Dzień dobry. Wiem, znowu była niezapowiedziana przerwa, za co was przepraszam, ale sprawy związane z pracą i remontem całkowicie zabrały mi jakikolwiek czas wolny.
Miłego czytania :3
Miłego czytania :3
Rozdział 38:
Już od kilku lat w koszmarach nie wracał do niego tamten wypadek sprzed lat, więc dlaczego teraz? Obudził się nad ranem z myślą, że przez siedemnaście lat żył z świadomością, że jego córka nie żyje, co okazało się kłamstwem, ale nadal, mimo wyjaśnień Kiyomi, nie rozumiał, jak to mogło się stać. Po wieczornej wiadomości od Mikoto wiedział, że znowu musi się z nią spotkać. Spoglądając na zegarek powoli wstał, by nie obudzić szatynki. Wiedział, że brunetka za niedługo kończy nocną zmianę, dlatego postanowił nie czekać. Starając się nie obudzić Anett ogarnął się, zebrał swoje rzeczy i wyszedł.
O odpowiedniej godzinie stał już przed wejściem do szpitala. Nie musiał długo czekać. Poszedł za Kiyomi w stronę jej samochodu, a kiedy już był blisko, odezwał się.
-Jak miło Cię widzieć Kiyomi. -Powiedział to z jadem w głosie, a kobieta odwróciła się w jego stronę.
-Wiedziałam, że w końcu sam przyjdziesz, kochanie. -Kiyomi uśmiechnęła się na jego widok, jakby naprawdę spodziewała się jego wizyty.
-Yumi nie żyje, więc od niej się nie dowiem, co się wtedy stało, ale wiem, że kłamiesz. -Syknął Uruha, przylegając do kobiety, by ta oparła się o samochód. -Ale ja nie w tej sprawie. Wiem, że spiknęłaś się z Mitsutake i że ty też maczałaś palce w tych jego artykułach.
-Trochę Ci to zajęło. Ale nie ma opcji, by ta mała dziwka mi Ciebie zabrała, a ta druga przeszkodziła dzieckiem. -Warknęła Kiyomi, patrząc gitarzyście w oczy.
-Patrząc na to co zrobiłaś, nie masz prawa żadnej z nich obrażać. Artykuł został zdjęty, a oficjalne przeprosiny już poszły. Jedyne czego od was chcę, a szczególnie od Ciebie, to żebyście dali nam święty spokój. Nie mam zamiaru dłużej ukrywać mojego związku z An. A jeżeli się dowiem, że coś kombinujesz, albo coś stanie się Anett, albo Miko, pożałujesz tego.
-Ta powaga jakoś do Ciebie nie pasuje, skarbie. -Kiyomi powiodła dłonią po torsie mężczyzny, zagryzając dolną wargę. -Sam musisz się przekonać, że twoja ukochana Cię okłamuje i wiele przed tobą ukrywa. Tylko co jej powiesz jak wrócisz? Bo ja chętnie jej przekaże, że po upojnej nocy z nią, uciekłeś, by umilić mi czas. -Uśmiech z twarzy Kiyomi nie znikał, a Kouyou znowu poczuł, jak gotuje się ze złości.
-Niby skąd to wszystko wiesz? Po drugie, nie odważysz się. Nie wrócę do Ciebie. -Kouyou zmrużył powieki, przyciskając kobietę swoim ciałem jeszcze bardziej.
-Wiem, że tego chcesz. -Szepnęła brunetka. -Kochanie, przejrzyj na oczy. Najpierw Yuu, potem Akira, a na końcu ty, Anett od każdego z was czegoś chce. Wiem wszystko, wiem, że nawet z twojej wygodnej posadki gitarzysty byłaby w stanie Cię wywalić, gdyby tylko chciała. W końcu sam ukrywasz przed nią problemy z ręką.
-O czym ty do cholery mówisz? -Kouyou uniósł brew ku górze.
-Mówiłam, że wiem wszystko. Przez zaniedbanie rehabilitacji zaczynasz tracić czucie, a Ona tylko na to czeka. -Kobieta westchnęła czując bliskość jej ukochanego. -Odpuść sobie ją, dobrze Ci radzę i wróć do mnie. Nie pożałujesz.
-Nie ma takiej opcji. A ty chociaż spróbuj się zbliżyć. -Kouyou ponownie warknął, odsuwając się od niej.
-Jeszcze się okaże... -Kiyomi szybko wsiadła do samochodu, patrząc jak Uruha odchodzi. Zadowolona z siebie, że wzbudziła w nim niepewność, przekręciła kluczyk.
Kiedy Anett się obudziła, ku swojemu zaskoczeniu, była sama. Powoli wstała i rozglądając się po mieszkaniu, doszła do wniosku, że Kouyou po prostu wyszedł, nie zostawiając jej żadnych informacji. Odkładając telefon po nieudanej próbie dodzwonienia się do gitarzysty, poszła do łazienki, by w końcu się ogarnąć.
Ledwo wyszła, kiedy zauważyła Kouyou wchodzącego do mieszkania z siatkami. Przez chwilę się zawiesiła, patrząc jak Uruha zamyka za sobą drzwi, używając do tego nogi, bo ręce przecież miał zajęte.
-O, już wstałaś kochanie. -Mężczyzna się uśmiechnął na jej widok i delikatnie ucałował jej czoło, kiedy do niej podszedł.
-Dzwoniłam do Ciebie. -Anett uniosła brew ku górze, dokładnie przyglądając się gitarzyście.
-Wiem, akurat nie mogłem odebrać. Miałem z rana spotkanie z Mikoto, a potem postanowiłem kupić coś na śniadanie. -Uśmiech z twarzy Kouyou nie znikał i bez dalszych wyjaśnień poszedł do kuchni. Szatynka jedynie wzruszyła ramionami i poszła do swojego pokoju. Gdy w końcu ułożyła włosy, dotarł do niej sygnał nowego powiadomienia w telefonie. Sięgnęła po urządzenie i jedynie zdążyła się zorientować, że dostała wiadomość z nieznanego numeru, gdy usłyszała dźwięk tłuczonego szkła z kuchni. Rzucając telefon na biurko, pobiegła tam, skąd wydobył się ten dźwięk.
-Kyu! -Zawołała wystraszona, patrząc jak gitarzysta stał bez ruchu, trzymając się za rękę i krzywiąc z bólu. -Kochanie, co się dzieje? -Zapytała patrząc na niego. Powoli ujęła jego dłoń w swoje i zaczęła masować. Do gitarzysty teraz dopiero dotarło, że w tym jednym Kiyomi naprawdę miała rację. Ale On nie oszukiwał An, po prostu o niczym jej nie mówił, by ta się nie martwiła. Chciał jej powiedzieć, ale chciał jak najbardziej skrócić jej czas niepokoju, jednak, skoro Anett widziała go teraz w takim stanie, musiał jej powiedzieć.
-Tracę czucie w tej dłoni. Przepraszam, nie chciałem Cię martwić. -Powiedział Uruha, siadając przy stole.
-Ale jak to? -Zapytała Anett, sięgając po miotłę, by zebrać szkło.
-Pamiętasz, jak rozwaliłem rękę i wylądowałem w szpitalu? Jestem idiotą, bo myślałem, że cała ta rehabilitacja nie będzie mi potrzeba, a teraz czasami nawet kostki nie umiem utrzymać.
-Zwariowałeś?! -Anett oczywiście, że nie wyglądała na zadowoloną. -Wiedziałeś, że tak to może się skończyć. -Dodała po chwili namysłu i podeszła do niego.
-Wiem, wiedziałem, ale tak dużo się wtedy działo. -Kouyou spojrzał na wokalistkę błagalnym wzrokiem. -Chciałem Ci powiedzieć za kilka dni, tuż przed operacją, albo nie mówić Ci wcale, nie chciałem Cię martwić, zrozum, proszę. -Anett słysząc te słowa ukryła na chwilę twarz w dłoniach.
-I myślałeś, że ja naprawdę się nie zorientuję, jak znikniesz na kilka dni? Albo że w ogóle nie będę się martwić, jak wyślesz mi wiadomość, że znowu biorą Cię na stół operacyjny? Dopiero bym spanikowała. -Anett bezsilnie westchnęła i wróciła do sprzątania szkła, a Kouyou po raz kolejny zaczął myśleć o słowach Kiyomi. Przecież Anett nie zrobiła by tego, nie zajęła by jego miejsca w zespole.
-Ty też o wielu rzeczach mi nie mówisz, prawda? -Uruha spojrzał na wokalistkę, gdy ta się wyprostowała.
-Ale to nie ma żadnego związku z twoją karierą, ani naszym związkiem. -Anett nie rozumiała, o co gitarzyście teraz chodziło, a jego oczy, jak po prostu wgapione w jej osobę wyglądały, jakby był na nią za coś zły.
-Czyli nie zajęłabyś mojego miejsca w zespole, jakbym nie mógł grać. -Kouyou w tym momencie zmrużył oczy, a Anett słysząc jego pytanie, się zaśmiała.
-Kyu, ty dobrze się czujesz? Jeszcze będziesz grał, a jak już, to przypomnę Ci, że Takanori nie puści mnie z wokalu. -Anett nadal się śmiejąc poszła z powrotem do swojego pokoju. Tam przypomniała sobie o wiadomości, którą nie zdążyła przeczytać. Jednak po chwili dowiedziała się, czyj był ten nieznany numer.
“Jeśli się zastanawiasz, gdzie Kouypu wywiało w środku nocy, to był u mnie i muszę Ci przyznać, że było miło.
~Kiyomi.”
Anett po przeczytaniu treści wiadomości poczuła, jak traci grunt pod nogami. Jednak z tyłu głowy cały czas miała zapewnienia Kouyou, że nic go nie łączy z Kiyomi. Postanowiła nie poruszać na razie tematu dziwnej wiadomości, nie miała ochoty ani sił ponownie kłócić się z gitarzystą. Czekał ją naprawdę trudny wywiad, chociaż wiedziała, że dzięki Mitsutake jest już skończona.
Ayuko od rana siedziała w pracy, zajmując się swoją częścią papierkowej roboty, zerkając na coraz to nowsze komentarze, pojawiające się po wywiadzie. Nagle do pokoju wparował Kai.
-Słyszałaś? -Zapytał, wchodząc do środka.
-Tak, cały czas słuchałam, świetnie im poszło. A teraz przeglądam komentarze. -Brunetka delikatnie się uśmiechnęła, spoglądając na męża.
-Anett się tak ręce trzęsły, że myślałem, że nie wejdzie, albo nic nie powie...
-Nic dziwnego, to był trudny wywiad i trudne pytania, ale Yutaka, już po wszystkim. -Kobieta usiadła wygodnie. -A gdzie nasze gołąbeczki?
-Grzecznie zabrały się za swoją robotę. A tak swoja drogą... -Lider przykucnął obok Ayuko. -Takao i Katherine naprawdę dadzą sobie radę ze wszystkim, powinnaś pomyśleć o zwolnieniu.
-Kai, tylko, że ja chcę pracować tyle, ile dam radę. Czuję się naprawdę dobrze, w przeciwieństwie do Miko nie mam żadnych przeciwskazań by nie zajmować się pracą. -Ayuko tym razem szerzej się uśmiechnęła, starając się przekonać perkusistę, że nie ma się o co martwić.
-Wiem, jeszcze będę miał czas, żeby się martwić. Po prostu myślę, że to już chyba pora.
-Kochanie, najwcześniej, jak Anett wróci z Polski, czyli za jakieś dwa miesiące wrócimy do tej rozmowy. -Ayuko pomachała w stronę Kaia, jakby chcąc mu pokazać, żeby wyszedł.
-Jak sobie życzysz kochanie. -Yutaka przewrócił oczami, lekko kręcąc głową. Ale skoro Ayuko się uparła... Czemu One wszystkie są tak uparte?
Anett idąc korytarzem trafiła na Miko i Hitomi, które nie przerywając swojej fascynującej rozmowy, przeszły obok niej, jakby w ogóle jej nie zauważając. Wokalistka jedynie wzruszyła ramionami, z myślą, że Miko w końcu znalazła godną siebie koleżankę. Jednak była ciekawa o czym rozmawiały. Z tego urywku rozmowy kobiet wiedziała jedynie, że chodzi o Kouyou. Anett przystanęła na chwilę, cicho wzdychając. Wiedziała, że ten wywiad niczego nie zmieni, a jej osoba od samego początku ściąga cały zespół w dół. Gdyby tylko mogła cofnąć czas...
No nie, nie mogła, bo przecież wtedy nie była by z Kouyou. Akuma szybko pokręciła głową, odganiając czarne chmury znad swoich myśli i zaraz dołączyła do reszty zespołu na sali prób.
Kiedy tylko minęła próg, zaskoczyła ją napięta atmosfera i cisza dobiegająca z każdej strony. Wszyscy siedzieli z nosami w telefonach, czasami chichocząc pod nosem.
-Em, a wy co? -Anett uniosła brew ku górze, patrząc na piątkę mężczyzn, gapiących się w ekrany telefonów, niczym małe dzieci.
-Czytamy komentarze. Te oficjalne przeprosiny i ten wywiad naprawdę sporo dały, ludzie Cię uwielbiają. -Takanori powoli wstał podchodząc do wokalistki.
-No nie wiem, nic nie zatuszuje tego, co wypisywał Mitsutake. Ludzie będą to pamiętać. -Anett powiedziała zrezygnowanym głosem, siadając obok Uruhy.
-Anett... Ale sama to powiedziałaś. Powiedziałaś, że nie mogliście mieć romansu wcześniej, bo byłaś w Polsce. Zareagowałaś prawdą na każdy atak na twoją osobę, a fani to chwycili. A to jak Kouyou opowiedział całą tą historię... No nawet nam serduszka zmiękły. -Ruki usiadł zaraz obok Anett i lekko ją objął. -No, głowa do góry.
-Coś się stało? -Zapytał nagle Kouyou, widząc niezadowoloną minę wokalistki.
-Idąc tutaj trafiłam na Miko i Hitomi, rozmawiały o tobie...
-Aaa i boisz się, że Miko nagada coś nowej, a ta to rozniesie? Nie martw się, Miko też musi chronić siebie w tej fali plotek. -Stwierdził Akira, chwytając za swój bas.
-Może weźmy się już do roboty co? Nie mam siły myśleć. -Rzuciła Anett, wstając na równe nogi.
Kilka dni później, gdy cała sprawa z artykułem już powoli cichła, nadszedł długo dla Anett wyczekiwany czas. Dosłownie trzy dni wolnego od prób, sesji, wywiadów i czego świat by jeszcze chciał. Jednak to wolne nie wzięło się przecież z niczego i przez to wszystko, młoda wokalistka całkowicie zapomniała o wiadomości, którą otrzymała od Kiyomi. Nawet nic nikomu nie powiedziała, zostawiając sprawę samej sobie.
Wraz z Temari czekały na szpitalnym korytarzu, aż operacja Kouyou w końcu się zakończy. Okazało się, że młoda brunetka też do samego końca nie wiedziała, że takowa będzie w ogóle potrzebna.
-...Ale jak On sobie to wyobrażał? Co On sobie myślał? -Temari chodziła w kółko, a Anett stała oparta o ścianę, przyglądając się jej.
-Temari, uspokój się. Nie wiem o co dokładnie chodzi. Źle zrośnięte ścięgno czy mięsień, naprawdę nie rozumiem tej medycznej gadki, a Takao nie chciał wchodzić w szczegóły. Bardziej mnie martwi, żeby wyszedł z tego do trasy. -Wokalistka spojrzała w sufit, cicho wzdychając.
-No tak, bo Ciebie interesuje tylko to, czy będzie mógł grać. -Młoda dziewczyna spojrzała z wyrzutem w oczach na szatynkę.
-Nie, nie tylko to. Ale twój ojciec jest w dobrych rękach i nie obwiniaj mnie za to co się stało. To nie ja rozwaliłam mu tą rękę, to nie ja postanowiłam, że rehabilitacja mu nie jest potrzebna i to nie ja ukrywałam wszystko do samego końca. Idę zapalić, jak coś, dzwoń. -Anett lekko poddenerwowana udała się w kierunku windy.
Gdy wyszła przed szpital, zobaczyła ją. Ostatnią osobę, jaką miała ochotę oglądać w życiu -Kiyomi. Jak gdyby nigdy nic odeszła na bok, nie rzucając się kobiecie w oczy, jednak miała złe przeczucia, oj cholernie złe przeczucia.
-Nie sądziłam, że jeszcze się tobą bawi. -Anett zaciągając się dymem, za sobą usłyszała znajomy już jej głos. A miała taką nadzieje, że kobieta jej nie zauważyła.
-Odpuść. -Wokalistka odwróciła się w stronę Kiyomi. -Naprawdę nie widzisz, że On Cię nawet nie chce znać? A tak swoją drogą, nie wiem co mu nagadałaś, ale nic przed nim nie ukrywam. -Anett zmarszczyła czoło, by zaraz szeroko otworzyć oczy.
-Kochana, sprawdziłam Cię na wylot. Wiem wszystko o tobie, twojej rodzinie, jak i karierze, nieudanej zresztą. Wiem też o wypadku na torach i o samobójstwie twojego podopiecznego, mam mówić dalej? -Kiyomi zaśmiała się czując, że ma Anett w garści.
-Nie obchodzi mnie skąd to wiesz. -Warknęła Akuma przez zaciśnięte zęby. -Daj nam w końcu spokój.
-Oh, po co te nerwy? A no tak, nic mu nie powiedziałaś. To takie zabawne, jak On totalnie nic o tobie nie wie i wierzy w miłość, która nie istnieje. -Uśmiech z twarzy Kiyomi nie znikał, tym bardziej, że miała coraz to większe poczucie wyższości nad An.
-To naprawdę są sprawy, które jego nie dotyczą i w które nie chcę go mieszać.
-Odpuść sobie mała, zanim Cię znienawidzi. Przynosisz same kłopoty, a jego operacja jest Ci na rękę, przyznaj. -Po tych słowach brunetka powoli odeszła od wokalistki z ogromnym zadowoleniem na twarzy.
Anett cicho odetchnęła i spojrzała na telefon, który wyjęła z kieszeni. W trakcie rozmowy z Kiyomi, szatynka dostała wiadomość od Temari, że operacja gitarzysty już się zakończyła.
Jakieś dwie godziny później, Kouyou powoli otworzył oczy, dopiero po chwili, gdy jego oczy przywykły do światła, zauważył siedzącą obok niego Anett.
-Hej, jak się czujesz? -Szepnęła szatynka z słabym uśmiechem na twarzy.
-Boli, ale jest okey. -Uruha cicho syknął, próbując się podnieść.
-Leż, pójdę po lekarza. -Anett powoli wstała i już miała wychodzić, gdy okazało się, że lekarze byli szybsi. Jednak ku jej zaskoczeniu, było ich dwóch- Lekarz, który operował gitarzystę oraz nie kto inny jak Kiyomi.
-Cholera. -Warknęła Akuma zaraz po tym jak wyszła z sali. Chwilę później mogła już wrócić, jednak wzrok Kiyomi, jakim ta obdarzyła szatynkę, wywołał u niej niepokój.
-I jak?
-Gorzej niż myślałem. Przez kilka dni będę miał Kiyomi na głowie, świetnie. -Warknął Kouyou, próbując zacisnąć pięść, ale to wywołało u niego jedynie nieznośny ból.
-No to teraz będzie miała pełno okazji by mi wypisywać, co robicie po nocach. -Powiedziała bez namysłu Anett i dopiero mina Uruhy przypomniała jej, że przecież On nie wie o smsie. -Wiem, że nie spotkałeś się wtedy z Mikoto, tylko z nią. Ale spokojnie, mimo jej zapewnień wiem, że do niczego między wami nie doszło... Bo nie doszło, prawda?
-Musiałem z nią pogadać, a akurat kończyła nocny dyżur, stąd taka pora. Wolałem się z nią spotkać na neutralnym gruncie. Wiesz, że pracuje z Mitsutake? -Kouyou spojrzał tym swoim zmartwionym wzrokiem na An, a ta jedynie westchnęła.
-Tak, wiem. Mówiłeś mi, jak dostałeś wiadomość od Mikoto. -Nagle Akuma zmrużyła oczy, myśląc nad czymś, nagle jakby ją olśniło... Przecież Kouyou nie będzie kilka dni, a to idealna okazja, by się w końcu wyluzować i “pobawić”. Postanowiła wykorzystać swój pomysł, by odciągnąć gitarzystę od rozmowy o Kiyomi i Mitsutake.
-A tobie co? -Uruha spojrzał zaskoczony, kiedy szatynka spojrzała na niego z wielkim uśmiechem na twarzy.
-A bo sobie tak teraz pomyślałam... Skoro i tak będziesz tutaj te kilka dni, to może dałbyś mi dostęp do twojego sanktuarium, którego tak pilnujesz? -Głos Anett był tak słodki, że Kouyou od razu domyślił się o co kobiecie chodzi. Westchnął cicho, chwilę myśląc.
-Niech Ci będzie, ale nie wpuszczaj tam Temari. Za dużo drogiego sprzętu tam teraz trzymam. -Czyżby Uruha zobaczył taki dziwny błysk w oczach ukochanej? An siedziała w ciszy szybko mrugając.
-Ty mówisz poważnie?
-Tak, ale nie martwię się i tak się nie znasz. -Gitarzysta uśmiechnął się wrednie w stronę szatynki.
-W bajki wierzysz... -Mruknęła Anett po polsku, z nadzieją, że jej teraz nie zrozumiał. Ale... Kouyou miało nie być kilka dni, cały jego sprzęt był w domu, zostało tylko się dowiedzieć...
-To, gdzie są klucze? -Zapytała Anett szczerząc się, a Kouyou zaczął się poważnie zastanawiać nad tym, na co właściwie się przed chwilą zgodził.
Aoi miał w planach ten dzień spędzić samotnie w domu. W końcu przydałby się chociaż jeden dzień na kilka miesięcy, kiedy nie będzie musiał wychodzić. Nawet dzień wcześniej się do tego przygotował. Rozłożony na kanapie w salonie już obmyślał w jaką grę sobie zagrać, gdy niespodziewanie usłyszał dzwonek do drzwi. “Kogo to cholera niesie” pomyślał otwierając drzwi, ale ku jego zaskoczeniu przed drzwiami zobaczył zapłakaną Namiko. Ale jak? Przecież barmanka miała być tego dnia w pracy. Zdziwiony Yuu wpuścił blondynkę do środka.
-Namiko, co się stało? -Zapytał, prowadząc ją do salonu, gdzie oboje usiedli.
-Zwolnili mnie. -Rzuciła kobieta przez łzy, chowając twarz w dłoniach.
-Jak to Cię zwolnili? -Yuu znał ją już na tyle, by wiedzieć, że wystarczająco się u niej nie przelewało, a bez pracy będzie musiała wrócić w swoje rodzinne strony.
-Tak po prostu, bez podania powodu. W dodatku nie zapłacą mi za ten miesiąc. -Namiko cisnęła przed siebie chusteczką, którą trzymała w dłoni. -Jestem w dupie! Już zalegam przez tego dupka z czynszem, bo zabierał mi z pensji za jakieś głupoty. -Kobieta cicho westchnęła, a Yuu delikatnie ją objął.
-Nie mówiłaś mi o tym. -Powiedział zamyślony gitarzysta.
-Bo nie było o czym mówić. Nie chciałam, żebyś pomyślał, że przykleiłam się do Ciebie dla kasy. A temu dupkowi chodziło tylko o to, by dobrać mi się do tyłka. -Blondynka cicho westchnęła, starając się wymyślić co dalej, w ogóle nie spodziewając się tego, co miała za chwilę usłyszeć.
-A jakbyś zamieszkała ze mną? Mogłabyś na spokojnie poszukać sobie czegoś nowego, nie zaprzątając sobie głowy resztą spraw. -Yuu spojrzał na nią z lekkim uśmiechem na twarzy, a Namiko patrzyła na niego przez chwilę, zaskoczona jego propozycją.
-Nie chcę siedzieć na twoim utrzymaniu. -Kobieta powoli odsunęła się od niego.
-Przecież szybko coś znajdziesz.
-Mówisz poważnie? -Namiko nie do końca była pewna, czy powinna przyjąć jego propozycję, w końcu znali się tak krótko, ale z drugiej strony Yuu ratował jej życie.
-Najpoważniej jak się da. -Odpowiedział gitarzysta z uśmiechem na twarzy.
Młoda brunetka po umówionym wcześniej spotkaniu, wieczorem wróciła do domu. Ku jej zaskoczeniu, drzwi do pomieszczenia, do którego jej ojciec nikogo nie wpuszczał były otwarte. W dodatku wydobywał się z niego dźwięk gitary, ale przecież jej ojciec był w szpitalu.
Kiedy zajrzała do środka, zobaczyła bawiącą się efektami w najlepsze Anett. Jako że nie została przez szatynkę zauważona, oparła się o framugę drzwi, przyglądając się jej.
-Wow. -Wyrwało się dziewczynie, kiedy Anett skończyła grać jeden z utworów Gazette. Wokalistka zauważając brunetkę zaraz odłożyła gitarę.
-Tylko nic nie mów ojcu, okey? -Mina szatynka mówiła jasno, że jej umiejętności doskonale ukrywała przed Kouyou. -Chciałam tylko palce rozruszać. -Dodała, uśmiechając się od ucha do ucha.
-Ale jak? To On nic nie wie? Znaczy wiem, że widziałam akustyka u Ciebie w pokoju, ale to... -Temari patrzyła szeroko otwartymi oczami na wokalistkę.
-I tylko o nim Kouyou wie. Trzymam go w świadomości, że nie znam się na elektrykach, całym tym sprzęcie i tak dalej. Nie pytaj mnie, dlaczego. -Anett cicho westchnęła.
-Nie rozumiem tego. Grasz świetnie i ukrywasz to przed nim? -Brunetka usiadła obok niej.
-Przyjeżdżając tutaj, zrobiłam sobie długą przerwę, Oni wszyscy o tym nie wiedzą i jakoś mi tak wygodniej jak nie wiedzą. -Szatynka wzruszyła ramionami. -No i co mam im powiedzieć, szczególnie Kouyou?
-Prawdę Anett, prawdę. -Wtrąciła Temari, klepiąc starszą po ramieniu.
-No bo wiecie, chciałam robić ‘specjalizację z Gazette” -Akuma robiąc cudzysłów w powietrzu spojrzała na młodszą.
-Aaa, to wszystko jasne.
-Ale to nie jedyne co Kiyomi o mnie wie, a teraz ma idealną okazję, by się wygadać. -Anett nagle wstała.
-Wiem, że zajmuje się ojcem, ale niby co takiego wie? -Temari uniosła brew ku górze.
-Wie o mnie rzeczy, o których ja chcę zapomnieć. Nie chcę nikogo w to wciągać, tłumaczyć się, dlaczego tak nagle zgodziłam się zostać. To już przeszłość, za późno, by cokolwiek odkręcić. Dwa razy popełniłam błąd i naprawdę, nie chcę do tego wracać.
-Boisz się jego reakcji, prawda? -Brunetka lekko przechyliła głowę, patrzącą na chodzącą w kółko Anett.
-Nie, nie chcę by to się rozeszło. Gdyby tak się stało, nie tylko ja miałabym kłopoty, a Kiyomi pewnie o tym wie... -Nagle An jakby olśniło. -Chyba wiem, jak zamknąć jej usta. -Zmrużyła oczy, zaczynając myśleć nad planem.
-Ja się tam nie mieszam... -Temari uniosła ręce, jakby się poddawała, zarazem wstając. -Ale życzę powodzenia, bo sama mam dość tej jędzy. -Mówiąc to dziewczyna wyszła, a Anett zabrała się za robienie porządku, zarazem do kogoś dzwoniąc. Temari nawet nie zwróciła uwagi, kiedy ta wyszła, zaraz odjeżdżając spod domu.
Po niedługim czasie Anett siedziała już w pokoju Krystiana. Szatyn od razu zauważył jej zdenerwowanie, ale starał się spokojnie dowiedzieć o co chodzi.
-Kiyomi wie o wypadku na torach i o samobójstwie Pawła. -Wystrzeliła szatynka bez wcześniejszego uprzedzenia.
-A, to ta historia co mi ostatnio opowiadałaś o tym chłopaku, co go diagnozowałaś?
-Kris... Ciebie powinno zainteresować to pierwsze. -Wtrąciła An, patrząc z wyrzutem na przyjaciela.
-Racja. Cholera, jak to się wyda... -Kris zaraz usiadł obok niej.
-Po cholerę Artur się z nim jeszcze szarpał. Gdyby ten idiota się wtedy nie wyrwał, nie wleciałby pod ten pieprzony pociąg. Jak się dowiedzą, że wiemy, kto mu to sprzedał, to nie dadzą nam spokoju. -Anett cały czas patrzyła przed siebie, wypierając sceny wypadku z pamięci.
-Szary w szczególności. Wiem, że sprawdza każdy nasz ruch tutaj. -Kris zamyślił się na chwilę, nie wiedząc, że podsunął Anett kolejny pomysł.
-Posłuchaj, Kiyomi jest lekarzem Kyu, ma wiele okazji by mu o tym powiedzieć. Co gorsza, może pójść z tym dalej, trzeba ją uciszyć. -Na twarzy szatynki Krystian zauważył dziwny, chytry uśmieszek.
-Myślisz o tym, żeby ją nastraszyć? -Kris uniósł brew ku górze, spodziewając się, co w głowie wokalistki właśnie może się dziać.
-I nawet wiem jak...
Mam złe [przeczucia co do tego planu
OdpowiedzUsuńi co to za jakieś mroczne tajemnice??
Kiyomi naprawdę powinna zostać rozjechana traktorem