19 wrz 2021

Rozdział 42

  A no dzień dobry wieczór. Jak też czas szybko leci, co nie? Wiem, nastąpiło małe opóźnienie, ale... Są sprawy ważne i ważniejsze, a składanie mebli należy do tych ważniejszych, wybaczcie ^^'
Do osób nienależących do grupy na FB (Do której serdecznie zapraszam) mam informację, że w zakładce "Bohaterowie" zaszło kilka zmian :)
No i mogłabym teraz wam płakać, że po ostatnim rozdziale chciałam się pobawić w An, ale wyszedł mi jakiś dziki blond i muszę teraz czekać, żeby rudy w końcu zrobić, ale wiecie co... Się chyba przyzwyczaiłam do wyglądania jak Miko xD (Tak Rin, nie wybaczę Ci tego!). Także no ten tego...
Miłego czytania :3

Rozdział 42: 
 
Niestety, tak jak blondynka się spodziewała, wredne Gestapo nie dało im pospać dłużej niż dwie godziny. Mateusz próbował powstrzymać starszą kobietę przed wejściem do pokoju Anett, ale bezskutecznie. 
-Babciu, ale naprawdę. Ja ją obudzę, ogarnie się i wszystko Ci opowie.  
-A czyja to walizka? To nie jest jej walizka, czemu są dwie? -Dociekliwa babka nie dawała za wygraną. 
-Naprawdę, Aneta Ci wszystko zaraz wyjaśni... -Mateuszowi nie udało się koniec końców zatrzymać starszej kobiety, a z racji tego, że przez półtora godziny nie było go w mieszkaniu, sam wolał nie wiedzieć, czy ta dwójka coś robiła czy nie, a jeżeli tak, to lepiej, żeby babcia nie odkryła tego sama. Niestety, kobieta z impetem otworzyła drzwi do pokoju. 
-Chryste Panie! A tu co się dzieje?!?! -Anett słysząc głos babci, najpierw otworzyła oczy, mówiąc: 
-Kurwa, Gestapo. - Po czym powoli się podniosła. -Cześć babciu. -Powiedziała z uśmiechem. 
-Dziecko kochane, co ty tu robisz? Z obcym facetem w łóżku?! -Na te słowa starszej kobiety Mateusz stojący za nią parsknął śmiechem.  
-Jaki On obcy? -Zapytał młody brunet, ale jego słów przez śmiech nikt nie zrozumiał. 
-C...Co się dzieje? -Zapytał Kouyou półprzytomny.  
-Nic, nic, śpij dalej. -Odpowiedziała Anett, a z racji tego, że odpowiedziała po japońsku, to nie spodobało się starszej Pani.  
-Co tam mamroczesz? Mów żesz po ludzku, a nie jakieś cin ciang ciong. -W odpowiedzi Anett jedynie wciągnęła głośno powietrze, by zaraz jak nie parsknąć śmiechem.  
-Ona chce mnie obrazić? -Zdezorientowany Kouyou próbował rozeznać się w sytuacji. 
-N...Nie... Wiesz... Idź już... Do łazienki... Lepiej... -Wydusiła z siebie An w salwie śmiechu jaka ją opanowała. -Cin, ciang, ciong... Muszę to zapamiętać. - Blondynka nadal nie potrafiła opanować ataku śmiechu.  
-Aneta, jesteś w Polsce, mów po Polsku. -Kobieta stała oburzona całą sytuacją.  
Kouyou postanowił posłuchać An i wstał, ale nie zdążył nawet wyjść z pokoju, gdy usłyszał charakterystyczne “Chrum”. Kolejna rzecz, której nie wiedział-Anett chrumka niczym świnka, gdy za mocno się śmieje.  
-Mateusz! Chodź tu szybko! Aneta ma chyba jakiś atak, albo naćpało się to czegoś, biednie dziecko. -Zawołała babka. 
-O nie! Świnka i kaczka w jednym mieszkaniu. Ale ja poczekam, aż Ona zrobi Hong Kong. -Mateusz w rozbawieniu oglądał całą sytuację. -Ale spokojnie, to tylko 48 godzin bez snu i jedynie dwie godziny spania po długim locie samolotem babciu. -Dodał, a kiedy usłyszał swoje wyczekiwane “Hong Kong”, wiedział, że trzeba zacząć działać. Mateusz podszedł do Anety, mimo, że ta przez chwilę nawet zaczęła się uspokajać 
-Dzięki, dałam radę sama. Już mi lepiej. -Anett wstała i wyszła z pokoju, a jej zdezorientowana babcia poszła za nią.  
-Kto to jest? Ledwo przyleciałaś, już sobie facetów sprowadzasz?  
-Babciu, po pierwsze, jakbyś nie zauważyła, byliśmy ubrani. Ja i Kouyou jesteśmy razem i przyleciał ze mną. Po prostu spaliśmy po podróży. -Aneta odpowiedziała bardzo spokojnie, chociaż cała sytuacja nadal ją bawiła.  
-No tak, twoja mama mi mówiła, że znalazłaś sobie jakiegoś faceta o trzynaście lat starszego. -Kobieta pokręciła głową w niezadowoleniu. 
-Em... No trafiłam sławnego, bogatego faceta to co? Mam nie korzystać? -Anett rozchyliła ręce, jakby nie do końca wiedziała co powinna powiedzieć w tej sytuacji.  
-A to czym zajmuje się ten twój cały Ko... Nawet imienia nie idzie normalnie wypowiedzieć.  
-Kyu, po prostu Kyu. I... -W tym momencie blondynka uciekła wzrokiem w bok. -Gra na gitarze. 
-A zawodowo? -Dopytała babcia, nie zwracając uwagi, że jej starszy wnuk, składa się ze śmiechu na kanapie. 
-No gra na gitarze. 
-Aneta, dziecko moje drogie, nie żartuj sobie ze mnie. 
-Ale ja nie żartuję. Jesteśmy w jednym zespole. -Młodsza starała się zachować spokój.  
-Muzyk, serio? Nie mogłaś sobie jakiegoś biznesmena wziąć albo informatyka? Chociaż twarz wydaje się znajoma. Ale ja nie znam się na tych waszych chińskich czy japońskich muzykach. -Kobieta machnęła ręką. Akurat w tym momencie Kouyou wyszedł z łazienki już odświeżony i ubrany.  
-Wiesz babciu po prostu wejdź do mojego pokoju.  
-Ten babochłop!  
-O! I teraz Cię obraziła. -Powiedziała Anett, orientując się, że Uruha stoi obok niej.  
-Spokojnie, do tego już się przyzwyczaiłem. -Odpowiedział Kouyou, czekając na reakcję An. 
-Ale w tej sukience naprawdę ślicznie wyglądałeś. -Powiedziała Anett używając japońskiego, ale nagle się zawiesiła, analizując to, co gitarzysta powiedział, a raczej po jakiemu powiedział.  
-Widzisz kochanie, On mówi po polsku, a ty nie potrafisz. -Babcia Anett uśmiechnęła się wrednie.  
-Jego kuzyn jest moim tłumaczem, a Kyu wziął sobie za punkt honoru, że nauczy się polskiego, w efekcie czego ja już nawet nie rozróżniam, kiedy mówi po polsku, a kiedy po japońsku. -Aneta sprytnie skłamała. Przecież nie mogła przyznać, że mężczyzna ją po prostu zaskoczył. -Ale wiecie co? Mam pomysł. Ja idę się ubrać i pójdę wyprowadzić psa, bo już chodzi w kółko, a wy sobie pogadajcie. -Jak powiedziała, tak z uśmiechem na ustach zrobiła.  

     Yuu wrócił ze studia niesamowicie zmęczony. Fakt, że Namiko z nim mieszkała ułatwiało wiele rzeczy, jak na przykład gotowanie, sprzątanie czy zakupy. Aoi od razu padł na kanapę, ciężko wzdychając. 
-Już jesteś? -Do jego uszu dobiegł głos kobiety, wychodzącej z kuchni.  
-Taa. Że też musieli wyjechać właśnie teraz. Szczególnie Kouyou. -Gitarzysta odchylił głowę w tył. -Jeszcze Takanori chce do nich dołączyć.  
-Martwisz się. -Namiko usiadła obok niego.  
-Nie. Akuma nie pozwoli mu odpuścić rehabilitacji, mimo, że już praktycznie wrócił do formy. A ten miesiąc przerwy wszystkim dobrze zrobi. Tylko te wywiady... 
Nagle rozległ się dźwięk telefonu kobiety. Ta zerwała się z miejsca i uciekła odebrać do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Yuu został w salonie, chociaż słyszał, że kobieta z kimś się kłóciła przez telefon.  
-Coś się stało kochanie? -Zapytał brunet, kiedy kobieta wyszła. 
-Nie, to nic. -Namiko uśmiechnęła się delikatnie, a Yuu wiedział, że kłamie. Już od kilku dni miał wrażenie, że Namiko coś przed nim ukrywa. Nie chciał jednak poruszać kwestii dziwnych telefonów oraz jej zachowania, głównie z obawy, że ją straci. 
-Mówiłeś coś o wywiadach. -Kobieta przechyliła lekko głowę w bok. 
-Nie masz czym się martwić kochanie. -Yuu mimo złych przeczuć, powoli wstał, podszedł do Namiko i delikatnie ją przytulił. 

     Anett spokojnie spacerowała po osiedlu, starając się zebrać myśli, a piękna słoneczna pogoda tylko temu sprzyjała.  
Przecież spodziewała się, że ludzie nie będą zadowoleni z jej związku z Kouyou, w końcu to polska. I szybko przekonała się, że miała rację. Akurat przechodziła za ławką, na której siedziały dwie kobiety grubo po pięćdziesiątce, a jedną z nich była sąsiadka, która specjalnie wyszła na balkon, kiedy rano przyjechali.  
-...No i mówię Ci, że nie przyjechała sama. Jakiś skośnooki z nimi był i razem weszli do klatki. Chyba to jej jakiś facet albo kto ją tam wie.  
-Jakby porządnych chłopaków w Polsce nie było... -Kobiety pewnie rozmawiały by dalej, gdyby Aneta powoli do nich nie podeszła, niby za prowadzącym ją psem. Jako że blondynka sąsiadki dobrze znała, uśmiechnęła się tylko wrednie. 
-No jak widać nie, skoro musiałam polecieć aż do Japonii, żeby kogoś porządnego znaleźć. A tak w ogóle, to dzień dobry. -Powiedziała wokalistka, a kobiety zamilkły, uciekając wzrokiem.  
-A no dzień dobry Anetko. Nie wiedziałam, że tu jesteś. -Na odpowiedź jednej z kobiet, blondynka przewróciła oczami, wiedząc, że zaczęły jej temat, kiedy tylko zobaczyły ją wychodzącą z bloku. Z racji, że Kiko zwrócił uwagę na innego psa, zaczął biec wesoło w jego stronę, ciągnąć Anett za sobą, przez co ta jedynie machnęła ręką na pożegnanie i pobiegła za psem.  
    Kiedy weszła do mieszkania, z salonu wydobywał się radosny gwar. Kiedy tam zajrzała zobaczyła, że to towarzystwa dołączyła jej mama- na szczęście, jak to stwierdziła w myślach wokalistka.  
-A ty co masz taką minę? -Zapytał Mateusz.  
-Już siedzą na swojej ławeczce i obgadują. -Mruknęła Anett pod nosem.  
-Bożenka z Ulą? -Zapytała mama wokalistki.  
-Taa, Pani Bożenka niby na papierosa wyszła za balkon jak przyjechaliśmy, to teraz mają temat do rozmów. -Aneta dołączyła do pozostałych, zajmując miejsce na kanapie. 
-A czego się spodziewałaś? -Pytanie babci zaraz zostało skrytykowane krzywym spojrzeniem każdego z pozostałych zebranych. No poza Kouyou, który nie do końca rozumiał sytuację.  
-Zrobiłam Ci kawę. -Powiedziała rodzicielka podając blondynce kubek.  
-Dziękuje. -Aneta od razu upiła łyk gorącego napoju. 
-W sumie to właśnie rozmawialiśmy o tym, że blok nam się jakiś multikulti robi. -Stwierdził Mateusz, cicho chichocząc. 
-No tak, Mateusz, sąsiad, nie ten kretyn, jest z Ukrainką... 
-Amerykanka się nawet pojawiła. -Wtrącił Mateusz. 
-Ooo, to już wiadomo, po co młody tak do tych Stanów co roku lata. No i ty. -Anett kiwnęła głową w stronę Kouyou. - Ale za to, że jesteś Azjatą i jesteś starszy, oberwie mi się najbardziej.  
-Przejmujesz się starymi plotkarami. Pogadają kilka dni i im się znudzi. -Stwierdziła mama Anett, wzruszając ramionami. 
-Czekam na moment, aż dojdzie do nich, że chodzi o kasę. -Na samą myśl, Aneta się zaśmiała.  
-Ty tak na poważnie? -Uruha uniósł brew ku górze.  
-Nie pamiętasz komentarzy pod artykułem? A nie, przepraszam, tam wtedy o łóżko chodziło. -Akuma się roześmiała, ale zaraz zauważyła minę swojej babci, która zaraz odezwała się z oburzeniem: 
-Aneta, wy chyba nie... 
-Chwila. -Wokalistka od razu jej przerwała. -Kto mi tłumaczył, że sprzęt trzeba najpierw wypróbować? Wy obie tłukłyście mi to do głowy, więc teraz wara od mojego łóżka. Phi. -Aneta udając oburzenie, skrzyżowała ręce.  
-A więc to tak. -Szepnął Kouyou, który w rozbawieniu pokiwał głową, jednak szybko poczuł na sobie morderczy wzrok wokalistki.  
-Po drugie, my przyjeżdżamy do niej, a Ona otwiera w samym ręczniku, Kyu też zaraz wychodzi z łazienki owinięty w ręcznik, a w salonie świeczki, kieliszki z niedopitym winem. Niestety, już było za późno na interwencje. -Mateusz zaraz się roześmiał. 
-Powiedział ten, co jego dziewczyna ma na imię Ręka, a na nazwisko Prawa. -Warknęła Anett. 
-Spokój. -Wtrąciła rodzicielka owej dwójki, wyczuwając kłótnie. 
-Akurat moja dziewczyna nazywa się Paulina i w sumie znacie się. Chodziłyście do jednej klasy w gimnazjum. -Oznajmił z zadowoloną miną Mateusz. 
-O kurwa...  
-Aneta, jak ty się wyrażasz. -Tym razem wtrąciła babka. 
-Przepraszam, za przeproszeniem, kurwa, lepiej? A ty Mati, naprawdę mądrzejszych to już nie ma? -Aneta pokręciła głową.  
-A ty w końcu skończ przeklinać, jak to wygląda, żeby... 
-Tak babciu, wiem. -Wokalistka przewróciła oczami, a zaskoczona mina gitarzysty zwróciła uwagę jej brata. 
-No Kyu, poczekaj, jak poleci z wiązanką. -Mateusz w szerokim uśmiechu aż pokazał ząbki.  
-Już słyszałem. -Kouyou wzruszył ramionami.  
-Aa, to czyli już się nasłuchałeś o chujach. -Mimo morderczego wzroku siostry, Mateusz kontynuował.  
-Nadal nie rozumiem o co w tym chodzi, ale tak. -Kouyou nadal niewzruszony patrzył w stronę młodszego.  
-Chuj, to mnie zaraz strzeli przy waszej dwójce. -Warknęła blondynka, rzucając w brata jakimś papierkiem, który miała akurat pod ręką.  
-Dobra, ja idę zrobić jakiś obiad. Mamo, idziesz ze mną? -Mama Anett i Mateusza powoli wstała i zaraz obie opuściły mieszkanie w akompaniamencie śmiechu.  
-Nawet wesoło tutaj macie. -Stwierdził Kouyou, kiedy Aneta wróciła do salonu.  
-Bo ojca nie było. -Rzuciła Anett, kierując się do pokoju, a gitarzysta poszedł za nią. 
-Wytłumaczysz mi w końcu, o co z nim chodzi? -Uruha zaraz objął Anett.  
-Kiedy Sylwia wróciła, On wrócił do picia. Teraz to albo pracuje, albo pije, albo śpi, albo leczy kaca. Pokłóciliśmy się i nie gadamy ze sobą, ja nawet mam zakaz przychodzenia na górę, jak jest w domu, bo zaraz robi awantury. Zdziwiłam się, kiedy przyleciał do Japonii, ale to nic nie zmieniło. Dlatego, to co widziałeś, to była tylko iluzja. -Anett na koniec jedynie wzruszyła ramionami, a Uruha poczuł, jak poczucie winy wręcz go skręca. Nadal gryzło go sumienie za to, że Anett go wtedy widziała.  
-Rozumiem. -Gitarzysta delikatnie ucałował jej czoło.  

     -Ona nie może się o tym dowiedzieć. -Stwierdziła Temari, siadając obok Akiry.  
-Powinna wiedzieć. Wiem, głupio wystrzeliłem i cała ta gadka była bez sensu, ale jeżeli Kouyou naprawdę ciągnie do innych... -Basista zacisnął wargi. Naprawdę żałował tego co powiedział wcześniej. Wyrzuty sumienia skłoniły go do spotkania się z Temari, by mieć pewność w to co od niej usłyszał. 
-Ojciec właśnie napisał, że wylądowali. -Młoda brunetka odłożyła telefon, cicho wzdychając. -Myślałam nad tym, nawet chciałam jej powiedzieć, ale zrozumiałam, że to bez sensu.  
-Temari, oszukujemy ich oboje. Kouyou nie wie, ale to lepiej, a Anett... Rozumiem, że go kocha, ale jeżeli jest tak jak mówisz, to po prostu ją wykorzystuje.  
-Kouyou na razie nie wie, bo by Cię zamordował na miejscu. Ale nie wykorzystuje jej, przecież inaczej nie chciałby wychowywać tego dziecka z nią. -Brunetka ułożyła głowę na ramieniu basisty. 
-Ona zajmowała by się dzieckiem, a On bawiłby się w najlepsze, tak to chyba miało działać. -Akira patrzył przed siebie bez ruchu. -Znam go i naprawdę wierzyłem, że się zmienił. Ale nie, On się nigdy nie zmieni. -W tym momencie pokręcił głową. 
-I tak uważam, że nie powinniśmy tego ruszać. Kiyomi robi co chce, w końcu go zmusi, żeby ją zostawił. Nie komplikujmy tego bardziej, rozstaną się, a ta suka będzie miała drogę wolną. 
-Mówisz o swojej matce. -Reita spojrzał na dziewczynę. 
-Moja matka nie żyje i to dzięki niej. Bez wahania zaproponowała tą podmianę, to Yumi mnie wychowywała, nie Kiyomi. Oddała mnie, żeby pozbyć się ojca, a teraz miesza w jego życiu, bo boi się, że wszystko się wyda. -Temari na samą myśl zagotowała się ze złości. Nagle wstała, zaciskając pięści. -Właśnie dlatego nie chcę mówić An o tym co widziałam. To Kiyomi miesza, manipuluje wszystkimi, żeby dostać to czego chce. Nie wiem skąd, ale wie o Anett wszystko i jest gotowa wykorzystać każdą informacje. Wszyscy wiemy, że wypadek Miko to jej sprawka, ale nikt z tym nic nie zrobi, bo przecież za kierownicą był ktoś inny. Nienawidzę jej.  
-Rozumiem Cię... -Akira powoli wstał, podchodząc do dziewczyny, po czym ją objął. -I masz rację, tylko byśmy jej pomogli... 

     I w Polsce nastał w końcu wieczór. Zmęczona dniem Anett w końcu doczekała się wieczornego spaceru z psem, ale nie dane było jej iść samej. Do spaceru dołączył Kouyou, który mimo zmęczenia, uparł się, że po godzinie 21ej nie puści jej samej i tak oto spokojnym krokiem chodzili po okolicy.  
-Muszę Ci przyznać, że ładnie tutaj. -Kouyou uśmiechnął się pod nosem. 
-Tak wiem, myślałeś, że to wiocha zabita dechami. -Anett się zaśmiała. 
-Bardziej mnie zastanawia, dlaczego tak nagle zmieniłaś zdanie. -Uruha zamyślił się na chwilę, a kiedy weszli na mały plac między blokami, stanął przed wokalistką. 
-Chciałam Cię wyrwać od tego co dzieje się w Tokyo. Nie powiesz mi, że jest w porządku, widzę to. -Akuma spojrzała na niego zmartwiona.  
-Masz rację, nie jest, ale... Najpierw uparłaś się, że polecisz sama, jak zmieniłaś zdanie, widziałem, że Ci to nie pasuje. A teraz wiem, że nie minął nawet dzień, ale widzę, że Ci przeszkadzam.  
-To nie tak. Mam tutaj kilka nie do końca zamkniętych spraw. I jest wiele rzeczy, o których nikt w Japonii nie powinien wiedzieć, tym bardziej ty. Szczególnie, że Kiyomi nadal węszy, a Mitsutake może sprzedać jakikolwiek materiał byle komu. -Anett głośno westchnęła.  
-Czyli ty też uważasz, że to Kiyomi stoi za tym wszystkim? -Zmartwiony Kouyou objął delikatnie wokalistkę.  
-Kouyou, Oni mieli to zaplanowane. To mnie przesłuchiwali przez kilka godzin, to ja miałam mieć motyw, Kiyomi nawet nie wzięli pod uwagę. Znikąd niby mieli dowody, że to ja śledziłam Miko i że to ja nasłałam na nią tego gościa. Gdyby nie Amane, nikt by mi nie uwierzył, a kiedy sama Miko powiedziała jak było, policja nagle zaczęła zacierać ślady. Nie wydaje Ci się to dziwne? -Blondynka uniosła brew ku górze, a na twarz nabrała pytającą minę. 
-Tak, to jest dziwne, ale dlaczego uważasz, że zacierają ślady? -Nieświadomy Kouyou, zaczął się zastanawiać, o co wokalistce chodzi.  
-No tak, Miko niczego Ci nie mówiła. -Akuma cicho westchnęła. -Nagle nikt nie wie nic o sprawie. Jakby tego wypadku nie było. Policja nic nie wie, a szpital nie ma żadnych dokumentów. Kiedy Miko zgłosiła się, żeby odebrać papiery, które miała zabrać ze sobą do stanów, okazało się, że nie ma nic, żadnej kartoteki, żadnego wypisu, żadnego śladu, że tam w ogóle była. Co najlepsze, zniknęła nawet historia ciąży, jakby jej nie było.  
-Dlaczego Miko mi o tym nie powiedziała? -Gitarzysta zmarszczył czoło. 
-Bo nie chciała Ci dodawać i nie chciała, żebyś zaczął szukać. Chciała po prostu wyjechać i zapomnieć. A ja nawet nie wiem czego się spodziewać po Kiyomi, Ona mnie przeraża.  
-Anett, skarbie, nie martw się. Wiesz, że nie pozwolę Cię skrzywdzić. -Kouyou delikatnie ucałował czoło Anett, przytulając ją do siebie. 
Jaka na złość całą sytuację widziała Pani Bożenka z Panią Ulą, które teraz o tej porze postanowiły wyprowadzić swoje pieski na spacer. Z racji odległości nic nie słyszały z rozmowy Anett i Kouyou, a nawet jeśli, to i tak by nic nie zrozumiały.  
-Nawet urocza z nich para. -Rzekła z uśmiechem na twarzy Pani Urszula. 
-Na śmierć bym zapomniała Ci powiedzieć. Wiesz, że Oni w tej Japonii to sławni są? Mój Piotruś coś w tych internetach wyszukał i w sumie On jest od niej sporo starszy. -Pochwaliła się informacjami Pani Bożenka wyciągając z kieszeni bluzy telefon i zaraz zaczęła pokazywać koleżance jakieś zdjęcia. 
-To serio On? O matko, taki stary chłop a się maluje. No, ale to już wiadomo, że to o kasę chodzi. -Pani Ula pokiwała głową, patrząc na ową dwójkę.  
Anett w tym czasie, słysząc czyjąś rozmowę, spojrzała z niezadowoleniem na twarzy w kierunku starszych kobiet. 
-No nie, jeszcze te dwie. Mogłyby rozmawiać ciszej, ale chociaż w końcu dotarły do tego, że chodzi o kasę. -Roześmiała blondynka z powrotem spojrzała a gitarzystę, który chytrze się uśmiechnął.  
-To ja już wiem, czemu nie chciałaś, żebym leciał z tobą. -Kouyou sam się zaśmiał, kładąc dłoń na policzku wokalistki.  
-Chcesz im zadziałać na nerwy? -Aneta uniosła brew ku górze, a w odpowiedzi usłyszała ciche “yhym”, a zaraz poczuła czuły pocałunek na swoich wargach.  
-No, ale żeby tak na środku placu się obściskiwać? Przecież obok plac zabaw dla dzieci jest. -Stwierdziła Pani Ula, patrząc na całującą się dwójkę, której nawet siedzący obok i szczekający Kiko nie przeszkadzał w namiętnym pocałunku. 
    Kiedy w końcu wrócili do mieszkania, do ich uszu dotarł krzyk jakieś kobiety.  
-Cały dzień?! Jasne! Pewnie byłeś u innej, dlatego nie miałeś czasu się odezwać! 
-Paula, mówiłem Ci, że Aneta dzisiaj przyleciała, w dodatku nie sama. Zrobiło się zamieszanie, nie miałem czasu, a potem pracowałem. Nawet nie zauważyłem, że pisałaś... -Nagle po mieszkaniu rozległ się głos Mateusza. Anett spokojnie weszła do salonu. 
-O hej, kopę lat. -Powiedziała z uśmiechem blondynka, patrząc jak niewiele wyższa od niej farbowana brunetka, otworzyła szeroko oczy na jej widok. 
-Aneta, cześć. -Zaczęła zaskoczona. -To nawet miło, że Mateusz pozwala Ci u siebie mieszkać. -Te słowa Pauliny sprawiły, że Anett zakrztusiła się własną śliną. 
-Co? Chwila. Wybacz moja droga, ale to mieszkanie jest moje. -Powiedziała Anett, marszcząc czoło i spoglądając na brata. 
-Ale to On tu mieszka, myślałam... 
-To źle myślałaś. To moje mieszkanie i to ja pozwalam mu tu mieszkać, głownie ze względu na to, że na stałe mieszkam w Japonii, więc na ogół mnie nie ma. -Warknęła wokalistka, przerywając brunetce. 
-Ja jej nie mówiłem, że to moje mieszkanie, to Ona sama. -Rzucił szybko Mateusz, unosząc ręce ku górze, jakby się poddawał. -Teraz mi wierzysz kochanie?  
-Niech Ci będzie, ale mówiłeś, że nie przyleciała sama, a nikogo poza nią nie widzę. -Brunetka nie dawała za wygraną, patrząc ze złością na młodego bruneta. 
-Kyu akurat telefon zadzwonił i pewnie słysząc twoje krzyki, zwiał do pokoju. A teraz was przepraszam, ale padam. -Anett ostentacyjnie ziewnęła i poszła do swojego pokoju. 

     Kris zgodził się spotkać z Marcinem, mimo, że nie miał jakieś większej ochoty go widzieć. Ciągły temat Anett powoli już przytłaczał szatyna.  
-To się nie uda. -Stwierdził znudzony Krystian, po wysłuchaniu jakże genialnego pomysłu Marcina. 
-Niby czemu nie? Przecież Ciebie przy tym nie będzie. -Stwierdził zaskoczony, młodszy przyjaciel.  
-Ty jej się lepiej na oczy nie pokazuj, dobrze? Nie rozumiesz, że Ona nie chce Cię znać? I w sumie ja też mam już dość tej twojej chorej gadki. -Kris momentalnie wstał. 
-No weź, stary. Miałeś mi pomóc. 
-Ale to było zanim się dowiedziałem, że chodzi o An-chan. -Krystian ciesząc się, że jeszcze niczego nie zamówił, bez słowa pożegnania opuścił Marcina.  
Chodził spokojnie po mieście, zbierając myśli. Że też był takim idiotą i zaprzyjaźnił się z tym debilem, że mówił mu o tym co się działo. Że też nie wiedział, że chodzi o jego przyjaciółkę, w sumie to też byłą.  
Nagle z myśli wyrwał go znajomy głos. Kiedy się odwrócił, zobaczył Artura –w sumie tego samego wzrostu, blond chłopaka idącego w jego stronę. 
-A ty jak zwykle kręcisz się wieczorem po mieście. -Zażartował szatyn, witając się z kumplem. 
-No jak zwykle. A ty co? Nieudane spotkanie. -Artur uśmiechnął się słabo. 
-Za dobrze mnie znasz. Ale może nie gadajmy o tym na środku miasta, co? 
-Jasne. To co? Piwo i nasza miejscówka? -Artur poklepał Krisa po ramieniu. 
-Może być, tylko się pośpieszmy, bo zaraz prohibicja się zaczyna i nici z planów. -Zaśmiał się Kris i ruszył na blondynem. 
    Kiedy byli już na miejscu, czyli pod mostem przy rzece gdzieś na obrzeżach miasta, po trzech piwach rozwiązały im się języki, w skutek czego, Kris na spokojnie opowiedział o całej sytuacji z Marcinem. 
-Mówisz, że spiknąłeś się z Marcinem. Akuma musiała się wściec jak się o tym dowiedziała. -Blondyn pokiwał lekko głową. 
-Raczej się wystraszyła. Ta cała Kiyomi daje im mocno popalić, a An pewnie nie chce drugiej takiej sytuacji z Marcinem w roli głównej. Wiesz, w Japonii się zmieniła, w sumie to wróciła stara dobra An, ta zimna, wyrachowana podła suka. Fakt, po czasie spotulniała, jednak dopiero tam zauważyłem, że nie ma siły udawać. -Krystian po tych słowach upił łyk piwa, po czym spojrzał na mur przed sobą, na którym widniał napis “Jeszcze tu wrócimy i zawładniemy światem”, a pod nim kilka podpisów osób z ekipy. Mimo, że napis był wynikiem pijackiej, żartobliwej dyskusji, jednym z podpisów pod nim, był podpis Akumy. W tym momencie Kris cicho westchnął. 
-Oboje dobrze wiemy jaka Ona jest. Nie zostawia bliskich sobie osób, aż do końca. Nie wiem, jak to było z wami, ale Ona jako jedyna została przy mnie, kiedy wszyscy się poddali. Pamiętam, jak mnie wkurzała, kiedy po raz ęty tłukła mi do głowy, żebym z tym skończył i wziął się do roboty, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Wiesz, kiedy przestałem ćpać? Po tej imprezie w styczniu, po tym jak widziałem, jak ostatnia osoba, która walczyła o mnie do końca, pełna energii i pasji zgasła, potrafiąc jednego wieczoru się tak zniszczyć. Dalej nie wiem co takiego się stało, ale to mnie przerosło. -Artur pokręcił głową, patrząc pustym wzrokiem w puszkę z piwem. 
-Teraz mogę Ci powiedzieć, że chodziło o Kyu. Tak, An doprowadziła się do takiego stanu przez faceta i Rin do teraz nie wie, że to nie był tylko alkohol. Ale spokojnie, to była jednorazowa akcja w jej wykonaniu i szczerze... Po tej imprezie widziałem, jak stanęła na nogi, jak bardzo tego potrzebowała, żeby zrozumieć to, co się wokół niej dzieje. Teraz trzyma się najlepiej ze wszystkich, mimo, że cholernie boi się Kiyomi, mimo, że tego nie pokazuje. Ale to tylko Ona wróciła i zawładnęła światem.  
-Czekaj. Kiyomi nie ma przypadkiem na nazwisko Nomada? -Zapytał nagle Artur z miną, jakby go właśnie oświeciło.  
-Nie jestem pewien, bo tylko coś mi się obiło o uszy przy ostatniej sprawie, ale raczej tak, a co? -Krystian spojrzał na kumpla, unosząc brew ku górze. 
-No to wpadła w niezłe bagno. Szary poprosił mnie jakiś czas temu o pomoc, bo zaczęły dziwnie wyciekać informacje o Akumie i nie tylko, nawet te zaszyfrowane. Osobą odpowiedzialną za to zamieszanie jest właśnie Kiyomi Nomada, nie wiem czego od niej chce... 
-Chodzi o szantaż i o faceta, mówiłem Ci przed chwilą. -Kris spojrzał błagalnie na kumpla. 
-No tak, racja. -Artur sam z siebie się zaśmiał. 
-Ktoś jeszcze o tym wie? 
-Nie i lepiej, żeby nikt więcej nie wiedział. -Artur w tym momencie spojrzał w stronę muru. -Ale masz rację, Akuma jako jedyna z całego zespołu wróciła do gry i zawładnęła światem... 

2 komentarze:

  1. No no... na babcie nic nie poradzisz. One już tak mają
    ale że osiedlowe moherki tak łatwo spasowały, coś nam się chyba popsuły te wredne babsztyle
    Kiyomi jest serio walnięta. Naprawdę liczę na ten traktor.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za masakra...babcia jak to babcia ale wołać na nią gestapo... Nie wiem czy to miał być żart ale jest mega słaby. Wieczna drama w tych opowiadaniach aż sie czytać nie chce

    OdpowiedzUsuń