Słowem wstępu, wiem... Kris podnosi ciśnienie, nie mam słów, na jego obronę, aczkolwiek, czy opowiadanie nie było by nudne, bez takiego bohatera? I czy wy nie za szybko chcecie, żeby ta dwójka była razem?
Dobra, już nie próbuje się bronić...
Miłego czytania :)
Rozdział 13:
-No i jakoś tak potem wyszło, że nie miałam już, kiedy mu tego wyjaśnić. - Anett zżerało poczucie winy, że opowiedziała brunetce o sytuacji, jaka miała miejsce między nią, a Yuu. Zarazem poczuła się lepiej, mogąc się w końcu komuś wygadać ze swoich “grzechów”.
-Myślę, że jeszcze nie jest za późno, byście w końcu pogadali. Aoi widać, że zachowuje się, jakby nic się nie stało, ale po tobie w jego towarzystwie widać, że coś przeskrobałaś...
-Bo ja nigdy taka nie byłam. Nie wiem co się ze mną stało, ale od kiedy wyleciałam z Polski, robię rzeczy, o które nigdy bym siebie nie podejrzewała. -Wokalistka wzruszyła ramionami, jednak zaraz zobaczyła gitarzystę wchodzącego do środka, który nie był sam.
-Z doświadczenia przy tej piątce powiem Ci jedno. Póki nie jesteś w stałym związku, to poszerzanie swoich doświadczeń seksualnych jest nawet wskazane.
-Ekhem, co jest wskazane? -Zapytał Kouyou, pochylając się nad brunetką, która wcześniej go nie zauważyła, siedząc tyłem do wejścia. Ayuko się skuliła, jakby chcąc stać się niewidzialną. Anett natomiast przyjrzała się brunetce, która weszła razem z gitarzystą i od razu zauważyła, że z twarzy są nawet do siebie podobni... “Ale Takanori mówił, że Asami nie żyje” pomyślała, marszcząc czoło.
-A co to za niewiasta? -Zapytała irytującym głosem Anett, jakby celowo chciała skupić ich uwagę na młodej dziewczynie.
-To jest Temari, córka znajomego. Nie ważne zresztą. Jedziemy? -Kouyou próbował jak najzwinniej wywinąć się z tej niewygodnej sytuacji, ale chyba było za późno, by Anett nie zaczęła czegoś podejrzewać.
W samochodzie ponownie panowała cisza. Anett z tylnego siedzenia ukradkiem spoglądała na Temari, która z pewnością siebie zajęła miejsce pasażera. W głowie szatynki cały czas brzmiały słowa Takanoriego, który opowiedział jej o przeszłości gitarzysty.
-A to, dlaczego Yutaka nie mógł po was przyjechać? -Tą niezręczną ciszę przerwał Kouyou, spoglądając raz po raz na tył samochodu za pomocą lusterka. Ayuko przeklęła w myślach, przecież mogła się domyślić, że Uruha zacznie o to pytać.
-Miał coś jeszcze do załatwienia, a wiesz jaki jest. Nie ruszy tyłka, dopóki nie skończy. -Skłamała, mając nadzieję, że gitarzysta nie będzie nadal drążył tematu, a jednak.
-I z tego co pamiętam, to Miko miała z wami być. -Uruha zauważył zmieszanie asystentki, kiedy tylko poruszył ten temat, ale chyba nie do końca był pewien, czy chce wiedzieć, co między dziewczynami zaszło. Wiedział, że Miko nie przepada za Anett, a wokalistka reagowała na blondynkę z wzajemną niechęcią.
-Taa, ale nagle musiała gdzieś pojechać. Znasz ją...
-Tak, takie roztrzepane dziecko. -Skomentował gitarzysta, mrużąc oczy ze wzrokiem skierowanym w wsteczne lusterko, przez które przyglądał się szatynce przez kilka sekund.
Anett pogrążona w myślach nawet nie słyszała konwersacji między Kouyou, a Ayuko, nawet nie zareagowała. Po prostu czekała, aż będzie mogła wysiąść, by w samotności móc wszystko przemyśleć.
Kiedy kobiety wysiadły, Temari poczuła się swobodniej, jednak widziała, że mężczyznę coś zżerało od środka.
-Pojechałeś po nie, tylko po to, by zobaczyć tą hojnie obdarzoną przez naturę szatynkę, prawda? -Odezwała się dziewczyna, gdy zatrzymali się na światłach. Kouyou zerknął na nią na chwilę, z miną, jakby musiał dokładnie przeanalizować jej pytanie. Jako że wyczuł poważną rozmowę, gdy tylko ruszył, podjechał na pobliski parking.
-Posłuchaj Temari... To nie jest do końca tak. Po prostu chcę, żeby była bezpieczna i żeby nie cierpiała. A w szczególności, żeby nie uroniła ani jednej łzy z mojego powodu. -Sam nie wiedział, dlaczego jej to mówi, w sumie to był zaskoczony, bo w końcu sam przed sobą to przyznał.
-Czyli... Ty ją kochasz, ale Ona nic o tym nie wie. Dorośli naprawdę sami sobie wszystko komplikują. -Temari pokiwała głową, cicho chichocząc pod nosem.
-Z opinią na mój temat, nie było by trudno ją zranić. -Słysząc słowa mężczyzny coś nagle ją tknęło. Jako że patrzył na nią, przyjrzała się jego twarzy. Znała jego imię i nazwisko, ale nie wzięła pod uwagę, że to może być...
-Uruha z the GazettE to ty!
-Nie wiedziałaś o tym? -Kouyou zaskoczony jej stwierdzeniem, sam się zaśmiał.
-No bo bez makijażu wyglądasz tak troszeczkę inaczej i nie brałam pod uwagę, że ktoś taki mógłby być moim ojcem. O ja cię... -Brunetka oparła głowę o zagłówek, patrząc przed siebie z szeroko otwartymi oczyma, niedowierzając własnym myślą. “Uruha moim ojcem...”
-Mówiłem Ci, że twoja gitara u mnie będzie miała towarzystwo, czyli inne gitary. -Kouyou zaśmiał się wesoło, patrząc na dziewczynę.
Następnego dnia, z samego rana u progu do mieszkania szatynki pojawił się Kris. Poprzedniego wieczora prosiła go o rozmowę jeszcze przed pracą, więc czego się nie robi dla przyjaciół.
Gdy Anett mu otworzyła, nie wyglądała najlepiej. Czyżby znowu w nocy nie zmrużyła oka? Jeżeli tak, to szatyn był ciekawy, czemu tym razem.
-No siema młoda, co się dzieje, że karzesz mi się stawiać na audiencję u wielkiej Akumy. -Kris się zaśmiał, wchodząc do środka, ale kobieta nie odpowiedziała. Mocno zdziwiony jej zachowaniem, usiadł wygodnie na kanapie, a Ona obok niego.
-Powiedz mi Kris... Jak do nas przyjechałeś, to czym się zajmowałeś? -Anett mówiła spokojnie, bez jakichkolwiek emocji, w ogóle na niego nie patrząc.
-Przecież wiesz. Mieszkałem u Artura i pomagałem mu w realizacji zleceń. -Szatyn był niezwykle zaskoczony jej pytaniem. Wcale nie spodziewał się, że Anett mogła wiedzieć coś więcej.
-A poza tym? Nie było czegoś innego? -Jej głos nadal pozostawał bez jakichkolwiek emocji, a Kris zauważył, że musi zacząć uważać na zadawane przez nią pytania, ponieważ każde jej słowo w tym momencie było dokładnie wyważone. Była zbyt dobra w zbieraniu informacji.
-Nie, przecież sama wiesz. -Odpowiedział jej spokojnie, ale w środku czuł podenerwowanie.
-To ty jesteś wtykom, dlatego wyjechałeś. -Szatynka nawet na niego nie patrzyła. Jej pusty wzrok skierowany był gdzieś w bok. -A my Ci zaufaliśmy. -Dodała, po czym powoli zamknęła swoje powieki. Nie zaciskała ich, po prostu siedziała z zamkniętymi oczami i kręciła głową, jakby nie mogła w to uwierzyć. Szatyn nagle się poderwał i wstał.
-Skąd o tym wiesz?! -Krzyknął, chodząc w kółko. Przecież nikt nie mógł o tym wiedzieć. -Posłuchaj mnie, to nie tak jak myślisz...
-Skąd wiesz, co ja myślę?!!- W końcu szatynka spojrzała na niego. -Wiesz co by było, gdyby ktokolwiek nawet teraz się dowiedział? Wydałeś ich dla własnej kartoteki. -W końcu na jej twarzy pojawił się gniew. Nie była na niego zła za to, że to zrobił, ale za to, że w ogóle zgodził się na coś takiego.
-Wiem. Anett, posłuchaj mnie. -Kris usiadł obok niej i delikatnie ujął jej dłonie. -Kiedy wyszedłem, nie miałem nic. Wtedy poznałem Artura i Szarego. On już wtedy was obserwował, a kiedy tylko się dowiedziałem od Artura, że się z nim przyjaźnisz...
-Czekaj. Szary to przecież ten tajniak... -Anett mu przerwała, mówiąc jakby do siebie.
-Jeszcze zanim przyjechałem, zaproponował mi współpracę. Zgodziłem się, żeby Cię chronić. Myślisz, że dlaczego nie powiązali Cię z tym wypadkiem. -Na same słowa, przed oczami Anett pojawiło się wspomnienie tego felernego dnia i obraz chłopaka, który zginął pod pociągiem.
-To, dlatego tylko nas tak szybko wypuścili. -Powiedziała szatynka jakby do siebie, następnie kierując wzrok na mężczyznę. -I tak nadal twierdzę, że to było nierozsądne. Jeżeli ktokolwiek się dowie...
-Oboje nie mamy życia w Polsce, wiem. -Kris jej przerwał, ponownie wstając. -Ale proszę Cię, zrozum. Chciałem Cię chronić ze względu na to, co nas kiedyś łączyło i jak wiele dla mnie kiedyś zrobiłaś. To był czas by się odwdzięczyć. -Mężczyzna przykucnął przed kobietą, ponownie ujmując jej dłonie w swoje. -Siostra... -Już dawno tak jej nie nazywał, przez co wokalistka rozumiała, że mówił poważnie.
-Trzeba było nie znikać bez słowa na kilka ładnych lat. -Anett ponownie zamknęła oczy i głośno westchnęła. -Tylko, czy naprawdę robisz to dla mnie, czy dla uciszenia własnego sumienia. -Dodała powoli otwierając powieki, by skupić swój wzrok na jego twarzy, jakby chciała odczytać z niej odpowiedź. Kris natomiast wstał i skierował się w stronę drzwi.
-Nie wiem, tego naprawdę nie wiem. Do zobaczenia wieczorem. -Z tymi słowami spojrzał na szatynkę zza ramienia, po czym po prostu wyszedł.
Tak jak byli umówieni kilka dni wcześniej, gitarzysta przyjechał po kobietę. Rozmowa z Temari nadal tkwiła w jego głowie. Nie był pewien czy ją kocha, ale za to obiecał sobie, że jej tego nie zrobi. Nie skrzywdzi jej.
W drzwiach mieszkania minął się z Krisem, który po prostu go wyminął bez słowa. Zaskoczony jego reakcją, wszedł do środka.
-A temu co się stało? -Zapytał, zamykając za sobą drzwi.
-Cześć, już jesteś. -Szatynka spojrzała na niego, kładąc dłonie na swojej głowie. -A ja nawet nie jestem gotowa. Nim się nie przejmuj, po prostu mieliśmy... poważną rozmowę. -Po tych słowach Anett, jak gdyby nigdy nic poszła do łazienki. Kouyou spojrzał na zegarek, po czym zasiadł na sofie. Opierając wygodnie głowę, spojrzał w sufit. Zauważył, że Anett nie była tego ranka w najlepszej kondycji, ale jego bardziej interesowało, co kobieta zaczęła podejrzewać poprzedniego dnia, ponieważ w samochodzie milczała, a gdy później próbował się z nią skontaktować, żeby upewnić się, że ma po nią przyjechać, szatynka nie odpowiadała.
Minęło dobre pół godziny zanim kobieta wyszła. Uruha uśmiechnął się na jej widok. Cienkie kreski eyeliner’a na górnych powiekach delikatnie dawały wrażenie, jakby jej oczy były większe, podkreślając błękit jej tęczówek. Natomiast szaro-beżowa, matowa pomadka na jej ustach, idealnie komponując się z jej karnacją podkreślała powagę jej twarzy.
-Urocza jak zawsze. -Skomentował brunet wstając i podchodząc do niej.
-I kto to mówi. -Stwierdziła ironicznie szatynka, poprawiając swoje włosy, których kilka kosmyków opadło na jej twarz.
-Słyszałem, że dobrze poszło Ci z teorią, w związku z tym mam coś dla Ciebie. -Mówiąc to, Kouyou powoli wyjął z kieszeni swoich spodni kluczyki do swojego samochodu i pomachał nimi przed twarzą dziewczyny.
-Chcesz, żebym prowadziła twój najukochańszy samochód? Panie Takashima, nie poznaje Pana. - Powiedziała Anett, spoglądając brunetowi w oczy. Ten natomiast delikatnie objął ją pasie.
-Bo ja nie jestem taki zły na jakiego wyglądam. No i dogadałem się z chłopakami, że biorę twoje dodatkowe jazdy na siebie. -Uśmiechnął się wrednie, unosząc kącik warg ku górze.
-Jednak zdążyłam przywyknąć do tego, że “miłość mojego życia” jest wrednym... -Kobieta wyswobodziła się z jego objęcia, robiąc palcami cudzysłów w powietrzu, a zdania nie dokończyła specjalnie, chociaż gitarzysta wiedział co miała na myśli.
-Ponieważ ktoś musi Cię wychować, moja droga. Chodźmy, bo się spóźnimy.
-Ale ja już jestem za duża na wychowywanie. -Odburknęła szatynka, sięgając po swoją kurtkę.
Gdy wsiedli do samochodu, Kouyou czuł się jakoś tak dziwnie, siedząc na miejscu pasażera. Spojrzał kątem oka na szatynkę, która przystąpiła do ustawienia lusterek, po uprzednim przeklinaniu pod nosem, że faceci zawsze fotel odsuwają najdalej jak się da.
-Jeszcze możemy się zamienić. -Rzuciła Anett, spoglądając na gitarzystę.
-Jedź, po prostu jedź. -Odpowiedział jej spokojnie, przymykając powieki. Wiedział, że kobieta dobrze prowadzi i może jej zaufać, jednak czuł dziwny niepokój.
-Jak masz się zachowywać, jak mój ojciec, kiedy prowadzę, to sobie darujmy. -W głosie wokalistki pojawiła się nutka stresu, najgorszego wroga każdego kierowcy. W końcu po dłużącej się w nieskończoność chwili, kobieta ruszyła.
W studiu, Anett i Ayuko siedziały w pomieszczeniu, gdzie przechowywane były stroje zespołu i jak gdyby nigdy nic, popijały sobie herbatę, czekając na Takanoriego, który miał przyjść z paczką.
-A tak wracając do wczorajszej rozmowy... -Zaczęła Anett, spoglądając kątem oka na brunetkę, zarazem unosząc kącik ust w wrednym uśmieszku. -To co miałaś na myśli mówiąc o poszerzaniu doświadczenia? -Zapytała z dziecięcą ciekawością w głosie. Ayuko jedynie się zaśmiała i na chwilę zadumała nad swoimi wspomnieniami.
-Nie myślisz, chyba że Kai jest pierwszy i jedyny. -Brunetka cicho się zaśmiała. -Tak między nami... -Ayuko pochyliła się w stronę Anett, by wyszeptać jej na ucho. -Takanori jest mistrzem krótkich, intensywnych romansów, dlatego mogę się założyć, że do końca miesiąca już będzie po jego obecnym związku... -Anett słuchając tego, musiała zacisnąć mocno wargi, by nie wydobyć z siebie śmiechu.
-Ty i Takanori? -Dopytała szatynka szeptem, patrząc na nią z niedowierzaniem w oczach, po czym sięgnęła po łyk herbaty.
-No... Najpierw był Yuu. -Na to wyznanie, Anett opluła się herbatą, szybko zasłaniając usta dłonią. Kiedy udało jej się przełknąć napój, obie głośno się zaśmiały.
-Czy Yuu leci na każdą kobietę, którą zatrudniają? -Zapytała szatynka, marszcząc czoło.
-Nie... -Odpowiedziała roześmiana Ayuko. - Dopiero po roku, jak z nimi pracowałam, się z nim związałam. Zresztą, sama wiesz, przy bliższym poznaniu Aoi punktuje wyżej niż Uruha. Byliśmy razem kilka miesięcy, no, ale niestety, coś się zepsuło, a Aoi stwierdził, że nie ma sensu tego ciągnąć. Nie rozpaczałam, znając upodobania Takanoriego, było to dla mnie idealne pocieszenie. Miesiąc i masz faceta z głowy i... -W tym momencie Ayuko się zacięła, a Anett zauważyła lekkie rumieńce na jej twarzy.
-I?
-Nie mów Kaiowi, ale to było cudowne, za każdym razem znajdowałam się w niebie... No, ale wtedy przyszedł moment, że Yutaka, nie wiedząc o mnie i Rukim, postanowił w końcu wyznać mi, co czuje i moja miłość do niego wygrała z umiejętnościami Rukiego. Także z Kouyou Ci nie pomogę, to Miko jest specjalistą od dogadzania Panu Ślicznemu*...
-O jakim dogadzaniu znowu mówicie. -Do pokoju weszła Miko, rozglądając się, jakby czegoś szukała.
-Wiesz, takim seksualnym. -Rzuciła Ayuko, spoglądając na blondynkę
-Tak, mówimy o tym, że jesteś ekspertem od dogadzania pewnemu gitarzyście, ale nie wiedzieć czemu, zrezygnował z twoich usług. -Po komentarzu ze strony wokalistki, Ona i Ayuko głośno się zaśmiały, a Miko mrucząc coś pod nosem, wzięła telefon, którego szukała i wyszła.
-Czasami mam wrażenie, że jesteś dla niej bardziej wredna, niż Ona dla Ciebie. -Stwierdziła Ayuko, nadal się śmiejąc, jednak nagle spoważniała. -Ale ku mojemu niezadowoleniu, to chyba Ona wygra wyścig o Kouyou. -Po tych słowach brunetka westchnęła, a pytający wzrok Anett skupił się na niej.
-O czym ty teraz mówisz, jaki wyścig? Między mną, a Kouyou nic nie ma i nie będzie. -Rzuciła szatynka jakby ze złością w głosie, ale mimo, że nie przyznawała się do tego, co działo się między nią, a gitarzystą, chociaż w części rozumiała, co kobieta ma na myśli.
-Anett, ty naprawdę tego nie widzisz? Myślisz, że dlaczego wczoraj przyjechał? Bo ty tam byłaś i od samego początku, jak przyjechałaś, nie ważne jaki dla Ciebie jest... Kouyou nie pozwoli cię skrzywdzić, ani nikomu nic złego o tobie powiedzieć, a ja nigdy wcześniej go takiego nie widziałam, nawet jak był z Miko. Jednak do niej ma pewien sentyment, a Miko robi wszystko, by do niego wrócić. Zauważyłam ostatnio, że zaczyna jej ulegać. -Po tych słowach brunetka westchnęła, jednak nagłe pojawienie się wokalisty, nie pozwoliło jej kontynuować.
-Jest i Ona. -Zawołał Ruki, wchodząc wgłęb pomieszczenia, trzymając sukienkę.
-Ja naprawdę zgodziłam się występować w sukience? -Powiedziała Anett, wskazując palcem na blondyna.
Takanori czekał na rozjaśnienie swoich odrostów, a pozostała czwórka, razem z nim, niecierpliwie czekała na pojawienie się Anett.
Nagle do środka weszła wokalistka w zaprojektowanej przez nich sukience. Dolną warstwę stanowiła, krótka, ku niezadowoleniu szatynki, ledwo zasłaniająca jej pośladki, czarna sukienka bez rękawów, z lekkim dekoltem, bo przecież Anett na większy się nie zgodziła. Na to nałożona była długa, kloszowana suknia z długimi rękawami, wykonana z czarnego tiulu.
-Ja mam w tym wyjść na scenę? Nie ma mowy. -Powiedziała Anett, patrząc, jak szczęki chłopaków upadają. Pierwszy otrząsnął się Uruha.
-Nie w takich rzeczach się na scenę wychodziło, co nie chłopaki? -Rzucił, cicho się śmiejąc.
-Nie mówimy o twoich udach Uruha, które swoją drogą... -Kobieta na chwilę się rozmarzyła, ale szybko wróciła do rzeczywistości. -Nie ważne! Ten spód jest za krótki.
-Jak za krótki? Pokaż. -Takanori wstał z swojego miejsca i podszedł do niej.
-Nie! -Oburzona szatynka skrzyżowała ręce na wysokości swoich piersi, patrząc na wokalistę.
-Odwróć się. -Powtórzył wokalista, jakby tracąc cierpliwość.
-Nie, nie będziecie gapić mi się na tyłek. -Wokalistka zacisnęła wargi w cienką kreskę, próbując zrobić groźną minę.
-Stary, tak to się robi. -Kouyou wstał i podszedł do Anett. Chwytając ją za ramiona, szybko ją obrócił. -Nie no, dla mnie idealnie... -Nawet nie zdążył dokończyć, gdy chwycił rękę szatynki, która dłonią mierzyła w jego policzek. Gitarzysta jedynie się zaśmiał i przylegając do jej pleców, powoli puścił jej rękę. -Kusisz, skarbie. - Wyszeptał cichuteńko do jej ucha, tak, by nikt poza nią tego nie słyszał, po czym spokojnie wrócił na swoje miejsce.
-Wredna menda. -Mruknęła szatynka po polsku, odwracając się i patrząc na pozostałą piątkę spod przymrużonych powiek.
Miko nie było w pomieszczeniu, kiedy Anett przyszła w sukience, więc nie poznała jej reakcji, jednak cały czas wściekała się, za jej wcześniejsze słowa. Mieszając rozjaśniacz, chodziła w kółko, cały czas kombinując, jak dopiec szatynce. Nagle na sofie zauważyła czarną, krótką sukienkę, która była częścią stroju wokalistki. Widząc ją, uśmiechnęła się pod nosem i przechodząc obok, niby przypadkiem pozwoliła, by kilka kropel rozjaśniacza spadło na czarny materiał.
-Ups. -Powiedziała, wiedząc, że Takanori mógł zauważyć to w lustrze, jednak na szczęście ten wzrokiem utknął w telefonie. Słysząc jej głos, Ruki odwrócił się i poderwał, zaraz chwytając materiał w ręce.
-Coś ty najlepszego narobiła?!...
__________
*W sensie, że Ayuko nazwała Kouyou mianem Kawaii-san, zamiast Uruha-san (Jeszcze nie raz ktoś będzie go tak nazywał... :3)
No Uruszku, przeliczyłeś się. Kobiety zawsze wyczają takie sprawy
OdpowiedzUsuńNie obchodzi mnie przeszłość Krisa i jego powody, nadal jest bucem i go nie lubię
Oj Miko, ty mendo... kolejna której nie lubię