15 paź 2020

Rozdział 23

Przed przeczytaniem, zapraszam do udziału w ankiecie TUTAJ

Rozdział 23: 

           Wszyscy z zespołu zdążyli się spotkać przed wejściem na wielką salę. Powoli dochodziła godzina, o której cała impreza miała się oficjalnie zacząć, a zespół miał wejść, jednak ciągle brakowało Anett.  
-No i gdzie Ona jest? -Zapytał zdenerwowany nieobecnością wokalistki Takanori. -Przecież przyjechała tutaj z wami.  
-Tak, ale poszła porozmawiać z Miko. -Odpowiedziała spokojnie Ayuko, spoglądając na zegarek.  
-To ciekawe, bo Miko stoi tam. -Powiedział Akira, wskazując na rozmawiającą z kimś nieopodal blondynkę.  
-Cholera, co Ona znowu wymyśliła. -Kouyou miał bardzo złe przeczucia. Zaraz wyciągnął swój telefon. 
-Nie dzwoń do niej, ja mam jej rzeczy, telefon też. -Rzuciła Ayuko z niezadowoleniem.  
-Idę jej szukać. Postarajcie się to opóźnić, ile się da! -Zawołał Kouyou od razu ruszając na poszukiwania.  
-Hej, my też idziemy! -Zawołał Reita, podążając za nim, wraz z resztą zespołu. Opóźnienie rozpoczęcia imprezy zostało na barkach asystentki i lidera. 
         Kouyou, gdy tylko przypomniał sobie, że Miko miała dostęp nawet do zamkniętych tego wieczoru pomieszczeń, od razu wiedział, gdzie szukać. Jednak przerażała go myśl, że blondynka była w stanie to zrobić i ile czasu minęło, od kiedy Anett tam jest. 

           Nie wiedziała, ile czasu minęło. Nawet nikogo już nie wołała, to było bez sensu. W okolicach pomieszczenia nikt nie przechodził, bo był to teren zamknięty dla gości, a z tego piętra i tak nikt by jej nie usłyszał, zresztą, na dole był za duży hałas, by ktoś mógł ją usłyszeć.  
Stojąc przy barierce i trzęsąc się z zimna, obserwowała, co działo się na dole. Po ilości osób znajdującej się tam, domyśliła się, że zawaliła. Że pewnie zaczęli bez niej, co reszta będzie miała jej za złe. Pół godziny, na pewno tyle już stała na tym mrozie w samej sukience, bez telefonu, bez możliwości skontaktowania się z kimkolwiek.  
           Kouyou szybko wbiegł do sali konferencyjnej, gdzie znajdowało się jedyne wyjście na taras na tym piętrze. Pochodząc do okna zauważył Anett i bez wahania otworzył drzwi. Podchodząc do niej, ściągnął swoją marynarkę i zaraz założył ją na ramiona kobiety.  
-Chodź, bo zamarzniesz. -Powiedział, mocno obejmując ją ramieniem i prowadząc do środka. Kobieta cała drżała z zimna, w końcu nie wiadomo, ile czasu tam stała, w dodatku w samej sukience. Miko to ma pomysły, naprawdę.  
Szybko przytulił Anett do siebie, chcąc dodatkowo ogrzać ją swoim ciałem. Szatynka bez wahania wtuliła się w jego tors, wsłuchując się w bicie jego serca, co skutecznie ją uspokajało. Kouyou oparł podbródek o jej głowę, w końcu buty na obcasie dodały jej tych kilku centymetrów. Zaciskając ze sobą wargi, nagle coś sobie uświadomił. Nabrał powietrza, głośno wzdychając i od razu objął ją mocniej, by tym razem mu nie uciekła. W końcu nic innego nie miało teraz znaczenia.  
-Anett, posłuchaj mnie. Nie potrafię już dłużej udawać, że nic dla mnie nie znaczysz, w końcu sama o tym wiesz. Robiłem źle, wiem i za późno to do mnie dotarło. W dodatku, kiedy mogłem coś zrobić, tchórzyłem, wyżywając się na tobie za to, że mi się nie udało... -W tym momencie Anett lekko odsunęła się od niego, kładąc dłoń na jego torsie i patrząc mu w oczy. Kouyou ujął jej twarz w dłonie, kciukami ocierając jej łzy. -Teraz naprawdę chcę to zmienić. Wystarczy, że mi na to pozwolisz. 
-Kyu... -Anett cicho westchnęła, na ułamek sekundy uciekając wzrokiem, ale zaraz wtuliła policzek w jego dłoń. -Ja o wszystkim wiem. Wtedy w szpitalu... Słyszałam co powiedziałeś. Potem byłam tam kilka razy, ale... Wiadomość o twoich zaręczynach z Miko zawaliła cały mój świat, jeszcze w Polsce nie umiałam się z tego otrząsnąć. Mimo, że tego nie chciałeś, kiedy dowiedziałam się o waszym rozstaniu, pojawiła się ta mała iskierka nadziei, która nie chce zniknąć. 
-Anett... -Kouyou spojrzał kobiecie w oczy, a ta od razu domyśliła się, co ten chciał powiedzieć. 
-Już nic więcej nie mów. -Szepnęła, delikatnie się uśmiechając. Skoro mężczyzna miał nic nie mówić, pozostało mu tylko jedno. Delikatnie ujął palcami jej podbródek, składając na jej drżących z zimna jeszcze wargach czuły pocałunek. Anett na ułamek sekundy poszerzając uśmiech, odwzajemniła pocałunek.  
          Akira szybko podbiegł do uchylonych drzwi, jednak nie wszedł od razu, wolał najpierw zapoznać się z sytuacją. Zacisnął wargi, by nie zagwizdać, gdy zobaczył Anett i Kouyou razem. Zaraz podszedł do niego Takanori, który też cichaczem zajrzał do środka. Wokalista uznając, że lepiej owej dwójce nie przeszkadzać, kiwnął głową, by razem z Reitą wrócili do reszty. 
-To my kombinowaliśmy przez tyle miesięcy, a Miko zajęło to niecałą godzinę, żeby w końcu byli razem? -Ruki zajęknął bezsilnie, gdy już byli wystarczająco daleko.  
-Miejmy nadzieję, że ten pocałunek oznaczał, że to koniec zabawy. -Odpowiedział Akira, unosząc kącik swoich warg ku górze.  

           Po drodze do sali, spotkali Ayuko, która zaciągnęła Anett do toalety by poprawić jej makijaż. Nie zajęło to zbyt wiele czasu, zaledwie kilka minut, a Anett znowu wyglądała jak człowiek, a nie rozpłakane dziecko. Gdy w końcu spotkali się przed wejściem w pełnym składzie, szatynka oddała gitarzyście jego marynarkę. 
-Czyli mamy rozumieć, że świętujemy dwie rzeczy. -Rzucił Takanori, nie mogąc się powstrzymać. 
-Przed wami nic nie może się ukryć. -Odpowiedział spokojnie Kouyou, obejmując szatynkę. Anett spojrzała na niego z uśmiechem na twarzy. 
-No wiesz, trochę wam to zajęło. -Tym razem zaśmiał się Reita. 
-W sumie to świętujecie trzy sprawy. -Wtrąciła Ayuko, a wzrok każdego skierował się na jej osobę. Anett wiedząc, o czym ta chce powiedzieć, uśmiechnęła się jeszcze bardziej. -Jestem w ciąży. -Dodała, niby z uśmiechem, ale wokalistka miała wrażenie, jakby brunetka chciała w tym momencie zniknąć. Yutaka robiąc duże oczy, oparł się o ścianę, kładąc dłoń po lewej stronie swojej klatki piersiowej.  
-Ayuko, kochanie. Nie żartuj sobie tak, bo dostanę zawału. -Powiedział przerażony perkusista, podchodząc do żony.  
-Ale ja nie żartuję. To dziewiąty tydzień. -Na te słowa Ayuko, wszyscy poza Kaiem na raz zagwizdali. 
-No to się pośpieszyliście. Ładnie to tak przed ślubem? -Takanori zacisnął wargi, by się nie roześmiać, czując na sobie ostry wzrok każdego z zespołu. 
-Jej, będzie mały wredny Kai. -Powiedziała Anett przesłodzonym głosem, zarazem się szczerząc.  
-Uważaj, żeby małego wrednego Uruhy nie było, bo będziesz musiała w spódnicach chodzić. -Skomentował Yutaka. -Dobra, chodźmy, bo wystarczy, że zaczęli bez nas. -Dodał i zaraz wszyscy udali się na salę.  

          Zaraz po wejściu, na scenie zauważyli ich menadżera, który właśnie miał zacząć przemowę. Całą szóstką ustawili się grzecznie w tyle, by nikt nie zauważył ich sporego opóźnienia, a Ayuko podeszła do stolika, przy którym siedziała Temari. Nikt w tłumie nie zauważył Miko, na co Anett odetchnęła z ulgą.  
-… Spotkaliśmy się dzisiaj nie po to, by świętować wydanie nowej, dziesiątej już płyty the GazettE. Nie. Zgromadziliśmy się tutaj, żeby w końcu, oficjalnie przywitać nowego członka zespołu. Pamiętam, kiedy Ruki przyszedł do mnie z pomysłem, by dziewczyna, która miała występować tylko w chórkach, została na stałe. Potem poszło już szybko, ale nikt z nas nie żałuję. Mimo podzielonego zdania fanów, słupki sprzedaży szaleją, a nie minęło nawet czterdzieści osiem godzin... -Anett nie potrafiła się skupić na słowach menadżera, czując ciągle na sobie wzrok jednego z gości.  
-Kto to jest? -Szepnęła w stronę Takanoriego, który również zwrócił uwagę na mężczyznę, który ciągle kierował wzrok w stronę wokalistki. 
-To syn jednego z prezesów czy dyrektorów, nie pamiętam. Ale radzę na niego uważać. - Odpowiedział, zanim jego głos zostałby zagłuszony przez brawa.  
          Tylko na chwilę udało im się usiąść wszystkim razem. Zaraz media dopadły chłopaków, a Ayuko z Temari udały się tam, gdzie nawet król chodzi piechotą. Anett została przy stoliku sama, swój wzrok kierując na Kouyou. Nawet nie zwróciła uwagi, gdy ktoś usiadł obok niej.  
-Wiem, że jesteś tu nowa... -Nagle usłyszała głos obcego mężczyzny, a gdy poczuła jego dłoń na swoim udzie, chwilowo ją sparaliżowało. Kiedy spojrzała na oprawcę, okazał się On być tym samym facetem, który nie spuszczał z niej wzroku, od kiedy weszli. Tylko ze względu na słowa wokalisty mu nie przyłożyła, mimo, że ręka ją świerzbiła. Szybko chwyciła jego rękę, zdejmując ją z swojej nogi.  
-Ktoś się chyba zapomniał. -Warknęła szatynka, patrząc przed siebie.  
-Ostra, lubię takie. -Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. Anett z opresji uratował Kouyou, który podszedł do niej i pochylając się, ułożył dłonie na jej ramionach. 
-Mówiłem Ci już jak pięknie wyglądasz? -Zapytał, szepcząc jej do ucha. 
-Tak, tak jak kilka razy już Ci mówiłam, że nie musiałeś. -Jakim cudem udało się wokalistce odpowiedzieć z pełnym spokojem w głosie, sama nie wiedziała.  
-Chodź, teraz chcą rozmawiać z tobą. -Uruha ujął delikatnie jej dłoń i gdy wstała, zaprowadził ją w stronę medialnych hien. Kiedy Anett zalała fala tysiąca pytań na sekundę z każdej strony, całkowicie zapomniała o mężczyźnie, a gdy ukradkiem spojrzała w stronę stolika, jego już tam nie było.  
           -Powariowali. -Skomentowała szatynka, gdy w końcu udało jej się odpowiedzieć na wszystkie pytania i wrócić do stolika, przy którym obecnie, siedział jedynie Kouyou.  
-Przyzwyczajaj się skarbie. Przez najbliższe miesiące będziesz dla nich największą atrakcją. -Uruha odpowiedział spokojnie, kątem oka obserwując, jak ludzie od mediów opuszczają imprezę, by poskładać swoje materiały w jakąś sensowną całość przed rankiem następnego dnia. Skupiając się ponownie na kobiecie siedzącej obok, sięgnął dłonią w stronę jej naszyjnika. Uśmiechnął się, gdy wisiorek powoli wsunął się na jego palce. 
-Skąd wiedziałeś? -Zapytała Anett, obserwując gitarzystę. -Kris... -Odpowiedziała sama sobie, zagryzając dolną wargę.  
-Też, później widziałem moją starą kostkę w twoim pokoju. Nie wygląda już najlepiej, więc stwierdziłem, że przydałaby Ci się nowa do noszenia. -Uruha się zaśmiał, widząc błagalną minę wokalistki. 
-Ale tą nie da się grać w ostateczności... Ani otwierać telefonów. -Na ostatnie słowa oboje się zaśmiali. Kouyou na chwilę przyłożył wargi do jej czoła.  
-Kouyou, wiesz, że... 
-Że nikt więcej nie może się dowiedzieć, przynajmniej na razie. -Kouyou przerwał jej, dokańczając zdanie za nią. -Kiedyś w końcu i tak to odkryją. Fani na pewno. -Dodał szybko, widząc niezadowolenie, malujące się na twarzy szatynki, 

           Minęło już kilka godzin, a alkohol szumiał w głowach większości z gości. Anett postanowiła wyjść zapalić, ale tym razem zabierając ze sobą płaszcz. Kouyou miał zaraz do niej dołączyć, jednak chciał najpierw zakończyć rozmowę z jednym gościem od gitar. Kobieta postanawiając, że poczeka na zewnątrz, odeszła od stolika i ruszyła w stronę specjalnie postawionej na tą okazję szatni. Na początku się nie zorientowała, ale nagle poczuła w swoim otoczeniu kogoś, kto szedł za nią cały czas. Nie przyśpieszyła, nadal spokojnie szła długim, pustym korytarzem, gdy nagle poczuła uchwyt na swoim nadgarstku oraz jak ktoś pociągnął ją w stronę bocznego, zaciemnionego korytarza. “No do cholery, co jest dzisiaj z tymi ludźmi!” pomyślała. 
-Myślisz, że nie wiem, jak dostałaś tą robotę? -Anett usłyszała znajomy już głos. Mężczyzna przycisnął ją do ściany, przylegając do jej ciała, a jego ręka ponownie znalazła się na wewnętrznej stronie jej uda. Kobieta ponownie poczuła ten dziwny paraliż, jednak wiedziała, że musi coś zrobić. Szczególnie, że zaraz poczuła jego wargi na swojej szyi. Natychmiast poczuła, jak robi jej się niedobrze i miała tylko jedno wyjście, jak i tylko jedną szansę by trafić prosto w czuły punkt każdego faceta. Nagle, nie wiedząc nawet kiedy, mężczyzna znalazł się na podłodze. 
          Kouyou niecałą minutę później podążył śladem wokalistki. Wychodząc na korytarz w ostatniej chwili zauważył ruch przy jednym z przejść. Niewiele myśląc, szybkim tempem, ale tak, by nikt go nie usłyszał, poszedł w tamtą stronę. Gdy doszedł na miejsce, ze złości zacisnął pięści. Ten cholerny szczyl dobierał się do... Jego kobiety! Szybko zaobserwował, jak Anett starała się, by Noritoshi, bo tak nazywał się ów jegomość, nie wyczuł, że szykowała się do gwałtownego ataku. Jednak Kouyou był szybszy. Jak tylko twarz mężczyzny odsunęła się od jej szyi, by mógł ofierze spojrzeć w oczy, Uruha zaciskając zęby, wymierzył pięścią w jego twarz. Szybko włączył światło, na co Akuma nawet nie zareagowała. Patrzyła na zbierającego się z podłogi gościa, powoli się cofając w stronę korytarza. Odskoczyła, gdy wpadła na kogoś za sobą. 
-Spokojnie, to tylko ja. -Stwierdził Kouyou, obejmując Anett w pasie.  
-Parszywy Takashima. No tak, takiej egzotycznej piękności nie mógłbyś sobie odpuścić. -Noritoshi się zaśmiał, stając na równe nogi. -Racja, ściągnąłeś ją specjalnie dla siebie, ale coś Ci się chyba nie udało. -Dodał, przykładając dłoń do swojego nosa. Gdy na palcach zobaczył krew, skierował swój gniewny wzrok na gitarzystę.  
-Udało i to perfekcyjnie. Słuchaj. Z dziewczynami z staff’u rób co chcesz, ale Akumy nikt nie pozwoli Ci tknąć, jasne? Czy mam rozkwasić do końca ten twój piękny nosek? -Kouyou wyszczerzył swój wredny uśmiech, ale widząc mężczyznę zmierzającego w ich stronę, natychmiast zasłonił Anett swoim ciałem, stając przed nią. 
-Słuchaj Shima. Nie zapominaj, że mi wystarczy chwila, by pozbawić Cię tej całej sławy. A ludzie szybko o tobie zapomną... 
-Nie wydaje mi się. -Uruha przerwał jegomościowi, a widząc, jak jego pięść zmierza w jego stronę, ponownie pozwolił sobie, by mu przyłożyć. -Kochanie, chodźmy stąd, nie warto. -Skierował swoje słowa w stronę Anett, ponownie ją obejmując. 
-A więc to tak. Posłuchaj młoda, pobawi się tobą i zostawi, zawsze tak robi! -Zawołał Noritoshi. 
-W końcu uczysz się od mistrza. - Odpowiedział mu Kouyou, puszczając oczko w jego stronę na odchodne.  
          Szatynka niemalże wybiegła z budynku, szybko sięgając do kieszeni swojego płaszcza. Najpierw przez drżenie rąk nie potrafiła chwycić zapalniczki, a gdy w końcu udało się jej ją wyciągnąć, ta nie chciała odpalić. 
-Co za szajs. -Warknęła po swojemu, ale zaraz Kouyou podał jej swoją. Gdy w końcu udało jej się odpalić papierosa, oparła się o ścianę, wdychając dym do płuc. -Gdyby nie ty... -Zaczęła, wypuszczając szarą chmurkę z swoich ust.  
-Dałabyś sobie radę. -Kouyou delikatnie się uśmiechnął i podchodząc do niej, delikatnie ucałował jej czoło. -W końcu duża z Ciebie dziewczynka.  
-Musimy tam wracać? -Wokalistka wiedziała, że to było naiwne pytanie, a w odpowiedzi brunet jedynie kiwnął głową. 
-Musimy siedzieć do końca. Teraz pewnie jest zamieszanie przez tego idiotę, ale przynajmniej dostał za swoje... Anett, nie martw się. -Ostatnie słowa Uruha dodał, widząc smutną minę szatynki.  
-Nie martwię się. Po prostu się zastanawiam, ile niespodzianek mnie jeszcze czeka. -Anett mówiąc to przymknęła powieki. To mimo wszystko był dla niej naprawdę ciężki dzień, a ostatnie wydarzenia wyssały z niej ostatnie resztki sił.  

           Nad ranem w końcu dojechali do mieszkania kobiety. Anett czekając, aż Kouyou otworzy drzwi, oparła się o ścianę, zamykając powieki. Uruha wiedział, że kobieta jest po prostu zmęczona do granic możliwości. Uśmiechając się pod nosem, otworzył drzwi i zaraz wziął ją na ręce, zanosząc w stronę sofy, na której ją usadził.  
-Ale dasz radę ogarnąć się sama? -Zapytał, zamykając drzwi. Od razu podszedł i usiadł obok niej, ujmując jej dłonie w swoje.  
-Tak, daj mi chwilę. -Szatynka odpowiedziała szeptem. Przez wydarzenia z Noritoshim nie potrafiła się cieszyć, cały czas czuła na sobie jego dotyk. Kouyou zauważył, że nie tylko zmęczenie było winowajcą zmiany jej zachowania. Jednak nagle Anett zaczęła się śmiać pod nosem. 
-A co to był za pomysł, żeby zabrać Temari ze sobą? -Zapytała, spoglądając w jego stronę. 
-Bardzo chciała zobaczyć jak takie imprezy wyglądają. Chociaż, gdyby to wydarzyło się jej, to zamordowałbym go na miejscu. -Uruha uciekł wzrokiem w kierunku ściany. Mimo iż Anett była dla niego z jakiś powodów ważniejsza, nie miał pewności jak na taką sytuację zareagowała by jego córka. 
-Też dałaby radę. O nią akurat nie musisz się martwić. -Anett słabo się uśmiechnęła i powoli wstała, udając się do łazienki.  
          Akurat miała wychodzić z kabiny po prysznicu, gdy drzwi do łazienki się otworzyły. Oczywiście, że Kouyou musiał wejść do środka.  
-Kyu! -Krzyknęła, zasłaniając się ręcznikiem. 
-Spokojnie. Już nie udawaj takiej cnotki... Jakbym Cię nago nie widział skarbie. -Kouyou się zaśmiał, podchodząc do kobiety. Jednak natychmiast coś go zaniepokoiło- Anett zakaszlnęła kilka razy. 
Szatynka szybko ubrała się w ciepłą piżamę i wyszła.  
Kouyou już kiedyś zostawił tutaj kilka swoich rzeczy, na wypadek, gdyby miał nocować w mieszkaniu. Wiedział, że Temari wcześniej, bezpiecznie wróciła do domu, a On sam postanowił zostać u Anett. W końcu, gdy wyszedł z łazienki, postanowił zajrzeć jeszcze do kuchni, gdzie spotkał szatynkę. 
-Jeszcze nie śpisz? -Zapytał, podchodząc do niej. Anett spojrzała na niego kątem oka, upijając łyk wody. Gdy podszedł do niej, odłożyła szklankę i objęła go w pasie.  
-Zawsze jesteś przygotowany na każdą okazję? -Szatynka uniosła brew ku górze. Uruha jedynie zaśmiał się pod nosem, przyciągając kobietę do siebie. 
-Na prawie każdą. -Odpowiedział, unosząc wzrok ku górze. -Jednak to nadal moje mieszkanie. No i mam tutaj bliżej ze studia, w razie pracy do późna. -Dodał, uśmiechając się to niej. 
-Etto... A z tą sypialnią to tak specjalnie, prawda? -Anett można by rzec, doskonale znała odpowiedź. Zmieszana mina gitarzysty co prawda ją rozbawiła, jednak grzecznie czekała na odpowiedź.  
-Wiesz, że planowałem co i jak, zanim byłem z Miko. Myślałem, że będzie inaczej i dasz się przekonać do zamiany pokojami. A potem jakoś nie chciałem nic zmieniać, nie żałuję. Żałuję za to, że oboje nie mamy dzisiaj siły wypróbować nowego łóżka. -Kouyou zaśmiał się pod nosem i ucałował jej czoło.  
-Panie Takashima, nie za szybko? -Anett ułożyła dłonie na jego torsie, lekko się odsuwając, ale nadal pozostając w jego objęciach. -Bo jeszcze pomyślę, że ten dupek ma rację. -Kobieta spojrzała mu w oczy z wrednym uśmieszkiem na twarzy.  
-Nie, nie ma racji. Chętnie poczekam. -Po tych słowach Uruha szybko wziął ją na ręce, wyprowadzając z kuchni. 
-To jest porwanie! -Zawołała Anett, widząc, że gitarzysta kieruje się w stronę sypialni.  
-Idziemy spać, a przecież nie będę spał sam... “Księżniczko”. -Rzucił Kouyou, odwzajemniając jej wredny uśmieszek sprzed chwili. 
-Ej! 
-Przepraszam, “królowo” ... 
__________
Wiecie, że nawet nie zauważyłam jak szybko czas zleciał od kiedy planowałam ten rozdział? Zabawne, bo myślałam, że nigdy nie przejdę przez ten moment, że w międzyczasie rzucę to w cholerę i to wszystko co czytacie zostanie w mojej wyobraźni. Ale jak widzicie, motywujecie mnie na tyle, że najdłuższa przerwa trwała tylko miesiąc :)
Ale spokojnie, wcale nie zbliżamy się do końca, co to, to nie! Fakt, że Akuma i Uruha są razem, jest tylko wstępem do tego, co będzie się działo (mam zaplanowane jakieś 5 sezonów, spokojnie). A co do Miko, to zmartwię was i mam nadzieję, że moja informacja nie będzie żadnym spoilerem (Jak tak, to trudno), ale kłopoty z Panią Nemoto dopiero się zaczną ^^'
Chciałam was jeszcze poinformować, o czym zapomniałam ostatnio, że zakończyłam oficjalnie prace nad opisami bohaterów. Nowe opisy będą się pojawiać, spokojnie, jak i będę aktualizować te stare według tego, co się będzie działo, ale myślę, że to raz na sezon wystarczy. I wiem, że Spis treści muszę uzupełnić, aczkolwiek zrobię to na dniach.
PRZYPOMINAM O KOMENTARZACH I ANKIECIE!
Do następnego :)

2 komentarze:

  1. No, Kaczorku, lepiej żebyś tego nie schrzanił, bo skopię ci ten barwny kuper
    Co za buc
    mam nadzieję, że nos mu się nie zrośnie, czy coś
    Mały Kai? A może mała Ayuko?

    OdpowiedzUsuń
  2. A idz w cholere z tą Miko. Słuchaj mam pomysł. "Do studia wpadla główna dyrektor- Sandra- i wypier*oliła Miko za bycie wredną suką. :D i po kłopocie :D tylko pozniej w sumie nudno bedzie w opowiadaniu. Ale chociaz nie rozdzielaj juz Akumy z Uruhą ��

    OdpowiedzUsuń