A no dzień dobry, w dzień, kiedy to czytacie!
Z dobrych wieści, mam tylko tyle, że podczas mojego urlopu w sierpniu mogą pojawiać się jakieś rozdziały. Wszystko w sumie zależy od tego, jak pójdzie mi dzisiaj i przez cały następny tydzień z pisaniem, dlatego będę was o wszystkim informować na bieżąco, na grupie.
No to ja nie przedłużam
Miłego czytania :3
Z dobrych wieści, mam tylko tyle, że podczas mojego urlopu w sierpniu mogą pojawiać się jakieś rozdziały. Wszystko w sumie zależy od tego, jak pójdzie mi dzisiaj i przez cały następny tydzień z pisaniem, dlatego będę was o wszystkim informować na bieżąco, na grupie.
No to ja nie przedłużam
Miłego czytania :3
Rozdział 54:
Kilka koncertów później wszystko było niby normalnie. Niby, ponieważ Meggy i Noritoshi naprawdę się dogadali i mieli wspólny plan zatrucia wszystkim życia. Zgodnie z ich planem, Meggy miała wzbudzić czujność Anett zmianą nastawienia do niej, wręcz miała być obrzydliwie miła, a gdzieś kiedyś w tle, tak, żeby nawet się nikt nie zorientował, że wyszło to od Meg, miała rzucić małą plotką, która z czasem miała narastać. A Noritoshi? Miał spokojnie poczekać na odegranie swojej roli w tym planie, nikomu nie zawadzając i tylko zajmując się swoją robotą. A czemu tak? A właśnie dlatego, żeby wszystko wyszło bardzo “rzeczywiście”.
Początkowym plotkom, że niby Anett zdradza Kouyou z Akirą nikt nie uwierzył, wręcz każdy zaczął z tego żartować. Ale prawdziwa bomba miała dopiero nadejść. Anett wyczuła również fałsz w zachowaniu Meggy, bo nagle szatynka chciała na siłę wkupić się w jej łaski, jakby myślała, że wokalistka zacznie przez to coś podejrzewać. Fakt, Uruha był przy niej cały czas, ale przecież nie wiedziała co się działo, kiedy spała. No i Noritoshi ostatnio strasznie dziwnie się zachowywał, jak nie On, co zauważyli wszyscy i każdy zaczął już spekulować, skąd u niego taka przemiana.
Tego dnia Anett to wszystko nie dawało już spokoju, jednak nadal nie dawała się ponieść podejrzeniom. Po próbie siedziała na skraju sceny, machając nogami, by jakoś uspokoić się przed koncertem.
-Tu jesteś! -Zawołał Kris, wyrywając ją z myśli. Ruda odwróciła głowę w jego stronę, unosząc brew w pytającym wyrazie twarzy.
-A gdzie mam być? Nie mam nic do roboty. -Wzruszyła ramionami, a szatyn usiadł obok niej.
-Nie wierzę, że podchodzisz do tego z takim spokojem.
-O czym ty mówisz? -Nagle w głowie Anett zapaliła się czerwona lampka, która natychmiast zniknęła.
-No chodzi mi o Kouyou. Dowiedziałaś się, że zdradzał Miko i że to nie był ten raz z tobą, tylko, że regularnie zdradzał ją z Meggy, a ty nic. -Kris wręcz się zaśmiał.
-Bo nawet przez myśl mi nie przeszło, że Kyu mógłby mnie zdradzić. To dotyczyło Miko, nie mnie...
-Nawet jak się okazało, że ktoś widział go wychodzącego w nocy z pokoju? -Kris nagle jej przerwał.
-O czym ty mówisz? Ja wiem, że Meggy ostatnio dziwnie się zachowuje, ale Kouyou by mi tego nie zrobił. -Anett zmarszczyła czoło, będąc pewną tego co mówi.
-A ty jemu? Bo Noritoshi też się ostatnio dziwnie zachowuje, a to raczej twoja zasługa.
-Niby co masz na myśli? -Ruda nagle spanikowała.
-Czyli to prawda. Nie dość, że Cię pieprzy, to jeszcze Ci płaci. Nie spodziewałem się tego po tobie An. -Kris nagle wstał, jakby załamany.
-O czym ty pieprzysz, Kris! -Anett wstała zaraz z nim.
-Po prostu tak mówią, a po tobie widzę, że to prawda. Nie przejmujesz się Kouyou, bo sama masz coś na sumieniu.
-Posłuchaj! To z Akirą, okej, było zabawnie, ale Noritoshi?! -Anett nagle poczuła zbierające się łzy. -Przez cały czas próbuje się temu nie ponieść, odrzucam od siebie każdą myśl, że może to prawda, że może Kouyou mnie zdradza tak jak Miko, a ty podejrzewasz mnie o coś takiego? Serio jesteś najgorszym przyjacielem. -Rzuciła An, po czym poszła przed siebie. Szybko schowała się w toalecie, by jakoś się uspokoić i nie zepsuć makijażu, gdy drzwi nagle się otworzyły, a czerwona lampka wróciła.
-Tutaj jesteś skarbie...
Wszyscy od jakiś dwóch godzin dziwnie milczeli, jakby nie chcieli, by czegoś się dowiedział. Ba! Wszyscy byli jakby w szoku. Kouyou dobrze wiedział, że nie chodziło o niego, jak i nie wierzył w nic co podejrzanego usłyszał, wiedząc, że to pewnie Meggy spiskuje. Nawet z nią nie rozmawiał, żeby dodatkowo nie nakręcać Anett w tym wszystkim.
-Tsune, co jest grane? -Zapytał, kiedy na chwile zostali sami, a kobieta wręcz podskoczyła.
-Kouyou, posłuchaj, ja chyba nie powinnam. -Brunetka próbowała jakoś wykręcić się z tej rozmowy.
-Po prostu mi powiedz, co tym razem zapodali i miejmy to za sobą. -Uruha przewrócił teatralnie oczami.
-Tyle, że to nie plotka Kouyou. Noritoshi i Anett, oni... -Tsune przerwała na chwilę. -Najlepiej będzie, jak Ona sama Ci to powie.
-Oni co? Tsune, błagam Cię, mam już dość tych waszych plotek. -Zdenerwowany Kouyou wstał.
-Oni sypiają ze sobą. Sama w to nie wierzyłam, aż nie zobaczyłam, jak Noritoshi wchodził za Anett do toalety. Zresztą jak nie wierzysz, to powinni tam jeszcze być. -Słowa brunetki sprawiły, że Kouyou się zagotował ze złości.
-I nie poszłaś za nim! Czy wyście powariowali wszyscy! -Jak poparzony pobiegł w wskazanym przez Tsune kierunku, od razu otwierając drzwi...
Kiedy tylko usłyszała jego głos, od razu się odwróciła, jednak stał zbyt blisko, a Anett poczuła się sparaliżowana.
-Skarbie, nie mów, że się mnie wystraszyłaś. -Noritoshi cicho się zaśmiał, kładąc dłoń na jej policzku.
-Odwal się. -Anett spróbowała go od siebie odsunąć, jednak na marne.
-Ostatnio byłaś milsza. -Brunet lekko się uśmiechnął, patrząc jej w oczy, a jej przerażenie, jeszcze bardziej go cieszyło.
-Jakie ostatnio? Zostaw mnie w spokoju, słyszysz. -Ruda spróbowała się jakoś wyrwać, ale tym tylko sprawiła, że wpadła w jego objęcia.
-Kochanie, przecież mówiłaś mi, że to lubisz. -Noritoshi wyszeptał jej do ucha, czując jak zadrżała z przerażenia, a każdy jej ruch by się uwolnić wykorzystywał przeciwko niej.
-Puść mnie!
-Przecież Kouyou się nie dowie, jest zajęty...
-A co, jeśli Kouyou się dowie? -Nagle oboje spojrzeli na wściekłego gitarzystę.
Nawet nie nasłuchiwał, po prostu otworzył drzwi. Nagle przed sobą zobaczył Anett wtuloną w Noritoshiego, który mocno ją obejmował, dłonią ściskając jej pośladek. Kiedy się odezwał, brunet nawet nie odskoczył od kobiety, a nawet uśmiechnął się szerzej.
-Czyli to prawda. -Kouyou udał załamanego, ale szybko do nich podszedł, rozdzielając ową dwójkę i stając przed Anett. -Wynoś się!
-No co ja mam Ci powiedzieć? Sama do mnie przyszła i masz rację, niezła jest. -Noritoshi puścił do niego oczko, po czym spokojnie wyszedł, zadowolony, że jego plan się powiódł.
-Kouyou, to nie tak... -Szepnęła Anett łamiącym się głosem.
-Nie wierzę... -Kouyou zacisnął wargi, odwracając się do niej.
-Ja...Ja nie... -Anett próbowała coś wydukać, jednak nagle załkała, chowając twarz w dłoniach. Wiedziała, że nie ważne co powie, Uruha jej w to nie uwierzy, kiedy stało się coś, czego się nie spodziewała. Kouyou po prostu ją przytulił, sprawiając, że już całkiem się rozkleiła.
-Już dobrze kochanie, jestem tutaj. -Kouyou szepnął cicho, po czym ucałował jej czoło.
-Ale przecież... -Ruda spojrzała na niego.
-Nie wierze, że to zrobili. Przez te kilka tygodni Meggy i Noritoshi współpracowali, a te wszystkie plotki, to Oni.
-Myślałam, że ty też uwierzyłeś.
-Kochanie, przez ten cały czas nie zwątpiłaś we mnie, więc czemu ja miałbym zwątpić? Jemu tylko nie mogłem pokazać, że nie wierzę, bo by nie odpuścił i znowu musiałbym go niepotrzebnie uszkodzić. Chociaż trochę szkoda, bo nie wie, że niezła, to za mało powiedziane. -Uruha cicho się zaśmiał i delikatnie ją pocałował.
Nagle do środka wbiegł Kai wraz z menadżerem, Rukim, Rin i całą resztą.
-Tu jesteście. -Wysapał zadyszany perkusista.
-Spokojnie, Noritoshi jest cały. -Rzucił szybko Kouyou.
-A Anett?! -Odezwała się cała gromada jednym chórkiem.
-Żyje, jak widzicie, jeszcze. -Anett przewróciła oczami.
-Całe szczęście. No ja wiedziałem, że tak będzie, wiedziałem! -Wrzasnął menadżer, gdzieś odchodząc. -Dobra, koncert za niedługo, a Ciebie młoda trzeba ogarnąć. -Wtrącił Kai, wyciągając Anett za sobą za rękę.
Po koncercie w hotelu każdy rozszedł się do swoich pokoi, chociaż zespół był umówiony, by się spotkać w pokoju lidera i omówić zaistniałą sytuację. Kouyou nie chciał zostawiać sam Anett, ale wiedział, że lepiej będzie, kiedy dołączy do nich nieco później.
-Kyu, dam sobie radę. -Mruknęła Anett, rozczesując mokre włosy.
-Jak coś to...
-Tak wiem, telefon mam pod ręką.
-Dobra, zadzwonię do Ciebie, jak już coś ustalimy. -Kouyou krótko ją pocałował i pełen obaw wyszedł z pokoju. Kiedy dotarł na miejsce, kilka pokoi dalej, pozostała trójka już tam była. Czekali już tylko na lidera, który miał przekazać im wieści.
-Jeżeli chodzi o Meggy -Zaczął spokojnie Kai, kiedy tylko zamknął za sobą drzwi. -Nie mamy żadnego dowodu, że również za tym stała, także musi zostać...
-A Noritoshi? -Zapytał Uruha, siadając obok Akiry i Yuu na łóżku.
-O niego nie musisz się już martwić. My jutro lecimy dalej, a On wraca do Japonii. Po dzisiejszej akcji nie ma już czego zbierać. Jesteśmy w pracy, a trasa to wystarczający stres, nie potrzebujemy dodatkowych nerwów, a On udowodnił, że nadal jest zagrożeniem dla Anett. -Wyjaśnił Yutaka, chodząc w kółko.
-Ale to nie zmienia faktu, że zostajemy znowu bez asystenta. -Mruknął Aoi pod nosem.
-Kathy i Takao świetnie dawali sobie radę, teraz też sobie poradzą. -Kai w końcu usiadł, ale nadal wyglądał na zdenerwowanego.
-Miejmy tylko nadzieję, że Meggy nie nawali jeszcze bardziej. -Mruknął Kouyou pod nosem, patrząc przed siebie. Po chwili przypomniał sobie, że miał zadzwonić do Anett. Wstał nerwowo przeszukując kieszenie. -Cholera, zapomniałem telefonu.
-No właśnie dziwi mnie, że Anett tu nie ma. -Mruknął Akira cicho pod nosem.
-Bo się z nią umówiłem, że zadzwonię, jak już coś ustalimy. -Kouyou przewrócił teatralnie oczami, podchodząc do drzwi.
Anett siedziała w pokoju, w sumie to leżała na łóżku i gapiła się w sufit. Szybko zorientowała się, że gitarzysta o czymś zapomniał, więc nawet nie wiedziała, czy jest sens czekać. Jednak z wiadomych powodów nie chciała wychodzić z pokoju. Zmęczenie dawało się jej we znaki, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Od razu się zerwała z łóżka, myśląc, że to Kouyou, ale kiedy otworzyła drzwi, przekonała się, jak bardzo się myliła.
-Meg, a cóż Cię do mnie sprowadza? -Mruknęła wokalistka, wyraźnie niezadowolona z tego widoku.
-Wiele, ale szczególnie to, jak oboje nawzajem się oszukujecie. -Warknęła Meggy i popychając lekko Anett, weszła wgłąb pokoju, zamykając za sobą drzwi.
-Niby skąd to wnioskujesz? Wiem, że te wszystkie plotki i sprawa z Noritoshim, to twoja zasługa. -Anett zmrużyła oczy, patrząc na szatynkę.
-Zastanawia mnie, czy Kouyou kiedykolwiek wspomniał Ci o Lisie... -Meggy przerwała na chwilę, patrząc z satysfakcją, jak ruda lekko przechyliła głowę, próbując sobie coś przypomnieć. -Nie powiedział Ci i mu się nie dziwię. Też bym się tym nie chwaliła, gdybym była takim skurwysynem.
-Poczekaj. -Anett cicho się zaśmiała. -Nie było Cię na początku naszej znajomości, więc nie wiesz, ale ja doskonale wiem jaki jest Kouyou.
-Naprawdę? Jesteście zaręczeni, a nadal ma przed tobą tajemnice. Fakt, Miko ostrzegała mnie przed Kiyomi, ale okazuje się, że Ona wie dość sporo. -Meggy w tym momencie ze zwycięskim wyrazem twarzy patrzyła, jak oczy Anett się rozszerzyły, kiedy tylko usłyszała to imię.
-Żartujesz sobie teraz, prawda? Skoro Miko Cię przed nią ostrzegała, to raczej nie bez powodu. -Ruda szybko skrzyżowała ręce.
-Spokojnie, znam Lisę dłużej niż Miko, niż kogokolwiek stąd, to Ona mnie tu wkręciła. Fakt, w tej sprawie dzięki Kiyomi wyszły nowe okoliczności i już nie wiem, która historia jest prawdziwa, ale uwierz, że to wszystko co robię, to nie robię tego dla siebie. Miko ostrzegała mnie przed Kiyomi, a ja po prostu ostrzegam Cię przed Kouyou, ty myślisz, że to na poważnie, a On się tobą bawi, jak każdą z nas.
-Chwila, bo mówisz teraz jakimiś zagadkami. Jeżeli masz coś do mnie, to mi po prostu to powiedz. -Niestety, ale Anett nie otrzymała odpowiedzi, gdy w drzwiach pokoju pojawił się Uruha.
-Pamiętaj o tym, co Ci powiedziałam. -Rzuciła oschle Meggy i wyszła z pokoju, mijając zaskoczonego gitarzystę.
-Czego Ona chciała? -Zapytał Kouyou, patrząc z podejrzeniem na Anett.
-Nic takiego, jakieś głupoty. -Ruda wzruszyła ramionami. Nie chciała mówić Kouyou o tym co mówiła Meggy, głównie ze względu na to, że sama nie rozumiała jej bełkotu. -A jak spotkanie? Bo wiem, że zapomniałeś telefonu. -Przechyliła lekko głowę w bok.
-Tak, tak wiem, przepraszam. W sumie i tak nie był mi potrzebny, ponieważ postanowiliśmy, że Ci po prostu przekaże, że... -Kouyou przerwał na chwilę z dziwacznym uśmieszkiem na twarzy. -Noritoshi wraca jutro do Japonii.
-A Meggy? -Anett zapytała jakby z wyrzutem w głosie.
-Ona niestety zostaje, ale nie powinnaś się nią przejmować. -Kouyou podszedł bliżej niej, od razu ją obejmując.
-Akurat nie nią się przejmuję, tylko tym, co siedzi w jej głowie...
Dla Temari to był ciężki dzień. Najpierw długie godziny na uczelni, a później kilka chwil w pracy. I właśnie to praca była dla niej najbardziej męcząca ze względu na ciągle wściekłą Panią Kierownik. Był już wieczór, młoda dziewczyna zakończyła wszystkie swoje obowiązki i już zbierała się do domu, kiedy po raz kolejny długowłosa brunetka w przesadnym makijażu i z paznokciami przypominającymi szpony, po raz kolejny się przyczepiła.
-Temari, prosiłam Cię o coś. -Usłyszała brunetka, zakładając swój plecak.
-Zrobiłam to dwie godziny temu, w sumie zdążyłam zrobić już wszystko. -Rzuciła Temari, nawet się nie odwracając. Chciała już tylko wrócić do domu.
-Nie wyjdziesz, dopóki...
-Dopóki co?!- Wściekła dziewczyna zacisnęła pięści, odwracając się na chwilę, tylko po to, by wycedzić kilka słów. -Właśnie wychodzę i przyjmij do wiadomości, że nie wrócę. Znajdź sobie innego niewolnika, ponieważ ja mam dość! -I mijając zaskoczoną kobietę, wyszła. Jeszcze zaczął dzwonić jej telefon, którym miała ochotę rzucić, gdyby się okazało, że to jej ojciec, albo Akira, ciągle sprawdzający, czy dziewczyna jeszcze żyje. Ale nie, kiedy spojrzała na urządzenie, na wyświetlaczu zobaczyła napis “Ikano”.
-Świetnie, jeszcze ona. -Mruknęła pod nosem, odbierając połączenie.
-No co z tobą? Gdzie ty jesteś? -Zapytała przyjaciółka.
-Jak to, gdzie, idę do domu. -Temari się rozejrzała, czując się, jakby ktoś ją obserwował.
-Przecież mieliśmy się spotkać, zapomniałaś? No nic, to my przyjedziemy do Ciebie, w końcu z tego co wiem, masz wolną chatę, a chłopaki skołowali alkohol.
-Nie, Ikano, to zły pomysł... Ikano? Ikano! -Załamana brunetka usłyszała tylko dźwięk zerwanego połączenia, kiedy jej przyjaciółka się rozłączyła. A chciała tylko odpocząć w ciszy i samotności.
Gdy tylko wróciła do domu, szybko zaczęła chować rzeczy, które mogłyby naprowadzić jej znajomych na to, z kim Temari teraz mieszka. Jej tajemnice znała tylko Ikano, która na szczęście jeszcze nikomu się nie wygadała, a dziewczyna miała nadzieje, że to “jeszcze” nadal trwa.
I nastał ten w ogóle nie wyczekiwany przez nią moment, kiedy rozdzwonił się dzwonek do drzwi. Przewróciła oczami, schodząc na dół, a kiedy tylko tworzyła drzwi, Ikano rzuciła jej się w ramiona.
-No Temi, tak długo się nie widziałyśmy. A miałaś mnie odwiedzać!
-No, no, nieźle się urządziłaś. -Powiedział jeden z dwójki chłopaków, którzy weszli wraz z Ikano do środka.
-Regi, już nie przesadzaj, dom jak dom. -Temari w zakłopotaniu cicho się zaśmiała. Błagając w duchu, żeby tylko ta szalona trójka nie zaczęła przeszukiwać tego domu, zaprowadziła wszystkich na górę do salonu.
Kiedy już tak sobie siedzieli w piątkę, opróżniając kolejne butelki przyniesione przez gości, Nakato zaczął drażliwy dla brunetki temat jej byłego. Ikano starała się odwieźć chłopaków od tej rozmowy, ponieważ wiedziała, że to może ujawnić tajemnice Temari, jednak na próżno.
-Wiesz, że ja zbytnio z nim nie gadam, ale z tego co mi raz mówił, to ty go zdradziłaś z w dodatku z jakimś starszym gościem. -Skomentował wspomniany wyżej Nakato, a Temari, starała się w tym momencie by kogoś nie udusić z zimną krwią i miał to być nieobecny Daisuke.
-To On mnie zdradził i dlatego z nim zerwałam, zresztą... -Brunetka ugryzła się w język, ale Ikano musiała dodać swoje niepotrzebne trzy grosze.
-No tak, sama mówiłaś, że na twoich oczach dobierał się do Akumy.
-Do kogo?!- Wyszczerzone oczy chłopaków skierowały się na Temari, czekając na wyjaśnienia.
-Dzięki Ikano. -Warknęła Temari, wiedząc, że ta wariatka zawsze w jakiś sposób musi puścić parę z ust.
-No to teraz Ci nie odpuścimy. -Rzucił Regi, udając obrażonego.
-Ale naprawdę nie ma o czym mówić. -Temari próbowała jakoś ukrócić ten temat, mając nadzieję, że chłopaki uwierzą w to, że się przesłyszeli, ale po chwili dyskusji między nimi z pomocą znów przybyła Ikano, chcąc urwać ten temat, tyle, że niepotrzebnie.
-A tak w ogóle, to dotarły mnie wieści, że Akuma i twój ojciec są zaręczeni. -Jak to wyznanie wybrzmiało z ust przyjaciółki, Nakato wraz z Regi’m omal nie spadli z kanapy, oczywiście z wrażenia.
-Ale chwila, ta Akuma? Przecież Ona jest z... Ał. -Nakato natychmiast poczuł kopnięcie w kostkę od Regi’ego, który spojrzał na niego ostrym wzrokiem.
-Tak, ta Akuma o której myślicie jest z Uruhą, czyli moim biologicznym ojcem. -Wyznała zrezygnowana Temari, na koniec ciężko wzdychając.
-Przecież mogłaś nam wcześniej o tym powiedzieć normalnie, po co te tajemnice? - Zapytał Regi, patrząc na brunetkę, która z zażenowania zakryła włosami twarz.
-Bo wiem jak ludzie reagują na takie wieści. Zaraz pojawią się jakieś durne pytania i...
-Ej, Regi, a myślisz, że Oni tu, na tej kanapie? -Nakato przerwał wypowiedź Temari, ruszając w jakiś dziwny sposób brwiami w stronę przyjaciela.
-Tak i to nie raz. -Mruknęła brunetka, przykładając palce do nasady swojego nosa. -Właśnie o tym mówiłam.
-Serio się przejmujesz? Przecież to Nakato, zawsze musi strzelić czymś w nieodpowiednim momencie. -Rzuciła Ikano, próbując uspokoić przyjaciółkę.
-A mam przypomnieć Ci, o co mnie wypytywałaś, kiedy Ci powiedziałam? -Temari uniosła brew ku górze patrząc na przyjaciółkę.
-Wypraszam sobie, pytałam jaki Reita jest w łóżku. O Uruhe zapytam Akumy, jak w końcu mnie z nią poznasz. -Ikano się wyszczerzyła. Nagle obie spojrzeli na pozostałą dwójkę, bladych jak ściana.
-Nie no, Temi szacun, to całkowicie zmienia postać rzeczy. -Powiedział spokojnie Nakato, a Temari w myślach przysięgła sobie, że ich wszystkich kiedyś powybija dla świętego spokoju.
Kouyou przebudził się, kiedy Anett po raz kolejny przewróciła się na drugi bok.
-An, śpisz? -Zapytał szeptem, jednak wiedział, że jeżeli Anett się kręci, to znaczy, że coś dręczy jej myśli i na pewno nie śpi. Z tą wiedzą spokojnie ją objął, a kiedy ruda otworzyła oczy, pomógł jej usiąść. -Co jest? -Zapytał ponownie.
-To co powiedziała Meg nie daje mi spokoju. -Mruknęła Anett, opierając głowę o jego ramię.
-A pytałem... -Uruha cicho westchnął. -Co tym razem?
-O co chodzi z Lisą? -Anett spojrzała ślepo przed siebie.
-Ja pieprze... -Kouyou powoli wstał, podchodząc do okna. Dla niego ta sprawa była już dawno zakończona i nie chciał do tego wracać, szczególnie nie chciał mówić o tym Anett, nie będąc pewnym jej reakcji.
-Kouyou, o co chodzi z Lisą? O co Meggy chodzi z tym, że nie robi tego dla siebie? Co jest grane tym razem? -Ruda spojrzała na gitarzystę kątem oka, gdy ten opierając się dłońmi o parapet, patrzył przez okno.
-Lisa... -Blondyn cicho westchnął i wrócił do łóżka, siadając na nim. -To było lata temu, nawet nigdy nie byliśmy razem. Po prostu się przyjaźniliśmy jeszcze od szkoły, później Ona poznała Mitsutake i tak się z nim zaprzyjaźniłem. Jednak w ich relacji był pewien haczyk: Mitsutake wręcz za nią szalał, a Ona nie chciała z nim być, po prostu, wiedziała, że pod tym względem nie pasują do siebie. Pewnego razu poprosiła mnie o pomoc, przynajmniej do czasu jej wyjazdu do Stanów, który planowała od dawna, a ja głupi się zgodziłem. -Uruha schował twarz w dłoniach. -Gdybym wiedział, jak to się skończy, nigdy bym na to nie poszedł.
-Ale co się stało? -Anett zbliżyła się do niego i lekko wtuliła się w jego plecy.
-To był moment, kiedy wszystko było mi jedno, a Ona chciała tylko, żebyśmy przed Mitsutake udawali, że jesteśmy razem. Nie był to dla mnie problem, bo ja niczego od niej nie chciałem, a to były tylko pojedyncze godziny raz czy dwa razy w tygodniu, kiedy pozwalałem jej na więcej, aż do tego felernego wieczoru. Miałem ją tylko odprowadzić, a wylądowaliśmy w jej łóżku. Po tym stwierdziłem, że to zaszło za daleko i chcę to zakończyć, że to nie ma sensu. Mieliśmy tylko udawać, a Ona wykorzystywała sytuację. Po wszystkim wróciłem do siebie, a wtedy mieszkałem jeszcze w mieszkaniu, upiłem się i poszedłem spać. Rano byłem skończony.
-To za to Mitsutake tak bardzo chciał się na tobie zemścić? -Anett usiadła obok niego. -Przecież to bez sensu.
-Ona dodała swoje do tej historii, że niby ją wykorzystywałem przez ten cały czas, że to niby nie był jedyny raz i inne bajki o tym, jakim jestem skurwysynem. Oczywiście Mitsu podał to dalej, a ja nie miałem siły tego negować, więc tylko przytaknąłem. Kiedy chciałem z nią to wyjaśnić, okazało się, że w nocy wyjechała, nie zostawiając po sobie śladu. -Kiedy skończył, spojrzał na wokalistkę, która wydawała się być niezbyt specjalnie przejęta tym, co właśnie usłyszała.
-To o to chodziło Meggy, z tym, że nie wie, która historia jest prawdziwa. -Anett zamyśliła się na chwilę.
-Przepraszam, wiedziałem wcześniej, że Meggy zna prawdę. To właśnie tym chciała mnie szantażować, ale nie sądziłem, że powie Ci cokolwiek tak szybko. No i mogłem Ci powiedzieć o Lisie wcześniej, ale...
-To mogło by być za dużo. -Wtrąciła wokalistka, przerywając mu. -I masz rację, ale Meggy nie wie, że ta historia między nami i tak by nigdy nic nie zmieniła. Bo jak? Mam sądzić Cię za coś, co było lata temu i doszukiwać się prawdy jak Ona? Meg jedynie wpuściła mnie na trop, co będzie chciała zrobić dalej...
Ja na miejscu Temari popełniłabym rytualne morderstwo na tej pleciudze, serio, tak kogoś o coś prosić
OdpowiedzUsuńA Meggy to chyba nie jest za dobra w knuciu, bo cały plan się sypnął... Tak myślę że cały, ale znając Ciebie to pewnie zaraz czymś dowalisz :P