11 paź 2020

Rozdział 22

 Rozdział 22: 

           Całą noc przesiedziała na sofie. Musiała przyznać, że była wygodna, aczkolwiek nie potrafiła zasnąć. Nie zdążyli porozmawiać. Kouyou po prostu zasnął, a Anett sama nie wie jakim cudem udało jej się przetransportować go do jego sypialni, jednak sama wolała zostać w salonie na kanapie. A przecież mogła wrócić do domu, tylko co ją powstrzymywało? 
Nagle usłyszała, jak ktoś wchodził do domu. Po godzinie, która była, szybko domyśliła się, że to Temari wróciła z imprezy. Dziewczyna wchodząc po schodach mamrotała coś pod nosem, ale gdy zobaczyła kogoś “obcego” w salonie, musiała się powstrzymać, żeby nie pisnąć. 
-Spokojnie, to ja. -Wyszeptała Anett, patrząc na dziewczynę. 
-Co ten kretyn znowu odwalił? -Temari poczuła jak ręce jej opadają, na samą myśl, że Kouyou znowu się coś stało. 
-Jak ty mówisz o swoim ojcu... -Anett szybko otworzyła szeroko oczy, gdy dotarło do niej co właśnie powiedziała. -Wydzwaniał do mnie. Wystraszyłam się, że coś się stało, to przyjechałam, ale On po prostu pił. 
-Znowu złapał doła przez Ciebie... -Temari cicho westchnęła, kierując się do kuchni. Anett poszła za nią, marszcząc czoło. 
-Jak to przeze mnie? -Zapytała, przyglądając się dziewczynie. Brunetka nalała sobie wody i opierając się o stół, przyjrzała się kobiecie. 
-Wy nie... 
-Nie. -Odpowiedziała szatynka, wiedząc doskonale, że Temari chciała zapytać o to, czy w końcu się dogadali z Kouyou. 
-Posłuchaj... Może jestem młoda i się nie znam, ale wiem jedno. Nie jesteś jego typem kobiety, ale pasujecie do siebie. A On potrzebuje kobiety z charakterem i chyba za to Cię pokochał... 
-Przestaniecie mi wmawiać, że mnie kocha? -Anett jej przerwała, uciekając wzrokiem. Zaciskając wargi, zastanawiała się, co powinna jej odpowiedzieć.  
-Ja też tego nie rozumiem, ale poznałam Cię wczoraj bliżej i wiesz co? Bierz się za niego, bo kolejnej takiej jak Miko u jego boku nie wytrzymam. -Temari delikatnie się uśmiechnęła, upijając łyk wody. Anett wyjęła telefon z kieszeni spodni by sprawdzić godzinę. 
-Na mnie czas, może uda mi się zdrzemnąć przed wywiadem. Błagam, nie mów mu, że zostałam. -Anett spojrzała błagalnie na dziewczynę po czym wróciła do salonu po swoje rzeczy, a po chwili opuściła dom gitarzysty. 

           Ayuko udało się umówić do lekarza jeszcze tego dnia, ale nie miała za dużo czasu. Razem z Yutaką nie musieli iść do studia, więc kobieta musiała sporo kombinować, by nie wygadać się mężowi, gdzie i po co idzie. Nie tylko Anett od razu coś podejrzewała, ale Kai również przyglądając się Ayuko z dnia na dzień, miał coraz więcej podejrzeń na temat stanu jej zdrowia. 
-Kochanie, przecież Cię podwiozę, do wieczora mam wolne. -Stwierdził perkusista, obejmując kobietę od tyłu. Dobrze, że Kai nie widział jej niezadowolonej miny. Pokręciła przecząco głową.  
-Niee, odpocznij. Dam sobie radę. -Kobieta odwróciła się w jego stronę z delikatnym uśmiechem na twarzy. 
-Kochanie, chyba coś mi się należy za doradzanie pewnemu gitarzyście. -Kai się zaśmiał, obserwując, jak kobieta powoli się od niego odsunęła. 
-Dziękuje, że tak walczysz o tą dwójkę, by Uruha się znowu nie pogubił, ale się śpieszę. -Ayuko spojrzała mu w oczy, po czym delikatnie ucałowała jego policzek. Szybko uwolniła się z jego objęcia i udała się do wyjścia. 
-Dadzą sobie radę bez Ciebie przecież. -Rzucił Yutaka idąc za nią, ale zanim zdążył znaleźć się w przedpokoju, Ayuko już wyszła. 

           Gdy się obudził, nie rozumiał co się stało. Przecież siedział obok Anett, a nagle obudził się w swoim łóżku, sam i raczej nie urwał mu się film. Gdy powoli zwlekł się z łóżka, zorientował się, że nadal był w wczorajszych ubraniach.  
-No nie gadaj... -Warknął pod nosem, gdy zrozumiał, że zmęczenie po kilku nieprzespanych nocach i alkohol sprawiły, że po prostu zasnął, sam nie wiedział, kiedy.  
Nie miał zbyt wiele czasu, więc od razu skierował się do łazienki pod prysznic, a gdy po doprowadzeniu się do porządku zaszedł do kuchni, zastał nucącą Temari. 
-Asami, ciszej, błagam. -Warknął, mrużąc oczy, a dziewczyna podała mu szklankę wody. 
-Przyzwyczaiłam się raczej jak mówią mi Temari. -Brunetka uśmiechnęła się wrednie, obserwując, jak gitarzysta opróżnił szklankę w kilka sekund.  
-Wybacz. -Kouyou westchnął, spoglądając na córkę. -Głowa mi pęka, a za trzy godziny wywiad. - Westchnął ponownie, zaglądając do półpustej lodówki. -Zakupy, o tym zapomniałem. -Warknął pod nosem. Nagle spojrzał w stronę dziewczyny, robiąc duże oczy. 
-Nie patrz tak na mnie, nie miałam, kiedy. -Brunetka wzruszyła ramionami, opierając się o kuchenny blat. 
-Nie, nie o to chodzi. Spotkałaś Anett? Znaczy, jak wróciłaś w nocy. -Słuchając słów starszego, dziewczyna znowu usłyszała w myślach prośbę szatynki. Nie była pewna, czy powinna kłamać, ale może nie warto robić mu nadziei.  
-Nie. Jak wróciłam, nikogo nie było. -Odpowiedziała z powagą w głosie, byle by Uruha nie rozpoznał, że kłamie.  
-To chyba mi się śniło, że przyszła. Może to i lepiej, nie wyszedłem na dupka, zasypiając na samym początku rozmowy. -Uruha natychmiast posmutniał, ponownie kierując swój wzrok we wnętrze lodówki. 
-Być była. Zapomniała bluzy. Najwyraźniej odeskortowała Cię do łóżka i poszła. Co miała robić tutaj całą noc. -Temari dopiero teraz o tym pomyślała. Przecież skoro Kouyou spał, to dlaczego Anett została? Mogła wyjść w każdej chwili.  
-No to świetnie, już nie mam szans. - Mężczyzna zagryzł wargę. Gdyby wiedział, że te kilka telefonów sprawi, że kobieta przyjedzie... 
-Masz i nawet mam pomysł. -Uśmiech na twarzy Temari się powiększył.  
-Próbowałem, za każdym razem nie wychodzi. Lepiej jak odpuszczę.  
-Ty chcesz się teraz poddać? Tato, nie poznaje Cię. -Oboje po tych słowach stali przez chwilę w zaskoczeniu. Temari wiedziała, że nie musi, ani nigdy nie czuła presji, by nazywać Kouyou swoim tatą, ale to słowo wyszło automatycznie z jej ust. Fakt, znała go od niedawna i od kiedy mieszkali razem starała się traktować go jako przyjaciela, ale z dnia na dzień coraz bardziej czuła, że naprawdę jest jego córką. Kouyou delikatnie się uśmiechnął. Nie spodziewał się, że dziewczyna kiedykolwiek użyje tego słowa w stosunku do niego. 
-Dobra, to co to za pomysł? - Gitarzysta lekko przechylił głowę w bok, unosząc brew. Może powinien jej posłuchać? Temari natychmiast chwyciła za telefon, wyszukując czegoś. 
-O jest. -Rzuciła, pokazując mężczyźnie sukienkę. -Wyglądała w niej cudownie. I na Ciebie to raczej by zadziałało... -Dziewczyna cicho się zaśmiała, przypominając sobie te jego maślane oczka, które robił za każdym razem myśląc o kobiecie.  
-Temari, jak ty coś wymyślisz. Nie wiem czy to dobry pomysł. -Uruha przewrócił oczami. Chociaż sam by nie wpadł na taki pomysł, aczkolwiek znał Anett.  
-To jest genialny pomysł. Odpowiednia oprawa i jest twoja. -Mężczyzna miał wrażenie, że Temari podeszła do tematu z zbyt dużym zaangażowaniem. Pomyślał chwilę, przyglądając się brunetce, po czym spojrzał na zegarek.  
-Nie mam czasu latać po sklepach, zaraz muszę wychodzić. Pomożesz? -Doskonale wiedział, że sam nie da rady, a jeszcze nie wiedział, jaki dziewczyna miała plan. 
-Dawaj tylko kartę. Ty zrobisz tylko jedną małą rzecz. -Odpowiedziała młoda, z wielkim bananem na twarzy. 

          W studiu czekali już tylko na przybycie gitarzysty. Takanori starał się uspokoić zestresowaną wokalistkę, jednak na marne. Kobieta chodziła w kółko, starając się jakoś przygotować, jednak... Mimo dwóch miesięcy przygotowywania się z Takanorim do wywiadów, nie była pewna, jak jej pójdzie.  
-Anett, spokojnie. Przecież Cię tam nie zjedzą. No chyba, że Uruha. -Ruki się zaśmiał, gdyż w ostatnim zdaniu po prostu zażartował. Jednak, mimo, że Anett zrozumiała żart, nie była zadowolona. Spojrzała kątem oka w stronę wokalisty z miną pt. “No chyba sobie ze mnie jaja robisz” i postanowiła nie odpowiadać. Akurat zjawił się sam Kouyou w towarzystwie Takao.  
-Anett, jak dobrze, że już jesteś. -Zawołał wesoło młodszy brunet, witając się z szatynką. -Cicho tu było bez Ciebie. -Dodał, odsuwając się od niej. Kouyou po cichym “cześć” zamilkł. Patrzył na Anett, mając ochotę zapaść się pod ziemię. Miał ze sobą jej bluzę, jednak obecność Takanoriego i Takao krzyżowała jego plany. Chociaż niekoniecznie.  
-Dobra, jedźcie, bo się spóźnicie. -Rzucił Ruki, wracając do pracy nad jakimś kolejnym projektem.  
-Taa, masz rację. -Anett chwyciła za swoją torbę i kurtę, po czym mijając Kouyou, po prostu wyszła.  
          Takao od razu wyczuł napiętą atmosferę między muzykami, a w samochodzie oboje milczeli. Nie wiedział, czy coś się między nimi ponownie wydarzyło, czy znowu grają w tą swoją grę, Mimo wszystko, wiedział, że ta dwójka ma się ku sobie, tylko nie miał pojęcia, czy powinien się mieszać w ich relację. Czy Kai, Ruki, Reita, Ayuko i Temari nie wystarczą, by zakończyć ich zabawę w kotka i myszkę? A może to nie Anett była powodem rozpadu związku jego kuzyna z Miko. 

           Anett nawet nie spostrzegła, kiedy wywiad się skończył. Wychodząc z budynku radia, odetchnęła z ulgą, ale było coś o czym nie miała zielonego pojęcia. A konkretnie, że Takao postanowił przyłączyć się do zabawy pt. “Anett i Kouyou muszą być razem za wszelką cenę”, no i oczywiście miał ochotę wygrać pewien zakład.  
-Wiecie, jest problem. Mino dzwoniła w międzyczasie i muszę jak najszybciej wracać. Dacie sobie radę, tylko się nie pozabijajcie. -Rzucił młody brunet, szybko znikając między samochodami na parkingu. Kouyou i Anett stali chwilę w miejscu, zanim jego słowa do nich dotarły. W tym czasie Takao zdążył odjechać. Oboje spojrzeli na siebie, kiedy dotarło do nich, że przyjechali tutaj JEGO samochodem. 
-Cholera. -Anett pokręciła głową, próbując nie wybuchnąć śmiechem. Szybko spojrzała na zegarek, wiedząc, że powrót o tej porze komunikacją może być... Ciężki? W sumie nie była pewna, jak w Japonii dokładnie to wygląda. Zawsze poruszała się czyimś samochodem bądź taksówkami. Postanowiła jednak skorzystać z okazji i urządzić sobie dłuższy spacer. Ku jej niezadowoleniu, Kouyou postanowił ją odprowadzić, chociaż szatynka wolałaby mieć czas na zebranie swoich nadal poplątanych myśli.  
-A tak w ogóle, świetnie Ci poszło. -Stwierdził Uruha z uśmiechem na twarzy, po jakiś 20 minutach milczenia. Anett zatrzymała się nagle i spojrzała w jego stronę. 
-Kouyou, naprawdę myślisz, że po tym wszystkim będzie tak jak było? Daruj sobie. -Wokalistka pokręciła głową w zrezygnowaniu i ruszyła dalej. Uruha stał przez kilka sekund nieruchomo, po czym zaraz złapał ją za rękę, przyciągając do siebie. Anett odwróciła się w jego stronę, czując, że mężczyzna nie miał zamiaru puszczać jej ręki. Kouyou uśmiechnął się delikatnie, przyglądając się jej zmarzniętej twarzy. Kiedy płatek śniegu spoczął na jej policzku, delikatnie powiódł po nim dłonią, odgarniając kosmyki jej brązowo-srebrnych włosów z twarzy. Wiedział, że nie powinien, w końcu znajdowali się w centrum miasta, ale było w tej kobiecie coś takiego, że nie był w stanie się powstrzymać, nie spodziewając się nawet, jak bardzo za tym tęsknił. Nie wiedząc, czego tym razem może się spodziewać, pocałował ją. Do Anett nie do końca docierało to, co się właśnie działo. Instynktownie odwzajemniła jego pocałunek. Mimo, że tym razem był krótki, dla niej oznaczał wiele. 
-Kyu... -Szepnęła szatynka, powoli się od niego odsuwając. Od razu uciekła wzrokiem w bok. 

           Wiedziała, że po prostu uciekła, ale nie była w stanie spojrzeć mu w twarz... Nie po tym wszystkim. Nie chciała nawet widzieć jego wyrazu twarzy, gdy po prostu się odwróciła i ruszyła w swoją stronę. Już jej nie zatrzymywał, nawet za nią nie poszedł.  
Dopiero kiedy przekroczyła próg mieszkania, zorientowała się, jak to miejsce podczas jej nieobecności się zmieniło. Beżowe ściany w salonie ustąpiły jasnym odcieniom granatu, a starannie dobrane meble w odcieniach szarości sprawiały, że pomieszczenie nie wydawało się takie małe. Jako że wcześniej tam nie zaglądała, pewnie rozchyliła drzwi do sypialni, przeżywając niemałe zaskoczenie. Prawie wszystko co znała z tego pomieszczenia, zniknęło. Po staremu została jedynie wbudowana szafa, którą nie bez powodu nazywała Narnią. Na ścianach nadal widniały kremowe kolory, jednak o kilka tonów ciemniejsze, porównywalne do koloru kawy, a na głównej ścianie, pod którą stało łóżko, położony był jasny kamień. Łóżko też się zmieniło. Anett podchodząc do wielkiego “łoża” otoczonego, zwisającym z sufitu baldachimem, zastanawiała się, czy zajmujący ten pokój Kris się przypadkiem nie utopi w miękkim materacu. Nie mogła się powstrzymać, by nie opaść swobodnie na łóżko. Miała wrażenie, jakby upadła na mięciutkim puchu. Zamknęła na chwilę oczy, a gdy je otworzyła, zauważyła, że również sufit otrzymał kilka dodatków. W dzień nie było tego widać, jedynie jasna farba lekko się odbijała od promieni słonecznych. Anett szybko wstała, zasłaniając rolety by w pokoju nastał mrok, a na suficie rozjaśniły się różnej wielkości gwiazdy, imitujące nocne niebo.  
-Kogoś tutaj fantazja poniosła. -Zaśmiała się pod nosem. W pokoju znajdowało się jeszcze kilka mebli, takich jak komoda czy stoliki nocne przy łóżku. Anett zaraz zorientowała się jakie krocie gitarzysta musiał zapłacić za takie cuda i to nie było robione dla Krisa, tylko dla mniej. Znała Kouyou na tyle, żeby wiedzieć, że ten nie wydałby takich pieniędzy na coś, z czego nie skorzysta. “A to parszywy...” Pomyślała, zaciskając wargi. Wychodząc z pokoju, zasunęła za sobą drzwi i dopiero teraz zauważyła na szklanym stoliku paczkę. Nie było jej tam, kiedy wychodziła. Niepewnie podeszła i wzięła pakunek do rąk. “No to chyba nie bomba, co nie?” pomyślała, otwierając kartonowe opakowanie, a jej oczom ukazał się czerwony materiał, kolejne małe pudełeczko, z takich jak na biżuterię i kartka. Po charakterze pisma, domyśliła się, że to prezent od Kouyou. 
 
“Mam nadzieję Cię dzisiaj w tym zobaczyć.  

                                                                           ~K. “ 

 Po przeczytaniu, szybko chwyciła za złożony materiał, który okazał się być sukienką, którą przymierzała dzień wcześniej. Od razu wiedziała, że Temari maczała w tym swoje młode paluszki, aczkolwiek otwierając pudełeczko przeżyła kolejne zaskoczenie i tym razem Temari nie mogła być w to zamieszana, to musiało powstać wcześniej na specjalne zamówienie. W pudełeczku znajdował się srebrny łańcuszek z wisiorkiem, chociaż nie. Po chwili przyglądania się temu cudu, odkryła, że to było białe złoto. Wisiorek miał kształt kostki do gitary, z wyrytymi znakami “悪魔”*. Tylko jak Uruha wpadł na ten pomysł, tego już nie wiedziała.  
Nie była pewna, czy powinna ubierać tą sukienkę na bankiet, ale postanowiła zostawić te rozmyślania na później. Swój pokój widziała, nic się w nim nie zmieniło, poza tym, że ktoś tam posprzątał. Kuchnia kolorystycznie się nie zmieniła jako jedyna. Zmienił się jedynie układ szafek i tym podobnych, sprawiając, że w kuchni było teraz więcej miejsca. Szatynka spojrzała na zegarek, uzmysławiając sobie, że coraz mniej czasu jej zostało do przybycia Ayuko. Zebrała swoje, potrzebne rzeczy i udała się do łazienki. Jakim cudem to pomieszczenie stało się tak ogromne i wszystko się pomieściło... Nie miała zielonego pojęcia. Szmaragdowo-białe kafelki i złote akcenty oraz dodatki dodały bogactwa temu królestwu. Zaraz w oczy rzuciła się jej ogromna wanna z hydromasażem.  
-Pewnie podgrzewania wody też sobie nie mogłeś darować. -Po raz kolejny się zaśmiała oglądając wannę, do której spokojne wejdą dwie osoby i jeszcze pewnie zostało by miejsce. Kabina prysznicowa również się znajdowała, jednak ta była zdecydowanie mniejsza od tej poprzedniej. 
Odkręciła wodę, by ta powoli zapełniała wannę, a jej uwagę przykuł pilot znajdujący się na umywalce. Przecież była tutaj wcześniej, że naprawdę nie zwróciła uwagi na te nowości. Zaczęła coś klikać na pilocie, szukając tego, co się zmienia. Dopiero po chwili jej się udało. Główna lampa się wyłączyła, a po ułamku sekundy po białym suficie rozległo się światło schowanych nad wanną ledów. Za pomocą pilota mogła spokojnie zmieniać kolor oświetlenia. “Dzięki za kradzież pomysłów Uruha”, pomyślała, śmiejąc się pod nosem.  

          Ułożyła się wygodnie w wannie. Ciepło wody i otaczająca ją, pachnąca piana od razu ją zrelaksowały. Zmrużyła powieki i ponownie poczuła na swoich wargach jego pocałunek. Tak bardzo chciała być blisko niego. Ale chwila, kiedy to się stało? Pięć miesięcy wcześniej, kiedy przyleciała do Tokyo nie chciała czuć, nie chciała cierpieć z miłości. Wręcz nie była w stanie pokochać kogokolwiek, a nawet nie zauważyła, kiedy zakochała się w gitarzyście. Cały ten czas odrzucała to uczucie, które z każdym dniem stawało się silniejsze, a Ona cały ten czas cierpiała. Nawet w trakcie tego krótkiego pocałunku. Po prostu tego nie chciała. Ale skoro cały ten czas wiedziała, co do niego czuje, dlaczego dopiero teraz tak naprawdę to do niej dotarło.  
Podczas tej relaksującej kąpieli jeszcze wiele myśli ją nawiedziło. Szczególnie zachowanie jej siostry, gdy Akuma wróciła do Polski oraz plotki jakie roznosiła na temat młodej wokalistki. Fakt, że Uruha nazwał ją dziwką jej tak nie zranił, jak wiadomość o tym, że Sylwia rozpowiadała dookoła jakieś zmyślone historie, że Anett naprawdę jest dziwką, a pracę w zespole dostała przez łóżko. Mimo, że starsza z sióstr wiedziała, jaka była prawda, Anett odebrała to jako swego rodzaju zemstę. Jak dobrze, że nikt za bardzo nie uwierzył w te plotki. Jakby to dotarło do fanów, mogłoby się zrobić ciekawie.  
          W momencie, gdy chwyciła za balsam do ciała, usłyszała dzwonek do drzwi. “Ayuko...” Pomyślała szatynka i nakładając na siebie szlafrok poszła otworzyć asystentce. Gdy otworzyła drzwi, ku jej zaskoczeniu nie spotkała nikogo. Dopiero gdy spojrzała w dół zauważyła leżący pod drzwiami bukiet czerwonych róż. Powoli je podniosła i szybko wróciła do mieszkania. Zaraz zauważyła karteczkę z napisem “Przepraszam”. Kolejny raz z jej ust wydobył się cichy chichot. Przecież miała nie robić sobie nadziei, a gitarzysta robił wszystko, by Anett wpadła sidła miłości. Szybko znalazła jakiś wazon, stawiając kwiaty w salonie i wróciła do łazienki. Gdy po jakimś czasie ponownie usłyszała dzwonek do drzwi, była pewna, że to musiała być Ayuko i się nie pomyliła.  
-Zaraz zrobimy Cię na bóstwo. -Rzuciła brunetka, wchodząc do mieszkania. Zaraz zauważyła róże na stoliku. -O! Widzę, że walentynki Ci się udały. -Dopiero po tych słowach kobiety Anett sobie o czymś przypomniała. Na krótko uciekła wzrokiem, nie wierząc, że zapomniała. 
-Nie, to nie tak. -Rzuciła szybko szatynka. -A tak w ogóle, to wszystkiego najlepszego Ayuko. - Anett spokojnie ją przytuliła, a Ayuko przez chwilę zaskoczona, odwzajemniła uścisk.  
-Teraz sobie przypomniałaś, prawda? -Ayuko się zaśmiała pod nosem, widząc reakcję wokalistki.  
-Ogólnie pamiętałam, ale przez to zamieszanie z wyjazdem, a potem wywiadem... Nic dla Ciebie nie mam, przepraszam. -Anett opuściła głowę okazując przed kobietą skruchę.  
-Wybaczę Ci, jak mi powiesz o co chodzi z tymi kwiatami, no i jak Ci poszło wczoraj z Uruhą. -Na twarzy asystentki pojawił się uśmiech.  
-Nie poszło. -Zaczęła Anett. -Mieliśmy pogadać, ale Kouyou natychmiast zasnął, wiem, jak to brzmi. A dzisiaj po wywiadzie mnie pocałował i o to chodzi z tymi kwiatami, chyba. -Szatynka zacisnęła wargi w cienką kreskę.  
-Chyba? -Dopytała asystentka. 
-Jest napisane tylko “przepraszam”, żadnej informacji od kogo, a znalazłam je pod drzwiami chwilę przed tym, zanim przyszłaś. -Anett wzruszyła ramionami, udając się do łazienki. 
-Czyli to na pewno od niego. -Stwierdziła Ayuko, oglądając kwiaty. Zaraz zauważyła czerwoną sukienkę, leżącą na kanapie. -Jednak ją kupiłaś! -Zawołała, biorąc sukienkę w swoje ręce. 
-Nie, to też Kouyou. -Rzuciła jakby od niechcenia Anett, opierając się o framugę łazienkowych drzwi i wcierając krem do rąk. -Chyba za dużo mu płacicie.  
-Każda inna skakała by z radości z takiego prezentu z jego strony, tym bardziej, że On bez powodu nie robi takich rzeczy. Założysz ją, prawda? -Na pytanie brunetki, mina Anett lekko się skrzywiła. Przez fakt, że dzień wcześniej miała rozpuszczone włosy, kobiety nie zauważyły niezbyt udanego tatuażu, zdobiącego jej skórę tuż nad łopatką.  
-Nie wiem, jeszcze się zastanawiam. -Szatynka uciekła wzrokiem, wiedząc, że jej odpowiedź nie zadowoli asystentki.  
-Nie masz się nad czym zastanawiać moja droga. Zależy Ci na nim, a ja mam przeczucie, że wkrótce skończy się ta wasza zabawa w kotka i myszkę. -Brunetka śmiejąc się, wepchnęła szatynkę do łazienki, by pomóc jej w przygotowaniach do tej jakże ważnej imprezy. 
          Ayuko przeglądała kosmetyki wokalistki, szukając pasującej do makijażu i kreacji szminki. Że kobieta może mieć tyle szminek w różnych odcieniach czerwieni.  
-Daj tą. -Rzuciła Anett, chwytając w dłoń ciemną szminkę, podchodzącą pod purpurę. Kiedy wokalistka odwróciła się w stronę lustra, by nałożyć kolor na swoje wargi, Ayuko zauważyła coś na jej plecach. Opuszczone ramiona doskonale zasłaniały jej tatuaż z logiem Heresy, jednak Ayuko nie wiedziała, że ma ich więcej. 
-A, ku, ma. -Przeczytała powoli napis w hiraganie, a Anett od razu się odwróciła. 
-Ej! Właśnie dlatego nie chciałam jej zakładać. Ten tatuaż to... Taka imprezowa wpadka. -Anett zaraz się roześmiała na samo wspomnienie, gdy na imprezie, gdzie była jej przyjaciółka, Kris chciał wypróbować nową maszynkę do tatuażu ich znajomych, no, ale Kris talentu do rysowania na czyjeś skórze nigdy nie miał.  
-A co? Zaliczyłaś zgona? -Ayuko się zdziwiła, wiedząc, że wokalistka miała mocną głowę. 
-Nie, przyjaciółka mnie podpuściła, że to dobre miejsce na jakikolwiek tatuaż, a Kris dorwał maszynkę... No a ja byłam zbyt pijana, żeby się sprzeciwiać. -Anett nerwowo podrapała się pod głowie.  
-Dobra, zaraz rozpuścimy te twoje loki i może nikt nie zauważy. Ale przyznaje, że to słodkie. -Ayuko się uśmiechnęła, patrząc na wokalistkę, która w czerwonej kreacji i makijażu wyglądała wręcz bajecznie. Nawet przez chwilę poczuła nutkę zazdrości. 

           Gdy zbliżał się wieczór, Kai odebrał obie kobiety z mieszkania wokalistki i od razu udali się do wytwórni. Yutaka gdy tylko zobaczył szatynkę nie mógł się powstrzymać, żeby nie zagwizdać, od razu rzucając komentarz dotyczący Uruhy.  
Na miejscu było już pełno gości, wraz z prasą i fotografami, którzy blaskiem fleszy wszystkich oślepiali. Kiedy udało im się dostać do na odpowiednie piętro, zaraz podeszła do nich Miko, a właściwie, do Anett. 
-Musimy pogadać. -Rzuciła szybko blondynka, uniemożliwiając wokalistce odebrania swoich rzeczy z rąk Ayuko. Szybko złapała ją za rękę i pociągnęła wgłąb korytarza, gdzie goście nie mieli dostępu. Zaraz weszły do jednego z pomieszczeń, z tego co Anett się orientowała, była to sala konferencyjna, ale Miko nawet nie włączyła światła. Za to od razu podeszła do drzwi prowadzących na taras, które otworzyła, skarżąc się na gorąc.  
-Trzeba było tak nie biec, zaraz coś nas złapie. -Anett bez namysłu podeszła do otwartych na oścież drzwi, by je chociaż przymknąć, ale nie spodziewała się podstępu.  
-Pomyśl dwa razy, zanim po raz kolejny się do niego zbliżysz. -Blondynka szybko wypchnęła Anett na taras. Anett zanim się zorientowała, co się właśnie stało, obserwowała, jak Miko zamknęła drzwi i wyszła. Za chwilę wokalistkę uderzył mróz panujący na zewnątrz. Cholera, że nie zdążyła wziąć od Ayuko torebki, którą jej podała, gdy kolejni z prasy zażyczyli sobie jej zdjęć. No i oczywiście jak to na takich tarasach czy balkonach bywa, drzwi można było tworzyć tylko od środka budynku. 

________________
*Akuma

Witam. Kolejny rozdział za nami, a ja wprowadzam kolejne zmiany, by poznać wasze opinie. Oczywiście jak zawsze czekam z niecierpliwością na wasze komentarze, ale postanowiłam coś zmienić.
Zdecydowałam, że od czasu do czasu stworzę dla was ankietę, żebyście mogli zagłosować za tym, czy coś ma się wydarzyć itp. (Może nawet co rozdział będzie jakaś ankieta, a co!) 
Na początek, w trakcie planowania drugiego sezonu natrafiłam na mały dylemat, związany z "rocznicą" zespołu i to zainspirowało mnie do stworzenia ankiety.
Swoje głosy zostawiajcie tutaj: ANKIETA

Na wasze odpowiedzi czekam do 10 listopada :)
Do następnego :3

2 komentarze:

  1. Bozeeeeeee dooooosc tej Miko :L wredny babsztyl nie wie kiedy odpuscic

    OdpowiedzUsuń
  2. Miko co za sucza....
    Eh, Anett nawet nie wie że wszyscy próbują ją wyswatać, co?
    Kaczucha, ty toś jednak głupi
    ledwo dziewczyna wróciła a ty już sie do niej dobierasz. co za kaczor niewyżyty

    OdpowiedzUsuń