6 mar 2020

Rozdział 2

Witam.
Jak widać nad oprawą wizualną trochę popracowałam i mam nadzieję, że się wam podoba, przez co blog nie będzie się za często zmieniał.
Druga sprawa, jaką chcę poruszyć przy okazji tego posta jesteście wy moi drodzy. W ostatnich dniach statystyki bloga poszły do góry bardziej niż się spodziewałam, za co jestem wam wdzięczna. Zarazem mam do was prośbę, żebyście również komentowali. I to nie tylko dlatego, żebym wiedziała ilu z was tak naprawdę czyta, ale też chce poznać wasze opinie, a nawet lekkie sugestie.
Dobra, przejdźmy do rozdziału, bo się rozpisałam.
Miłego czytania :)

Rozdział 2

    Zamieszanie z pakowaniem, w dodatku co chwila ktoś dzwonił. Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić jaką ulgę poczuła, kiedy samolot w końcu wystartował.
Spokojnie odetchnęła, wiedząc, że chociaż na chwilę wyrwała się od tego co się w jej życiu działo. Mogła spokojnie skupić się na poukładaniu swoich myśli w czasie lotu, ale cały czas zastanawiała się, co tak naprawdę będzie się działo. Nikomu nie mówiła o wyjeździe do momentu otrzymania wizy, w dodatku nikomu nawet nie mówiła o szczegółach jej wyjazdu, a właściwie o szczegółach propozycji, którą dostała, zresztą, sama nie była do końca przekonana, czy to nie jakiś przekręt, byle by ściągnąć ją do Japonii....

     Z godziny na godzinę atmosfera stawała się coraz bardziej napięta. Menadżer cały czas chodził z jakimiś papierami, Yutaka sklinał pod nosem widząc rosnącą stertę papieru, a Takanori ciągle chodził w kółko, co chwilę spoglądając na zegarek, a reszta zespołu ciągle gdzieś znikała.
Najczęściej znikał Kouyou, ale raczej robił to, ponieważ za każdym razem, gdy pojawiał się w polu widzenia perkusisty, czuł na sobie jego groźny wzrok. W końcu z całym tym zamieszaniem to lider miał najwięcej roboty.
Akira spokojnie wszedł do pomieszczenia i zajął swoje miejsce, po czym rozejrzał się dookoła.
-Ale wiecie, że dzisiaj to raczej nie przyjedzie? -Zapytał basista, widząc pytającą minę wokalisty postanowił kontynuować. -Data się zgadza, ale wyląduje po jedenastej w nocy, tak żeście to załatwili.
-Kaii...- Warknął Takanori podchodząc do perkusisty, który z sterty papieru wyciągnął jakąś kartkę i dokładnie się jej przyjrzał.
-No tak, Akira ma rację, nie wziąłeś pod uwagę zmiany czasu, czy jak? -Lider spojrzał na Rukiego, podając mu kartkę, która natychmiast została mu wyrwana.
-No to równie dobrze możemy iść do domów, a jutro nas czeka ciężki dzień. -Westchnął wokalista, sięgając po swoje rzeczy.
-Kto może sobie iść, ten może iść. Może sam byś się zajął tym bałaganem? -Burknął pod nosem perkusista, dając mu do zrozumienia, że to On musi siedzieć przez pomysły blondyna.
-Dobra, dobra, przecież można to jutro dokończyć, zresztą bez jej podpisów nic więcej nie zrobisz.
-A wziąłeś pod uwagę, że jak powiesz jej, że to propozycja jednak na stałe, to może się nie zgodzić? -Gdy tylko Yutaka usłyszał od Takanoriego o podpisach dziewczyny, postanowił go uświadomić, że jego szaleńczy plan może się nie udać, a On zachowywał się jak dziecko, które czekało na swój wymarzony prezent.
-No to będziemy mieli mniej pracy nad płytą. -Akira wzruszył ramionami, jakby cała sprawa totalnie po nim spływała. - W końcu kilka piosenek jest już gotowych, a dziewczyna była potrzebna do chórków, a z nią, trzeba będzie wszystko zmieniać.
-Ale taki właśnie jest mój koncept, żeby zmienić the GazettE.- Warknął wokalista, w końcu stając w miejscu, a jego ręce nagle skrzyżowały się na wysokości klatki piersiowej.
-A, to tak, zmienić wszystko bez przegadania tego z nami, to może my w ogóle sobie odejdziemy, a ty znajdziesz sobie kogoś na nasze miejsca, skoro stary zespół Ci nie odpowiada. -Odparł Yutaka, rzucając przed siebie właśnie trzymane papiery. Spojrzał na wokalistę, nie wiedząc do końca o co temu chodzi, ale ostatnimi czasy jego zachowanie drastycznie się zmieniło.
-Inaczej, nie chcę zmieniać, tylko dodać coś nowego...
--Raczej kogoś. - Tym razem to perkusista warknął, przerywając Rukiemu.
-Przegadaliśmy to i zgadzamy się, okej, jest to to ryzyko, więc po co się teraz kłócicie? -Zapytał Akira, który zdziwiony im się przyglądał.
-Bo próbuje go zrozumieć. Jego pomysły i decyzje ostatnio przyprawiają mnie o ból głowy. - Perkusista wyciągnął rękę, dłonią wskazując na Takanoriego.
Nagle drzwi się otworzyły, a cała trójka ujrzała ciemnowłosą kobietę, trzymająca kilka papierowych teczek.
-Yutaka, kochanie, proszę, daj spokój. Powiedziała spokojnym, melodyjnym głosem,
-Ayuko, jesteś kochana. -Rzekł Takanori delikatnie się uśmiechając.
-Taka, uważaj, bo po ich ślubie zamieni się w potwora. - Stwierdził Reita, po czym cała czwórka wybuchła gromkim śmiechem.
-Takanori, ty lepiej pilnuj swojego krocza. - Roześmiana kobieta nagle spoważniała. -Gitarzyści się już rozjechali, więc nie ma sensu dalej tu dzisiaj siedzieć. - Powoli wstała zbierając kartki ze stołu. -My dokończymy w domu, a ty Ruki dokładnie się zastanów, jak chcesz to przeprowadzić...

     Nagły telefon sprawił, że musiał szybciej wyjść ze studia. W sumie mógł się tego spodziewać przez sam fakt, kto tego dnia miał pojawić się w mieście. W co On znowu dał się wkręcić? Nadal sam do końca nie rozumiał, po co to komuś było, w dodatku Ruki... Wokalista zaczął przekształcać ich plan, o którym nawet nie wiedział.
W końcu zaparkował w umówionym miejscu, a po chwili młody mężczyzna wsiadł do samochodu.
-Cześć. I jak tam? Przez telefon nie brzmiałeś zbyt dobrze.
-Daj spokój, zrobiliśmy niezłe zamieszanie. Ona będzie u nas jutro, ale Takanori myśli, że mnie rozgryzł i chce ją przyjąć na stałe. -W tym momencie mina mężczyzny w odpowiedzi na słowa Kouyou była mocno zdziwiona. On sam raczej nie wierzył w to co właśnie usłyszał, przez co zamilkł na dłuższą chwilę, jakby się zastanawiając.
-W sumie to nawet dobrze. Tutaj nikt nic nie wykombinuje...
-Wiesz... W sumie to nie do końca wiem o co chodzi i nawet chyba nie chcę wiedzieć, ale...- Gitarzysta westchnął krótko. -Reszta zespołu myśli, że ściągam ją “dla siebie”. -Pokazał cudzysłów w powietrzu, obserwując dokładnie jak mina rozmówcy zmienia się w pełną gniewu i politowania.
-Nikt, nigdy nie może się dowiedzieć, że mam z tym cokolwiek wspólnego, sam mam zamiar odezwać się do niej dopiero po czasie, a ty dla własnego bezpieczeństwa, nie próbuj się z nią zaprzyjaźniać na swój sposób i to nie chodzi o mnie.
-Skoro nic od niej nie chcesz, to dlaczego... -Kouyou nawet nie skończył pytania, jak zaczął odczuwać, jakby mentalnie jakiś prąd przeszedł jego ciało, ale wiedział, że to była raczej reakcja wywołana paraliżującym wzrokiem mężczyzny. -Dobra, nie chcę wiedzieć co masz w głowie, jedźmy już. -Szybko dodał, przekręcając kluczyk w stacyjce.

     Z lotniska odebrał ją tłumacz zatrudniony przez zespół. Akurat jechali do wynajętego dla niej lokum, a kobieta z zachwytem przyglądała się miastu przez szyby samochodu.
Błysk ulicznego światła, czy kolorowych neonów praktycznie ją zahipnotyzował do tego stopnia, że nawet nie zwróciła uwagi, kiedy byli już na miejscu.
Po chwili została sama w pustym mieszkaniu i dopiero w tym momencie zaczęła odczuwać stres. Postanowiła na początek, na spokojnie obejrzeć mieszkanie, które w sumie nie było za duże. Ale jak Oni pomieścili tutaj dwa pokoje?!
Od razu po otworzeniu drzwi wchodziło się do w miarę przestronnego salonu, w którym po prawej stronie znajdowały się duże, rozsuwane drzwi do średniej wielkości sypialni, a tuż obok nich, jasne dębowe drzwi do drugiego, już mniejszego pokoju. Oba pokoje były połączone ze sobą rozsuwaną szafą. “No Narnia po prostu" zaśmiała się w myślach i ruszyła dalej w stronę łuku kierującego ją do kuchni, który znajdował się naprzeciwko rozsuwanych drzwi. Ona jedynie odbijała się od reszty mieszkania. Ściany poprzednich pokoi pomalowane były jasnym odcieniem beżu, kuchnia jako jedyna prezentowała się w odcieniach szarości. Nie była duża, ale przecież dla jednej osoby wystarczy.  Na koniec zostawiła sobie łazienkę, która również była w kolorach beżu, jednak tym razem trochę ciemniejszego.
-Trafiłam na fanów jasnych pomieszczeń. -Westchnęła sama do siebie, kierując się w stronę jasnej, skórzanej sofy, umiejscowionej na środku salonu.
Siadając, podciągnęła kolana do klatki piersiowej, skulając się. Dopiero teraz poczuła, jak od odczuwalnego stresu jej ciało zaczęło lekko drżeć. “Kiedyś naprawdę PTSD* mnie dopadnie” pomyślała, sięgając powoli po swój telefon, który musiała wydobyć z kieszeni spodni, byle tylko sprawdzić godzinę. Była już druga w nocy, a z rana miała być już w studiu. Nie miała już siły się ruszyć, jednak tak długa podróż robiła swoje, przez co postanowiła, że ogarnie się rano. Ustawiła budzik, chociaż dobrze wiedziała, że nie wstanie tak po prostu i na pewno o wiele później niż planuje, ale kiedy tylko ułożyła się wygodnie, od razu zasnęła.

     Takanori całą noc rzucał się na łóżku nie mogąc zasnąć. Cały czas zastanawiał się czy i jak powiedzieć reszcie zespołu prawdę. W sumie, kiedyś będzie musiał im o tym powiedzieć, bo w końcu sami to zauważą, a właściwie usłyszą. Ale najpierw musi skupić się na nowej. Nie chciał jej przesłuchiwać, przecież już w miarę znał jej głos, a to zajęłoby za dużo czasu. Ayuko w jednym miała rację, przyjęcie dziewczyny spowoduje duże zamieszanie. Zarazem w ostatnich dniach zauważył dziwne zachowanie Kouyou. Gitarzysta ciągle gdzieś wychodził, żeby rozmawiać przez telefon, byle by nikt z zespołu go nie usłyszał, dla Takanoriego było to trochę podejrzane. Przecież znali się tyle lat i nie mieli przed sobą tajemnic... No właśnie, nie mieli, a to przecież On zaczął przed nimi ukrywać stan swojego zdrowia, nawet menadżer nie wiedział o wynikach badań.
“Zresztą...” pomyślał, zrywając się z łóżka. Za oknem robiło się już powoli widno, nie było sensu próbować zasnąć, skoro zaraz i tak by musiał wstać i to nie będzie pierwszy raz, kiedy przeżyje kilka dni z rzędu bez jakiejkolwiek dawki snu. Nie czuł zmęczenia czy senności, ba! Nawet nie potrzebował kawy, czy innych napojów pobudzających.
Postanowił na spokojnie się zebrać i pojechać do studia, by przynajmniej postarać się przygotować większość spraw zanim reszta zespołu się zjedzie na ten jakże ważny dzień...

     Obudził ją dźwięk budzika. Po takiej nocy najchętniej rzuciła by grającym urządzeniem o ścianę. Powoli wstała z łóżka i narzuciła szlafrok na swoje zmarznięte ciało. Lekko przecierając swoje zaspane powieki udała się do kuchni, gdzie mogła spokojnie wtulić się w plecy swojego ukochanego.
-Znowu zabrałeś całą kołdrę. -Wyjęczała z niezadowoleniem w głosie.
-W nocy twoje jęki były bardziej przyjemne. -Zaśmiał się perkusista, a w odwecie kobieta zbliżyła swoją dłoń do jego głowy, udając, że chce go uderzyć, a ten jedynie odsunął głowę i zaraz odwrócił się w jej stronę.
-Denerwujesz się kochanie? -Kobieta spokojnie zapytała, z dokładnością przyglądając się jego twarzy.
-Nie, wcale. -W głosie Kaia można było wyczuć nutkę ironii. -Jak chociaż jeden dokument nie będzie się zgadzać, to ja ich pozabijam.
-Kai, naprawdę chodzi Ci tylko o dokumentacje? Ona Cię nie interesuje?
-Ayuko, skarbie, mam Ciebie i ty całkowicie mi wystarczysz. -Po tych słowach czule ucałował jej usta i odsunął się, by podejść do ekspresu do kawy, a kobieta jedynie cicho się zaśmiała pod nosem.
-Dobra, to ty dokończ kanapki, a ja zajmuję łazienkę. - Odpowiedziała, spoglądając w kierunku pysznie wyglądającego śniadania.

     W końcu wstała, czując się, jakby właśnie przejechał po niej tir, chociaż skąd mogła by znać takie uczucie, skoro nic takiego nic jej się nigdy nie stało, ale stwierdziła, że spanie na tej kanapie nie kończy się za dobrze.
Biegiem udała się do łazienki, chociaż poranna toaleta zajęła jej zdecydowanie za dużo czasu, w dodatku ogarnięcie się. Naprawdę tęskniła za czasami, gdy do pracy w ogóle nie nakładała makijażu, bo to było po prostu bez sensu, żeby później to wszystko zmywać razem z brudem.
Tym razem postawiła na delikatny makijaż, tak by widoczny był jedynie eyeliner, ale niedoskonałości na twarzy trzeba przecież jakoś zakryć... Oczywiście, jeżeli się da. Kolejnym i już ostatnim wyróżniającym elementem była jej ciemna bordowo-fioletowa szminka.
Nad ubiorem długo się nie zastanawiała. Zdecydowała się na połączenie białego T-shirtu z czarnymi spodniami.
W trakcie, gdy zabrała się za prostowanie swoich średniej długości, brązowych włosów usłyszała pukanie do drzwi. Szybko sprawdziła godzinę i stwierdziła, że jeszcze ma trochę czasu. Lekko zaskoczona poszła otworzyć, a w drzwiach zobaczyła Takao- znanego już jej tłumacza, który odbierał ją z lotniska.
-Miałeś być za pół godziny. -Skomentowała, gdy ten bez niczego wszedł do mieszkania.
-Chciałem tylko sprawdzić, jak tam przed spotkaniem z wielką piątką. - Odpowiedział jej z uśmiechem na twarzy, przyglądając się każdemu detalowi jej wyglądu.
-Chyba Costy i McCrae**. -Zawołała wracając do łazienki, gdzie ponownie chwyciła za prostownice.
-Kogo? -Mężczyzna zapytał zdezorientowany, idąc za nią.
-Doczytaj, nie chce mi się teraz tłumaczyć różnic indywidualnych. -Odpowiedziała, spoglądając w jego stronę.
-Musze przyznać, że z językiem sobie dobrze radzisz. -Stwierdził, widząc jak ręce dziewczyny zaczynają drżeć.
-Tak, teraz. Na miejscu to ja nawet Polskiego zapomnę. -Skierowała w jego stronę błagalny wzrok, -Jak masz tak na mnie patrzeć, to może jednak zrobiłbyś coś dla mnie? Kawa by się przydała. -Spokojnie kontynuowała prostowanie swoich włosów, próbując spokojnie oddychać.
-Dobrze, że Uruha-san zrobił zakupy tuż przed twoim przyjazdem.
-Że kto? -Ze zdziwienia nie wyczuła, że zaczęła prostować swoje ucho. -AŁ! -Krzyknęła, czując poparzoną skórę.
-A no tak, przecież nic nie wiesz. -Mężczyzna się zaśmiał, widząc jej minę, chociaż poczuł, że jego reakcja nie bywa odpowiednia do sytuacji. -Dobra, to ja zrobię Ci tą kawę, zanim sobie dłonie poparzysz. -Jak szybko powiedział, tak szybko zniknął.
Dziewczyna cicho westchnęła i spokojnie skończyła przygotowania. Udała się do kuchni, gdzie oczywiście zastała Takao, zalewającego kawę.
-Powiesz mi czego nie wiem? -Zapytała marszcząc czoło.
-Wydaje mi się, że nie jestem odpowiednią osobą do informowania Cię o czymkolwiek, ja tu tylko tłumaczę. -Takao  wzruszył ramionami.  Zobaczył jedynie jak kobieta skrzyżowała swoje ręce na piersiach, głośno wzdychając. -Nie jestem od Ciebie wiele starszy, a zatrudnili mnie tylko po to, żebym tłumaczył i żebyś miała z kim pogadać. Chyba nic złego w tym, że ktoś pomyślał, że przylecisz w nocy i nie będziesz miała nawet głowy, a co dopiero czasu, żeby zaopatrzyć się w podstawowe produkty. -Dodał, podając szatynce kubek z kawą.

     W trójkę, oczywiście spóźnieni spotkali się przed windą. W milczeniu czekali, spoglądając na siebie, ale gdy tylko w końcu znaleźli się w środku, jakby odetchnęli.
-Dzisiaj Kai z Rukim to nas po prostu zabiją. -Skomentował Yuu patrząc przed siebie.
-Wczoraj Kai mnie i Rukiego chciał zabić, mam nadzieję, że Ayuko udało się go chociaż odrobinę uspokoić. - Dodał Kouyou, kierując wzrok w górę.
-Przesadzacie. Zazwyczaj się w trójkę spóźniamy...
-Ale dzisiaj jest wyjątkowy dzień, chyba, że zapomniałeś, że nowa przyjeżdża. - Przerwał Reicie starszy gitarzysta, kierując głowę w jego stronę.
-Nie, nie jest dane mi o tym zapomnieć. -Odpowiedział basista, patrząc jak drzwi windy się rozsuwają na ich piętrze. Ledwo przekroczyli próg windy, gdy zauważyli Kaia, Rukiego, Takao i jakąś młodą kobietę, rozmawiających ze sobą. Natychmiast się zatrzymali, przyglądając się rozmawiającej czwórce, a Kouyou nagle poczuł, jak z niewiadomych przyczyn zrobiło mu się gorąco, a jego serce zabiło szybciej, chociaż uznał, że nie tylko jemu. Może to po prostu stres.
-To Ona? -Zapytał Akira, przyglądając się kobiecie.
-T..tak.- Uruha odpowiedział jakby się jąkając. -Ale lepiej zniknijmy z ich pola rażenia, bo zginiemy w męczarniach w trybie natychmiastowym. -Dodał, kierując się do pomieszczenia, gdzie zazwyczaj przebywali.
     Ta chwila rozmowy z kobietą, przekonała wokalistę, że raczej nie wybrał źle. Niby taka urocza, niewinna, ale widział w jej oczach tą trudną do nazwania iskierkę. Widział, że się denerwowała, w dodatku bardziej niż On sam. Postanowił więc nie przeciągać rozmowy, a po prostu “wyłożyć karty na stół”.
-Słuchaj, bo jest taka sprawa, nie do końca się dogadaliśmy. -Anett doskonale zrozumiała do Takanori powiedział, mimo dokładnego tłumaczenia młodego mężczyzny. Poczuła jak jej serce nagle zamarło, chociaż nie wiedziała o co tak naprawdę chodziło. -Nie informowaliśmy Cię, ponieważ w razie twojej odmowy nie chciało nam się szukać kogoś innego od nowa... -Takanori kontynuował, mimo że sam słyszał, że jego słowa nie są zbytnio dobrane. -Bo przez ten czas dużo myśleliśmy nad tym, rozmawialiśmy i postanowiliśmy zaproponować Ci, żebyś do nas dołączyła jako drugi wokalista...

__________

*PTSD- https://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5%82_stresu_pourazowego (tu: poziom odczuwanego stresu może działać traumatycznie)
**Wielka piątka Costy i McCrae- https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielka_pi%C4%85tka

1 komentarz:

  1. Chwila, co to za ziomuś w aucie z Kaczuchą?
    I kto by się spodziewał, że Pan Lider przy nawale obowiązków ma czas by zająć się swoją kobietą ;)

    OdpowiedzUsuń