10 gru 2022

Rozdział 61

A no witam i o zdrówko pytam! 
Trochę minęło od ostatniego rozdziału tutaj, co? No ja wiem, ale jak zauważyliście, to nie był  zmarnowany czas, bo zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany nastały na blogu i aż nie mogłam się doczekać, aż dodam ten rozdział. Także nie przedłużając...
Miłego czytania :3

Rozdział 61: 
 
          Obie kobiety weszły do mieszkania. Całą drogę milczały, chociaż wokalistka czuła, że zaraz wybuchnie.  
-Co ty sobie myślisz?! -Tak, właśnie nie wytrzymała. Po zamknięciu drzwi krzyknęła, podchodząc do szatynki. -Co ty tu robisz i jak długo chcesz tu zostać?! 
-Spokojnie, Aneta. Chciałam spędzić z tobą trochę czasu i pomyślałam, że trzy miesiące razem dobrze nam zrobią... 
-Trzy miesiące?!! Czyś ty zwariowała? Co z Fabianem? Co z pracą? -Wokalistka patrzyła z wściekłością na kobietę, która, jak gdyby nigdy nic się uśmiechała. 
-Fabian został z babcią, a o moją pracę się nie martw, odłożyłam dość sporo, by móc sobie pozwolić na bezpłatny urlop. Nie cieszysz się, że spędzisz trochę czasu z siostrą? -Ten spokojny głos starszej dodatkowo działał na nerwy już wzburzonej gniewem Anett. 
-Sylwia, po tym wszystkim, po tym jak wyjechałaś za granicę, po tym jak zerwałaś kontakt, po tym jak wróciłaś i sama nie wiem w co grałaś, myślisz, że przylecisz sobie do Japonii i wszystko będzie w porządku? To mi się najbardziej po psychice oberwało. To ja musiałam wysłuchiwać, tłumaczyć, pocieszać... Mogłaś chociaż uprzedzić. Teraz zamiast jechać z chłopakami na imprezę, upić się i pewnie wylądować z moim facetem w łóżku, muszę niańczyć Ciebie i to przez trzy miesiące. Tobie naprawdę pod czachą coś nie trybi. -Anett pokręciła załamana głową i podeszła do łazienki po płyn do demakijażu i waciki, ponieważ gdy tylko zobaczyła Sylwie, od razu złapała ją za rękę i wyprowadziła z hali, jadąc od razu, w makijażu do domu. Nawet się nie przebrała.  
-Przecież Ci nie bronię, chociaż z tym ostatnim, to ja nie wiem czy to dobry pomysł. -Sylwia odstawiła swoja ogromną walizkę na bok i rozsiadła się wygodnie na kanapie.  
-To nie twoja sprawa, co i kiedy, a szczególnie gdzie z Kyu robimy. Napomnę jakby co, że to jego mieszkanie i ma klucze. Teraz idę pod prysznic i może uda mi się jakoś chłopaków ubłagać, żeby mi wybaczyli, że mnie nie będzie. -Mówiąc to, Anett nerwowo zmywała makijaż. Nagle drzwi do mieszkania się otworzyły, a do środka wszedł Kouyou.  
-Nie, nie wybaczymy Ci, to też twoje święto, więc się pośpiesz. -Powiedział, podchodząc do Anett od tyłu. Nigdy wcześniej nie widział jej siostry, a na spotkaniu nie miał nawet okazji się przyjrzeć. Dopiero teraz zauważył to podobieństwo sióstr. Poza widoczną różnicą wieku, kształtami twarzy i obecnie kolorami włosów, były niemalże identyczne. Te same oczy, nosy, usta, czy nawet kształty ciała, co mógł zauważyć, gdy starsza wstała na jego widok.  
-Ja jej nie zatrzymuje, może iść. To Ona się upiera, że musi mnie niańczyć. -Sylwia uśmiechnęła się do Kouyou, jednak w jakiś taki dziwny sposób. Jakby chciała pokazać swoją wyższość nad młodszą siostrą, że to od niej zależy, co, z kim i gdzie Anett będzie robiła.  
-Trochę się nie dziwię, nie znasz nawet Japońskiego, więc możesz mieć problem z dogadaniem się. - Mina Sylwii, słysząca jak Kouyou, mimo, że kalecząco, ale mówił po polsku, była niesamowita. Szatynka nagle pobladła, a jej szczęka opadła z wrażenia. 
-Przynajmniej przy tobie nie będę musiała się męczyć z Angielskim. -Skomentowała, a uśmiech wrócił na jej twarz.  
-No ja nie wiem. -Anett wrednie się uśmiechnęła w kierunku siostry. -Wybaczcie, ale naprawdę muszę odwiedzić prysznic, albo nawet wannę. A i Kouyou, dałbyś mi czas? Muszę się przecież ogarnąć, tak dwie godziny?  
-Dobra, powiem reszcie, że się spóźnimy i przyjadę po Ciebie później. -Kouyou ucałował policzek Anett i wyszedł z mieszkania.  
-Widzę, że nieźle owinęłaś go sobie wokół palca. -Skomentowała Sylwia po wyjściu gitarzysty.  
-To nie twoja... zasrana... sprawa. -Warknęła Anett, udając się do łazienki. 
 
 
        Dwie godziny później Anett i Kouyou dołączyli do bawiącej się już w najlepsze reszty ekipy. Pozostali, pamiętając nadal tą dziwną akcję po koncercie, od razu zauważyli, że Anett nie była w wyraźnym nastroju do zabawy.  
-Hej. Co to było? Zwiałaś, jakby się paliło. -Zapytała Ayuko, kiedy tylko wokalistka usiadła przy stoliku.  
-Pytanie powinno brzmieć, kto to był. -Akira się zaśmiał. -Bo miałaś minę, jakbyś zobaczyła ducha.  
-Ktoś gorszy. Mój największy koszmar się spełnił i moja kochana siostra zjawiła się w Japonii. -Anett odetchnęła jakby z ulgą, mając nadzieję, że na chwilę będzie mogła zapomnieć o tym tycim problemie. -Tak to mnie unika jak tylko może, a nagle pojawia się tutaj, jak gdyby nigdy nic. 
-Nie przejmuj się. Damy sobie z nią radę. -Powiedział Kouyou, stawiając przed nią drinka i siadając obok.  
-Kochanie, wybacz, ale to nie ty będziesz z nią mieszkał przez trzy miesiące. Ba! Jak tylko bliżej ją poznasz, to sam zaczniesz unikać jej jak ognia. A ja bym chciała tylko wiedzieć, czego Ona tak naprawdę ode mnie chce. -Brunetka szybko upiła łyk alkoholu, zamykając na chwilę oczy. -Ale dobra, nie rozmawiajmy o tym teraz.  
-W sensie, że... 
-Że mamy się bawić, co nie? -Anett uniosła brew, przerywając Akirze.  
-Tsa. -Mruknął z opartą o rękę głową i patrzący całkowicie gdzieś indziej Yuu.  
-Aoi, Ciebie to też dotyczy. -Rzucił szybko Takanori, ściągając na siebie gniewny wzrok gitarzysty.  
-Ruki, zszedłbyś ze mnie w końcu, co? -Atmosfera przy stoliku nagle się zmieniła. Wszyscy doskonale byli świadomi tego, o co chodzi, a raczej o kogo.  
-Chodziło mi tylko o to, że... 
-Doskonale wiem o co Ci chodziło. -Warknął Aoi, gwałtownie wstając. -Idę zapalić. -Rzucił, odchodząc od stolika, a reszta dopiero po kilku sekundach za nim spojrzała. 
-Ciekawe, ile mu to zajmie. -Ayuko przewróciła jedynie oczami, ale nagle szeroko się uśmiechnęła, przypominając sobie, że to jej pierwszy wieczór bez dziecka.  
-Kochanie, zaczynam się Ciebie bać. Jeśli myślisz o tym, żeby go wyswatać na szybko, to odpuść. -Kai pokręcił głową w zrezygnowaniu, ponieważ wiedział, że jego żona potrafi bardzo szybko wpadać na “genialne” pomysły. 
-Nie o to chodzi. Po prostu od kiedy Echiko się urodziła, to mój pierwszy wolny wieczór, więc wybaczcie, ale ani siostra An, ani Yuu mi tego nie zepsują. -I tak jak Ayuko powiedziała, tak się stało. Każdy powoli zapominał o problemach, tracąc je gdzieś w procentach i skupił się na zabawie i odpoczynku po trasie. 
 
        Nie dość, że w nocy pewna dwójka ją bezczelnie obudziła, nie dając jej spać, to gdy z rana, chociaż godzina praktycznie południowa, usłyszała trzaski wydobywające się z kuchni, myślała, że nie wytrzyma. 
-Do cholery! Czy wy nie potraficie być cicho?!! -Krzyknęła Sylwia, wychodząc z pokoju.  
Zaspana Anett potrzebowała chwili, żeby przeanalizować sytuację, chociaż racja, to trzaskanie szafkami i ją obudziło, ale gdy usłyszała głos siostry, powoli zwlekła się z łóżka i poczłapała do salonu. 
-Po prostu kaczucha dobrała się do wodopoju. To ty mogłabyś być cicho z rana... Moja głowa. -Anett spod przymrożonych powiek spojrzała na siostrę, po czym ruszyła dalej do kuchni, ale w połowie drogi się zatrzymała, gdy sobie coś uświadomiła i parsknęła śmiechem.  
-Coś się stało? -Zapytał Kouyou, podchodząc do brunetki z butelką wody w ręku.  
-Nie... Tylko w nocy zapomnieliśmy, że Ona tu jest. -Wokalistka spojrzała na Kouyou, paląc buraka na twarzy, po czym oboje kątem oka patrząc na Sylwie się zaśmiali. 
-A wam co? Już do reszty odbiło? Już nie będę wspominać o tym, co wyprawialiście w nocy. -Starsza z sióstr nie kryła oburzenia. 
-No właśnie... O tym mówiliśmy, że w nocy zapomnieliśmy, że tutaj jesteś. -Wytłumaczyła Anett, najspokojniej jak było to tylko możliwe, specjalnie, wiedząc, że to Sylwie jeszcze bardziej rozzłości. 
-To możecie mówić normalnie... 
-Jesteś w Japonii do cholery! -Brunetka szybko przerwała siostrze, lekko unosząc głos. -To ty tu przyleciałaś, nie zapominając, że nie zaproszona, to ty się dostosuj. W dodatku są rzeczy, które może nie chcę, żebyś zrozumiała, ale chwila... Ja chciałabym i to bardzo, zrozumieć co ty tu robisz i co chcesz tutaj robić przez te trzy miesiące. -Anett podeszła niebezpiecznie blisko Sylwii, patrząc jej prosto w oczy z groźnym spojrzeniem. Kouyou tylko coś mruknął, jakby nie chciał, by wokalistka zwróciła na niego teraz uwagę i udał się do łazienki.  
-Zachowuj się, bo się zapominasz. -Warknęła szatynka.  
-Ja? To ja tu przyleciałam bez jakiegokolwiek uprzedzenia? Wybacz, ale nie mam czasu niańczyć Cię dwa-cztery na dobę, przez dobre dziewięćdziesiąt dni. A i zamiaru też nie. -Akuma kiwnęła na koniec lekko głową w bok, po czym sama udała się do łazienki, by nie wywoływać jeszcze większej awantury.  
-Mam wrażenie, że trochę za ostro ją traktujesz. -Powiedział Kouyou przemywając twarz, gdy drzwi łazienki się zamknęły.  
-Może, ale ja za to mam wrażenie, że jej obecność tutaj zwiastuje kłopoty. Od kiedy wylecieliśmy z polski miałam złe przeczucie, które jak się okazało, dotyczyło jej, tego, że się pojawi. I po prostu panikuję, nie wiedząc, o co jej tak naprawdę chodzi. -Anett stała przez chwilę w miejscu, analizując sytuację.  
-Rozumiem, że nie żyjecie w jakieś super zgodzie, ale naskakiwanie na siebie tutaj nie pomoże. -Brunet spojrzał na nią, jakby chcąc ją pocieszyć. 
-Idę za tobą do łazienki, żeby pogadać, tylko po to, by Sylwia zaraz się nie czepiała, że nic nie rozumie. To jest chore.  
-Kochanie, nie chcę Cię zawieść, ale ja się naprawdę zbieram. Wiesz, że Akira odprowadzał Temari i pewnie został na noc. Z drugiej strony nie chcę tu być, jak między wami wybuchnie wojna, ale wierzę, że dasz sobie radę. -W tym momencie gitarzysta tylko głupkowato się uśmiechnął, a Anett upadły ręce, więc tylko głośno westchnęła, zamykając na chwilę oczy. 
-Masz rację, ta myśl, że mogli uprawiać seks w twoim łóżku, straszne. -Mówiąc to, Anett kręciła głową, po czym się zaśmiała, zasłaniając usta zewnętrzną stroną dłoni.  
-Cholera, nie pomyślałem o tym w ten sposób. -Kouyou spojrzał przed siebie, robiąc duże oczy. -Ja ich zabiję, to nasze łóżko.  
-Powiedziałeś... Nasze?  
         Po wyjściu Kouyou, Anett zjadła jakieś szybkie śniadanie, łyknęła kilka tabletek przeciwbólowych i nie mając siły na wymyślanie atrakcji dla siostry, zabrała się za pracę, zamykając się w pokoju. Jakaś melodia, coś ciągle siedziało jej w głowie, ale przez obecność Sylwii nie potrafiła się skupić. W końcu postanowiła sobie odpuścić i z tym. Odkładając gitarę na miejsce jeszcze się wahała, czy powinna, ale w końcu wyszła do salonu, gdzie jej siostra oglądała coś na tablecie i usiadła obok niej, przyciągając nogi do siebie. 
-Chyba musimy pogadać. -Zaczęła młodsza, patrząc przed siebie.  
-Chcesz wiedzieć co tu robię. -Sylwia odłożyła urządzenie na stoliku. -Po prostu pomyślałam, że już dawno nie spędzałyśmy czasu razem i potrzebowałam odpocząć, zrestartować się, przez co pomyślałam, że może tutaj uda mi się jakoś wszystko poukładać. -Wyjaśniła, rozsiadając się. 
-Ale trzy miesiące? W dodatku ty masz dziecko. Rozumiem, Fabian jest zaopiekowany, ale nadal planujesz tu być trzy miesiące. Gdybyś chociaż uprzedziła, jakoś bym to poukładała, a tak? Wybacz, że to powiem, ale nie mogę odstawić Kyu na bok, szczególnie teraz, tylko dlatego, że ty tu jesteś. -Brunetka tylko na ułamek sekundy spojrzała na siostrę kątem oka. -A zanim zadzwonisz do mamy ze skargą, co wyprawialiśmy w nocy, to Cię uprzedzę, że rodzice wiedzą i sami z niecierpliwością czekają, aż się uda. -Tym razem spojrzała na nią na dłużej, z wymowną miną.  
-Ale jak to? -Zaskoczona Sylwia uniosła brew. -Bez zaręczyn, ślubu? Zwariowałaś? -Starsza nie miała pojęcia o tym, że właśnie wykazała się ogromną ignorancją w stosunku do swojej młodszej siostry, która tylko uniosła prawą dłoń na wysokość jej twarzy, pokazując pierścionek. 
-Jesteśmy zaręczeni i planujemy ślub. -Wysyczała przez zęby. -Fakt, to dopiero za jakiś rok, ale jest dużo spraw do ogarnięcia. Właśnie to miałam na myśli, że nie mogę odstawić Kyu na bok z twojego powodu. Wiem, że wszystko robimy po naszemu, czyli bez ładu, składu i bez sensu, ale termin już jest, musimy tylko go jutro zatwierdzić. Tak, mam świadomość tego, że do tego czasu dziecko może być już na świecie, ale taką podjęliśmy oboje decyzję. Nie mamy pewności, kiedy się uda, więc postanowiliśmy z tym nie czekać. -Wyjaśniła Anett, patrząc już przed siebie.  
-No tak, ty zawsze i wszystko robisz bez ładu i składu, to prawda. -Starsza zaśmiała się pod nosem. 
-Sylwia... -Anett zmrużyła powieki, patrząc groźnie na siostrę. -Ja chociaż nie odwalam takiego cyrku jak ty. -Dodała po chwili. Wokalistka miała jakieś dziwne przeczucie, że Sylwia kłamała i przyleciała z całkowicie innego powodu, a Anett nie miała powodów, by jej ufać.  
-Aneta, a to co ty robisz, to nie jest jakiś cyrk? Uciekłaś na drugi koniec świata, paląc za sobą mosty, tylko po co? Miałaś pracę, mieszkanie, wszystko, a jednak uciekłaś. Za niedługo stąd będziesz uciekać, bo nie bierzesz odpowiedzialności za swoje decyzje. Dziecko przed ślubem? To może w ogóle tego ślubu nie bierzcie, bo po co? 
-Chwila... -Anett musiała przerwać siostrze, a z nerwów powoli wstała. -Ty mi będziesz prawić morały? To ty wyjechałaś bez słowa, urwałaś kontakt i miałaś nas gdzieś! I wcale nie uciekłam, nie spaliłam, za sobą żadnych mostów! Nadal mam wszystko co potrzebuję i co chcę! Lecąc tutaj po raz pierwszy nie wiedziałam, że zostanę na stałe, po prostu skorzystałam z okazji. Na początku z Kyu się nienawidziliśmy! Ale to się właśnie nazywa życie! A co do moich decyzji, to zawsze bralam za nie odpowiedzialność, za twoje również! -Jednak nie wytrzymała i wybuchła. Szybko wróciła do pokoju, ale tylko po to by się przebrać i wyjść z mieszkania. Potrzebowała spaceru, z dala od swojej siostry.  
Sylwia tylko uśmiechnęła się pod nosem, gdy brunetka odwróciła się i poszła w stronę pokoju, a kiedy opuściła mieszkanie, szatynka tylko rozłożyła się wygodnie na kanapie, łapiąc za swój tablet.  
 
        Yuu obudził się już z zamiarem, że wieczorem znowu pójdzie pić. Nawet nie przejmował się kacem, wiedząc, że ten za niedługo zniknie. Jak przez pół dnia planował, tak też zrobił, udając się w to samo miejsce, w którym poznał Namiko. Jakoś łatwiej było mu tam pójść, wiedząc, że na pewno jej tam nie spotka. Siedział tam kilka godzin, a alkohol jakoś tym razem nie przechodził mu przez gardło. Może dlatego, że siedział sam? Na tą myśl jedynie wzruszył ramionami i już wyjął telefon by zadzwonić do Tsune, kiedy przypomniał sobie, że to bez sensu, przecież nawet nie usłyszy sygnału. Zrezygnowany uregulował rachunek i opuścił lokal, mając zamiar się jeszcze przejść. Gdyby tylko ktoś go uprzedził o tym, jaki to był zły pomysł.  
Szedł spokojnie, z rękami schowanymi w kieszeniach płaszcza, w jednej dłoni cały czas trzymając telefon, jakby mając nadzieję, że ten się odezwie i to będzie właśnie Tsune, że w końcu usłyszy jej głos. Pustki na ulicach o tej porze nocy i tygodnia jedynie mu pomagały w zebraniu myśli, chociaż alkohol szumiący w głowie to już niekoniecznie, bo ciągle wpadał na durne pomysły. Przechodząc obok ciemnej uliczki niedaleko domu nawet nie zorientował się, kiedy zastała go ciemność... 
 
        Nie chciała zostawiać Sylwii na długo samej w mieszkaniu, dlatego po godzinie włóczenia się po mieście, wróciła, jednak nie odezwała się do siostry nawet słowem. W sumie, to gdy tylko zobaczyła ją zadowoloną, rozłożoną nadal na kanapie w salonie, złość powróciła. Mając przed oczami wizję następnego, ciężkiego dnia, postanowiła wziąć długi prysznic. Później wzięła z pokoju swojego laptopa i zamknęła się w sypialni. Kilka kolejnych godzin zeszło jej na odbieraniu maili, przeglądaniu portali oraz w końcu obejrzeniu jakiegoś serialu, aż w końcu zmęczenie wzięło w górę i zasnęła. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie niespodziewana pobudka.  
Anett spała rozłożona na środku łóżka w sypialni i nawet przed zaśnięciem, przeszło jej przez myśl, że może na stałe pożegna się ze spaniem w pokoju. Jak zwykle śniły jej się jakieś głupoty, które pewnie by analizowała przez pół dnia w myślach, jak to miała w zwyczaju, kiedy słysząc znajomy głos, zaczęła się wybudzać.  
-Kouyou? -Zapytała, otwierając powoli oczy. Siadając na łóżku ziewnęła, po czym spojrzała w stronę zegara. -Cholera, z tego wszystkiego zapomniałam nastawić budzik, przepraszam.  
-Spokojnie, jeszcze masz czas. To ja wstałem i przyjechałem wcześniej. Dzwoniłem, ale nie odbierałaś.  
-I tak powinnam już wstawać, a co do telefonu, to chyba wczoraj wyciszyłam dźwięk. -Brunetka na chwilę wtuliła się w gitarzystę, jeszcze na chwilę zamykając oczy. -A Sylwia już marudzi, że wchodzisz tu jak do siebie, a tłumaczyłam jej... -Dodała, znów ziewając.  
-Yuu jest w szpitalu. -Kouyou, spodziewając się reakcji wokalistki, powiedział to spokojnie, a Anett, jak przewidział, lekko się od niego odsunęła, niczym poparzona i spojrzała w jego stronę pytającym wzrokiem.  
-Ale jak to? Przecież... Chwila, On nie zrobił nic głupiego, prawda? -Pytający wzrok Anett nadal tkwił na Kouyou, który spojrzał przed siebie bez celu, po czym westchnął. 
-Nie, ktoś go napadł. Na szczęście nie zdążyli go okraść, bo ktoś akurat tamtędy przejeżdżał i wszystko widział. Tyle, że Yuu oberwał dość mocno w głowę i upadając złamał nogę. Jeszcze się nie wybudził. -Wyjaśnił Uruha, znów przytulając narzeczoną do siebie.  
-Aoi ostatnio ma ogromnego pecha. -Brunetka cicho westchnęła. -Dobra, zbieram się i jedziemy, co? Mamy dzisiaj naprawdę dużo do załatwienia, a jeszcze zakupy muszę zrobić. -Anett wcale nie była z tego zadowolona. Najchętniej zostałaby w mieszkaniu, w łóżku z kubkiem gorącego kakao, jakąś grą odpaloną na laptopie, a jeszcze lepiej by było, gdyby Sylwia postanowiła, że jednak wróci do polski.  
Anett przebywała w łazience, a Kouyou postanowił trochę przyśpieszyć ich wyjście i przygotować jej coś do jedzenia w tym czasie. Niespodziewanie, w kuchni pojawiła się Sylwia. 
-Ja rozumiem, że to twoje mieszkanie, ale... -Kobieta wymownie przerwała swoją wypowiedź, stając blisko Kouyou, wręcz za blisko. -Teraz ja też tu jestem i wolałabym, żebyś uprzedzał, zanim przyjdziesz, mógłbyś chociaż zapukać i nie używać kluczy. -Głos Sylwii nagle stał się taki słodki, a gdy Uruha poczuł na swoim torsie jej dłoń, wiedział już o co chodzi.  
-Nie wiem, czy masz jakieś problemy z pamięcią, ale przypomnę Ci, że jestem z twoją siostrą. -Oburzony gitarzysta chwycił szatynkę za nadgarstek i zdjął z siebie jej rękę. Jednak Sylwia nadal nie odsunęła się od niego nawet na krok. Fakt, że była i wyższa od Anett o te dziesięć centymetrów, dawało jej dodatkową satysfakcję, kiedy spojrzała gitarzyście w oczy. 
-Rozumiem, że jest między wami dość spora różnica wieku, moja siostra jak sam wiesz, jest jeszcze młoda i... Nie wolałbyś kogoś, z kim dzieliłoby Cię mniej? Na dłuższą metę, Ona Ci się kiedyś znudzi, bo niby o czym chcesz z nią rozmawiać za jakieś dziesięć, dwadzieścia lat? -Sylwia nadal używała swojej zagrywki ze słodkim głosem, co jeszcze bardziej denerwowało Kouyou, który chwycił ją mocno za nadgarstki i się od niej odsunął na długość swoich ramion.  
-Nie wiem w co teraz grasz, ale teraz rozumiem, dlaczego Anett jest na Ciebie zła, że przyleciałaś. Wyjaśnię Ci tylko tyle, że jestem z nią, ponieważ ją kocham i różnica wieku nie ma z tym nic wspólnego. Że się nią znudzę? O to też nie powinnaś się martwić, ale jeszcze raz to zrobisz, a nie ręczę za siebie. -Ostatnie słowa Kouyou wysyczał między zębami, kiedy tylko Sylwia znów spróbowała podejść bliżej niego.  
-Kręci Cię to, przecież to widzę... 

1 komentarz: