27 wrz 2020

Rozdział 20

 Żyje, żyje, spokojnie! 
Witam was. No niestety moja dłuższa przerwa nastała teraz, jednak naprawdę musiałam odpocząć, by nabrać pomysłów i je poukładać. Nie wiem jak teraz będzie z częstotliwością, ale spokojnie, nie będę was zostawiać na miesiące. Na pewno minimum dwa rozdziały na miesiąc się pojawią, nie mogę obiecać, że więcej. 
Oczywiście przypominam o sekcji komentarzy :)
Miłego czytania :3

Rozdział 20: 
 
         -Jesteś pewna, że chcesz wrócić później? -Zapytała Ayuko, patrząc na ekran swojego komputera. Widziała, jak Anett w dziennym świetle obróciła głowę, uciekając wzrokiem.  
-Rozmawiałam już z Takanorim. Nadal będziemy pracować zdalnie, to tylko kwestia przygotowania do wywiadów. -Odpowiedziała spokojnie Anett. Miała wracać do Japonii następnego dnia, jednak postanowiła jeszcze zostać. Nie chciała się przyznać, że dopiero zaczęła załatwiać sprawy związane z wizą. Przecież im dłużej nie widziała Kouyou, tym dłużej miała spokój.  
-Jak chcesz. -Ayuko wzruszyła ramionami w zrezygnowaniu. -Jeżeli chodzi o... No wiesz, Pana Ślicznego to... -Brunetka przerwała, biorąc głęboki wdech. -Miał do mnie prośbę, właściwie, to do Ciebie. Wiem, że ignorujesz go na każdej możliwej płaszczyźnie i nie dziwie Ci się, ale chciał, żebym Ci przekazała, że wysłał Ci wiadomość na skrzynkę. Mówił, że będziesz wiedziała o co chodzi. On chce, żebyś tylko to przeczytała, nic więcej. -Ayuko patrzyła na szatynkę zmartwionym wzrokiem. Anett wzdychając oparła się o ścianę, pod którym znajdowało się jej łóżko. 
-Wiesz, dlaczego ciężko mi tu być? -Wokalistka zaczęła mówić szeptem, od czasu do czasu spoglądając w stronę zamkniętych drzwi. -Z jednej strony jestem z dala od niego, z drugiej nikomu nie mogę powiedzieć o tym, co się wydarzyło. Dlatego chcę zostać dłużej. Chcę to sobie wszystko dokładnie poukładać. 
-Nadal go kochasz, prawda? - Ayuko zmrużyła powieki, przyglądając się reakcji kobiety po drugiej stronie ekranu.  
-Co z tego? Przecież ślub już w kwietniu. Nie kazał jej długo czekać. A tak swoją drogą, jak tam nasza nowa Pani Ta-na-be. -Ayuko, jako że Takao wytłumaczył jej ten żart wcześniej, odpowiedziała śmiechem.  
-Jak widzisz, mam się dobrze, a dwa tygodnie w miłym, wyspiarskim cieple dobrze nam obojgu zrobiło. 
-Yutaka stał się mniej zrzędliwy? -Tym razem zaśmiała się Anett, a w tle usłyszała “Ja to słyszę!”. Zaraz Ayuko zauważyła jak Anett spojrzała w bok, a w pomieszczeniu rozległ się głos dziecka.  
-Ana, obiecałaś sanki. -Ayuko usłyszała głos kilkuletniej dziewczynki, chociaż nie zrozumiała ani słowa, a zaraz, Anett wróciła do niej wzrokiem. 
-Wybacz, w tym roku o dziwo spadło dość sporo śniegu i... Obiecałam młodej, że ją zabiorę na sanki. -Anett wzruszyła jedynie ramionami. 
-Ale pamiętaj, żeby przeczytać wiadomość od Kouyou! -Rzuciła szybko asystentka, mając nadzieję, że te słowa dotarły do szatynki nim ta się rozłączyła.  
-To, kiedy wraca? -Kai podszedł do Ayuko od tylu, kładąc dłonie na jej barkach. 
-Dopiero na premierę. Martwię się o nią, wiesz? -Kobieta spojrzała na swojego męża, jakby się nad czymś zastanawiała. 
-Potrzebuje czasu, sama mi to tłumaczyłaś... 
 
          Kris nie wiedział, co działo się z An. Od dnia jej wyjazdu z Japonii nie odzywała się do niego, a tym bardziej nie odbierała jego telefonów. Mając w końcu okazję, postanowił z nią porozmawiać. W końcu ją znalazł. 
Anett stała spokojnie, obserwując, jak kilkoro dzieci lepiło bałwany, jednak jej mina wskazywała na to, że nad czymś się poważnie zastanawiała. 
-An-chan, tu jesteś. -Zawołał szatyn, podbiegając do niej. 
-Skąd wiesz, że tu jestem? -Zapytała Anett, nawet nie spoglądając na niego. 
-Od twojej mamy. -Na te słowa, kobieta w końcu zareagowała. Odwróciła się w jego stronę, nadal krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej.  
-A może ja nie chcę z tobą gadać, pomyślałeś o tym? Zresztą, nie mamy już o czym. -Aneta patrzyła na niego spod przymrużonych powiek. Złość, która od niej emanowała była wyczuwalna już kilka kroków przed nią.  
-Ja nawet nie wiem o co Ci chodzi. -Zajęknął błagalnie Kris. Wokalistka spojrzała jedynie w stronę bawiących się dzieciaków i ciężko westchnęła. 
-Musiałeś im powiedzieć? Powiedzieć Kouyou o Yuu, a Akirze o Kouyou? -Zaczęła mówić po japońsku, widząc, że tak nikt ich nie zrozumie. -Mimo, że w tym drugim przypadku to były tylko twoje domysły, musiałeś powiedzieć. -Dodała, nie kierując wzroku w jego stronę. 
-Przy pierwszym przypadku, myślałem, że Kouyou się ogarnie... A co do Akiry, to chciałem, żeby się od Ciebie odczepił. Podejrzewałem, że się rozstaniecie po czymś takim. -Odpowiedział szatyn z nutką żalu w głosie.  
-Ty naprawdę w to uwierzyłeś? Cały ten mój związek z nim, to była jedna wielka ściema. Ale spokojnie, postanowiliśmy to przerwać. Nie dość, że poszło to nie w tą stronę, to ty zacząłeś się wtrącać. 
-To dobrze, wy naprawdę do siebie nie pasujecie. Dwie cholernie uparte osoby razem, kto to widział? -Kris w odpowiedzi poczuł na sobie groźny wzrok wokalistki, która patrzyła na niego kątem oka. -No dobra, a co z Kouyou? -Zapytał niepewnie. 
-Nic. Jest z Miko. Wiem co o mnie myśli i to mi wystarczy. Jak na razie nie chce go znać. -Po tych słowach przez chwilę stali w milczeniu. Anett w końcu spojrzała na swój telefon w celu sprawdzenia godziny. 
 
          Krystian odprowadził Anett i jej kuzynkę do domu. Po drodze szatynka opowiedziała mu o sytuacji, jaka miała miejsce między nią, a gitarzystą tuż przed jej wyjazdem. Obiecała mężczyźnie, że pojawi się na wieczornej imprezie u ich wspólnego znajomego, jednak nie była do końca przekonana, czy chcę widywać się z kimkolwiek tego dnia.  
Kiedy w końcu została sama, postanowiła sprawdzić, co gitarzysta ma jej jeszcze do powiedzenia. Jeszcze przez chwilę przed otworzeniem wiadomości, nie była pewna, czy powinna. W końcu jedno kliknięcie, jedna sekunda za późno, by żałować.  
 
“... Wiem, że nic nie jest w stanie wyjaśnić mojego zachowania, jednak chciałbym, żebyś o czymś wiedziała. 
Żałuję, ale już nie cofnę czasu. Cała ta sprawa z Miko, nasz związek, jest tylko po to, żeby Cię chronić. Chociaż po czasie dotarło do mnie, że nawet i to nie pomaga. Jednak było już za późno. Ty i Akira...  
Wiem już, jak to między wami wyglądało, ale nie wiedziałem tego wcześniej. Wściekam się na każdą myśl, że mogłabyś być z kimś innym, ale przecież to ja nawaliłem.  
Nie cofnę czasu, ani słów, ale chciałbym, żebyś wiedziała, że żałuje, że wcale tak nie myślę. Poniosło mnie, ale nie jestem w stanie tego zmienić.  
Mam nadzieję, że mi wybaczysz i że jak wrócisz, pozwolisz nam zapomnieć o tej sprawie. Nie mogę inaczej. Jestem z Miko i nie mogę tego zmienić. Przepraszam... 
                                                                                                                                                                                                                                                                                                      ~Kouyou” 

 
Anett siedziała przez chwilę, próbując powstrzymać łzy. Utknęła wzrokiem na ostatnim zdaniu, czytając je po raz kolejny, kolejny i kolejny. Wiedziała, że wykazała się niezwykłą głupotą i naiwnością, mając nadzieję, że mężczyzna wyzna jej w tej wiadomości co do niej czuje. Od razu pożałowała, że postanowiła posłuchać Ayuko i przeczytać tą wiadomość.  
Ocierając łzy, spojrzała na zegarek. Niewiele czasu jej zostało na wyszykowanie się na imprezę, ale postanowiła najpierw zebrać myśli. Wysłała kilka sms’ów do znajomych, że się spóźni, szybko się ubrała i zabierając ze sobą kluczyki do samochodu, wyszła.  
     Była już w trasie, bez żadnego planu, gdzie mogłaby pojechać. Po prostu jechała przed siebie, mając poczucie, że to samochód wybiera sobie trasę, a nie Ona. Dla niej to był najlepszy sposób na uspokojenie się. Skupianie się na drodze odrywało ją od negatywnych myśli. Myślała tylko nad tym, gdzie skręcić, kogo wyprzedzić i z jaką prędkością pojechać.  
-Widzisz Reita, jednak jestem skończoną idiotką. -Zaśmiała się pod nosem, odpalając kolejnego papierosa. Zwany przez nią “syndrom znudzonego kierowcy” dawał się jej we znaki, zapełniając powoli popielniczkę. Kolejny dzwonek jej telefonu przekonał ją, że pora wracać. Jednak w drodze powrotnej postanowiła podjechać w jedno miejsce. W końcu, gdzieś na obrzeżach miasta wjechała na parking. Zaparkowała z tyłu, tak, by nikt z ochrony czy pracowników jej nie zauważył. Wysiadając, zamknęła za sobą drzwi i opierając się o samochód, skrzyżowała ręce na wysokości swojej klatki piersiowej, patrząc na bramę przed sobą.  
-Zawsze ścigałam się z marzeniami. A mogłam zostać, jakoś bym wytrzymała. Nawet nie wiesz jak czasami żałuje. -Wyszeptała sama do siebie, przecież samochód jej nie odpowie. Westchnęła głęboko zamykając oczy, przed którymi pojawiło się to nieszczęsne zdanie.  
Stała tak jeszcze przez blisko pół godziny, zanim postanowiła wrócić do domu i zebrać się na spotkanie ze znajomymi. 
 
          Kouyou postanowił pojechać do mieszkania i posprzątać po remoncie. Miko uparła się, żeby mu pomóc, a gitarzysta z znanego tylko dla niego powodu, nie był z tego zadowolony. Nadal ukrywał przed nią prawdę o Temari. Miko jako jedyną utrzymywał w przekonaniu, że to jego dalsza rodzina, mimo, że reszcie powiedział, jaka jest prawda.  
Kolejną sprawą, która nie dawała mu spokoju, była sytuacja między nim, a Anett. Mimo wyjaśnień, które jej wysłał dwa tygodnie wcześniej, nie był przekonany co do swoich decyzji.  
Mężczyzna wszedł do pokoju wokalistki, w którym też zebrało się trochę kurzu. Nagle uderzyła go fala wspomnień. Podniósł z biurka jakiś plik papieru i zaraz usłyszał głos blondynki.  
-I tak nadal nie rozumiem, dlaczego zgodziłeś się na ten remont, skoro nie ty tutaj mieszkasz. -Miko weszła do pokoju. -Kouyou, coś nie tak? -Zapytała, widząc, jak gitarzysta nawet nie drgnął, nadal stojąc tyłem do niej. Blondynka powoli podeszła do niego, kładąc dłoń na jego ramieniu. Uruha czując jej dotyk, rzucił kartki na swoje miejsce i powoli odwrócił się w jej stronę. 
-Miko, ja tak nie mogę. To nie ma sensu... -Kouyou uciekł wzrokiem w bok, zaciskając wargi w cienką linię. 
-Kochanie, o czym ty mówisz? -Kobieta zmarszczyła czoło, przyglądając się gitarzyście. Powoli docierało do niej, co ten chce jej powiedzieć. Patrzyła na niego przerażonym wzrokiem, czując każde uderzenie jej serca.  
-Nie możemy być razem. -Kouyou skierował swój wzrok w stronę blondynki, która stała nieruchomo, wpatrując się w niego. - Kocham Anett i nie jestem w stanie tego zmienić. W dodatku po tym jak... -Uruha przerwał na krótko, zastanawiając się, czy mówić jej o zdradzie, jednak stwierdził, że przecież Miko mu tego nie wybaczy, a o to mu chodziło. -Zdradziłem Cię z nią i nie umiem przestać o niej myśleć. -Dodał, z wrednym uśmieszkiem na twarzy, czego w ogóle nie był w stanie kontrolować. Jednak, niemal natychmiast jego mina diametralnie się zmieniła, czując piekący ból na swoim policzku. “Anett już mnie do tego przyzwyczaiła” pomyślał, przykładając dłoń do obolałej części twarzy.  
-Wiedziałam. -Mruknęła Miko pod nosem, krzyżując ręce. Rozejrzała się przez chwilę po pokoju zbierając myśli. -A ja głupia Ci ufałam, a ty nic się nie zmieniłeś. -Kobieta lekko zmrużyła powieki.  
-O czym ty teraz mówisz? -Zapytał zaskoczony gitarzysta. 
-Poprzednim razem też chodziło o inną. - Kouyou słysząc jej słowa, zagryzł dolną wargę, wiedząc, że powinien jej w końcu powiedzieć prawdę.  
-Poprzednim razem po prostu miałem Cię dość, a że nic do Ciebie nie docierało, postanowiłem skłamać. Teraz tak nie jest. Teraz, poza tym, że mam Cię dość, po prostu Cię nie kocham. Wolę być sam niż z kimś, kto chce kontrolować każdy mój ruch. -Uruha musiał się powstrzymywać, żeby nie krzyknąć. Miko chwilę stała ze łzami w oczach, po czym bez słowa po prostu wyszła.  
Kouyou poszedł zamknąć za nią drzwi. Przekręcając zamek, oparł się o nie plecami i odetchnął, czując jakby cały ciężar z niego spadł.  
 
          Szatynka dotarła spóźniona ponad dwie godziny. Zaraz każdy zaczął ją zagadywać i zadawać pełno pytań dotyczących jej nowej pracy, o czym nie chciała rozmawiać. Nagle w tłumie zauważyła czerwone włosy swojej niższej przyjaciółki i zaraz do niej podeszła. 
-Rin, jednak jesteś! -Zawołała wesoło Anett, przytulając przyjaciółkę na przywitanie.  
-Nie mogłam odpuścić imprezy przywitano-pożegnalnej dla Ciebie, a ty się spóźniasz. -Odpowiedziała przyjaciółka, cicho się śmiejąc. 
-Wybacz, musiałam nad czymś pomyśleć. A co do imprezy to, ja jeszcze z miesiąc zostaje. -Anett szeroko się uśmiechnęła.  
-Dobra, to pokaż to cudo. -Rin natychmiast chwyciła jej prawą rękę i zaczęła oglądać niewielki tatuaż na nadgarstku. -No, no, osoba, która panicznie boi się igieł zrobiła sobie drugi tatuaż i to w takim miejscu.  -Wzrok obu kobiet utknął na czarno-czerwonym znaku nieskończoności na nadgarstku wokalistki.  
-Nie było łatwo, ale jest. A ten pierwszy mogę usunąć? -Anett zażartowała, mimo, że wokół nich zebrało się kilku gapiów oglądających jej rękę. 
-A co? Odchodzisz? -Rin uniosła brew, patrząc na przyjaciółkę.  
-Nie, jestem w zespole. -Anett odpowiedziała ze spokojem, jednak niższa kobieta szybko pociągnęła ją w stronę łazienki, w której mogły same na spokojnie porozmawiać. -Przepraszam, wiem. Powinnam Ci powiedzieć, ale najpierw nie mogłam, a teraz wolę o tym nie rozpowiadać, wiesz jacy są ludzie. - Akuma patrzyła na czerwonowłosą błagalnym wzrokiem. Druga kobieta chwilowo zacisnęła wargi, zastanawiając się nad czymś. Nie wiedziała, czy powinna powiedzieć o propozycji jaką dostała, czy jednak zrobić Anett niespodziankę już na miejscu.  
Nagle usłyszały walenie do drzwi. Rin westchnęła i powoli je otworzyła, a w nich zauważyła znajomego bruneta. 
-Czego, tu się rozmawia. -Mruknęła z niezadowoleniem. Nigdy nie ukrywała, że nie przepada za Krystianem, jednak tolerowała go tylko ze względu na Anetę.  
-Ja nie do Ciebie, tylko do An. -Odpowiedział Kris, wciskając się do łazienki. - Młoda, posłuchaj, musimy pogadać i to teraz.  
-Rozmawiam z Rin, możesz poczekać. -Anett nie była zadowolona, że szatyn przerwał ich rozmowę, szczególnie, że rzadko widywała się z przyjaciółką. W dodatku wiedziała o czym mężczyzna chce z nią rozmawiać.  
-Nie. To nie może czekać. Przeczytaj, sama zrozumiesz, dlaczego chce rozmawiać teraz sam na sam. -Szatyn podał jej swój telefon. Anett najpierw spojrzała na mężczyznę, a potem na ekran. 
“Nie mów Anett. Rozstałem się z Miko. Powiedziałem jej w końcu o tym, co było między mną na An.” 
Szatynka spojrzała na przyjaciela, po czym na rudą kobietę, która uważnie im się przyglądała. 
-Rin, to naprawdę sprawa na wczoraj, mogłabyś? - Rin w odpowiedzi wzruszyła ramionami i wyszła. 
-Przecież Miko nie da mi żyć, jak wrócę za tą zdradę. -Anett zaczęła nagle szybciej oddychać.  
-Mnie bardziej zastanawia, dlaczego Kouyou nie chce, żebyś o tym wiedziała. -Kris uniósł brew, patrząc pytająco na Anett. -Przecież powinnaś wiedzieć, chociaż ze względu na to, co sama powiedziałaś. -Aneta w tym momencie jedynie oparła się o ścianę, zamykając oczy. Chwilę wsłuchiwała się w dudniącą, głośną muzykę, próbując zebrać myśli. Nagle do niej dotarło... 
-Kouyou... On... Nie chce, żebym zrobiła sobie niepotrzebną nadzieję.  


Koniec sezonu pierwszego...

1 komentarz:

  1. Kaczucha, opanuj hormony
    bardziej niezdecydowany niż baba w ciąży
    no co za łoś
    A co do Krisa, to medal z kartofla za wyczucie >.>

    OdpowiedzUsuń