8 cze 2020

Rozdział 9

Cześć i czołem w ten deszczowy (przynajmniej u mnie) dzień :)
Tak, wychodzi na to, że u mnie określenie na dniach oznacza ponad tydzień, ale mam nadzieje, że wybaczycie mi te małe opóźnienie, ale mój organizm odzwyczaił się od wstawania przed 5tą nad ranem... Rozumiecie, prawda?
Tak, ja wiem, jaki w Japonii mamy już dzień i nie, to nie było specjalnie, to tak przypadkiem wyszło (Nie bijcie!), także dodaje w końcu ten długo wyczekiwany rozdział i lecę "Świętować".
Miłego czytania :)

Rozdział 9:

           Yuu gdy tylko się przebudził, zauważył, że leży sam. Bez zastanowienia wstał, ubrał się i poszedł poszukać Anett po mieszkaniu. Dopiero po chwili, kiedy nigdzie jej nie było, postanowił sprawdzić balkon i cicho się zaśmiał pod nosem, widząc ją w luźnych dresach.
-Nie wiedziałem, że palisz. -Stwierdził krótko i gdy podszedł bliżej, również oparł się o barierkę obok niej. Kobieta jedynie zaciągnęła się dymem i po chwili na spokojnie go wypuściła.
-Taa, a czy wy musicie wszystko o mnie wiedzieć? -Szatynka spojrzała na niego lekko unosząc brew, jednak zaraz wróciła do patrzenia się przed siebie. Między nimi nastała cisza, a Yuu ponownie miał wrażenie, że Anett cały czas coś dręczy. Jeszcze dobrze nie świtało, a zawartość popielniczki upewniła gitarzystę, że szatynka nie spała w ogóle, a dopiero po chwili zauważył puszkę piwa stojącą na wyciągnięcie jej ręki.
-Myślałem, że udało mi się Ciebie wyrwać od tych twoich mrocznych myśli. -Aoi starał się, żeby dla Anett jego słowa zabrzmiały zabawnie, ale brak reakcji z jej strony jedynie dodatkowo go zmartwił.
-Raczej mi ich dodałeś... -Anett cicho westchnęła. -Nie, to ja sobie ich dodałam, ale ze mną już tak jest. -Mówiąc to, wzruszyła jedynie ramionami. 
-A nad czym tak myślisz? - Aoi nie mógł dać za wygraną, przecież wczoraj prawie widział jej łzy.
-Niech to zostanie między nami. -Szatynka spojrzała na niego mówiąc z pełną powagą. -Reszta nie musi wiedzieć, że... -Nagle jej wypowiedź przerwał dźwięk otwieranych kluczami drzwi do jej mieszkania. “Kouyou, idealnie” pomyślała Anett, uśmiechając się delikatnie, lecz wrednie...

           Oboje wspólnie uzgodnili, że Kris zostanie u Kouyou na noc. O ile gitarzysta ze względu na sesję zdjęciową następnego dnia położył się spać o w miarę normalnej godzinie, tak szatyn całą noc przesiedział przed jego konsolą ogrywając Yakuze. Kris dobrze znał Anett i wiedział, że po tym co stało się za dnia, kobieta na pewno nawet nie zmruży oka, ale będzie już na tyle będzie spokojna, że będzie można z nią w końcu porozmawiać, także szybko w swojej głowie ułożył plan. Gdy tylko za oknami zaczęło robić się trochę jaśniej, upewnił się, że Uruha śpi. Dobrze wiedział, gdzie gitarzysta trzyma klucze do mieszkania, w którym teraz mieszkała Anett i zabierając je ze sobą wyszedł, zostawiając po sobie jedynie kartkę, że musiał wyjść, żeby coś załatwić. 
Korzystając z taksówki szybko znalazł się przed blokiem, a po kilku kolejnych chwilach w końcu dostał się do mieszkania. Nie znał rozkładu pomieszczeń, ale jakby wiedział, gdzie szukać. Rozejrzał się po salonie i kuchni, a następnie wszedł do sypialni, gdzie zauważył otwarte drzwi balkonowe, ale gdy tylko je minął, przeżył niemałe zaskoczenie- Anett nie była sama! 
Chytry uśmieszek na twarzy szatynki szybko zniknął, gdy zobaczyła przyjaciela, wręcz na jej twarzy pojawiło się zmieszanie, a Kris od razu się domyślił, że nie jego się spodziewała.
-Cześć, co słychać? -Szatyn wystrzelił z głupkowatym uśmieszkiem na twarzy, a słysząc jego słowa, Anett wręcz się zagotowała ze złości.
-Stare kurwy nie chcą zdychać.... Klucze. -Anett wyciągnęła rękę w stronę przyjaciela z miną, jakby miała go zaraz zamordować. 
-Dobra, to ja was lepiej zostawię samych, zobaczymy się w studiu. -Aoi szybko wyczuł atmosferę, jaka zaczęła się tworzyć, mimo, że nie rozumiał pozostałej dwójki. Anett w odpowiedzi jedynie kiwnęła głową, a gitarzysta niemalże natychmiast się ulotnił. 
Gdy tylko zostali sami, szatyn szybko sięgnął po puszkę piwa, orientując się, że alkohol został wypity dopiero w połowie.
-No ładne rzeczy wyczyniasz. Jednego mordujesz wzrokiem, z drugim sypiasz i pijesz jeszcze zanim dzień dobrze się zacznie. 
-Czepiasz się, klucze. -Kobieta stała niewzruszona, nadal wyciągając rękę w jego stronę, a szatyn nie miał wyjścia. Wyjął niechętnie klucze z kieszeni i jej oddał z niezadowoleniem na twarzy. -Jeden inspektor już mi wystarczy, drugiego nie potrzebuje. -Dodała, zabierając od niego puszkę z alkoholem i upijając łyk wróciła do mieszkania.
-Aneta, co się dzieje? To nie przypadek, to co robisz, robisz specjalnie i dopadają Cię wyrzuty sumienia....
-Nie wtrącaj się! -Kobieta mu przerwała podnosząc głos. Sama jego obecność w tym momencie jej przeszkadzała, a szczególnie, że szatyn miał rację. 
-An-chan... Siostra... Co się z tobą dzieje? Nawet jeszcze nie gadaliśmy, a ja Cię już nie poznaję. - W odpowiedzi na jego słowa kobieta jedynie zasiadła na kanapie w salonie, cicho wzdychając, a Kris cały czas uważnie ją obserwował. Nie znał tego wyrazu, jaki nabrała na twarz, co jeszcze bardziej go zmartwiło. Powoli do niej podszedł i przysiadł na stoliku przed nią.
-Czyli to twoja sprawka, że tutaj jestem... Jak Ci się to udało? Jak Ci się udało obrócić moje życie o 360 stopni? -Szatynka spojrzała na niego spode łba swoimi lodowatymi tęczówkami.
-Szczerze An? Cieszę się, że tu jesteś i postanowiłaś zostać, mimo, że tego nie rozumiem... -Szatyn przerwał cicho wzdychając i przysiadając się do niej na kanapie. -Kouyou poznałem w sumie przypadkiem, mieliśmy w sklepie jakieś zamieszanie związane z jego zamówieniem i dalej to jakoś poszło. W między czasie dowiedziałem się od niego, że nie mogą ruszyć z płytą, bo Rukiemu ciągle nikt nie pasował, no to zaproponowałem Ciebie, a co się działo dalej, to akurat ty wiesz lepiej. -Kris na koniec wypowiedzi spojrzał na kobietę katem oka z wrednym uśmieszkiem na twarzy, wiedział, że nie mówił jej wszystkiego, ale wolał, żeby szatynka wiedziała jak najmniej.
-Trzeba było najpierw MNIE zapytać o zgodę, żeby udostępnić IM nasze niewydane nagranie...
-Nie uwierzyłabyś mi. -Szatyn jej przerwał, wiedząc, dlaczego tak podkreślała poszczególne słowa w swojej wypowiedzi. Widział zmieszanie na jej twarzy, co nawet zaczęło go śmieszyć. 
-Kris, wyjaśnijmy coś sobie... -Tym razem to Anett spojrzała na niego zbierając powoli myśli. -To co widziałeś, ma zostać między nami. Jak się dowiem, że ktokolwiek, a w szczególności Kouyou o tym wie, to Cię własnoręcznie ukatrupię...
-Ha! Wiedziałem, że w tym wszystkim o niego chodzi. -Szatyn wręcz zaklasnął w dłonie z radości, co u Anett wywołało jedynie jeszcze większe podirytowanie, ponieważ jak mogło chodzić o Kouyou, skoro ten cały czas zachowuje się jak wredny, złośliwy dzieciak, który uwielbia robić jej na złość, chociaż... Może coś w tym jest.
-Serio? Sam zadbał o to, żebym jakoś nie pałała do niego sympatią, po prostu oboje jesteście największymi gadułami jakie znam, a plotkowanie to pewnie wasze ulubione wspólne hobby. -Anett od lat wiedziała, że niestety, ale to mężczyźni są większymi plotkarzami od kobiet, ale jednak było coś w tym, że miała nadzieję, że to właśnie gitarzysta postanowił ją odwiedzić nad ranem, a może po prostu w jakiś sposób chciała zrobić mu na złość. -Ale wiesz co? Ugadajmy się na jakąś normalniejszą godzinę, bo mam jeszcze jakieś dwie godziny snu, a trzy godziny, zanim po mnie przyjadą, więc sam rozumiesz. -Szatynka powoli wstała, patrząc wymownie na przyjaciela.
-Dobra i pamiętam, następnym razem Cię uprzedzę, żebym znowu nie wszedł w jakimś ciekawym momencie, chociaż szkoda by było coś takiego przegapić. -Szatyn się roześmiał, wstając i podchodząc do drzwi 
-Jak ja bym miała podliczyć wszystkie twoje jednonocne przygody, które przegapiłam... 
-Dobra, już idę! -Szatyn ponownie się zaśmiał i zaraz zniknął za zamykającymi się drzwiami. 
Anett jedynie cicho westchnęła i skierowała się w stronę sypialni, mając nadzieję, że uda jej się odejść w objęcia Morfeusza chociaż na godzinę, bo gdyby Takanori ją teraz zobaczył, przez kolejny tydzień nie dałby jej żyć.

           Całym zespołem zgodnie umówili się, że najpierw spotkają się w studiu, a potem pojadą razem na sesje. Yuu był pierwszy, chciał zaskoczyć Rukiego i Anett, zanim którekolwiek zdąży cokolwiek powiedzieć, ale następny w kolejności pojawił się Takao.
-No cześć stary i jak? Rozmawialiście? - Młodszy szatyn jednak miał coś wspólnego ze swoim kuzynem. Yuu jedynie spojrzał na niego kątem oka, myśląc, co dokładnie może mu powiedzieć z tego, co wydarzyło się poprzedniego wieczora. 
-Taa, cześć. -Gitarzysta lekko odkrzyknął spoglądając kątem oka na bruneta. -I tak, rozmawialiśmy... -W tym momencie Aoi przerwał. Dobrze wiedział, że musi teraz przyznać Takao rację, chociaż wolał przed tym w końcu zrozumieć w co tamta dwójka gra tak naprawdę. -Masz rację młody, ale jej nadal nie rozumiem. Niby twierdzi, że nie chce nic czuć, a z drugiej strony w jej oczach widać, że chce być bliżej niego. -Nie no, inaczej nie mógł tego ubrać w słowa. Chyba teraz do niego dotarło, dlaczego Anett nie chciała, żeby ktokolwiek dowiedział się o ich wspólnej nocy, przez co przeklął pod nosem.
-Yuu... -Takao lekko zmrużył powieki, przyglądając się gitarzyście, ale nie mógł kontynuować tematu przez pojawienie się jego kuzyna w pomieszczeniu.
-Cześć. -Rzucił Kouyou, patrząc po nich. -Wszystko w porządku? Yuu, nie wyglądasz najlepiej. -Uruha na spokojnie odłożył swoją gitarę i podszedł do kumpla.
-Tak, wszystko w porządku. Czy tylko Ciebie nikt nie może się czepiać, jak masz kaca?!- Na Yuu zadziałał sam głos Kouyou, taki pełen troski, której nie potrzebował... Aoi chciał po prostu wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego właśnie to Kouyou ją znalazł i dlaczego właśnie ją. 
Po chwili ciszy pokręcił głową i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Taa, chyba moralnego. -Dorzucił Takao, patrząc w stronę zamkniętych już drzwi, a Kouyou patrzył pytająco na kuzyna, lecz nie dano mu poznać odpowiedzi.
     Yuu chciał po prostu wyjść na zewnątrz i tam poczekać na szatynkę, by dokończyć ich rozmowę i żeby wyjaśniła mu, kim był ten koleś, który tak po prostu wszedł sobie do mieszkania. W sumie długo nie musiał czekać, bo od razu zauważył Anett i Akirę zmierzających w stronę drzwi.
-Cześć... Anett, możemy porozmawiać? -Odezwał się, kiedy owa dwójka była już wystarczająco blisko. 
-Tak, jasne. -Szatynka w odpowiedzi lekko się uśmiechnęła, a Reita jedynie machnął w ich stronę i wszedł do środka. 
-Kto to był? -Aoi nawet nie czekał, aż Akira zniknie za drzwiami. Czuł, że w tym momencie ją zaatakował, ale wiedział, że inaczej niczego od niej nie wyciągnie.
-No Akira... Raczej się znacie. - Anett uniosła pytająco brew ku górze, przyglądając się gitarzyście. Od razu domyśliła się, że czeka ich trudna rozmowa, ale nie mogli jej zostawić na kiedyś indziej. 
Yuu słysząc jej odpowiedź, nerwowo skrzyżował ręce na wysokości swojej klatki piersiowej, wiedząc, że kobieta próbuje załatwić tą sprawę żartem. -Czyli chodzi Ci o tego dupka, który nawiedza mnie o każdej porze dnia i nocy. -Akuma cicho westchnęła, spoglądając na bruneta łaskawym wzrokiem. -To był Kris, znajomy Kouyou i mój przyjaciel. -Gitarzysta nagle poczuł, jak grunt się pod nim ugina. Ona i Uruha mają wspólnego znajomego? To by coś wyjaśniało, ale nadal nie rozumiał ich gry. 
-A to co mówiłaś zanim przyszedł? -Aoi zmarszczył czoło, nadal dokładnie przyglądając się szatynce, która wyglądała, jakby chciała po prostu uciec, ale nie mogła. 
Na jej szczęście ktoś postanowił ją “uratować” przed dalszą częścią tej rozmowy. Zza drzwi budynku wyjrzała Miko, która od razu z uśmiechem na twarzy do nich podeszła.
-Tutaj jesteś, a ja Cię wszędzie szukam. Chodź, bo nie zdążymy z makijażem przed sesją. -Blondynka nawet nie pozwoliła im cokolwiek powiedzieć, jak chwyciła Anett za rękę i pociągnęła za sobą do środka budynku. 
-Więc stąd o niej wiedział. -Westchnął Yuu, układając sobie w głowie to, czego właśnie się dowiedział.
      Akira, gdy wszedł do środka doznał szoku. Jedyne kogo widział to Takao i Kouyou, siedzących po dwóch stronach pokoju i nieodzywających się do siebie. Nie czuł napiętej atmosfery między nimi, ale przecież nie musi wiedzieć wszystkiego. Anett też tego dnia zachowywała się dość nietypowo. 
-Taa, cześć Akira. -Odpowiedział Kouyou, nie podnosząc wzroku znad swojej gitary, a basista stał i spoglądał na nich podejrzliwie, nie wiedząc, czy powinien wchodzić głębiej.
-Ale korki. -Rzucił Takanori, mijający basistę w drzwiach. -A ty co tak stoisz? -Dopiero po tym pytaniu zauważył, że Akira wskazywał na pozostała dwójkę, z pytającym wzrokiem utkwionym w wokaliście. Ruki jedynie westchnął, przyglądając się Kouyou, który nagle na nic nie zwracał uwagi. -Reita, nie mamy czasu zajmować się jeszcze ich konfliktami.
-Kouyou coś zgubił, nie chce się przyznać co i teraz cały czas myśli, gdzie to się podziewa. -Rzucił Takao, patrząc podejrzliwie na wokalistę. -Nikt się z nikim nie pokłócił. -Dodał, cicho wzdychając.
-Dobra, z tego co wiem, to Akuma i Miko pracują już nad makijażem, Yuu mam nadzieję, że długo nie będzie rozmawiać przez telefon, a Kai ma być na miejscu.
-No, a co z tą balladą? -Zapytał Akira, siadając na kanapie.
-Mam już wszystko nad czym możemy pracować, tekstu nie zmieniam, także po sesji zawieziesz Anett do mieszkania i bierzemy się do roboty.
-Czekaj, chcesz pracować nad piosenką Anett bez niej? -Uruha jakby nagle się ocknął i marszcząc czoło spojrzał na wokalistę.
-Powiedzmy, że chce jej zrobić małą niespodziankę, dlatego popracuje z nią dopiero przy nagrywaniu. -Takanori delikatnie się uśmiechnął, mając już cały plan w głowie i wręcz nie mógł doczekać się wieczora, kiedy będzie mógł im wszystkim wyjaśnić o czym myśli.
-Jak chcesz Ruki, jak chcesz. -Kouyou przewrócił oczami i wstał kierując się do drzwi.
-A ty, gdzie? -Zapytał Takanori, przyglądając się gitarzyście.
-Ja? Zapalić. -Uruha rzucił, jak gdyby nigdy nic i wyszedł.
-Co ta kobieta z nimi robi... -Wyszeptał Takao pod nosem, ale szybko pożałował, bo zaraz poczuł na sobie wzrok wokalisty i basisty. 
     Kris od rana nie odbierał telefonu, a Kouyou zaczynał się martwić, co szatyn miał tak pilnego do załatwienia, że wyszedł w środku nocy. 
Po raz kolejny nie mógł się dodzwonić do młodszego i chodził w kółko, czekając, aż Anett wyjdzie spod rąk Miko, żeby się zapytać, czy czegoś nie wie, przecież wielce się przyjaźnili. W końcu, żeby umilić sobie czas postanowił podsłuchać o czym kobiety rozmawiają.
-...Wiesz, Kouyou taki jest. Jemu zależy tylko na tym, żeby zaciągnąć Cię do łóżka, powinnaś dać sobie spokój. -Słowa blondynki sprawiły, że jego szczęka opadła z wrażenia. Kobieta tak po prostu zmieniła nagle temat z rodzajów kosmetyków, na oczernianie go.
-Ale Miko, mi na nim nie zależy, nawet nie próbuje i nie mam zamiaru próbować. -Akuma bezskutecznie próbowała urwać temat, a w jej głosie od razu usłyszał oburzenie, że Miko postanowiła w ogóle poruszyć jego temat, On sam nie był zadowolony i nie miał zamiaru tego tak po prostu zostawiać. Nagle pojawił się w drzwiach opierając się o framugę ze skrzyżowanymi rękoma, próbując zamaskować swoją złość na twarzy.
-Miko, mogę Cię prosić na chwilę, dosłownie kilka sekund. -Powiedział spokojnie, kiwając blondynce, żeby wyszła.
-Tak, oczywiście. -Miko bez żadnych oporów, a tym bardziej podejrzeń odłożyła wszystko co trzymała i niemalże wybiegła z pomieszczenia. Na korytarzu poczuła, jak Kouyou chwycił ją za rękę i przyparł do ściany.
-O czym ty do cholery gadasz Anett? -Uruha niemalże warczał półszeptem, żeby wokalistka przypadkiem go nie usłyszała. 
-A nie jest tak? Każdy widzi jak na nią patrzysz. -Miko była zaskoczona jego pytaniem, a tym bardziej jego zachowaniem.
-Nikt nic nie widzi, bo niczego między mną, a Anett nie ma. Nie musisz być o nią zazdrosna w dodatku, że nas już nigdy nie będzie, a to, co Ci powiedziałem, powiedziałem, żebyś w końcu dała mi spokój, kiedy ty się w końcu poddasz. -Kouyou w końcu puścił blondynkę, nadal patrząc na nią wzrokiem pełnym złości. -I nie życzę sobie, żebyś tak o mnie komukolwiek mówiła.
-Gdyby tak nie było, to nawet byś nie zwrócił uwagi na to co i komu mówię. -Miko jedynie warknęła i wróciła do Anett. 
Po chwili namysłu Kouyou musiał przyznać Miko rację. Nigdy wcześniej nie obchodziła go opinia na jego temat, szczególnie, że sam ją taką tworzył, bo tak było łatwiej ukryć przed wszystkimi, co naprawdę wewnętrznie przeżywał.

      Sesja zdjęciowa trwała w najlepsze już od kilku godzin. W końcu postanowili dać Anett spokój z kolejnymi zdjęciami, w końcu wałkowali ją przed ten cały czas. 
Akurat kręciła się po hali, przyglądając się oświetleniu pełna zachwytu tego całego specjalistycznego sprzętu. Nagle poczuła, jak ktoś staje za nią, a gdy się odwróciła, zobaczyła Kouyou.
-A ty nie masz już dość przytulania się do moich pleców? - Zapytała, unosząc brew ku górze.
-Mówisz o zdjęciach? Najchętniej poprzytulałbym się do twojego przodu, ale za takie zdjęcia, to fani by nas pozabijali. -Uruha się roześmiał, widząc rumieniec na twarzy wokalistki, która zaraz szturchnęła jego ramię.
-Zboczeniec. -Rzuciła szatynka, śmiejąc się razem z nim. -W ogóle, znalazłam dzisiaj coś twojego. -Mówiąc to, wyjęła z kieszeni klucze, kręcąc nimi na swoim palcu, a gdy Uruha wyciągnął po nie rękę, odsunęła swoją.
-Skąd je masz?
-O nie! Jeszcze się zastanawiam, czy Ci je oddam. A mam je od naszego wspólnego znajomego. Wiesz, nie życzę sobie nagłych nalotów na miejsce, gdzie mieszkam i sprawdzanie co i z kim robię. -W tym momencie odsunęła się od niego z poważnym wyrazem twarzy, a czerwone soczewki idealnie pasowały do jej powagi. Kouyou od razu domyślił się skąd miała klucze i dlaczego jest zła. 
-Czyli to Kris poszedł załatwić nad ranem. -Gitarzysta westchnął, drapiąc się z zakłopotaniem po głowie. -A ja ich cały dzień szukam. -Dodał, patrząc na kobietę błagalnym wzrokiem.
-Powiedziałam, zastanowię się. -Anett stała nieugięta jego wzrokiem. W końcu schowała ponownie klucze do kieszeni swojej bluzy i spokojnie odwracając się tyłem do gitarzysty zaczęła iść przed siebie.
     Ruki wraz z Kaiem dokładnie przyglądali się całemu zdarzeniu między Anett, a Kouyou. Takanori widząc, jak szatynka z dumnie uniesioną głową odchodzi od gitarzysty, spojrzał na perkusistę ze swoim chytrym uśmieszkiem na twarzy.
-Takiej okazji to my nie możemy przepuścić. -Głos wokalisty brzmiał całkowicie poważnie, a Yutaka pokiwał lekko głową, zgadzając się z nim, po czym sięgnął po swój telefon.
-Normalnie uwielbiam, jak bawisz się w swatkę, ale ja też nie mogłem się powstrzymać. -Mówiąc to, Kai odblokował swój telefon, ukazując Rukiemu zdjęcie owej dwójki. 
Anett stała, wyciągniętą ręką trzymając gitarę Uruhy, a gitarzysta stał za nią, delikatnie obejmując ją ręką w pasie. Ruki widząc to zdjęcie wręcz zagwizdał.
-No, ciężko ich było przekonać, żeby im takie zdjęcie zrobić i to akurat chętnie dałbym na okładkę. -Na koniec wypowiedzi wokalista się zaśmiał.
-To odpada, ale na tym zdjęciu widać, co się między nimi dzieje. -Wokalista w odpowiedzi pokiwał głową, nadal przyglądając się zdjęciu. 
-Na zewnątrz się nie cierpią, a w środku to najchętniej nie odchodzili by od siebie na krok. -Takanori lekko zmrużył oczy, ponownie kierując wzrok w stronę gitarzysty.
     Po skończonej sesji, każdy powoli kierował się do wyjścia, no prawie każdy, bo Akira z Anett wyszli chwilę wcześniej, by basista zdążył odwieźć kobietę do domu i wrócić do studia na czas. Kouyou na spokojnie jako ostatni podszedł do swoich rzeczy, ale coś mu nie pasował. Dopiero po chwili zauważył plik kluczy leżący na jego torbie. Cicho zaśmiał się do siebie, unosząc kącik ust ku górze. Koniec końców wiedział, że Akuma w końcu odda mu zapasowe klucze, ale sposób w jaki to zrobiła postanowił odebrać jako zaproszenie... A mieli sobie wiele do wyjaśnienia...

1 komentarz:

  1. Oh boi
    Będą kłopoty coś tak czuję
    Kris nie mógł sobie lepszego momentu wybrać, zdecydowanie nie mógł
    Biedny Aoi, wpadł w sam środek machiny zła

    OdpowiedzUsuń