31 lip 2020

Rozdział 14

Zmiany, zmiany, zmiany... Jak widać, cały czas pracuję nad blogiem i jeszcze wiele pracy przede mną. Ostatnio myśląc nad dalszymi losami bohaterów, wpadłam na pomysł, że podzielę to opowiadanie na sezony. Nie będą one równe, to na pewno, ale chociaż mi ułatwi osadzenie wątków w tym opowiadaniu, a może i wam co nie co to ułatwi.
Na blogu poza spisem treści, o którym wspominałam wcześniej, pojawi się na pewno opis bohaterów, to szczególnie dla osób, które nie znają zespołu, ale czeka mnie ciężka praca nad tym i nie mogę obiecać kiedy będzie gotowy (Możliwe, że nawet już się coś pojawiło między napisaniem tego postu, a jego publikacją).
Uff, ale się rozpisałam. Jak zawsze przypominam o zostawieniu po sobie śladu w komentarzach i...
Miłego czytania :3

Rozdział 14:

           -Coś ty najlepszego narobiła?!! - Krzyknął Takanori, patrząc, to na plamy, to na Miko.
-Co się stało? -Akurat obok przechodził Kai. Zaniepokojony krzykiem Rukiego postanowił zajrzeć i spróbować załagodzić sytuację.
-Potraktowała tą sukienkę rozjaśniaczem! Teraz jest do niczego! -Takanori był niesamowicie wkurzony zaistniałą sytuacją. Perkusisty to nie dziwiło, w końcu nad tym projektem, wokalista pracował dobre kilka dni.
-W sumie na dobre wyszło, zamówimy tym razem dłuższą, żeby Anett nie miała pretensji, ale czy zdążą ją uszyć przed sesją. -Kai ze spokojem oglądał sukienkę, jednak zauważył jak mina kobiety się zmieniła. Miko patrzyła na nich, zaskoczona słowami lidera. Nie wiedziała, że niszcząc sukienkę, pomoże szatynce.
-A sesja za dwa tygodnie, oby zdążyli. -Rzucił Takanori, wracając na swoje miejsce.
-No Miko, gratulacje. -Rzucił Kai, wychodząc z pomieszczenia, a w ręce trzymał materiał. Po wyjściu cicho westchnął, mając nadzieję, że Miko w końcu się uspokoi i da wokalistce spokój.
     Z udawaną miną zbitego psa wszedł do dużej sali, gdzie odbywały się próby. Pozostali siedzieli i nad czymś zacięcie dyskutowali. Pewnie Anett znowu miała problemy z wejściem w piosenkę, o co najczęściej rzucał się Kouyou, który przez jej niby opóźnienia tracił rytm.
-Mam dla Ciebie dobre wieści Anett i tak musimy zamówić nową. -Yutaka podszedł do wokalistki i podał jej sukienkę. Anett niepewnie wzięła materiał do rąk i zaczęła oglądać. Od razu poznała, że to robota blondynki. Syknęła, próbując ukryć przed nimi swój gniew. Że też Miko zniża się to takich działań na jej niekorzyść, chociaż w tym momencie, to na jej korzyść.
-Naprawdę, świetna robota z jej strony. -Skomentowała wokalistka, kładąc sukienkę obok siebie. Pozostała czwórka spojrzała na nią pytająco. -No co? Przecież widzę, że to robota Miko i wiem, że nie zrobiła tego przypadkiem. -Odpowiedziała, jeszcze zanim ktokolwiek zdążył się odezwać.
-A z czym mieliście problem? -Zapytał lider, wiedząc, że zaraz będzie tego żałował.
-Próbujemy wytłumaczyć Kouyou, że to On się spóźnia, kiedy Anett ma wejść z wokalem po refrenie. -Wytłumaczył Aoi, uciekając wzrokiem, przed gniewnym spojrzeniem drugiego gitarzysty.

           Brunet podczas przerwy postanowił przejść się po kawę. Miał na ten dzień już dość komentarzy lidera, że coś grają źle, a papieros po drodze na pewno go uspokoi. W dodatku zauważył, że wyczyn Miko wytrącił Anett z równowagi, ale też wiedział, że Miko nie zrobiła tego bez powodu i miał nadzieje, że to nie On był tego powodem. Na szczęście czekoladowa kawa z bitą śmietaną działała cuda, jeżeli chodziło o poprawienie humoru wokalistce.
Kawiarnia znajdowała się po drugiej stronie ulicy, więc nie miał daleko. Właśnie wyrzucał niedopałek, gdy zobaczył dziewczynę swojego kuzyna.
-Cześć Mino. -Przywitał się z dziewczyną, która niepewnie do niego podeszła. -Co tutaj robisz? -Ze względu, na wcześniejsze zażalenia Takao i jego związku postanowił wybadać sytuację.
-Takao zostawił u mnie swój telefon i postanowiłam mu go przynieść, zanim zacznie się denerwować. -Słysząc słowa brunetki, Kouyou nie mógł dać po sobie poznać, że doskonale wie, że dziewczyna kłamie. Przecież Takao dzwonił do niego tuż przed tym, jak pojawił się w studiu, a i w trakcie pracy go używał.
-Takao jest na górze, tylko uważaj, taka napięta atmosfera tam dzisiaj panuje. -Rzucił gitarzysta na odchodne i ruszył w stronę kawiarni. Zastanawiał się, co dziewczyna wymyśliła i czy jedna kawa na pewno wystarczy.
     Całkowicie się nie spodziewając, że gitarzysta czegoś się domyśla, udała się na piętro, na którym cały zespół pracował.
Zaraz po wyjściu z windy zauważyła szatynkę, którą widziała dzień wcześniej, gdy śledziła Takao. Postanowiła wykorzystać okazję i z udawanym, miłym uśmiechem podeszła do kobiety.
-Cześć. Wiesz może gdzie znajdę Takao? -Mino dokładnie przyjrzała się szatynce. Przez chwilę podziwiała delikatne, europejskie rysy twarzy dziewczyny, od razu zauważając, że jej makijaż ograniczał się do zbędnego minimum. Zaraz przeniosła swój wzrok na sylwetkę dziewczyny i nie zauważyła niczego szczególnego poza jednym... Biust. “Na pewno nie są naturalne” pomyślała, próbując zgadnąć jaki rozmiar stanika kobieta może nosić.
Anett zaraz wyczuła na sobie badawczy wzrok dziewczyny i przez chwilę w ogóle nie docierało do niej co się dzieje. Ale nagle zauważyła bruneta, o którego dziewczyna pytała. Takao wychylił się zza drzwi do pokoju, gdzie spędzali najwięcej czasu w studiu i zaczął wymachiwać do Anett, żeby odesłała Mino z kwitkiem.
-Em... Cześć. -Anett uśmiechnęła się niepewnie do dziewczyny. -Czekaj, skądś Cię znam... Ty jesteś Mino, dziewczyna Takao, prawda? -Zapytała, chociaż dopiero po ułamku sekundy dotarło do niej, że właśnie weszła na pole minowe.
-Tak, a ty jesteś?... -Mino miała teraz idealną okazję, by wyciągnąć coś od szatynki, a ta przeklinała siebie w myślach.
-Anett, pracuje z chłopakami od niedawna. -Odpowiedziała szybko, czując się jak na przesłuchaniu.
-Hymm, Takao nic o tobie nie wspominał. -Mino udała zamyślenie. Akurat fakt, że Takao nie wspominał o kobiecie, była prawdą.  “Czy Ona myśli, że ja i Takao...” pomyślała wokalistka, śmiejąc się w myślach. Jednak, bardzo musiała uważać na swoją odpowiedź, aczkolwiek postawiła na połowiczną szczerość.
-Wiesz, w sumie oboje zajmujemy się tłumaczeniami, ale, tak jakby w osobnych działach. Fakt, czasami pomaga mi się przygotować do egzaminów, ale większość czasu spędzam z zespołem. -Odpowiedziała z uśmiechem, mając nadzieję, że nie palnęła czegoś na niekorzyść Takao.
Nagle na horyzoncie pojawił się Kouyou, z kubkiem kawy w ręku, co szatynka postanowiła wykorzystać.
-O, już jesteś kochanie. -Rzuciła Anett w stronę gitarzysty, gdy ten podszedł do niej, podając jej kawę. Nagle ku jego zaskoczeniu, kobieta cmoknęła jego policzek i obejmując go, delikatnie się w niego wtuliła.
-Em, to wy... - Skołowana Mino pokazywała palcem raz na Anett, a raz na Kouyou.
-Widzę, że już się poznałyście. -Kouyou posłał brunetce uśmiech. Szybko domyślił się, dlaczego szatynka się tak zachowała, chociaż nie wiedział, czy powinien się cieszyć z tego, że wykorzystała akurat jego.
-A, Takao... Niestety, dzisiaj ma spotkanie na mieście, nie będzie go w studiu. -Wtrąciła Anett, zanim Mino zdążyła się odezwać.
-Takao przecież... -Mężczyźnie przerwał kopniak ze strony wokalistki skierowany w jego kostkę. -A no tak, tak. Zapomniałem ci powiedzieć. -Uruha zaśmiał się głupkowato.
-A, to szkoda, spróbuje go złapać później. Cześć. -Dziewczyna jakby zrezygnowana, pożegnała się i udała się do windy. Anett i Kouyou stali jeszcze przez chwilę, upewniając się, że dziewczyna zniknie za drzwiami windy.
-Uff. -Odetchnęła szatynka, odsuwając się od gitarzysty. Upijając łyk kawy, udała się do pomieszczenia, zajmowanego przez Takao, a Kouyou niczym grzeczny pies podreptał za nią, by przypadkiem nie zabiła jego kuzyna. “Ona naprawdę jest dzisiaj jakaś nerwowa” pomyślał, gitarzysta.
-Takao, co to miało być? - Zapytała wokalistka, stając przed mężczyzną. Takao jedynie westchnął.
-Wygląda na to, że Mino myśli, że ją zdradzam, z tobą. -Brunet zamyślił się na chwilę. -Ale nie wiedziałem, że wy... -W tym momencie Takao palcem zaczął wskazywać to na Kouyou, to na Anett, z wrednym uśmieszkiem na twarzy. Kouyou podszedł do kuzyna i palnął go w głowę.
-Młody, ja i Ona? Zapomnij. -Rzucił gitarzysta, jakby na ułamek sekundy zapominając, że Anett stoi za nim. ‘Tak teraz grasz? Okej” pomyślała szatynka, mrużąc niebezpiecznie powieki.
-A tobie co? -Dopytał starszy brunet, spoglądając na nią.
-Zastanawiam się, którego z was zamordować jako pierwszego za tą akcję z Mino.
-Wiesz, ja się nie dziwie, że jest zazdrosna. Jesteś nowa, nikt o tobie nic nie mówi, w dodatku, naprawdę się zastanawiam, czy Ciebie naprawdę nigdy nie było stać na operację plastyczną. -Takao cicho zaśmiał się pod nosem.
-Wiesz, mnie nikt nie zabije, jak sprawdzę, czy są naturalne. -Rzucił Kouyou, śmiejąc się, a Anett ponownie poczuła, jak zaczęła się cała gotować ze złości.
-Ja cię zabije i odwalcie się od moich piersi! Są prawie normalne, no może trochę większe, ale moja siostra ma większe. -Anett ściskała pięści, chociaż ostatnie słowa skierowała w stronę gitarzysty.
-Mężatka? -Dopytał, z chytrym uśmieszkiem.
-Nie, rozwódka i może przy niej nie będziesz czuł się jak przy dziecku. -Odpowiedziała ostro szatynka, zabierając w końcu gitarzyście kawę. “Cholera, zaprzeczenie było zdecydowanie złym pomysłem” Kouyou patrzył z przerażeniem na kobietę.
Nagle, jako że za oknem było pochmurno, nastał ich półmrok. W trójkę rozejrzeli się po pokoju, za osobą, która mogła zgasić światło, po czym Anett usiadła na kanapie z telefonem w dłoni.
     Takanori był w trakcie nagrywania, kiedy wysiadł prąd. Razem z Akirą spotkali się na korytarzu, a zaraz dołączył do nich Yutaka. W trójkę po chwili rozmowy o tym, co się stało, dołączyli do Anett, Kouyou i Takao. Od razu na wejściu usłyszeli utwór, wydobywający się z głośnika telefonu wokalistki.
-Marsz toreadora? -Zapytał lider, marszcząc czoło, a wzrok kierując na wokalistkę.
-Taa, puszcza to w kółko i nie wiem czemu. Kouyou wie, ale nie chce powiedzieć. -Takao pokręcił głową w zrezygnowaniu.
-Oni już tu są... Już po nas idą. -Wyszeptała tajemniczym głosem Anett, po czym razem z Kouyou zaczęli się śmiać. Nowo przybyłej trójce nie było do śmiechu, po prostu stali i patrzyli na nich jak na wariatów. Nagle muzyka ucichła, ale Uruha nadal śmiał się pod nosem.
-Nie Kouyou, nie tłumacz, kiedyś sami zrozumieją. -Anett uśmiechnęła się w taki... Tajemniczy sposób, niby wredny, niby przebiegły, ale było w tym uśmiechu coś niepokojącego.
Akurat, gdy pozostała trójka się rozsiadła, weszła Ayuko, z niezadowoloną miną. Usiadła obok lidera i rozejrzała się po nich.
-A Aoi gdzie? -Rzuciła, patrząc po wszystkich pytająco. Wszyscy następnie spojrzeli po sobie i po kolei zaczęli wzruszać ramionami. -Zresztą, nie ważne. Okazuje się, że to jakaś większa awaria, bo w całym budynku nie ma prądu i szybko tego nie naprawią. -Ayuko cicho westchnęła, wtulając się w narzeczonego. -Także jesteście wolni, ale od jutra rana nagrywacie. -Dodała, ku radości pozostałych.
-Dobrze, że chociaż z singlem się wyrobiliśmy na czas. -Skwitował Takanori z uśmiechem na twarzy zebrał swoje rzeczy i poza krótkim “cześć” tyle go widziano. W drzwiach minął się z Yuu, który jeszcze przez krótką chwilę patrzył za nim.
-Awaria, idziemy do domu. -Rzucił Reita, również się zbierając.

           Takanori zadowolony z wcześniejszego wyjścia ze studia, postawił na spacer po parku, ale nie samotnie. Wiedząc, że Ohara miała wolne, zaraz po chwilowym powrocie do domu, podjechał po nią, po czym udali się na spacer. Przechadzając się pustymi alejkami spokojnie rozmawiali, aż zastał ich wieczór.
-Czegoś nie rozumiem. -Zaczęła kobieta, zastanawiając się nad wcześniejszą wypowiedzią wokalisty, który unikając drażliwych informacji, opowiedział jej o dniu w pracy. -Jakimś cudem?
-Nastąpiły małe zmiany w trakcie, przez co myśleliśmy, że się nie wyrobimy w terminie. Ale wraz z Anett wzięliśmy się ostro do pracy i się udało -Ruki zaśmiał się, wiedząc, że najgorsze już za nimi.
-Nie wiedziałam, że jakimikolwiek koncepcjami zajmuje się ktoś spoza zespołu. -Ohara zaczęła podejrzewać, że Takanori nie mówi jej całej prawdy, ale w sumie wolała nie wnikać za głęboko w sprawy jego pracy.
-No wiesz, czasami przydaje się ktoś z zewnątrz, kto powie, czy to jest dobre, czy nie, tak jak w tym przypadku. -Stwierdził Ruki, przeklinając siebie w myślach za ten pomysł. Gdyby wiedział, że ukrywanie nowego członka zespołu będzie takie trudne, zdecydowanie inaczej przeprowadziłby zatrudnienie Anett.
Widząc, jak kobieta zadrżała z zimna, delikatnie objął ją ramieniem, kierując się w stronę wyjścia.
-Wieczory już takie zimne. -Rzucił, patrząc przed siebie, a kobieta jedynie spojrzała na niego kątem oka, z delikatnym uśmiechem na twarzy. Podchodząc do samochodu, otworzył jej drzwi pasażera, a po chwili zasiadł za kierownicą. Dopiero po chwili drogi kobieta zorientowała się, że Takanori jedzie w przeciwną stronę niż do jej domu.
-Gdzie my jedziemy? -Zapytała, rozglądając się po okolicy, przez samochodowe szyby.
-Obiecałem Ci przedstawić Korona i udowodnić Ci, że jestem słodszy od niego. -Ruki zaśmiał się pod nosem.
     Po chwili byli już w jego mieszkaniu, lecz ku ich zaskoczeniu, po przekroczeniu progu, przywitało ich psie warczenie. Ohara spokojnie przykucnęła i z uśmiechem na twarzy wyciągnęła dłoń w stronę psa, ten jednak nadal stał najeżony, warcząc.
-Koron, co z tobą chłopie? -Zaśmiał się Takanori, biorąc psa na ręce. -Rozgość się, zaraz przyniosę Ci herbaty. -Odezwał się, gdy znaleźli się w salonie, a sam zniknął z psem gdzieś w odmętach dużego mieszkania. Zajmując miejsce na dużej, wygodnej sofie, słyszała głos Rukiego, który mówił coś do zwierzaka. Zaraz jednak wokalista wrócił z kubkami napełnionymi herbatą i usiadł obok niej.
-Nie wiem o co mu chodzi, nigdy na nikogo nie warczy. -Takanoriego zaczęło zastanawiać dziwne zachowanie jego pupila.
-Może chodzi o to, że mam kota. -Stwierdziła Ohara, lekko wtulając się w mężczyznę, który wcześniej objął ją ramieniem.
-Może, wole sprawdzać coś innego. - Takanori z uśmiechem patrzył na kobietę popijającą herbatę.
-Pyszna. A co takiego chcesz sprawdzać? -Zapytała, kierując swój wzrok na niego, zarazem odkładając kubek na pobliskim stoliku.
-No wiesz, jest taka jedna rzecz, którą lubię sprawdzać. -Po tych słowach Takanori lekko pochylając się nad nią, złożył na jej ustach czuły pocałunek, który jednak nie trwał długo. Zaraz oboje poczuli, jak pewien osobnik wskoczył najpierw na kolana wokalisty, a widząc, że Oni w ogóle nie zareagowali na jego przybycie, zaczął się wciskać między nich.
-Koron, co z tobą? -W odpowiedzi Ruki otrzymał jedynie słodkie spojrzenie psa, który lekko przechylił swoją główkę. Takanori pogłaskał psa i odstawił na podłogę. Jednak po chwili, gdy owa para wróciła do pocałunków, sytuacja się powtórzyła w akompaniamencie wesołego, psiego poszczekiwania.

            Jako że wziął ze sobą gitarę, postanowił pomęczyć trochę wokalistkę nauką, zanim przyjdzie Kris. Wiedział, że Anett kiedyś grała, ale jak sama stwierdziła, to było lata temu. W końcu, gdy nastał wieczór, postanowił przygotować coś do jedzenia, zastanawiając się, jak człowiek może cały dzień wytrzymać bez jedzenia, jak to Anett miała w zwyczaju.
Nagle z czynności wyrwał go dźwięk dzwonka. Szatynka była akurat zajęta dalszym wypakowywaniem pudeł, także poszedł otworzyć, wiedząc, że zobaczy szatyna.
-Ty znowu tutaj? -Zapytał Kris, unosząc w zaskoczeniu brew.
-A ty znowu się nie witasz. -Kouyou poczynił to samo ze swoją brwią i wpuścił szatyna do środka. Po chwili w salonie pojawiła się Anett, a Uruha wrócił do kuchni.
-A On co? Twoja niańka? -Kris się roześmiał, siadając na kanapie.
-Samozwańcza niańka. -Anett również się zaśmiała i zabrała za sprzątanie papierów ze stolika.
-Dobra dzieci, rozmawiałem z tą firmą i nie ma problemu, by zajęli się kuchnią i łazienką jak wyjedziecie, ale co z salonem i sypialnią? -Zawołał Kouyou wychodząc z kuchni z talerzem kanapek i kubkiem herbaty. Zaraz usiadł w fotelu tuz przed swoim laptopem. Był zadowolony z swojego pomysłu przeprowadzenia remontu w mieszkaniu, jednak ze względu na to, że mieszkała tutaj Anett, a po powrocie z polski miał się wprowadzić również Kris, musiał brać pod uwagę ich zdanie.
-No w salonie chciałeś wymienić podłogę, a sypialnie stwierdziłeś, że zostawiasz. Chyba, że salon chcesz zrobić po japońsku? * -Rzuciła zaciekawiona wokalistka, sięgając po kanapkę.
-Aż takim tradycjonalistą nie jestem. -Gitarzysta uciekł wzrokiem w bok. -Ale wracając, mój pomysł na łazienkę zostaje.
-Dodatkowo jesteś bezguściem, gdzie szary i złoto? -Oburzona szatynka zmrużyła oczy. -Jeżeli chcesz złoto, to najlepiej beż, ale beż jest, coś kremowego też by pasowało. Błękit też byłby dobry, ale nie pasuje do tej łazienki, a zielony będzie za ciemny. Żeś se złote fugi wymyślił. - Wokalistka cały czas mówiła mrużąc oczy w zamyśleniu, zarazem cały czas gestykulując. Ostatnie zdanie jedynie wypowiedziała po polsku.
-Zielony nie brzmi źle. -Gitarzysta pokiwał głową, próbując uruchomić swoją wyobraźnie.
-Najlepiej szmaragdowy, ale wtedy złoto musi być dodatkiem, a nie elementem ścian, bo wtedy będzie go za dużo.
-Skąd ty bierzesz te pomysły? -Na pytanie Kouyou, Kris lekko pochylił się w jego stronę.
-Za dużo domów w simsach wybudowała, nie zrozumiesz. -Wyszeptał szatyn, ale Anett słysząc jego komentarz, chwyciła za dekoracyjną poduchę i wycelowała nią w jego ramię. -Ał! Zaczęła bić!
-Sam się prosisz, a tak w ogóle, to jak oboje chcecie zostać na noc to... Oboje do sypialni. - Usłyszała oburzenie mężczyzn, ale sama się uśmiechnęła. -Tylko proszę Kris, nie dobieraj się do jego tyłka, chciałabym się wyspać. -Udając ziewnięcie, patrzyła na reakcję Uruhy.
-Że co, proszę? -Dopytał lekko zmieszany gitarzysta. Szatynka lekko pochyliła się w stronę przyjaciela i zasłaniając usta dłonią, szepnęła:
-Nie uświadomiłeś go?
-O tym wiem, ale ty chyba nie myślisz, że my.... -Mruknął Kouyou, ponownie uciekając wzrokiem od pozostałej dwójki. -I jeżeli miałbym wybierać tylko między waszą dwójką, to wybrałbym Anett.
-Złapany. -Kris pstryknął palcami i wstał udając się do łazienki.
-Powiedział, że jakby miał wybór tylko między naszą dwójką. -Powtórzyła Anett po polsku, patrząc na szatyna, znikającego za drzwiami.
     Zbliżała się północ, Anett spała już od godziny, jednak Kouyou wraz z Krisem nadal rozmawiali, leżąc w łóżku.
-A tyś się uparł ją przekonywać, to teraz nie narzekaj, że mamy tylko jedną kołdrę. -Mruknął Kris, patrząc w sufit.
-Wiesz, ja tam nic do Ciebie nie mam, jednak dziwnie się czuję, leżąc obok faceta praktycznie w własnym łóżku. -Brunet skierował wzrok w jego stronę.
-Ile kobiet tu jęczało?
-Nie mam siły liczyć. -Odpowiedział krótko, nie chcąc wnikać w ten temat. -A tak swoją drogą, jak to jest między tobą, a Anett? -Zapytał, myśląc, że może dowie się czegoś więcej na temat kobiety.
-Długa historia. Przez pracę ojca często się przeprowadzaliśmy i przy takiej jednej przeprowadzce ją poznałem. W sumie dość długo byliśmy razem, ale jakoś tak do mnie dotarło, że jednak wolę facetów...
-Czekaj, byliście razem? -Dopytał Kouyou, podnosząc się.
-Hej, spokojnie, jeżeli o to Ci chodzi, to my nic nie ten. -Szatyn patrzył na gitarzystę z błagalną miną, widząc jego reakcję.
-Nie, po prostu nic wcześniej o tym nie mówiłeś. -Uruha uniósł brew ku górze, przyglądając się szatynowi.
-Bo nie ma o czym. Związek się rozpadł, a my przyjaźniliśmy się dalej, ale An wtedy jeszcze nawet nie zaczęła podejrzewać, że biorę. Potem nastała kolejna przeprowadzka na drugi koniec kraju, tam popłynąłem, Anett próbowała mnie jakoś z tego wyciągnąć, ale po jakimś roku zniknąłem z jej życia. -Na koniec Kris jedynie cicho westchnął. -Ma rację, to wszystko dla uspokojenia własnego sumienia. -Dodał, obracając się na bok i zamykając oczy. -A ty już śpij, a nie zadawaj głupich pytań.
     Kris po chwili zasnął, a Kouyou gapił się w sufit, cały czas myśląc o relacji między nim, a wokalistką. Przez chwilę skupił się na konflikcie, między Anett, a Miko. Wiedział, że to jego była zaczęła atakować szatynkę, która oddawała jej różnymi przytykami. Pewnie tym razem też poszło o jakiś “zabawny” tekst ze strony wokalistki. Nie rozumiał, dlaczego Miko tak bardzo próbowała się zaprzyjaźnić z Anett, by jej zaszkodzić, a nie da sobie po prostu spokoju. Szczególnie, że numery blondynki zaczęły się odbijać na reszcie zespołu.
Po chwili zrozumiał, że nie ma wyjścia. Stwierdził, że dla dobra Anett, jakoś się zmusi i da Miko jeszcze jedną szansę. Ale nie od razu, wiedział, że będzie musiał tak to wszystko przeprowadzić, żeby blondynka nie zorientowała się, o co jemu naprawdę chodzi...
__________

*W japońskich domach istnieje zwyczaj urządzania przynajmniej jednego pokoju w tradycyjnym, japońskim stylu. Jego podłogę obowiązkowo pokrywa tatami, a prowadzące do niego, papierowe bądź płócienne drzwi zwane fusuma, są rozsuwane i obite drewnianą ramą...

1 komentarz:

  1. Kaczysynie, to zły pomysł
    to bardzo, bardzo zły pomysł
    Nie rób tego
    Ziom, ty nie wiesz co robisz

    OdpowiedzUsuń