou wszystko diametralnie przyśpiesza. Czuła się, jakby stała nad jakąś przepaścią, od której nie ma odwrotu. Wcześniej pchała ją w stronę tej przepaści Miko i jej dziecko, a teraz? Sama nie wiedziała. 
Minęła kolejna godzina, zanim była gotowa do wyjścia, potem chwila w samochodzie i już była przed domem niczego niespodziewającego się gitarzysty. Kouyou siedział na kanapie w salonie, trzymając w ręce otwarte pudełko z pierścionkiem i zastanawiając się co dalej. Kiedy usłyszał dzwonek do drzwi, szybko zamknął pudełko, kładąc je na komodzie za jakąś figurką i schodząc na dół, zaczął się zastanawiać, jak Temari przeżyła ten miesiąc, skoro ciągle zapomina kluczy. Kiedy otworzył drzwi i zobaczył Anett, gwizdnął. 
-No, no. Rzeczywiście w rudym Ci do twarzy. -Rzucił, z wrednym uśmieszkiem na twarzy. -Ale, że już się stęskniłaś?  
-Serio? Wszyscy teraz będą się włosów czepiać? -Anett przewróciła oczami, wchodząc do środka. -Nie, nie stęskniłam się. Temari u mnie była. -Powiedziała, mijając gitarzystę. Za chwilę była już na piętrze, gdzie usiadła na kanapie. 
-Już musiała polecieć się poskarżyć, a nic mu nawet nie zrobiłem. -Kouyou poczuł się oburzony tym faktem. Myślał, że uda mu się porozmawiać z córką i wytłumaczyć jej, jego obawy. Spokojnie usiadł obok Anett.  
-Przecież wiem, że chodzi Ci o to, że Temari jest młoda, ma przed sobą całe życie, a związała się z kimś o wiele starszym. A nie, przepraszam, chodzi o to, że to Akira, mam Cię. -Ruda cicho się zaśmiała. 
-Tak, masz mnie. Ale nie mam zielonego pojęcia, jak mam jej to wytłumaczyć. -Brunet spojrzał na wokalistkę.  
-Już jej to wytłumaczyłam. Jak z nią rozmawiałam, widziałam, że wie co robi, chociaż zasiałam w niej ziarno niepewności, więc będzie musiała to przemyśleć jeszcze raz. Jeżeli po tym nadal będą razem, to znaczy, że jest pewna tego co robi. -Anett uśmiechnęła się delikatnie, zarazem robiąc błagalną minę. 
-Wiesz, że jesteś cudowna kochanie? -Uruha od razu ucałował jej czoło. 
-Tak, tak wiem, już to gdzieś dzisiaj słyszałam. -Wokalistka ponownie się zaśmiała.  
-Ale skoro Temari u Ciebie była i to pewnie jakiś czas temu, a do teraz nie wróciła, to znaczy, że się z nią ugadałaś, żeby nie wracała do jutra. -Gitarzysta uniósł wzrok ku górze, patrząc na kobietę, która szybko uciekła wzrokiem w bok. 
-Dobra, teraz ty mnie masz. 
-Czyli upiekłaś dwie pieczenie na jednym ogniu. Ale teraz powiedz mi tak szczerze... 
-Co wy dzisiaj wszyscy? Jakiś dzień szczerości macie? -Wtrąciła Anett, jednak Kouyou od razu ją przytulił. 
-Nie, po prostu chcę coś wiedzieć. Od jakiegoś czasu próbuję Cię wyczuć, zrozumieć, dotrzeć do Ciebie i chyba już wiem. Wiem, że masz swoje potrzeby i w sumie jestem od ich spełniania... 
-A One z czasem rosną... -Wtrąciła Anett, ale nie zdążyła tego przemyśleć. Widząc minę Kouyou wiedziała, że zrozumiał to całkowicie inaczej, niż Ona by chciała. Musiała teraz utrzymać twarz i spróbować wyjść z tej sytuacji. Uruha natomiast wyczuł idealną okazję. W sumie nie tak to sobie wyobrażał, ale skoro już tyle razy zaprzepaścił okazję, teraz nie mógł. Przecież Ona sama... 
Nagle tą chwilę przerwał dzwonek do drzwi. Zaskoczony gitarzysta poszedł otworzyć, a Anett palnęła sobie w czoło. Doskonale wiedziała, co Kouyou zrozumiał przez jej słowa i dopiero teraz do niej dotarło, że kłamała... Wcale nie była gotowa. Słysząc głosy na dole poszła do kuchni, by napić się wody. 
-Kiyomi? -Zapytał zaskoczony brunet, otwierając drzwi. 
-Długo Cię nie było. -Kobieta bez ogródek weszła do środka, z tym swoim wrednym uśmieszkiem na twarzy. Od razu udała się na górę, wiedząc doskonale, że gitarzysta nie jest sam. 
-Możesz mi wytłumaczyć, co ty tu do cholery robisz? -Gitarzysta nie ukrywał oburzenia, a już całkowicie poczuł się zdezorientowany, kiedy kobieta objęła go w szyi i przylgnęła do niego swoim ciałem. 
-Po prostu się stęskniłam kochanie... -W tym momencie rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Tak, to Anett widząc całą tą scenkę upuściła szklankę, którą chwilę wcześniej trzymała. 
-To ja może lepiej wyjdę. -Anett kiwnęła głową w stronę Kouyou, próbując mu coś tym przekazać. Mając nadzieję, że Kiyomi się nie połapie, tylko udała, że wychodzi, a tak naprawdę została przy schodach.  
-Czyli, że wy dalej. -Kobieta się zaśmiała, kręcąc głową. -Jakiś ty głupi.  
-Kiyomi, mam tego dość. Nie spieprzysz mi życia, tylko dlatego, że tego chcesz. -Kouyou odsunął się od niej. Kobieta powoli przeszła się po pokoju, a jej uwagę przykuła jedna rzecz na komodzie. Pewnie sięgnęła po pudełko, które otworzyła. 
-Ty tak na poważnie? -Zaśmiała się, wiedząc, że Anett tak naprawdę nie wyszła, przecież ta mała dziwka by sobie tak po prostu nie odpuściła. -Chcesz się jej oświadczyć?  
-To nie twoja sprawa, ale tak. Kocham ją i chce z nią być. Czemu Ciebie to tak bawi? -Kouyou wiedział, że skoro Anett to słyszy, będzie musiał się grubo tłumaczyć.  
-Bo nie jest pierwsza i oboje wiemy, że nie jest ostatnia. Przyznaj, ile kobiet przewinęło się przez twoje łózko. Przyznaj w końcu, że Anett jest dla Ciebie tylko zabawką, którą chcesz przy sobie zatrzymać pierścionkiem...- Nagle Kiyomi uśmiechnęła się szerzej, słysząc w końcu to co chciała usłyszeć. 
Anett wiedziała, że to co mówiła, nie było prawdą, ale wieść o tym, że Kouyou planuje się jej oświadczyć, sprawiła, że spanikowała. Dodając dwa do dwóch zrozumiała, czemu Kouyou od jakiegoś czasu, gdy są sami, czasami był strasznie zdenerwowany. Postanowiła wyjść, wrócić do domu, ochłonąć i pomyśleć.  
-Oboje wiemy, że tak nie jest. Już raz zniszczyłaś całe moje życie, bo nie chciałaś ze mną być i nie rozumiem, dlaczego teraz jesteś gotowa zrobić to ponownie, żebym znowu zaczął Cię kochać. -Kouyou słyszał przez okno, jak Anett odjechała sprzed jego domu, ale całkowicie nie spodziewał się tego, co usłyszy za chwilę. 
-Próbuje Cię przed nią ochronić. Wiem, że to się wam w końcu nie uda, znam takie jak Ona. Przed tobą jest w stanie to ukryć, ale nie przede mną -Po tych słowach Kiyomi się uśmiechnęła i tak po prostu sobie poszła. W końcu jej cel na ten wieczór został osiągnięty.  
Kouyou stał jeszcze chwilę w miejscu, nie wiedząc co  Kiyomi miała na myśli. Po krótkiej chwili spróbował zadzwonić do Anett, ale kiedy po raz piąty odrzuciła jego połączenie, napisał do Temari, że może wracać do domu. Spróbował jeszcze kilka razy dodzwonić się do wokalistki, jednak na marne, ciągle uparcie odrzucała jego połączenia. Wiedział, że ma dwie opcje. Mógł zostawić tą sprawę na kolejny dzień, albo mógł pojechać do mieszkania, ale to wiązało by się z ryzykiem, że Anett zaraz go wyrzuci. Przemyślał to na spokojnie i postanowił zaryzykować. W końcu nie wiedział, dlaczego kobieta tak naprawdę wyszła.  

     Wchodząc do domu, zorientowała się, że nikogo nie ma. Cicho westchnęła, stwierdzając, że jej mąż pewnie znowu będzie pracował do nocy, jak to miał w zwyczaju przed każdą trasą, by wszystko zapiąć na ostatni guzik. Spojrzała na zegarek i w sumie nie było za późno, by kogoś odwiedzić, bo przecież nie będzie sama siedzieć w domu. Spróbowała jeszcze do niej zadzwonić i na szczęście odebrała, ale twierdząc, że chce być sama. Ayuko wyczuwając kłopoty jeszcze szybciej wsiadła do samochodu i po kilkunastu minutach już stała przed drzwiami do mieszkania Anett.  
-Ayuko, mówiłam Ci, że chcę być sama. To nie ma związku ani z zespołem, ani trasą. -Rzuciła ruda, wpuszczając kobietę do mieszkania. 
-To, co powiedziałaś, oznaczało, że masz jakiś problem do przegadania, a ja i tak siedziałabym sama w domu, więc wiesz... 
-No nie tak do końca sama. -Anett spojrzała na nią błagalnie, a potem na jej brzuch, zarazem zamykając drzwi. -Masz rację, spanikowałam.  
-Wiedziałam, że chodzi o Kouyou. Co tym razem? -Ayuko wygodnie zasiadła na kanapie, rozkładając się, niczym wielka szefowa. 
-Sprawa z Temari i Akirą wyszła na jaw, obiecałam Temi, że z nim pogadam, a w trakcie rozmowy powiedziałam coś, co Kyu zrozumiał całkowicie inaczej niż powinien. Potem przerwała nam Kiyomi, a ja udając, że wychodzę usłyszałam, że Kouyou ma w planach mi się oświadczyć... 

2 komentarze:

  1. Wcale nie przepraszam

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez tę flądrę mam wrażenie, że to opera mydlana
    serio, Kiyomi ładuje się wszędzie z buciorami jakby miała do tego prawo
    podłe babsko

    OdpowiedzUsuń