Miłego czytania :3
Rozdział 37:
Gdy tylko dojechali do studia, udali się na spotkanie z pozostałymi członkami zespołu. Każdy już czekał, zastanawiając się co dalej. Ten artykuł może i dotyczył tylko Akumy i Uruhy, ale zagrażał całemu zespołowi.
-Czyli już wiecie. -Powiedziała Anett, tuż po wejściu do pokoju.
-Tym razem Mitsutake nie szczędził papieru na kłamstwa. -Stwierdził Takanori, patrząc przed siebie.
-Postanowiliśmy z Anett, że opublikujemy w mediach informację, że to prawda, że jesteśmy razem, ale, że reszta artykułu to brednie. -Powiedział Uruha, siadając na swoim miejscu.
-Dobry pomysł, ale to nie wystarczy. -Stwierdziła Ayuko, siedząca obok męża.
-A oficjalny wywiad? -Zaproponowała zrezygnowana wokalistka.
-W sumie od momentu ukazania się artykułu, ciągle mam telefony w sprawie jakiegoś wywiadu z wami, pewnie da się coś zorganizować na szybko, zanim fani uwierzą w te kłamstwa. -Ayuko pokiwała głową, po czym wstała. -To ja idę coś załatwić. A, prawie bym zapomniała, dzisiaj zaczyna pracę ta dziewczyna, która ma być za Miko. -Kobieta lekko się uśmiechnęła do reszty, po czym wyszła.
-Wiecie coś o tej nowej? -Zapytał Akira, jakby przerażony, że pojawił się ktoś nowy, w dodatku w takim momencie.
-Poza tym, że nazywa się Hitomi i jest nawet lepsza od Miko, to niewiele. -Rzucił Kai. -A i chyba szaleje za Ślicznym. -Dodał, wrednie się uśmiechając.
-A ja idę na pierwszy ogień, świetnie. -Mruknęła Akuma, z myślą, że jeżeli nowa przeczytała artykuł, to nie wokalistce żyć.
-Będzie dobrze, Miko was przypilnuje. -Wredny uśmieszek nie schodził z twarzy Yutaki, a An niepewnie chwyciła za klamkę, po czym pełna niechęci wyszła, kierując się w stronę ich jakże cudownego “salonu urody”
Kiedy wolnym krokiem, dotarła na miejsce, niezauważona stanęła w drzwiach, słuchając rozmowy Miko i Hitomi.
-Myślisz, że to prawda? -Zapytała nowa, która okazała się szczupłą brunetką, niewiele niższą od wokalistki. “Czy w Japonii naprawdę większość ludzi ma czarne włosy? Okazuje się, że tak” pomyślała An w międzyczasie.
-Prawdą jest tylko to, że są razem, reszta to bzdury. Akuma dostała się do zespołu w sprawiedliwy sposób i naprawdę ma talent. Chociaż... Jest wredną suką. -Miko nie ukrywała swojej niechęci wobec wokalistki, ale nie chciała wchodzić w szczegóły.
-Miko, weź przestań w końcu. -Powiedziała Anett, wychodząc z “ukrycia” -Wredną suką, to jesteś ty. -W tym momencie wokalistka uśmiechnęła się chytrze.
-Jeszcze czego? Pojawiasz się znikąd i się rządzisz. -Miko przewróciła oczami.
-Ja się nie rządzę, to ty się mścisz. Ty zniszczyłaś sukienkę, ty zamknęłaś mnie na tarasie i to ty wrobiłaś Kyu w dziecko, mam wymieniać dalej? -Anett cały czas niebezpiecznie mrużyła oczy, jednak nie poruszyła się ani o krok.
-To dziecko Uruhy? -Zapytała Hitomi, wydając się zaskoczona rozmową kobiet.
-Ups... Nowa jeszcze nic nie wie? Jak mi przykro, już wie. -Skomentowała szatynka, zajmując miejsce na krześle.
-Za to ty oczywiście wiesz wszystko. -Warknęła Miko, po czym wyszła. Anett wraz z Hitomi patrzyły jeszcze przez chwilę w stronę drzwi, po czym bez słowa brunetka zabrała się do pracy. Nowa przez cały czas w ogóle się nie odzywała, a wokalistka czuła się jakoś dziwnie. Wcześniej Hitomi z Miko nadawały prawie cały czas, a teraz brunetka jakoś tak podejrzanie milczała. Chociaż Anett nawet się cieszyła. W ciszy mogła pomyśleć, jak wyjść z tej całej sytuacji z artykułem.
-Tu jeszcze jesteś. -Nagle po pomieszczeniu rozległ się głos Uruhy. Akuma spojrzała na niego kątem oka, a Hitomi jakby zastygła w miejscu. “Oho, kolejna...” pomyślała Anett i zaraz zrozumiała, czemu brunetka cały czas się do niej nie odzywała- ten przeklęty artykuł.
-Przepraszam, że tak długo...
-Tak wiem, Miko miała Ci pomóc. -Kouyou przerwał nowej, podchodząc do kobiet.
-Niech zgadnę, już się poskarżyła, że byłam dla niej wredna. -Wtrąciła szatynka, patrząc przed siebie, prosto w stronę lustra.
-Taa, ale chyba zdążyłem się już pogodzić z myślą, że nigdy się nie dogadacie. -Uruha się zaśmiał i zaraz zajął miejsce na kanapie, a Hitomi jak gdyby nigdy nic wróciła do pracy. -A tak w ogóle, to stroje przyjechały.
-Co? -Anett od razu odwróciła się w stronę gitarzysty. -Tylko nie ta przeklęta kiecka. -Warknęła wracając do swojej poprzedniej pozycji. Postanowiła z odpowiednią reakcją poczekać, aż Hitomi skończy z makijażem. W końcu nie miała zamiaru latać z jakimkolwiek pędzelkiem w oku.
-No niestety kochanie, ta przeklęta kiecka też. I nie marudź, przecież wiadomym było, że Takanori choćby miał wysyłać ją na miliony poprawek, to Cię w nią wciśnie. -Kouyou się zaśmiał na samo wspomnienie, ile razy wokalistce coś nie pasowało.
-Dobra, skończone. -Rzuciła brunetka, a Anett przejrzała się w lustrze. Musiała przyznać, że nowa wykonała kawał dobrej roboty. Górne warstwy jej włosów zostały spięte w staranny kok, a reszta włosów pozostała rozpuszczona i dokładnie wyprostowana, wedle życzeń Pana Matsumoto. W sumie od samego początku, gdy myśleli nad stylizacją wokalistki, Ruki chciał zostawić jak najwięcej z jej naturalnego stylu. -Częściowo spięte włosy, nie za mocny makijaż... Chociaż co do tego drugiego, to Anett nadal nie przyzwyczaiła się do tak grubej warstwy kosmetyków na swojej twarzy. No, zostały jeszcze stroje i tego akurat Anett bała się najbardziej.
-Dziękuję. -Powiedziała An, delikatnie uśmiechając się do brunetki, po czym powoli wstała. -Dobra, to pora pobawić się w modelkę. -Szatynka cicho westchnęła, patrząc jak Kouyou niechętnie wstał i oboje bez słowa wyszli.
Stała przed piątką facetów, ubrana w długą, czerwoną koszulę w kratę, pod którą znajdowała się koszulka zaprojektowana oczywiście przez Takanoriego i obcisłe, skórzane spodnie. Anett chyba gdzieś umknęła ta mała zmiana dotycząca dolnej części garderoby.
-… A ta menda będzie mi się cały czas gapić na tyłek, jeszcze się pomyli. -Rzuciła wokalistka w trakcie dyskusji o spodniach.
-Od pomyłek jestem tutaj ja. -Wtrącił lider, zaraz karcąc się w myślach za te słowa.
-Oj, przecież nie chciałaś się zgodzić na dekolt, a nogi masz idealne. Każda chciała by takie mieć. -Powiedział Takanori, po raz kolejny obchodząc wokalistkę dokoła i dokładnie się przyglądając.
-Od idealnych nóg to jest Uruha. -Warknęła Akuma.
-Przepraszam, ale ja ten etap mam już za sobą. -Kouyou podniósł ręce jakby w geście poddania się.
-Nie pomagasz. -Anett spojrzała błagalnie na ukochanego.
-Nie chcę dostać w twarz. -Uruha posłał wokalistce wredny uśmiech, a ta cicho westchnęła.
-Dobra, to dajcie tą sukienkę. -Szatynka przewróciła oczami, wiedząc, że przy piątce facetów jest na przegranej pozycji. Zaraz sięgnęła po wieszak i poszła się przebrać.
Na szczęście tym razem sukienka znajdująca się pod warstwą tiulu okazała się dłuższa. Sięgała wokalistce do polowy uda, na co w końcu mogła się zgodzić. Żeby tyle czasu protestować, że nie będzie świecić tyłkiem...
Kiedy w końcu wyszła, ukazując się reszcie zespołu, usłyszała gwizd, a patrząc na Kouyou, zauważyła jak ten przełknął ślinę, robiąc krok w bok, jakby siedzący przed nim Akira miał coś zasłonić. Anett miała kolejną okazję by przewrócić oczami i nawet nic nie powiedziała. Gdy wszyscy podziwiali reakcję, ta poruszyła jedynie wargami w stronę gitarzysty, jakby chciała mu coś przekazać.
-No to, skoro wszystkim już wszystko pasuje, wracamy do roboty. -Powiedział Kai po dłuższej chwili wstając z miejsca, a reszta grzecznie ruszyła za nim by się z powrotem przebrać. Anett jednak zrzuciła z siebie jedynie tiulową warstwę i poszła w “umówione” miejsce.
Czekała już przy drzwiach damskiej toalety i w sumie nie musiała długo czekać. Kouyou zaraz podszedł do niej i lekko się pochylając w jej stronę, ręką oparł się o ścianę.
-Te spodnie jednak okazały się za ciasne? -Anett uśmiechnęła się wrednie.
-Za dobrze mnie znasz kochanie. -Szepnął Kouyou. -Chociaż przez chwilę się zastanawiałem, o co Ci chodzi z tą “toaletą” -Mężczyzna cicho się zaśmiał, ale natychmiast został jakby skarcony błagalnym wzrokiem Anett.
-Przecież od razu by zauważyli, że nas nie ma, jakbyśmy pojechali do mnie. -Wokalistka zagryzła lekko dolną wargę, patrząc brunetowi oczy.
-W sumie masz rację. -Kouyou pokiwał lekko głową i zaraz chwycił Anett za rękę, by od razu razem z nią zniknąć za drzwiami.
Ayuko w końcu udało się załatwić jakiś sensowny wywiad. Idąc korytarzem, by poinformować Anett i Kouyou o porannym wywiadzie następnego dnia, zauważyła jak ta dwójka znika w damskiej toalecie. Kobieta najpierw westchnęła kręcąc głową, a po chwili się zaśmiała, przypominając sobie, że Ona i Yutaka w sumie też święci nie byli. Brunetka postanowiła wrócić do swoich spraw i poczekać, aż wokalistka będzie wolna, jednak wcześniej dla pewności wysłała Anett sms’a, że chce się z nią widzieć.
Zajęta swoimi sprawami, całkowicie zapomniała o wiadomości, którą wysłała wokalistce. Przypomniała sobie dopiero kilka godzin później, kiedy zobaczyła ja na korytarzu po próbie zespołu.
-Szukałam Cię, ale nigdzie Cię nie było, a wiesz jaki jest Ruki. -Powiedziała Anett podchodząc do brunetki.
-Przepraszam, zapomniałam, że macie jeszcze próbę. -Ayuko uśmiechnęła się jakby głupkowato i poszła z Anett do pomieszczenia zespołu. Gdy były już w środku, zamknęła drzwi i zaraz wygodnie usiadła. -Jutro rano macie z Kouyou wywiad w radiu, wszelkie informacje macie już na mailu, tylko nie spieprzcie tego. A druga sprawa, wy tak przypadkiem nie przesadzacie? -Ayuko uniosła brew, a Anett spokojnie usiadła, przez chwilę się zastanawiając, o co asystentce chodzi. Po chwili do niej dotarło.
-Ayuko...
-Spokojnie, może i jestem po ślubie i w ciąży, ale pamiętam, jak to jest. Tak między nami, to my z Kaiem też nie byliśmy święci... -Brunetka przerwała na chwilę, widząc jak wokalistka otworzyła szeroko oczy. -Też nam się zdarzało, nawet tutaj... Ale wróć. To była inna sytuacja. Chodzi mi tylko o to, byście uważali. No wiesz, Miko jeszcze pracuje, cała ta sprawa z artykułem plus ta Hitomi jest jakaś... Dziwna. -Kobieta spojrzała w bok, jakby się zastanawiając.
-Tak między nami, nie masz się o co martwić. Takie miejsca to jednak nie moja bajka. Kouyou wczoraj coś rzucił, że w trasie będzie szlaban i chciałam wykorzystać okazję, żeby sprawdzić, czy dałabym radę. -Anett zacisnęła wargi, uciekając wzrokiem w bok.
-W trasie jest inaczej, macie więcej prywatności. W ostateczności Kouyou po prostu Cię zaknebluje. -Ayuko cicho się zaśmiała, a Anett zasłoniła oczy dłonią kręcąc głową.
-Tak wiem, dodaj jeszcze, że oczywiście bez żadnych dzieci i tak dalej. Zostawmy już tą sprawę, bo dowiesz się za dużo. -Rzuciła Anett, cicho wzdychając. -Wspomniałaś o Hitomi i może masz rację. Z Miko rozmawiała normalnie, a kiedy została ze mną sam na sam, cały czas milczała, jakby się mnie bała, a jak nagle pojawił się Kyu, na chwilę zastygła w miejscu. -Wokalistka oparła się wygodniej.
-Kolejna z wielkich fanek Uruhy, co się dziwisz? Po tym artykule nie zdziwię się, jak większość z nich Cię znienawidzi. -Stwierdziła Ayuko z spokojem w głosie.
-Ten artykuł wszystko zniszczył. Nawet jak jutro oboje przyznamy, że “Tak, jesteśmy razem”, to dalej będę wrogiem publicznym numer jeden dla setek czy nawet tysięcy fanów. A chcieliśmy to załatwić spokojnie. Najpierw, żeby ludzie zaczęli coś podejrzewać, co się nawet udało i tak powoli do oficjalnej informacji, że no sorry, Uruha jest zajęty. -Anett gwałtownie wstała, zarazem zrzucając z kanapy torbę Kouyou, którą mężczyzna rano tam zostawił. Wśród rzeczy, które z niej wypadły, jedna przykuła uwagę wokalistki.
-Wiem, ale nikt nie przewidział, że Mitsutake wyda was pierwszy, w dodatku okłamując wszystkich fanów. -Powiedziała brunetka, obserwując jak wokalistka powoli się podniosła, trzymając w ręku buteleczkę jakby z jakimiś lekami. -Co to jest? -Dopytała z ciekawością w głosie.
-Nie wiem, pierwszy raz to widzę na oczy, a Kouyou poza problemami z ręką na nic się nie skarżył. -Anett spojrzała w stronę drzwi, upewniając się, że nikt teraz nie wejdzie. Szybko zebrała rzeczy gitarzysty z podłogi, wrzucając je od razu do jego torby, którą odłożyła na miejsce. Podchodząc do Ayuko otworzyła pojemnik, a zaraz jakby zbladła. -Co za... -Przerwała, zaciskając wargi. Ayuko szybko zabrała jej buteleczkę i zajrzała do środka, a jej oczom ukazały się małe, niebieskie tabletki.
-Ale to chyba nie są...
-Narkotyki? Nie. Viagra albo jakieś inne chujstwo na potencje. - Powiedziała Anett, czując jak jej poczucie własnej wartości spada poniżej zera. Bezsilnie usiadła obok Ayuko.
-Nie zauważyłaś nic wcześniej? -Zapytała niepewnie Ayuko, patrząc na wokalistkę.
-Coś zauważyłam, ale... Od dwóch tygodni praktycznie nie wychodzimy z łóżka, fakt, zauważyłam ostatnio, jakiś spadek formy z jego strony, ale myślałam, że albo to ten etap, albo już się mną znudził. A patrząc na to, że zostało ich kilka, okazuje się, że musi się wspomagać, żeby iść ze mną do łóżka. Świetnie. -Anett zaraz sięgnęła palcami swojej dolnej wargi, głowiąc się nad tym, jakim cudem nic nie zauważyła.
-Powinnaś z nim porozmawiać, ale na spokojnie. Znając Kouyou, też to dla mnie dziwne. -Brunetka westchnęła, podając Anett zamknięta już buteleczkę.
-Chłopaki załatwiają jeszcze coś ze sprzętem, pewnie trochę czasu im to zajmie. Musze pomyśleć, także nie będziesz zła, jak już pójdę? I błagam, nie mów Kouyou, że wiem. -Anett uśmiechnęła się słabo i powoli wstała, zbierając swoje rzeczy.
-Jasne, idź. I tak dzisiaj już nie masz nic do roboty i nic mu nie powiem. Jakby pytał, powiem, że gorzej się poczułaś. A nie, bo zacznie świrować, że czemu mu nie powiedziałaś, by cię odwiózł...
-Powiedz mu po prostu, że musiałam coś załatwić. -Rzuciła An, po czym zaraz wyszła, a Ayuko westchnęła, mając nadzieję, że Uruha nie będzie dopytywał.
Katherine zajęta papierkową robotą, nawet nie zwróciła uwagi, że zespół skończył już próbę. Kiedy do nich dołączyła w ich pokoju, zauważyła brak wokalistki. W sumie nie tylko Ona.
-Anett już poszła? -Zapytał zdziwiony Kouyou, sięgając po swoją torbę.
-Tak, mówiła, że musi jeszcze coś załatwić. A i jutro macie wywiad. -Odpowiedziała asystentka, próbując uśmiechem ukryć, że kłamie.
-Tak, widziałem, że coś wysłałaś. -Kouyou powiedział, zaglądając do torby, w poszukiwaniu kluczyków od samochodu. Nagle zmarszczył czoło, spoglądając ukradkiem na Ayuko, gdy odkrył, że czegoś brakuje. Ufał Anett i był pewien, że ta nie grzebałaby w jego rzeczach, a gdyby chciała dostać się do samochodu, przecież by mu powiedziała.
Ayuko zaczęła się stresować, kiedy Kouyou przeklinał pod nosem szukając tych nieszczęsnych kluczyków. Nie wiedziała, czy powinna powiedzieć, że widziała, jak jego torba spadła, ale wtedy Uruha domyśliłby się, dlaczego wokalistka na niego nie poczekała... Albo już się domyślił.
-Są. -Gitarzysta udawanie odetchnął z ulgą. Bez dalszych pytań po prostu się pożegnał i pognał w stronę windy. Miał nadzieję, że zostawił je w domu, bezpiecznie schowane, niżeli Anett miałaby je znaleźć. Przecież kobieta urządzi mu piekło, kiedy odkryje jego mały sekret. W drodze do samochodu próbował dodzwonić się do szatynki, ale na marne. Cały w nerwach wsiadł do samochodu i zaczął jeszcze raz przeszukiwać torbę, ale to było na nic. Postanowił od razu pojechać do An i przekonać się, czy to Ona je zabrała. Ale jeżeli tak, to był pewien, że zawiodła jego zaufanie.
Szatynka wróciła do domu pieszo, cały czas myśląc o tym, co znalazła. Przez to, że nie była pewna, jak długo to trwa, nie potrafiła znaleźć żadnego punktu zaczepienia, dla jakiegokolwiek logicznego wyjaśnienia, dlaczego gitarzysta w ogóle trzyma przy sobie coś takiego. Przez chwilę pomyślała nawet, że to może z powodu różnicy wieku jaka jest między nimi, ale przecież nie wiedziała jak długo i dlaczego Kouyou w ogóle po nie sięgał.
Gdy wróciła do mieszkania, nie musiała długo czekać, aż zadzwonił jej telefon. Nie chciała odbierać, nie chciała swoim głosem rzucić podejrzeń, że coś wie, kiedy tylko zobaczyła, że to gitarzysta do niej dzwonił. Miała tylko nadzieję, że ten się nie zorientował, że coś z jego rzeczy zniknęło.
Nie odbierając, wiedziała też, ile ma mniej więcej czasu, na przemyślenie tego, jak powinna bruneta w ogóle o to zapytać.
Siedziała w salonie i tak jak się spodziewała, po jakiś dwudziestu minutach usłyszała otwierający się zamek w drzwiach. Szybko schowała buteleczkę pod poduszką i poszła w stronę drzwi.
-Kochanie, przecież mogłaś na mnie poczekać. -Powiedział Kouyou wchodząc do środka, gdy tylko zauważył Anett.
-Przepraszam, musiałam jeszcze pójść na zakupy. I przepraszam, że nie odebrałam, nie miałam jak. -Akuma uśmiechnęła się delikatnie.
-Tym nie odbieraniem zmartwiłaś mnie jeszcze bardziej. Myślałem, że coś się stało. -Gitarzysta objął kobietę, delikatnie całując jej czoło. -Po drugie przecież pojechałbym z tobą. -Dodał zmartwionym głosem.
-Ale dałam sobie radę, a jakbyś pojechał ze mną, tylko stracilibyśmy czas. -Anett powoli odsunęła się od niego. Miała o wiele za mało czasu by się przygotować. -A tak w ogóle, to wszystko w porządku? -Zapytała niepewnie. “Tak Anett, brawo! A gdzie twoje wykształcenie psychologiczne? Przecież nie tak się zaczyna takie rozmowy!” skarciła sama siebie, widząc zmieszanie na twarzy Kouyou. Ten jedynie poczuł się zawiedziony, ponieważ wiedział, co wokalistka miała na myśli.
-Nie, wszystko w porządku. -Kouyou uśmiechnął się głupio, udając, że nie wie o co chodzi.
-Bo... -Anett nie wiedziała, jak powinna była to powiedzieć, w końcu postanowiła powiedzieć prawdę. -Rozmawiałam z Ayuko i przypadkiem zrzuciłam twoją torbę. Kilka rzeczy z niej wypadło, między innymi to. -W tym momencie kobieta wyjęła zza poduszki białą, nieoznakowaną buteleczkę na leki. -Możesz mi powiedzieć co to jest? Nie, inaczej. Ja wiem co to jest, więc powiedz mi, na cholerę Ci One? -Anett w tym momencie nie ukrywała swojej złości połączonej z rozczarowaniem, a Kouyou nie był pewien, czy powinien wierzyć w to, że “przypadkiem” je znalazła.
-Kochanie, to nie tak jak myślisz. - Mężczyzna westchnął, myśląc jak powinien jej to powiedzieć. Powoli do niej podszedł i ostrożnie objął. -Ostatnio jest między nami dość... Intensywnie. Bałem się, że nie dam rady, że za tobą nie nadążę. Nagle dotarło do mnie, że między nami jest trzynaście lat różnicy i po prostu nie chciałem Cię zawieść... -Kouyou delikatnie przesunął dłonią po jej policzku, a An lekko się zaśmiała.
-Czekaj, czy ja dobrze rozumiem? Boisz się, że nie nadążysz za mną, kiedy ja się boję, że nie nadążę za tobą? -Anett ponownie się zaśmiała, chowając twarz w dłoniach.
-Chwila. O czym ty mówisz? -Gitarzysta uniósł brew ku górze.
-Dla mnie przez ostatnie dni było tego trochę za dużo. Nie wiedziałam, jak Ci to powiedzieć, chciałam przeczekać. -Wokalistka uciekła wzrokiem w bok. -Ale teraz rozumiem skąd u Ciebie taki spadek formy, zmuszasz się tabletkami. A mówiłam Ci, że chcę prawdziwego Ciebie, nawet jeżeli miałoby to być rzadziej. -Anett spojrzała błagalnym wzrokiem na gitarzystę.
-Wiem, powinienem Ci powiedzieć, w sumie tak jak ty mi. Ale to nie daje Ci pozwolenia na grzebanie w moich rzeczach.
-Ale Ona naprawdę spadła. Nie wierzysz, zapytaj Ayuko, była przy tym. -Szatynka przewróciła oczami, a zaraz poczuła, jak mężczyzna objął ją ciaśniej.
-To teraz rozumiem, dlaczego Ayuko tak nagle spanikowała, jak szukałem kluczyków. -Uruha cicho się zaśmiał. -Ale nadal czegoś nie dokończyliśmy. Przysięgam, nie ruszyłem dzisiaj ani jednej.
-Hymm... No skoro tak... Ale i tak je rekwiruje. I ani się waż znowu o tym pomyśleć. -Po tych słowach Anett czule musnęła jego wargi swoimi.
-Już nigdy o tym nie pomyślę. -Rzucił Kouyou, zaraz odwzajemniając jej pocałunek.
Po powrocie do domu, postanowiła się położyć. Nie sądziła, że była tak zmęczona, żeby zasnąć, a jednak. Gdy się obudziła, w całym domu panował półmrok. Powoli przeszła się po pomieszczeniach, szukając męża, którego dostrzegła dopiero wychodząc na taras.
-Znowu palisz? -Zapytała Ayuko, podchodząc bliżej. Yutaka siedział w fotelu, zaciągając się dymem, ale kiedy zobaczył kobietę, zakaszlał, krztusząc się.
-Przepraszam. Wiem, że obiecałem, ale ta sytuacja mnie przerasta. -Kai cicho westchnął, spoglądając na Ayuko.
-Dadzą radę. -Brunetka spokojnie usiadła naprzeciw niego.
-A jeżeli znowu pytaniami zaczną atakować Anett? Nie pamiętasz tego ostatniego wywiadu?
-Tego, co Takanori chciał go przerwać? Pamiętam. Kouyou też się wtedy nieźle wściekł za te pytania, ale pamiętaj, że An udało się z tego wyjść obronną ręką, da radę. -Ayuko po tych słowach zamyśliła się na chwilę. -Ale to drugi artykuł napisany przez Mitsutake, w którym jest pełno kłamstw. Powiesz mi, o co chodzi z tym człowiekiem? -Ayuko miała wrażenie, że pyta dość naiwnie, ale wolała wiedzieć, z kim mają do czynienia.
-Oh, to było dawno... -Zaczął Kai, powoli sobie przypominając. -Pamiętam, że Kouyou i Mitsutake nawet się przyjaźnili, tyle, że Kou był wtedy z taką Lisą... Tak nazywała się Lisa. Nie trwało to długo, zaledwie kilka miesięcy, ale to było jeszcze, kiedy Kouyou dopiero zaczął się zbierać po utracie Asami i Kiyomi, wtedy właśnie powstała ta opinia o nim i to dzięki Mitsutake. Kouyou nie myślał o niej poważnie, po prostu się nią zabawiał i nawet tego nie ukrywał. Lisa zakochana po uszy tego nawet nie zauważała, nic do niej nie docierało. Zdradzał ją, wiedziała o tym, ale nic z tym nie robiła. Wiem, że to, czego Kouyou najbardziej żałuje, to fakt, że rozstał się z nią w okrutny sposób. Po prostu ją przeleciał, po czym powiedział jej, że to koniec. Lisa po tym wyjechała za granicę, a jak się okazało, zakochany w niej Mitsutakę postanowił polecieć z nią, na odchodne obiecując Kouyou, że nigdy nie zapomni, jak ją traktował i kiedyś go zniszczy. To kiedyś jest teraz. -Opowiedział Yutaka cały czas mówiąc spokojnym głosem.
-Nie sądziłam, że Uruha był kiedyś takim gnojem. -Ayuko cicho szepnęła, lekko kręcąc głową.
-W sumie nadal jest. Przypomnij sobie sprawę z Miko i Anett. Fakt, związek z Miko go zmienił. Ale nadal mam wrażenie, że w tym wszystkim dodatkowo miesza Kiyomi. -Lider zastanowił się chwilę. -Nie bez powodu Mitsutake wybrał sobie ten moment, by wszystko zniszczyć.
-Nadal nie rozumiem tego, co się wtedy wydarzyło z Kiyomi, jednak co Ona ma wspólnego z tym wszystkim? -Brunetka zmarszczyła czoło, przyglądając się mężowi.
-Wiem, że Kiyomi coś kombinuje i Mitsutake też nagle stał się bardzo aktywny... Mam tylko nadzieję, że to nie skończy się źle. -Kai z nadzieją w oczach spojrzał w nocne niebo. -I mam nadzieję, że Kiyomi nie namiesza, tak jak wtedy...
“Nie potrafił się doczekać, by zobaczyć córkę, z którą miał spędzić cały weekend. Dziewczyna powoli odsuwała ich od siebie, coraz rzadziej pozwalając mu na widywanie się z dzieckiem. Wściekał się, jednak próbował zrozumieć. W końcu kariera jego zespołu się rozkręcała, dziewczyna pewnie chciała przygotować córkę na rzadsze widywanie się z ojcem.
Kiedy dojechał na miejsce, zobaczył przed drzwiami walizki, a jego serce zabiło mocniej. W końcu nie po to jechał taki kawal drogi. Szybko wysiadł z samochodu, by dowiedzieć się, co jest grane.
-Jadę do rodziców na weekend. Przepraszam, zapomniałam, że miałeś zabrać małą. -Powiedziała Kiyomi z tym swoim wrednym uśmieszkiem na twarzy.
-W sumie też tam jadę, możecie jechać ze mną. -Zaproponował Kouyou, mając nadzieję, że po drodze przekona Kiyomi, żeby zostawiła Asami pod jego opieką. W końcu przez półtora roku to On głównie się nią zajmował.
-Niech Ci będzie. -Rzuciła jakby od niechcenia Kiyomi i zaraz z jego pomocą zapakowała walizki do bagażnika samochodu.
Dwuletnia Asami spała już słodko w swoim foteliku na tylnym siedzeniu. Kouyou starał się skupić na drodze, w końcu do domu rodziców Kiyomi zostało już tylko kilkanaście kilometrów, jednak mrok i ulewa nie były najlepszymi warunkami do jazdy.
-Kiedy z tym skończysz? -Zapytała spokojnie Kiyomi, patrząc przez okno.
-O czym mówisz? -Młody gitarzysta spojrzał kątem oka na brunetkę.
-O gitarze i tym cholernym zespole. Kiedy z tym skończysz i w końcu zabierzesz się za normalną pracę?
-To jest moja praca. -Kouyou starał się zachować spokój, mocniej ściskając kierownicę.
-To nie jest praca. Te makijaże, fryzury, stroje. Robisz z siebie dziwadło i naprawdę twoja córka ma na to wszystko patrzeć i może być jeszcze dumna? -W głosie Kiyomi można było usłyszeć żal.
-Dlaczego nie potrafisz zrozumieć? Od kiedy zaszłaś w ciąże, negujesz całą moją ciężką pracę. A jak w końcu nam się z chłopakami udało, chcesz mnie zmusić, bym to zostawił. -Kouyou nie był zadowolony z takiego obrotu spraw, to mogło wiele skomplikować.
-Bo cały ten zespół jest dla Ciebie ważniejszy od twojej córki Panie Śliczny! -Krzyknęła brunetka, ukazując złość.
-Wiesz, że tak nie jest. Po porodzie po prostu mi ja zostawiłaś, bo studia. Przyjeżdżałaś raz na miesiąc, przez półtora roku i nagle ją zabrałaś, zabraniając mi się z nią widywać! Ja w tym czasie pracowałem i zajmowałem się nią! -Uruha też nie potrafił powstrzymać złości. Jednak ich krzyki sprawiły, że mała Asami się obudziła i zaczęła płakać.
-I wszystko byłoby w porządku, gdybyś mnie posłuchał, ale nie! Gitara i koledzy najważniejsi! -To były ostatnie słowa, jakie Kouyou usłyszał. Nie zdążył odpowiedzieć, gdy poczuł silne uderzenie w tył samochodu, ale przecież nie hamował, a płacz dziecka z tyłu nagle ucichł.
-Asami!! -Wykrzyczał gitarzysta, wybiegając z samochodu...
Kiyomi była już w szpitalu razem z Asami, a Kouyou musiał zostać na miejscu wypadku. To nie tak, że go nie rozumiała, jednak nie takiego życia chciała dla siebie i jej małej córeczki. Nie chciała prasy ani mediów wtrącających się w ich życie, chciała po prostu spokojnego, normalnego życia. Chodząc tak w kółko po szpitalnym korytarzu, nagle zauważyła swoją przyjaciółkę ze szkoły.
-Yumi, co ty tutaj robisz? -Brunetka podeszła do zrozpaczonej przyjaciółki, siadając obok niej.
-Mieliśmy wypadek. Wpadliśmy w poślizg i nie wiadomo, czy Temari to przeżyje. Hiroto nie może się dowiedzieć, że go zdradzam... -Słowa Yumi sprawiły, że Kiyomi wpadła na pewien pomysł.
-Ja próbuję się pozbyć Kouyou, ale On nie daje za wygraną. Ale właśnie coś przyszło mi do głowy, coś szalonego.
-O czym ty mówisz? -Yumi spojrzała na młodszą przyjaciółkę.
-Też mieliśmy wypadek z Shimą. Jakiś pijany idiota postanowił nas przywitać z tylnego siedzenia. Ale wiesz co? Znam tu kilka ważnych osób, a dziewczynki są przecież do siebie tak podobne. Możemy ogarnąć podmianę. W razie, gdyby Temari przeżyła, odkręcimy to z łatwością. Jeśli jednak nie, wyjdzie na to, że Asami nie żyje. Twoja tajemnica się nie wyda, a ja będę miała spokój od tego gitarzyny. Ale do tego potrzebne też są twoje znajomości, muszą zatrzymać Kouyou na jakiś czas. -Objaśniła Kiyomi zadowolona z swojego pomysłu.
-Wiesz, brzmi to sensownie. -Yumi kiwnęła jedynie głową i zaraz obie poszły w swoim kierunku, załatwiając to co miały załatwić.
Kiyomi myślała, że to poszło zbyt łatwo, jednak dotarło do niej co zrobiła dopiero w momencie, gdy nieświadomy niczego lekarz podszedł do niej, informując ją o tym, że jej córka nie żyje. Stała oparta o ścianę i nawet się rozpłakała, ale nie miała już możliwości odwrotu. Nagle podeszła do niej Yumi.
-Załatwione, ale mogą go potrzymać maksymalnie tydzień. Zdążysz wszystko załatwić? -Zapytała przyjaciółka.
-Powinnam zdążyć z pogrzebem, zanim go wypuszczą, ale nie może się o niczym dowiedzieć, zanim nie wyjdzie. -Dopiero po tych słowach zrozumiała, że właśnie przekazała Yumi, że jej córka nie żyje. -Yumi, przepraszam, nie tak...
-Moja mała Temari nie żyje... -Yumi usiadła, chowając twarz w dłoniach i zalewając się łzami, a Kiyomi jedynie patrzyła na nią, wiedząc, że będzie musiała brnąć w to dalej. W końcu sama tego chciała...
Kouyou myślał, że już po wszystkim, że będzie mógł w końcu dołączyć do Kiyomi w szpitalu, że dowie się, co się dzieje z jego córką. Jednak, gdy policjanci już mieli wsiadać do radiowozu, nagle dostali jakąś dziwną informację. Kouyou nie rozumiał o co chodzi, kiedy tych dwóch policjantów wróciło do niego, praktycznie bez podania powodu go aresztując.
W areszcie siedział tydzień, nikt go o niczym nie informował, nikt nie mógł go odwiedzić, nawet rodzina. Policja, a nawet adwokat nie podawali mu żadnych szczegółów dotyczących zatrzymania, cały czas odpowiadając wymijająco na jego pytania. Niby to dotyczyło wypadku, ale przecież nie hamował i to nie On był pijany.
Kiedy w końcu wychodził, nikt nawet nie został o tym poinformowany. Udało mu się jakoś z tej dziury dostać do domu jego rodziców. Tuż po przekroczeniu progu udał się od razu do kuchni, mając nadzieję, że jego rodzice są w pracy.
-Kouyou, już Cię wypuścili? -Nagle upijając łyk wody usłyszał głos swojej matki.
-Tak, nie mieli podstaw, by mnie dłużej trzymać. W ogóle nie mieli podstaw by mnie zatrzymać. -Kouyou warknął, ale to co stało się potem go zaskoczyło.
-Kouyou, tak mi przykro... -Jego mama zaraz go przytuliła, a gitarzysta po chwili powoli ją od siebie odsunął.
-Ale o czym ty mówisz? -Zapytał, niczego nie rozumiejąc.
-To ty nie wiesz? Asami nie żyje, wczoraj był pogrzeb. Kiedy mieliśmy ją zobaczyć po tak długim czasie... -Wywód zapłakanej kobiety przerwał dźwięk rozbitego szkła. Kouyou słysząc te słowa, całkowicie zapomniał, że nadal trzymał szklankę w dłoni. Po prostu ją puścił, a szkło roztrzaskało się w drobny mak przy uderzeniu z podłogą.
-Ale jak to nie żyje? -Dopytał, zauważając swojego ojca stojącego w wejściu do kuchni. Nagle jakby wszystko zrozumiał. -Kiyomi. -Warknął i pobiegł do swojego pokoju. Tam próbował dodzwonić się do brunetki, jednak na marne, jej telefon był wyłączony. Niewiele myśląc wziął bluzę i pobiegł do domu rodziców Kiyomi, ale tam dowiedział się jedynie, że dziewczyna wyjechała od razu po pogrzebie, oraz gdzie została pochowana jego córka.
Wolnym krokiem dotarł na cmentarz, nie musiał długo szukać grobu, w końcu był świeży. Padł przed nim na kolana, a po jego policzkach spłynęły łzy. Jego mała kochana Asami nie żyje...”