19 lip 2020

Rozdział 12

Cześć. Żeby wynagrodzić wam długie oczekiwanie na poprzednie rozdziały, postanowiłam ten dodać trochę wcześniej. 
Na blogu zaszły pewne zmiany, została dodana zakładka "Warto zajrzeć" gdzie umieszczać będę opowiadania, które czytam (Na razie skromnie, bo więcej piszę, niż czytam). Pojawiła się również playlista bez której ja osobiście, nie widzę tego opowiadania, ale wiadomo, każdy ma swoje zdane (Oczywiście Arytmia i Gdybyś wiedział muszą być na samym szczycie listy, bo bez nich to tego opowiadania by chyba nie było). W międzyczasie pewnie pojawi się gdzieś spis treści, ale to dopiero w planach.
Z ogłoszeń parafialnych to tyle...

Miłego czytania :3

Rozdział 12: 

           Gdy otworzył oczy, za oknem panowała szarość. Minęła chwila nim się zorientował, że kobieta śpi wtulona w niego. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem, odgarniając jej wilgotne jeszcze kosmyki włosów z twarzy, po czym powiódł zewnętrzną stroną dłoni po jej policzku. Dla niego wyglądała słodko, gdy spała, jednak jej twarz wcale nie była spokojna. Jej mina wyglądała tak, jak za każdym razem, gdy czymś się denerwowała.  
Odwrócił się na moment by sięgnąć po swój telefon w celu sprawdzenia godziny. Było gdzieś w okolicach szóstej rano, a jako że nagrania mieli dopiero przed południem, mógł jeszcze chwilę spać. Ponownie przytulił śpiącą szatynkę do siebie. ale gdy tylko zamknął oczy, ponownie wróciły myśli, które dręczyły go ostatnimi dniami. W końcu w jego wyobraźni pojawił się On sam, Temari oraz Anett... Razem... 
     -Kouyou, wstałbyś już. Ja wiem, że macie jeszcze trzy godziny do nagrań, ale ja też muszę się zabrać do pracy. -Obudził go jej słodki, wręcz błagalny głos, a gdy otworzył oczy, zobaczył szatynkę pochylającą się nad nim. Ponownie miała okazję by patrzeć mu prosto w oczy, a gitarzysta poczuł się, jakby chciała spojrzeć wprost w jego myśli. Tylko jakim cudem szatynka wstała przed nim, wcale go nie budząc? Jeszcze zaspany gitarzysta co chwila mrugał spoglądając na nią.  
-No już, już... -Z tymi słowami rozciągnął się i usiadł na łóżku. -A ty co tak wcześnie wstałaś? -Zapytał, po czym ziewnął, cały czas patrząc na szatynkę, która stała z skrzyżowanymi rękoma i lekko tupała nogą, jakby chciała go pośpieszyć. Ale gdy tylko dotarło do niej, jego pytanie, jakby się zarumieniła. 
-No wiesz... Obudziła mnie twoja dłoń obmacująca mój tyłek. -Kobieta mruknęła, uciekając przed nim wzrokiem. 
-A ty miałaś do wyboru albo zrzucić mnie z łóżka, albo uciec. Ale muszę Ci przysiąc, że to było nieświadomie. -Kouyou wyciągnął ręce w jej stronie i delikatnie ją obejmując, przyciągnął ją ku sobie, posyłając jej przy tym spokojny uśmiech dla niepoznaki. Nagle Anett ponownie poczuła jego dłonie na swoich pośladkach i instynktownie wymierzyła otwartą dłonią w jego policzek. Mężczyzna jedynie ją puścił i się zaśmiał. -Tylko zębów mi nie wybij, skarbie. -Kouyou z wrednym uśmieszkiem wstał i mijając szatynkę, udał się do łazienki.  
     Anett miała już gotowe śniadanie, gdy Kouyou wszedł do kuchni. Szatynka stała tyłem do blatu, opierając się na nim, a gdy tylko go zauważyła, sprężystym ruchem podskoczyła, siadając na kuchennym blacie. 
-Czasami mam wrażenie, że jesteś jak takie bezbronne dziecko. O twarożek. -Gitarzysta sięgnął po kanapkę, zarazem stając naprzeciw Anett. Z tak bliskiej odległości ponownie poczuł wspaniałą woń jej perfum. Ze świeżej, kwiecistej mieszanki zdecydowanie wybijał się zapach konwalii i brzoskwini, jednak w tle można było wyczuć różę. Przez chwilę zadumał się, próbując poczuć jak najwięcej tego zapachu. “Czy Ona robi mi to specjalnie?” Zapytał sam siebie, kończąc powoli kanapkę i nagle zauważył, jak wzrok kobiety utknął na jednym miejscu jego twarzy.  
-I kto tu zachowuje się jak dziecko, nawet zjeść nie umiesz. -Stwierdziła szatynka, przykładając na chwilę kciuk do kącika jego ust, w celu pozbycia się odrobinki twarogu z jego twarzy. 
-Wolałbym jednak, żebyś zrobiła to językiem. -Mówiąc to, spojrzał na nią spod przymrużonych powiek, uśmiechając się zalotnie, jednak nie wierzył, że kobieta to zrobi. 
Ta jedynie wzruszyła ramionami i lekko się prostując, przesunęła językiem po miejscu, które wcześniej dotknęła palcem. Zaskoczony gitarzysta postanowił nie tracić kolejnej okazji i lekko obracając głowę, złożył na jej wargach czuły pocałunek, opierając się dłońmi o blat. Kolejnym zaskoczeniem dla niego był fakt, że Anett bez żadnych wątpliwości odwzajemniła pocałunek, zarazem go pogłębiając. Kouyou ostrożnie ułożył dłoń na tyle jej głowy, zarazem wplatając palce w jej włosy, by upewnić się, że teraz mu nie ucieknie, gdy jego delikatny pocałunek zamienił się w jeden z tych namiętnych. W pewnym momencie wręcz zadrżał, próbując powstrzymać swoje pożądanie, wywołane miękkością jej słodkich warg oraz jej bliskością.   
Serce Anett biło jak szalone, a Ona starała się za każdym razem nadążyć za jego wargami, a gdy lekko rozchyliła swoje, szybko poczuła jak jego sprawny język zagościł między nimi. Po raz kolejny zmrużyła powieki, wydobywając z siebie cichy pomruk, zarazem oddając się tej chwili. 
Gdy oboje zaczęli tracić kontrolę nad rosnącym między nimi napięciem, a powietrze wokół nich zaczęło się robić gęstsze, rozproszył ich dźwięk dzwonka do drzwi. 
-Kto do cholery... -Rzucił Kouyou wychodząc z kuchni i zostawiając skołowaną Anett samą. Głęboko oddychając by się uspokoić podszedł do drzwi i szybkim ruchem je otworzył. Niemal zdębiał jak zobaczył szczerzącego się Krisa. Przez myśl przeszło mu nawet, że właśnie teraz i w tym miejscu go udusi, albo znajdzie jakiś ostry przedmiot by go zadźgać na śmierć. 
-O, cześć Kyu. Nie wiedziałem, że też będziesz. -Rzucił szatyn, lekko zaskoczony widokiem gitarzysty, a w szczególności, że Uruha niebezpiecznie zmrużył oczy. -Byłem umówiony z An. Cześć An. -Dodał, widząc szatynkę wychodzącą z kuchni. Cały czas trzymała zgięty palec wskazujący przy swoich wargach. Kris zaczął się domyślać, że coś między nimi zaszło. 
-Przyjechałem na chwilę zobaczyć jak remont, ale już się zbieram. -Jak Kouyou powiedział, tak postanowił zrobić. Szybko zebrał swoje rzeczy i żegnając się z nimi po prostu wyszedł z mieszkania. 
-Co się działo zanim przyszedłem? -Zapytał szatyn, patrząc nadal, na zamknięte już drzwi. 
-Nic, tylko rozmawialiśmy. -Odpowiedziała kobieta całkowicie obojętnie.  

           Mino wstała z samego rana, a z racji, że tego dnia miała wolne, postanowiła śledzić Takao i dowiedzieć się co mężczyzna robi całymi dniami. Pożyczając od swoich rodziców samochód podjechała pod dom, w którym mieszkał jej chłopak, jednak zaparkowała trochę dalej, by od razu jej nie zauważył. Nie musiała czekać długo, żeby Takao wyszedł z domu i wsiadł do swojego auta. Gdy odjechał, ruszyła za nim.  
Najpierw zaparkował pod domem swojego kuzyna, ale jako że nikt mu nie otwierał drzwi, wrócił do samochodu i ruszył dalej. “Gdzie ty teraz jedziesz kochanie” pomyślała, wiedząc, że Takao miał mieć tego dnia wolne do popołudnia. Po chwili jazdy przez centrum znalazła się pod wieżowcem. Chwilę się zastanawiała, zanim wysiadła, miała wrażenie, że Kouyou wcześniej mieszkał właśnie w tym wieżowcu, ale to było dobre kilka lat temu. Po chwili opuściła pojazd i udała się w kierunku bruneta. Żeby się nie zdradzić wybrała drogę schodami, przecież to tylko piąte piętro.  
Gdy dotarła na miejsce, schowała się za rogiem, obserwując Takao stojącego przed drzwiami jednego z mieszkań. Po chwili w drzwiach ukazała się średniego, a może jeszcze niskiego wzrostu szatynka. Nie wyglądała Ona na Azjatkę, a jej akcent to potwierdził.  
-Cześć Anett, jest u Ciebie Kouyou? -Rozległ się głos jej chłopaka. 
-Cześć. Nie, wyszedł jakieś 15 minut temu. 
-Czyli był u Ciebie. - Stwierdził zaskoczony Takao. 
-Tak, przyjechał na chwilę sprawdzić jak tam po remoncie pokoju i zaplanować resztę. Wejdź. -Kobieta z uśmiechem na twarzy zaprosiła bruneta do mieszkania. Kiedy zniknęli za drzwiami, Mino szybko do nich podeszła, mając nadzieję, że uda jej się cokolwiek podsłuchać. 
-Krisa z tego co wiem, znasz. -Usłyszała głos kobiety, a później słyszała jedynie jak Takao przywitał się z jakimś mężczyzną. -W ogóle, mam coś dla Ciebie. -Kiedy Mino usłyszała ten radosny ton szatynki, niemal się w niej zagotowało. Co ktoś taki jak Ona może mieć dla jej chłopaka?  
-Wczoraj przyszło z Polski, kilka moich podręczników i takie tam jak uczyłam się sama, może Ci się przydać, jeżeli tak bardzo chcesz mnie przygotowywać do egzaminu. - Usłyszała po chwili ciszy.  
-Dobra, to ja przejrzę to w między czasie. Do zobaczenia za kilka godzin. - Po tych słowach Mino szybko udała się w stronę schodów, by jak najszybciej uciec z budynku. 
W sumie po tym małym szpiegowaniu miała w głowie jeszcze większy mętlik niż wątpliwości pozostawionych poprzedniego dnia.  

           Takao po wizycie u Anett postanowił złapać kuzyna na planie. W międzyczasie podjechał zawieść paczkę od szatynki do domu i załatwić jeszcze kilka innych rzeczy.  
Gdy był na miejscu nie musiał długo szukać mężczyzny. Jak tylko osoby zajmujące się charakteryzacją go puściły, podszedł do niego i kiwając głową poszli w ustronne miejsce. 
-Takao, coś Cię gryzie? -Zapytał Kouyou, patrząc na kuzyna z zaciekawieniem w oczach.  
-Taa, chodzi o Mino. Wczoraj przez przypadek wygadałem się, że tą osobą, z którą pracuje jest kobieta i się wściekła, a dzisiaj miałem wrażenie, że mnie śledziła. Chciałem z tobą wcześniej o tym pogadać, ale nie było Cię w domu, a jak podjechałem do Anett, to okazało się, że się minęliśmy... 
-Czekaj, widziała, jak rozmawiałeś z Anett? - Uruha natychmiast mu przerwał. Takao i Mino byli razem już od kilku lat i Kouyou znał dziewczynę. Należała Ona do tych nadmiernie zazdrosnych, a aktualna sytuacja w zespole wcale nie poprawiała sytuacji w związku jego kuzyna, w szczególności, że nie mógł jej niczego wytłumaczyć. 
-Miałem się jej wczoraj oświadczyć, ale teraz mam tylko nadzieję, że Mino nie ubzdura sobie, że ją zdradzam i ten związek przetrwa.  
-Oświadczyć powiadasz? No, no Takao, poważna decyzja. -Kouyou poklepał kuzyna po ramieniu jakby chcąc mu dodać otuchy. -Ale wiesz, do tego trzeba się odpowiednio zabrać.  
-Mówisz, jakbym nie wiedział. Ale następna okazja nie zdarzy się tak szybko. -Takao cicho westchnął, opuszczając głowę w dół.  
-Spokojnie, okazję stworzysz ty, a ja Ci pomogę. Mino nie zapomni tego wieczoru do końca życia albo nie jestem Takashima. -Zadeklarował Uruha, cały czas się uśmiechając. 

           Gdy tylko pożegnała się z Takao, poszła w umówione miejsce na spotkanie z Ayuko i Miko. Fakt, że i Miko zaczęła się z nimi spotykać ją nie zadowalał, ale co mogła zrobić.  
Po chwili była już w odpowiednim miejscu, o odpowiednym czasie. Ayuko też już czekała, a gdy zobaczyła szatynkę, szeroko się uśmiechnęła. 
-Jesteś, punktualna jak zawsze. -Ayuko podeszła do kobiety. 
-A Miko, gdzie? -Anett niepewnie zapytała, mając nadzieję, że blondynka jednak nie przybędzie na spotkanie. 
-Poszła po samochód. Znalazła jakąś kawiarnie za miastem i uparła się, żeby tam pojechać. Ale uważaj, coś jej się z twarzą porobiło. - Ayuko mówiąc to zmarszczyła nos, lekko kiwając głową. Szatynka na te słowa cicho westchnęła, nie wiedząc, czego może się spodziewać. 
-Dobra, postaram się nie śmiać i tego nie skomentować. -Anett przewróciła oczami, a Ayuko już miała coś powiedzieć, gdy przed nimi pojawił się znajomy dziewczyną samochód. 
-Wsiadajcie. -Rzuciła krótko, lecz wesoło Miko przez otwartą szybę. Ayuko usiadła z przodu na miejscu pasażera, a Anett oddelegowała się na tylnie siedzenie.  
     Długo nie jechały, raptem po dwudziestu minutach ciszy były już na miejscu. Kawiarnia była przytulnie urządzona, a spokojny klimat miejsca pozwalał się dziewczyną wyluzować. Na zmówione napoje też nie trzeba było długo czekać. 
Rozmawiały w trójkę, śmiejąc się i plotkując, jednak Anett niemal od razu zauważyła niezbyt starannie zakryte makijażem, różowe plamy na twarzy blondynki. Nawet nie miała ochoty tego komentować, bo widziała, że Miko specjalnie nie przyłożyła się do zakrycia tych... “Defektów”. Jednak sama zainteresowana zaczęła o tym mówić. 
-Mówię wam, ten krem jest beznadziejny. - Stwierdziła Miko, jednak słychać było w jej głosie, że starannie dobierała słowa. Anett wraz z Ayuko w tym momencie postanowiły upić łyk kawy, spoglądając na siebie nawzajem, w celu zweryfikowania, która pierwsza powinna się odezwać. Wiadomym było, że jeżeli zrobi to Anett, to Miko odbierze to jako atak, jednak, jeżeli Ayuko, to Miko zwycięsko poczuje się jak ofiara koncernów dermatologicznych. -No, dlaczego nic nie mówicie? -Odezwała się blondynka zniecierpliwiona tą nagłą ciszą, jaka między nimi nastała. Zarazem zauważyła, jak dziewczyny wymieniały się wzrokiem. 
-Wiesz Miko... Powinnaś jednak czytać to, co jest na etykietach. -Na te słowa brunetki, Anett wybuchła gromkim śmiechem. 
-Tak, zdecydowanie. Chyba, że chcesz zostać różowym dalmatyńczykiem. -Skomentowała szatynka, próbując powstrzymać śmiech, ale na jej słowa nawet Ayuko się zaśmiała. Miko jedynie zmrużyła niebezpiecznie powieki, wzrok kierując na Anett. Minę miała jakby coś planowała, jednak pozostałe dziewczyny postanowiły się tym nie przejąć. Nagle zadzwonił telefon blondynki, a ta odebrała tak szybko, że nikt nie byłby w stanie się zorientować kto właśnie do niej dzwonił. Po szybkim “Hallo” z jej strony wstała od stolika, by się od niego na chwilę oddalić. Brunetka i szatynka dokładnie obserwowały rozemocjonowaną blondynkę, próbując odgadnąć z kim i o czym rozmawia. 
-Kouyou dzwonił, chciał, żebym do niego teraz przyjechała. Na pewno chce, żebym do niego wróciła. -Jak szybko Miko wróciła do stolika, tak szybko zebrała swoje rzeczy i wyszła. Zaskoczone dziewczyny spoglądały po sobie. Ayuko nie mogła uwierzyć, że gitarzysta jest na tyle głupi, żeby się ponownie wiązać z Miko, a Anett poczuła, jak coś ścisnęło jej serce. Przecież kilka godzin wcześniej ją całował i to nie był zwykły, przyjacielski buziak, tylko namiętny, pełen pasji pocałunek. Dopiero po kilku minutach dotarło do nich, że skoro Miko już pojechała, to One nie mają, jak wrócić.  
-Dobra, to jak my wrócimy? -Anett zacisnęła wargi w cienką kreskę, oczekując odpowiedzi od asystentki. Obie nie miały zielonego pojęcia jak wrócić. 
-Czekaj, mówiła, że dzwonił Kouyou, prawda? -Ayuko w odpowiedzi od Anett dostała jedynie twierdzące kiwnięcie głową. -No to przy okazji sprawdzimy jej prawdomówność. -Po tych słowach brunetka sięgnęła po swój telefon i zaraz zadzwoniła do gitarzysty. -No cześć, słuchaj, jest taka sprawa... Ogólnie długa historia, później Ci opowiem, przyjechałbyś po mnie i Anett?... Tak, tak, wiem... Wyślę Ci adres... Za godzinę? Dobra, poczekamy. Na razie. - Gdy brunetka się rozłączyła, z uśmiechem na twarzy spojrzała na zaskoczoną Anett. 
-Przyjedzie? 
-Tak. Fakt, ma coś jeszcze do załatwienia, ale za godzinę po nas będzie. Nawet dobrze, że Miko poszła i mamy trochę czasu, bo chciałam z tobą porozmawiać. -Rzekła Ayuko, a przy ostatnim zdaniu jej zmartwiony wzrok utknął na wokalistce. 
-O czym? -Dopytała szatynka z niepewnością w głosie. Nie spodziewała się, że Ayuko będzie chciała rozmawiać z nią o czymś bardzo ważnym, bo przecież nic szczególnego ostatnimi dniami się nie działo, a brunetka miała w zwyczaju załatwiać sprawy na bieżąco.  
-Chodzi o twojego znajomego. Krystiana, czy jakoś mu tak... -Kiedy Ayuko wspomniała o Krisie, oczy Anett momentalnie się rozszerzyły. -Nie ważne. Wiesz, że przed zatrudnieniem kogokolwiek, muszę taką osobę sprawdzić dokładnie, nawet samego cesarza. Z tobą nie było problemów, ale z nim... -Ayuko zadumała się na chwilę, szukając odpowiednich słów, nie będąc pewną, czy Anett cokolwiek wie o tym, co jej za chwilę powie. W końcu westchnęła i kierując wzrok ponownie na wokalistę postanowiła kontynuować. -Najpierw ćpanie, potem odwyk, a potem współpraca z policją... -Anett w reakcji na ostatnie dwa słowa niemal nie wypluła kawy, której łyk akurat postanowiła upić.  
-Współpraca z policją? O czym ty mówisz? O narkotykach i odwyku wiem, ale Kris nigdy nie współpracował z policją, raczej ucieka przed nimi. -Zaskoczona wokalista z zrobiła zamyśloną minę i przykładając palec do warg zaczęła myśleć. 
-Tuż przed wyjazdem do Tokyo pomagał im w schwytaniu kilku dilerów, których swoją drogą ty znasz.  -Ayuko z spokojem w głosie wypowiedziała ostatnie słowa, krzyżując ręce na wysokości swoich piersi. 
-Jeżeli o to Ci chodzi, jestem czysta, zresztą, możesz sprawdzić... 
-Spokojnie, wszyscy o tym wiemy. Ja wiem, że to były przypadkowe znajomości, zdarza się w większej grupie znajomych. Po prostu zastanawiałam się, czy wiesz, dlaczego Krystian tak nagle wyjechał- Brunetka szybko przerwała Anett, widząc, że ta zaczęła panikować.  
-Po złapaniu Nochala ludzie zaczęli się zastanawiać, czy wśród nas nie ma wtyki i wtedy właśnie Kris wyjechał, twierdząc, że boi się, że wróci do tego. -Anett mówiła jakby sama do siebie, próbując to wszystko, czego się właśnie dowiedziała, poukładać w głowie. 
-Może tak, może nie. Powiedziałam Ci co wiem. A tak swoją drogą... -Ayuko uśmiechnęła się złośliwie. -Jak tam z Yuu? - Jej pytanie wręcz wstrząsnęło kobietą. Akuma zdążyła już całkowicie zapomnieć o sprawie z Yuu. 
-Wiesz... W sumie to nic. -Szatynka uśmiechnęła się głupkowato, ale Ayuko jedynie kiwnęła głową. -Dooobra. On nie ma zielonego pojęcia, że potraktowałam go jak zabawkę, ale nikomu ani słowa. -Zbulwersowana, wysyczała przez zęby ostatnie słowa, mając nadzieję, że asystentka się odczepi. 
-Wiedziałam! -Zawołała podekscytowana brunetka. -To było zbyt podejrzane. Najpierw niemal nie spijacie sobie z dziubków, a nagle z dnia na dzień rozmawiacie, jakby nigdy nic albo jakbyście za sobą nigdy nie przepadali... 

           Kouyou wraz z Temari wyszli z laboratorium. Gitarzysta wolał załatwić to jak najszybciej, jednak oboje wiedzieli, że teraz czeka ich kilka tygodni czekania na wyniki. Nie wiedzieć czemu, ale mimo, że znał Temari niecałą dobę, czuł z nią jakąś więź, co sprawiło, że zaczął się o nią martwić.  
-Zaczęłaś coś wcześniej mówić. -Odezwał się, patrząc jak dziewczyna niepewnie spogląda na niego, idąc obok. 
-Bo chciałam Pana... Kouyou przerwał jej swoim głośnym westchnięciem. 
-Mówiłem Ci, żebyś mówiła do mnie normalnie. W końcu nas oboje wpakowali w to gówno po same uszy. -Wiedział, że jego ton zabrzmiał dla Temari ostro, ale nie miał zamiaru słuchać “Panowania”, za każdym razem, rozmawiając z nią. -To co chciałaś? 
-Muszę podjechać do domu po kilka ważnych rzeczy, a wiem, że On mnie nawet nie wpuści, jak będę sama. -Dziewczyna uciekła wzrokiem w bok. Miała wrażenie, że prosząc mężczyznę o pomoc, prosi go o zbyt wiele, tym bardziej, że ledwo co pojawiła się w jego życiu. 
Kouyou widział, że nie było łatwo jej o tym wspomnieć, w dodatku już nie mówiła “ojciec”, tylko “On”, co dodatkowo zaczęło go zastanawiać.  
-Mam kilka pudeł w bagażniku, mogą się przydać. -Uruha rzucił jedynie, otwierając Temari drzwi do swojego samochodu.  
-Po co Ci pudła?  
-A przewoziłem ostatnio jakieś graty i tak jakoś zostały. Wsiadaj. -Dla niego oczywistym było, żeby jej pomóc w tej sytuacji. Nadal nie mógł sobie wyobrazić, żeby ktoś, kto ją wychowywał, tak po prostu wyrzucił ją z domu. Temari w odpowiedzi jedynie delikatnie się uśmiechnęła i wsiadła na miejsce pasażera. 
     W końcu po godzinie drogi byli na miejscu. Chwilę musieli postać pod drzwiami, zanim ktokolwiek postanowił im otworzyć. W końcu w drzwiach pojawił się trochę niższy od Kouyou, siwiejący mężczyzna w okularach. Ubrany w nienagannie wyglądający garnitur wyjrzał, spoglądając to na Temari, to na Kouyou. 
-Czego chcesz i kogo mi tu sprowadzasz? -Ton mężczyzny nie spodobał się gitarzyście, dlatego gdy mężczyzna zaczął zamykać drzwi, Kouyou przytrzymał je ręka i powoli otworzył na tyle, by mogli spokojnie wejść. 
-Znajomym, znajomego Pańskiej córki. Chcieliśmy tylko zabrać jej rzeczy. -Mimo podniesionego ciśnienia, Uruha mówił spokojnie, a na koniec wskazał wzrokiem pudła, które Temari trzymała. Bez dodatkowych wyjaśnień weszli do środka i udali się do pokoju brunetki. 
-To nie jest i nigdy nie była moja córka! A tobie dobrze radzę, znajdź lepiej swoich biologicznych rodziców, bo inaczej skończysz na ulicy! -Mężczyzna krzyczał coś jeszcze za nimi, ale gdy Temari zamknęła drzwi, jego głos został stłumiony.  
Uruha znalazł się w pokoju o jasnoróżowej barwie ścian, co według niego nie pasowało do dziewczyny. Kolorystyka pokoju odpowiadała raczej grzeczniej, ułożonej dziewczynce, a Temari wcale na taką nie wyglądała. 
-Chyba wiem o co mu chodzi... -Szepnął Kouyou, spoglądając kątem oka w stronę drzwi. -Ale jeszcze za mało Cię znam, żeby stwierdzić, czy się nie mylę. -Dodał, widząc pytające spojrzenie Temari. Nagle w rogu pokoju zauważył gitarę. Wręcz się uśmiechnął, ale w tym momencie zadzwonił jego telefon. Gdy spojrzał na wyświetlacz po uprzednim wyciagnięciu go z kieszeni, musiał się powstrzymać, żeby nie przekląć, a po chwili namysłu odebrał. 
-Tak Ayuko... Co się stało? Znowu twojemu narzeczonemu coś nie pasuje?... Po Ciebie i Anett. W sumie jestem zajęty, mówiłem Ci, że muszę coś załatwić... Dobra, przyjadę, ale powiedz mi, gdzie... No dobra, jestem poza miastem, więc będę za jakąś godzinę... No cześć. -Gdy skończył rozmowę z Ayuko, zauważył, że Temari niemal wszystko zdążyła już spakować. 
-Nie masz tego za wiele. -Stwierdził, rozglądając się. 
-Bo większość wzięłam wcześniej, przecież musiałam coś wziąć, skoro miałam tu już nie wracać, ale nie dałam rady wziąć wszystkiego. -Temari wzruszyła ramionami, ponownie spoglądając na gitarzystę z niepewnością w oczach. Po kilku sekundach otworzyła drzwi i chwyciła za karton. 
-A jej nie zabierasz? -Uruha podszedł do gitary, którą chwycił i jej podał. 
-Tam, gdzie teraz mieszkam, nie mam, gdzie jej przechować, więc chyba lepiej, żeby została tutaj.  
-Jak chcesz, mogę ją przechować. U mnie będzie miała towarzystwo. - Szybko wziął od niej pudło, a dziewczyna wzięła instrument. 
-Naprawdę mógłbyś? -Temari patrzyła na niego zaskoczona. Chociaż w tyle głowy coś jej ciągle podpowiadało, że jeżeli wynik będzie negatywny, to miły Pan Takashima się skończy. 
-Jasne, chodźmy już, bo musimy podjechać jeszcze po pewne dwie damy, które kiedyś mnie wykończą. Ciekawe czemu Yutaka nie mógł po nie pojechać... -Z tym komentarzem wyszedł za nią z pomieszczenia.  
W akompaniamencie kolejnych krzyków ze strony mężczyzny opuścili dom i ponownie znaleźli się w samochodzie, a Kouyou miał nadzieję, że Temari nie będzie musiała już tam wracać... 

2 komentarze:

  1. No no no
    Kris podpada coraz bardziej
    A Miko to podła jędza
    Biedna Temari... to tylko dziecko, nie jej wina, że tak się stało

    OdpowiedzUsuń
  2. Kris mi zaczyna ciśnienie podnosić. Jak mógł przyjść w takiej chwili ;(

    OdpowiedzUsuń