No, no... Nie było mnie tu trochę, w sumie to prawie dwa miesiące ^^'.
Ogólnie to... Jak już niektórzy wiedzą, po tym rozdziale robię sobie kilka (2-3) tygodni przerwy. Kiedy miałam kilka rozdziałów w zapasie, troszkę się rozleniwiłam z pisaniem i zamiast powiększać te zapasy rozdziałów dla was, to prawie je wyczerpałam... Oj ja zła...
Dodatkowo miałam OGROMNY problem z napisaniem tego rozdziału... Nie wiem skąd u mnie wzięła się tak duża blokada na ten konkretny rozdział, że nie ważne co bym robiła i tak w pewnym punkcie stałam i nie umiałam ruszyć dalej, No, ale najważniejsze, że w końcu wymęczyłam i mogę spokojnie ruszyć już dalej...
Miłego czytania i do następnego :3
Rozdział 52:
Przed obiadem Anett miała chwilę, by przyjrzeć się siostrą Kouyou, a nawet trochę je poznać. Starsza Yuki była niewiele niżą od Kouyou długowłosą brunetką, ubraną raczej na luźno, to znaczy w jeansy i luźną koszulkę, a do tego mocniejszy makijaż. Maru natomiast była najniższa z całej trójki, ścięta do ramion szatynka, ubrana w odróżnieniu do siostry w elegancki szary komplet.
Siedząc w salonie w ową trójką rodzeństwa, Anett zdążyła się dowiedzieć, że Yuki wraz z mężem zajmuje się rodzinną firmą, a Maru jest jakąś bizneswoman w dużej korporacji. “Taa, to by wiele wyjaśniało, w dodatku brat muzyk”. Pomyślała wokalistka, starając się nadążyć za rozgadanym rodzeństwem.
-…No i rodzice wiedząc, że będziemy obie, stwierdzili, że skoro coś tam kombinujecie, to was nie mogło zabraknąć. Ostatnio w sumie udało wam się przed nami uciec. -Rzuciła Yuki z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Yuki, mogłabyś nie wchodzić w ten temat? -Kouyou spojrzał na siostrę widocznie poirytowany.
-Nadal tak Cię to drażni? -Brunetka uniosła brew ku górze, jakby miała ochotę się roześmiać.
-Po prostu nie mam ochoty o tym gadać. -Warknął gitarzysta od razu wstając i wychodząc, a zarazem zostawiając Anett samą. Ruda nawet próbowała coś powiedzieć, jednak nie zdążyła, kiedy poczuła na sobie morderczy wzrok jego sióstr.
-No w końcu sobie poszedł. -Odetchnęła Maru.
-Wybacz, nasz brat czasami nie rozumie aluzji, a w sumie to, chciałyśmy porozmawiać z tobą. -Yuki ponownie się uśmiechnęła, na co Anett przełknęła głośno ślinę.
-Wiemy, wiemy, jesteś tu nowa, jeszcze wielu rzeczy musisz się nauczyć. Jednak Kouyou jakby nie patrzeć to zawsze będzie nasz mały, kochany, słodki braciszek i... -Maru nagle przerwała, siadając swobodnie obok Anett, a Yuki poszła w jej ślady, siadając po drugiej stronie. -Nadal się zastanawiamy, jakim cudem nadal z nim jesteś...
-Bo wiemy, że nasz brat jest wkurwiającym dupkiem często myślącym tylko o sobie, wiemy już też sporo o tobie i nadal nie wiemy, jak ty z nim wytrzymujesz. -Dokończyła Yuki.
-Co? -Anett poczuła, jak jej szczęka opada. Spojrzała raz w prawo na Maru, a później na w lewo na Yuki. -O co wam chodzi?
-Po prostu znamy naszego braciszka i ten właśnie wkurzający dupek wybrał sobie akurat Ciebie i patrząc na okoliczności, wybrał sobie Ciebie za żonę. Fakt, jesteście dopiero zaręczeni, ale jednak. W dodatku Kouyou przy tobie strasznie się zmienił, jakby to nie był On, ale też jest naprawdę szczęśliwy...
-Teraz rozumiem. -Anett przerwała Maru, kiwając głową. -Po prostu kocham tego wkurzającego dupka i tylko dlatego jeszcze z nim wytrzymuje. -Anett uśmiechnęła się szeroko, zaraz zauważając Kouyou w drzwiach.
-Obiad już jest. -Rzucił krótko, czekając, aż jego siostry wyjdą. -Przepraszam Cię za nie, czasami są naprawdę nieznośne. -Uruha podszedł do niej, lekko ją obejmując.
-Myślałam, że będzie o wiele gorzej. Ale w końcu to tylko dwie starsze siostry chroniące swojego małego, kochanego, słodkiego braciszka. -Nagle Anett cicho się zaśmiała.
-Teraz to ty robisz się wkurzająca. -Zażartował gitarzysta.
-Uczę się od mistrza. -Odpowiedziała Anett, nadal chichocząc.
Yuki i Maru cały czas jednak stały przy drzwiach, starając się, żeby owa dwójka ich nie zauważyła.
-Wiesz, Oni naprawdę do siebie pasują. -Szepnęła uśmiechnięta Maru.
-E tam, skończy się jak zawsze, o ile nie gorzej. -Mruknęła Yuki, dokładnie obserwując Anett.
Od samego rana Kathy spędzała czas z... Koronem. Pies oczywiście był zadowolony z ciągłego miziania po brzuszku, leżąc sobie na kanapie, jednak Takanori zauważył, że Rin specjalnie unika go w ten sposób.
-Rini, o co Ci poszło tym razem? -Zapytał wokalista, stojąc opartym o framugę drzwi i patrząc na nią.
-O nic, to ty jesteś zazdrosny o psa. -Kathy spojrzała na niego krótko.
-Nie jestem zazdrosny. -Ruki mruknął pod nosem. -Po prostu wiem, że jak jesteś na mnie zła, a jesteś u mnie, to cały dzień spędzasz z Koronem. -Dodał, przewracając oczami.
-Mogę sobie pójść, jak chcesz.
-Kochanie, nie o to chodzi. Nie lubię, jak nie mówisz mi o co chodzi.
-Jak każdy facet. -Katherine teatralnie przewróciła oczami po czym powoli wstała, pomimo niezadowoleniu psa. Takanori tylko cicho westchnął, podszedł do niej i delikatnie ją objął.
-Powiesz mi w końcu o co chodzi?
-Mówiłam już, że o nic. To ty od rana coś załatwiasz i nie chcesz mi powiedzieć co.
-A to... -Takanori nagle głupkowato się zaśmiał.
-No właśnie to. -Czerwonowłosa spojrzała na niego, unosząc brew.
-Wolałbym jednak, żebyś na razie nie wiedziała. Dowiesz się w swoim czasie, tak jak inni, a teraz z Kaiem i Ayuko staramy się zrobić wszystko, żeby to się jednak nie stało. -Takanori w tym momencie nie wyglądał na zadowolonego, wiedział, że z tego będą kłopoty.
-Z tego co już wiem, chodzi o pracę. Taka, lepiej, żebyś mi powiedział o tym teraz. -Rin nagle jakby wyczuła poważne kłopoty. Po chwili sobie przypomniała, że Ayuko coś wspominała o osobie, która miałaby ją zastąpić na czas pozostałej trasy. -Nie zrobią tego prawda? -Dopytała cicho.
-Już zrobili. Nie mów nic An, chociaż na razie, będzie przerażona jak się dowie. -Na słowa wokalisty, Kathy lekko kiwnęła głową. “Czyli nie tylko Meggy będzie stwarzać problemy, świetnie...” pomyślała.
Obudził się obolały. Przez pół nocy rzucał się po łóżku, zanim udało mu się zasnąć. Cały czas myślał o Tsune i o tym, co mu powiedziała. Kochała go, ale nie chciała z nim być, próbował to zrozumieć, ale było to dla niego niewyobrażalne, że teraz, kiedy już wiedział, nadal musi być tak daleko.
Powoli zwlekł się z łóżka, próbując znaleźć sposób, żeby się jakoś rozbudzić, chociaż w sumie mógł iść po prostu spać dalej i tak nie miał nic produktywnego do roboty. Ale dobra, skoro już ruszył swoje cztery litery z łóżka, przydałoby się coś jednak zrobić. Rozejrzał się po kuchni, gdzie poprowadziły go nogi w poszukiwaniu paczki papierosów. Wyjął jednego i już miał sięgnąć po zapalniczkę, gdy jego słuch rozdrażnił dzwonek telefonu. Totalnie olał wycie urządzenia, odpalając papierosa. Nawet nie miał ochoty sprawdzać kto dzwonił.
Później poszedł do łazienki pod prysznic i znowu dotarł do niego dźwięk telefonu, przez co stwierdził, że później sprawdzi, kto się do niego dobija, ale niestety nie zdążył. Ledwo opuścił kabinę prysznica, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi.
-No zabije po prostu. -Warknął sam do siebie, szybko wycierając się ręcznikiem. Na szybko ubrał się w coś luźniejszego, co miał pod ręką i poszedł otworzyć. Już miał powiedzieć coś wrednego, ale się powstrzymał, widząc przed sobą Tsune.
-Nie odbierałeś i pomyślałam... -Kobieta odwróciła wzrok, masując swój kark.
-Wejdź. Myślałem, że to któryś z tych natrętów czegoś chce. -Yuu wpuścił ją do środka. Brunetka niepewnie weszła do mieszkania, w sumie nigdy u niego nie była.
-Myślałam... Myślałam nad tym co wczoraj powiedziałeś i dotarło do mnie, że masz rację. Mamy jeszcze kilka miesięcy, a potem nie wiadomo, jak będzie, więc czemu by nie spróbować? -Na koniec Tsune wzruszyła ramionami, patrząc na Yuu zza swoich włosów, które opadły jej na twarz.
-Ty mówisz poważnie? -Zaskoczony brunet podszedł do niej bliżej.
-Całkowicie poważnie. Nie chcę potem żałować, że z powodu mojego wyjazdu nawet na chwilę nie byłam bliżej... -Tsune niemalże to wyszeptała. Aoi zagryzł dolną wargę, zastanawiając się nad tym co powiedziała.
-Po prostu... -Zaczął, ale nawet nie zdążył dokończyć myśli, kiedy brunetka mu przerwała.
-Po prostu się zamknij. -Tsune cicho się zaśmiała, po czym go pocałowała. Jeszcze bardziej zaskoczony gitarzysta odwzajemnił, jednak na krótko, odsuwając się od niej.
-Jesteś tego pewna? -Delikatnie ją objął, patrząc jej w oczy.
-Ja nigdy niczego wcześniej.
Nie mogła wysiedzieć już dłużej, musiała jakoś się dowiedzieć o co chodzi z tą osobą, o której wspomniał Takanori. Wieczorem postanowiła udać się do Krystiana, chociaż jej samej się ten pomysł nie podobał, nie lubiła go, po prostu.
-Rin? -Kris zrobił duże oczy, gdy zobaczył komu właśnie otworzył drzwi.
-Tak, to ja we własnej osobie. Nie sytuacja między nami nadal się nie zmieniła, nadal Cię nie znoszę, o to się nie martw...
-Ale chodzi o An. -Szatyn jej przerwał, wpuszczając do środka.
-Dokładnie, a dokładniej o... Jak mu było...
-O Noritoshiego, czyli już wiesz. -Krystian cicho westchnął, kręcąc głową.
-Wiem, że jest z nim jakiś problem, ale nie wiem, dlaczego i czemu An nie może na razie o tym wiedzieć. Takanori też nie chce mi nic więcej powiedzieć. -Kathy skrzyżowała ręce.
-Noritoshi dobierał się do An na bankiecie, a Uruszek złamał mu za to nos, chyba, nie jestem pewien. No a potem ten cwaniak śledził ich, czy coś takiego. Rin, wybacz, ale nie było mnie przy tym, tylko tyle wiem. Też byłem zaskoczony, na wieść, że Noritoshi jakimś cudem wraca do firmy.
-I tak powiedziałeś mi więcej od tej blond chihuahuy. -Katherine odwróciła się i już miała chwycić za klamkę, kiedy szatyn ją zatrzymał.
-Myślałem, że Ci o tym mówiła. -Kris się zaśmiał, krzyżując swoje ręce.
-Wiem do czego zmierzasz i zostaw to tak jak jest. Ja jej chociaż nie zostawiłam, bez słowa wyjaśnienia. -Warknęła Kathy, chwytając za klamkę. “Co ten idiota sobie wyobraża?” pomyślała, gdy zamykające się na nią drzwi trzasnęły.
Idąc przed siebie wyjęła telefon. Nie chciała dzwonić, wolała napisać do Anett.
-”Noritoshi wraca. Szkoda, że mi nie powiedziałaś, co się wtedy stało.” -Rin nawet nie czekała na odpowiedź, wiedząc, że jej przyjaciółka na pewno jest teraz bardzo zajęta. Nie chodziło o to, że nic wcześniej nie wiedziała, po prostu wolała, żeby rudowłosa wiedziała od razu, niżeli ktoś miałby ją zaskoczyć tą informacją.
Wieczorem, kiedy Yuki i Maru już pojechały, Anett wyszła, żeby zapalić w ciszy i spokoju. W ogóle nie przeczuwała, że za chwilę wszystko może wywrócić się do góry nogami.
-Mam nadzieję, że nie nastraszyły Cię za bardzo. -Kouyou cicho się zaśmiał, podchodząc do niej i całując jej policzek.
-Nie, spokojnie. -Anett sama się zaśmiała. -Miłe są i po prostu się martwią, żeby ich mały braciszek wpadł w odpowiednie ręce.
-Znam je i raczej się martwią, żebyś to ty później tego nie żałowała. -Na te słowa Anett odwróciła się w jego stronę, unosząc brew ku górze.
-Oh, naprawdę? A mam czego żałować? -Ruda ponownie się zaśmiała. Kiedy jej telefon zawibrował, wyjęła go z kieszeni spodni, od razu odczytując wiadomość od Kathy.
-Wszystko w porządku? -Kouyou widząc jak ręce Anett się za trzęsły, zabrał jej telefon i spokojnie ją objął.
-Rin właśnie napisała, że Noritoshi wraca. Wiesz coś o tym? -Wokalistka spojrzała na niego, widocznie niezadowolona z sytuacji.
-Jak Noritoshi? Przecież On... -Kouyou się odsunął i marszcząc czoło, zaczął się ślepo rozglądać. -Znaczy Kai coś wspominał, ale myślałem, że to żart, więc nawet się tym nie przejąłem.
-Żartujesz sobie ze mnie? Ktoś, kto chciał Cię oskarżyć o pobicie “wraca”, a ty podchodzisz do tego tak spokojnie?! I o co w ogóle chodzi z jego powrotem? -Anett patrzyła na gitarzystę, z wyrzutem, że nie wspomniał jej o tym wcześniej.
-Ma zastąpić Ayuko. Wiem, Kathy i Takao świetnie dają sobie radę, ale poza tym mają też inne obowiązki, więc, żeby ich nie zaniedbywali, postanowili znaleźć kogoś, kto się na tym zna. Wtedy wtrącił się ojciec Noritoshiego, twierdząc, że ten został wywalony bez większej winy i świetnie sobie da radę na tym stanowisku.
-I mówisz o tym z takim spokojem? -Zdenerwowana Anett zagryzła wargę, odwracając głowę w bok.
-Jego powrót, to jeszcze nic. -Uruha westchnął zrezygnowany. -Jest jeszcze sprawa z Hitomi.
-Jaka sprawa z Hitomi? -Anett od razu spojrzała na niego z powrotem, otwierając szeroko oczy. -Czy wy naprawdę musicie przede mną o niczym nie mówić?! Nie no, jak zwykle o wszystkim dowiaduję się ostatnia.
-Kochanie, to nie tak. -Kouyou spróbował ją uspokoić, jednak, kiedy tylko wyciągnął rękę w jej stronę, ruda się odsunęła, krzyżując swoje ręce ze sobą.
-Nie tak? To jak? Wszyscy wiedzą o tym, że Noritoshi ma z nami pracować, jest jakaś sprawa z Hitomi, o której wspominasz mi dopiero teraz. W sumie o Meggy też wszyscy wiedzieli, tylko nie ja, ciekawe, dlaczego... -Na koniec wokalistka przewróciła oczami.
-An, skarbie... -Blondyn powoli do niej podszedł, kładąc dłonie na jej ramionach. -Z Meggy naprawdę wyglądało to inaczej, w sumie zgodziła się w ostatniej chwili. Jeżeli chodzi o Noritoshiego, to wszyscy mieliśmy nadzieję, że to nie wyjdzie, a nikt nie chciał tobie o nim wspominać, jeżeli to nie było nic pewnego, chyba sama rozumiesz, dlaczego. Nikt go nie chce i rozumiem, że się go boisz...
-Kyu, wiesz, że nie o to chodzi. Może gdybym wiedziała wcześniej, mogłabym coś zrobić.
-Ale jeżeli na to poszli to pod jednym warunkiem, że ten dupek ma bezwzględny zakaz zbliżania się do Ciebie na osobności. -Kouyou dokończył na spokojnie.
-Ta i myślisz, że to w czymkolwiek pomoże, jasne. -Mruknęła pod nosem Anett, odwracając ponownie wzrok.
-No, a sprawę z Hitomi chciałem załatwić sam. Chodzi o Kiyomi i nie chciałem Cię dodatkowo stresować, że mamy jej szpiega w zespole.
-Szpiega Kiyomi? Ciebie to już wyobraźnia ponosi. –W tym momencie Anett nagle się zaśmiała.
-Odkryłem niedawno, że One się znają i tym zajmowałem się przez ostatnie kilka dni. Od Otaru wiem, że to jej jakaś daleka kuzynka, której wcześniej nie poznałem. Jak myślisz? Nie wygląda Ci to podejrzanie? Kiyomi wiedziała o Miko i mogła wysłać do nas Hitomi, wiedząc, że nikt nie będzie jej podejrzewał o znajomość z nią.
-Kouyou... -Anett przerwała gitarzyście głośnym westchnięciem. -Mieliśmy odpuścić, zostawić Kiyomi samej sobie, a ty nadal w tym drążysz. Co z tego, że ma szpiega? Może i będzie wiedzieć więcej, ale przecież nic z tym nie zrobi, nie ma jak, w trasie jesteśmy za daleko. Tyle, że teraz mamy poważniejszy problem od Kiyomi, a na imię ma Noritoshi! On na pewno ma jakiś plan, żeby się na tobie zemścić za tamto i jak myślisz, kogo do tego będzie chciał użyć? Ten durny zakaz w niczym mu nie przeszkodzi, także gratulacje za genialny pomysł, by o niczym mi nie mówić. -Ruda odsunęła się od niego, by wrócić do domu, w drzwiach mijając się z ojcem Kouyou.
-No synku, chciałeś kobietę z charakterem, to teraz cierp. -Powiedział spokojnie starszy Takashima.
-Dzięki tato. -Uruha warknął pod nosem, patrząc w jego stronę kątem oka.
Reszta weekendu minęła wszystkim już spokojnie, no, może poza Anett, która jeszcze próbowała odkręcić jakoś zatrudnienie Noritoshiego, jednak na marne. Po powrocie do Tokyo zajęła się pracą. Stosy papierów, sprzętu i gitara skutecznie odganiały ją od myśli, no i Kouyou nie przeszkadzał, unikając dodatkowej roboty, która i tak go będzie czekała. A tak się zarzekał, że pomoże...
W końcu dzień przed powrotem do trasy, Krystianowi udało się wyciągnąć wokalistkę na spotkanie. W sumie, to chciał, by ruda przed ich wylotem kogoś poznała. Jakież było jej zdziwienie, kiedy wchodząc do kawiarni, zauważyła Krystiana w towarzystwie białowłosego mężczyzny.
-Mogłeś powiedzieć, że chodzi o faceta, to bym sobie darowała. -Mruknęła Anett, podchodząc do stolika. Fakt, była lekko zirytowana, że nie są sami, w końcu wraz z Krisem mieli porozmawiać w cztery oczy.
-Cześć. To jest Alex. Alex, to jest Anett...
-To o niej ciągle tak nawijasz? - Białowłosy niemal z pogardą przerwał szatynowi, a Anett uniosła brew ku górze, niezbyt zadowolona z postawy nowo poznanej jej osobie, która od razu zmierzyła ją całą od stóp, do głów.
-Taa... No i w sumie najważniejsze. -Kris nagle głupkowato się zaśmiał. -Ja i Alex od jakiegoś czasu jesteśmy razem. -To wyznanie zszokowało wokalistkę. Momentalnie poczuła, jak prawie leci w tył...
-Wow... -Szepnęła, utrzymując jednak równowagę. Patrząc na przyjaciela z zdziwieniem na twarzy, pokręciła lekko głową. -Moje gratulacje, w końcu mogę spać spokojnie.
-Nigdy mi tego nie zapomnisz? Prawda? -Krystian cicho się zaśmiał, siadając ponownie przy stoliku, a gdy Anett usiadła naprzeciw niego, uśmiechnął się szeroko. -On zresztą i tak jest już zaręczony z tego co wiem... A jak już o nim mowa to... No pokaż to cudo.
-Ale przecież widziałeś...
-Zdjęcie się nie liczy.
-I tak wiem, że też mu pomagałeś. -Anett teatralnie przewróciła oczami, wyciągając rękę w stronę przyjaciela.
-Naprawdę jest piękny. Warto było łazić godzinami z tą mendą po lesie.
-Chodziłeś z Kaczką po lesie? -Nagle oboje, rozumiejąc sens słów wypowiedzianych przez kobietę, się zaśmiali.
-Jakoś w ogóle nie wierzę, że ktokolwiek chciałby być z takim bezguściem. -Rzucił nagle Alex, patrząc w całkowicie inną stronę.
-Bezguście? Może i tak, chociaż patrząc na Ciebie... -Anett prychnęła, wiedząc, że raczej nie polubi się z białowłosym.
0-Ja jestem profesjonalistą w swoim fachu. A teraz wybaczcie mi na chwilę. -Wyniosłość i pogarda Alexa irytowały Anett na tyle, że obserwując białowłosego, idącego w stronę toalet, zmrużyła oczy.
-Skądś ty go wytrzasnął? -Kobieta wskazała głową kierunek, w którym Alex zniknął.
-Wybacz, jest projektantem mody i czasami grubo przesadza. -Krystian przewrócił oczami, rozumiejąc poirytowanie przyjaciółki.
-Szczerze? Mam wystarczająco dużo na głowie, żeby się jeszcze jakimś modnisiem przejmować.
-Wiem... Noritoshi. Powinienem Ci powiedzieć wcześniej, ale...
-Rin jakoś nie miała problemu, żeby mnie o tym poinformować. Możecie nie traktować mnie jak dziecka? -Anett wyglądała na naprawdę zawiedzioną postawą przyjaciela.
-I tak by to nic nie zmieniło. Nawet Kouyou nie wiedział, czy Ci o tym mówić od razu, próbowaliśmy to jakoś odkręcić, naprawdę. -Krystian spojrzał na rudą z błagalną miną.
-Zmieniło by. Jeszcze kilka dni temu miałam coś do powiedzenia, ale wszyscy zdecydowali za mnie. Wiesz jaki jest problem? Że Kouyou rozwalił mu wtedy i w sumie słusznie, ten jego śliczny nosek, a komu się za to oberwie od niego? Mnie...
Jako że poprzedniego dnia przez ostatnio wiecznie wkurzoną wokalistkę czegoś zapomniał, musiał podjechać tego dnia do studia. Nawet nie miał pojęcia, jaka okazja mu się nadarzy, by porozmawiać z Hitomi.
-Hito, możemy pogadać? -Zapytał Kouyou, mijając dziewczynę na korytarzu.
-Wybacz, ale śpieszę się. Muszę się jeszcze spakować. -Brunetka próbowała go wyminąć, jednak na marne.
-Wydaje mi się, że powinniśmy. Masz mi chyba coś do wyjaśnienia, prawda? -Uruha zmrużył oczy, widząc jak dziewczyna ucieka przed nim wzrokiem, jakby wiedziała, czego ten od niej chce.
-Kouyou, to nie jest tak jak myślisz, naprawdę. Wiem, że chodzi Ci o Kiyomi, jednak Ona nie ma nic wspólnego z moją pracą tutaj i naprawdę nie mam czasu, żeby Ci to wszystko teraz tłumaczyć.
-Ty sobie ze mnie teraz żartujesz, prawda?
-Ujmę to tak... -Hitomi ciężko westchnęła. -Nie przyszło Ci do tego twojego zakutego łba, że od kiedy wiem, co moja kuzynka kombinuje, to próbuje was chronić? A uwierz, słyszałam od niej wiele propozycji. Jesteś zaręczony z Anett? To lepiej zajmij się swoją narzeczoną, bo jest wściekła głównie przez Ciebie. Nawaliliście z Noritoshim i to równo. -Na koniec brunetka warknęła, wymijając w końcu zakłopotanego mężczyznę.
Uruha stał chwilę nieruchomo, wiedząc z tej rozmowy jeszcze mniej niż podejrzewał wcześniej. Może Hitomi naprawdę nie miała czasu na rozmowy albo On dał jej czas na naradę z Kiyomi, jaki kit mu wcisnąć następnym razem.
-Świetnie Kouyou, po prostu świetnie. -Warknął sam do siebie.