Pamiętajcie, by odebrać Prezent :3
Rozdział 29:
Kiedy odwiózł Miko, postanowił pojeździć jeszcze trochę po mieście i ochłonąć, mając nadzieję, że kobieta w końcu zrozumiała to, co ciągle jej powtarzał. Nie wiedział, ile czasu mu to zajęło, może godzinę, a może dwie, po prostu nie wiedział co ma ze sobą zrobić. W końcu postanowił, że chociaż spróbuje porozmawiać z Anett na spokojnie, bez zbędnych emocji. Przecież musiał ją uspokoić. Nie, musiał uspokoić siebie, bo nadal obawiał się najgorszego.
Na miejscu, wchodząc do windy, spotkał kogoś znajomego, a konkretnie swojego starego sąsiada. Mitsutake był od niego kilka lat młodszy, a Kouyou po wyprowadzce, wiedział jedynie, że mężczyzna wyjechał za granicę. Do tego dnia myślał, że na stałe, ale w sumie, nigdy się tym nie interesował.
-No kogo ja widzę. Dom jednak okazał się za duży na samotne życie? -Zapytał młodszy, uśmiechając się w stronę gitarzysty.
-Nie. Po prostu odwiedzam czasami stare kąty. -Mimo, że w windzie byli sami, Kouyou musiał uważać na słowa. Mitsutake był dziennikarzem, który zdążył gitarzyście ukazać swoje umiejętności wchodzenia w czyjeś życie w trybie incognito. Chociaż nie z tego powodu, że wredna hiena mieszkała naprzeciw niego pod koniec ich znajomości się pokłócili. Nie, powód był inny, chociaż skoro chodzi o dwóch mężczyzn, to większość ludzi na świecie by się domyśliło, że poszło o kobietę. Akurat ten fakt został już dawno zapomniany przez Kouyou, raczej chodziło o artykuł, który pojawił się kilka dni później. Dlatego dziennikarzy zawsze nazywał hienami- Byli w stanie udawać przyjaciół, byle tylko mieć ciekawy materiał na temat czyjegoś prywatnego życia. A jeżeli Mitsutake wrócił do Tokyo i znajdował się blisko Anett, Uruha węszył kłopoty. Media muszą się czegoś domyślać.
-Niech zgadnę. Chodzi o tą słodką szatynkę? -Zapytał mężczyzna, a jego uśmiech nie znikał, a jego wzrok stawał się coraz bardziej przenikliwy.
-Nie twoja sprawa. -Warknął Kouyou.
-Oh Kouyou, wróciłem kilka tygodni temu, po prostu nie mieliśmy okazji się spotkać. Ale wiem, że to Ona tam mieszka i że bardzo często ją odwiedzasz, a nawet zostajesz na noce. -Czy Mitsutake swoim tonem głosu chciał wyśmiać próbę gitarzysty ukrycia przed nim czegokolwiek? Możliwe.
W końcu wysiedli na piątym piętrze. Mitsutake podszedł do drzwi naprzeciwko tych, które prowadziły do mieszkania Kouyou.
-Kouyou, zapomniał byś w końcu. Mówiłem Ci już, że ten artykuł, to nie ja. -Powiedział spokojnie młodszy, wyciągając klucze z kieszeni swojej kurtki.
-Tak, jasne. Tylko ty wiedziałeś o tamtej sytuacji. Tylko ty tam byłeś. -Kouyou ponownie warknął w odpowiedzi i zapukał do drzwi. Nie czekał długo, aż Kris mu otworzył i nagle sobie przypomniał, że to nie najlepszy moment na poważne rozmowy...
Mężczyzna wszedł do swojego mieszkania i od razu sięgnął po telefon. Zdjemując buty i kurtkę wybrał numer i od razu zadzwonił. Po chwili, po drugiej stronie usłyszał kobiecy głos.
-Mitsutake? Mam nadzieję, że to coś ważnego. -Odezwała się kobieta, a po tonie jej głosu można było poznać, że nie była zadowolona. Czyżby w czymś jej przeszkodził.
-Nie uwierzysz. Spotkałem Kouyou i wiem, gdzie mieszka jego dziewczyna. O tamtej blondi zapomnij.
-O, to bardzo interesujące. Mów co wiesz. -Głos w słuchawce nagle stał się miły, dając wrażenie, że kobieta jest zainteresowana tym, co mężczyzna miał jej do powiedzenia.
-Mieszka naprzeciw mnie. Wiesz, jego stare mieszkanie. Taka słodka szatynka, zresztą, jak pół świata, znasz ją. -Odpowiedział z uśmiechem na twarzy, zarazem siadając na kanapie.
-Jesteś pewien? -Zapytał głos po drugiej stronie.
-Tak, teraz już jestem pewien.
-Pamiętasz nasz plan...
-Tak, pamiętam. Na dniach zdam Ci raport. -Po tych słowach Mitsutake się rozłączył, chowając telefon do kieszeni swoich spodni. Nigdy nie żałował, że ją spotkał, w końcu mieli wspólnego wroga, którym był Kouyou. Nie do końca rozumiał, dlaczego Ona chciała się na nim mścić, przecież już to zrobiła lata temu, jednak coś nie dawało kobiecie spokoju i pewnie jak to Ona, się nie myliła.
Rozmowę Anett i Temari przerwało wołanie Krisa z salonu. Zaskoczona wokalistka od razu poszła w jego stronę. Nie ukrywała uśmiechu, widząc Kouyou.
-Myślałam, że już nie przyjedziesz. -Powiedziała Anett, podchodząc do gitarzysty. Ten, gdy odwiesił swoją kurtkę, objął ją w pasie, cmokając jej czoło na przywitanie. Gdy kobieta lekko uniosła głowę, czule pocałował jej usta. Po chwili oboje spojrzeli na Krystiana, który palcem wskazywał na nich na zmianę.
-Coś się wydarzyło, jak mnie nie było? -Na pytanie szatyna, Anett i Kouyou spojrzeli na siebie i już mieli coś powiedzieć, ale ktoś ich uprzedził.
-Tak, Uruha legalnie rucha Akumę. -Powiedziała Rin po polsku, na co prawie wszyscy, bo poza Kouyou i Temari wybuchli śmiechem.
-Naprawdę was to tak bawi? -Kouyou uniósł brew ku górze.
-Ty to zrozumiałeś?!- Rin zrobiła duże oczy, nie wierząc w to, co usłyszała.
-Em, bo nie zdążyłam wam powiedzieć. -Zaczęła szatynka. -Takao uczy Kouyou polskiego i... Ja mu wczoraj tłumaczyłam te żarty. Ale wczoraj sam się z tego śmiałeś. -Ostatnie zdanie skierowała do gitarzysty.
-Bo nie bawi mnie to w kontekście naszego związku kochanie. -Uruha odpowiedział spokojnie, z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
-Dobra, wracając. No to, skoro jakimś cholernym cudem jesteście razem, to mam prośbę. Nie męczcie singli. -Rzucił Kris, wracając na swoje miejsce na kanapie.
-Myślisz o tym samym co ja? -Anett spojrzała na Kouyou kątem oka, a ten bez zastanowienia ujął jej podbródek, by za chwilę po raz kolejny raz złożyć na jej wargach pocałunek.
-Ej! - Zawołała reszta, chociaż od razu rozległ się ich śmiech. Jednak Anett i Kouyou w ogóle się tym nie przejęli.
Czas mijał szybko w dobrej atmosferze. Nawet Gigi po chwili się wyluzowała i zaczęła zachowywać się normalnie, nie zwracając już uwagi, że przecież Uruha siedzi razem z nimi. W pewnym momencie, po raz kolejny, ku niezadowoleniu Rin, wykrzykującej “Rzuciłabyś w końcu to świństwo!!!!”, Anett, Kris i Kouyou, czyli trójka palaczy udała się na balkon, żeby nie zatruwać reszty. Znaczy Anett została na chwilę zatrzymana przez narzekającą przyjaciółkę.
-Jeżeli An nie wie co ma ze sobą robić, to jest jeden sposób... -Krystian uśmiechnął się złowieszczo pod nosem. -Każ jej zagrać w FNAF’a, wtedy zacznie robić wszystko, żeby tego nie ruszyć. - Dokończył, nie zwracając uwagi, że nie byli z Kouyou sami. Anett pokazała Kouyou, żeby nie mówił Krystianowi, że stoi za nim, po czym obniżyła swój głos, by brzmieć jak najbardziej męsko, byle by powiedzieć:
-I always come back. -Na co Kris pisnął odskakując w stronę gitarzysty, omal nie pakując się w jego ramiona. Z przerażaniem w oczach patrzył na śmiejącą się wokalistkę.
-To nie śmieszne! Mordercę dzieci Ci się zachciało udawać! -Krzyki Krisa chyba pół osiedla słyszało i rozumiało, bo nie zmienił języka na polski. Anett wręcz popłakała się ze śmiechu, widząc jego reakcję.
-Ja chyba muszę sprawdzić, w co wy dzieci gracie. -Odrzekł Kouyou, kiedy spokojny już Kris odsunął się od niego.
-Tak, tak. Zniszcz sobie psychikę, będziesz taki jak my. Nie polecam. -Odpowiedziała Anett z wrednym uśmieszkiem na twarzy. Zaraz jednak zadzwonił telefon gitarzysty. Kouyou odszedł kilka kroków by odebrać, a Anett i Kris zajęci rozmową nawet nie myśleli by cokolwiek podsłuchać. Szatynka kątem oka zauważyła, że mężczyzna miotał się między złością, a zawiedzeniem. Kiedy Uruha skończył rozmowę, schował telefon i podszedł do nich gasząc papierosa.
-Muszę iść...
-Coś się stało? -Przerwała mu Anett, gdy tylko Kouyou cmoknął jej policzek.
-Miko dzwoniła, coś nie tak... Zresztą, później Ci wyjaśnię. -Po tych słowach brunet wyszedł niczym poparzony, a po kilku minutach opuścił mieszkanie. Anett patrzyła przez chwilę zaskoczona na balkonowe drzwi, unosząc brew ku górze. Miko zadzwoniła, a On tak po prostu wyszedł. Chyba potrzebowała chwili by to przemyśleć.
Nagłe wyjście Kouyou nie odjęło wieczorowi zabawy i śmiechu, jednak wokalistka czuła się cholernie niepewnie. Udając przed przyjaciółmi swoją wewnętrzną walkę, postanowiła na razie nikomu nic nie mówić. Przecież ten jeden telefon znowu rozpieprzył jej kochany porządek w jej myślach.
Rano, jak to rano jeszcze nie każdy się zjechał do pracy. W sumie brakowało tylko Kouyou i o dziwo Takanoriego, a Ayuko ze względu na badania miała dojechać później. Yutaka wraz z Yuu trochę znudzeni codziennością, długo myśleli, kogo by tu wyciągnąć na wieczorne wyjście, no i wymyślili. Ich ofiarą padł niepijący Akira. Siedzieli na sali prób w trójkę, przez chwilę w ciszy, jednak Reita widząc na sobie dziwny wzrok pozostałej dwójki, czuł się nie swojo.
-Akira, słuchaj, bo jest sprawa. -Zaczął Kai z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
-Bo tak myśleliśmy, czy nie dałbyś się wyciągnąć wieczorem? -Dokończył Yuu, ukazując basiście swoje zęby w uśmiechu.
-O nie, nie! Wiecie, że nie pije! Kouyou sobie weźcie. -Zaprotestował Reita, krzyżując ręce. Patrzył na ich zawiedzione miny, omal sam się nie zaśmiał.
-Kouyou ma na głowie Miko i Anett, nie da się wyciągnąć. A Takanori jakoś ostatnio bardzo zajęty. -Zaśmiał się lider, podchodząc do basisty i klepiąc go po ramieniu.
-Oj weź, przecież Cię nie upijemy. -Aoi spróbował uspokoić przyjaciela, jednak nadal jego uśmiech był zbyt podejrzany dla basisty.
-Tak, nie dość, że nic nie zapamiętam, to jeszcze rano kac nie da mi żyć. Na zwykłe chlanie z wami nie idę, po drugie mam plany na wieczór. -Akira wzruszył jedynie ramionami i już miał coś dodać, gdy na korytarzu rozległ się jakiś hałas. No dobra, hałas to może przegięcie, po prostu dwie osoby radośnie do siebie krzyczały. Kiedy w trójkę wyjrzeli na korytarz, zobaczyli Takao, który witał się z jakąś dziewczyną.
-A On nie ma narzeczonej? -Zapytał Reita szeptem, widząc jak owa dwójka nie potrafiła się od siebie rozdzielić.
-No ma, a to... To na pewno nie Ona... -Yuu zaśmiał się pod nosem i już miał coś dopowiedzieć, kiedy dziewczyna witająca się z Takao odwróciła się w ich stronę, a cała trójka mogła spokojnie zbierać szczęki z podłogi. Kobieta była niemalże kopią Takao, tyle, że żeńską. Wzrost, twarz... No gdyby była facetem, była by jego wiernym klonem.
-Cieszę się, ale właściwie, co tu robisz Takemi? -Zapytał młodszy brunet, idąc z kobietą w ich stronę.
-Przyjechałam. Zakończyłam projekt we Francji i wróciłam do kraju. Chyba raz na kilka lat mogę was odwiedzić. No a co u was? Rodzice mówili, że w końcu się zaręczyłeś braciszku... -Ostatnie słowa kobiety uspokoiły lidera, gitarzystę i basistę. To nie był żaden damski klon, tylko jego siostra.
-Tak, to prawda. Zaraz wszystko Ci opowiem. O cześć chłopaki. A Kouyou jeszcze nie ma? -Zapytał Takao z uśmiechem na twarzy. -A no tak, bym zapomniał. To jest Takemi, moja siostra bliźniaczka, dopiero co wróciła z Europy.
-Taa, cześć... -Wypalili na raz całą trójką, a Takao uniósł brew ku górze. Czyżby Oni się zarumienili? “Co za debile” -pomyślał, śmiejąc się w myślach.
-Em, a co do twojego pytania, to coś go zatrzymało. I z tego co się orientuje, to Anett go najpierw przejmie. -Powiedział Kai, nagle łapiąc powagę.
-Kim jest Anett? -Zapytała Takemi, obracając głowę w stronę swojego brata.
-Anett to Akuma no i... Dziewczyna naszego kuzyna. -Takao ostatnie zdanie wyszeptał jej na ucho. -Musiał coś przeskrobać, bo ich słowa oznaczają, że się na niego wścieka. -Dodał również szeptem.
-A ja myślałam, że jest zaręczony z Miko. -Młodsza brunetka uniosła brew, patrząc na pozostałą czwórkę.
-Naprawdę Ci wszystko siostrzyczko zaraz wyjaśnię. To chyba mniej skomplikowane niż mi się wydaje.
-Braciszku, nie musisz traktować mnie jak dziecka! Przypominam, że jestem 10 minut od Ciebie starsza. -Takemi skrzyżowała ręce na wysokości swoich piersi, tupiąc nerwowo nogą.
Kiedy dojechał do studia po nieprzespanej nocy, postanowił od razu porozmawiać z Anett. Coś do jego uszu dotarło, że jego kuzynka przyjechała, ale były sprawy ważne i ważniejsze. Kiedy wszedł do środka, szatynka stała przy oknie, jakby się nad czymś zastanawiając.
-An, skarbie, przepraszam Cię. Musiałem jechać. -Gitarzysta powoli i niepewnie podszedł do kobiety i już miał ją objąć, kiedy ta odwróciła się w jego stronę.
-Wiem, Miko jest w szpitalu. Ale powiedz mi, tak będzie za każdym razem? Zadzwoni do Ciebie, a ty od razu do niej polecisz? -Anett nie była zła, lecz zawiedzona, a Kouyou nie był z tego zadowolony. Wolałby, żeby wokalistka była na niego wściekła, żeby wrzeszczała na niego na pół wytwórni, ale nie... Anett była spokojna, opanowana, zawiedziona, a smutek w jej oczach zmienił jej piękne tęczówki w zimny lód.
-Anett, to nie tak. -Gitarzysta westchnął. -Miko jest tutaj sama. W tej sytuacji ma tylko mnie, zrozum.
-I dlatego musisz lecieć na każde jej zachowanie. Przecież na tylu wspaniałych przyjaciół... -Anett pokręciła głową, odsuwając się od niego, a przez myśl Uruhy przeszło jedynie, jak powiedzieć jej prawdę o Miko.
-Kochanie, z Miko... -Zaczął niepewnie zbierając myśli. -Miko naprawdę jest tutaj sama. Poza nami, czyli poza pracą nie ma żadnych znajomych, a tym bardziej przyjaciół, znasz ją przecież. Po drugie, Miko urodziła się w Stanach, cała jej rodzina tam jest. Wiem tylko tyle, że jej dziadkowie za młodu tam wyjechali no i tak zostało. Jednak, kiedy Miko postanowiła wyjechać do Japonii, w sumie jak już wyjechała, wyrzekli się jej. Próbowała złapać z nimi kontakt, dogadać się, ale Oni nie chcą jej znać. Nawet jak ostatnio planowaliśmy ślub, to próbowała... -Kouyou cicho westchnął. -Dlatego zrozum, Miko w tej sytuacji poza mną nie ma nikogo. Ani rodziny, ani przyjaciół. -Mężczyzna spróbował raz jeszcze ją objąć, jednak Anett ponownie się odsunęła, patrząc na niego z niezadowoleniem.
-Nie może być tak, że polecisz za nią na każde jej tupnięcie nogą. Przypomnę Ci, że sama wrobiła się w to dziecko! -W końcu. W końcu Kouyou usłyszał jej krzyk i szczerze? Odetchnął z ulgą.
-Ty chyba nie sugerujesz... -Zaczął, jednak widząc jak mina Anett diametralnie się zmieniła, od razu pożałował tych słów.
-Nie, nic nie sugeruje. To, że ty ją zdradziłeś, nie znaczy, że Ona zdradzała Ciebie. Przecież to byłoby głupie i nielogiczne, gdyby chcąc Cię odzyskać, zdradzałaby Cię. -Ton głosu kobiety również się zmienił, był bardziej ostry. Anett szybko odwróciła głowę w bok, zagryzając dolną wargę. -To twoje dziecko i oboje, przepraszam, w trójkę o tym dobrze wiemy. -Dodała po chwili. Kouyou odwrócił się na chwilę, zakrywając oczy dłonią, by na chwilę zebrać myśli.
-Ja rozumiem Miko, ale ty też zaczniesz mi to wypominać?
-A ty jak wypominasz mi fakt, że zdradziłam Akirę, prawie na każdym kroku, to jest dobrze! -Wykrzyczała wokalistka, wcale nie ukrywając gniewu. W środku wręcz cała się gotowała.
-Nawet nie wiesz jak teraz żałuje. Zrobiłem to, bo kocham Ciebie, nie ją. Ale gdybym wiedział, nawet bym wtedy nie przyjeżdżał. -Kouyou powiedział to spokojnie. Zbyt spokojnie, nawet dla niego. Wzruszył ramionami, obserwując, jak cała złość z Anett schodzi, jak wraca smutek. Nie powinien był jej tego mówić, bo to nie była prawda. -A wyjaśnisz mi, dlaczego powiedziałaś Miko, że jeżeli chce... -Nawet nie dokończył. Akuma pokręciła głową, ponownie zagryzając wargę. Chwilę milczała, zaciskając pięści.
-Bo tak jest. Znasz moje zdanie na ten temat i sam widzisz jak świetnie wykorzystuje swoją sytuację. Myślisz, że ile razy się pokłócimy? Będziemy się kłócić cały czas, dlatego lepiej to skończyć...
-O, tutaj są nasze gołąbeczki. -Powiedział Takao, wchodząc, jak gdyby nigdy nic do pokoju. -Em, my chyba nie w porę. -Dodał, widząc miny Anett i Kouyou.
-Nie, wszystko okej, pogadajcie sobie. -Powiedziała szatynka po czym po prostu wyszła. Uruha zamknął na chwilę oczy cicho wzdychając.
-Cześć Takemi. Co ty tu robisz? -Gitarzysta spojrzał zaskoczony na kuzynkę, po czym przytulił ją na przywitanie.
-A, Europa mi się znudziła, więc wróciłam do Japonii. Ale widzę, że u was się dzieje pod moją nieobecność. -Odpowiedziała brunetka z uśmiechem na twarzy.
-Tak, wybaczcie, ale mały kryzys...- Kouyou miał już wyjść, kiedy kuzyn chwycił go za rękę.
-Stary, daj jej ochłonąć. Jak teraz pójdziesz, będzie jeszcze gorzej. -Stwierdził Takao, przyglądając się starszemu.
-Młody, skończyliśmy na tym, że to koniec. Gorzej już być nie będzie.
-Nie dokończyła. Daj jej chwilę, porozmawiajcie na spokojnie wieczorem. Miko teraz nie ma w pracy, więc nie będzie mieszać. -Stwierdził Takao.
-Obyś miał rację... -Kouyou ciężko westchnął siadając na kanapie.
-Kłopoty w raju? -Zapytała brunetka siadając obok kuzyna.
-Taa...
Kiedy Ayuko tylko pojawiła się w studiu, zwołała pilne zebranie. Jedyne co było wiadomo, to to, że jeżeli asystentka zwołuje ich w takim trybie, to nie oznacza to nic dobrego. Siedzieli już grzecznie w szóstkę, wraz z Rin i Takao. Ayuko na samym wejściu nie wyglądała na zadowoloną, tym bardziej, że rzuciła tylko jakimś magazynem na stół stojący pośrodku.
-Co to jest? -Zapytał Takanori, biorąc papier do rąk.
-Właściwie, to jest moje pytanie. Możecie mi to wyjaśnić? -Ayuko skrzyżowała rękę, patrząc jak Aoi odbiera wokaliście magazyn.
-” Prawdziwy talent, czy słodki dodatek”. -Przeczytał tytuł, po czym spojrzał po reszcie. -Chodzi o Anett.
-Ja nic o tym nie wiem. -Anett uniosła ręce ku górze w geście poddania się.
-Tego się domyślam, że nikt z nas nie autoryzował tego artykułu... -Ayuko zaczęła, powoli siadając obok męża. -Dlatego pytam, skąd to się wzięło w gazecie.
-Z tego co ja widzę, to raczej czyjeś rozmyślania nad tym, dlaczego i jak Akuma dostała się do zespołu, a informacje na jej temat to albo wyssane z palca, albo jakieś rzeczy, które można w internecie znaleźć, jak się poszuka. Chociaż... -Aoi cicho się zaśmiał. -Znaleźli nawet informację o mieście skąd pochodzisz Anett.
-Co? Przecież nikt tego nigdzie oficjalnie nie podawał. -Wokalistka zaraz pochyliła się w stronę gitarzysty, zabierając od niego lekturę.
-I tak tego nie przeczytasz. -Rzucił Kouyou pod nosem, a Anett zamaszystym ruchem przystawiła mu czasopismo przed twarz.
-To czytaj mądralo. -Szatynka przewróciłam oczami.
-Musimy to wyjaśnić. Znajdźcie to, co kompletnie nie zgadza się z prawdą...
-A wiadomo kto to napisał? -Kouyou przerwał asystentce, nie odrywając wzroku. Miał wrażenie, że doskonale zna ten styl pisania, który należał do Mitsutake.
-Niestety, nie podpisał się prawdziwym nazwiskiem, a wydawca nie chce zdradzić danych tej osoby. Ale pracujemy nad tym.
-Ta, no jasne. -Mruknął Kouyou pod nosem.
-To wróć z Akirą, a ja wrócę później, muszę coś jeszcze załatwić. -Anett pożegnała się z Kathy przed windą i zaraz udała się do pomieszczenia, w którym przebywał gitarzysta. -Dalej nad tym siedzisz? -Zapytała, siadając obok leżącego na kanapie Kouyou.
-Wiem kto to napisał... -Uruha podniósł się, zaraz obejmując kobietę. -I niestety, większość jego przypuszczeń się zgadza z prawdą.
-A możemy to na chwilę zostawić i wrócić do naszej rozmowy? -Anett spojrzała mu w oczy, unosząc lekko brew ku górze.
-Myślałem, że powiedziałaś co chciałaś.
-Nie dokończyłam przez Takao. Chodziło mi o to, że Miko nie da nam spokoju.
-Za jakiś czas jej się znudzi. Razem damy radę. -Uruha po prostu przytulił kobietę.
-Obyś miał rację Kyu... -Wyszeptała Anett, wtulając się w niego i zamykając oczy. Tak, siedzenie do późna ze znajomymi i cały dzień ciężkich prób powoli dawały się we znaki.
-Zaraz mi tutaj zaśniesz. -Kouyou się zaśmiał, powoli gładząc dłonią po jej włosach.
-To po prostu daj mi spać. -Mruknęła szatynka pod nosem, układając wygodniej głowę, opartą o jego tors.
-Jedziemy do domu, powinnaś w końcu odpocząć. A... I uważaj na Mitsutake, dobrze? -Na jego słowa Anett lekko uniosła głowę i spojrzała na niego unosząc jedynie jedną powiekę.
-Nie lubisz go, co?
-Tak, nie lubię go i to jego artykuł. -Uruha lekko ucałował jej czoło i powoli wstał. -Zbieramy się. - Uśmiechnął się, patrząc na wstającą z kanapy powoli Anett. A jeszcze przed chwilą miał niemalże pewność, że ją stracił.
__________
Kiedy odwiózł Miko, postanowił pojeździć jeszcze trochę po mieście i ochłonąć, mając nadzieję, że kobieta w końcu zrozumiała to, co ciągle jej powtarzał. Nie wiedział, ile czasu mu to zajęło, może godzinę, a może dwie, po prostu nie wiedział co ma ze sobą zrobić. W końcu postanowił, że chociaż spróbuje porozmawiać z Anett na spokojnie, bez zbędnych emocji. Przecież musiał ją uspokoić. Nie, musiał uspokoić siebie, bo nadal obawiał się najgorszego.
Na miejscu, wchodząc do windy, spotkał kogoś znajomego, a konkretnie swojego starego sąsiada. Mitsutake był od niego kilka lat młodszy, a Kouyou po wyprowadzce, wiedział jedynie, że mężczyzna wyjechał za granicę. Do tego dnia myślał, że na stałe, ale w sumie, nigdy się tym nie interesował.
-No kogo ja widzę. Dom jednak okazał się za duży na samotne życie? -Zapytał młodszy, uśmiechając się w stronę gitarzysty.
-Nie. Po prostu odwiedzam czasami stare kąty. -Mimo, że w windzie byli sami, Kouyou musiał uważać na słowa. Mitsutake był dziennikarzem, który zdążył gitarzyście ukazać swoje umiejętności wchodzenia w czyjeś życie w trybie incognito. Chociaż nie z tego powodu, że wredna hiena mieszkała naprzeciw niego pod koniec ich znajomości się pokłócili. Nie, powód był inny, chociaż skoro chodzi o dwóch mężczyzn, to większość ludzi na świecie by się domyśliło, że poszło o kobietę. Akurat ten fakt został już dawno zapomniany przez Kouyou, raczej chodziło o artykuł, który pojawił się kilka dni później. Dlatego dziennikarzy zawsze nazywał hienami- Byli w stanie udawać przyjaciół, byle tylko mieć ciekawy materiał na temat czyjegoś prywatnego życia. A jeżeli Mitsutake wrócił do Tokyo i znajdował się blisko Anett, Uruha węszył kłopoty. Media muszą się czegoś domyślać.
-Niech zgadnę. Chodzi o tą słodką szatynkę? -Zapytał mężczyzna, a jego uśmiech nie znikał, a jego wzrok stawał się coraz bardziej przenikliwy.
-Nie twoja sprawa. -Warknął Kouyou.
-Oh Kouyou, wróciłem kilka tygodni temu, po prostu nie mieliśmy okazji się spotkać. Ale wiem, że to Ona tam mieszka i że bardzo często ją odwiedzasz, a nawet zostajesz na noce. -Czy Mitsutake swoim tonem głosu chciał wyśmiać próbę gitarzysty ukrycia przed nim czegokolwiek? Możliwe.
W końcu wysiedli na piątym piętrze. Mitsutake podszedł do drzwi naprzeciwko tych, które prowadziły do mieszkania Kouyou.
-Kouyou, zapomniał byś w końcu. Mówiłem Ci już, że ten artykuł, to nie ja. -Powiedział spokojnie młodszy, wyciągając klucze z kieszeni swojej kurtki.
-Tak, jasne. Tylko ty wiedziałeś o tamtej sytuacji. Tylko ty tam byłeś. -Kouyou ponownie warknął w odpowiedzi i zapukał do drzwi. Nie czekał długo, aż Kris mu otworzył i nagle sobie przypomniał, że to nie najlepszy moment na poważne rozmowy...
Mężczyzna wszedł do swojego mieszkania i od razu sięgnął po telefon. Zdjemując buty i kurtkę wybrał numer i od razu zadzwonił. Po chwili, po drugiej stronie usłyszał kobiecy głos.
-Mitsutake? Mam nadzieję, że to coś ważnego. -Odezwała się kobieta, a po tonie jej głosu można było poznać, że nie była zadowolona. Czyżby w czymś jej przeszkodził.
-Nie uwierzysz. Spotkałem Kouyou i wiem, gdzie mieszka jego dziewczyna. O tamtej blondi zapomnij.
-O, to bardzo interesujące. Mów co wiesz. -Głos w słuchawce nagle stał się miły, dając wrażenie, że kobieta jest zainteresowana tym, co mężczyzna miał jej do powiedzenia.
-Mieszka naprzeciw mnie. Wiesz, jego stare mieszkanie. Taka słodka szatynka, zresztą, jak pół świata, znasz ją. -Odpowiedział z uśmiechem na twarzy, zarazem siadając na kanapie.
-Jesteś pewien? -Zapytał głos po drugiej stronie.
-Tak, teraz już jestem pewien.
-Pamiętasz nasz plan...
-Tak, pamiętam. Na dniach zdam Ci raport. -Po tych słowach Mitsutake się rozłączył, chowając telefon do kieszeni swoich spodni. Nigdy nie żałował, że ją spotkał, w końcu mieli wspólnego wroga, którym był Kouyou. Nie do końca rozumiał, dlaczego Ona chciała się na nim mścić, przecież już to zrobiła lata temu, jednak coś nie dawało kobiecie spokoju i pewnie jak to Ona, się nie myliła.
Rozmowę Anett i Temari przerwało wołanie Krisa z salonu. Zaskoczona wokalistka od razu poszła w jego stronę. Nie ukrywała uśmiechu, widząc Kouyou.
-Myślałam, że już nie przyjedziesz. -Powiedziała Anett, podchodząc do gitarzysty. Ten, gdy odwiesił swoją kurtkę, objął ją w pasie, cmokając jej czoło na przywitanie. Gdy kobieta lekko uniosła głowę, czule pocałował jej usta. Po chwili oboje spojrzeli na Krystiana, który palcem wskazywał na nich na zmianę.
-Coś się wydarzyło, jak mnie nie było? -Na pytanie szatyna, Anett i Kouyou spojrzeli na siebie i już mieli coś powiedzieć, ale ktoś ich uprzedził.
-Tak, Uruha legalnie rucha Akumę. -Powiedziała Rin po polsku, na co prawie wszyscy, bo poza Kouyou i Temari wybuchli śmiechem.
-Naprawdę was to tak bawi? -Kouyou uniósł brew ku górze.
-Ty to zrozumiałeś?!- Rin zrobiła duże oczy, nie wierząc w to, co usłyszała.
-Em, bo nie zdążyłam wam powiedzieć. -Zaczęła szatynka. -Takao uczy Kouyou polskiego i... Ja mu wczoraj tłumaczyłam te żarty. Ale wczoraj sam się z tego śmiałeś. -Ostatnie zdanie skierowała do gitarzysty.
-Bo nie bawi mnie to w kontekście naszego związku kochanie. -Uruha odpowiedział spokojnie, z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
-Dobra, wracając. No to, skoro jakimś cholernym cudem jesteście razem, to mam prośbę. Nie męczcie singli. -Rzucił Kris, wracając na swoje miejsce na kanapie.
-Myślisz o tym samym co ja? -Anett spojrzała na Kouyou kątem oka, a ten bez zastanowienia ujął jej podbródek, by za chwilę po raz kolejny raz złożyć na jej wargach pocałunek.
-Ej! - Zawołała reszta, chociaż od razu rozległ się ich śmiech. Jednak Anett i Kouyou w ogóle się tym nie przejęli.
Czas mijał szybko w dobrej atmosferze. Nawet Gigi po chwili się wyluzowała i zaczęła zachowywać się normalnie, nie zwracając już uwagi, że przecież Uruha siedzi razem z nimi. W pewnym momencie, po raz kolejny, ku niezadowoleniu Rin, wykrzykującej “Rzuciłabyś w końcu to świństwo!!!!”, Anett, Kris i Kouyou, czyli trójka palaczy udała się na balkon, żeby nie zatruwać reszty. Znaczy Anett została na chwilę zatrzymana przez narzekającą przyjaciółkę.
-Jeżeli An nie wie co ma ze sobą robić, to jest jeden sposób... -Krystian uśmiechnął się złowieszczo pod nosem. -Każ jej zagrać w FNAF’a, wtedy zacznie robić wszystko, żeby tego nie ruszyć. - Dokończył, nie zwracając uwagi, że nie byli z Kouyou sami. Anett pokazała Kouyou, żeby nie mówił Krystianowi, że stoi za nim, po czym obniżyła swój głos, by brzmieć jak najbardziej męsko, byle by powiedzieć:
-I always come back. -Na co Kris pisnął odskakując w stronę gitarzysty, omal nie pakując się w jego ramiona. Z przerażaniem w oczach patrzył na śmiejącą się wokalistkę.
-To nie śmieszne! Mordercę dzieci Ci się zachciało udawać! -Krzyki Krisa chyba pół osiedla słyszało i rozumiało, bo nie zmienił języka na polski. Anett wręcz popłakała się ze śmiechu, widząc jego reakcję.
-Ja chyba muszę sprawdzić, w co wy dzieci gracie. -Odrzekł Kouyou, kiedy spokojny już Kris odsunął się od niego.
-Tak, tak. Zniszcz sobie psychikę, będziesz taki jak my. Nie polecam. -Odpowiedziała Anett z wrednym uśmieszkiem na twarzy. Zaraz jednak zadzwonił telefon gitarzysty. Kouyou odszedł kilka kroków by odebrać, a Anett i Kris zajęci rozmową nawet nie myśleli by cokolwiek podsłuchać. Szatynka kątem oka zauważyła, że mężczyzna miotał się między złością, a zawiedzeniem. Kiedy Uruha skończył rozmowę, schował telefon i podszedł do nich gasząc papierosa.
-Muszę iść...
-Coś się stało? -Przerwała mu Anett, gdy tylko Kouyou cmoknął jej policzek.
-Miko dzwoniła, coś nie tak... Zresztą, później Ci wyjaśnię. -Po tych słowach brunet wyszedł niczym poparzony, a po kilku minutach opuścił mieszkanie. Anett patrzyła przez chwilę zaskoczona na balkonowe drzwi, unosząc brew ku górze. Miko zadzwoniła, a On tak po prostu wyszedł. Chyba potrzebowała chwili by to przemyśleć.
Nagłe wyjście Kouyou nie odjęło wieczorowi zabawy i śmiechu, jednak wokalistka czuła się cholernie niepewnie. Udając przed przyjaciółmi swoją wewnętrzną walkę, postanowiła na razie nikomu nic nie mówić. Przecież ten jeden telefon znowu rozpieprzył jej kochany porządek w jej myślach.
Rano, jak to rano jeszcze nie każdy się zjechał do pracy. W sumie brakowało tylko Kouyou i o dziwo Takanoriego, a Ayuko ze względu na badania miała dojechać później. Yutaka wraz z Yuu trochę znudzeni codziennością, długo myśleli, kogo by tu wyciągnąć na wieczorne wyjście, no i wymyślili. Ich ofiarą padł niepijący Akira. Siedzieli na sali prób w trójkę, przez chwilę w ciszy, jednak Reita widząc na sobie dziwny wzrok pozostałej dwójki, czuł się nie swojo.
-Akira, słuchaj, bo jest sprawa. -Zaczął Kai z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
-Bo tak myśleliśmy, czy nie dałbyś się wyciągnąć wieczorem? -Dokończył Yuu, ukazując basiście swoje zęby w uśmiechu.
-O nie, nie! Wiecie, że nie pije! Kouyou sobie weźcie. -Zaprotestował Reita, krzyżując ręce. Patrzył na ich zawiedzione miny, omal sam się nie zaśmiał.
-Kouyou ma na głowie Miko i Anett, nie da się wyciągnąć. A Takanori jakoś ostatnio bardzo zajęty. -Zaśmiał się lider, podchodząc do basisty i klepiąc go po ramieniu.
-Oj weź, przecież Cię nie upijemy. -Aoi spróbował uspokoić przyjaciela, jednak nadal jego uśmiech był zbyt podejrzany dla basisty.
-Tak, nie dość, że nic nie zapamiętam, to jeszcze rano kac nie da mi żyć. Na zwykłe chlanie z wami nie idę, po drugie mam plany na wieczór. -Akira wzruszył jedynie ramionami i już miał coś dodać, gdy na korytarzu rozległ się jakiś hałas. No dobra, hałas to może przegięcie, po prostu dwie osoby radośnie do siebie krzyczały. Kiedy w trójkę wyjrzeli na korytarz, zobaczyli Takao, który witał się z jakąś dziewczyną.
-A On nie ma narzeczonej? -Zapytał Reita szeptem, widząc jak owa dwójka nie potrafiła się od siebie rozdzielić.
-No ma, a to... To na pewno nie Ona... -Yuu zaśmiał się pod nosem i już miał coś dopowiedzieć, kiedy dziewczyna witająca się z Takao odwróciła się w ich stronę, a cała trójka mogła spokojnie zbierać szczęki z podłogi. Kobieta była niemalże kopią Takao, tyle, że żeńską. Wzrost, twarz... No gdyby była facetem, była by jego wiernym klonem.
-Cieszę się, ale właściwie, co tu robisz Takemi? -Zapytał młodszy brunet, idąc z kobietą w ich stronę.
-Przyjechałam. Zakończyłam projekt we Francji i wróciłam do kraju. Chyba raz na kilka lat mogę was odwiedzić. No a co u was? Rodzice mówili, że w końcu się zaręczyłeś braciszku... -Ostatnie słowa kobiety uspokoiły lidera, gitarzystę i basistę. To nie był żaden damski klon, tylko jego siostra.
-Tak, to prawda. Zaraz wszystko Ci opowiem. O cześć chłopaki. A Kouyou jeszcze nie ma? -Zapytał Takao z uśmiechem na twarzy. -A no tak, bym zapomniał. To jest Takemi, moja siostra bliźniaczka, dopiero co wróciła z Europy.
-Taa, cześć... -Wypalili na raz całą trójką, a Takao uniósł brew ku górze. Czyżby Oni się zarumienili? “Co za debile” -pomyślał, śmiejąc się w myślach.
-Em, a co do twojego pytania, to coś go zatrzymało. I z tego co się orientuje, to Anett go najpierw przejmie. -Powiedział Kai, nagle łapiąc powagę.
-Kim jest Anett? -Zapytała Takemi, obracając głowę w stronę swojego brata.
-Anett to Akuma no i... Dziewczyna naszego kuzyna. -Takao ostatnie zdanie wyszeptał jej na ucho. -Musiał coś przeskrobać, bo ich słowa oznaczają, że się na niego wścieka. -Dodał również szeptem.
-A ja myślałam, że jest zaręczony z Miko. -Młodsza brunetka uniosła brew, patrząc na pozostałą czwórkę.
-Naprawdę Ci wszystko siostrzyczko zaraz wyjaśnię. To chyba mniej skomplikowane niż mi się wydaje.
-Braciszku, nie musisz traktować mnie jak dziecka! Przypominam, że jestem 10 minut od Ciebie starsza. -Takemi skrzyżowała ręce na wysokości swoich piersi, tupiąc nerwowo nogą.
Kiedy dojechał do studia po nieprzespanej nocy, postanowił od razu porozmawiać z Anett. Coś do jego uszu dotarło, że jego kuzynka przyjechała, ale były sprawy ważne i ważniejsze. Kiedy wszedł do środka, szatynka stała przy oknie, jakby się nad czymś zastanawiając.
-An, skarbie, przepraszam Cię. Musiałem jechać. -Gitarzysta powoli i niepewnie podszedł do kobiety i już miał ją objąć, kiedy ta odwróciła się w jego stronę.
-Wiem, Miko jest w szpitalu. Ale powiedz mi, tak będzie za każdym razem? Zadzwoni do Ciebie, a ty od razu do niej polecisz? -Anett nie była zła, lecz zawiedzona, a Kouyou nie był z tego zadowolony. Wolałby, żeby wokalistka była na niego wściekła, żeby wrzeszczała na niego na pół wytwórni, ale nie... Anett była spokojna, opanowana, zawiedziona, a smutek w jej oczach zmienił jej piękne tęczówki w zimny lód.
-Anett, to nie tak. -Gitarzysta westchnął. -Miko jest tutaj sama. W tej sytuacji ma tylko mnie, zrozum.
-I dlatego musisz lecieć na każde jej zachowanie. Przecież na tylu wspaniałych przyjaciół... -Anett pokręciła głową, odsuwając się od niego, a przez myśl Uruhy przeszło jedynie, jak powiedzieć jej prawdę o Miko.
-Kochanie, z Miko... -Zaczął niepewnie zbierając myśli. -Miko naprawdę jest tutaj sama. Poza nami, czyli poza pracą nie ma żadnych znajomych, a tym bardziej przyjaciół, znasz ją przecież. Po drugie, Miko urodziła się w Stanach, cała jej rodzina tam jest. Wiem tylko tyle, że jej dziadkowie za młodu tam wyjechali no i tak zostało. Jednak, kiedy Miko postanowiła wyjechać do Japonii, w sumie jak już wyjechała, wyrzekli się jej. Próbowała złapać z nimi kontakt, dogadać się, ale Oni nie chcą jej znać. Nawet jak ostatnio planowaliśmy ślub, to próbowała... -Kouyou cicho westchnął. -Dlatego zrozum, Miko w tej sytuacji poza mną nie ma nikogo. Ani rodziny, ani przyjaciół. -Mężczyzna spróbował raz jeszcze ją objąć, jednak Anett ponownie się odsunęła, patrząc na niego z niezadowoleniem.
-Nie może być tak, że polecisz za nią na każde jej tupnięcie nogą. Przypomnę Ci, że sama wrobiła się w to dziecko! -W końcu. W końcu Kouyou usłyszał jej krzyk i szczerze? Odetchnął z ulgą.
-Ty chyba nie sugerujesz... -Zaczął, jednak widząc jak mina Anett diametralnie się zmieniła, od razu pożałował tych słów.
-Nie, nic nie sugeruje. To, że ty ją zdradziłeś, nie znaczy, że Ona zdradzała Ciebie. Przecież to byłoby głupie i nielogiczne, gdyby chcąc Cię odzyskać, zdradzałaby Cię. -Ton głosu kobiety również się zmienił, był bardziej ostry. Anett szybko odwróciła głowę w bok, zagryzając dolną wargę. -To twoje dziecko i oboje, przepraszam, w trójkę o tym dobrze wiemy. -Dodała po chwili. Kouyou odwrócił się na chwilę, zakrywając oczy dłonią, by na chwilę zebrać myśli.
-Ja rozumiem Miko, ale ty też zaczniesz mi to wypominać?
-A ty jak wypominasz mi fakt, że zdradziłam Akirę, prawie na każdym kroku, to jest dobrze! -Wykrzyczała wokalistka, wcale nie ukrywając gniewu. W środku wręcz cała się gotowała.
-Nawet nie wiesz jak teraz żałuje. Zrobiłem to, bo kocham Ciebie, nie ją. Ale gdybym wiedział, nawet bym wtedy nie przyjeżdżał. -Kouyou powiedział to spokojnie. Zbyt spokojnie, nawet dla niego. Wzruszył ramionami, obserwując, jak cała złość z Anett schodzi, jak wraca smutek. Nie powinien był jej tego mówić, bo to nie była prawda. -A wyjaśnisz mi, dlaczego powiedziałaś Miko, że jeżeli chce... -Nawet nie dokończył. Akuma pokręciła głową, ponownie zagryzając wargę. Chwilę milczała, zaciskając pięści.
-Bo tak jest. Znasz moje zdanie na ten temat i sam widzisz jak świetnie wykorzystuje swoją sytuację. Myślisz, że ile razy się pokłócimy? Będziemy się kłócić cały czas, dlatego lepiej to skończyć...
-O, tutaj są nasze gołąbeczki. -Powiedział Takao, wchodząc, jak gdyby nigdy nic do pokoju. -Em, my chyba nie w porę. -Dodał, widząc miny Anett i Kouyou.
-Nie, wszystko okej, pogadajcie sobie. -Powiedziała szatynka po czym po prostu wyszła. Uruha zamknął na chwilę oczy cicho wzdychając.
-Cześć Takemi. Co ty tu robisz? -Gitarzysta spojrzał zaskoczony na kuzynkę, po czym przytulił ją na przywitanie.
-A, Europa mi się znudziła, więc wróciłam do Japonii. Ale widzę, że u was się dzieje pod moją nieobecność. -Odpowiedziała brunetka z uśmiechem na twarzy.
-Tak, wybaczcie, ale mały kryzys...- Kouyou miał już wyjść, kiedy kuzyn chwycił go za rękę.
-Stary, daj jej ochłonąć. Jak teraz pójdziesz, będzie jeszcze gorzej. -Stwierdził Takao, przyglądając się starszemu.
-Młody, skończyliśmy na tym, że to koniec. Gorzej już być nie będzie.
-Nie dokończyła. Daj jej chwilę, porozmawiajcie na spokojnie wieczorem. Miko teraz nie ma w pracy, więc nie będzie mieszać. -Stwierdził Takao.
-Obyś miał rację... -Kouyou ciężko westchnął siadając na kanapie.
-Kłopoty w raju? -Zapytała brunetka siadając obok kuzyna.
-Taa...
Kiedy Ayuko tylko pojawiła się w studiu, zwołała pilne zebranie. Jedyne co było wiadomo, to to, że jeżeli asystentka zwołuje ich w takim trybie, to nie oznacza to nic dobrego. Siedzieli już grzecznie w szóstkę, wraz z Rin i Takao. Ayuko na samym wejściu nie wyglądała na zadowoloną, tym bardziej, że rzuciła tylko jakimś magazynem na stół stojący pośrodku.
-Co to jest? -Zapytał Takanori, biorąc papier do rąk.
-Właściwie, to jest moje pytanie. Możecie mi to wyjaśnić? -Ayuko skrzyżowała rękę, patrząc jak Aoi odbiera wokaliście magazyn.
-” Prawdziwy talent, czy słodki dodatek”. -Przeczytał tytuł, po czym spojrzał po reszcie. -Chodzi o Anett.
-Ja nic o tym nie wiem. -Anett uniosła ręce ku górze w geście poddania się.
-Tego się domyślam, że nikt z nas nie autoryzował tego artykułu... -Ayuko zaczęła, powoli siadając obok męża. -Dlatego pytam, skąd to się wzięło w gazecie.
-Z tego co ja widzę, to raczej czyjeś rozmyślania nad tym, dlaczego i jak Akuma dostała się do zespołu, a informacje na jej temat to albo wyssane z palca, albo jakieś rzeczy, które można w internecie znaleźć, jak się poszuka. Chociaż... -Aoi cicho się zaśmiał. -Znaleźli nawet informację o mieście skąd pochodzisz Anett.
-Co? Przecież nikt tego nigdzie oficjalnie nie podawał. -Wokalistka zaraz pochyliła się w stronę gitarzysty, zabierając od niego lekturę.
-I tak tego nie przeczytasz. -Rzucił Kouyou pod nosem, a Anett zamaszystym ruchem przystawiła mu czasopismo przed twarz.
-To czytaj mądralo. -Szatynka przewróciłam oczami.
-Musimy to wyjaśnić. Znajdźcie to, co kompletnie nie zgadza się z prawdą...
-A wiadomo kto to napisał? -Kouyou przerwał asystentce, nie odrywając wzroku. Miał wrażenie, że doskonale zna ten styl pisania, który należał do Mitsutake.
-Niestety, nie podpisał się prawdziwym nazwiskiem, a wydawca nie chce zdradzić danych tej osoby. Ale pracujemy nad tym.
-Ta, no jasne. -Mruknął Kouyou pod nosem.
-To wróć z Akirą, a ja wrócę później, muszę coś jeszcze załatwić. -Anett pożegnała się z Kathy przed windą i zaraz udała się do pomieszczenia, w którym przebywał gitarzysta. -Dalej nad tym siedzisz? -Zapytała, siadając obok leżącego na kanapie Kouyou.
-Wiem kto to napisał... -Uruha podniósł się, zaraz obejmując kobietę. -I niestety, większość jego przypuszczeń się zgadza z prawdą.
-A możemy to na chwilę zostawić i wrócić do naszej rozmowy? -Anett spojrzała mu w oczy, unosząc lekko brew ku górze.
-Myślałem, że powiedziałaś co chciałaś.
-Nie dokończyłam przez Takao. Chodziło mi o to, że Miko nie da nam spokoju.
-Za jakiś czas jej się znudzi. Razem damy radę. -Uruha po prostu przytulił kobietę.
-Obyś miał rację Kyu... -Wyszeptała Anett, wtulając się w niego i zamykając oczy. Tak, siedzenie do późna ze znajomymi i cały dzień ciężkich prób powoli dawały się we znaki.
-Zaraz mi tutaj zaśniesz. -Kouyou się zaśmiał, powoli gładząc dłonią po jej włosach.
-To po prostu daj mi spać. -Mruknęła szatynka pod nosem, układając wygodniej głowę, opartą o jego tors.
-Jedziemy do domu, powinnaś w końcu odpocząć. A... I uważaj na Mitsutake, dobrze? -Na jego słowa Anett lekko uniosła głowę i spojrzała na niego unosząc jedynie jedną powiekę.
-Nie lubisz go, co?
-Tak, nie lubię go i to jego artykuł. -Uruha lekko ucałował jej czoło i powoli wstał. -Zbieramy się. - Uśmiechnął się, patrząc na wstającą z kanapy powoli Anett. A jeszcze przed chwilą miał niemalże pewność, że ją stracił.
__________
Wesołych świąt :)
Wiem, spóźnione, przepraszam, ale natłok spraw związanych ze świętami sprawiły, że nie wyrobiłam się w planach. No, ale... Pisałam, że na święta się pojawię? No to jak obiecałam... W prezencie macie ode mnie Oneshot'a, którego obiecałam za fakt, że nie będzie rozdziału z rocznicy. Mam nadzieję, że chociaż tam będziecie żywsi w dziale komentarzy, bo w sumie pierwszy raz pisałam jednopartówkę xD No i mam nadzieje, że przez to wybaczycie mi, że ten rozdział jest krótszy :)
Do końca roku jeszcze się odezwę, o to się nie martwcie.
Także ten... Miłego czytania, bo macie co i szczęśliwej reszty świąt :3
Wiem, spóźnione, przepraszam, ale natłok spraw związanych ze świętami sprawiły, że nie wyrobiłam się w planach. No, ale... Pisałam, że na święta się pojawię? No to jak obiecałam... W prezencie macie ode mnie Oneshot'a, którego obiecałam za fakt, że nie będzie rozdziału z rocznicy. Mam nadzieję, że chociaż tam będziecie żywsi w dziale komentarzy, bo w sumie pierwszy raz pisałam jednopartówkę xD No i mam nadzieje, że przez to wybaczycie mi, że ten rozdział jest krótszy :)
Do końca roku jeszcze się odezwę, o to się nie martwcie.
Także ten... Miłego czytania, bo macie co i szczęśliwej reszty świąt :3
Oh boi, widać kłopoty nigdy się nie kończą
OdpowiedzUsuńjak nie Miko, to dziennikarz
Palacze. Palacze to zło >.>