12 kwi 2020

Rozdział 6

Dzień dobry-wieczór.
Wiem, że trochę spóźnione, ale Wesołych Świąt ;)
Bardzo was przepraszam, że tak długo nic nie udostępniałam, ale jakoś tak mi się zmiany w pracy ułożyły, że nie miałam czasu, żeby usiąść i wziąć się porządnie za napisanie tego rozdziału, a po drodze nie umiałam się skupić, bo cały czas w mojej głowie pojawiały się nowe pomysły dotyczące tego opowiadania, ale obiecuje nadrobić zaległości w pisaniu i dodawać rozdziały regularnie. Tak swoją drogą mam nadzieję, że u was wszystko w porządku.
Dobra, już nie zanudzam i życzę miłego czytania ;)

Rozdział 6:

      Minęły kolejne dwa tygodnie. Cała piątka starała się przyzwyczaić do codziennej obecności Anett, a Anett zaczęła przystosowywać się do ich przyzwyczajeń, chociaż tak nie do końca. 
Akurat Uruha wcale nie miał zamiaru zmieniać swojego zachowania i w głowie powtarzał sobie cały czas powody takiego postępowania, a reszta zespołu postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce.
Wszyscy poza Kouyou siedzieli w studiu, Anett zajmowała miejsce Uruhy, ale tak umiejscowił ją Takanori, z którym od tygodnia bez przerwy pracowała nad tekstami i szatynka przyzwyczaiła się do tego, że gitarzysta za każdym razem jest w stanie na nią wrzeszczeć, kiedy tylko zobaczy ją siedzącą w jego wygodnym fotelu.
-A ty dalej tutaj? -Zapytał Kouyou wchodząc do pomieszczenia. -W ogóle, twoja kawa. -Odburknął pod nosem, podając dziewczynie papierowy kubek.
-Z bitą śmietaną? -Szatynka spojrzała niepewnie na kubek, a potem na niego, a gitarzysta w odpowiedzi kiwnął jej jedynie głową.
-No to może jeszcze z dziesięć takich kaw i w końcu zaczniesz się zachowywać. -Takanori się zaśmiał, zaraz uciekając przed wściekłym wzrokiem gitarzysty.
Nagle Anett usłyszała dzwonek swojego telefonu, ale gdy spojrzała na ekran, jej mina nie wyglądała na zadowoloną.
-Cholera, rodzice. - Warknęła i wybiegła z pomieszczenia tak szybko, jak było to możliwe.
-A tej co? -Zapytał zaskoczony Kouyou, siadając w fotelu, który dziewczyna właśnie zwolniła. -Nie wyglądała na zadowoloną, gdy wychodziła. - Dodał, a Takao na jego słowa szybko podszedł do drzwi, żeby spróbować coś podsłuchać. 
-Może kochanek dzwoni. -Rzucił wokalista, przyglądając się Kouyou, który jedynie się zaśmiał pod nosem.
-Przecież mówiła, że rodzice, chwila... Uuu, z tego co słyszę, to jest wkurzona i to nieźle. -Takao stał przy drzwiach i cały czas nasłuchiwał, chociaż dziewczyna mówiła za szybko, żeby zrozumiał wszystko. 
Nagle odskoczył od drzwi i szybko zajął swoje miejsce na sofie. Szatynka weszła do środka klnąć pod nosem, a wszyscy patrzyli na nią zdziwieni, w ogóle jej nie rozumiejąc. Po krótkiej chwili, gdy się uspokoiła, podeszła do Kouyou od tyłu i delikatnie się pochyliła, opierając podbródek o jego głowę. Gitarzysta znając już temperament dziewczyny, wolał w tym momencie nawet się nie poruszyć. 
-Aneta, co jest? - Takao na spokojnie użył polskiego, wiedział, że dziewczyna prędzej cokolwiek powie, gdy reszta jej nie zrozumie. 
-Chcą oddać mojego Reite mojej siostrze, bo udało jej się w końcu zdać. -Kobieta patrzyła wściekle na ścianę, a Takao od razu domyślił się o co chodziło, o dziwo- Akira też.
-O co wam do cholery chodzi? -Zapytał Takanori, który wolał wiedzieć co mówi się w jego towarzystwie.
-O samochód. - Odpowiedział brunet, zaraz słysząc głośne “Ejj” z ust szatynki pełne oburzenia.
-Ale dlaczego Reita? -Wokalista kompletnie nie rozumiał, widział tylko, jak basista robił się czerwony od powstrzymywania śmiechu.
-Bo Suzuki. -Akira nie wytrzymał i natychmiast parsknął śmiechem, prawie kładąc się na podłodze. Wiedział, że chodziło o samochód, ponieważ kiedy odprowadzał Anett po ich wspólnym spotkaniu, udało mu się wyciągnąć z niej tę informacje. 
Takao na spokojnie wytłumaczył reszcie o co dokładnie chodzi, a Anett stała nieruchomo, jakby się cały czas nad czymś zastanawiała.
-Wiecie...- Zaczął Uruha, niepewnie próbując spojrzeć w górę. -Nie mogę się teraz za bardzo ruszyć, bo będę musiał jej dusze oddać, ale wydaje mi się, że ma rację.
-Ale skoro zdecydowałaś się zostać z nami, to jaki jest problem? -Kai starał się zrozumieć, dlaczego szatynka tak się zdenerwowała faktem oddania swojego samochodu, zresztą jak i pozostali.
-Tu chodzi o zasadę. -W tym momencie Anett w końcu odsunęła się od Kouyou,  na tyle gwałtownie, jakby pytanie perkusisty wyrwało ją z jakiegoś transu. -W dodatku to są moje sprawy rodzinne i nie mam siły teraz wchodzić w szczegóły. -Dodała, siadając między Takao, a Akirą, a Takanori wyczuł w końcu idealny pretekst do szczerej rozmowy z kobietą.

      Po południu Ayuko postanowiła wyciągnąć Anett na wspólny obiad, żeby z nią porozmawiać, a innego pomysłu, żeby odciąć ją na chwilę od chłopaków nie miała. Całe dwa tygodnie się zastanawiała, czy w ogóle ruszyć tą sprawę, a kiedy chciała to zrobić, to któryś z tej “piekielnej” piątki był w pobliżu, albo Miko. Brunetka widziała, jak Yuu coraz bardziej zbliża się do Anett, a Takanori jeszcze stwierdził, żeby pracowali razem, bo przecież Akuma i Uruha to prędzej się zabiją nawzajem, a nie cokolwiek stworzą. Ale w końcu się udało, mogły na spokojnie porozmawiać. 
-Skoro już o nim mówisz. -Anett westchnęła, kierując wzrok w inną stronę niż na Ayuko. -Nawet nie chcę wiedzieć od czego zależy jak się zachowuje, czy od humoru, czy od kaca. Czasami jest dobrze, dogadujemy się, a za 5 minut jestem największym złem tego świata. Rozumiem, że jest w zespole od początku, ale nie musi mi na każdym kroku udowadniać, że to On był tu pierwszy, a ja przy nim jestem nikim...
-Anett, rozpędziłaś się, ja nie o tym chciałam... -Ayuko musiała jej przerwać, widząc jak szatynka wręcz zaczyna kipieć ze złości. Dla Ayuko to było słodkie, oboje byli słodcy, a szczególnie, że ani Uruha, ani Anett nie zdawali sobie sprawy z tego, że wzajemnie działając sobie na nerwy, zaczęli powolutku się do siebie zbliżać. -Chciałam Ci tylko powiedzieć, że jeżeli chcesz być blisko z Kouyou, to uważaj na Miko. -Anett słysząc te słowa zdziwiła się. Przecież wcale nie miała zamiaru zbliżać się do Kouyou, w dodatku patrząc na to, jak On ją traktował.
-Ayuko... -Szatynka lekko przychyliła głowę w lewy bok przyglądając się uważnie brunetce. -Tak swoją drogą, gdzie ja, a gdzie On? Ma do wyboru pełno innych kobiet, a ja jestem małą szarą myszką.
-Oj Anett. -Brunetka cicho się zaśmiała. -Nie wiesz wszystkiego, przez co go nie doceniasz...

      Takanori wraz z Akirą zostali sami. Oboje przez dłuższy czas milczeli, ale po wokaliście było wręcz widać, że chce, a właściwie musi coś powiedzieć.
-Dobra Taka, bo Ciebie wręcz nosi. -Rzucił basista, rozsiadając się wygodnie oczekując poważnej “dyskusji”
-Chcę zabrać dzisiaj Anett tam, gdzie mamy nagrywać i przy okazji z nią pogadać, ta kobieta jest dla mnie jedną wielką zagadką. W dodatku zastanawiam się, kiedy Kouyou sobie odpuści i zacznie się zachowywać jak to On ma w zwyczaju. -Akira po tych słowach Rukiego po prostu wypuścił z siebie powietrze robiąc duże oczy. Czy Takanori naprawdę nie miał się czym przejmować.
-Wiesz... Jeżeli chodzi o Anett, to może naprawdę nie chce na razie mówić nam o swoich prywatnych czy rodzinnych sprawach, będzie chciała, to sama powie. Co do Uruhy, to już grubsza sprawa... -Tutaj basista musiał przerwać, żeby nabrać myśli.
-Myślisz, że to jest związane nadal z tamtym...
-Takanori, wiesz, że obiecaliśmy mu nie ruszać tej sprawy nawet, jeśli go nie ma. - Reita wręcz wydał się oburzony tym, że Ruki zaczął mówić o sprawach, o których nie rozmawiali od lat. -Ale tak, widzę, że nie ufa samemu sobie. W dodatku, kiedy ostatnio chciał to zmienić, to Miko wystarczająco go zniechęciła do bycia z kimkolwiek.
-Taa pamiętam, w dodatku idiota myślał, że jak oficjalnie stwierdzi, że po prostu się nią bawił, to Ona odpuści...
-Kto komu i co odpuści? -Z tymi słowami do środka weszła Anett. Od razu zauważyła jak pozostała dwójka się speszyła, gdzie tylko usłyszeli jej głos. 
-A taka tam sprawa, nie ważne. -Takanori wręcz zaczął machać nerwowo dłońmi przez sobą w przód i tył. Kobieta jedynie wydała z siebie ciche “yhym” i zajęła miejsce na sofie. 
-Dobra Panie wokalisto, co to za sprawa, przez którą siedzę dzisiaj dłużej i nie jest związana z pracą? -Kobieta zapytała, uważnie przyglądając się Rukiemu.
-Jedziemy na wycieczkę i... -Przerwał, widząc jej minę. -Nie, to ja prowadzę, po prostu chce Ci coś pokazać. - Widząc chytry uśmieszek na twarzy wokalisty dziewczyna zaczęła mieć różne podejrzenia o co mu może chodzić.
-Ej, tylko jej nie podrywaj, bo Uruha Ci nie daruje. -Po tych słowach basisty Anett głośno się zaśmiała, kręcąc głową.
-Czy wyście wszyscy powariowali w tym zespole? Ja i Kouyou? Chyba w waszych marzeniach*. -Po głosie kobiety Ruki i Reta zorientowali się, że ten temat zaczyna ją denerwować.
-Nie zaczynajmy tego tematu, tylko się zbieramy, bo noc nas zastanie. -Takanori chwycił swoją torbę i podszedł do drzwi. -Anett, idziesz?
-Taa, już idę. Na razie Akira. -Odpowiedziała szatynka, wychodząc za wokalistą.

     W samochodzie panowała cisza. Takanori skupił się na drodze, chociaż to Anett się tak wydawało. Tak naprawdę Ruki zastanawiał się, jak wyjaśnić kobiecie całą tą sytuację, a Anett milczała patrząc przez szybę i zastanawiała się co na myśli miała Ayuko mówiąc o Miko i cały czas siedziało jej to w głowie.
-No i jesteśmy. -Z zamyślenia wyrwał ją głos wokalisty. Przed sobą zobaczyła jakiś stary, opuszczony budynek.
-Gdzie my jesteśmy? -Anett uniosła brew w zdziwieniu, chyba nie do końca chciała wiedzieć, dlaczego Takanori zabrał ją w takie miejsce. Nagle zauważyła, że wokalista wysiada z samochodu bez słowa. -Ej! Co my tu w ogóle robimy? -Sama szybko wysiadła, zamykając za sobą drzwi. 
Ruki stał przodem do budynku, chowając dłonie w kieszeniach, jakby nadal nad czymś myślał. Szatynka podeszła do niego i zaczęła się rozglądać po okolicy.
-Tutaj też będziemy nagrywać, chciałem, żebyś zobaczyła to miejsce, no i chciałem pogadać. -Ruki mówił cały czas patrząc przed siebie, w końcu głośno przełknął ślinę i spojrzał na nią. -Uparłem się, żeby przyjąć Cię na stałe, bo Cię potrzebuje. Nikt poza menadżerem o tym nie wie, ale nie chciałem zostawić chłopaków na lodzie, kiedy stracę głos. -Słysząc ostatnie słowa Anett sparaliżowało. Że co On powiedział? Że traci głos?
Szatynka spojrzała na niego robiąc wielkie oczy, Nagle jej myśli dotyczyły tych słów, a raczej tego, dlaczego mówi to jej, a nie powiedział reszcie.
-Takanori, skąd pewność, że tak będzie i ty masz w ogóle zamiar im o tym powiedzieć? -W jej głosie znalazło się coś w rodzaju pretensji, co było dla wokalisty całkowicie zrozumiałe.
-Zrobiłem wszystkie badania, codziennie patrzę na tą stertą papierów, a co do reszty to jakoś... Boję się im powiedzieć...
-Ty się boisz?! -Szatynka mu przerwała, Wiedziała, że jej pytanie może wydać się kuriozalne, ale przecież cała piątka przyjaźniła się od lat, na pewno jakoś by to zrozumieli.
-Spokojnie, powiem im w swoim czasie. Chcę najpierw Cię dobrze przygotować, mieć pewność, że beze mnie sobie poradzicie. -Mężczyzna nagle poczuł na ramieniu jej dłoń.
-Jutro masz im powiedzieć, inaczej ja to zrobię. -Szatynka powiedziała to z takim spokojem w głosie. Taki spokój z jej strony był niemożliwy dla Rukiego, szczególnie po takiej informacji. 
-Ale ja nawet nie wiem, kiedy to się stanie. -Zrezygnowany wokalista patrzył błagalnie na szatynkę.
-Takanori, tracisz głos, chcesz, żebym Cię zastąpiła jak to się stanie i nawet jeśli nie wiesz, kiedy to się stanie, to musisz im powiedzieć, jeśli ty tego nie zrobisz, to ja to zrobię, ale jak myślisz? Przecież bardziej się wkurzą, jeśli ja im to przekaże. -W odpowiedzi Ruki jedynie kiwnął głową.
-Dobra, powiem im jutro. A tak swoją drogą, powiesz mi, dlaczego tak reagujesz przy kontakcie z rodziną? Chyba masz jakiś powód, że tak Cię denerwują? -Wokalista postanowił nagle zmienić temat, w końcu chciał się dowiedzieć o niej czegoś więcej, dlatego tu przyjechali. Miał też nadzieję, że bez reszty towarzystwa, kobieta chociaż trochę bardziej się otworzy.
-Naprawdę to Cię interesuje? -Kobietę zaskoczyły pytania Rukiego. Rozejrzała się nerwowo dookoła, ale postanowiła w końcu wyrzucić to z siebie. -Dobra. -Westchnęła zbierając myśli. -O mojej siostrze wiecie i w sumie to wszystko przez jej obecność w moim życiu...
__________
* Osoraku anatatachi no yumenonakade –Chyba/Prawdopodobnie w waszych snach/marzeniach. 

1 komentarz:

  1. Coś zaczyna się wyjaśniać, ale żeby Taka był takim tchórzem? Faceci
    Ciekawe o co chodzi z tą siostrą

    OdpowiedzUsuń